Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

MYŚLI O ŚMIERCI - SEN

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

18 stycznia 2019, o 21:12

Hej. Na początku powiem, że jestem "starym"użytkownikiem, który dzięki forum uniknął szpitala psychiatrycznego. Naprawdę mój stan, podobnie jak Wasz był mega beznadziejny. Udało mi się go "uspić" - to chyba będzie dobre słowo. Niestety teraz jestem, a raczej czuje się jak w punkcie wyjścia, myśli o śmierci mojej poprostu tak mnie dobijają, że nie mam już siły. Zaczęło się od snu, w którym dokładnie nie pamiętam było że umrę za dwa lata, tak się tego wystraszyłam, ale jakoś zapomniałam. Potem zmarła moja babcia, mój tata zachorował na raka, huśtawka mega nastroju, ale trzymałam się twardo. Ale teraz jak mi przypier...dzieliło, ciagle te myśli, że przeciez umrzesz niedługo, nic nie rób, bo i i tak umrzesz, nie planuj wakacji, bo nie doczekasz, no kur...de znam schemat, ale one mnie miażdżą. Poprostu nie wiem jak z tym ruszyć, staram się olewać, ale słabo to idzie. Budzę się w nocy, a pierwsza myśl - umrzesz. No można oszaleć. Potrzebuje Waszego wsparcia, naprawdę.Dziękuję z góry każdemu kto się wypowie. Pozdrawiam
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

18 stycznia 2019, o 21:44

martynka pisze:
18 stycznia 2019, o 21:12
Hej. Na początku powiem, że jestem "starym"użytkownikiem, który dzięki forum uniknął szpitala psychiatrycznego. Naprawdę mój stan, podobnie jak Wasz był mega beznadziejny. Udało mi się go "uspić" - to chyba będzie dobre słowo. Niestety teraz jestem, a raczej czuje się jak w punkcie wyjścia, myśli o śmierci mojej poprostu tak mnie dobijają, że nie mam już siły. Zaczęło się od snu, w którym dokładnie nie pamiętam było że umrę za dwa lata, tak się tego wystraszyłam, ale jakoś zapomniałam. Potem zmarła moja babcia, mój tata zachorował na raka, huśtawka mega nastroju, ale trzymałam się twardo. Ale teraz jak mi przypier...dzieliło, ciagle te myśli, że przeciez umrzesz niedługo, nic nie rób, bo i i tak umrzesz, nie planuj wakacji, bo nie doczekasz, no kur...de znam schemat, ale one mnie miażdżą. Poprostu nie wiem jak z tym ruszyć, staram się olewać, ale słabo to idzie. Budzę się w nocy, a pierwsza myśl - umrzesz. No można oszaleć. Potrzebuje Waszego wsparcia, naprawdę.Dziękuję z góry każdemu kto się wypowie. Pozdrawiam
Reakcja na stres bym powiedziała, a nie nawrót, tak to potraktuj. Zmarła Ci babcia, zachorował tata...To AŻ tyle emocji i bólu. A z tatą jest szansa poprawy? Często tego raka da się wyleczyć. Myelenie o śmierci to natręty, też je miewam. Tyle, że co nam do rozmyślanie. Nikt z nas nie wie kiedy umrze.
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

18 stycznia 2019, o 21:55

U mojego taty teraz się poprawiło, chociaż tyle dobrego, a było tragicznie.
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

18 stycznia 2019, o 22:02

martynka pisze:
18 stycznia 2019, o 21:55
U mojego taty teraz się poprawiło, chociaż tyle dobrego, a było tragicznie.
No to świetnie,tylko się cieszyć!😊 A co do Ciebie, skoro poradziłaś sobie kiedyś, to i teraz tak będzie. Ja jestem tego zdania, że jak coś się dzieje stresującego/smutnego/złego w naszym życiu to i objawy/lęki/myśli wracają. Masz cięźki okres, daj sobie czas na ogarnięcie tego wszystkiego. A tacie życzę duuuużo sił!
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

18 stycznia 2019, o 22:05

Myślę, że masz rację, bo ja też odnoszę wrażenie, że wybuchło mi wtedy kiedy już sie uspokoiło...
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

18 stycznia 2019, o 22:25

Obecnie mam to samo, tez mi wybuchło po dużym okresie spokoju i tez z powodu dużego stresu. Nazbierało się trochę a jedna sytuacja to spadła na mnie znienacka i boom już wkręty ze Nerwa wróci. Ale tez myśle ze to objaw stresu i wiem ze trzeba go przetrwać a minie bo zawsze mija x
Success in life means living by your values :lov:
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

8 lutego 2019, o 20:07

Miałam to samo miesiąc temu ale sobie poradziłam i znów trochę męczy.. U mnie też już było ok i wydawało mi się że koniec z nerwica.. I niespodziewanie zmarł mi tata w styczniu.. I dzień po pogrzebie myśli teraz Ty umrzesz, na dodatek wypatrzylam na ręce pieprzyk. I znowu.. Teraz na pewno śmierć bo to rak.. Co trzeba zrobić? A no powiedzieć myslom że już je znasz i choćby jak były straszne nie będziesz z nimi dyskutować.. I tak w kółko.. Minie zobaczysz.. Jestes w stanie realnego stresu i z mety natrety bo to normalka.. Ale minie.. Zaakceptuj.. A to wcale nie nawrót i nie zaczynasz od początku a kryzys i jeśli tak będziesz reagować zniknie.. Wiktor już po oburzeniu też dostał dd jak mama zachorowała ale mówi że stosował niereaktywnosc i że mógł tak zareagować i przeszło.. Gdyby zrobił z tego zaburzenie wróciło by
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

25 marca 2019, o 21:27

Święta racja, dziękuję
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

25 marca 2019, o 22:52

Bo w tym wszystkim czasami samo podejście jest złe, mianowice nie warto jest podchodzić że o już prawie wyszedłem/wyszłam, a tu przywaliło albo od jakiegoś czasu mam spokój, było git i znów mnie walneło. Chodzi raczej o wyrobienie takiego podejścia i automatyzmu że wszystko traktujemy normalnie, wiem skąd to pochodzi, skąd się wzięło, że nic nam nie grozi, a jak ma stać się coś złego to i tak się stanie, nigdy nie zabezpieczymy się przed wszystkim, nie będziemy mieć 1000 rozwiązań na każdą sytuacje, bo tak się nie da.
Trzeba mieć świadomość, że będą gorsze dni, stres, emocje, ale to normalka, czy przed zaburzeniem ich nie było? czy źle się czasem człowiek nie czuję albo ma dość?
Jak nastawimy się że nigdy nie będzie, a jak coś się pojawi reagujemy znów jak w zaburzeniu to znów lęk nas wkręci bo dajemy mu ziarenko, coś do czego się może przyczepić i rozkręcić.
Trzeba żyć tu i teraz, objawy olewać, nie wchodzić we wkrętki, to wtedy to mija i zaburzenie mija, a następnym razem już nas nie wkręci albo na troszkę tylko, ale znajać to i mając odpowiednie podejście nie rusza nas to i nie wpadamy w zaburzenie.
Trzeba mieć do siebie wyrozumiałość, pozwalać sobie na wszystko, na dobre, gorsze dni, wtedy nas to nie rusza i nie wpadamy w syf :)
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

29 marca 2019, o 09:52

karoolpl pisze:
25 marca 2019, o 22:52
Bo w tym wszystkim czasami samo podejście jest złe, mianowice nie warto jest podchodzić że o już prawie wyszedłem/wyszłam, a tu przywaliło albo od jakiegoś czasu mam spokój, było git i znów mnie walneło. Chodzi raczej o wyrobienie takiego podejścia i automatyzmu że wszystko traktujemy normalnie, wiem skąd to pochodzi, skąd się wzięło, że nic nam nie grozi, a jak ma stać się coś złego to i tak się stanie, nigdy nie zabezpieczymy się przed wszystkim, nie będziemy mieć 1000 rozwiązań na każdą sytuacje, bo tak się nie da.
Trzeba mieć świadomość, że będą gorsze dni, stres, emocje, ale to normalka, czy przed zaburzeniem ich nie było? czy źle się czasem człowiek nie czuję albo ma dość?
Jak nastawimy się że nigdy nie będzie, a jak coś się pojawi reagujemy znów jak w zaburzeniu to znów lęk nas wkręci bo dajemy mu ziarenko, coś do czego się może przyczepić i rozkręcić.
Trzeba żyć tu i teraz, objawy olewać, nie wchodzić we wkrętki, to wtedy to mija i zaburzenie mija, a następnym razem już nas nie wkręci albo na troszkę tylko, ale znajać to i mając odpowiednie podejście nie rusza nas to i nie wpadamy w zaburzenie.
Trzeba mieć do siebie wyrozumiałość, pozwalać sobie na wszystko, na dobre, gorsze dni, wtedy nas to nie rusza i nie wpadamy w syf :)
Świetnie to ująłeś. Podobnie jak wiele osób wyżej uważam, że to stres.

Sam zauważyłem, że wszystko podpinam pod nerwice. Normalny stres to dla mnie od razu powrót największych objawów i sam sobie chyba przywołuje ten syf do głowy... stare myśli i sytuacje, które mnie nakręcały. Niby to retrospekcja umysłu, ale wierzymy w to jak w coś co się znowu dzieje.

Doktor Weekes pisała o tym w książce - trzeba dać sobie czas.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
ODPOWIEDZ