Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz słabszy dzień/okres z derealizacją? Wyżal się swobodnie

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
kiki90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 21 lutego 2020, o 19:29

4 marca 2020, o 20:54

dzieki wielkie podnieslicie mnie troche na duchu
kiki90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 21 lutego 2020, o 19:29

4 marca 2020, o 20:55

dzieki wielkie podnieslicie mnie troche na duchu
Ruda123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 19 czerwca 2019, o 19:47

3 kwietnia 2020, o 19:24

Hej, pożale się. Dd mam prawie od roku. Od początku ryzykowałam, normalnie chodziłam do pracy. Szło raz lepiej, raz gorzej... Dużo się nauczyłam przez ten czas. Przerobiłam lęki, impulsy, somaty, derealke, trzymała tylko depersonalka. Ale jakoś tak w natłoku codziennych obowiązków to nie było takie uciążliwe. Jeszcze miesiąc temu czułam się jak na ostatniej prostej. Przychodził objaw a ja go puszczałam przez palce. Od 3 tyg siedzę cały czas w domu. Mało zajęć, pół dnia sama, gdzie zawsze grono osób i głowa zajęta. Czuję że jest masakra. Dd uderza z ogromną siłą. Dalej robię co mam robić, nie poddaje się. Wiem że nie wracam na start, bo wiedzą dużo daje. Po prostu zawsze mierzyłam się z moimi obawami, a teraz nie mam jak... Mam wkurwa dziś, bo po prostu czuję że moje odburzanie szybko nie nastąpi. Czuję takie pomieszanie, że nawet ta wiedza, która mam do mnie nie dociera.ehh
nadzieja1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 10 czerwca 2019, o 18:48

4 kwietnia 2020, o 20:40

Ruda123 pisze:
3 kwietnia 2020, o 19:24
Hej, pożale się. Dd mam prawie od roku. Od początku ryzykowałam, normalnie chodziłam do pracy. Szło raz lepiej, raz gorzej... Dużo się nauczyłam przez ten czas. Przerobiłam lęki, impulsy, somaty, derealke, trzymała tylko depersonalka. Ale jakoś tak w natłoku codziennych obowiązków to nie było takie uciążliwe. Jeszcze miesiąc temu czułam się jak na ostatniej prostej. Przychodził objaw a ja go puszczałam przez palce. Od 3 tyg siedzę cały czas w domu. Mało zajęć, pół dnia sama, gdzie zawsze grono osób i głowa zajęta. Czuję że jest masakra. Dd uderza z ogromną siłą. Dalej robię co mam robić, nie poddaje się. Wiem że nie wracam na start, bo wiedzą dużo daje. Po prostu zawsze mierzyłam się z moimi obawami, a teraz nie mam jak... Mam wkurwa dziś, bo po prostu czuję że moje odburzanie szybko nie nastąpi. Czuję takie pomieszanie, że nawet ta wiedza, która mam do mnie nie dociera.ehh
Chaos w głowie, silne poczucie niewiedzy co do swojej osoby, kim jestem czy jestem po co jestem co dalej :p brak perspektywy i strach przed powrotem - kwarantanna daje zaburzeniu duże pole do popisu hah
Życie jest darem i to od nas zależy jak je poprowadzimy
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

4 kwietnia 2020, o 23:25

Ruda123 pisze:
3 kwietnia 2020, o 19:24
Hej, pożale się. Dd mam prawie od roku. Od początku ryzykowałam, normalnie chodziłam do pracy. Szło raz lepiej, raz gorzej... Dużo się nauczyłam przez ten czas. Przerobiłam lęki, impulsy, somaty, derealke, trzymała tylko depersonalka. Ale jakoś tak w natłoku codziennych obowiązków to nie było takie uciążliwe. Jeszcze miesiąc temu czułam się jak na ostatniej prostej. Przychodził objaw a ja go puszczałam przez palce. Od 3 tyg siedzę cały czas w domu. Mało zajęć, pół dnia sama, gdzie zawsze grono osób i głowa zajęta. Czuję że jest masakra. Dd uderza z ogromną siłą. Dalej robię co mam robić, nie poddaje się. Wiem że nie wracam na start, bo wiedzą dużo daje. Po prostu zawsze mierzyłam się z moimi obawami, a teraz nie mam jak... Mam wkurwa dziś, bo po prostu czuję że moje odburzanie szybko nie nastąpi. Czuję takie pomieszanie, że nawet ta wiedza, która mam do mnie nie dociera.ehh
Też się od już kilku dni czuję gorzej dużo, myśli więcej i percepcja siebie dużo gorsza, ale robię w sumie to co wcześniej czyli na przekór poddaje się nerwicy. Proszę ją o wszystkie czarne scenariusze i jak najgorsze samopoczucie, a czasami nawet kładę się i leże sobie z tym, bardzo tego chcąc. Brzmi to może absurdalnie choć tu na tym forum akurat nie powinno, ale zauważyłem, że powoduje to mimo wszystko
o wiele więcej wolnej głowy od analiz, niż bez takich działań. Polecam poddawanie i robienie na przekór. W końcu to nerwica i dd się podda. <okey>
nadzieja1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 10 czerwca 2019, o 18:48

12 kwietnia 2020, o 15:07

Hej, chciałam napisać ze moje dd zmieniło się w stan bardzo nieprzyjemny, mam wrazenie ze nie istenieje ja ani świat, nie czuje sensu robienia czego kolwiek bo nie wiem czy w ogóle jestem na świecie. Mam wrazenie że nie ma powrotu do normalności ...
Życie jest darem i to od nas zależy jak je poprowadzimy
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

12 kwietnia 2020, o 20:25

Ostatnio u mnie po lepszym okresie(dużo pracy, ogólnie zajęcia) wróciły lęki. Chyba się trochę do tego przyzwyczaiłem, do odlatywania myślami, do tego, że nie wiem ile czasu upłynęło od wczoraj, ciągłego dziwienia się z tego powodu, że ja żyję, że inni ludzie żyją. Traktuję to jakby jako normalny stan, ale to wciąż potrafi przytłoczyć szczególnie po takich dłuższych, lepszych okresach. Te myśli mimowolnie wkradające się do mojej percepcji i odbierające smak wszystkiemu. Masa wątpliwości i człowiek nie ma się nawet czego chwycić. Pisząc to przypomniałem sobie odrobinę, jak to było wcześniej, gdy pisałem poprzednie posty i mam wrażenie, że teraz jest ciut lepiej, radzę sobie można powiedzieć, chociaż wciąż za bardzo chce normalności i zaraz przychodzi lęk, że jak ta normalność miałaby wyglądać niby, może jej nie ma? Po prostu wciąż czuję się dziwnie i mnie to wkurza, straszy często ale staram się żyć obok tego, odpuszczam.
Lara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 26 marca 2019, o 11:04

12 kwietnia 2020, o 21:21

ottovonjaszczur pisze:
12 kwietnia 2020, o 20:25
Ostatnio u mnie po lepszym okresie(dużo pracy, ogólnie zajęcia) wróciły lęki. Chyba się trochę do tego przyzwyczaiłem, do odlatywania myślami, do tego, że nie wiem ile czasu upłynęło od wczoraj, ciągłego dziwienia się z tego powodu, że ja żyję, że inni ludzie żyją. Traktuję to jakby jako normalny stan, ale to wciąż potrafi przytłoczyć szczególnie po takich dłuższych, lepszych okresach. Te myśli mimowolnie wkradające się do mojej percepcji i odbierające smak wszystkiemu. Masa wątpliwości i człowiek nie ma się nawet czego chwycić. Pisząc to przypomniałem sobie odrobinę, jak to było wcześniej, gdy pisałem poprzednie posty i mam wrażenie, że teraz jest ciut lepiej, radzę sobie można powiedzieć, chociaż wciąż za bardzo chce normalności i zaraz przychodzi lęk, że jak ta normalność miałaby wyglądać niby, może jej nie ma? Po prostu wciąż czuję się dziwnie i mnie to wkurza, straszy często ale staram się żyć obok tego, odpuszczam.
Tak to jest, u mnie stale kiepsko plus górki i dolinki, ale z delikatnymi zmianami na plus w nastawieniu więc staram się to zauważać, bo najgorzej dla mnie to nie doceniać tych minimalnych zmian. W głowie Jednak ciągle coś jest, nigdy nie ma spokoju ani od myśli ani poczucia, że to koniec z normalnym życiem. Staram się też to traktować zwyczajnie, że tak być musi.
nadzieja1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 10 czerwca 2019, o 18:48

12 kwietnia 2020, o 22:03

ottovonjaszczur pisze:
12 kwietnia 2020, o 20:25
Ostatnio u mnie po lepszym okresie(dużo pracy, ogólnie zajęcia) wróciły lęki. Chyba się trochę do tego przyzwyczaiłem, do odlatywania myślami, do tego, że nie wiem ile czasu upłynęło od wczoraj, ciągłego dziwienia się z tego powodu, że ja żyję, że inni ludzie żyją. Traktuję to jakby jako normalny stan, ale to wciąż potrafi przytłoczyć szczególnie po takich dłuższych, lepszych okresach. Te myśli mimowolnie wkradające się do mojej percepcji i odbierające smak wszystkiemu. Masa wątpliwości i człowiek nie ma się nawet czego chwycić. Pisząc to przypomniałem sobie odrobinę, jak to było wcześniej, gdy pisałem poprzednie posty i mam wrażenie, że teraz jest ciut lepiej, radzę sobie można powiedzieć, chociaż wciąż za bardzo chce normalności i zaraz przychodzi lęk, że jak ta normalność miałaby wyglądać niby, może jej nie ma? Po prostu wciąż czuję się dziwnie i mnie to wkurza, straszy często ale staram się żyć obok tego, odpuszczam.
Podpisuje sie pod Twoimi słowami, mam tak samo, czuje się wyrzucana w świat czując lęk, nie poznając go, nie umiem sobie wyobrazić jak to w ogóle miało by być normalnie, a może to już jest normalnie tylko ja jestem taka ? Świat wydaje się taki nierealny ... mam nawet myśli czy to się dzieje czy ja żyje bo nie czuje i przez to traci człowiek chęć działania ... no bo po co ? Nie ma tego puntu zaczepienia, ale powiem Ci że dzisiaj go postaram się stworzyć w postaci dziennika, od wczoraj podejście olewcze, zapisuje co mi wyszło a co nie, wypisałam sobie jak mam działac i będę to kontrolować w moim punktem odniesienia będzie dziennik, ile czasu minęło, czy działam prawidłowo i czy jest widoczna poprawa !
Życie jest darem i to od nas zależy jak je poprowadzimy
poszukujacysensu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 17:46

12 kwietnia 2020, o 23:13

ottovonjaszczur pisze:
12 kwietnia 2020, o 20:25
Ostatnio u mnie po lepszym okresie(dużo pracy, ogólnie zajęcia) wróciły lęki. Chyba się trochę do tego przyzwyczaiłem, do odlatywania myślami, do tego, że nie wiem ile czasu upłynęło od wczoraj, ciągłego dziwienia się z tego powodu, że ja żyję, że inni ludzie żyją. Traktuję to jakby jako normalny stan, ale to wciąż potrafi przytłoczyć szczególnie po takich dłuższych, lepszych okresach. Te myśli mimowolnie wkradające się do mojej percepcji i odbierające smak wszystkiemu. Masa wątpliwości i człowiek nie ma się nawet czego chwycić. Pisząc to przypomniałem sobie odrobinę, jak to było wcześniej, gdy pisałem poprzednie posty i mam wrażenie, że teraz jest ciut lepiej, radzę sobie można powiedzieć, chociaż wciąż za bardzo chce normalności i zaraz przychodzi lęk, że jak ta normalność miałaby wyglądać niby, może jej nie ma? Po prostu wciąż czuję się dziwnie i mnie to wkurza, straszy często ale staram się żyć obok tego, odpuszczam.
Też mam takie uczucie, że jakby ciężko mi wrócić do tej normalności sprzed zaburzenia. Wtedy też nie zastanawiałem się co to znaczy normalnie i nie analizowałem tego, a po prostu żyłem. Dlatego może wtedy było normalnie.
nadzieja1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 10 czerwca 2019, o 18:48

13 kwietnia 2020, o 02:44

poszukujacysensu pisze:
12 kwietnia 2020, o 23:13
ottovonjaszczur pisze:
12 kwietnia 2020, o 20:25
Ostatnio u mnie po lepszym okresie(dużo pracy, ogólnie zajęcia) wróciły lęki. Chyba się trochę do tego przyzwyczaiłem, do odlatywania myślami, do tego, że nie wiem ile czasu upłynęło od wczoraj, ciągłego dziwienia się z tego powodu, że ja żyję, że inni ludzie żyją. Traktuję to jakby jako normalny stan, ale to wciąż potrafi przytłoczyć szczególnie po takich dłuższych, lepszych okresach. Te myśli mimowolnie wkradające się do mojej percepcji i odbierające smak wszystkiemu. Masa wątpliwości i człowiek nie ma się nawet czego chwycić. Pisząc to przypomniałem sobie odrobinę, jak to było wcześniej, gdy pisałem poprzednie posty i mam wrażenie, że teraz jest ciut lepiej, radzę sobie można powiedzieć, chociaż wciąż za bardzo chce normalności i zaraz przychodzi lęk, że jak ta normalność miałaby wyglądać niby, może jej nie ma? Po prostu wciąż czuję się dziwnie i mnie to wkurza, straszy często ale staram się żyć obok tego, odpuszczam.
Też mam takie uczucie, że jakby ciężko mi wrócić do tej normalności sprzed zaburzenia. Wtedy też nie zastanawiałem się co to znaczy normalnie i nie analizowałem tego, a po prostu żyłem. Dlatego może wtedy było normalnie.
Wydaje mi się, a przynajmniej mam nadzieję, że moja koncepcja w jakimś stopniu jest zgodna z prawdą, ale skoro tak wiele osób ma ten sam problem czyli „jak to było normalnie” a jednocześnie osoby odburzone potwierdzają iż posiadały rozniez ten problem to myśle że istnieje ogromna szansa na to że zaburzenie nam podsyła tą myśl ponieważ jest bardzo chwytliwa w naszym stanie/problemach 😊 Osoba nie zaburzone nie umie sobie wyobrazić naszego stanu i tak samo my w tym stanie umysłu normalności - wydaje się być logiczne
Życie jest darem i to od nas zależy jak je poprowadzimy
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

13 kwietnia 2020, o 12:27

nadzieja1234 pisze:
12 kwietnia 2020, o 22:03

Podpisuje sie pod Twoimi słowami, mam tak samo, czuje się wyrzucana w świat czując lęk, nie poznając go, nie umiem sobie wyobrazić jak to w ogóle miało by być normalnie, a może to już jest normalnie tylko ja jestem taka ? Świat wydaje się taki nierealny ... mam nawet myśli czy to się dzieje czy ja żyje bo nie czuje i przez to traci człowiek chęć działania ... no bo po co ? Nie ma tego puntu zaczepienia, ale powiem Ci że dzisiaj go postaram się stworzyć w postaci dziennika, od wczoraj podejście olewcze, zapisuje co mi wyszło a co nie, wypisałam sobie jak mam działac i będę to kontrolować w moim punktem odniesienia będzie dziennik, ile czasu minęło, czy działam prawidłowo i czy jest widoczna poprawa !
Ja też zacząłem prowadzić dziennik jakiś czas temu i jest to jak najbardziej pomocne moim zdaniem.
Awatar użytkownika
Guett
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 841
Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35

8 maja 2020, o 16:59

Cześć. Dawno się nie narzekałem, nie żaliłem się więc teraz to zrobię. Muszę się trochę wygadać, zrzucić ten ciężar...
A więc do rzeczy. Od maja ubiegłego roku zaczął się zjazd jeszcze większy w dół. Zaczęło się od tego, że złapałem kleszcza. I wiadomo jakie myślenie się wtedy włączyło, obawy, wątpliwości itp. Przez to cała wiosna i lato były fatalne. Czasem zarywały mnie kości w różnych miejscach, a to palce dłoni, piszczel, kości ud, i tak w różnych miejscach. Myślałem, że to może borelioza.... Ale później temat ten jakoś mi odszedł na bok, chociaż prawdę mówiąc czasem dalej mam tego typu myśli, bo te objawy czasem wracają.
I nie wiem już co od czego. No ale kontynuując ( opisuje to w dużym skrócie ) problem fizyczny to dopiero miał nadejść. Jesień ubiegłego roku była fatalna, nie dość, że dobijało mnie to wszystko psychicznie, dd i reszta, to moja ulubiona drużyna dostawała co mecz, ciągle porażki, plus jedna która mnie załamała na pewnien czas. Bo prawdę mówiąc piłka nożna to jedyna tak naprawdę rzecz która dalej mnie interesuje tak jak to było przed dd.
Ale i tak najgorsze miało dopiero nadejść.
Pod koniec listopada dostałem kolki nerkowej. STRASZNY BÓL. Coś okropnego. I tak pewnie odczułem to minimalnie mniej przed dd, bo mam spore odcięcie od ciała ale jednak było to dalej piekielnie mocnym bólem. Od tamtego okresu do końca grudnia miałem 4 kolki nerkowe. Tak CZTERY. Gdy dostałem ostatniej to serio straciłem ochotę na życie. Jeszcze doszedł po kolce wtedy straszny ból w krzyżu. W styczniu brałem leki no i jakoś udało się pozbyć problemu.
Stan psychiczny po tych przeżyciach jeszcze bardziej mi się pogorszył mimo, większego zaangażowania w życie.
Stany depresyjne pojawiały się i pojawiają dalej. Luty, marzec, kwiecień zleciały.
A ja codziennie czułem jakieś różne dolegliwości. A to bóle brzucha, a to zmęczenie, a to bóle kręgosłupa które mam do dziś do teraz, a to bóle w klatce.
Codziennie fizycznie coś dolega. Nie ma dnia bez bólu. Nie pisze tu już o dd bo szkoda mi na to słów. Mam tak serdecznie dość wszystkiego ... Codziennie zmęczony fizycznie, zmęczony psychinie. Każdy dzień to jest coś czego nie chce. Rano się budzę i sobie myślę znów kolejny dzień z tym wszystkim. Wiem, ktoś powie, że tak nie powinienem myśleć, ale będąc w takim stanie nie umiem powiedzieć, że dziś to będzie super, że będzie fajny dzień.
W czerwcu padnie 6 lat odkąd dostałem dd.... jprdl.
Sobie czasem myślę, co się ze mną stało przez ten czas, jak z faceta który ma pewno energii fizycznej, motywacji, chęci do robienia wielu rzeczy, zdrowego człowieka stałem się takim wrakiem fizycznym i psychicznym.
Coś miałem jeszcze napisać ale jak zwykle nie pamiętam co.
Nie liczę na jakieś słowa otuchy, pocieszenia, po prostu musiałem to z siebie wylać.
i'm tired boss
nadzieja1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 10 czerwca 2019, o 18:48

8 maja 2020, o 19:14

Ja tez chce się wyżalić, nie wiem co się ze mną dzieje, czuje się pusta, dzisiaj poszłam na spacer o czułam się się uduszę, ze nie mogę iść ze nie ma mnie ze już umarłam a jeszcze idę... cielesne odczucia totalnej paniki i dosłownie czułam ze zacznę krzyczeć ze nie mogę już, ledwo wróciłam do domu a idąc mostem miałam ochotę skoczyć z poczucia że dłużej nie wytrzymam .... ja już nie wiem na prawdę czy to może być dd, już nie mogę wróciłam do domu i czuje się pusta, cierpię będąc ... to nie ma sensu wszystko
Życie jest darem i to od nas zależy jak je poprowadzimy
Lara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 26 marca 2019, o 11:04

8 maja 2020, o 22:01

W tych stanach tak jest, niedawno jeszcze miałam ogromny kryzys, ale teraz jest lepiej tyle że to lepiej to nie brak objawów bo depersonalizacja mi się zmutowała i czuje się ciągle obca sobie od jakiś 2 miesięcy. Mi trochę pomaga wmawianie sobie akceptacji, nie rozumiałam tego ale natchniona robię na przekór tym stanom i nie zmienia to samopoczucia w ogóle, ale nie jest też tak, ze ciągle je analizuje. Starajmy się a kiedyś wyjście z tego będzie i nie zawsze sama w to wierzę :) buziole
ODPOWIEDZ