Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

"Ja to mam gorzej" i " gdybym tylko..." czyli jak skutecznie uprzykrzyć sobie życie i zamknąć drogę do odburzenia.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

19 marca 2019, o 18:10

Evita pisze:
18 marca 2019, o 13:03
Bardzo mądre słowa. Dziękuję. Aż sobie zapisalam kilka zdań aby do nich wracać. Jesteś bardzo mądrą kobietą i masz niesamowity dar klarownego wyrażania myśli. Gratuluję. Bardzo lubię i potrzebuję czytać Twoje wpisy ;thx
Jak miło mi czytać takie komentarze ! Bardzo się cieszę, przede wszystkim tym że mogę pomóc :))

ściskam serdecznie :friend:
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

19 marca 2019, o 18:53

zagrody123456 pisze:
11 marca 2019, o 13:31
No właśnie.. Ludzie którzy akceptują życie i wszystko co los przynosi są spokojni.. Nie szarpua się.. Nawet maja spokój w chwili śmierci.. To dopiero sztuka..
Zwłaszcza po śmierci mają spokój...😂
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

18 maja 2020, o 13:56

Dziękuję Ci za ten wpis.
Od kilku dni mam gorszy czas, niby ogromny progres, zrozumienie, objawy somatyczne są minimalne, natręty też już aż tak mocno nie męczą, a jednak co kilka dni jest potężny zjazd i pytanie skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle.
Jestem osobą, która nie lubi narzekać i w ogóle o sobie mówić, a co dopiero przyznawać się do słabości. Myślę, że ja również podobnie jak Ty oczekuje, że zawsze będzie u mnie dobrze i każdy dyskomfort, każdy przejaw nieidealności traktuje jak problem do rozwiązania, dlatego nie potrafię przyjąć mojego życia takim jakim jest, skupić się na tym co mogę pomimo, że jest jak jest. Przez ostatni rok w sumie nie robiłam nic innego jak upracie rozwiązywałam mój problem, zamiast go po prostu zaakceptować. Myslę, że u mnie to uparte radzenie sobie ze wszystkim/rozwiązywanie problemów ma swój początek w dzieciństwie, gdzie to ja byłam tą która ma zapobiegać nieszczęsciu. I tak mi zostało, zamiast żyć i cieszyć się tym co mam, stale myślę, że co coś powinnam poprawić, uporządkować, zmienić zanim zaczne żyć.
Dlatego dziękuję Ci za ten wpis, bo uświadomił mi on, że pora przestać czekać na idealny czas, a zacząć żyć w nieidealnym.
Pozdrawiam :)
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

18 maja 2020, o 16:49

Katja pisze:
18 maja 2020, o 13:56
Dziękuję Ci za ten wpis.
Od kilku dni mam gorszy czas, niby ogromny progres, zrozumienie, objawy somatyczne są minimalne, natręty też już aż tak mocno nie męczą, a jednak co kilka dni jest potężny zjazd i pytanie skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle.
Jestem osobą, która nie lubi narzekać i w ogóle o sobie mówić, a co dopiero przyznawać się do słabości. Myślę, że ja również podobnie jak Ty oczekuje, że zawsze będzie u mnie dobrze i każdy dyskomfort, każdy przejaw nieidealności traktuje jak problem do rozwiązania, dlatego nie potrafię przyjąć mojego życia takim jakim jest, skupić się na tym co mogę pomimo, że jest jak jest. Przez ostatni rok w sumie nie robiłam nic innego jak upracie rozwiązywałam mój problem, zamiast go po prostu zaakceptować. Myslę, że u mnie to uparte radzenie sobie ze wszystkim/rozwiązywanie problemów ma swój początek w dzieciństwie, gdzie to ja byłam tą która ma zapobiegać nieszczęsciu. I tak mi zostało, zamiast żyć i cieszyć się tym co mam, stale myślę, że co coś powinnam poprawić, uporządkować, zmienić zanim zaczne żyć.
Dlatego dziękuję Ci za ten wpis, bo uświadomił mi on, że pora przestać czekać na idealny czas, a zacząć żyć w nieidealnym.
Pozdrawiam :)
Hej Katja, trochę mnie nie było, zastanawiałem się wczoraj co u ciebie. Mam dokładnie 1:1 teraz tak jak Ty, co kilka dni potężny zjazd i pytania, że przecież jest lepiej niż było, to dlaczego wciąż jest ten terror, trzymaj się ;,,
/przerwa od forum
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

18 maja 2020, o 19:32

Katja pisze:
18 maja 2020, o 13:56
Dziękuję Ci za ten wpis.
Od kilku dni mam gorszy czas, niby ogromny progres, zrozumienie, objawy somatyczne są minimalne, natręty też już aż tak mocno nie męczą, a jednak co kilka dni jest potężny zjazd i pytanie skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle.
Jestem osobą, która nie lubi narzekać i w ogóle o sobie mówić, a co dopiero przyznawać się do słabości. Myślę, że ja również podobnie jak Ty oczekuje, że zawsze będzie u mnie dobrze i każdy dyskomfort, każdy przejaw nieidealności traktuje jak problem do rozwiązania, dlatego nie potrafię przyjąć mojego życia takim jakim jest, skupić się na tym co mogę pomimo, że jest jak jest. Przez ostatni rok w sumie nie robiłam nic innego jak upracie rozwiązywałam mój problem, zamiast go po prostu zaakceptować. Myslę, że u mnie to uparte radzenie sobie ze wszystkim/rozwiązywanie problemów ma swój początek w dzieciństwie, gdzie to ja byłam tą która ma zapobiegać nieszczęsciu. I tak mi zostało, zamiast żyć i cieszyć się tym co mam, stale myślę, że co coś powinnam poprawić, uporządkować, zmienić zanim zaczne żyć.
Dlatego dziękuję Ci za ten wpis, bo uświadomił mi on, że pora przestać czekać na idealny czas, a zacząć żyć w nieidealnym.
Pozdrawiam :)
lubieplacki13 pisze:
18 maja 2020, o 16:49

Hej Katja, trochę mnie nie było, zastanawiałem się wczoraj co u ciebie. Mam dokładnie 1:1 teraz tak jak Ty, co kilka dni potężny zjazd i pytania, że przecież jest lepiej niż było, to dlaczego wciąż jest ten terror, trzymaj się ;,,
Wasze przeżycia są normalne, tyle że trudne, bo zjazdy nie są przyjemne i od razu się chce znowu to naprawiać albo zmieniać. Miałem taki sam problem, który dotyczy akceptacji i któregoś razu jak zawracałem głowę Wiktorowi, to zapytał, czego ja właściwie oczekuję? Akceptacji na 100 procent czegoś, czego nie chcę, będąc perfekcyjnym i jednocześnie nie będąc do tego flegmatykiem, któremu brak reakcji wychodzi o wiele lepiej w tym wypadku? Trochę mi to uświadomiło, że ja do samej akceptacji dążę w sposób mało realistyczny na dany moment, bo nigdy tego nie umiałem i jestem dodatkowo osobą trochę bardziej bojową niż nie. Dlatego po czasie starałem się przyjmować wszystko, ile mogłem bez myślenia, czy to w pełni akceptuję, czy nie, bo to też może stać się kompulsją. Pewnie też czasu wam potrzeba heh.
Awatar użytkownika
franixxx
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 28 marca 2020, o 21:46

18 maja 2020, o 19:52

Ja osobiscie zauwazylem, ze z kazdym zjazdem gdy znowu sie wychodzi w lepsze dni to sa one jeszcze lepsze niz te przed zjazdem, nie mozna sie zalamywac
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 129
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

18 maja 2020, o 20:58

U mnie też takie zjazdy występują ale już coraz rzadziej, i z czasem zauważyłem co te stany powoduje i to że często okłamywałem sam siebie w wielu aspektach. Dla przykładu akceptacja nie była u mnie prawdziwa i tylko bujałem się na falach wzlotów i upadków, bo niby w myślach mówiłem sobie ok akceptuje to ale tak naprawdę to były tylko puste "myśli" a nie faktyczne pogodzenie się z tym. Jak przychodzi taki zjazd to na dzień dzisiejszy nie rozbieram go na czynniki pierwsze tylko robie swoje i mam wyjebke na rozkminy i to przyszło dopiero po czasie. Z każdego upadku coś wynosimy :)
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

18 maja 2020, o 22:57

Ja mam najgorzej albo przynajmniej gorzej niż średni człowiek albo na tyle źle, że mogę sobie odpuścić i nic ze sobą nie robić-to moje myślenie. No i ok, ale pytanie czy chcę. Czy chce zostać z tą łatka człowieka skrzywdzonego przez los, który się nad sobą użala. Znudziło mi się to użalanie, po nim wcale nie robi mi się lepiej. Ok, Gosia mialas chujnotkowo, ale możesz podjąć wysiłek, żeby to dzień za dniem powoli zmieniać. I daj sobie prawo do upadku, ale nie leż i nie rozczulaj się nad sobą. Próbuj, popełniaj błędy, rób małe kroki, cofaj się, cokolwiek tylko nie tkwij w jednym punkcie, bo wtedy nie ma szansy na zmianę, wtedy na pewno nic się nie zmieni. Dzisiaj odpocznij a jutro nowy dzień i szanse na próbowanie.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

2 czerwca 2020, o 21:58

martinsonetto pisze:
18 maja 2020, o 19:32
Katja pisze:
18 maja 2020, o 13:56
Dziękuję Ci za ten wpis.
Od kilku dni mam gorszy czas, niby ogromny progres, zrozumienie, objawy somatyczne są minimalne, natręty też już aż tak mocno nie męczą, a jednak co kilka dni jest potężny zjazd i pytanie skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle.
Jestem osobą, która nie lubi narzekać i w ogóle o sobie mówić, a co dopiero przyznawać się do słabości. Myślę, że ja również podobnie jak Ty oczekuje, że zawsze będzie u mnie dobrze i każdy dyskomfort, każdy przejaw nieidealności traktuje jak problem do rozwiązania, dlatego nie potrafię przyjąć mojego życia takim jakim jest, skupić się na tym co mogę pomimo, że jest jak jest. Przez ostatni rok w sumie nie robiłam nic innego jak upracie rozwiązywałam mój problem, zamiast go po prostu zaakceptować. Myslę, że u mnie to uparte radzenie sobie ze wszystkim/rozwiązywanie problemów ma swój początek w dzieciństwie, gdzie to ja byłam tą która ma zapobiegać nieszczęsciu. I tak mi zostało, zamiast żyć i cieszyć się tym co mam, stale myślę, że co coś powinnam poprawić, uporządkować, zmienić zanim zaczne żyć.
Dlatego dziękuję Ci za ten wpis, bo uświadomił mi on, że pora przestać czekać na idealny czas, a zacząć żyć w nieidealnym.
Pozdrawiam :)
lubieplacki13 pisze:
18 maja 2020, o 16:49

Hej Katja, trochę mnie nie było, zastanawiałem się wczoraj co u ciebie. Mam dokładnie 1:1 teraz tak jak Ty, co kilka dni potężny zjazd i pytania, że przecież jest lepiej niż było, to dlaczego wciąż jest ten terror, trzymaj się ;,,
Wasze przeżycia są normalne, tyle że trudne, bo zjazdy nie są przyjemne i od razu się chce znowu to naprawiać albo zmieniać. Miałem taki sam problem, który dotyczy akceptacji i któregoś razu jak zawracałem głowę Wiktorowi, to zapytał, czego ja właściwie oczekuję? Akceptacji na 100 procent czegoś, czego nie chcę, będąc perfekcyjnym i jednocześnie nie będąc do tego flegmatykiem, któremu brak reakcji wychodzi o wiele lepiej w tym wypadku? Trochę mi to uświadomiło, że ja do samej akceptacji dążę w sposób mało realistyczny na dany moment, bo nigdy tego nie umiałem i jestem dodatkowo osobą trochę bardziej bojową niż nie. Dlatego po czasie starałem się przyjmować wszystko, ile mogłem bez myślenia, czy to w pełni akceptuję, czy nie, bo to też może stać się kompulsją. Pewnie też czasu wam potrzeba heh.

To mój 2 tydzień bez cotygodniowego niedzielno-poniedziałkowego zjazdu :hercio:
Myślę, że u mnie jest podobnie perfekcjonizm w połączeniu z przymusem robienie czegoś, reagowania ( wspomniana bojowość ) powodował ( i czasem jeszcze powoduje ), że nie mogłam tej akceptacji w pełni dopuścić, bo zawsze mi się wydawało, że coś tu jeszcze powinnam zrobić. A jak już było dobrze to w ogóle było pewne, że zaczne pilnować tego stanu znowu uruchomie kontrolę i jak to się mówi: lepsze jest wrogiem dobrego.

Osobnym tematem jest też to o czym o czym wpomniał Potok czyli, że przez długi czas byłam jak to kiedyś określił Victor teoretykiem odburzania tj. dużo pisałam o akceptacji, radziłam innym, a sama tak naprawdę jej nie stosowałam, chociaż byłam przekonana, że przecież stosuje.


Pozdrawiam wszystkich serdecznie ( lubieplacki13 ;ok )
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
ODPOWIEDZ