Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kryzys po wielu latach brania leków, potrzebuję wsparcia

Tutaj natomiast zadać możemy ogólne pytanie związane z lekami.
Być może martwisz się uzależnieniem, zastanawiasz się czy warto je brać itp.
To właśnie możesz wyrazić tutaj.
ODPOWIEDZ
MADZIOLa86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 10 września 2020, o 13:22

14 września 2020, o 02:32

Witam wszystkich mam na imię Magda. Moja historia z nerwicą jest dość długa i może innym razem ją opiszę ale na teraz potrzebuję opisać sprawę leków, z którymi mam obecnie bardzo duży problem i być może ktoś jest w podobnej sytuacji lub był i mi coś podpowie. W sumie antydepresanty brałam 11 lat i teraz nadszedł kryzys, w którym nie wiem co dalej robić i mam wrażenie, że moja lekarz błądzi po omacku a terapeutka nie może nic więcej. Kiedy zaczeła mi się moja nerwica bardzo szybko trafiłam do psychiatry bo moje objawy były bardzo silne, jak i lęki, które nie pozwalały mi spokojnie funkcjonować i żyć. Na początku brałam paroksetynę, która przyjęła się świetnie i po miesiącu byłam jak nowo narodzona, brałam ten lek dwa lata i niespodziewanie znowu poczułam się gorzej, podniesienie dawki do 40 mg nic nie dało i lekarz (już wtedy nowy) zaordynował przejście na fluoksetynę i rozpoczęcie psychoterapii. Rozpoczęłam długą czteroletnią terapię, podczas której wyszło mi bardzo wiele problemów, między innymi zalezność od rodziny i nowego wtedy jeszcze partnera oraz wiele skłonności do unikania stresów i zawierania bliskich przyjaźni. Fluoksetyna działała dobrze, choć w trakcie terapii musiałam podnosić dawkę bo jakby jej działanie osłabło. Kiedy kończyłam terapię to akurat lękowo poczułam się źle, wróciła somatyka i lęki przed wyjściem z domu, Pani terapeutka twierdziła, że powodem jest koniec terapii i że to przejściowe ale ja sądziłam, że ponownie lek przestał działać i tak było, bo przeszłam na mozarin i znowu mi pomógł po 2 miesiącach. Kolejne 3 lata było nieźle, chodziłam na terapię już rzadziej, bo przepracowałam swoje problemy i nie było już większego sensu dalej na nią często chodzić, ale problemy lękowe nadal pozostały, co dobitnie mi pokazał moment jak kolejny antydepresant, czyli mozarin przestał działać po tych 3 latach.
Nastąpił kryzys lękowy, do tego stopnia, że wdała mi się depresja i tak od prawie dwóch lat jestem w okresie dobierania antydepresantów, ale każdy kolejny nie pomaga mi już i tu pojawia się mój problem, bo antydepresanty przestały działać na moją osobę. Moja obecna lekarka stwierdziła, że to się często zdarza po latach zażywania leków tego samego rodzaju i w ostatnim półroczu dostawałam neuroleptyki, ale mają one na mnie koszmarny wpływ, bo okropnie mnie otępiają, do tego drży mi po nich ciało, na co nie mam żadnego wpływu. Inny lekarz potwierdził to, że leki antydepresyjne nie działają już na mnie i zostają w tym wypadku tylko neuroleptyki, bądź leki 3 - ciej generacji, których mi nie poleca bo za parę lat też się do nich przyzwyczaję i w trym wypadku mogę wybrać tylko mniejsze zło. Czy ktoś z was miał taką sytuację po latach brania leków? Czy znacie neuroleptyki, które mniej otępiają? Jakieś inne leki? Mam 35 lat i czuje się jak wrak, nie piszcie mi tylko o terapii, bo chodziłam długo i przepracowałam wiele swoich zachowań i nawet terapeutka uznała, że obecnie lęki nie wynikają z problemów wewnętrznych a po prostu predyspozycji.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

14 września 2020, o 08:52

MADZIOLa86 pisze:
14 września 2020, o 02:32
Witam wszystkich mam na imię Magda. Moja historia z nerwicą jest dość długa i może innym razem ją opiszę ale na teraz potrzebuję opisać sprawę leków, z którymi mam obecnie bardzo duży problem i być może ktoś jest w podobnej sytuacji lub był i mi coś podpowie. W sumie antydepresanty brałam 11 lat i teraz nadszedł kryzys, w którym nie wiem co dalej robić i mam wrażenie, że moja lekarz błądzi po omacku a terapeutka nie może nic więcej. Kiedy zaczeła mi się moja nerwica bardzo szybko trafiłam do psychiatry bo moje objawy były bardzo silne, jak i lęki, które nie pozwalały mi spokojnie funkcjonować i żyć. Na początku brałam paroksetynę, która przyjęła się świetnie i po miesiącu byłam jak nowo narodzona, brałam ten lek dwa lata i niespodziewanie znowu poczułam się gorzej, podniesienie dawki do 40 mg nic nie dało i lekarz (już wtedy nowy) zaordynował przejście na fluoksetynę i rozpoczęcie psychoterapii. Rozpoczęłam długą czteroletnią terapię, podczas której wyszło mi bardzo wiele problemów, między innymi zalezność od rodziny i nowego wtedy jeszcze partnera oraz wiele skłonności do unikania stresów i zawierania bliskich przyjaźni. Fluoksetyna działała dobrze, choć w trakcie terapii musiałam podnosić dawkę bo jakby jej działanie osłabło. Kiedy kończyłam terapię to akurat lękowo poczułam się źle, wróciła somatyka i lęki przed wyjściem z domu, Pani terapeutka twierdziła, że powodem jest koniec terapii i że to przejściowe ale ja sądziłam, że ponownie lek przestał działać i tak było, bo przeszłam na mozarin i znowu mi pomógł po 2 miesiącach. Kolejne 3 lata było nieźle, chodziłam na terapię już rzadziej, bo przepracowałam swoje problemy i nie było już większego sensu dalej na nią często chodzić, ale problemy lękowe nadal pozostały, co dobitnie mi pokazał moment jak kolejny antydepresant, czyli mozarin przestał działać po tych 3 latach.
Nastąpił kryzys lękowy, do tego stopnia, że wdała mi się depresja i tak od prawie dwóch lat jestem w okresie dobierania antydepresantów, ale każdy kolejny nie pomaga mi już i tu pojawia się mój problem, bo antydepresanty przestały działać na moją osobę. Moja obecna lekarka stwierdziła, że to się często zdarza po latach zażywania leków tego samego rodzaju i w ostatnim półroczu dostawałam neuroleptyki, ale mają one na mnie koszmarny wpływ, bo okropnie mnie otępiają, do tego drży mi po nich ciało, na co nie mam żadnego wpływu. Inny lekarz potwierdził to, że leki antydepresyjne nie działają już na mnie i zostają w tym wypadku tylko neuroleptyki, bądź leki 3 - ciej generacji, których mi nie poleca bo za parę lat też się do nich przyzwyczaję i w trym wypadku mogę wybrać tylko mniejsze zło. Czy ktoś z was miał taką sytuację po latach brania leków? Czy znacie neuroleptyki, które mniej otępiają? Jakieś inne leki? Mam 35 lat i czuje się jak wrak, nie piszcie mi tylko o terapii, bo chodziłam długo i przepracowałam wiele swoich zachowań i nawet terapeutka uznała, że obecnie lęki nie wynikają z problemów wewnętrznych a po prostu predyspozycji.
Hej . Nic innego ci nie pozostaje jak zabrać się za twoją Nerwice bez leków . A terapia jeśli była Psychodynamiczna to polecam Behawioralna - poznawcza żeby się nauczyć czegoś o lęku i jego funkcjonowaniu . A Powiedz jaka masz wiedzę na temat nerwicy ?
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Awatar użytkownika
malgos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 4 lutego 2014, o 16:04

14 września 2020, o 10:45

Tak się rzeczywiście kończy zabawa z lekami w którymś momencie, ja tak samo chodziłam prawie cztery lata na terapię i była to psychodynamiczna a po odstawieniu leków ta sama bajka. Napisałaś coś o lęku przed wychodzeniem, mnie bardzo pomogło na to ryzykowanie i akceptacja, tylko że potrzeba z tym trochę powojować bo nerwica się szybko nie poddaje. :) Uważam tak samo jak kolega wyżej, że jak psychodynamiczną masz za sobą i nie możesz jednak brać leków zawsze, co się wcześniej wydaje takie oczywiste, że w sumie to można będzie brać i już (tak sobie czasami myślałam a nawet myślałam, że to takie odpowiedzialne :) ) to spróbuj poznawczo^behawioralnej ale przede wszystkim materiały na forum! Historię victora i divovika.
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

14 września 2020, o 10:53

Jestem chyba na początku Twojej drogi ;) biorę leki 3 lata i co odstawiam to nawrót i wracam do leków. A jakbyś spróbowała ponownie paroksetynę?

O pracy własnej nie będę Ci pisać, bo Maciek dobrze podsumował.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
MADZIOLa86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 10 września 2020, o 13:22

15 września 2020, o 00:42

Dziękuję za odzew, wiedzę o nerwicy wydaje mi się, że mam i że coś tam próbowałam z objawami na terapii też robić, ale leki mi w dużej mierze to tuszowały i dużo mocniej pracowałam nad świadomością swoich problemów, zresztą moja droga leczenia ustalona przez lekarza i psycholog to psychoterapia plus farmakoterapia i nie wiem czy to podlegało dyskusji w sumie. Tyle że nie wiem co teraz bo nie byłam przygotowana na to i nie wiem czy da się na to przygotować, mam trochę jednak żal że nikt mi nie powiedział, że taka sytuacja może wystąpić to może bym inaczej to rozegrała a tak to dzisiejsza konsultacja psychiatryczna zakończyła się skierowaniem na oddział żeby szybciej zmieniać 3 ciej generacji antydepresanty. Trochę jestem tym przyznaję przerażona ale nie chce się nabawić jakiejś depresji a coraz bliżej mi do tego.

Próbowałam paroksetyny i to nawet w prawie potrójnej dawce, w zasadzie wracałam w ostatnim półtoraroczu do wszystkich anty, które mi wcześniej pomogły i nic zupełnie się nie działo, jakbym brała tictac. Spróbuję chyba z tymi 3 ciej generacji, tylko może jednak w domu a nie szpitalu, mam receptę też i mam zdecydować, ale szpital mnie przeraża, szczególnie że boję się potem konsekwencji w pracy...
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

15 września 2020, o 08:56

Hej. A co zrobisz jak za 3-4 lata przestaną działać leki 3ciej generacji? Co wtedy? Bo przecież nawet lekarz poinformował Cię,ze tak może być.
Jeśli mi by zależało na poprawie jakości swojego życia to napewno poszłabym na terapie beh-poznawczą. I napewno przemyślała kwestie czy leki to jest napewno to od czego chcę być zależna całe życie. Może porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem odnosnie tej terapii. Nie masz nic do stracenia..
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

15 września 2020, o 09:00

MADZIOLa86 pisze:
15 września 2020, o 00:42
Dziękuję za odzew, wiedzę o nerwicy wydaje mi się, że mam i że coś tam próbowałam z objawami na terapii też robić, ale leki mi w dużej mierze to tuszowały i dużo mocniej pracowałam nad świadomością swoich problemów, zresztą moja droga leczenia ustalona przez lekarza i psycholog to psychoterapia plus farmakoterapia i nie wiem czy to podlegało dyskusji w sumie. Tyle że nie wiem co teraz bo nie byłam przygotowana na to i nie wiem czy da się na to przygotować, mam trochę jednak żal że nikt mi nie powiedział, że taka sytuacja może wystąpić to może bym inaczej to rozegrała a tak to dzisiejsza konsultacja psychiatryczna zakończyła się skierowaniem na oddział żeby szybciej zmieniać 3 ciej generacji antydepresanty. Trochę jestem tym przyznaję przerażona ale nie chce się nabawić jakiejś depresji a coraz bliżej mi do tego.

Próbowałam paroksetyny i to nawet w prawie potrójnej dawce, w zasadzie wracałam w ostatnim półtoraroczu do wszystkich anty, które mi wcześniej pomogły i nic zupełnie się nie działo, jakbym brała tictac. Spróbuję chyba z tymi 3 ciej generacji, tylko może jednak w domu a nie szpitalu, mam receptę też i mam zdecydować, ale szpital mnie przeraża, szczególnie że boję się potem konsekwencji w pracy...
Widzę ze koncerny farmakologiczne będą nadal na tobie zarabiać a nikt ci nie powie czy leki dobrze będą działać i szkoda trochę twojego umysłu żeby się nimi wiecznie truć....ale trzeba mieć dużo samozaparcia i wiedzy żeby stan się powoli poprawiał . W tym wszystkim to twoja sprawa jak to rozegrasz bo to twoje życie ...dużo zdrowia .
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
MADZIOLa86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 10 września 2020, o 13:22

15 września 2020, o 14:03

Absolutnie nie chcę za kilka lat doprowadzić do tego samego, szczególnie, że chciałabym założyć rodzinę, tyle że sytuacja moja obecnie życiowo nie pozwala mi na pełne zaangażowanie się w pracę nad lękiem, bo trochę poczytałam i widzę, że to praca na wiele miesięcy i z moimi objawami jestem pewna, że stracę obecną pracę a nie mogę sobie na to pozwolić minimum pół roku. Dlatego chciałabym się czymś mimo wszystko najpierw wyciszyć, ułożyć inaczej sprawy niż planowałam i zobaczyć co innego mogę zrobić z nerwicą, która bez leków daje mocno mi w kość.
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

15 września 2020, o 14:14

To z czym się zgodzę, to z tym że na pracę nad samym zaburzeniem, które jest utrwalone od lat trzeba być w pewien sposób gotowym i mieć świadomość, że kilka miesięcy to może być za mało. Nie zwlekaj jednak z tym w nieskończoność, bo i tak kiedyś przyjdzie się z tym zmierzyć a czasu na to nigdy nie będzie dobrego. :)
ODPOWIEDZ