Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Leki plus odburzanie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

14 lipca 2022, o 17:43

Słuchajcie …
Biorę leki , po pierwszych tygodniach masakry , jest coraz lepiej - a jestem dopiero na 1/4 tabletki asentry.. także podejrzewam ze jak na mnie leki działają to może być już tylko lepiej …
I teraz , stało się coś dziwacznego bardzo - nie wiem czy dobrze to wyjaśnię , ale mam sobie za złe ze leki dobrze działają , cały czas mam w głowie ze to taka przykrywka - jakbym się czymś naćpała a nie leczyła - chociaż czuje jak mnie wyciągają z bagna w którym byłam przez dwa lata - biegunki , wieczny stres , chudniecie . Generalnie nerwice mam Ok 7 lat , z czego 4 w terapii. I tego tez nie mogę znieść , ze doprowadziłam się do takiego stanu ze muszę brać leki , chociaż było już tak dobrze …
Sytuacja wyglada tak , ze leki zaczynają powoli działać , a ja mam wyrzuty ze je wzięłam - chociaż wiem ze nie miałam już wyboru - za bardzo się wkręciłam . Powiedzcie , czy na lekach mózg się uczy jak prawidłowo działać i po zejściu z nich jest możliwe utrzymanie tego stanu ? Dodam ze mocno nad sobą pracuje i chodzę na terapie tak jak pisałam wcześniej .
Chodzi mi pokrótce o to ze mam poczucie robienia czegoś sztucznego a nie leczenia …
FacetWWO
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 31 stycznia 2022, o 10:50

22 lipca 2022, o 01:11

1/4 asentry? Wiesz jaka to jest dawka? To jest nic. To jest jak placebo. Ja brałem 200mg i odstawiłem stopniowo zmniejszając dawkę i czuję się normalnie.
Z tego co napisałaś i jak rozumiem to masz do siebie pretensje że bierzesz leki? Zdecydowałaś się brać leki i czujesz że źle zrobiłaś. Po pierwsze dobrze że masz świadomość że leki to nie jest wyjście. Nie chcę tu pisać o skuteczności antydepresantów bo moim zdaniem to większość ludzi je bierze i czuję się lepiej tylko dlatego że je bierze. Leki uspokajające faktycznie działają i efekty odczuwasz zaraz po zażyciu.
Jeżeli nie chcesz brać leków to ich nie bierz. One maskują i tuszują problemy które są w twojej głowie, ale nie mniej do siebie pretensji o to że je bierzesz. Czujesz się źle że musisz je brać i tym samym pogłębiasz niechęć do samej siebie.
Podstawowa rzecz to zaakceptuj twój obecny stan. I na koniec dodam że nie ma, przynajmniej ja już nie wierzę że jest coś takiego jak nerwica, depresja itp. To tylko określenia lekarskie. Wszystkie te terminy lekarskie można ująć w prosty sposób. To zagubienie umysłu. Zachwianie równowagi między szczęściem a nieszczęściem. Między odwagą a strachem, między miłością a nienawiścią, między hałasem a spokojem. Najprościej mówiąc nastawiłaś swoje ciało, swoje myślenie na odczuwanie bardziej negatywnych emocji.
Dlaczego piszesz że masz nerwicę, ona jest twoja? To jest coś co można wogole mieć? Tu leży problem. Napisałaś że chodzisz na terapie 4 lata. 4 lata to kupa czasu żeby wyjść z dołka. Ja po kilku miesiącach odstawiłem leki, bo zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy. Nikt i nic na tym świecie nie jest idealne. Pokochałem siebie takim jakim jestem. Akceptuję wszystko w swoim życiu takie jakie jest. Nie mam do nikogo i niczego pretensji. Nie użalam się nad sobą, nie oceniam nikogo i niczego. Odpuszczam wszystko i nie analizuje tego jak się czuje i dlaczego. Nie żyje przeszłością i przyszłością. Poprostu żyje tu i teraz. Jeśli chcesz wyjść z dołka i zmienić myślenie to polecam posłuchać na YouTube pewnego mnicha. Dokładnie Ajahn Brahm np tytuł zmiany i sens w życiu.
Miłego oglądania i słuchania👍
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

22 lipca 2022, o 14:18

FacetWWO pisze:
22 lipca 2022, o 01:11
1/4 asentry? Wiesz jaka to jest dawka? To jest nic. To jest jak placebo. Ja brałem 200mg i odstawiłem stopniowo zmniejszając dawkę i czuję się normalnie.
Z tego co napisałaś i jak rozumiem to masz do siebie pretensje że bierzesz leki? Zdecydowałaś się brać leki i czujesz że źle zrobiłaś. Po pierwsze dobrze że masz świadomość że leki to nie jest wyjście. Nie chcę tu pisać o skuteczności antydepresantów bo moim zdaniem to większość ludzi je bierze i czuję się lepiej tylko dlatego że je bierze. Leki uspokajające faktycznie działają i efekty odczuwasz zaraz po zażyciu.
Jeżeli nie chcesz brać leków to ich nie bierz. One maskują i tuszują problemy które są w twojej głowie, ale nie mniej do siebie pretensji o to że je bierzesz. Czujesz się źle że musisz je brać i tym samym pogłębiasz niechęć do samej siebie.
Podstawowa rzecz to zaakceptuj twój obecny stan. I na koniec dodam że nie ma, przynajmniej ja już nie wierzę że jest coś takiego jak nerwica, depresja itp. To tylko określenia lekarskie. Wszystkie te terminy lekarskie można ująć w prosty sposób. To zagubienie umysłu. Zachwianie równowagi między szczęściem a nieszczęściem. Między odwagą a strachem, między miłością a nienawiścią, między hałasem a spokojem. Najprościej mówiąc nastawiłaś swoje ciało, swoje myślenie na odczuwanie bardziej negatywnych emocji.
Dlaczego piszesz że masz nerwicę, ona jest twoja? To jest coś co można wogole mieć? Tu leży problem. Napisałaś że chodzisz na terapie 4 lata. 4 lata to kupa czasu żeby wyjść z dołka. Ja po kilku miesiącach odstawiłem leki, bo zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy. Nikt i nic na tym świecie nie jest idealne. Pokochałem siebie takim jakim jestem. Akceptuję wszystko w swoim życiu takie jakie jest. Nie mam do nikogo i niczego pretensji. Nie użalam się nad sobą, nie oceniam nikogo i niczego. Odpuszczam wszystko i nie analizuje tego jak się czuje i dlaczego. Nie żyje przeszłością i przyszłością. Poprostu żyje tu i teraz. Jeśli chcesz wyjść z dołka i zmienić myślenie to polecam posłuchać na YouTube pewnego mnicha. Dokładnie Ajahn Brahm np tytuł zmiany i sens w życiu.
Miłego oglądania i słuchania👍

Dziękuje Ci bardzo. Będę wracać do tego wpisu. tak bardzo to wszystko wiem racjonalnie, a emocje biorą często górę..
Jeszcze raz dziękuję!
A dawka jaką biorę zaczęla mi pomagać, jestem wrażliwa na leki i nie potrzebuję ich dużo - nawet moja psychiatra tak stwierdziła.
FacetWWO
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 31 stycznia 2022, o 10:50

22 lipca 2022, o 18:24

Właśnie tak jest że jeżeli chcesz czegoś bardzo to skutek jest odwrotny. Odpuść a zobaczysz jak ci się wszystko ładnie poukłada. Nikt nie potrzebuje leków. Spokój i szczęście jest w każdym z nas. Musimy dać tylko chwilę wytchnienia naszemu mózgowi. Musimy poprostu być tu i teraz i nie rozmyślać i nie analizować wszystkiego. Kolejna ciekawostka jest taka że nasz mózg tak samo odczuwa pozytywne emocje jak i negatywne. Jak jesteś zakochana to serce szybciej bije, tak samo jak przy lęku. Czyli wniosek jest taki że gdybyśmy wyrzucili z naszego mózgu odczuwanie negatywnych emocji to nie odczuwalibyśmy tych pozytywnych. A mózg to takie ciało że lubi być w równowadze. Jak jest za dużo szczęścia i radości to musi przyjść gorszy dzień i dołek żeby wszystko się zbalansowało. Także nie martw się ze masz gorszy okres w swoim życiu. To minie tak samo jak radosne momenty też mijają. Pracuj nad swoim postrzeganiem rzeczywistości i odpuszczaj wszystko co się da żeby pod koniec dnia położyć się i zasnąć bez zbędnego bagażu. Każdy z nas może być dla siebie terapeutą, psychiatrą,psychologiem. I zdaje się że najlepszym jaki wogole istnieje. 3maj się, dużo spokoju i wyciszenia💪
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

22 lipca 2022, o 20:21

Też będę wracać do leków, dokładniej do asentry. Ufam tym tabletkom, są bardzo delikatne w działaniu. 1/4 to rzeczywiście placebo, ale skoro już "działa" to tylko się cieszyć. Chciałabym móc podejść do tematu tak jak piszesz facetWWO, ale to bardzo trudne przede wszystkim w walce ze strachem przed wychodzeniem z domu. Ja wychodzę tylko do pracy i strasznie się za to obwiniam. Wiem,że to moja wina, ta cała słabość, ale starałam się przez rok i nie potrafię. Mam nadzieję,że asentra pomoże w odburzeniu. Że w końcu wyjdę sama z domu, pójdę z psem na dłuższy spacer, bo niestety wszyscy na tym cierpią, a ja się obwiniam. I słusznie zresztą. Nawet nie mam zamiaru się nad sobą użalać, bo to wszystko moja wina. Bóle głowy, drętwienie pyska, ust, czoła, brwi, niemoc w głupim zaciśnięciu pięści. To jest żałosne, może będę mniej żałosna po asentrze. Może zniknie lek przed lekiem. Bo ja już nie daje rady bez wspomagania.
luk1285
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 31 stycznia 2022, o 15:02

22 lipca 2022, o 21:08

jacobsen pisze:
22 lipca 2022, o 20:21
Też będę wracać do leków, dokładniej do asentry. Ufam tym tabletkom, są bardzo delikatne w działaniu. 1/4 to rzeczywiście placebo, ale skoro już "działa" to tylko się cieszyć. Chciałabym móc podejść do tematu tak jak piszesz facetWWO, ale to bardzo trudne przede wszystkim w walce ze strachem przed wychodzeniem z domu. Ja wychodzę tylko do pracy i strasznie się za to obwiniam. Wiem,że to moja wina, ta cała słabość, ale starałam się przez rok i nie potrafię. Mam nadzieję,że asentra pomoże w odburzeniu. Że w końcu wyjdę sama z domu, pójdę z psem na dłuższy spacer, bo niestety wszyscy na tym cierpią, a ja się obwiniam. I słusznie zresztą. Nawet nie mam zamiaru się nad sobą użalać, bo to wszystko moja wina. Bóle głowy, drętwienie pyska, ust, czoła, brwi, niemoc w głupim zaciśnięciu pięści. To jest żałosne, może będę mniej żałosna po asentrze. Może zniknie lek przed lekiem. Bo ja już nie daje rady bez wspomagania.
Wlasnie tak jak napisałas "lęk przed lękiem" musisz to zrozumiec emocjonalnie ja gdy to zrozumialem emocjonalnie to odrazu puszczalo. Wyobraz sobie psa który goni swoj ogon, to jest wlasnie nerwica, on go moze gonic nawet do konca życia do puki nie zrozumi tego ze jego ogon jest jego ogonem i ze nigdy go nie złapie to idealnie odzwierciedla "lęku przed lękiem"
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

23 lipca 2022, o 10:53

jacobsen pisze:
22 lipca 2022, o 20:21
Też będę wracać do leków, dokładniej do asentry. Ufam tym tabletkom, są bardzo delikatne w działaniu. 1/4 to rzeczywiście placebo, ale skoro już "działa" to tylko się cieszyć. Chciałabym móc podejść do tematu tak jak piszesz facetWWO, ale to bardzo trudne przede wszystkim w walce ze strachem przed wychodzeniem z domu. Ja wychodzę tylko do pracy i strasznie się za to obwiniam. Wiem,że to moja wina, ta cała słabość, ale starałam się przez rok i nie potrafię. Mam nadzieję,że asentra pomoże w odburzeniu. Że w końcu wyjdę sama z domu, pójdę z psem na dłuższy spacer, bo niestety wszyscy na tym cierpią, a ja się obwiniam. I słusznie zresztą. Nawet nie mam zamiaru się nad sobą użalać, bo to wszystko moja wina. Bóle głowy, drętwienie pyska, ust, czoła, brwi, niemoc w głupim zaciśnięciu pięści. To jest żałosne, może będę mniej żałosna po asentrze. Może zniknie lek przed lekiem. Bo ja już nie daje rady bez wspomagania.
Wiesz co , to ze wychodzisz do pracy to już sukces. Przecież jest tylu z nas którzy nie radzą sobie z pracą… także doceń siebie w tym temacie. A z wychodzeniem z domu - weź sobie te leki , nie ma co tracić życia na siedzenie w czterech ścianach , może jak mózg się przemodeluje i będzie prościej po zejściu z nich . Ja byłam ogromną , ogromną przeciwnuczką leków - ale jak mnie dorwał taki lęk przed lękiem ze już nie mogłam sama z niego wyjść to z pokorą i pochyloną głową poszłam do psychiatry. Te leki to wynalazek medycyny i powinnismy z niego korzystać moim zdaniem . Wszystko jest dla ludzi . Teraz sama biorę , moja przyjaciółka tez musiała się wesprzeć . Takie życie !! Inni się faszerują alkoholem , sexem, marichuaną bądź wiecznymi imprezami. Ja sobie tłumacze ze to taka proteza która pozwoli na naukę chodzenia i po odrzuceniu protezy będzie już tylko łatwiej .
Już mi przeszło i nie mam wyrzutów ze musiałam się ratować . Nawet doceniam się za odwagę i doceniam medycynę w tym zakresie , ze pozwala mózgowi odetchnąć od wiecznego lęku.
Nie mam zamiaru brać och do końca życia , góra pół roku , rok . Potem znów walka samemu . Ale tez już wiem ze czasem przychodzi taki kryzys ze pomoc jest konieczna , a co więcej osiągalna ! I leki na mnie działają co tez nie jest takie normalne. Także doceniam taką możliwość i próbuje z pomocą leków naprawiać swoje życie i podejście do niego .
FacetWWO
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 31 stycznia 2022, o 10:50

23 lipca 2022, o 21:35

jacobsen pisze:
22 lipca 2022, o 20:21
Też będę wracać do leków, dokładniej do asentry. Ufam tym tabletkom, są bardzo delikatne w działaniu. 1/4 to rzeczywiście placebo, ale skoro już "działa" to tylko się cieszyć. Chciałabym móc podejść do tematu tak jak piszesz facetWWO, ale to bardzo trudne przede wszystkim w walce ze strachem przed wychodzeniem z domu. Ja wychodzę tylko do pracy i strasznie się za to obwiniam. Wiem,że to moja wina, ta cała słabość, ale starałam się przez rok i nie potrafię. Mam nadzieję,że asentra pomoże w odburzeniu. Że w końcu wyjdę sama z domu, pójdę z psem na dłuższy spacer, bo niestety wszyscy na tym cierpią, a ja się obwiniam. I słusznie zresztą. Nawet nie mam zamiaru się nad sobą użalać, bo to wszystko moja wina. Bóle głowy, drętwienie pyska, ust, czoła, brwi, niemoc w głupim zaciśnięciu pięści. To jest żałosne, może będę mniej żałosna po asentrze. Może zniknie lek przed lekiem. Bo ja już nie daje rady bez wspomagania.
Powiem ci tak że ja tak bardzo się wkręciłem w swój wyimaginowany lęk, że praktycznie 2 tygodnie nic nie jadłem, schudłem z 7kg napewno. Byłem w stanie agonii dosłownie. Płakałem i pytałem czemu mnie to spotkało?. Dlaczego inni są szczęśliwi i weseli a ja przechodzę przez taki koszmar?! Co jest nie tak? Odpowiedz jest prosta. To ja sobie to sam zrobiłem. To przez moje zachowanie się tak czuję, to moje myślenie jest powalone. Ale nigdy i przenigdy nie należy siebie za to obwiniać. Każdy z nas jest inny. Facet WWO oznacza wysoce wrażliwa osobowość. I taki mam charakter. Mało rzeczy mnie w życiu zadowala, chce, sory chciałem być we wszystkim doskonały, wręcz genialny. Każda nawet najmniejsza porażka pozostawiała w moim umyśle niedosyt, brak spełnienia. Czułem się bezwartościowy nic nie znaczący. I w końcu na szczęście zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy. Świat nie jest doskonały. Nigdy nic i nikt nie będzie doskonałe. I w tym jest piękno życia. Jakby nie było zła to jakbyśmy wiedzieli czym jest dobro?. Gdyby nie było nienawiści to jakbyśmy wiedzieli czym jest miłość?. Jakby nie było lęku to jakbyśmy wiedzieli czym jest spokój? itd. istotą życia jest przeżywać te dobre chwile tak samo jak te złe. Pogodzić się z tym i zaakceptować że takie jest życie. Na stany zagubienia nie ma złotej pigułki że weźmiesz i wszystko stanie się kolorowe. Żeby tak się stało trzeba zmienić swoje myślenie. Nie jest to łatwe, nie przyjdzie to z dnia na dzień. Najważniejsze to zrozumieć czym jest życie i że cholera nikt nam nie obiecał że będzie kolorowe. Że są pewne sploty wydarzeń które mogą nas zdołować, pozbawić chęci istnienia, doprowadzić do izolacji jak w twoim przypadku. Tylko zadaj sobie pytanie. Czemu tak reagujesz na to wszystko?. Czemu do cholery obwiniasz się za coś co było i przeminęło. Za coś co być może nigdy się nie wydarzy. Zamiast ze spokojem i wdzięcznością iść przez życie, nie ważne czy w biedzie, w bólu itp. Spokój to największe bogactwo jakiego możemy doświadczyć. Wielu ludzi a chyba najwięcej tych najbogatszych i najbardziej znanych, aktorów i gwiazd muzyki bierze leki na uspokojenie, na depresję i Bóg wie na co tam jeszcze. Dlaczego je biorą? Przecież ich życie jest idealne, mają wszystko czego zapragną.... Ale jednego nie mają. Spokoju umysłu. Nie potrafią się wyciszyć i być tu i teraz. Być w zgodzie z samym sobą. Dlatego bardzo polecam medytacje, przynajmniej spróbować, usiąść sobie zamknąć oczy i być tu i teraz. Pozwolić na to żeby nasz umysł sam się wyleczył. Odpuścił wszystko, zrobił porządek i ukierunkował się na właściwe tory. Spędzanie więcej czasu z naturą, przyrodą, zwierzętami to moim zdaniem lekarstwo na wszystko. Sport, wysiłek fizyczny, również daje kopa. A najważniejsze to zdać sobie sprawę że życie jest cudem i każdego dnia doświadczajmy tego cudu. Bądźmy dla siebie mili, uprzejmi, pokochajmy siebie bez względu na wszystko, poprostu bądźmy dla siebie przyjacielem, kumplem, koleżanką a wszystko samo się ułoży. Ciekawe ile razy dziennie powiedziałaś sobie że jesteś fajna, że siebie kochasz, że zrobiłaś coś dobrze, że kurcze moje życie w gruncie rzeczy to nie jest takie bagno. Że są też dobre strony, bo muszą być. Zacznij od pokochania siebie. Polecam książkę Wayne W.Dyer pokochaj siebie. Jak coś to napisz priv.
ODPOWIEDZ