Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Meble do gabinetu psychologicznego

Pogaduchy, w dwóch słowach - DOWOLNY TEMAT:)
ODPOWIEDZ
Kapetka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 5 grudnia 2022, o 08:50

16 grudnia 2022, o 13:22

Czy meble w gabinecie psychologicznym powinny mieć jakieś szczególne właściwości?
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

16 grudnia 2022, o 14:32

To pytanie to czyste dzieło sztuki.

Meble - meblami, skupiłbym się na elementach dekoracyjnych. Uwielbiam gabinety z metronomem, ciosanymi figurkami i maskami afrykańskimi, coś w stylu Freuda lub późnego C. G. Junga. Gąbczasty dywanik. Na ścianie obowiązkowo jakaś reprodukcja Oskara Kokoschki lub Egona Schiele (np. coś takiego). Ewentualnie jakiś Hopper. Im bardziej pretensjonalnie, tym lepiej. Wtedy przynajmniej wiadomo, że te 200-300 PLN za 20-minutową wizytę to nie było szaleństwo i drenowanie rodzinnego budżetu, tylko długoterminowa "inwestycja w siebie", która zwróci się po pięćdziesiątce.

Paradoksalnie jednak i w kontrze do tego, co napisałem powyżej, moje najlepsze doświadczenie wiąże się z gabinetem urządzonym surowo jak cela mnicha. Puste, szare ściany. Goła podłoga. Kaloryfer żeberkowy. Szaro-bura wersalka z niedopraną plamą moczu (?) i krzesełko, na którym psychoterapeuta ze wzrokiem wbitym w podłogę stanowczo postulował, bym uprawiał więcej sportu i pił mniej kawy po 22:00.

Niemniej - ciekaw jestem wypowiedzi słupów reklamowych, które zaraz się tu pochwalą linkami do konkretnych salonów meblowych.
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

16 grudnia 2022, o 17:58

Hightower pisze:
16 grudnia 2022, o 14:32
To pytanie to czyste dzieło sztuki.

Meble - meblami, skupiłbym się na elementach dekoracyjnych. Uwielbiam gabinety z metronomem, ciosanymi figurkami i maskami afrykańskimi, coś w stylu Freuda lub późnego C. G. Junga. Gąbczasty dywanik. Na ścianie obowiązkowo jakaś reprodukcja Oskara Kokoschki lub Egona Schiele (np. coś takiego). Ewentualnie jakiś Hopper. Im bardziej pretensjonalnie, tym lepiej. Wtedy przynajmniej wiadomo, że te 200-300 PLN za 20-minutową wizytę to nie było szaleństwo i drenowanie rodzinnego budżetu, tylko długoterminowa "inwestycja w siebie", która zwróci się po pięćdziesiątce.

Paradoksalnie jednak i w kontrze do tego, co napisałem powyżej, moje najlepsze doświadczenie wiąże się z gabinetem urządzonym surowo jak cela mnicha. Puste, szare ściany. Goła podłoga. Kaloryfer żeberkowy. Szaro-bura wersalka z niedopraną plamą moczu (?) i krzesełko, na którym psychoterapeuta ze wzrokiem wbitym w podłogę stanowczo postulował, bym uprawiał więcej sportu i pił mniej kawy po 22:00.

Niemniej - ciekaw jestem wypowiedzi słupów reklamowych, które zaraz się tu pochwalą linkami do konkretnych salonów meblowych.
:hehe:
ale kaloryfer żeberkowy to Ty szanuj :D
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
ODPOWIEDZ