Kochani, jestem tu na forum już trochę, a że zobaczyłam, że zaczynam zdrowieć, poczułam się na siłach, żeby załączyć mój wątek odburzeniowy. Najpierw zobaczcie sobie ten filmik - a raczej posłuchajcie https://www.youtube.com/watch?v=-c9-poC5HGw
Myślę, że w ogóle burza jest wspaniałą analogią do tego, co się z nami dzieje - dla naszego zaburzenia.
Tak jak w filmie, w moim życiu od kiedy pamiętam padał jakiś deszcz, który zwiastował burzę. Od kiedy pamiętam, byłam strasznie wrażliwa na wszystko wokół mnie - na wydarzenia, innych ludzi. Teraz w terapii widzę, że ten obraz świata był wykrzywiony, że nadwrażliwość go zmieniła w jakiś potworny czas. A tak nie było w rzeczywistości. Moi rodzice nie byli tacy źli, ludzie wokół nie byli tacy źli i moje realne przeżycia nie były takie złe.
Pojedyńczymi "piorunami" były ataki klaustrofobii, w której skumulowały się te wszystkie lęki. Ale ja nauczyłam się unikać piorunów, po prostu moje życie układałam tak wymyślnie, żeby się nigdy nie stykać z sytuacjami zamknięcia. Byłam w tym mistrzem. Ale Jak przyszło dorosłe, odpowiedzialne życie, poczułam narastające napięcie przed burzą. Niby było normalnie, ale jednak coś nadchodziło. I nagle bum, błyskawica rąbnęła prosto we mnie. Pierwszy atak paniki, a potem już sami wiecie, z górki, prosto na glebę. Poszłam na terapię - najpierw online (beznadzieja), potem na gestalt (tylko płakałam) i w końcu na psychodynamiczną. Jestem już na niej dwa lata i powoli, mozolnie zmieniam patrzenie na świat. Przebudowywuję moją osobowość. To długi proces, a burza trwa, więc jakimś cudem trafiłam na to forum. To jest niesamowite, jak tutaj jest merytorycznie, jak dużo materiałów do pracy nad sobą. I ja sobie powiedziałam - ok, w gabinecie mielę swoje głębiny, a dzięki forum pracuję nad burzą.
Pamiętam takie kroki milowe, których doświadczyłam, napiszę poniżej w punktach moją drogę:
1. Nadwrażliwość od dziecka - deszczyk nieustanny i grzmoty w postaci klaustrofobii
2. Atak paniki - błyskawica
3. Ciągła ulewa, wichura, burza na całego, czyli lęk i wszystkie objawy nerwicy
4. Szukanie pomocy - psychoterapia + forum (jakiś promyk słońca za odległą chmurą)
5. Nagle przebłysk na spacerze z psem (po roku terapii) - przecież to tylko nerwica, będę tak sobie mówić (początek pracy nad burzą)
6. Praca z myślami negatywnymi - jak je zaczęłam zapisywać, to się za głowę złapałam, ile razy dziennie sama sobie dowalam i jak okrutnie sama sobie walę mini piorunami
7. Ryzykowanie - zaczynam robić to, czego się boję (niedawno), widzę słońce za chmurami
Teraz właśnie jestem na takim etapie. Oczywiście jestem niecierpliwa, mam somaty, boję się czasami chorób. Ale gdzieś tam pęka ta skorupa burzowych chmur. Trzymajcie kciuki, będę pisać w moim burzowym wątku
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Moja burza
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 45
- Rejestracja: 11 marca 2018, o 08:57
Miło się czyta takie pozytywne posty. Dają nadzieję, że się zmieni!
Ja właśnie jestem w trakcie burzy z piorunami, kolejny raz, male własnie życie moje się tak przeplata niestety, słońce albo burza. Coś na pewno sprawiło, że zaczęłaś działać konkretnie. I jesteś konsekwentna. Życzę wytrwałości i dużo zdrowia
Ja właśnie jestem w trakcie burzy z piorunami, kolejny raz, male własnie życie moje się tak przeplata niestety, słońce albo burza. Coś na pewno sprawiło, że zaczęłaś działać konkretnie. I jesteś konsekwentna. Życzę wytrwałości i dużo zdrowia
- miniper
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33
Coś mi samo przeskoczyło i właśnie co jakiś czas przeskakuje do przodu. Staram się bardzo pracować nad sobą - czytam forum - materiały + historie odburzony, czytam polecane tu książki i też sobie zapisuję np. myśli negatywne + kilka na nie odpowiedzi, które te myśli miażdżąDixie pisze: ↑16 maja 2018, o 09:42Miło się czyta takie pozytywne posty. Dają nadzieję, że się zmieni!
Ja właśnie jestem w trakcie burzy z piorunami, kolejny raz, male własnie życie moje się tak przeplata niestety, słońce albo burza. Coś na pewno sprawiło, że zaczęłaś działać konkretnie. I jesteś konsekwentna. Życzę wytrwałości i dużo zdrowia
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Super i gratulacje powodzenia w dalszych postępachminiper pisze: ↑16 maja 2018, o 09:18Kochani, jestem tu na forum już trochę, a że zobaczyłam, że zaczynam zdrowieć, poczułam się na siłach, żeby załączyć mój wątek odburzeniowy. Najpierw zobaczcie sobie ten filmik - a raczej posłuchajcie https://www.youtube.com/watch?v=-c9-poC5HGw
Bardzo podoba mi się nazwa "odburzanie" i myślę, że w ogóle burza jest wspaniałą analogią do tego, co się z nami dzieje - dla naszego zaburzenia.
Tak jak w filmie, w moim życiu od kiedy pamiętam padał jakiś deszcz, który zwiastował burzę. Od kiedy pamiętam, byłam strasznie wrażliwa na wszystko wokół mnie - na wydarzenia, innych ludzi. Teraz w terapii widzę, że ten obraz świata był wykrzywiony, że nadwrażliwość go zmieniła w jakiś potworny czas. A tak nie było w rzeczywistości. Moi rodzice nie byli tacy źli, ludzie wokół nie byli tacy źli i moje realne przeżycia nie były takie złe.
Pojedyńczymi "piorunami" były ataki klaustrofobii, w której skumulowały się te wszystkie lęki. Ale ja nauczyłam się unikać piorunów, po prostu moje życie układałam tak wymyślnie, żeby się nigdy nie stykać z sytuacjami zamknięcia. Byłam w tym mistrzem. Ale Jak przyszło dorosłe, odpowiedzialne życie, poczułam narastające napięcie przed burzą. Niby było normalnie, ale jednak coś nadchodziło. I nagle bum, błyskawica rąbnęła prosto we mnie. Pierwszy atak paniki, a potem już sami wiecie, z górki, prosto na glebę. Poszłam na terapię - najpierw online (beznadzieja), potem na gestalt (tylko płakałam) i w końcu na psychodynamiczną. Jestem już na niej dwa lata i powoli, mozolnie zmieniam patrzenie na świat. Przebudowywuję moją osobowość. To długi proces, a burza trwa, więc jakimś cudem trafiłam na to forum. To jest niesamowite, jak tutaj jest merytorycznie, jak dużo materiałów do pracy nad sobą. I ja sobie powiedziałam - ok, w gabinecie mielę swoje głębiny, a dzięki forum pracuję nad burzą.
Pamiętam takie kroki milowe, których doświadczyłam, napiszę poniżej w punktach moją drogę:
1. Nadwrażliwość od dziecka - deszczyk nieustanny i grzmoty w postaci klaustrofobii
2. Atak paniki - błyskawica
3. Ciągła ulewa, wichura, burza na całego, czyli lęk i wszystkie objawy nerwicy
4. Szukanie pomocy - psychoterapia + forum (jakiś promyk słońca za odległą chmurą)
5. Nagle przebłysk na spacerze z psem (po roku terapii) - przecież to tylko nerwica, będę tak sobie mówić (początek pracy nad burzą)
6. Praca z myślami negatywnymi - jak je zaczęłam zapisywać, to się za głowę złapałam, ile razy dziennie sama sobie dowalam i jak okrutnie sama sobie walę mini piorunami
7. Ryzykowanie - zaczynam robić to, czego się boję (niedawno), widzę słońce za chmurami
Teraz właśnie jestem na takim etapie. Oczywiście jestem niecierpliwa, mam somaty, boję się czasami chorób. Ale gdzieś tam pęka ta skorupa burzowych chmur. Trzymajcie kciuki, będę pisać w moim burzowym wątku
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Gratulacje miniper , bardzo ładny post , piosenka śliczna , oby tak daleje kochana Twoje odburzenie to tylko kwestia czasu
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
- miniper
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33
Chwila minęła i muszę Wam powiedzieć, że moja strategia się sprawdza. Staram się akceptować wszystkie moje odczucia, straszące myśli nazywam chochlikami i tak je traktuję. Mam słabsze dni, momenty, ale też mam lepsze. I tego się trzymam. Bardzo nad sobą pracuję. Robię też rzeczy, któryh wcześniej przed nerwicą bym ze strachu nie zrobiła. Sama siebie tym zaskakuję. Kurczę, przepracowanie nerwicy może zaskutkowac tym, ze jakosc zycia zmieni sie bardzo na lepsze. Tak juz pisaly tu odburzobe osoby i tak chyba jest w rzeczywistosci
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Super,gratuluje ze tak fajnie sobie radzisz pewnie nie długo będziesz odburzonaminiper pisze: ↑3 czerwca 2018, o 15:21Chwila minęła i muszę Wam powiedzieć, że moja strategia się sprawdza. Staram się akceptować wszystkie moje odczucia, straszące myśli nazywam chochlikami i tak je traktuję. Mam słabsze dni, momenty, ale też mam lepsze. I tego się trzymam. Bardzo nad sobą pracuję. Robię też rzeczy, któryh wcześniej przed nerwicą bym ze strachu nie zrobiła. Sama siebie tym zaskakuję. Kurczę, przepracowanie nerwicy może zaskutkowac tym, ze jakosc zycia zmieni sie bardzo na lepsze. Tak juz pisaly tu odburzobe osoby i tak chyba jest w rzeczywistosci
- miniper
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33
Hej, wpadlam tutaj napisac co u mnie. Jest lepiej! Nie jest to na pewno odburzenie, dzisiaj mnie dopadlo napiecie (stad pewnie moja wizyta tutaj).
Ale nalalam sobie winka, wlaczylam plik do pracy i staram sie nie skupiac na objawach. A dokladniej nie walcze z tym napieciem. Ryzykuje na co dzien i to jest naprawde dobra metoda!
Zrobcie to! Mnie najbardziej pomagaja slowa - najwyzej umre i co z tego? Oddalam to pole, o ktore tak walczylam. Poddalam moj skarb jak pisal Schaffer. Na pewno dziala psychoterapia, ale przede wszystkim moje podejmowanie ryzyka, wiara, ze to tylko nerwica. Trzymam za was kciuki! Jak ktos chce pogadac, piszcie na priv.
Ale nalalam sobie winka, wlaczylam plik do pracy i staram sie nie skupiac na objawach. A dokladniej nie walcze z tym napieciem. Ryzykuje na co dzien i to jest naprawde dobra metoda!
Zrobcie to! Mnie najbardziej pomagaja slowa - najwyzej umre i co z tego? Oddalam to pole, o ktore tak walczylam. Poddalam moj skarb jak pisal Schaffer. Na pewno dziala psychoterapia, ale przede wszystkim moje podejmowanie ryzyka, wiara, ze to tylko nerwica. Trzymam za was kciuki! Jak ktos chce pogadac, piszcie na priv.
- miniper
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33
Bylam na wakacjach daleko i jestem z siebie dumna. Ryzykowalam ile wlezie i dawalam rade. Zauwazylam tez, ze lepiej sie tam czulam, z dala od prozy zycia. Czyli jednak tutaj na co dzien mam czynniki, ktore nerwice wzmagaja. Jednak jeszcze duzo musze nad moja osobowoscia pracowac...