Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja FS ;)

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

5 października 2019, o 17:30

Hej!
Dawno mnie tu nie było.. Przebywałam tu gdy miałam depresję i DD. Na szczęście wyzdrowiałam z tych dolegliwości. Została mi niestety fobia społeczna. Jest mi mega ciężko z tym żyć. Każdy dzień jest podporządkowany fobii. Czuję się jak w więzieniu. Co prawda wychodzę z domu, normalnie robię zakupy, zawożę dzieci do placówek. Problem jest w tym, że unikam sytuacji społecznych. Ograniczam je do minimum ( oprócz kontaktu z rodziną i najbliższymi znajomymi) Nienawidzę spotykać znajomych gdy gdzieś jestem. Przeważnie udaję, że ich nie widzę, albo rzucę "cześć", uśmiechnę się i uciekam, żeby nikt nie zagadał do mnie. Jak już ktoś zagada to boję się, że zobaczy że się denerwuję. Zaczynam wtedy drżeć. Ciężko mi wtedy patrzeć komuś w oczy. Unikam skupisk ludzi, żeby kogoś nie spotkać. Do galerii jeżdzę do innego miasta. 😅 Niebawem muszę iść do pracy bo dzieci podrosły.. a ja czuję, że nie dam rady. Zbyt dużo nerwów mnie to będzie kosztować. Czasami śmiać mi się chcę z tych schiz... a czasami płaczę w poduszkę z bezsilności... Kilkanaście lat z tym gównem daje w kość. Mam dość... W dodatku ograniczam mojego męża, który jest bardzo otwartą osobą..
Jak żyć ja się pytam? 😜
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

10 października 2019, o 15:02

Zrobiłaś już tak wiele, widocznie przyszedł czas i na lęk społeczny, nie powiem nic odkrywczego, pozwól sobie na to denerwowanie się, przestań wyjeżdzać do innego miasta itp, idź do tej pracy. Dopóki nie zaakceptujesz siebie takiej zdenerwowanej i trzęsącej w swoich oczach, nie przestanie Cię to męczyć, idź i denerwuj się na maksa, pokazuj jak cierpisz, a niech widzą, powiedz im - przepraszam ze się tak trzęsę, po prostu jestem chora, nie zwracaj uwagi, przejdzie mi. Wiem że brzmi idiotycznie, ale taka idiotyczna jest nasza choroba i robi z nas jakichś dziwnych ludzi. Pamiętaj że nie musisz być najwspanialsza na świecie i tak nikt tego nie doceni.
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

11 października 2019, o 15:58

Lus pisze:
10 października 2019, o 15:02
Zrobiłaś już tak wiele, widocznie przyszedł czas i na lęk społeczny, nie powiem nic odkrywczego, pozwól sobie na to denerwowanie się, przestań wyjeżdzać do innego miasta itp, idź do tej pracy. Dopóki nie zaakceptujesz siebie takiej zdenerwowanej i trzęsącej w swoich oczach, nie przestanie Cię to męczyć, idź i denerwuj się na maksa, pokazuj jak cierpisz, a niech widzą, powiedz im - przepraszam ze się tak trzęsę, po prostu jestem chora, nie zwracaj uwagi, przejdzie mi. Wiem że brzmi idiotycznie, ale taka idiotyczna jest nasza choroba i robi z nas jakichś dziwnych ludzi. Pamiętaj że nie musisz być najwspanialsza na świecie i tak nikt tego nie doceni.
Dzięki za odpowiedź. Wiem, że dobrze mi radzisz, ale to takie trudne zaakceptować tą dolegliwość ... :( Nawet boję się pomyśleć o tym, że sie kompromituję w ten sposób. Ehh...
Już kilkanaście lat mnie męczy fs. To nie tak, że teraz na to przyszła kolej ... ;) Unikanie weszło mi w krew.
A jak Ty sobie radzisz z FS?
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

11 października 2019, o 16:32

Jak zaakceptować ten stan? Jest na to jakaś tajemnicza metoda? 😅
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

11 października 2019, o 17:52

Ja nie jestem w akceptacji najlepsza, ale staram się i nie myślę o tym w ten sposób - że się kompromituję, tylko że jestem chora, choć nie mam jakiegoś dużego problemu, ale w jakimś stopniu (dla mnie dużym) mój organizm też reaguje na kontakty międzyludzkie, szczególnie duża liczba nowych ludzi..
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

11 października 2019, o 18:49

Lus pisze:
11 października 2019, o 17:52
Ja nie jestem w akceptacji najlepsza, ale staram się i nie myślę o tym w ten sposób - że się kompromituję, tylko że jestem chora, choć nie mam jakiegoś dużego problemu, ale w jakimś stopniu (dla mnie dużym) mój organizm też reaguje na kontakty międzyludzkie, szczególnie duża liczba nowych ludzi..
Uwierz mi, że ja też się staram. 😁 Ale cholernie trudno to zaakceptować. Gdyby nie ta dolegliwość byłabym szczęśliwa na maxa. Mam męża, dzieci, pełno pasji.... no i na dokładkę FS, żeby nie było zbyt cudownie :)
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
ODPOWIEDZ