Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Hrafnir96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 marca 2021, o 20:33

12 marca 2021, o 16:23

Witam,

Napisałem długawego posta ze swoją historią, ale koszmarnie nurtuje mnie kwestia pewnych objawów - dlatego dodatkowo zamieszczam też je tutaj. Z informacji istotnych: byłem u 3 lekarzy i psychologa, wszyscy obstają przy nerwicy. Poniżej wypunktowałem to wszystko co jest mi trudno ogarnąć, jakoś okiełznać czy w pełni zrozumieć. Występują tez inne objawy, ale z nimi już sobie jakoś radze.

1. Dialogi w myślach: czy ktokolwiek mógłby się do tego odnieść/ma tak samo? To przerodziło się w bezwiedny proces, staram się żyć ''z boku'' tych myśli, dostrzegam w tym mechanizmy działania różne, ale jednak no przez to ciągle wracam do punktu wyjścia, gdzie ''no tak, jestem wariatem, ALE" albo "przecież nie jestem chory, ALE" - przykład jeden z masy w ciągu doby: palę papierosa, mimowolnie moja wyobraźnia zabiera mnie do gabinetu terapeutycznego gdzie mówię do psychologa co w danej chwili czuję. Otrząsam się, mówię sobie - przecież jestem tutaj, palę fajkę, ogarnij się. NIE. Zaraz jakiś bełkot myślowy zebrany z wyrwanych z kontekstu słów z różnych rozmów z przeszłości, w pomieszaniu z tym co tam sobie mogłem kiedyś wymyślać. Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła. Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? Do tego jeszcze w tle zapętlają się utwory muzyczne, których kiedyś sobie słuchałem. Momentami mam taki tatar z mózgu, że już nie wiem/nie chce mi się tego nazywać, określać czy ja to słyszę czy nie. Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję. Gdzieś się zetknąłem ze stwierdzeniem, że samotność może to powodować? Nie wiem. Klasycznie rozważam czy to już mnie jakieś choróbsko wzięło w szpony i cudem jestem tego świadom (albo jakieś inne teorie), potem schodzę do tego, że to nerwica. Inny przykład: byłem sobie nad strumieniem, pobierałem sobie próbki szukając minerałów - w tej cholernej głowie cały czas huczy od tego jakie wymówki właśnie bym mówił do kogokolwiek kto by sobie tam stał i się przyczepił. Ale równocześnie sobie kopię i ogarniam co robię i że tam nikogo nie ma. Taka dwutorowość, wielotorowość? Nie wiem. Oczywiście pojawiają się nagle też pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu, dosyć głośne myśli. Na przykład myję naczynia i nagle nie wiem: PIECZARKI. Do tego dochodzą ciągłe, bez przerwy - skojarzenia, migawki, obrazy myślowe, odklejenie. Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia, bo bezskutecznie próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie - jaki jestem? - i osadzić się w takim swoim ''JA". Jak wyobraźnia nie obrzuca mnie tym, to jeszcze migawkami jakbym siebie widział w konkretnej sytuacji z perspektywy drugiej osoby - może to gdzieś tam się wyrzuca z podświadomości, bo przecież widujemy własne odbicie choćby w lustrze? Nurtuje mnie to niesamowicie i proszę Was o wypowiedź w tej kwestii.
2. Czytałem sporo o DD, ale niemiłosiernie mi się to kojarzy ze stanem po używkach różnych, pytanie jest tego typu - skoro po zostawieniu za sobą tych rozrywek różnych, funkcjonowałem czując się i żyjąc normalnie, to czy przez pryzmat dawnych doświadczeń mogę z automatu tak przyjmować i interpretować objawy DD?
3. Staram się łapać dystans do siebie i wszystkiego dookoła żeby dać możliwość regeneracji nadwyrężonemu układowi nerwowemu, ale momentami widzę, że nie mam sił i zaczynam zachowywać się bucowato - co akurat w moim przypadku jest dosyć obce, dziwne. Zawsze żyłem intensywnie odczuwając emocje, empatię, współczucie i tak dalej. To kwestia 'zmęczenia materiału'?
4. Był niepokój, był lęk o lęk - teraz nie ma nic. Tylko uczucie jakbym chodził pijany (oprócz dobrego wyniku tomografii, badał mnie jeszcze neurolog - wszystko ok). Momentami niepokój potrafi znienacka sobie wrócić i szczerze Wam powiem, że aż się zdarza mi na to ucieszyć - przynajmniej coś oswojonego i znajomego, ba: jakaś emocja. Ale w kontraście do tego zdarza mi się mieć taki pseudo-dobry nastrój, niby się śmieję, ale tak nie czuję pełni tego, niby się zasmucę, ale tak nie do końca. Oczywiście w ciągu dnia jak puści mnie zobojętnienie to potrafią się jedna po drugiej pojawiać przeróżne emocje i reakcje: smutek i płacz, wściekłość i ciśnienie razy milion, czasami nawet ekscytacja, momenty takiego wyzwolenia: ulgi, radości i wdzięczności, takiej spójności ze sobą - bywają takie przebłyski miłe.
5. To się wiąże ze wszystkim poniekąd, mianowicie przebywanie w ciszy - czy to normalne, że ja tej ciszy tak nie czuję do końca? W sensie wyrzuci mi mózg jakąś piosenkę i w zasadzie nie czuję potrzeby odpalenia sobie tego fizycznie, na głośnikach/słuchawkach, ta cisza wtedy nie jest tak dotkliwa, zwykła i czysta jak dawniej. W sensie wiem, że mi radio nie gra w głowie :P że to myśli. Może to wina tego 'trybu awaryjnego' i mocnej introspekcji, ciągłej uwagi na tym co w tej głowie się dzieje?
6. Momenty wrażenia obcości tego co się dzieje w myślach - kwestia DD i naczytania się o objawach chorób i mechanizmu lękowego? Czytałem o tym, że ludzie personifikują nerwicę czy natręty, ale boję się tego gdzie tu jest granica i jak bardzo cienka ona jest. Mam tendencję do brania rzeczy dosłownie, czarno-biało - zwłaszcza jak dotyczy to rozwiązania jakiegoś problemu, kryzysu.
7. Taka bezmyślność podczas rozmów i dziury w pamięci - od tego co się mówiło/robiło przed chwilą po, nie wiem, jakieś ostatnie 12h. Na przykład: wieczorem z kimś rozmawiam, potem na następny dzień czytam co pisałem i pojawia się takie: '' kurczę, ja to pisałem? no przecież, że ja no bo kto inny - ale to było głupie/bezsensu, jakbym na rauszu lekkim był albo nie wiem".
8. Zdarzało się to już dawno temu, zdarza się i teraz - czasem w rozmowie bardzo skaczę po różnych wątkach, momentami jak na to zwrócę uwagę to oblewa mnie zimny pot jak bardzo czasem potrafię zboczyć z tematu. Nie brak w tym gdybania, filozofowania.
9. Doszedł sporadyczny tik potrząsania głową kiedy myśli się za bardzo kłębią, albo zdarza mi się na głos ''odpowiadać'' na to wszystko.
Wszystko opisuję z własnych obserwacji, otoczenie pomimo bycia zalewanym z mojej strony masą pytań - większych zastrzeżeń nie zgłasza, zwłaszcza rodzina, którą prosiłem żeby mieć na mnie oko.

Oczywiście nawkręcałem się w masę schizowych objawów, ale nie wiem czy jest sens to rozpisywać - trochę mnie to już puszcza, przestałem o tym czytać - tylko w myślach się to mieli. Zdaję sobie sprawę z tego, że na forum wielokrotnie było powtarzane w podobnych przypadkach, choćby na tle używek czy jakiś traum, że gdyby choroba miała się pojawić to pojawiłaby się od razu, w innym przypadku jest to oparte na zaburzeniach emocjonalnych - lękowych i tak dalej. Czasem nie mam siły być obiektywny i puszczam to całkiem. Czasem też zwyczajnie chce mi się usiąść i się śmiać z tego co wszystkiego i co na bieżąco w tych myślach się dzieje. To chyba do końca normalne nie jest, boję się - choć momentami już i tego nie czuję i nie rozumiem.
Klaudia55
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 328
Rejestracja: 10 sierpnia 2018, o 09:31

12 marca 2021, o 22:54

Przez chorowanie miałam gorsze noce.. Teraz nerwica siadla na wieczory i są dla mnie tragiczne.. Całe życie zasypiałam spokojnie i wszystko było ok, ostatnio czuję się jak wrak. Nie mogę zasnąć, jestem wieczorem splątana i jakby pobudzona wręcz. Biorę też sporo leków teraz i nie wiem czy to ma jakiś związek czy nie.. Nie wiem jak przestać się bać wieczorow, zauważyłam że też jakąś lekka derelka sje momentami wkrada szczególnie przed snem także organizm już dibrze stresem naładowany :/
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

13 marca 2021, o 07:09

Klaudia55 pisze:
12 marca 2021, o 22:54
Przez chorowanie miałam gorsze noce.. Teraz nerwica siadla na wieczory i są dla mnie tragiczne.. Całe życie zasypiałam spokojnie i wszystko było ok, ostatnio czuję się jak wrak. Nie mogę zasnąć, jestem wieczorem splątana i jakby pobudzona wręcz. Biorę też sporo leków teraz i nie wiem czy to ma jakiś związek czy nie.. Nie wiem jak przestać się bać wieczorow, zauważyłam że też jakąś lekka derelka sje momentami wkrada szczególnie przed snem także organizm już dibrze stresem naładowany :/
Z całego serca polecam Ci te medytacje (nawet jeśli w to nie wierzysz 😁) relaksują na maxa. Nie wiem kiedy przy nich zasypiam. Aha i polecam też tabsy ziołowe novanoc są naprawdę bardzo dobre.
https://youtu.be/k-LIOBtKwNM

https://youtu.be/vE5pWfQkLWk

Polecam są naprawdę rewelacyjne. Pomogły mi przetrwać bardzo kiepski okres. 😘😘
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Klaudia55
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 328
Rejestracja: 10 sierpnia 2018, o 09:31

13 marca 2021, o 09:38

znerwicowana_ja pisze:
13 marca 2021, o 07:09
Klaudia55 pisze:
12 marca 2021, o 22:54
Przez chorowanie miałam gorsze noce.. Teraz nerwica siadla na wieczory i są dla mnie tragiczne.. Całe życie zasypiałam spokojnie i wszystko było ok, ostatnio czuję się jak wrak. Nie mogę zasnąć, jestem wieczorem splątana i jakby pobudzona wręcz. Biorę też sporo leków teraz i nie wiem czy to ma jakiś związek czy nie.. Nie wiem jak przestać się bać wieczorow, zauważyłam że też jakąś lekka derelka sje momentami wkrada szczególnie przed snem także organizm już dibrze stresem naładowany :/
Z całego serca polecam Ci te medytacje (nawet jeśli w to nie wierzysz 😁) relaksują na maxa. Nie wiem kiedy przy nich zasypiam. Aha i polecam też tabsy ziołowe novanoc są naprawdę bardzo dobre.
https://youtu.be/k-LIOBtKwNM

https://youtu.be/vE5pWfQkLWk

Polecam są naprawdę rewelacyjne. Pomogły mi przetrwać bardzo kiepski okres. 😘😘
Jak mi benzo nie pomaga zbytnio to inne nie pomogą 😅 ale dziękuję, zobaczę te medytacje może akurat mi to pomoże. Może to przesilenie wiosenne tak działa🤷🏻‍♀️
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

13 marca 2021, o 10:34

Klaudia55 pisze:
13 marca 2021, o 09:38
znerwicowana_ja pisze:
13 marca 2021, o 07:09
Klaudia55 pisze:
12 marca 2021, o 22:54
Przez chorowanie miałam gorsze noce.. Teraz nerwica siadla na wieczory i są dla mnie tragiczne.. Całe życie zasypiałam spokojnie i wszystko było ok, ostatnio czuję się jak wrak. Nie mogę zasnąć, jestem wieczorem splątana i jakby pobudzona wręcz. Biorę też sporo leków teraz i nie wiem czy to ma jakiś związek czy nie.. Nie wiem jak przestać się bać wieczorow, zauważyłam że też jakąś lekka derelka sje momentami wkrada szczególnie przed snem także organizm już dibrze stresem naładowany :/
Z całego serca polecam Ci te medytacje (nawet jeśli w to nie wierzysz 😁) relaksują na maxa. Nie wiem kiedy przy nich zasypiam. Aha i polecam też tabsy ziołowe novanoc są naprawdę bardzo dobre.
https://youtu.be/k-LIOBtKwNM

https://youtu.be/vE5pWfQkLWk

Polecam są naprawdę rewelacyjne. Pomogły mi przetrwać bardzo kiepski okres. 😘😘
Jak mi benzo nie pomaga zbytnio to inne nie pomogą 😅 ale dziękuję, zobaczę te medytacje może akurat mi to pomoże. Może to przesilenie wiosenne tak działa🤷🏻‍♀️
Myślę że nie zaszkodzi spróbować, chłopak ma tak cudowny kojący głos że aż miło posłuchać przed snem 😁trzymam kciuki
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Mietowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 8 marca 2021, o 23:46

14 marca 2021, o 18:51

Cześć wszystkim!

Postanowiłam napisać tutaj ponieważ 2 lekarzy psychiatrów stwierdziło, ze mam nerwice a gastrolog ze mam refluks... a ja od miesiąca czuje, ze wariuje...

Ogólnie zacznę od tego, ze od 15 lat choruje na nowotwór złośliwy, jestem po resekcji żołądka, przyjmuje chemię, stała opieka onkologiczna. Lat mam 30, wiec to połowa mojego życia... nie ukrywam, ze jest to ogólny stres żyć tyle lat z taka choroba, ale jestemosoba, która ogólnie przejmuje się wszystkim( np codziennie martwię się jak maz jedzie do pracy itd) i bierze wszystko do siebie( głupi błąd w pracy- już zamartwiam się czy mnie nie zwolnią) z równowagi tez jest mnie łatwo wyprowadzić.

Miesiac temu wracając z pracy totalnie wyluzowana pociągiem poczułam kołatanie serca i rozdzierający ból w klatce. Myslalam, ze mam zawał...wylądowałam na sor gdzie zrobiono mi badania krwi : oczywisxie było ekg( wysokie ciśnienie i puls wyszedł)morfologia, covid, troponina itd, stwierdzono ze nic mi nie jest; dostałam dożylnie helicid na żołądek, magnez, hydroksyzyne tabletkę. 2 dni po sor czułam się dobrze a potem zaczęło się od nowa... bole w klatce- takie uciski które występują w tym miejscu, gdzie „łapie nas” jak się przestraszymy. Nie wiem czy dobrze wyjaśniłam, ale chodzi mi o miejsce zaraz pod gardłem ale nad sercem. Zawroty głowy, momentami czułam się otepiala. Do tego przy zasypianiu niemal co noc i podczas drzemek dostaje jakby chwilowego paraliżu i tez czuje to uczucie zatkania w klatce o którym pisałam wyzej( trwa to chwile) wysoki puls, momentami potrafię mieć 130 w spoczynku, ale przeważnie w granicach 90, w nocy wybudza mnie waeniw serca.

Byłam 7 razy na ekg, które wychodzi ok, w przyszłym tyg mam holter. Kardiolog mówi, ze bez holtera nic nie powie, gastrolog zdiagnozował refluks- zrobił mi usg jamy brzusznej, które wyszło ok,dał leki i powiedział ze jak nie przejdzie po 10 dniach to robimy gastroskopie, biochemia, tarczyca , morfologia w normie- powtarzanan2 razy, konsultowana z moim onkologiem. Byłam u psychiatry( a nawet 2) którzy stwierdzili nerwice, połknęłam 1 tabletkę elicea i myslalam, ze umre! Kołatanie serca, oczy jak 5zl, nogi same mi skakały, czułam ze pale się od środka, 1h snu na 24h... na drugi dzień bylamnh kardiologa i kazał mi zaprzestać brania tego leku natychmiast.

Najbardziej martwią mnie te zatkania w klatce, i te zawroty, takie dziwne uczucie w głowie- głównie na czubki, czasem trzyma cały dzień czasami chwile, czasem jednoczenie czuje ucisk w głowie i klatce... do tego brak apetytu, schudłam w miesiąc 4kg a jestem szczupła osoba. Czy to naprawdę może być nerwica?? Ciezko mi uwierzyć, ze psychika człowieka może aż takie figle płatać?
Nie wiem już co robic, staram się o tym nie myśleć i ogólnie są lepsze dni a czasem są takie dni ze non stop coś się dzieje...
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

15 marca 2021, o 07:12

Mietowa pisze:
14 marca 2021, o 18:51
Cześć wszystkim!

Postanowiłam napisać tutaj ponieważ 2 lekarzy psychiatrów stwierdziło, ze mam nerwice a gastrolog ze mam refluks... a ja od miesiąca czuje, ze wariuje...

Ogólnie zacznę od tego, ze od 15 lat choruje na nowotwór złośliwy, jestem po resekcji żołądka, przyjmuje chemię, stała opieka onkologiczna. Lat mam 30, wiec to połowa mojego życia... nie ukrywam, ze jest to ogólny stres żyć tyle lat z taka choroba, ale jestemosoba, która ogólnie przejmuje się wszystkim( np codziennie martwię się jak maz jedzie do pracy itd) i bierze wszystko do siebie( głupi błąd w pracy- już zamartwiam się czy mnie nie zwolnią) z równowagi tez jest mnie łatwo wyprowadzić.

Miesiac temu wracając z pracy totalnie wyluzowana pociągiem poczułam kołatanie serca i rozdzierający ból w klatce. Myslalam, ze mam zawał...wylądowałam na sor gdzie zrobiono mi badania krwi : oczywisxie było ekg( wysokie ciśnienie i puls wyszedł)morfologia, covid, troponina itd, stwierdzono ze nic mi nie jest; dostałam dożylnie helicid na żołądek, magnez, hydroksyzyne tabletkę. 2 dni po sor czułam się dobrze a potem zaczęło się od nowa... bole w klatce- takie uciski które występują w tym miejscu, gdzie „łapie nas” jak się przestraszymy. Nie wiem czy dobrze wyjaśniłam, ale chodzi mi o miejsce zaraz pod gardłem ale nad sercem. Zawroty głowy, momentami czułam się otepiala. Do tego przy zasypianiu niemal co noc i podczas drzemek dostaje jakby chwilowego paraliżu i tez czuje to uczucie zatkania w klatce o którym pisałam wyzej( trwa to chwile) wysoki puls, momentami potrafię mieć 130 w spoczynku, ale przeważnie w granicach 90, w nocy wybudza mnie waeniw serca.

Byłam 7 razy na ekg, które wychodzi ok, w przyszłym tyg mam holter. Kardiolog mówi, ze bez holtera nic nie powie, gastrolog zdiagnozował refluks- zrobił mi usg jamy brzusznej, które wyszło ok,dał leki i powiedział ze jak nie przejdzie po 10 dniach to robimy gastroskopie, biochemia, tarczyca , morfologia w normie- powtarzanan2 razy, konsultowana z moim onkologiem. Byłam u psychiatry( a nawet 2) którzy stwierdzili nerwice, połknęłam 1 tabletkę elicea i myslalam, ze umre! Kołatanie serca, oczy jak 5zl, nogi same mi skakały, czułam ze pale się od środka, 1h snu na 24h... na drugi dzień bylamnh kardiologa i kazał mi zaprzestać brania tego leku natychmiast.

Najbardziej martwią mnie te zatkania w klatce, i te zawroty, takie dziwne uczucie w głowie- głównie na czubki, czasem trzyma cały dzień czasami chwile, czasem jednoczenie czuje ucisk w głowie i klatce... do tego brak apetytu, schudłam w miesiąc 4kg a jestem szczupła osoba. Czy to naprawdę może być nerwica?? Ciezko mi uwierzyć, ze psychika człowieka może aż takie figle płatać?
Nie wiem już co robic, staram się o tym nie myśleć i ogólnie są lepsze dni a czasem są takie dni ze non stop coś się dzieje...
Tak, nerwica może dawać przeróżne objawy i obawy. Jeśli badania wykazały, że z Twoim sercem jest wszystko dobrze, to jak najbardziej opisywane przez Ciebie objawy, mogą wynikać z nerwicy.
Zajrzyj pod te adresy:

objawy-strony-serca-nerwicy-kto-tak-t30.html

https://www.emocjobranie.pl/nagranie-nerwica-serca/
Urzula123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 104
Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 20:46

16 marca 2021, o 12:26

Ja mecze się z nerwica wegetatywną i za każdym razem, gdy suka wraca, a ja mam tego pełną świadomość, to i tak daje się jej podejść. Zawsze udaje się jej mnie nabrać. Myślę, że jest tak dlatego, ponieważ objawy, które mi funduje są naprawdę bardzo nieprzyjemne i ciężko mi uwierzyć, że to tylko mój mózg robi mi takie świństwa.
Tak, nerwica obojętne jakiego by nie była gatunku jest potrafi sprowadzić człowieka do parteru a nawet do dna.
Życzę ci siły i zdrowia.
Hrafnir96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 marca 2021, o 20:33

16 marca 2021, o 14:19

Hrafnir96 pisze:
12 marca 2021, o 16:23
Witam,

Napisałem długawego posta ze swoją historią, ale koszmarnie nurtuje mnie kwestia pewnych objawów - dlatego dodatkowo zamieszczam też je tutaj. Z informacji istotnych: byłem u 3 lekarzy i psychologa, wszyscy obstają przy nerwicy. Poniżej wypunktowałem to wszystko co jest mi trudno ogarnąć, jakoś okiełznać czy w pełni zrozumieć. Występują tez inne objawy, ale z nimi już sobie jakoś radze.

1. Dialogi w myślach: czy ktokolwiek mógłby się do tego odnieść/ma tak samo? To przerodziło się w bezwiedny proces, staram się żyć ''z boku'' tych myśli, dostrzegam w tym mechanizmy działania różne, ale jednak no przez to ciągle wracam do punktu wyjścia, gdzie ''no tak, jestem wariatem, ALE" albo "przecież nie jestem chory, ALE" - przykład jeden z masy w ciągu doby: palę papierosa, mimowolnie moja wyobraźnia zabiera mnie do gabinetu terapeutycznego gdzie mówię do psychologa co w danej chwili czuję. Otrząsam się, mówię sobie - przecież jestem tutaj, palę fajkę, ogarnij się. NIE. Zaraz jakiś bełkot myślowy zebrany z wyrwanych z kontekstu słów z różnych rozmów z przeszłości, w pomieszaniu z tym co tam sobie mogłem kiedyś wymyślać. Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła. Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? Do tego jeszcze w tle zapętlają się utwory muzyczne, których kiedyś sobie słuchałem. Momentami mam taki tatar z mózgu, że już nie wiem/nie chce mi się tego nazywać, określać czy ja to słyszę czy nie. Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję. Gdzieś się zetknąłem ze stwierdzeniem, że samotność może to powodować? Nie wiem. Klasycznie rozważam czy to już mnie jakieś choróbsko wzięło w szpony i cudem jestem tego świadom (albo jakieś inne teorie), potem schodzę do tego, że to nerwica. Inny przykład: byłem sobie nad strumieniem, pobierałem sobie próbki szukając minerałów - w tej cholernej głowie cały czas huczy od tego jakie wymówki właśnie bym mówił do kogokolwiek kto by sobie tam stał i się przyczepił. Ale równocześnie sobie kopię i ogarniam co robię i że tam nikogo nie ma. Taka dwutorowość, wielotorowość? Nie wiem. Oczywiście pojawiają się nagle też pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu, dosyć głośne myśli. Na przykład myję naczynia i nagle nie wiem: PIECZARKI. Do tego dochodzą ciągłe, bez przerwy - skojarzenia, migawki, obrazy myślowe, odklejenie. Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia, bo bezskutecznie próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie - jaki jestem? - i osadzić się w takim swoim ''JA". Jak wyobraźnia nie obrzuca mnie tym, to jeszcze migawkami jakbym siebie widział w konkretnej sytuacji z perspektywy drugiej osoby - może to gdzieś tam się wyrzuca z podświadomości, bo przecież widujemy własne odbicie choćby w lustrze? Nurtuje mnie to niesamowicie i proszę Was o wypowiedź w tej kwestii.
2. Czytałem sporo o DD, ale niemiłosiernie mi się to kojarzy ze stanem po używkach różnych, pytanie jest tego typu - skoro po zostawieniu za sobą tych rozrywek różnych, funkcjonowałem czując się i żyjąc normalnie, to czy przez pryzmat dawnych doświadczeń mogę z automatu tak przyjmować i interpretować objawy DD?
3. Staram się łapać dystans do siebie i wszystkiego dookoła żeby dać możliwość regeneracji nadwyrężonemu układowi nerwowemu, ale momentami widzę, że nie mam sił i zaczynam zachowywać się bucowato - co akurat w moim przypadku jest dosyć obce, dziwne. Zawsze żyłem intensywnie odczuwając emocje, empatię, współczucie i tak dalej. To kwestia 'zmęczenia materiału'?
4. Był niepokój, był lęk o lęk - teraz nie ma nic. Tylko uczucie jakbym chodził pijany (oprócz dobrego wyniku tomografii, badał mnie jeszcze neurolog - wszystko ok). Momentami niepokój potrafi znienacka sobie wrócić i szczerze Wam powiem, że aż się zdarza mi na to ucieszyć - przynajmniej coś oswojonego i znajomego, ba: jakaś emocja. Ale w kontraście do tego zdarza mi się mieć taki pseudo-dobry nastrój, niby się śmieję, ale tak nie czuję pełni tego, niby się zasmucę, ale tak nie do końca. Oczywiście w ciągu dnia jak puści mnie zobojętnienie to potrafią się jedna po drugiej pojawiać przeróżne emocje i reakcje: smutek i płacz, wściekłość i ciśnienie razy milion, czasami nawet ekscytacja, momenty takiego wyzwolenia: ulgi, radości i wdzięczności, takiej spójności ze sobą - bywają takie przebłyski miłe.
5. To się wiąże ze wszystkim poniekąd, mianowicie przebywanie w ciszy - czy to normalne, że ja tej ciszy tak nie czuję do końca? W sensie wyrzuci mi mózg jakąś piosenkę i w zasadzie nie czuję potrzeby odpalenia sobie tego fizycznie, na głośnikach/słuchawkach, ta cisza wtedy nie jest tak dotkliwa, zwykła i czysta jak dawniej. W sensie wiem, że mi radio nie gra w głowie :P że to myśli. Może to wina tego 'trybu awaryjnego' i mocnej introspekcji, ciągłej uwagi na tym co w tej głowie się dzieje?
6. Momenty wrażenia obcości tego co się dzieje w myślach - kwestia DD i naczytania się o objawach chorób i mechanizmu lękowego? Czytałem o tym, że ludzie personifikują nerwicę czy natręty, ale boję się tego gdzie tu jest granica i jak bardzo cienka ona jest. Mam tendencję do brania rzeczy dosłownie, czarno-biało - zwłaszcza jak dotyczy to rozwiązania jakiegoś problemu, kryzysu.
7. Taka bezmyślność podczas rozmów i dziury w pamięci - od tego co się mówiło/robiło przed chwilą po, nie wiem, jakieś ostatnie 12h. Na przykład: wieczorem z kimś rozmawiam, potem na następny dzień czytam co pisałem i pojawia się takie: '' kurczę, ja to pisałem? no przecież, że ja no bo kto inny - ale to było głupie/bezsensu, jakbym na rauszu lekkim był albo nie wiem".
8. Zdarzało się to już dawno temu, zdarza się i teraz - czasem w rozmowie bardzo skaczę po różnych wątkach, momentami jak na to zwrócę uwagę to oblewa mnie zimny pot jak bardzo czasem potrafię zboczyć z tematu. Nie brak w tym gdybania, filozofowania.
9. Doszedł sporadyczny tik potrząsania głową kiedy myśli się za bardzo kłębią, albo zdarza mi się na głos ''odpowiadać'' na to wszystko.
Wszystko opisuję z własnych obserwacji, otoczenie pomimo bycia zalewanym z mojej strony masą pytań - większych zastrzeżeń nie zgłasza, zwłaszcza rodzina, którą prosiłem żeby mieć na mnie oko.

Oczywiście nawkręcałem się w masę schizowych objawów, ale nie wiem czy jest sens to rozpisywać - trochę mnie to już puszcza, przestałem o tym czytać - tylko w myślach się to mieli. Zdaję sobie sprawę z tego, że na forum wielokrotnie było powtarzane w podobnych przypadkach, choćby na tle używek czy jakiś traum, że gdyby choroba miała się pojawić to pojawiłaby się od razu, w innym przypadku jest to oparte na zaburzeniach emocjonalnych - lękowych i tak dalej. Czasem nie mam siły być obiektywny i puszczam to całkiem. Czasem też zwyczajnie chce mi się usiąść i się śmiać z tego co wszystkiego i co na bieżąco w tych myślach się dzieje. To chyba do końca normalne nie jest, boję się - choć momentami już i tego nie czuję i nie rozumiem.
Czy ktoś mógłby się do tego odnieść? :/
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

16 marca 2021, o 16:14

Hrafnir96 pisze:
16 marca 2021, o 14:19
Hrafnir96 pisze:
12 marca 2021, o 16:23
Witam,

Napisałem długawego posta ze swoją historią, ale koszmarnie nurtuje mnie kwestia pewnych objawów - dlatego dodatkowo zamieszczam też je tutaj. Z informacji istotnych: byłem u 3 lekarzy i psychologa, wszyscy obstają przy nerwicy. Poniżej wypunktowałem to wszystko co jest mi trudno ogarnąć, jakoś okiełznać czy w pełni zrozumieć. Występują tez inne objawy, ale z nimi już sobie jakoś radze.

1. Dialogi w myślach: czy ktokolwiek mógłby się do tego odnieść/ma tak samo? To przerodziło się w bezwiedny proces, staram się żyć ''z boku'' tych myśli, dostrzegam w tym mechanizmy działania różne, ale jednak no przez to ciągle wracam do punktu wyjścia, gdzie ''no tak, jestem wariatem, ALE" albo "przecież nie jestem chory, ALE" - przykład jeden z masy w ciągu doby: palę papierosa, mimowolnie moja wyobraźnia zabiera mnie do gabinetu terapeutycznego gdzie mówię do psychologa co w danej chwili czuję. Otrząsam się, mówię sobie - przecież jestem tutaj, palę fajkę, ogarnij się. NIE. Zaraz jakiś bełkot myślowy zebrany z wyrwanych z kontekstu słów z różnych rozmów z przeszłości, w pomieszaniu z tym co tam sobie mogłem kiedyś wymyślać. Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła. Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? Do tego jeszcze w tle zapętlają się utwory muzyczne, których kiedyś sobie słuchałem. Momentami mam taki tatar z mózgu, że już nie wiem/nie chce mi się tego nazywać, określać czy ja to słyszę czy nie. Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję. Gdzieś się zetknąłem ze stwierdzeniem, że samotność może to powodować? Nie wiem. Klasycznie rozważam czy to już mnie jakieś choróbsko wzięło w szpony i cudem jestem tego świadom (albo jakieś inne teorie), potem schodzę do tego, że to nerwica. Inny przykład: byłem sobie nad strumieniem, pobierałem sobie próbki szukając minerałów - w tej cholernej głowie cały czas huczy od tego jakie wymówki właśnie bym mówił do kogokolwiek kto by sobie tam stał i się przyczepił. Ale równocześnie sobie kopię i ogarniam co robię i że tam nikogo nie ma. Taka dwutorowość, wielotorowość? Nie wiem. Oczywiście pojawiają się nagle też pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu, dosyć głośne myśli. Na przykład myję naczynia i nagle nie wiem: PIECZARKI. Do tego dochodzą ciągłe, bez przerwy - skojarzenia, migawki, obrazy myślowe, odklejenie. Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia, bo bezskutecznie próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie - jaki jestem? - i osadzić się w takim swoim ''JA". Jak wyobraźnia nie obrzuca mnie tym, to jeszcze migawkami jakbym siebie widział w konkretnej sytuacji z perspektywy drugiej osoby - może to gdzieś tam się wyrzuca z podświadomości, bo przecież widujemy własne odbicie choćby w lustrze? Nurtuje mnie to niesamowicie i proszę Was o wypowiedź w tej kwestii.
2. Czytałem sporo o DD, ale niemiłosiernie mi się to kojarzy ze stanem po używkach różnych, pytanie jest tego typu - skoro po zostawieniu za sobą tych rozrywek różnych, funkcjonowałem czując się i żyjąc normalnie, to czy przez pryzmat dawnych doświadczeń mogę z automatu tak przyjmować i interpretować objawy DD?
3. Staram się łapać dystans do siebie i wszystkiego dookoła żeby dać możliwość regeneracji nadwyrężonemu układowi nerwowemu, ale momentami widzę, że nie mam sił i zaczynam zachowywać się bucowato - co akurat w moim przypadku jest dosyć obce, dziwne. Zawsze żyłem intensywnie odczuwając emocje, empatię, współczucie i tak dalej. To kwestia 'zmęczenia materiału'?
4. Był niepokój, był lęk o lęk - teraz nie ma nic. Tylko uczucie jakbym chodził pijany (oprócz dobrego wyniku tomografii, badał mnie jeszcze neurolog - wszystko ok). Momentami niepokój potrafi znienacka sobie wrócić i szczerze Wam powiem, że aż się zdarza mi na to ucieszyć - przynajmniej coś oswojonego i znajomego, ba: jakaś emocja. Ale w kontraście do tego zdarza mi się mieć taki pseudo-dobry nastrój, niby się śmieję, ale tak nie czuję pełni tego, niby się zasmucę, ale tak nie do końca. Oczywiście w ciągu dnia jak puści mnie zobojętnienie to potrafią się jedna po drugiej pojawiać przeróżne emocje i reakcje: smutek i płacz, wściekłość i ciśnienie razy milion, czasami nawet ekscytacja, momenty takiego wyzwolenia: ulgi, radości i wdzięczności, takiej spójności ze sobą - bywają takie przebłyski miłe.
5. To się wiąże ze wszystkim poniekąd, mianowicie przebywanie w ciszy - czy to normalne, że ja tej ciszy tak nie czuję do końca? W sensie wyrzuci mi mózg jakąś piosenkę i w zasadzie nie czuję potrzeby odpalenia sobie tego fizycznie, na głośnikach/słuchawkach, ta cisza wtedy nie jest tak dotkliwa, zwykła i czysta jak dawniej. W sensie wiem, że mi radio nie gra w głowie :P że to myśli. Może to wina tego 'trybu awaryjnego' i mocnej introspekcji, ciągłej uwagi na tym co w tej głowie się dzieje?
6. Momenty wrażenia obcości tego co się dzieje w myślach - kwestia DD i naczytania się o objawach chorób i mechanizmu lękowego? Czytałem o tym, że ludzie personifikują nerwicę czy natręty, ale boję się tego gdzie tu jest granica i jak bardzo cienka ona jest. Mam tendencję do brania rzeczy dosłownie, czarno-biało - zwłaszcza jak dotyczy to rozwiązania jakiegoś problemu, kryzysu.
7. Taka bezmyślność podczas rozmów i dziury w pamięci - od tego co się mówiło/robiło przed chwilą po, nie wiem, jakieś ostatnie 12h. Na przykład: wieczorem z kimś rozmawiam, potem na następny dzień czytam co pisałem i pojawia się takie: '' kurczę, ja to pisałem? no przecież, że ja no bo kto inny - ale to było głupie/bezsensu, jakbym na rauszu lekkim był albo nie wiem".
8. Zdarzało się to już dawno temu, zdarza się i teraz - czasem w rozmowie bardzo skaczę po różnych wątkach, momentami jak na to zwrócę uwagę to oblewa mnie zimny pot jak bardzo czasem potrafię zboczyć z tematu. Nie brak w tym gdybania, filozofowania.
9. Doszedł sporadyczny tik potrząsania głową kiedy myśli się za bardzo kłębią, albo zdarza mi się na głos ''odpowiadać'' na to wszystko.
Wszystko opisuję z własnych obserwacji, otoczenie pomimo bycia zalewanym z mojej strony masą pytań - większych zastrzeżeń nie zgłasza, zwłaszcza rodzina, którą prosiłem żeby mieć na mnie oko.

Oczywiście nawkręcałem się w masę schizowych objawów, ale nie wiem czy jest sens to rozpisywać - trochę mnie to już puszcza, przestałem o tym czytać - tylko w myślach się to mieli. Zdaję sobie sprawę z tego, że na forum wielokrotnie było powtarzane w podobnych przypadkach, choćby na tle używek czy jakiś traum, że gdyby choroba miała się pojawić to pojawiłaby się od razu, w innym przypadku jest to oparte na zaburzeniach emocjonalnych - lękowych i tak dalej. Czasem nie mam siły być obiektywny i puszczam to całkiem. Czasem też zwyczajnie chce mi się usiąść i się śmiać z tego co wszystkiego i co na bieżąco w tych myślach się dzieje. To chyba do końca normalne nie jest, boję się - choć momentami już i tego nie czuję i nie rozumiem.
Czy ktoś mógłby się do tego odnieść? :/
Tak ja się odniosę. Mój drogi 90% tego co napisałeś mam i ja🥴🤣 fajnie to opisałeś 👌🏻
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Hrafnir96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 marca 2021, o 20:33

16 marca 2021, o 19:21

Dziękuję znerwicowana_ja, trochę mnie to pocieszyło - choć z drugiej strony przykre jest to, że zarówno jak i Ciebie tak i innych spotyka tyle cierpienia.
Dopytam tylko, bo mam dzisiaj wyjątkowo kiepski dzień - czy w tych 90% u Ciebie mieści się punkt pierwszy odnośnie tego dialogowania? To mnie najbardziej rozbija i nakręca znowu w kierunku natrętów o tematyce chorób, których się boję i najczęściej rozbija kiedy próbuję się zregenerować i wrócić do równowagi :/
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

16 marca 2021, o 20:52

Hrafnir96 pisze:
16 marca 2021, o 19:21
Dziękuję znerwicowana_ja, trochę mnie to pocieszyło - choć z drugiej strony przykre jest to, że zarówno jak i Ciebie tak i innych spotyka tyle cierpienia.
Dopytam tylko, bo mam dzisiaj wyjątkowo kiepski dzień - czy w tych 90% u Ciebie mieści się punkt pierwszy odnośnie tego dialogowania? To mnie najbardziej rozbija i nakręca znowu w kierunku natrętów o tematyce chorób, których się boję i najczęściej rozbija kiedy próbuję się zregenerować i wrócić do równowagi :/
Tak jak najbardziej mam tak jak to ująłeś w pkt 1.i nie pisze tego po to aby Cię uspokic ale serio tak mam. To chyba taka ciągle analiza,analiza siebie swoim myśli czy to normlane czy tamto też? I tak rozkminiasz. Możliwe że to z samotności, możliwe że za dużo czasu na przemyślenia? Może mózg przemeczony? Nie wiem skąd. Może stres powoduje ucieczkę mózgu w takie jazdy? W każdym razie to co opisałeś to serio jakbym czytała o sobie. Chcesz to pisz na prv 😁ps. U mnie też kiepski dzień na maxa. Pocieszam się że biomet dziś bardzo niekorzystny 🥴 tak mnie dzisiaj wszystko drażniło że 😤😤😤 koszmar. Jeden dzień mam ok chce mi się żyć, dużo chęci do działania następny mam totalnie do doopy. Jak dzisiaj właśnie. Nerwy, rozdrażnienie, senność, i do tego 4latek pełen energii który ma ma pretensje że mama nie ma siły się z nim bawić😭😭😭
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Spokoj
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 22 lipca 2019, o 14:32

16 marca 2021, o 22:26

Właśnie miałam pisać wszystko o czym mówisz dotyczyło mnie. Jeszcze się łapie na tej analizie zawsze chciałam o to zapytać ale nie potrafiłam ubrać tego w słowa. Trafiłeś w punkt hranfnir.. Yep. Znerwicowana wiem o czym mówisz mam dwóch 4-latków w domu także czacha dymi🤦‍♀️
Wyrasta wokół mroczny las, osacza z każdej strony. A martwy bezruch ostrzem tną złowieszcze skrzeki wrony. Na ucho coś mi szepcze strach, lecz nigdy nie odpowie, gdzie wyrósł ten złowrogi las - czy tylko w mojej głowie?
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

17 marca 2021, o 00:58

Hrafnir96 pisze:
16 marca 2021, o 14:19
Hrafnir96 pisze:
12 marca 2021, o 16:23
Witam,

Napisałem długawego posta ze swoją historią, ale koszmarnie nurtuje mnie kwestia pewnych objawów - dlatego dodatkowo zamieszczam też je tutaj. Z informacji istotnych: byłem u 3 lekarzy i psychologa, wszyscy obstają przy nerwicy. Poniżej wypunktowałem to wszystko co jest mi trudno ogarnąć, jakoś okiełznać czy w pełni zrozumieć. Występują tez inne objawy, ale z nimi już sobie jakoś radze.

1. Dialogi w myślach: czy ktokolwiek mógłby się do tego odnieść/ma tak samo? To przerodziło się w bezwiedny proces, staram się żyć ''z boku'' tych myśli, dostrzegam w tym mechanizmy działania różne, ale jednak no przez to ciągle wracam do punktu wyjścia, gdzie ''no tak, jestem wariatem, ALE" albo "przecież nie jestem chory, ALE" - przykład jeden z masy w ciągu doby: palę papierosa, mimowolnie moja wyobraźnia zabiera mnie do gabinetu terapeutycznego gdzie mówię do psychologa co w danej chwili czuję. Otrząsam się, mówię sobie - przecież jestem tutaj, palę fajkę, ogarnij się. NIE. Zaraz jakiś bełkot myślowy zebrany z wyrwanych z kontekstu słów z różnych rozmów z przeszłości, w pomieszaniu z tym co tam sobie mogłem kiedyś wymyślać. Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła. Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? Do tego jeszcze w tle zapętlają się utwory muzyczne, których kiedyś sobie słuchałem. Momentami mam taki tatar z mózgu, że już nie wiem/nie chce mi się tego nazywać, określać czy ja to słyszę czy nie. Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję. Gdzieś się zetknąłem ze stwierdzeniem, że samotność może to powodować? Nie wiem. Klasycznie rozważam czy to już mnie jakieś choróbsko wzięło w szpony i cudem jestem tego świadom (albo jakieś inne teorie), potem schodzę do tego, że to nerwica. Inny przykład: byłem sobie nad strumieniem, pobierałem sobie próbki szukając minerałów - w tej cholernej głowie cały czas huczy od tego jakie wymówki właśnie bym mówił do kogokolwiek kto by sobie tam stał i się przyczepił. Ale równocześnie sobie kopię i ogarniam co robię i że tam nikogo nie ma. Taka dwutorowość, wielotorowość? Nie wiem. Oczywiście pojawiają się nagle też pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu, dosyć głośne myśli. Na przykład myję naczynia i nagle nie wiem: PIECZARKI. Do tego dochodzą ciągłe, bez przerwy - skojarzenia, migawki, obrazy myślowe, odklejenie. Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia, bo bezskutecznie próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie - jaki jestem? - i osadzić się w takim swoim ''JA". Jak wyobraźnia nie obrzuca mnie tym, to jeszcze migawkami jakbym siebie widział w konkretnej sytuacji z perspektywy drugiej osoby - może to gdzieś tam się wyrzuca z podświadomości, bo przecież widujemy własne odbicie choćby w lustrze? Nurtuje mnie to niesamowicie i proszę Was o wypowiedź w tej kwestii.
2. Czytałem sporo o DD, ale niemiłosiernie mi się to kojarzy ze stanem po używkach różnych, pytanie jest tego typu - skoro po zostawieniu za sobą tych rozrywek różnych, funkcjonowałem czując się i żyjąc normalnie, to czy przez pryzmat dawnych doświadczeń mogę z automatu tak przyjmować i interpretować objawy DD?
3. Staram się łapać dystans do siebie i wszystkiego dookoła żeby dać możliwość regeneracji nadwyrężonemu układowi nerwowemu, ale momentami widzę, że nie mam sił i zaczynam zachowywać się bucowato - co akurat w moim przypadku jest dosyć obce, dziwne. Zawsze żyłem intensywnie odczuwając emocje, empatię, współczucie i tak dalej. To kwestia 'zmęczenia materiału'?
4. Był niepokój, był lęk o lęk - teraz nie ma nic. Tylko uczucie jakbym chodził pijany (oprócz dobrego wyniku tomografii, badał mnie jeszcze neurolog - wszystko ok). Momentami niepokój potrafi znienacka sobie wrócić i szczerze Wam powiem, że aż się zdarza mi na to ucieszyć - przynajmniej coś oswojonego i znajomego, ba: jakaś emocja. Ale w kontraście do tego zdarza mi się mieć taki pseudo-dobry nastrój, niby się śmieję, ale tak nie czuję pełni tego, niby się zasmucę, ale tak nie do końca. Oczywiście w ciągu dnia jak puści mnie zobojętnienie to potrafią się jedna po drugiej pojawiać przeróżne emocje i reakcje: smutek i płacz, wściekłość i ciśnienie razy milion, czasami nawet ekscytacja, momenty takiego wyzwolenia: ulgi, radości i wdzięczności, takiej spójności ze sobą - bywają takie przebłyski miłe.
5. To się wiąże ze wszystkim poniekąd, mianowicie przebywanie w ciszy - czy to normalne, że ja tej ciszy tak nie czuję do końca? W sensie wyrzuci mi mózg jakąś piosenkę i w zasadzie nie czuję potrzeby odpalenia sobie tego fizycznie, na głośnikach/słuchawkach, ta cisza wtedy nie jest tak dotkliwa, zwykła i czysta jak dawniej. W sensie wiem, że mi radio nie gra w głowie :P że to myśli. Może to wina tego 'trybu awaryjnego' i mocnej introspekcji, ciągłej uwagi na tym co w tej głowie się dzieje?
6. Momenty wrażenia obcości tego co się dzieje w myślach - kwestia DD i naczytania się o objawach chorób i mechanizmu lękowego? Czytałem o tym, że ludzie personifikują nerwicę czy natręty, ale boję się tego gdzie tu jest granica i jak bardzo cienka ona jest. Mam tendencję do brania rzeczy dosłownie, czarno-biało - zwłaszcza jak dotyczy to rozwiązania jakiegoś problemu, kryzysu.
7. Taka bezmyślność podczas rozmów i dziury w pamięci - od tego co się mówiło/robiło przed chwilą po, nie wiem, jakieś ostatnie 12h. Na przykład: wieczorem z kimś rozmawiam, potem na następny dzień czytam co pisałem i pojawia się takie: '' kurczę, ja to pisałem? no przecież, że ja no bo kto inny - ale to było głupie/bezsensu, jakbym na rauszu lekkim był albo nie wiem".
8. Zdarzało się to już dawno temu, zdarza się i teraz - czasem w rozmowie bardzo skaczę po różnych wątkach, momentami jak na to zwrócę uwagę to oblewa mnie zimny pot jak bardzo czasem potrafię zboczyć z tematu. Nie brak w tym gdybania, filozofowania.
9. Doszedł sporadyczny tik potrząsania głową kiedy myśli się za bardzo kłębią, albo zdarza mi się na głos ''odpowiadać'' na to wszystko.
Wszystko opisuję z własnych obserwacji, otoczenie pomimo bycia zalewanym z mojej strony masą pytań - większych zastrzeżeń nie zgłasza, zwłaszcza rodzina, którą prosiłem żeby mieć na mnie oko.

Oczywiście nawkręcałem się w masę schizowych objawów, ale nie wiem czy jest sens to rozpisywać - trochę mnie to już puszcza, przestałem o tym czytać - tylko w myślach się to mieli. Zdaję sobie sprawę z tego, że na forum wielokrotnie było powtarzane w podobnych przypadkach, choćby na tle używek czy jakiś traum, że gdyby choroba miała się pojawić to pojawiłaby się od razu, w innym przypadku jest to oparte na zaburzeniach emocjonalnych - lękowych i tak dalej. Czasem nie mam siły być obiektywny i puszczam to całkiem. Czasem też zwyczajnie chce mi się usiąść i się śmiać z tego co wszystkiego i co na bieżąco w tych myślach się dzieje. To chyba do końca normalne nie jest, boję się - choć momentami już i tego nie czuję i nie rozumiem.
Czy ktoś mógłby się do tego odnieść? :/
Ad.1
Tak ja miałam tak samo, a nawet jeszcze większy Meksyk w głowie niż Ty, do tego stopnia, że miałam wrażenie, że mi zaraz wystrzeli ta moja łepetyna w kosmos ( serio :? ).
"To przerodziło się w bezwiedny proces..." w stanie bardzo silnego napięcie te dialogi, analizy i ogólnie ten cały pierdolni* leci sobie w głowie 24h nawet zdaję się bez naszego udziału.
I tu jest ważne by właściwie rozumieć co się dzieje, a dzieje się mniej więcej to samo co i z ciałem.
Objawy psychiczne są tym samym co objawym somatyczne tj. powstają pod wpływem napięć które są w nas i skumulowanego lęku.
I tak jak w ciele możesz odczuwać rozmaite ściski, pieczenia, drętwienia, bóle, duszności, gule w gardle, napięcia mięśni, zawroty głowy itd tak i w sferze psychicznej może doświadczać rozmaitych dziwnych myśli, skojrzeń, makbrycznych myśli, myśli z tzw dupy czyli właśnie tak jak piszesz, że nagle wyobraża Ci się, że jesteś w gabinecie z psychologiem, straszących Cię myśli, egzystencjalnych, jakiś bełkotów z pomieszaniem i poplątaniem, mogą Ci się przypominać jakieś smutne zdarzenia z przeszłości, możesz odczuwać wyolbrzymioną złość do jakiś osób, nagłą niechęć, no cuda na kiju mogą się dziać a do tego wszystkiego zarówno przez objawy fizyczne jak i przez objawy psychiczne czujesz się jakby uwieziony w swoim wnętrzu ( analiza która jest zrozumiała jeśli właściwie zrozumiesz co się z Tobą dzieje tj. że Twój stan emocjonalny uważa, że jesteś zagrożony ).
"Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła" Zatrzymac się tego nie da, ale przepuścić i zignorować tak i o tym jest m.in. to forum, bo to normalne, że na początku to jakby żyje swoim życiem, a Ty się czujesz wobec tego bezradny. Ale spokojnie, wszystko do czasu. ;)
"Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? " Tak, myśli mogą mieć formę głosu innych ludzi.
"Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję." :D skąd ja to znam. Ja miałam całe przemowy do fikcyjnego audytorium. :DD To porządkowanie sobie tego wszystkiego i tłumaczenia każdej pierdoły wynika z bardzo wysokiego poziomu lęku, gdzie po prostu potrzeba kontroli jest tak duża, że boisz się pójść do wc bez planu.
"Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia" Też bardzo typowe dla zaburzenia, gdy rośnie lęk nasze poczucie pewności siebie czy spójności spada a rośnie wyczulenie, poczucie rozbicia i co rusz pojawiają się egzystencjalne rozterki w rodzaju kim jestem i dokąd zmierzam i dalej wnioski typu, że ja dziwny chyba jakiś jestem, że nie mam swojej osobowości, jestem zlepkiem innych ludzi itp ( pomijając jakieś faktyczne problemy np z pewnością siebie w nerwicy to normalne, że czujemy się zagubieni i dziwni ).
Nagłe PIECZARKI też są normalną sprawą w zaburzeniu :D

Ad2.
Tzn jak intrpretować?
DD nie musi mieć związeku z używkami, co więcej wiele osób niezaburzonych czasem go doświadcza.

Ad3.
Tak może być to kwestia zmęczenia materiału.

Ad4.
O tym zobojętnieniu pisało wiele osób na tym forum, wynikać to może z wyczerpania emocjonalnego, gdy po prostu Cię odcina od emocji.

Ad5.
Dżizas chłopie :roll: , gra to gra ( mi grało "ona tu jest i tańczy dla mnie, ooo" :? albo "długość dźwięku samotności" przy porannym prysznicu na dobry początek dnia ) nie roztrząsaj już tej czystości ciszy

Ad.6.
Spokojnie nie stworzysz sobie wymyślonego tworu, który Tobą zawładnie. Jak to powiedział Victor przy takim poziomie analizy i wyczulenia to o szaleństwie można sobie pomarzyć.

Dalej już nawet nie będę w punktach, bo wszystko co opisujesz jest normalne w zaburzeniu i było wielkrotnie poruszane np w nagraniach chłopaków.

Co Ci mogę poradzić
* mniej spiny, że to wszystko jest,
* ucinaj analizy ( tj zacznij starać się to robić, na początku może być mega trudno, ja na start miałam metodę "nie otwieram tych drzwi" co sobie powtarzałam, gdy tylko mój mózg podsuwał mi coś do zanalizowania, czyli powtarzałam to niemal ciągle )
*staraj się przekierowywać uwagę na świat zewnętrzny
* nie dawaj się wciągać w opowieści Twojego mózgu typu jestem jakiś niespójny, ta cisza jest jakaś dziwna itp
*nagrania chłopaków


Pozdrawiam :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Hrafnir96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 marca 2021, o 20:33

17 marca 2021, o 20:45

Katja pisze:
17 marca 2021, o 00:58
Hrafnir96 pisze:
16 marca 2021, o 14:19
Hrafnir96 pisze:
12 marca 2021, o 16:23
Witam,

Napisałem długawego posta ze swoją historią, ale koszmarnie nurtuje mnie kwestia pewnych objawów - dlatego dodatkowo zamieszczam też je tutaj. Z informacji istotnych: byłem u 3 lekarzy i psychologa, wszyscy obstają przy nerwicy. Poniżej wypunktowałem to wszystko co jest mi trudno ogarnąć, jakoś okiełznać czy w pełni zrozumieć. Występują tez inne objawy, ale z nimi już sobie jakoś radze.

1. Dialogi w myślach: czy ktokolwiek mógłby się do tego odnieść/ma tak samo? To przerodziło się w bezwiedny proces, staram się żyć ''z boku'' tych myśli, dostrzegam w tym mechanizmy działania różne, ale jednak no przez to ciągle wracam do punktu wyjścia, gdzie ''no tak, jestem wariatem, ALE" albo "przecież nie jestem chory, ALE" - przykład jeden z masy w ciągu doby: palę papierosa, mimowolnie moja wyobraźnia zabiera mnie do gabinetu terapeutycznego gdzie mówię do psychologa co w danej chwili czuję. Otrząsam się, mówię sobie - przecież jestem tutaj, palę fajkę, ogarnij się. NIE. Zaraz jakiś bełkot myślowy zebrany z wyrwanych z kontekstu słów z różnych rozmów z przeszłości, w pomieszaniu z tym co tam sobie mogłem kiedyś wymyślać. Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła. Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? Do tego jeszcze w tle zapętlają się utwory muzyczne, których kiedyś sobie słuchałem. Momentami mam taki tatar z mózgu, że już nie wiem/nie chce mi się tego nazywać, określać czy ja to słyszę czy nie. Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję. Gdzieś się zetknąłem ze stwierdzeniem, że samotność może to powodować? Nie wiem. Klasycznie rozważam czy to już mnie jakieś choróbsko wzięło w szpony i cudem jestem tego świadom (albo jakieś inne teorie), potem schodzę do tego, że to nerwica. Inny przykład: byłem sobie nad strumieniem, pobierałem sobie próbki szukając minerałów - w tej cholernej głowie cały czas huczy od tego jakie wymówki właśnie bym mówił do kogokolwiek kto by sobie tam stał i się przyczepił. Ale równocześnie sobie kopię i ogarniam co robię i że tam nikogo nie ma. Taka dwutorowość, wielotorowość? Nie wiem. Oczywiście pojawiają się nagle też pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu, dosyć głośne myśli. Na przykład myję naczynia i nagle nie wiem: PIECZARKI. Do tego dochodzą ciągłe, bez przerwy - skojarzenia, migawki, obrazy myślowe, odklejenie. Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia, bo bezskutecznie próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie - jaki jestem? - i osadzić się w takim swoim ''JA". Jak wyobraźnia nie obrzuca mnie tym, to jeszcze migawkami jakbym siebie widział w konkretnej sytuacji z perspektywy drugiej osoby - może to gdzieś tam się wyrzuca z podświadomości, bo przecież widujemy własne odbicie choćby w lustrze? Nurtuje mnie to niesamowicie i proszę Was o wypowiedź w tej kwestii.
2. Czytałem sporo o DD, ale niemiłosiernie mi się to kojarzy ze stanem po używkach różnych, pytanie jest tego typu - skoro po zostawieniu za sobą tych rozrywek różnych, funkcjonowałem czując się i żyjąc normalnie, to czy przez pryzmat dawnych doświadczeń mogę z automatu tak przyjmować i interpretować objawy DD?
3. Staram się łapać dystans do siebie i wszystkiego dookoła żeby dać możliwość regeneracji nadwyrężonemu układowi nerwowemu, ale momentami widzę, że nie mam sił i zaczynam zachowywać się bucowato - co akurat w moim przypadku jest dosyć obce, dziwne. Zawsze żyłem intensywnie odczuwając emocje, empatię, współczucie i tak dalej. To kwestia 'zmęczenia materiału'?
4. Był niepokój, był lęk o lęk - teraz nie ma nic. Tylko uczucie jakbym chodził pijany (oprócz dobrego wyniku tomografii, badał mnie jeszcze neurolog - wszystko ok). Momentami niepokój potrafi znienacka sobie wrócić i szczerze Wam powiem, że aż się zdarza mi na to ucieszyć - przynajmniej coś oswojonego i znajomego, ba: jakaś emocja. Ale w kontraście do tego zdarza mi się mieć taki pseudo-dobry nastrój, niby się śmieję, ale tak nie czuję pełni tego, niby się zasmucę, ale tak nie do końca. Oczywiście w ciągu dnia jak puści mnie zobojętnienie to potrafią się jedna po drugiej pojawiać przeróżne emocje i reakcje: smutek i płacz, wściekłość i ciśnienie razy milion, czasami nawet ekscytacja, momenty takiego wyzwolenia: ulgi, radości i wdzięczności, takiej spójności ze sobą - bywają takie przebłyski miłe.
5. To się wiąże ze wszystkim poniekąd, mianowicie przebywanie w ciszy - czy to normalne, że ja tej ciszy tak nie czuję do końca? W sensie wyrzuci mi mózg jakąś piosenkę i w zasadzie nie czuję potrzeby odpalenia sobie tego fizycznie, na głośnikach/słuchawkach, ta cisza wtedy nie jest tak dotkliwa, zwykła i czysta jak dawniej. W sensie wiem, że mi radio nie gra w głowie :P że to myśli. Może to wina tego 'trybu awaryjnego' i mocnej introspekcji, ciągłej uwagi na tym co w tej głowie się dzieje?
6. Momenty wrażenia obcości tego co się dzieje w myślach - kwestia DD i naczytania się o objawach chorób i mechanizmu lękowego? Czytałem o tym, że ludzie personifikują nerwicę czy natręty, ale boję się tego gdzie tu jest granica i jak bardzo cienka ona jest. Mam tendencję do brania rzeczy dosłownie, czarno-biało - zwłaszcza jak dotyczy to rozwiązania jakiegoś problemu, kryzysu.
7. Taka bezmyślność podczas rozmów i dziury w pamięci - od tego co się mówiło/robiło przed chwilą po, nie wiem, jakieś ostatnie 12h. Na przykład: wieczorem z kimś rozmawiam, potem na następny dzień czytam co pisałem i pojawia się takie: '' kurczę, ja to pisałem? no przecież, że ja no bo kto inny - ale to było głupie/bezsensu, jakbym na rauszu lekkim był albo nie wiem".
8. Zdarzało się to już dawno temu, zdarza się i teraz - czasem w rozmowie bardzo skaczę po różnych wątkach, momentami jak na to zwrócę uwagę to oblewa mnie zimny pot jak bardzo czasem potrafię zboczyć z tematu. Nie brak w tym gdybania, filozofowania.
9. Doszedł sporadyczny tik potrząsania głową kiedy myśli się za bardzo kłębią, albo zdarza mi się na głos ''odpowiadać'' na to wszystko.
Wszystko opisuję z własnych obserwacji, otoczenie pomimo bycia zalewanym z mojej strony masą pytań - większych zastrzeżeń nie zgłasza, zwłaszcza rodzina, którą prosiłem żeby mieć na mnie oko.

Oczywiście nawkręcałem się w masę schizowych objawów, ale nie wiem czy jest sens to rozpisywać - trochę mnie to już puszcza, przestałem o tym czytać - tylko w myślach się to mieli. Zdaję sobie sprawę z tego, że na forum wielokrotnie było powtarzane w podobnych przypadkach, choćby na tle używek czy jakiś traum, że gdyby choroba miała się pojawić to pojawiłaby się od razu, w innym przypadku jest to oparte na zaburzeniach emocjonalnych - lękowych i tak dalej. Czasem nie mam siły być obiektywny i puszczam to całkiem. Czasem też zwyczajnie chce mi się usiąść i się śmiać z tego co wszystkiego i co na bieżąco w tych myślach się dzieje. To chyba do końca normalne nie jest, boję się - choć momentami już i tego nie czuję i nie rozumiem.
Czy ktoś mógłby się do tego odnieść? :/
Ad.1
Tak ja miałam tak samo, a nawet jeszcze większy Meksyk w głowie niż Ty, do tego stopnia, że miałam wrażenie, że mi zaraz wystrzeli ta moja łepetyna w kosmos ( serio :? ).
"To przerodziło się w bezwiedny proces..." w stanie bardzo silnego napięcie te dialogi, analizy i ogólnie ten cały pierdolni* leci sobie w głowie 24h nawet zdaję się bez naszego udziału.
I tu jest ważne by właściwie rozumieć co się dzieje, a dzieje się mniej więcej to samo co i z ciałem.
Objawy psychiczne są tym samym co objawym somatyczne tj. powstają pod wpływem napięć które są w nas i skumulowanego lęku.
I tak jak w ciele możesz odczuwać rozmaite ściski, pieczenia, drętwienia, bóle, duszności, gule w gardle, napięcia mięśni, zawroty głowy itd tak i w sferze psychicznej może doświadczać rozmaitych dziwnych myśli, skojrzeń, makbrycznych myśli, myśli z tzw dupy czyli właśnie tak jak piszesz, że nagle wyobraża Ci się, że jesteś w gabinecie z psychologiem, straszących Cię myśli, egzystencjalnych, jakiś bełkotów z pomieszaniem i poplątaniem, mogą Ci się przypominać jakieś smutne zdarzenia z przeszłości, możesz odczuwać wyolbrzymioną złość do jakiś osób, nagłą niechęć, no cuda na kiju mogą się dziać a do tego wszystkiego zarówno przez objawy fizyczne jak i przez objawy psychiczne czujesz się jakby uwieziony w swoim wnętrzu ( analiza która jest zrozumiała jeśli właściwie zrozumiesz co się z Tobą dzieje tj. że Twój stan emocjonalny uważa, że jesteś zagrożony ).
"Chcę to zatrzymać/przepuścić/zignorować, ni cholery, bo im bardziej staram się potraktować to jako chwilowy element codzienności, tym trudniej mi się skupić na tym co się dzieje dookoła" Zatrzymac się tego nie da, ale przepuścić i zignorować tak i o tym jest m.in. to forum, bo to normalne, że na początku to jakby żyje swoim życiem, a Ty się czujesz wobec tego bezradny. Ale spokojnie, wszystko do czasu. ;)
"Czy myśli mogą mieć głos różnych osób, które sobie gdzieś tam zasłyszeliśmy w życiu? " Tak, myśli mogą mieć formę głosu innych ludzi.
"Analizowanie i tłumaczenie sobie tego wszystkiego przerodziło się chyba w kolejny natręt i tak sobie to wszystko płynie i się kiełbasi. Strasznie trudno mi jest mówić w myślach do siebie i planować wszystko ''do siebie'', bo z automatu jak planuję co zrobię w ciągu dnia, to gdzieś to przechodzi w jakąś dziwność typu, że wyobraża mi się jakbym mówił kumplowi co planuję." :D skąd ja to znam. Ja miałam całe przemowy do fikcyjnego audytorium. :DD To porządkowanie sobie tego wszystkiego i tłumaczenia każdej pierdoły wynika z bardzo wysokiego poziomu lęku, gdzie po prostu potrzeba kontroli jest tak duża, że boisz się pójść do wc bez planu.
"Co robię czy mówię kojarzy się z tym co ktoś inny robił czy mówił - momentami czuję się jak zlepek cech innych ludzi i dostaję pypcia" Też bardzo typowe dla zaburzenia, gdy rośnie lęk nasze poczucie pewności siebie czy spójności spada a rośnie wyczulenie, poczucie rozbicia i co rusz pojawiają się egzystencjalne rozterki w rodzaju kim jestem i dokąd zmierzam i dalej wnioski typu, że ja dziwny chyba jakiś jestem, że nie mam swojej osobowości, jestem zlepkiem innych ludzi itp ( pomijając jakieś faktyczne problemy np z pewnością siebie w nerwicy to normalne, że czujemy się zagubieni i dziwni ).
Nagłe PIECZARKI też są normalną sprawą w zaburzeniu :D

Ad2.
Tzn jak intrpretować?
DD nie musi mieć związeku z używkami, co więcej wiele osób niezaburzonych czasem go doświadcza.

Ad3.
Tak może być to kwestia zmęczenia materiału.

Ad4.
O tym zobojętnieniu pisało wiele osób na tym forum, wynikać to może z wyczerpania emocjonalnego, gdy po prostu Cię odcina od emocji.

Ad5.
Dżizas chłopie :roll: , gra to gra ( mi grało "ona tu jest i tańczy dla mnie, ooo" :? albo "długość dźwięku samotności" przy porannym prysznicu na dobry początek dnia ) nie roztrząsaj już tej czystości ciszy

Ad.6.
Spokojnie nie stworzysz sobie wymyślonego tworu, który Tobą zawładnie. Jak to powiedział Victor przy takim poziomie analizy i wyczulenia to o szaleństwie można sobie pomarzyć.

Dalej już nawet nie będę w punktach, bo wszystko co opisujesz jest normalne w zaburzeniu i było wielkrotnie poruszane np w nagraniach chłopaków.

Co Ci mogę poradzić
* mniej spiny, że to wszystko jest,
* ucinaj analizy ( tj zacznij starać się to robić, na początku może być mega trudno, ja na start miałam metodę "nie otwieram tych drzwi" co sobie powtarzałam, gdy tylko mój mózg podsuwał mi coś do zanalizowania, czyli powtarzałam to niemal ciągle )
*staraj się przekierowywać uwagę na świat zewnętrzny
* nie dawaj się wciągać w opowieści Twojego mózgu typu jestem jakiś niespójny, ta cisza jest jakaś dziwna itp
*nagrania chłopaków


Pozdrawiam :friend:
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, sprowadziło mnie to nieco do pionu :)
ODPOWIEDZ