Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja nerwica natręctw - niszczenie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Dora
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 18 sierpnia 2016, o 18:45

29 stycznia 2019, o 20:56

Nerwyzestali pisze:
29 stycznia 2019, o 19:23
Tłumaczę sobie, że wiem kiedy myśl jest natrętna i kiedy jest kompulsja, bo to daje bardzo charakterystyczne odczucia. Tłumaczę sobie, że nie mogę robić tych rytuałów, bo w ten sposób utrwalam nawyk, a ja chcę się wyleczyć z nerwicy. Jedyny sposób to całkowite przerwanie robienia rytuałów i utrwalenie tego jako nowy nawyk. Trzeba mieć jaja i trzymać się tego, tłumaczyć sobie logicznie ale krótko czemu nie warto robić tych kompulsji. Logiczne tłumaczenie to jedno ale trzeba znaprawdę zaakceptować fakt że nie trzeba robić tych kompulsji i utrwalić ten nawyk poprzez konsekwentne ignorowanie.
A czego sie bales do tej pory, ze jak nie wykonasz kompulsji to co sie stanie? Jaka jest tresc lęku? Przykladowo obsesyjnie ktos myje rece, bo boi sie zarazkow. Chodzi mi o sprecyzowanie lęku bo raz ze to pomaga w racjonalizacji, a dwa ze wazne jest, aby znalezc co naprawde sie za nim kryje. Jakie emocje przykrywa lęk.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 stycznia 2019, o 21:14

Nerwyzestali pisze:
13 stycznia 2019, o 17:51
Victor pisze:
13 stycznia 2019, o 16:44
Nerwyzestali pisze:
13 stycznia 2019, o 15:49


No tak. Problem w tym, że cokolwiek bym nie robił, o czym nie myślał, to cały czas z tyłu podświadomie myślę o tych kompulsjach, o tym, że coś jest nie przemyślane odpowiednio, nie wykonane. Hmm, a może mi się tak tylko wydaje? W sumie parę razy przestałem na siłę myśleć od razu o kompulsji jak tylko pojawiła się myśl i po chwili zapomniałem o tym. W sumie u mnie nie ma już innych kompulsji. Tylko ta myślowa. Pojawia się myśl lękowa i zaraz z a tym rytuały myślowe. Tylko z tym mam problem, to mnie napina bardzo. Muszę przestać nadawać wartość temu tylko pomimo tego że logicznie sobie to tłumaczę, to nie trzymam się tego w 100%. Dziwne to. Za bardzo też nie mogę sobie tego tłumaczyć bo wejdę w ruminacje ;/. To jakiś idiotyzm. Wstyd.
Ale jakie rytuały myślowe? W sensie, ze przychodzi myśl i potem rytuały. Jaka np myśl i jakie rytuały?
Słowa to jakiś idiotyzm, wstyd też nie sa wskazane w słowniku osoby wychodzacej z nerwicy :P
Spróbuję to opisać. Pojawia się myśl natrętna z czarnym scenariuszem i ja zaczynam na siłę odganiać te myśli, zaprzeczać w myślach tym zdarzeniom ale, że nie chce wejść w rytuał, to jest taki jakby warunek, że mogę zaprzeczyć tylko do 3 razy i wtedy myśli lękowe przechodzą na to żeby nie zrobić tego więcej niż 3 razy ale oczywiście nie da się tak, bo automatycznie się robi 4 i 5 raz itd, więc wtedy zaczynam zaprzeczać temu warunkowi i myślom, że nie mogę zaprzeczać więcej niż 3 razy. W końcu jak kręcę sie w tym kółku, to przestaje to robić i przypominam sobie, że nie muszę tego wcale robić ale wtedy zaczynam myśleć o tym w kółko, że nie muszę tych rytuałów robić. Przeżuwam ten temat, myślenie o tym staje się rytualne ale, że nie chcę z drugiej strony robić rytuałów, to pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, że nie muszę robić rytuałów i sobie tego wyobrażać. Czyli z jednej strony czuję potrzebę myślenia o tym a z drugiej nie mogę tego zrobić. Wtedy szukam wyjścia z sytuacji i przyzywam zamiast myśli, to odczucia, tzn próbuję odwtorzyć uczucie wykonanego rytuału, skoro nie mogę go wykonać tak po prostu. I myślę o tym dopóki nie poczuję tego dobrze. To nie koniec, bo oczywiście przy tym nie mogą się pojawić myśli negatywne.

To nie są rytuały typu, policz coś 20 razy, tylko myślowe, gdzie z jednej strony czuję potrzebę myślenia o czymś, a z drugiej pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, czyli taki rytuał którego nie da się wykonać. Wtedy jedynym wyjściem jest przyzwanie w myślach odczucia wykonanego rytuału ale też na odpowiednich warunkach, czyli jak już mi sie uda, to wtedy nie może być myśli negatywnych tylko neutralne.

To brzmi jak idiotyzm roku ale mniej więcej tak to można opisać. Absurd i muszę przestać to robić bo potrafię sie wtym pare dni kręcić bez przerwy. Ostatnio kilka dni bez chwili przerwy tak myślałem, bo nie dało się wykonać tego dobrze, głowa bolała, cisło w klace głowie, nie mogłem spąć, teraz od 2 dni tak jest. Nie wiem, czy przestanie tego robić i zajmowanie myśli wystarczy.
Zacznij sobie najpierw od tych warunków. Rozbij to trochę po prostu. Bo pogmatwałeś to i tu lęk obecnie dotyczy samej kwestii myślenia i nie myślenia ;p
Dlatego postaraj się rezygnować wpierw z samych warunków. Wypisz te warunki abyś to zobaczył i jak masz coś powtarzac, wykonywać to bez warunków nerwicy - a na własnych warunkach.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

29 stycznia 2019, o 21:23

Victor pisze:
29 stycznia 2019, o 21:14
Nerwyzestali pisze:
13 stycznia 2019, o 17:51
Victor pisze:
13 stycznia 2019, o 16:44


Ale jakie rytuały myślowe? W sensie, ze przychodzi myśl i potem rytuały. Jaka np myśl i jakie rytuały?
Słowa to jakiś idiotyzm, wstyd też nie sa wskazane w słowniku osoby wychodzacej z nerwicy :P
Spróbuję to opisać. Pojawia się myśl natrętna z czarnym scenariuszem i ja zaczynam na siłę odganiać te myśli, zaprzeczać w myślach tym zdarzeniom ale, że nie chce wejść w rytuał, to jest taki jakby warunek, że mogę zaprzeczyć tylko do 3 razy i wtedy myśli lękowe przechodzą na to żeby nie zrobić tego więcej niż 3 razy ale oczywiście nie da się tak, bo automatycznie się robi 4 i 5 raz itd, więc wtedy zaczynam zaprzeczać temu warunkowi i myślom, że nie mogę zaprzeczać więcej niż 3 razy. W końcu jak kręcę sie w tym kółku, to przestaje to robić i przypominam sobie, że nie muszę tego wcale robić ale wtedy zaczynam myśleć o tym w kółko, że nie muszę tych rytuałów robić. Przeżuwam ten temat, myślenie o tym staje się rytualne ale, że nie chcę z drugiej strony robić rytuałów, to pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, że nie muszę robić rytuałów i sobie tego wyobrażać. Czyli z jednej strony czuję potrzebę myślenia o tym a z drugiej nie mogę tego zrobić. Wtedy szukam wyjścia z sytuacji i przyzywam zamiast myśli, to odczucia, tzn próbuję odwtorzyć uczucie wykonanego rytuału, skoro nie mogę go wykonać tak po prostu. I myślę o tym dopóki nie poczuję tego dobrze. To nie koniec, bo oczywiście przy tym nie mogą się pojawić myśli negatywne.

To nie są rytuały typu, policz coś 20 razy, tylko myślowe, gdzie z jednej strony czuję potrzebę myślenia o czymś, a z drugiej pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, czyli taki rytuał którego nie da się wykonać. Wtedy jedynym wyjściem jest przyzwanie w myślach odczucia wykonanego rytuału ale też na odpowiednich warunkach, czyli jak już mi sie uda, to wtedy nie może być myśli negatywnych tylko neutralne.

To brzmi jak idiotyzm roku ale mniej więcej tak to można opisać. Absurd i muszę przestać to robić bo potrafię sie wtym pare dni kręcić bez przerwy. Ostatnio kilka dni bez chwili przerwy tak myślałem, bo nie dało się wykonać tego dobrze, głowa bolała, cisło w klace głowie, nie mogłem spąć, teraz od 2 dni tak jest. Nie wiem, czy przestanie tego robić i zajmowanie myśli wystarczy.
Zacznij sobie najpierw od tych warunków. Rozbij to trochę po prostu. Bo pogmatwałeś to i tu lęk obecnie dotyczy samej kwestii myślenia i nie myślenia ;p
Dlatego postaraj się rezygnować wpierw z samych warunków. Wypisz te warunki abyś to zobaczył i jak masz coś powtarzac, wykonywać to bez warunków nerwicy - a na własnych warunkach.
No niby tak ale te warunki są tez rytualne i mają tę samą zasadę. Porąbane, nie?;p

Dzisiaj całkiem fajnie udawało mi się tłumaczyć sobie czemu to absurd i czemu nie muszę robić tych kompulsji i miałem mniej momentów w których wchodziłem w rytuał, a jak one były to szybko wychodziłem z niego. Mam nadzieję, że pójdzie tak dalej i coraz lepiej. Wkurzyłem się, bo za bardzo mi nerwica już niszczy życie i chcę się wyleczyć.

Moje lęki dotyczą czarnych scenariuszy. Myśl natrętna przychodzi i reaguje na nią zaprzeczeniami, które stają się rytualne.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 stycznia 2019, o 21:45

Nerwyzestali pisze:
29 stycznia 2019, o 21:23
Victor pisze:
29 stycznia 2019, o 21:14
Nerwyzestali pisze:
13 stycznia 2019, o 17:51


Spróbuję to opisać. Pojawia się myśl natrętna z czarnym scenariuszem i ja zaczynam na siłę odganiać te myśli, zaprzeczać w myślach tym zdarzeniom ale, że nie chce wejść w rytuał, to jest taki jakby warunek, że mogę zaprzeczyć tylko do 3 razy i wtedy myśli lękowe przechodzą na to żeby nie zrobić tego więcej niż 3 razy ale oczywiście nie da się tak, bo automatycznie się robi 4 i 5 raz itd, więc wtedy zaczynam zaprzeczać temu warunkowi i myślom, że nie mogę zaprzeczać więcej niż 3 razy. W końcu jak kręcę sie w tym kółku, to przestaje to robić i przypominam sobie, że nie muszę tego wcale robić ale wtedy zaczynam myśleć o tym w kółko, że nie muszę tych rytuałów robić. Przeżuwam ten temat, myślenie o tym staje się rytualne ale, że nie chcę z drugiej strony robić rytuałów, to pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, że nie muszę robić rytuałów i sobie tego wyobrażać. Czyli z jednej strony czuję potrzebę myślenia o tym a z drugiej nie mogę tego zrobić. Wtedy szukam wyjścia z sytuacji i przyzywam zamiast myśli, to odczucia, tzn próbuję odwtorzyć uczucie wykonanego rytuału, skoro nie mogę go wykonać tak po prostu. I myślę o tym dopóki nie poczuję tego dobrze. To nie koniec, bo oczywiście przy tym nie mogą się pojawić myśli negatywne.

To nie są rytuały typu, policz coś 20 razy, tylko myślowe, gdzie z jednej strony czuję potrzebę myślenia o czymś, a z drugiej pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, czyli taki rytuał którego nie da się wykonać. Wtedy jedynym wyjściem jest przyzwanie w myślach odczucia wykonanego rytuału ale też na odpowiednich warunkach, czyli jak już mi sie uda, to wtedy nie może być myśli negatywnych tylko neutralne.

To brzmi jak idiotyzm roku ale mniej więcej tak to można opisać. Absurd i muszę przestać to robić bo potrafię sie wtym pare dni kręcić bez przerwy. Ostatnio kilka dni bez chwili przerwy tak myślałem, bo nie dało się wykonać tego dobrze, głowa bolała, cisło w klace głowie, nie mogłem spąć, teraz od 2 dni tak jest. Nie wiem, czy przestanie tego robić i zajmowanie myśli wystarczy.
Zacznij sobie najpierw od tych warunków. Rozbij to trochę po prostu. Bo pogmatwałeś to i tu lęk obecnie dotyczy samej kwestii myślenia i nie myślenia ;p
Dlatego postaraj się rezygnować wpierw z samych warunków. Wypisz te warunki abyś to zobaczył i jak masz coś powtarzac, wykonywać to bez warunków nerwicy - a na własnych warunkach.
No niby tak ale te warunki są tez rytualne i mają tę samą zasadę. Porąbane, nie?;p

Dzisiaj całkiem fajnie udawało mi się tłumaczyć sobie czemu to absurd i czemu nie muszę robić tych kompulsji i miałem mniej momentów w których wchodziłem w rytuał, a jak one były to szybko wychodziłem z niego. Mam nadzieję, że pójdzie tak dalej i coraz lepiej. Wkurzyłem się, bo za bardzo mi nerwica już niszczy życie i chcę się wyleczyć.

Moje lęki dotyczą czarnych scenariuszy. Myśl natrętna przychodzi i reaguje na nią zaprzeczeniami, które stają się rytualne.
W sumie nie porąbane ;p mnie tam nic nie dziwi w zaburzeniach ;p
Natomiast mam takie wrażenie, że też sporo czasu poświęcasz na zajmowanie się tym tematem. Rozumiem to oczywiście bo masz natręctwa myślowe. Ale z jednej strony bardzo dobrze, że się wkurzasz.
Złość na zaburzenie bywa rakietą do przodu, o ile sie staje się to jakąs mega presją, ze "musze szybko nie mieć myśli" itp. Dobrze, że tłumaczysz sobie logicznie. To wazne aby najpierw właśnie oddzielić się od tego ogólnie, ze NIE POTRZEBUJE tego powtarzać.
To istotne więc okey.
Natomiast też staraj się sporo szukać zajęć innych niż tematyka zaburzeń. Bo tak ciągle szukasz jak widze kogoś kto ma tak samo itd.
I to zrozumiałe ale lepiej wtedy porobić coś innego i nie mówię tu o totalnym unikaniu tematów, bo to też bezsensu w Twoim wypadku ale aby było to unormowane :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Dora
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 18 sierpnia 2016, o 18:45

29 stycznia 2019, o 21:58

Nerwyzestali pisze:
29 stycznia 2019, o 21:23
Victor pisze:
29 stycznia 2019, o 21:14
Nerwyzestali pisze:
13 stycznia 2019, o 17:51


Spróbuję to opisać. Pojawia się myśl natrętna z czarnym scenariuszem i ja zaczynam na siłę odganiać te myśli, zaprzeczać w myślach tym zdarzeniom ale, że nie chce wejść w rytuał, to jest taki jakby warunek, że mogę zaprzeczyć tylko do 3 razy i wtedy myśli lękowe przechodzą na to żeby nie zrobić tego więcej niż 3 razy ale oczywiście nie da się tak, bo automatycznie się robi 4 i 5 raz itd, więc wtedy zaczynam zaprzeczać temu warunkowi i myślom, że nie mogę zaprzeczać więcej niż 3 razy. W końcu jak kręcę sie w tym kółku, to przestaje to robić i przypominam sobie, że nie muszę tego wcale robić ale wtedy zaczynam myśleć o tym w kółko, że nie muszę tych rytuałów robić. Przeżuwam ten temat, myślenie o tym staje się rytualne ale, że nie chcę z drugiej strony robić rytuałów, to pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, że nie muszę robić rytuałów i sobie tego wyobrażać. Czyli z jednej strony czuję potrzebę myślenia o tym a z drugiej nie mogę tego zrobić. Wtedy szukam wyjścia z sytuacji i przyzywam zamiast myśli, to odczucia, tzn próbuję odwtorzyć uczucie wykonanego rytuału, skoro nie mogę go wykonać tak po prostu. I myślę o tym dopóki nie poczuję tego dobrze. To nie koniec, bo oczywiście przy tym nie mogą się pojawić myśli negatywne.

To nie są rytuały typu, policz coś 20 razy, tylko myślowe, gdzie z jednej strony czuję potrzebę myślenia o czymś, a z drugiej pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę o tym myśleć, czyli taki rytuał którego nie da się wykonać. Wtedy jedynym wyjściem jest przyzwanie w myślach odczucia wykonanego rytuału ale też na odpowiednich warunkach, czyli jak już mi sie uda, to wtedy nie może być myśli negatywnych tylko neutralne.

To brzmi jak idiotyzm roku ale mniej więcej tak to można opisać. Absurd i muszę przestać to robić bo potrafię sie wtym pare dni kręcić bez przerwy. Ostatnio kilka dni bez chwili przerwy tak myślałem, bo nie dało się wykonać tego dobrze, głowa bolała, cisło w klace głowie, nie mogłem spąć, teraz od 2 dni tak jest. Nie wiem, czy przestanie tego robić i zajmowanie myśli wystarczy.
Zacznij sobie najpierw od tych warunków. Rozbij to trochę po prostu. Bo pogmatwałeś to i tu lęk obecnie dotyczy samej kwestii myślenia i nie myślenia ;p
Dlatego postaraj się rezygnować wpierw z samych warunków. Wypisz te warunki abyś to zobaczył i jak masz coś powtarzac, wykonywać to bez warunków nerwicy - a na własnych warunkach.
No niby tak ale te warunki są tez rytualne i mają tę samą zasadę. Porąbane, nie?;p

Dzisiaj całkiem fajnie udawało mi się tłumaczyć sobie czemu to absurd i czemu nie muszę robić tych kompulsji i miałem mniej momentów w których wchodziłem w rytuał, a jak one były to szybko wychodziłem z niego. Mam nadzieję, że pójdzie tak dalej i coraz lepiej. Wkurzyłem się, bo za bardzo mi nerwica już niszczy życie i chcę się wyleczyć.

Moje lęki dotyczą czarnych scenariuszy. Myśl natrętna przychodzi i reaguje na nią zaprzeczeniami, które stają się rytualne.
Rozumiem to co opisujesz, ten rytual myslenia. To nadal jest kompulsja, tylko zmienila formę z czynnosci na umyslowa. To tez pokazuje jak bardzo tkwisz wciaz w sztywnych schematach, ktore iluzorycznie daja Ci poczucie bezpieczenstwa. Mi np. pomaga uswiadamianie sobie, ze kompulsja w zaden sposob mnie nie chroni. Czy ja wykonam czy nie niczego to nie zmienia, a wrecz oddala mnie od prawdy czyli w sumie blizej bezpieczenstwa jestem nie wykonujac kompulsji i pozwalajac byc temu, co do mnie przychodzi. Nie musisz od razu pozbyc sie wszystkiego. Dla mnie ogromna ulga jest fakt, ze nie musze walczyc z natretami, ze one sa, sa nieprzyjemne, czasem tez im zaufam, nie jestem w pelni wolna od kompulsji, ale nie mam juz takiej presji zeby ich w ogole nie bylo. Sprobuj malymi krokami przejsc przez to. Nie rob sobie kolejnej nerwicy z przymusu zwalczenia tego tu i teraz. Trzymam kciuki
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

30 stycznia 2019, o 07:43

Victor pisze:
29 stycznia 2019, o 21:45
Nerwyzestali pisze:
29 stycznia 2019, o 21:23
Victor pisze:
29 stycznia 2019, o 21:14


Zacznij sobie najpierw od tych warunków. Rozbij to trochę po prostu. Bo pogmatwałeś to i tu lęk obecnie dotyczy samej kwestii myślenia i nie myślenia ;p
Dlatego postaraj się rezygnować wpierw z samych warunków. Wypisz te warunki abyś to zobaczył i jak masz coś powtarzac, wykonywać to bez warunków nerwicy - a na własnych warunkach.
No niby tak ale te warunki są tez rytualne i mają tę samą zasadę. Porąbane, nie?;p

Dzisiaj całkiem fajnie udawało mi się tłumaczyć sobie czemu to absurd i czemu nie muszę robić tych kompulsji i miałem mniej momentów w których wchodziłem w rytuał, a jak one były to szybko wychodziłem z niego. Mam nadzieję, że pójdzie tak dalej i coraz lepiej. Wkurzyłem się, bo za bardzo mi nerwica już niszczy życie i chcę się wyleczyć.

Moje lęki dotyczą czarnych scenariuszy. Myśl natrętna przychodzi i reaguje na nią zaprzeczeniami, które stają się rytualne.
W sumie nie porąbane ;p mnie tam nic nie dziwi w zaburzeniach ;p
Natomiast mam takie wrażenie, że też sporo czasu poświęcasz na zajmowanie się tym tematem. Rozumiem to oczywiście bo masz natręctwa myślowe. Ale z jednej strony bardzo dobrze, że się wkurzasz.
Złość na zaburzenie bywa rakietą do przodu, o ile sie staje się to jakąs mega presją, ze "musze szybko nie mieć myśli" itp. Dobrze, że tłumaczysz sobie logicznie. To wazne aby najpierw właśnie oddzielić się od tego ogólnie, ze NIE POTRZEBUJE tego powtarzać.
To istotne więc okey.
Natomiast też staraj się sporo szukać zajęć innych niż tematyka zaburzeń. Bo tak ciągle szukasz jak widze kogoś kto ma tak samo itd.
I to zrozumiałe ale lepiej wtedy porobić coś innego i nie mówię tu o totalnym unikaniu tematów, bo to też bezsensu w Twoim wypadku ale aby było to unormowane :)
Ruminacje to też mozna w ten sposob zmieniac? Na sile zmieniajac tryb myslenia? Czesto tez mi to przeszkadza jak sobie chce cos przemyslec a do tego w moim stanie lubi sie to łączyć z rytualami myslowymi. Ruminacyjne rytualy ;p
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

30 stycznia 2019, o 10:36

Wczoraj wieczór znowu dałem się wkręcić w rytuał ;/.

Aktualnie sprawa wygląda tak:

Jakiś czas temu tłumaczyłem sobie, że te rytuały nie mają żadnego znaczenia i na nic wpływu i nie trzeba, a nawet nie można ich robić, bo są złe i destrukcyjne. Trzeba takie nawyki eliminować. Postanowiłem się tego trzymać. Teraz sytuacja wygląda tak, że jak pojawia mi się jakaś myśl lękowa, to zaczynam jej zaprzeczać w myślach i walczyć z nią, np. odpowiadając "Nie" na te myśli. Wtedy pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę więcej niż 3 razy powiedzieć "Nie", a ja wtedy mimo woli łamię to ograniczenie i zaprzeczam tamtym myślom powyżej 3 razy. Wtedy jest taka sytuacja, że złamałem warunek narzucony przez myśli natrętne i czuje napięcie. Wtedy zaczynam przywoływać swoje przemyślenia o tym, że rytuały i myśli natrętne nie mają znaczenia i wpływu na nic i nie trzeba ich robić żeby jak gdyby zniwelować te ograniczenia narzucone mi przed chwilą przez nerwicę, bo skoro to nie ma znaczenia, to te ograniczenia co do limitu trzech zaprzeczeń nie mają znaczenia i mogłem spokojnie zaprzeczyć więcej razy. Tylko wtedy przywoływanie tych przemyśleń też staje się rytualne i cały czas o tym myślę, bo pojawiają się myśli natrętne również z ograniczeniami, że nie mogę o tym pomyśleć więcej niż 3 razy, ale to jest niemożliwe spełnić ten warunek bo wtedy przekroczenie tej granicy staje się automatycznie. Podobnie jak na zasadzie jak ktoś mówi komuś "Nie myśl teraz o cyckach, to ten ktoś automatycznie pomyśli o cyckach". Wtedy znowu zaczynam to kółko i przywołuję w dalszym ciągu te przemyślenia wcześniejsze żeby zniwelować te warunki narzucone przez myśli natrętne. Tak to koło się kręci.
Awatar użytkownika
Litlle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2018, o 12:23

7 lutego 2019, o 09:51

Nerwyzestali pisze:
30 stycznia 2019, o 10:36
Wczoraj wieczór znowu dałem się wkręcić w rytuał ;/.

Aktualnie sprawa wygląda tak:

Jakiś czas temu tłumaczyłem sobie, że te rytuały nie mają żadnego znaczenia i na nic wpływu i nie trzeba, a nawet nie można ich robić, bo są złe i destrukcyjne. Trzeba takie nawyki eliminować. Postanowiłem się tego trzymać. Teraz sytuacja wygląda tak, że jak pojawia mi się jakaś myśl lękowa, to zaczynam jej zaprzeczać w myślach i walczyć z nią, np. odpowiadając "Nie" na te myśli. Wtedy pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę więcej niż 3 razy powiedzieć "Nie", a ja wtedy mimo woli łamię to ograniczenie i zaprzeczam tamtym myślom powyżej 3 razy. Wtedy jest taka sytuacja, że złamałem warunek narzucony przez myśli natrętne i czuje napięcie. Wtedy zaczynam przywoływać swoje przemyślenia o tym, że rytuały i myśli natrętne nie mają znaczenia i wpływu na nic i nie trzeba ich robić żeby jak gdyby zniwelować te ograniczenia narzucone mi przed chwilą przez nerwicę, bo skoro to nie ma znaczenia, to te ograniczenia co do limitu trzech zaprzeczeń nie mają znaczenia i mogłem spokojnie zaprzeczyć więcej razy. Tylko wtedy przywoływanie tych przemyśleń też staje się rytualne i cały czas o tym myślę, bo pojawiają się myśli natrętne również z ograniczeniami, że nie mogę o tym pomyśleć więcej niż 3 razy, ale to jest niemożliwe spełnić ten warunek bo wtedy przekroczenie tej granicy staje się automatycznie. Podobnie jak na zasadzie jak ktoś mówi komuś "Nie myśl teraz o cyckach, to ten ktoś automatycznie pomyśli o cyckach". Wtedy znowu zaczynam to kółko i przywołuję w dalszym ciągu te przemyślenia wcześniejsze żeby zniwelować te warunki narzucone przez myśli natrętne. Tak to koło się kręci.
Hej, ja tu jestem nowa na tym forum, ale natrenty podobne do Twoich mam od zawsze chyba. Próbowam dojśc do tego od kiedy i nie potrfię. Doszłam do tego, że to jednak nie ważne od kiedy. Ważne żeby z tego wyjść. Ale rozkminianie tego od kiedy to mam, zajęło mi kuuupe czasu, bo wydawało mi się to straaaasznie ważne.

No i tu pojawia sie punkt pierwszy żeby z tego wyjść - załapać, że to nie jest ważne! Ze to też nerwica nadaje temu ważność, żeby wkręcać.
Ja coś podobnego czuje u Ciebie. Ze to strasznie ważne, żeby to rozkminić, że to 3 razy czy pięć razy, albo że wcale...

Przeczytałam cały Twój wątek, Victor pisze o terapi. Ja przeszłam kupe terapii które niczego nie zmieniły, bo ja wogóle nie kumałam co oni ode mnie chcą. Ja dopiero teraz kumam co oni do mnie mówili wtedy, jak siedze na tym forum i słucham DivoVica. I zaczynam łapać jak ja to robię. W sumie to dopiero łapię, ale piszesz, że szukasz wsparcia. Ja chętnie się dołączę, jeśli poczujesz coś z tego co piszę.

Ja doskonale rozumiem te Twoje myśli mam bardzo podobnie. I powiem Ci to samo co inni, problem trzeba uciąć u korzenia czyli kiedy pojawia się ta pierwsza myśl. Nawet w tym poście już to widać, bo zobacz:
Piszesz: "Teraz sytuacja wygląda tak, że jak pojawia mi się jakaś myśl lękowa, to zaczynam jej zaprzeczać w myślach i walczyć z nią, np. odpowiadając "Nie" na te myśli. Wtedy pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę więcej niż 3 razy powiedzieć "Nie", a ja wtedy mimo woli łamię to ograniczenie i zaprzeczam .........." itd

I problem jest w tym, że pojawia sie myśl lękowa i tu trzeba zrobić STOP. Ktoś tam już Cię pytał jakie to myśli. A Ty piszesz, że katastroficzne chyba czy coś w tym stylu (wczoraj to czytałam i nie pamietam dokładnie wieć sory jak przekręciłam) i nie UŚWIADAMIASZ sobie wcale tej myśli. A to ta myśl jest problem cała reszta to już nerwicowa analiza.

Nie chcę Cię uraić, czy coś w tym stylu, że tak na czynniki pierwsze to rozkładam Ci, ale ja naprawdę WIEM jakie to TRUDNE. I doskonale widzę jaką masz determinacje żeby z tym walczyć. Ja też taką miałam i walczyłam z tym podobnie jak Ty, dlatego myslę, że możemy sobie pomóc ;) Nie jestem też już odburzona, jestem na początku, ale właśnie najlepiej zacząć od początku ;) Nie dalej jak wczoraj ocknęłam się po dwuch godzinach walki myślowej. Nie wiem czy Ci to opisywać, bo i tak długo ta odpowiedź wychodzi, jak chcesz to napisz, to Ci to opiszę.

Bo to jest tak że trzeba się od tego oddzielić. Tak jakby to gadał ktoś inny. I tu KLUCZEM jest ta pierwsza myśl. Nie piszesz jaka, to nie wiem. Ale przykład z mojego życia. "Jak będę się tak cieszyć, to stanie się coś strasznego" (złamię rękę, ktkoś wjedzie we mnie samochodem...itp nakręcanie)
No i... Logicznie to trzeba sobie wytłumaczyć: jaki wpływ ma moja radośc na złamanie ręki? albo na to żeby ktoś wjechał we mnie samochodem?
I tu ma sens logiczne tłumaczenie. Tłumaczenie czegokolwiek nerwicy jest bez sensu bo ona i tak ma jakieś ale. - I jak zaczynasz tłumaczenie jej czy sens ma 3 razy czy 5 i czy to bez sensu, czy mają sens te myśli czy nie (błędne kolo - sam to widzisz przecież ;) )... to już wkręcanie się jest. Bo zobacz. To co piszesz: "pojawia mi się jakaś myśl lękowa, to zaczynam jej zaprzeczać w...."
Od słów "...to zaczynam..." to ty już z nerwicą dyskutujesz a nie ze sobą i nadajesz jej ważność a to dla nerwicy woda na młyn. Rozumiesz? Nie chcę się wymądrzać. Tylko wiem, że to załapać jest najtrudniej. Dla mnie najtrudniej jest załapać tę pierszą myśl. ja łapię się na tym dopiero po jakimś czasie jak jestem już wkręcona w tę chorą dyskusje. U Ciebie to od razu zobaczyłam, bo pracuje teraz nad tym u siebie. U siebie to widzę gorzej, łapię sie dopiero jak wczoraj sukces! już po dwóch godzinach. Tłumacząc to Tobie, tłumaczę też sobie przy okazji ;)

A te czynności natrentne czy myśli które trzeba powtarzać czy nie powtarzać i sobie zakazywać to już nerwica, to już ma uwolnić od leku. Bo i zobacz, tak jak w tym moim przykłdzie: leci jakaś fajna piosenka w radio i ja zaczynam sobie radośnie podrygiwć, bo mi już lepiej, to pojaiwa mi sie ta myśl "nie ciesz się tak, bo pożałujesz (stanie sie coś np ten wypadek samochodowy) to ja przstaje sie cieszyć żeby zniwelować ten lęk, no i myśli że bez sensu, że to znowu ta nerwica, nie mogę tego robic itd itp i woda na młyn dla nerwicy ;)

Teraz jak to wiem i uda mi się złapać tę myśl (bo to jest kluczowe żeby ją złapać) to myślę "a jaki ma to związek? Piepszyć to!" I dodaje to Victorove "Dawaj w końcu ten wypadek, no pokaż co potrafisz, dwaj ten wypadek!!! :dres: bo ja chcę w końcu zacząć się cieszyć!" I cieszę się dalej i podryguję, już nie tak radośnie, bo na plecach lęk siedzi, ale robie to NA SIŁE.

Jeżeli wchodzisz w to "...to zaczynam..." to jest dyskusja jak z takim oszołomem w kolejce do learza, co ma chore np.politczyne przekonania, czy inne, ale upiera sie przy swoim i żadne argumenty do niego nie docierają. Napewno miałeś taka sytuacje, gdy prubowałeś kogoś do czegos przekonać, a on swoje i Ty tłumaczysz LOGICZNIE, a on swoje, i to trwa i trwa i w końcu Ci ręce opadają i dochodzisz do wniosku, że nie przekonasz dziada. No to tu jest klucz w tym, żeby Ci te ręce opadły (nam w sumie ;) ) jak najwcześniej, aż w końcu dotrzemy do tego, że wogóle nie będziemy ze świrem (natrentami) dyskutować.

Chodzi o to, żeby sie od tego rozdzielić. żeby załapać co gada nerwica a co ja, albo do jakiej gadki nerwica (jak ten dziad w kolejce) prowokuje - to właśnie jest to wkręcanie. To jest tak płyta CD, która Ci gada zrób to 3 razy, a ty jej mówisz, nie zrobię to 5 razy.Dyskutowałabyś z odtwarzaczem? Umysł jest jak maszyna, komputer z wgranym programiem. To narząd jak serce, czy nerki chroni nas przed nieszcześciem (przed tym wypadkiem samochodowym moim np.) chce dobrze, poprostu ma kiepski program. Trzeba przeprogramować ;) Zmienić płytę ;) Wiem cholernie trudne, ale już czuje że da się.

To jest tak jak internet, mysli pojawiają się jak reklamy na stronie, chcesz poczytać o czymś (robić swoje) a tam wyskakuje Ci reklama (myśl) a my zamiast wcisnąć krzyżyk, to idziemy za tymi reklamami (myślami). "Jak kupisz ten samochód, to bedzie super przygoda, tylko kliknij tu" zamiast krzyzyk kliknąc to klikasz dalej. tam kolejny tekst "świetne raty zero procent" - masz z tyłu głowy taką myśl, że to tylko reklama i wkręt, ale klikasz dalej..., otwiera sie kolejna - "świtna klimatyzacja", i znowu zamiast krzyżyk to klikasz dalej i dwie godziny poszły się je*ać ;)

Klucz jest w tym, żeby ten krzyżyć wcisnąć i zając tym czym chcieliśmy na początku. ja narazie łapie sie JUŻ po dwuch godzinach - sukces :D

Oglądałeś film "Piękny umysł"? to jest o shizofreni wiec jak masz takie wkrenty, to nie wiem... żebyś sobie nie wkręcił... ale to świetny film i super pokazuje, jak główny bohater dyskutuje, kłuci się z tymi swoimi omamami, a potem na koniec nauczył się je ignorować, a one (te osoby, omamay) już maja tylko zwieszone głowy, bo widzą że niczego nie wskurają :) Czyli w końcu milkną ^^

To wszystko co jest u Ciebie po "...to zaczynam..." to właśnie taka kłutnia z takimi jakby "omamami" z tego filmu. Tylko u nas to nie omamy, tylko te myśli.

Dobra kończe, bo sie rozpisałam, a może będziesz przy tym ziewać ;)

Aaaa i mnie bardzo pomogła zrozumieć jak to działa książka "w pułapce myśli" tam są ćwiczenia nawet, fajne krótkie, proste, żadne tam analizy, pozwalające doświadczyć jak działa ten nasz komputer w głowie i pozwalające oddzielić się od niego, zrozumieć, że to walka ze słowną maszyną. Polecam. Ale widzę, że to forum bardziej pmaga, bo można zobaczyć siebie u innych :) Cjociaż książka pomagła mi to rozdzielić.

jak coś czujesz z tego co napiszałam, czy coś byś chciał rozwinąć, to chętnie :)

Powodzenia na drodze do wyjścia super>
"Wziął poważnie słowa (i myśli ) bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy." ;oh (Mały Książe)

Podświadomość zmienia się DZIAŁANIEM a nie rozkminianiem, nie analizowaniem ani tym bardziej rozkminianiem analiz
DZIAŁANIEM ZMIENIAJ MYŚLENIE!
:))

Myślenie: "zacznę działać jak sie lepiej poczuję (pozbieram się... itp)" jest jak myślenie, że zacznę się odchudzać jak schudnę :DD

Do tej pory żyłam w swojej głowie - to bardzo mała przestrzeń ;brr
I trudno w niej kogoś poznać nowego
:no

Jak jesteś w dole, to przestań kopać :!!!:
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

12 lutego 2019, o 14:08

Możesz napisać. Chętnie przeczytam. Ja ostatnio potrafię być w napieciu nerwicowym i rytuale nawet 2 dni bez przerwy ;p.
Nelkalenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45

12 lutego 2019, o 22:31

Nerwyzestali pisze:
12 lutego 2019, o 14:08
Możesz napisać. Chętnie przeczytam. Ja ostatnio potrafię być w napieciu nerwicowym i rytuale nawet 2 dni bez przerwy ;p.
Masz przy tym na co dzien jakies dolegliwosci fizyczne?
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

13 lutego 2019, o 13:09

Nelkalenka pisze:
12 lutego 2019, o 22:31
Nerwyzestali pisze:
12 lutego 2019, o 14:08
Możesz napisać. Chętnie przeczytam. Ja ostatnio potrafię być w napieciu nerwicowym i rytuale nawet 2 dni bez przerwy ;p.
Masz przy tym na co dzien jakies dolegliwosci fizyczne?
Jasne, że tak. Najczęściej uciski w klatce, głowie, kłucia, duszności.
Nelkalenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45

13 lutego 2019, o 22:10

Nerwyzestali pisze:
13 lutego 2019, o 13:09
Nelkalenka pisze:
12 lutego 2019, o 22:31
Nerwyzestali pisze:
12 lutego 2019, o 14:08
Możesz napisać. Chętnie przeczytam. Ja ostatnio potrafię być w napieciu nerwicowym i rytuale nawet 2 dni bez przerwy ;p.
Masz przy tym na co dzien jakies dolegliwosci fizyczne?
Jasne, że tak. Najczęściej uciski w klatce, głowie, kłucia, duszności.
U mnie z fizycznych szumy w uszach ,sztywna szczęka i kark i bole glowy
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

14 lutego 2019, o 14:26

Nerwyzestali pisze:
30 stycznia 2019, o 10:36
Wczoraj wieczór znowu dałem się wkręcić w rytuał ;/.

Aktualnie sprawa wygląda tak:

Jakiś czas temu tłumaczyłem sobie, że te rytuały nie mają żadnego znaczenia i na nic wpływu i nie trzeba, a nawet nie można ich robić, bo są złe i destrukcyjne. Trzeba takie nawyki eliminować. Postanowiłem się tego trzymać. Teraz sytuacja wygląda tak, że jak pojawia mi się jakaś myśl lękowa, to zaczynam jej zaprzeczać w myślach i walczyć z nią, np. odpowiadając "Nie" na te myśli. Wtedy pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę więcej niż 3 razy powiedzieć "Nie", a ja wtedy mimo woli łamię to ograniczenie i zaprzeczam tamtym myślom powyżej 3 razy. Wtedy jest taka sytuacja, że złamałem warunek narzucony przez myśli natrętne i czuje napięcie. Wtedy zaczynam przywoływać swoje przemyślenia o tym, że rytuały i myśli natrętne nie mają znaczenia i wpływu na nic i nie trzeba ich robić żeby jak gdyby zniwelować te ograniczenia narzucone mi przed chwilą przez nerwicę, bo skoro to nie ma znaczenia, to te ograniczenia co do limitu trzech zaprzeczeń nie mają znaczenia i mogłem spokojnie zaprzeczyć więcej razy. Tylko wtedy przywoływanie tych przemyśleń też staje się rytualne i cały czas o tym myślę, bo pojawiają się myśli natrętne również z ograniczeniami, że nie mogę o tym pomyśleć więcej niż 3 razy, ale to jest niemożliwe spełnić ten warunek bo wtedy przekroczenie tej granicy staje się automatycznie. Podobnie jak na zasadzie jak ktoś mówi komuś "Nie myśl teraz o cyckach, to ten ktoś automatycznie pomyśli o cyckach". Wtedy znowu zaczynam to kółko i przywołuję w dalszym ciągu te przemyślenia wcześniejsze żeby zniwelować te warunki narzucone przez myśli natrętne. Tak to koło się kręci.
Pytanie po co tak to zaprzeczasz tym myślą? Skoro ustalasz sobie że nie mają znaczenia. To nie mów NIE, tylko pozwól im być jako natrętne myśli i to tyle. Zamiast zaprzeczać przepuszczaj.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

14 lutego 2019, o 15:47

ddd pisze:
14 lutego 2019, o 14:26
Nerwyzestali pisze:
30 stycznia 2019, o 10:36
Wczoraj wieczór znowu dałem się wkręcić w rytuał ;/.

Aktualnie sprawa wygląda tak:

Jakiś czas temu tłumaczyłem sobie, że te rytuały nie mają żadnego znaczenia i na nic wpływu i nie trzeba, a nawet nie można ich robić, bo są złe i destrukcyjne. Trzeba takie nawyki eliminować. Postanowiłem się tego trzymać. Teraz sytuacja wygląda tak, że jak pojawia mi się jakaś myśl lękowa, to zaczynam jej zaprzeczać w myślach i walczyć z nią, np. odpowiadając "Nie" na te myśli. Wtedy pojawiają się myśli natrętne, że nie mogę więcej niż 3 razy powiedzieć "Nie", a ja wtedy mimo woli łamię to ograniczenie i zaprzeczam tamtym myślom powyżej 3 razy. Wtedy jest taka sytuacja, że złamałem warunek narzucony przez myśli natrętne i czuje napięcie. Wtedy zaczynam przywoływać swoje przemyślenia o tym, że rytuały i myśli natrętne nie mają znaczenia i wpływu na nic i nie trzeba ich robić żeby jak gdyby zniwelować te ograniczenia narzucone mi przed chwilą przez nerwicę, bo skoro to nie ma znaczenia, to te ograniczenia co do limitu trzech zaprzeczeń nie mają znaczenia i mogłem spokojnie zaprzeczyć więcej razy. Tylko wtedy przywoływanie tych przemyśleń też staje się rytualne i cały czas o tym myślę, bo pojawiają się myśli natrętne również z ograniczeniami, że nie mogę o tym pomyśleć więcej niż 3 razy, ale to jest niemożliwe spełnić ten warunek bo wtedy przekroczenie tej granicy staje się automatycznie. Podobnie jak na zasadzie jak ktoś mówi komuś "Nie myśl teraz o cyckach, to ten ktoś automatycznie pomyśli o cyckach". Wtedy znowu zaczynam to kółko i przywołuję w dalszym ciągu te przemyślenia wcześniejsze żeby zniwelować te warunki narzucone przez myśli natrętne. Tak to koło się kręci.
Pytanie po co tak to zaprzeczasz tym myślą? Skoro ustalasz sobie że nie mają znaczenia. To nie mów NIE, tylko pozwól im być jako natrętne myśli i to tyle. Zamiast zaprzeczać przepuszczaj.
W punkt.
you infected my blood
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

26 lutego 2019, o 16:18

Dalej nie mogę się zaprzeć żeby nie robić tych kompulsji. Wytłumaczyłem sobie wszystko logicznie i postanowiłem nie robić tych nerwicowych rzeczy ale nie mogę przestać o tym wszystkim myśleć. Moją kompulsja stało się myślenie o tym, że nie muszę robić tych wszystkich rzeczy nerwicowych. Ciągle przypominam sobie przemyślenia i postanowienia moje żeby upewnić się, że nie muszę tego robić. Jestem teraz na skraju tego żeby przestać o ty myśleć, czuję już, że mogę to przestać robić i się wyleczyć ale dalej z tyłu głowy umysł skupia się na myśleniu w kółko o tym, nie mogę się ostatecznie oderwać od tych myśli.
ODPOWIEDZ