Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz słabszy dzień/okres z derealizacją? Wyżal się swobodnie

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Miśka123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 19 kwietnia 2022, o 19:50

20 kwietnia 2022, o 20:31

Zaczęłam dzisiaj czytać o psychoterapii i znowu natręctwo czy mam może jakąś cięższą chorobę psychiczną np schizofrenię, strasznie się tego boję bo po dwóch latach stosowania różnych leków SSRI nie ma poprawy a wręcz doświadczyłam tydzień temu najgorszego ataku paniki, teraz jestem jakby oderwana, dziwnie się czuję. Wczoraj psychiatra przepisał mi do mojej wenlafaksyny pregabalin i cały dzień myślę, czy mam zacząć to brać. Ja i tak już nie umiem zapanować nad głową a jeszcze dodatkowe leki..
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

20 kwietnia 2022, o 20:44

Miśka123 pisze:
20 kwietnia 2022, o 20:31
Zaczęłam dzisiaj czytać o psychoterapii i znowu natręctwo czy mam może jakąś cięższą chorobę psychiczną np schizofrenię, strasznie się tego boję bo po dwóch latach stosowania różnych leków SSRI nie ma poprawy a wręcz doświadczyłam tydzień temu najgorszego ataku paniki, teraz jestem jakby oderwana, dziwnie się czuję. Wczoraj psychiatra przepisał mi do mojej wenlafaksyny pregabalin i cały dzień myślę, czy mam zacząć to brać. Ja i tak już nie umiem zapanować nad głową a jeszcze dodatkowe leki..
Na początek przestań może chcieć panować nad głową. Przyjmij po prostu to jak się czujesz z założeniem, że to zaburzenie lękowe. Przyjmij to nawet wobec wątpliwości. Nie rozstrzygaj ich. Powiedz sobie trudno, najwyżej się pomylę. Wydaję się niemożliwe, ale zapewniam, że jest możliwe. A potem zacznij działać według wskazówek z działu materiały, przy założeniu, że masz nerwicę. Wszystko co człowiek podejmuję, każde leczenie, każda działalność jest tak naprawdę obarczona ryzykiem błędu, tyle, że osoby z zaburzeniem, nie potrafią tolerować ryzyka, wciąż zaczytują się w necie, żeby zyskać pewność, a zyskują tylko coraz większą niepewność i panikę. Życie polega na zwierzaniu, a nie szukaniu 100% pewności, bo jej zazwyczaj nie ma.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Sanity
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 7 marca 2022, o 20:37

20 kwietnia 2022, o 20:45

Skoro mówisz że źle się czujesz to weź pregabalin, ja biorę i żyje. I nie nastawiaj się że zacznie działać odrazu. Zabardzo wkrecasz się w swoje myśli.
Miśka123 pisze:
20 kwietnia 2022, o 20:31
Zaczęłam dzisiaj czytać o psychoterapii i znowu natręctwo czy mam może jakąś cięższą chorobę psychiczną np schizofrenię, strasznie się tego boję bo po dwóch latach stosowania różnych leków SSRI nie ma poprawy a wręcz doświadczyłam tydzień temu najgorszego ataku paniki, teraz jestem jakby oderwana, dziwnie się czuję. Wczoraj psychiatra przepisał mi do mojej wenlafaksyny pregabalin i cały dzień myślę, czy mam zacząć to brać. Ja i tak już nie umiem zapanować nad głową a jeszcze dodatkowe leki..
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

21 kwietnia 2022, o 00:09

marksus pisze:
20 kwietnia 2022, o 20:17
AgataAgata pisze:
20 kwietnia 2022, o 19:10
Tylko jak wierzyć, że da się z tego wyjść bez leków skoro wynika to z braku neuroprzekaźników, zaburzenie chemi w mózgu..to jak można samym myśleniem pozytywnym, olewaniem tego, z tego wyjść ☹️
Źle mnie zrozumiałaś. Pozytywnym myśleniem w naszym przypadku mało co się zdziała. Leki są ważne i potrzebne aby zniwelować nasze zaburzenia do minimum. Ale branie leków według mnie to jest leczenie skutków a ja mówię o przyczynie naszych zaburzeń czyli zaburzeniach w neuroprzekaźnikach i naszych doświadczeniach z życia. To one powodują taki skutek że siedzimy skuleni w kącie i szukamy dla siebie najlepszych leków aby choć na chwile poczuć się wolnym od tych naszych zaburzeń.
Ja znowu unikam leków. Próbowałam 2 i po kazdym chodziłam po ścianach..żyje nadzieją, że bez leków też da się z tego wyjść. Tak wyczytałam na forum
marksus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 15 marca 2022, o 10:52

21 kwietnia 2022, o 11:50

AgataAgata pisze:
21 kwietnia 2022, o 00:09
Ja znowu unikam leków. Próbowałam 2 i po kazdym chodziłam po ścianach..żyje nadzieją, że bez leków też da się z tego wyjść. Tak wyczytałam na forum
Jakich próbowałaś? Bez leków...owszem da się ale jest to o wiele trudniejsze. Leki mają za zadanie się ogarnąć i skupić na wyjściu z zaburzeń poprzez na przykład psychoterapię. Leki to nie są środki docelowe po których będziemy szczęśliwi i w ogóle. Leki to są środki pośrednie które pomagają się że tak powiem ustabilizować a potem pracować nad sobą.
martif
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 149
Rejestracja: 9 lutego 2022, o 19:24

21 kwietnia 2022, o 12:30

Dokładnie. Mi również na początku leki bardzo pomogły. Teraz została jedynie praca nad sobą. Lek tylko pomaga, ale nie wyleczy Cię....
Surfik.net - tu zarobię swój pierwszy milion.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

21 kwietnia 2022, o 14:25

marksus pisze:
21 kwietnia 2022, o 11:50
AgataAgata pisze:
21 kwietnia 2022, o 00:09
Ja znowu unikam leków. Próbowałam 2 i po kazdym chodziłam po ścianach..żyje nadzieją, że bez leków też da się z tego wyjść. Tak wyczytałam na forum
Jakich próbowałaś? Bez leków...owszem da się ale jest to o wiele trudniejsze. Leki mają za zadanie się ogarnąć i skupić na wyjściu z zaburzeń poprzez na przykład psychoterapię. Leki to nie są środki docelowe po których będziemy szczęśliwi i w ogóle. Leki to są środki pośrednie które pomagają się że tak powiem ustabilizować a potem pracować nad sobą.
Próbowałam escitil po którym chodziłam po ścianach, to było nie do wytrzymania. A później zoloft po którym dostałam myśli że nie dam rady żyć z silnym lękiem. Leczyłam się na samych ziołach. I psychoterapii... Psychoterapia przynosiła efekty i po pół roku było dużo lepiej. Wakacje zeszle super. Myślałam że wyzdrowiałam. A od września to samo Sue zaczęło i teraz terapia nie pomaga i wyjść z tego nie umie..na terapię chodzę już w czerwcu będzie 2 lata.
marksus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 15 marca 2022, o 10:52

21 kwietnia 2022, o 16:51

AgataAgata pisze:
21 kwietnia 2022, o 14:25

Próbowałam escitil po którym chodziłam po ścianach, to było nie do wytrzymania. A później zoloft po którym dostałam myśli że nie dam rady żyć z silnym lękiem. Leczyłam się na samych ziołach.
Bo te leki nie działają od razu. U mnie Asertin zaczął działać dopiero po około ośmiu tygodniach. Zaczynałem najpierw od małych dawek zwiększając co tydzień dawkę o połowę. Tak mi psychiatra ustaliła. Dodatkowo na początku dostałem Lorafen do czasu aż zaczną działać antydepresanty. Jak zaczęły działać to psychiatra kazała mi zmniejszać dawkę Lorafenu o 1/4 co tydzień aż do zaprzestania jego brania. Dostałem tylko opakowanie na tak zwane branie doraźne w razie jak mnie nerwica dociśnie. I parę lat miałem nerwicę z głowy. Niestety teraz po śmierci mamy i przechorowania COVID-19 wróciła razem z żałobą...a ja do leków. Ale kiedyś minie...nerwica...bo żałobę to mam wrażenie zawsze będę nosił...w sercu ma się rozumieć nie somatycznie.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

22 kwietnia 2022, o 11:02

marksus pisze:
21 kwietnia 2022, o 16:51
AgataAgata pisze:
21 kwietnia 2022, o 14:25

Próbowałam escitil po którym chodziłam po ścianach, to było nie do wytrzymania. A później zoloft po którym dostałam myśli że nie dam rady żyć z silnym lękiem. Leczyłam się na samych ziołach.
Bo te leki nie działają od razu. U mnie Asertin zaczął działać dopiero po około ośmiu tygodniach. Zaczynałem najpierw od małych dawek zwiększając co tydzień dawkę o połowę. Tak mi psychiatra ustaliła. Dodatkowo na początku dostałem Lorafen do czasu aż zaczną działać antydepresanty. Jak zaczęły działać to psychiatra kazała mi zmniejszać dawkę Lorafenu o 1/4 co tydzień aż do zaprzestania jego brania. Dostałem tylko opakowanie na tak zwane branie doraźne w razie jak mnie nerwica dociśnie. I parę lat miałem nerwicę z głowy. Niestety teraz po śmierci mamy i przechorowania COVID-19 wróciła razem z żałobą...a ja do leków. Ale kiedyś minie...nerwica...bo żałobę to mam wrażenie zawsze będę nosił...w sercu ma się rozumieć nie somatycznie.
Ja poszłam do psychiatry i po 10 min rozmowy dostałam escitil pół tabletki. I stwierdził że to już będę musiała brać do końca życia i ta dawka wystarczy. Przyjść za miesiąc. Wzięłam 0.5 tabl było ok. Na drugi dzień wzięłam 0.5tabl zaczęłam biegać na około stołu, myślałam że włosy bede z głowy rwać. Pociłam się, uczucie omdlewania. Totalna wariacja. Zadzwoniłam tam. Kazał przyjechać i mówi że to nie możliwe że po lekach. I mam brać dalej
I tyle. Wyszłam zrozpaczona. Brałam zioła, terapia. Ale terapeutka mi jakoś nie pasował..byłam przerażona leków a ona też ciągle na siłę umawiała mnie po leki do swojego psychiatry. Czułam presję że pcha mnie prywatnie do znajomego. Rzuciłam terapie.Działałam. Było gorzej gdzieś w lutym. Nie wytrzymywałam. Poszłam do innej psychiatry..lepiej bez leków szkoda troc organizm. Wypisała terapię. Pani psycholog stwierdziła że nie wie czy dla mnie jest leczenie
...jakbym nie wiem na co była chora.. więc nie miała dla mnie terapi. Przyszedł koronawirus i teleporady. Miałam wizytę, teleporade u tej psychoatry i mówię jak jest. No to zoloft 0.5 tabl. Wzięłam 5 dni. Zaczęłam mieć myśli że nie dam rady żyć. I te myśli juz potem zostały. I są dni że bardzo mnie męczą. Ja ich nie chce. A tu myśl, że nie chcesz żyć..że po co ci życie i silny lęk..i potem nie wiem czy chce żyć czy nie. Skąd te myśli..zadzwoniłam do tej psychiatry ale usłyszałam że pani doktor ma urlop i będzie za miesiąc..i tak rzuciłam tabl no zostałam bez pomocy. Męczyłam się. W czerwcu znalazłam psychoterapeutkę i zaczynało być lepiej. Znikały myśli głupie. Ona mówiła że to nie depresja. Że to lęki..i tak bylo raz lepiej raz gorzej. Aż było już coraz lepiej. Po roku czułam się dobrze. Wróciłam do życia..myślałam nawet o rzuceniu terapii. Nagle we wrześniu bóle brzucha, wzdęcia i lęk że mam raka..szpital, leki na jelita, omdlenia po leku i tak spowrotem wróciłam do tego co byłam. Terapię cały czas kontynuuje ale nie wiem co się stało, że przestała działać. Dziś się budzę i takie okropne uczucie w środku. Takie wytrawiajace. I tak dziennie. Ciężko to określić czy to lęk, czy takie uczucie obcości. Ciężko z tym żyć. Nie ma radości. Jak miałam powera żeby z tego wyjść za 1 razem i się udało tak teraz się poddaje. Nie mam już siły drugi raz z tym walczyć. Każdy dzień taki sam. Budzę się i źle się czuje. I walczę myślami że minie, że to nerwy, że było już dobrze to będzie drugi raz. Że z tego można wyjść..ale to męczarnia. Cały dzień przemęczam się do wieczora i od nowa. Nie wiem czy z tego można drugi raz wyjść. Może się to nasiliło za bardzo. W domu tez nie mam łatwo. Syn nastolatek, córka uzależniona od zakupów, potrafi mnie atakować i bic. Zamiast skupić się na leczeniu siebie , załatwiam terapię jej. Mąż który poza pracą obchodzi go tylko tv i tel. I ja która nie umie znaleźć pracy, wysyłam CV, chodzę na rozmowy i nic, i cały dzień w domu. Nie mam kuzynostwa, rodzeństwa. Moje życie to dom, patrzenie na męża który siedzi i ogląda tv, pomoc dziecia w lekcjach, zawożenie ich na zajęcia..a towarzystwo to tylko mama, babcia i teściowa..
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

22 kwietnia 2022, o 17:46

Myślę że to za dużą wiedzę posiadamy koleżanka nie mająca nic wspólnego z lękami a w depresji i alkoholu dostała leki ssri wzięła i nawet nie zwróciła uwagi na skutki uboczne po miesiącu stan się poprawił i jest super, a u Nas nasz lęk ciągle szuka, doszukuje się i dlatego tkwimi w tym błędnym kole, więc nie ma co się dziwić ze później mamy co mamy. Takie jest moje zdanie. Ja czytając ten post nakręciłem się już 3 razy i zamiast lepiej czuje się dużo gorzej.czlowiek z jednej strony zbiera doświadczenie widzi że inni też tak mają ale sam potem wpada w pułapkę lęku.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

22 kwietnia 2022, o 17:46

Naprawdę nie ma innego wyjścia jak żyć, ja się staram wychodzić i żyć mimo lęku bólu, tyle że denerwuje to że to aż tak długo trwa i człowiek traci nadzieję
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

23 kwietnia 2022, o 11:13

DamianZ1984 pisze:
22 kwietnia 2022, o 17:46
Naprawdę nie ma innego wyjścia jak żyć, ja się staram wychodzić i żyć mimo lęku bólu, tyle że denerwuje to że to aż tak długo trwa i człowiek traci nadzieję
Wiem 😟
Dziś od rana nie chce mi się kolejny dzień wstać. Zawsze byłam osobą żywa..wszystko musiałam mieć zrobione i poukładane. A teraz wszystko mi wisi. Odkładam sprzątanie itd..rano nie mogę wstać. Wstaje koło 10 na siłę. Dziś od rana jakoś chce mi się płakać..oczywiście lęki też czuję. Znowu zaczynam myśleć , że to depresja a to mnie doprowadza do dna. Jak tylko boje się, że to depresja wpadam w okropny stan lęku..do tego złapała mnie choroba, wzięłam antybiotyk i nie przeszło. Niby przeziebienie. I tak mnie trzyma..szumi mi w głowie, słaba jestem, uszy zatkane, kaszle ciągle, potynke oblewają. Staram sobie mówić że może przez tą chorobę mój stan i nastrój się pogorszył i stąd te zmęczenie. Ale zaraz okropny smutek, płakać się chce i lęk, że to depresja i już z tego nie wyjdę. Że może to wcale nie nerwica tylko depresja. Że dla mnie nie ma leków a bez nich nie wyjdę. Zniknęło gdzieś moje motywacyjne myślenie, że z tego wyjdę bez leków i się da. Koleżanki tata nie miał wiedzy o tych lekach wogole. A tak samo cuda się z nim robiły przez 4 tyg.. po ścianach chodził. Nie wiem jak on to wytrzymał
kuba111404
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 3 grudnia 2021, o 13:20

23 kwietnia 2022, o 13:11

Hejka. Macie tak że rano wstaliście niewyspani i przez to czujecie jakbyscie byli dalej we śnie pomimo tego że chcieliście spać a nie mogliście ? Czy to jest odrealnienie?
Sanity
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 7 marca 2022, o 20:37

23 kwietnia 2022, o 13:25

Nie ma człowieka któremu nie da się pomóc. Myślałem dokładnie jak Ty. Poszedłem do psychiatry i dostałem leki. Przez parę tygodni było na lekach fatalnie, musiałem lek zmieniać bo pierwszy nie zaskoczył. Miałem zwiększone leki stany depresyjne z rana i myślałem że mi się nie da pomóc. Ale po pewnym czasie brania leków mój stan zaczął się piorawiac. Wróciłem do pracy oraz wychodzę z domu, nie uważam że jestem oburzony w 100% ale teraz w miarę funkcjonuję i uczęszczam na psychoterapie. Z zaburzeń nie wychodzi się w tydzień ale zapewniam Cie że wszystko co teraz czujesz może być stanem przejściowym ale sięgnij po pomoc :)
AgataAgata pisze:
23 kwietnia 2022, o 11:13
DamianZ1984 pisze:
22 kwietnia 2022, o 17:46
Naprawdę nie ma innego wyjścia jak żyć, ja się staram wychodzić i żyć mimo lęku bólu, tyle że denerwuje to że to aż tak długo trwa i człowiek traci nadzieję
Wiem 😟
Dziś od rana nie chce mi się kolejny dzień wstać. Zawsze byłam osobą żywa..wszystko musiałam mieć zrobione i poukładane. A teraz wszystko mi wisi. Odkładam sprzątanie itd..rano nie mogę wstać. Wstaje koło 10 na siłę. Dziś od rana jakoś chce mi się płakać..oczywiście lęki też czuję. Znowu zaczynam myśleć , że to depresja a to mnie doprowadza do dna. Jak tylko boje się, że to depresja wpadam w okropny stan lęku..do tego złapała mnie choroba, wzięłam antybiotyk i nie przeszło. Niby przeziebienie. I tak mnie trzyma..szumi mi w głowie, słaba jestem, uszy zatkane, kaszle ciągle, potynke oblewają. Staram sobie mówić że może przez tą chorobę mój stan i nastrój się pogorszył i stąd te zmęczenie. Ale zaraz okropny smutek, płakać się chce i lęk, że to depresja i już z tego nie wyjdę. Że może to wcale nie nerwica tylko depresja. Że dla mnie nie ma leków a bez nich nie wyjdę. Zniknęło gdzieś moje motywacyjne myślenie, że z tego wyjdę bez leków i się da. Koleżanki tata nie miał wiedzy o tych lekach wogole. A tak samo cuda się z nim robiły przez 4 tyg.. po ścianach chodził. Nie wiem jak on to wytrzymał
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

23 kwietnia 2022, o 16:56

Sanity pisze:
23 kwietnia 2022, o 13:25
Nie ma człowieka któremu nie da się pomóc. Myślałem dokładnie jak Ty. Poszedłem do psychiatry i dostałem leki. Przez parę tygodni było na lekach fatalnie, musiałem lek zmieniać bo pierwszy nie zaskoczył. Miałem zwiększone leki stany depresyjne z rana i myślałem że mi się nie da pomóc. Ale po pewnym czasie brania leków mój stan zaczął się piorawiac. Wróciłem do pracy oraz wychodzę z domu, nie uważam że jestem oburzony w 100% ale teraz w miarę funkcjonuję i uczęszczam na psychoterapie. Z zaburzeń nie wychodzi się w tydzień ale zapewniam Cie że wszystko co teraz czujesz może być stanem przejściowym ale sięgnij po pomoc :)
AgataAgata pisze:
23 kwietnia 2022, o 11:13
DamianZ1984 pisze:
22 kwietnia 2022, o 17:46
Naprawdę nie ma innego wyjścia jak żyć, ja się staram wychodzić i żyć mimo lęku bólu, tyle że denerwuje to że to aż tak długo trwa i człowiek traci nadzieję
Wiem 😟
Dziś od rana nie chce mi się kolejny dzień wstać. Zawsze byłam osobą żywa..wszystko musiałam mieć zrobione i poukładane. A teraz wszystko mi wisi. Odkładam sprzątanie itd..rano nie mogę wstać. Wstaje koło 10 na siłę. Dziś od rana jakoś chce mi się płakać..oczywiście lęki też czuję. Znowu zaczynam myśleć , że to depresja a to mnie doprowadza do dna. Jak tylko boje się, że to depresja wpadam w okropny stan lęku..do tego złapała mnie choroba, wzięłam antybiotyk i nie przeszło. Niby przeziebienie. I tak mnie trzyma..szumi mi w głowie, słaba jestem, uszy zatkane, kaszle ciągle, potynke oblewają. Staram sobie mówić że może przez tą chorobę mój stan i nastrój się pogorszył i stąd te zmęczenie. Ale zaraz okropny smutek, płakać się chce i lęk, że to depresja i już z tego nie wyjdę. Że może to wcale nie nerwica tylko depresja. Że dla mnie nie ma leków a bez nich nie wyjdę. Zniknęło gdzieś moje motywacyjne myślenie, że z tego wyjdę bez leków i się da. Koleżanki tata nie miał wiedzy o tych lekach wogole. A tak samo cuda się z nim robiły przez 4 tyg.. po ścianach chodził. Nie wiem jak on to wytrzymał
Dzięki za te słowa. Każde słowo wsparcia dużo dla mnie znaczy. Mimo złego samopoczucia udało się dziś 0rzez przypadek znaleźć pracę..zaczynam od przyszłego tygodnia..boje się ale myślę że to może mi pomóc. Wyjście do ludzi. Zajęcie głowy. Muszę dać rady
ODPOWIEDZ