Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Mój mąż to mały chłopiec i mam tego dość

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

2 czerwca 2018, o 19:31

Wypisz wymaluj mój ,gadam,grożę,proszę,tłumaczę i nic,takich ludzi się nie zmieni albo to zaakceptujesz albo odejdz
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

3 czerwca 2018, o 12:02

Ja Olcia kiedyś z Tobą juz o tym pisałam. Zgadzam się z Arletką i Monią, co do tego, że frustrajca nie pomoże. Jeśli Twój mężu wyszedł z domu rodzinnego z przeświadczeniem o swojej słabości, bez posiadania poczucia, że ma moc sprawczą plus ma charakter introwertyka to nie oczekiwałabym od niego zdobywania szczytów. Pytanie, czy on był taki przed ślubem, a Ty go wtedy takim zaakceptowałaś a teraz czujesz rozczarowanie, czy jednak jego zachowanie się zmieniło w trakcie trwania małżeństwa. Ważne jest tez to, czy on dostrzega swoją bierność, czy rozumie skąd ona pochodzi i czy chciałby się zmienić, bo uważam, że bez jego chęci, nic nie wskórasz. Myślę tez, że powinnaś spojrzeć na niego łagodniejszym okiem, bo przecież był z Tobą przez cały czas trwania nerwicy, a jak się domyślam, nie byłaś wtedy dokładnie taką, jaką Cię poznał, a jednak nie uciekł, tylko był i jest. Ja wiem jak to jest być obok kogoś z nerwicą i uważam, że naszym bliskim należą się Oskary za cierpliwość i wyrozumiałość. On przecież tez mógłby powiedzieć, że chciał mieć silną, stabilną kobietę, a ma żonę, która ciągle się czegoś boi itp. Ja wiem, że nerwica to zaburzenie i że my sobie jej nie wybraliśmy, ale z drugiej strony, on tez nie wybrał sobie rodziców, którzy zamiast go wspierać, wyposażyli go w zerowe poczucie własnej wartości. Ja temat znam, bo mój mąż tez ma bardzo pragmatycznych rodziców, którzy sami są bardzo strachliwi i na każdy jego pomysł reagują słowami - "nie rób tego, lepiej nie ryzykować, a może cos nie wyjdzie", bla bla. Ja jako żona, wiedząc, że mój mąż ma problem z ryzykowaniem, z podejmowaniem trudnych decyzji wspieram go, doradzam, buduje w nim poczucie sprawczości, chwalę za sukcesy, wskazując, że ma w sobie potencjał. Ale mój mąż był taki, kiedy go poznałam, więc jakimś nieporozumieniem byłoby oczekiwanie, że po ślubie zamieni się w typ biznesmena. No nie :D Ale mam nadzieję, że będąc świadomym swoich ograniczeń wynikających z wpojonych mu przekonań o sobie, będzie działał i budował swoją siłę. Ja myślę, że z mężem musisz rozmawiać, rozmawiać, jeszcze raz rozmawiać, powiedzieć mu to wszystko, co piszesz na forum. Jednak ostateczną decyzję o rozwoju i zmianie zachowania musi podjąć on sam....
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 czerwca 2018, o 12:30

Problem polega na tym, ze na dzień ślubu ja go takim akceptowałam, bo sama bylam z ograniczeniami, bez świadomości, którą mam teraz i mimo, ze czasami tez mnie to złościło to szukalam w nim wtedy zupełnie czegos innego i to dostawałam, więc tamto schodziło na dalszy plan (to, co mnie teraz irytuje tak bardzo). Teraz obecnie nastąpiły pewne zmiany i inaczej to widzę. Zreszta po to chodzę na terapie, żeby przełamywać swoje ograniczenia i rozwijać sie. Jak ja nawet na pytanie o posiadanie dzieci słyszę odpowiedz: W ogóle o tym nie myślę, na dzień dzisiejszy nie czuje takiej potrzeby. Czuje sie z tym wtedy fatalnie, jakbym byla z człowiekiem, który nie wie czego chce od życia.

Co do widzenia przez niego bierności-on nie będzie jej widział, bo to jest ciągle ten sam schemat niemocy i stagnacji, żeby zaczął to dostrzegać to musiałby sie zmienić, tak ciągle powiela ten sam schemat, nie dostrzeże potrzeby zmiany w tym temacie jesli nie widzi ich potrzeby w zyciu i nie podejmuje działania. Zrobi dokladnie to co robi dotychczas czyli nic nie zrobi :-)
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

3 czerwca 2018, o 12:35

Bo spadły Ci klapki z oczu,po tylu latach zaczęłaś dostrzegać jego wady ,na początku było zauroczenie ,a później przyszła proza życia .
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

3 czerwca 2018, o 13:12

A czy to nie jest czasem tak, że jeśli na początku szukaliśmy czegoś innego, to potem na Nas jednak też spoczywa odpowiedzialność aby się w pewien sposób dopasować?
Ludzie się z latami zmieniają ale jakby tak zmieniać ciągle partnerów pod to to nie wiem czy to takie dobre. Skoro był dzieckiem od początku, to może spróbuj poszukać nadal innych dobrych stron?
I też spytaj się czy Ty jesteś idealna?
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

3 czerwca 2018, o 14:08

Rozumiem Olę. Wiem jak to jest być w związku, w którym musisz pełnić rolę faceta. To jest trudne i frustrujące. Na początku jest inaczej. To nie tak, że kiedyś się akceptowało a teraz facet się znudził. Po prostu przed ślubem na ogół nie ma tylu sytuacji w których ta cecha charakteru by wyszła. Nie było tylu obowiązków. To wychodzi później. Często bylo mi wstyd że załatwiam sprawy, którymi powinien zająć się facet. Wyszystko było na mojej głowie. Znajomi, rodzina to widziała. I to też mnie frustrowało. Nie tak prosto jest to zaakceptować. Świetnie gdy ktoś widzi swoje ograniczenia i chce nad tym pracować. Gorzej gdy mamy do czynienia z osobą która ,,ma wywalone,, na wszystko i problemu nie widzi. To nie jest problem typu wyciskania tubki pasty do zębów od góry. Mój związek się rozpadł ale doszły do tego inne powody. Nie wiem co powinno się zrobić w takiej sytuacji. Jest to mega trudne dla osoby dla której partnerstwo w związku jest wartością.
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

3 czerwca 2018, o 14:53

Olalala tak naprawdę powinnaś zadać sobie pytanie czy go kochasz i czy chcesz z nim być, Wypisać zalety jakie posiada za co go cenisz , podziwisz itd.Przypomnieć sobie sytuację w których było Ci z nim dobrze.
Jeśli chodzi o zmienianie to ja mam zasadę że zmieniam tylko siebie bo nie da się zmienić nikogo jeśli tak naprawdę ta osoba tego nie chcę.
Opisałaś sytuacje które Cię denerwują w Twoim mężu i moja rada to zacznij zmieniać siebie czyli daj szansę mężowi dorosność albo zaakceptuj taki stan jaki jest obecny:).
Opisałaś sytuację z ta pracę i tak robią nadopiekuńcze matki:). Biegaja za synami, załatwiają pracę i wszystko robią za nich. Ja bym w takiej sytuacji zapytała czy potrzebuję mojej pomocy. Jeśli nie to powiedziałabym że chociaż jest to dla mnie trudne to akceptuję to że aktualnie nie ma wystarczająco siły/motywacji itd do zmiany pracy i nie chce wysłuchiwać o tym jak źle jest mu w pracy bo jeśli nic z tym nie planuje zrobić to ja nie chce tego emocjonalnego bagna brać na siebie.
Dodatkowo Olalala tak naprawdę życie z taka uległą osoba ma plusy bo wszystko jest tak jak Ty zdecydujesz. Jak zmienisz faceta na lepszy model to wtedy tylko 50% będzie po Twojemu:).
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

8 czerwca 2018, o 13:30

Biedroneczka pisze:
3 czerwca 2018, o 14:53
.
Jeśli chodzi o zmienianie to ja mam zasadę że zmieniam tylko siebie bo nie da się zmienić nikogo jeśli tak naprawdę ta osoba tego nie chcę.
Opisałaś sytuacje które Cię denerwują w Twoim mężu i moja rada to zacznij zmieniać siebie czyli daj szansę mężowi dorosność albo zaakceptuj taki stan jaki jest obecny:).
To jest kwintesencja tematu. Zainwestuj w siebie . Poświęć czas dla siebie. Gdy związek się rozpadnie On pozostanie jaki był, a Ty będziesz silniejsza , mocniejsza , atrakcyjniejsza :)
Nie macie dzieci , to z jednej strony ułatwia sprawę , uwierz mi :) :(
Wiem co czujesz , bo sam przez to przechodzę , moja żona jest zimna, oschła , a mnie potrzebowala chyba tylko po to, aby zrobić dzieci i teraz przynosić kasę. Rozmowy o nas nie ma, jak coś zrobię np remont kuchni to nie czuje z jej strony nic (czy się cieszy , czy nie ) jak się zapytam to powie .... Cieszę się , przecież to jasne... Jak chcę porozmawiać , albo dopytać i coś to słyszę że ona nie musi się tłumaczyć przede mną, a przecież jesteśmy małżeństwem!!! Ja małżeństwo odbieram jako bycie jednością , mówieniu sobie o wszystkim , chwaleniu się zwajemnie , seksie tak często jak się da (a nie raz na pół roku , jak wybłagam) , bycie jedną całością. Ale pewnie jestem w innej epoki .
Więc to co napisała biedronka , patrz na siebie , rozwijaj się , jak wyjdzie i On się zmieni to wyjdzie, jak nie to przynajmniej będziesz silniejsza i mądrzejsza .
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

8 czerwca 2018, o 20:54

Gafa pisze:
3 czerwca 2018, o 14:08
Rozumiem Olę. Wiem jak to jest być w związku, w którym musisz pełnić rolę faceta. To jest trudne i frustrujące. Na początku jest inaczej. To nie tak, że kiedyś się akceptowało a teraz facet się znudził. Po prostu przed ślubem na ogół nie ma tylu sytuacji w których ta cecha charakteru by wyszła. Nie było tylu obowiązków. To wychodzi później. Często bylo mi wstyd że załatwiam sprawy, którymi powinien zająć się facet. Wyszystko było na mojej głowie. Znajomi, rodzina to widziała. I to też mnie frustrowało. Nie tak prosto jest to zaakceptować. Świetnie gdy ktoś widzi swoje ograniczenia i chce nad tym pracować. Gorzej gdy mamy do czynienia z osobą która ,,ma wywalone,, na wszystko i problemu nie widzi. To nie jest problem typu wyciskania tubki pasty do zębów od góry. Mój związek się rozpadł ale doszły do tego inne powody. Nie wiem co powinno się zrobić w takiej sytuacji. Jest to mega trudne dla osoby dla której partnerstwo w związku jest wartością.
Gafa trafiłaś w sedno :-) dokladnie przed ślubem nie bylo tak wielu sytuacji żeby ta cecha aż tak "wyplywala" na zewnątrz. Gdy doszly problemy życiowe, obowiazki to jest zupełnie inna bajka. Do tego znam wokół siebie facetów, którzy sa inni i po prostu wtedy aż mi żal serce ściska, bo ja bym chciała być czasami tak bardziej zaopiekowana, żeby to byl ktos bardziej ogarnięty. Sama mam ponoć cechy lidera i zdaje sobie sprawę, ze musiałby to być ktos równie silny osobowosciowo. Nie mam po prostu czasami tego poczucia równowagi sil w związku. Brakuje mi takiego silnego solidnego oparcia.

Biedroneczka tak właśnie robię, tzn. Skupilam sie teraz bardziej na sobie, a mężowi daje dorosnac :-) juz od pewnego czasu usunęłam sie na bok z niektórych obszarów żeby mogl sobie "porządzić".

Co do tej uległości to rzeczywiście tak jest,ze dużo rzeczy jest po mojemu tylko tez wtedy właśnie gdzies ucieka to oparcie, sila w partnerze. Traci sie chyba jakis respekt, sama nie wiem jak to nazwać. Jednak jak ktos ma swoje zdanie, jest jakiś określony to jest większe poczucie pewności i bezpieczeństwa. A kobitkom takie cos jest potrzebne :-) ja np. Nie czuje żeby w razie jakiegoś mega problemu życiowego moj mąż go ogarnął, nie czuje tego. Podejrzewam, ze wtedy to ja będę głównie musiała znowu o wszystkim decydować i myśleć jak go rozwiązać.
Awatar użytkownika
Niepoddającysię
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 22:56

9 czerwca 2018, o 14:49

Cześć często jest tak że kobiety rządzą nie ważne czy małe niskie czy duże :) ale tak jest . Faceci wiecznie są dziećmi tylko zabawki z wiekiem
mamy droższe :0 . Może warto pójść na jakiś kurs małżeński do kościoła żeby odbudować miłość ratować może potrzebny jakiś mediator czy jakiś psycholog czy autorytet może problem jest nie tylko z mężem a z Tobą też . Gdzieś mi tam przewineło się że ciśniesz go z Cv żeby więcej zarabiał jakby kobieta mi tak robiła to wątpię żeby mnie to zmotywowało wręcz przeciwnie jakiś inny sposób myśle że byłby lepszy spokojna rozmowa analiza wydatków itp czy jest to potrzebne wysłuchanie 2 osoby np. Pozdrawiam
Lemontree_ona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 18:01

17 czerwca 2018, o 00:35

Miałam dokładnie takiego partnera, jak opisujesz. O ile łatwiej było mi wyjść lub wyprosić jego, to nie łatwiej próbować zrozumieć, dlaczego?
Czy Twój mąż pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej? Może jest DDA?
Ja odpuściłam... moja frustracja sięgnęła zenitu. On, jak sądzę do dzisiaj nie wie dlaczego byłam taka okrutna:)
Kopnięci widzą co chcą, słyszą co chcą ale pragną tego co większość...
Awatar użytkownika
Mun
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 12 czerwca 2018, o 17:52

21 czerwca 2018, o 15:38

Ola, myślałaś o terapii małżeńskiej?
Awatar użytkownika
Estersis
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 198
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39

22 czerwca 2018, o 08:25

Gafa pisze:
3 czerwca 2018, o 14:08
Rozumiem Olę. Wiem jak to jest być w związku, w którym musisz pełnić rolę faceta. To jest trudne i frustrujące. Na początku jest inaczej. To nie tak, że kiedyś się akceptowało a teraz facet się znudził. Po prostu przed ślubem na ogół nie ma tylu sytuacji w których ta cecha charakteru by wyszła. Nie było tylu obowiązków. To wychodzi później. Często bylo mi wstyd że załatwiam sprawy, którymi powinien zająć się facet. Wyszystko było na mojej głowie. Znajomi, rodzina to widziała. I to też mnie frustrowało. Nie tak prosto jest to zaakceptować. Świetnie gdy ktoś widzi swoje ograniczenia i chce nad tym pracować. Gorzej gdy mamy do czynienia z osobą która ,,ma wywalone,, na wszystko i problemu nie widzi. To nie jest problem typu wyciskania tubki pasty do zębów od góry. Mój związek się rozpadł ale doszły do tego inne powody. Nie wiem co powinno się zrobić w takiej sytuacji. Jest to mega trudne dla osoby dla której partnerstwo w związku jest wartością.
Hej Ola.
Pod tym cytowanym tekstem podpisuje sie w 100 procentach. Moj zwiazek takze nie przetrwal bo czulam sie jak wol ciagnacy wielki woz zaladowany kamorami. Ktos napisal otoczyc opieka, wspierac....jasne ze tak ale ile mozna? Kiedy ktos wesprze Ciebie. Wpadnie na pomysl by Tobie choc przez chwile bylo lepiej....Ty sama, prawda? U mnie nie pomoglo nic. Separacja rozmowy proszenie wspieranie odpuszczanie akceptacja przegadane noce o rostaniu jako ostatecznosci.....i nic. Malo tego. Nawet teraz po rozwodzie nie mozemy sie dogadac. On sie nie zmienil. Nie ma pomyslow jak spedzac czas z dzieckiem gdzie isc. Nie pamieta jak sie umawialismy. Nie ma potrzeby by to sobie zapisac. No coz. Tyle ode mnie.
georgia21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 7 marca 2018, o 22:58

22 czerwca 2018, o 17:37

Dziewczyny
Skoro zachowuje się jak dziecko trzeba postępować z nim jak z dzieckiem. Jak będziesz otaczać go opieką, poczuje się jak u mamusi. A przecież ma być partnerem. Wyznaczaj mu zadania i chwal za wszystko. Wiem, wiem brzmi jak kosmos. Ale to naprawdę działa. Wyślij go na zakupy i pochwal, że bardzo Ci pomógł, bo w tym czasie mogłaś zrobić coś innego. Na zrobienie czegoś w domu wyznacz mu czas, np. tydzień, tylko w taki sposób, żeby wiedział, że bez niego sobie nie poradzisz. Bo w momencie kiedy on wie, że i tak sama to zrobisz, on czuje się niepotrzebny i nawet nie podejmuje próby. Brak mu motywacji, a najlepsza motywacja to pochwały. Dzięki temu poczuje się silniejszy i będzie dla Ciebie wsparciem. Oczywiście to nie jest proste, szczególnie jak jesteś sfrustrowana i masz dość. Spróbuj jednak podejść do tego z innej strony: w pracy co Cię bardziej motywuje ? Czy to, że szef Cię zbeszta i powie, że znowu zapomniałam czegoś zrobić czy pochwała, że świetnie coś wykonałaś ? Sama widzisz, że to drugie. Tak samo jest z mężem, dziećmi. Ciężko jest kiedy musisz pracować nad sobą, nad swoim zaburzeniem i jeszcze dodatkowo pracować nad związkiem. Lepiej chyba wyczerpać wszystkie możliwe środki i mieć czyste sumienie, że zrobiło się wszystko co było można, aby uratować związek. To, że facet powinien być tą opoką-to stereotyp. Powinniście być dla siebie oboje wsparciem - on dla Ciebie, Ty dla niego, gracie przecież do jednej bramki. Piszesz, że chcesz być szczęśliwa. Każdy chce być :) On raczej też, tylko może nie wie jak....
Trochę to brzmi jak nawijka psychologiczna :) ale to doświadczenie, 12lat w związku, różnie bywało, ale szczęśliwym związku, nad którym dużo pracujemy :)
ODPOWIEDZ