Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli lękowe, co jak i dlaczego. Agresywna postawa.

Materiały Victora
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Zablokowany
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 listopada 2013, o 20:50

Proponuje na początek, przed tym tematem poczytać troszkę tematów jeśli nie czytaliście, a nawet myślę, że taka jest potrzeba aby najpierw to czytnąć. Ma to wówczas większy sens :)

victor-f151.html

A teraz pora trochę pogadać o myślach natrętnych lękowych.

Bo w sumie sprawa ma się tak, iż od osób, którym przeszły lęki, obawy, nerwice, są ozdrowieńcami, słyszymy często słowa, olej to, nie skupiaj się na tym, to tylko iluzja, zmień otoczenie myślowe, nie martw się tym, myśl o czymś innym.

Słowa te to sama prawda i tak własnie trzeba robić.

Po drugiej stronie barykady stoją zapaleni zalęknieni ludzie, którzy akurat teraz mają nerwicę, depresję, lęk, strach i obawy a przede wszystkim masę wątpliwości.
Których słowa to, nie da się tego zrobić, jestem za słaba, nie da się nie myśleć, nie da się nie skupiac bo przecież ciągle mam objawy, nie da się robić czego innego, bo nawet jak czymś się zajmuje to o tym myślę.

I w zasadzie ta grupa też ma rację, nie da się nie myśleć, nie da się nie skupiać.

Tak wielkie róznice nie wynikają z tego, iż jak zwykle ta druga grupa zalęknionych ludzi myśli, że ci, którzy nie mają już nerwicy i tak im doradzają pewnie nie mieli tego co ci zalęknieni, bo skoro im się udało, to pewnie mieli to słabsze, albo oni mają co innego gorszego albo byli po prostu silni.

Według mnie, ten kontrast pomiędzy osobami bez lęku a tymi, którzy wyzdrowieli może powodowac nawet złość i niepewność u tych z lękiem.
Bowiem ten kontrast zmusza tych ludzi do rozmyślań
"czy aby na pewno oni mówią o tym samym co my??"
Bo jak to możliwe, że my się tak strasznie czujemy, mamy tak silne i dziwne, nie do wyjaśnienia objawy a oni sobie spokojnie mówią, "spoko przejdzie, olej to".

To jest oczywiście zupełnie błędne myślenie osób w lęku.

Myśli takie u lękowców to kolejna obawa po prostu i niemożliwość postawienia się w sytuacji tych bez lęku, bowiem stan awaryjny w jaki wpadli wyklucza możliwość odczuwania świata bez strachu i wyczekiwania na najgorsze.
Dlatego też wątpliwości są tak wielkie i duże, dlatego też słowa ludzi bez lęków czasem ranią i nawet powiększają obawy, ze my tak to musimy mieć coś zupełnie innego!

To niestety błąd, bowiem są to dwa różne odczuwania i dwa różne światy i opisałem to tutaj

czemu-tak-trudno-t3449.html

Więc wynika to z różnych światopogladów, jeden z nich to osoby już bez lęku, którzy go nie odczuwają, ich myślenie i umysł są czyste od myśli i obaw, drugi światopogląd to tragiczny stan skupienia i analizowania tego co się z nami dzieje i dookoła nas.
To tragiczny stan wczuwania się i doszukiwania dziury w całym, to straszny stan, który powoduje zagubienie i uczucie porażki totalnej.
Jest to stan poczucia zagrożenia, inaczej mówiąc stan uciekającej zwierzyny na którą poluje myśliwy, dokładnie taki sam stan ma każda osoba z lękiem.
Dokładnie taki, to nie metafora, osoby z aktywnym stanem nerwicowym mają stale tak wielkie poczucie zagrożenia jak ktoś kogo ściga myśliwy.
I to cały czas, nawet jak nie czuje się lęku i objawów, jest się w stanie zagrożenia, dlatego tak łatwo byle jaki objaw wewnątrz nas czy na zewnątrz powoduje załamanie i lęki albo atak paniki.

Ten kontrast w zasadzie tragiczny widać doskonale w różnych wypowiedziach i zachowaniach ludzi choćby na forum.
Zresztą sam doskonale pamietam ten stan kontastu, wiele razy jak miałem lęki, derealizację, 24 na dobę, źle się czułem i poszukiwałem odpowiedzi, trafiałem na różnych ludzi, którzy radzili i mówili, o tym, iż nerwica to tylko strach, że należy to przełamać, przezwyciężyć, przeskoczyć, wyjśc z iluzji.
Początkowo czytałem to z radością, potem jednak wątpliwości, myśli i lęk przewyższały to i wpadałem w złość, wpadałem w furię, ze ci ludzi nie wiedzą chyba co mówia.
Wielu z was na pewno zna stronę Szafer.pl, kiedy ja czytałem tą stronę po kilkaset razy, wpadałem w dziwne uczucie złości i wyrzutów w stosunku do autora, miałem ochotę mu wykrzyczeć, że guzik wie o derealizacji i lękach, bo ja mam te stany od dziecka i nie da się tego ignorowac i porzucać swoich skarbów itd
Czułem furię i bezsilność, miałem różne epitety na myśli wówczas i byłem po prostu wrogo nastawiony, bo się NIE DA.

Wynika to właśnie z tego kontrastu, różnych swiatów, wiele z tego sam widze po sobie.
Czasem dostaje wiadomosci, które brzmią jakby to, że kogoś nie puszczają lęki, że ktoś nie może wyjść ze zmagania się z myślami, jest po części pewną forma złości, że to co piszą ci, którzy z tego wyszli jest niemożliwe.
Jest to według mnie naturalny stan rzeczy niestety.
Każdy z dłużej utrzymującym się lękiem (dla niektórych dłużej to może być choćby 2 tygodnie) będzie miał takie myśli jeśli będzie doznawał rozczarowań, "polegnie" w zmaganiu się z lękiem bądź myślami lękowymi.
To kolejna z rzeczy, która po prostu taka jest i tak wyglada.

Czasem wiadomości brzmią, "twoje sposoby nie działają, nie da się", tyle, ze to nie sa moje sposoby to są sposoby, które sa od lat znane i praktykowane, ja to po prostu opisuję z własnego punktu widzenia i tego jak ja z lęku wyszedłem.

To są sposoby terapeutyczne, są to sposoby opisywane w tysiącach ksiązek o sztuce opanowania lęku, zawsze odbywa się to na sztuce oswojeniu lęku oraz nauce NIE-wiary lękowym myślą, iluzji, i nauce wyjścia ze świata iluzji nerwicowej, czyli tego świata lęku i zaszczucia.

To są te same sposoby jakie opisuje się w wielu miejscach na internecie.

Niedawno weszła na chat forumowy dziewczyna, która miała przed chwilą atak paniki, telepało ją i ogólnie jak to zwykle bywa miała różne straszne objawy.
To co ją uderzyło, to to, ze na czacie jest wesoło, ogólnie gadało się o róznych bzdurach.
Próbowałem pisać, że trzeba wyjść przeciw lękowi, nie bać się tak tragicznie itd ale jednak dziewczyna wyszła z czata stwierdzając, że to nie miejsce dla niej, myśląc zapewne, ze nikt tu tego albo nie rozumie albo nie pomoże, albo nie ma tak jak ona.

Dlaczego? Bo własnie na tym polega problem, że ludzie, którzy doświadczaja objawów koniecznie chca trzymać się tej iluzji, bo boją się, ze jak przestaną się tego trzymać to naprawdę się coś stanie.
To jest rzecz, która jest fundamentem każdego zaburzenia lękowego, OBAWA.

Ta dziewczyna nie myślała wówczas aby przetrwać ten atak, bo jak atak przychodzi to nic nie poradzisz innego, nie myślała o tym aby toczyć dialogi wewnętrzne z tymi myślami, nie chciała wyjść poza iluzję obaw i strachu, nie chciała zagadać się innym tematem, bo miała straszne objawy.

A objawy w nerwicy zawsze są straszne, zawsze są cięzkie i nie zmienia to sytuacji, iż nie należy sie tego kurczowo trzymać.
Należy przeżyć lęk i objawy świadomie, przyjmując te wszystkie straszne myśli lękowe, starając się wyjśc świadomością poza te obawy, bo obawy to kłamstwo, nie ma to związku z realnością.

W czym ta zlękniona dziewczyna popełniła błąd? W tym, że tego nie próbowała, wzieła tabletki uspokajające i czekała z nadzieją aż to minie, na siłe próbując się uspokajać.
Dlatego kiedy na drugi dzień atak przyjdzie, nadal ona będzie sparaliżowana lękiem, bowiem strach przed tymi objawami w umyśle nie zniknał, dla umysłu nadal stan zagrożenia i wyczekiwania trwa.

Ta biedna zlękniona osoba była w szoku, że na czacie rozmawia sie o czymś innym, bowiem jej świat lęku jest tak odległy od tego bez, jak świat żołnierza na froncie od tego poza linią frontu.

W tym temacie to opisywałem

czemu-tak-trudno-t3449.html

Ale między tymi światami i obawami, kontrastami istnieje dość duża kładka, dlatego wielu, którzy byli w świecie lęku jest już w świecie jasności umysłu, nie są już zwierzyną, nie są zaszczuci.

To nawet nie kładka a most tak wielki, że zmieściły by się na nich tysiące, ci którzy przeszli przez te most zazwyczaj piszą to samo, różnymi odczuciami się posługuja, objawami, opisami, róznie to interpretują ale piszą głównie o tym, iż wyszli ze świata "zła" do świata "dobra".

Tym mostem są dialogi wewnetrzne, myśli oraz nastawienie.
Na forum słowa takie jak - nastawienie, praca nad myślami, dialogi, dystans, są tak częste, że obawiam się, iż google weźmie naszą stronę za spam :)

Ale głównie o to w tym oswajaniu lęku chodzi.

Trudno wydać instrukcję, krok po kroku jak pozbyć się lęku i jak naprawić swoje krzywe lękowe myślenie, osoby z lękiem chciały by dokładnej instrukcji użytkowania a takiej nigdy nie było i nigdy nie będzie, bowiem zachodzą tu czynniki ludzkie, które sa różne u każdego.
Cała praca końcowo zawsze odbywa się w nas samych i naszych głowach.

Ale do rzeczy, w końcu temat dotyczy myśli lękowych, katastroficznych, czyli tego co stanowi bardzo wazny most między światem lęku a światem bez niego.

Myśli lękowe to są po prostu myśli, wiele osób nie może wyjśc ze zdziwienia jak to mozliwe, iż u nich w głowach pojawiają się myśli, same z siebie, automatycznie, "bez powodu".

I rzeczywiście tak jest, myśli są automatyczne, przychodzą same z siebie, bez powodu ani specjalnego czy umyslnego myślenia.
Ale ogólnie to nie tylko lękowe mysli tak przychodzą ale myśli po prostu takie są, myśli człowieka bardzo czesto są automatyczne i pojawiają sie nagle, to nie jest nic dziwnego, nie zawsze dotyczą lęku.
Nigdy w zyciu nie wstaliście sobie rano i nie mieliście po prostu wielu myśli? Niekoniecznie o nich mysląc ani o temacie jakie poruszają?
Na pewno tak, jak każdy człowiek, myśli napływają także z pamięci, coś stało sie jakiś czas temu i nagle ta myśl pojawia sie u nas w głowie.


Jednakże z takimi myślami nikt nie ma problemu, bowiem każdy traktuje to jako coś realnego i zwyczajnego.
Natomiast pojawiające sie różne myśli lękowe, natrętne nie traktujemy jako czegoś naturalnego, chociaż w nerwicach i lękach nerwicowych to jest tak samo naturalne jak myśli o tym, że niebo jest niebieskie.

Jednakże nie tak łatwo osobą z takimi myślami to zaakceptować, bowiem boją się tych mysli, uważają czesto, że są wariatami, ze coś im się dzieje, bo jak możliwe, że myśl się tak po prostu pojawia.
Ano możliwe, bo mysli mają taki system istnienia i takie są. To naprawde naturalny stan, ze myśli pojawiają się samoistnie, w różnych momentach i chwilach.

Problemem dla osób z nerwicami to to, że te myśli są straszne, dotyczą zawsze wartości nadrzędnych, wartości z którymi utratą nie sposób się pogodzić.

Myśli mogą dotyczyć tak wielu aspektów, że nie sposób tego wyjaśnić ani zliczyć.
Wymienie parę takich myśli:

obsesyjne myśli o umieraniu, chorobach, nowotworach, schizofrenii itp
obsesyjne mysli że komuś zrobimy krzywde, abijemy kogoś, udisimy, czyli strach przed utratą kontroli
myśli dotyczące naszych bliskich, obawy w przypadku nerwicy natręctw, że jak czegoś nie zrobimy to komuś z naszych bliskich sie coś stanie
mysli dotyczące tego, ze wpadniemy w depresje, że sobie coś zrobimy, stracimy np kontrolę i rzucimy się przez okno
myśli, że zostanie nam to na zawsze i nigdy z tego nie wyjdziemy
myśli na przeróżne tematy, natretne, psujące radośc i normalne życie
myśl że wyjdziemy i w tłumie zemdlejemy albo narobimy w gatki i stracimy dobre imię

To tylko mała garstka przykladów.


To, że ktoś ma myśli o obawie przed zabiciem bliskich a drugi ma mysli o tym, że pewnie na coś jednak choruje, nie oznacza, że to jest coś innego.
To nadal bycie w stanie nerwicy, nadal tkwienie w nerwicowym błędnym kole i tym poczuciu zagrożenia, to nadal bycie w swiecie lęku i iluzji nerwicowej i stąd te złe myśli.

Zaznaczam to ponieważ, chce powiedzieć, iż myśli lękowe to każda myśl jaką mamy w nerwicy, która nas straszy i przekazuje nam obawy o to co rzekomo może się wydarzyć.

Bo jak tu kiedyś na forum ktoś mądrze zauważył, ze obawy nerwicowe dotyczą tego co ma sie wydarzyć a nie tego co realnie sie dzieje, bo realnie to przeżywamy objawy lęku od wpadnięcia w nerwicowe błędne koło. W tym także mam na myśli objawy derealizacji.

Realnie nic się nie dzieje ani nie wydarzy oprócz objawów, myśli i obaw, to cała nerwica.

Dlaczego te myśli dotyczą takich wartości i strachów, to już opisywałem w tematach jakie podałem na początku, ale powtórze krótko.
Zaburzenie nerwicowe i każde gdzie jest obecny lęk, powoduje, iż dana osoba staje się zwierzyną, zaszczutym wręcz stworzeniem, którego tematami jest tylko lęk i to co się dzieje i co niby nam zagraża.

Dlatego to, że myśli lękowe pojawiają się automatycznie i samoistnie jest normalne, nie należy się temu dziwić, bowiem myśli ZAWSZE są automatyczne i potrafią pojawiać się nagle.
A to, że te myśli są straszne nie oznacza, że z naszą głową coś jest nie tak, oznacza, iż jesteśmy w tym stanie zagrożenia jaki został spowodowany przez pierwszy objaw lęku czy napad paniki.

Dlatego myśli automatyczne i pojawiające się znikąd to stan dość zwyczajny.
Jak pisałem wcześniej pozytywne myśli codzienne też się tak pojawiają ale podczas stanu zagrożenia dotyczą strachu i lęku oraz atakują nasze wartości, których utrata jest dla nas tragedią i utratą czegoś cennego.
Dla jednych utratą to będzie życie, dla innych bliscy, dla kogoś jeszcze strata dobrego imienia a dla innych po prostu strata przyjemności i stylu życia.

Umysł wasz jest w stanie zagrożenia dlatego automatyczne myśli nie będą przyjemne, wręcz będą straszne, umysł w stanie zagrożenia myśli, że zagrożenie jest realne, bo tak stworzyła go natura, od stresu czy traumy dał upust hormonom stresu i reakcji walcz badź uciekaj i teraz jest w stanie awaryjnym, w stanie zagrożenia, dlatego też i myśli takie będa.

Przykładem jest zołnierz na froncie jaki opisywałem w temacie, "czemu tak trudno".\

Ale weźmy inny przykład, wyobraźcie sobie osobę, ale równie dobrze można wyobrazić sobie antylopę, znajdującą sie w wielkim lesie, na którą polują myśliwi psychopaci z realnymi zamiarami zabicia.
Osoba taka, będąc przez 2 tygodnie w takim lesie, zakładając, że ma tam żywnośc itd. stanie się czujna, jej wzrok będzie czujny, słuch nastawiony na kazdy szmer.
Myśli będą dotyczyły tylko skąd mogą nadejść polujący, gdzie uciec, skąd wziąc wodę, jak przeżyć, co nam zrobią jak nas złapią, będa pojawiały się obrazy, wyobrażenia.

To samo dzieje się w nerwicy, weźmy osobe z lękiem, derealizacją, bojącą sie schizofrenii albo osoby z objawami serca od lęku, która boi się zawału.
Osoba ta bedzie w takim samym stanie umysłu jak ta z lasu, będzie nastawiona na wyszukiwanie zagrożeń, to jest naturalny sposób każdego żywego organizmu, walczyć albo bronić się, my akurat wybieramy tu bronić się, (ale ci którzy podczas nerwicy mają agresje, złość, niech się nie dziwią to też stan przy lęku możliwy, bo to jest ta "walka" z naszej znanej reakcji)

Osoby bojące się np. schizofrenii, każdy szmer, pukniecie, mignięcie w oczach, będą traktowali jako zapowiedź halucynacji, natychmiast bedą czuły się źle, objawy zaszaleją a oni przez najbliże dni dalej bedą się nakręcały czy to normalne czy nie.
Nadal będa przeżywały i żyły w iluzji. Będą czytać o objawach schizofrenii, doszukiwac się cudów-niewidów, wszystko im będzie pasowało i dalej bedą tkwić w tym świecie zlęknionych.
I chociaż wszelkie takie rzeczy jak szmery czy pukniecia, zdarzały sie zawsze, teraz to jednak wyłapują.
Do tego potem skupiają się na objawach, bo dziwnie im się robi, słabo, mają miętlik w głowie, coraz więcej myśli, no bo koło nerwicowe toczy się w taki sposób.
Objawy, wyczekiwanie nakręca lęk, myśli nakręcaja lęk, to nakręca myśli a te znowu dalej objawy itd itd

Osoba ze strachem przed zawałem, każdy ścisk w okolicy choćby serca kończy wielką paniką i obsesyjnym myśleniu o sercu i łykaniem tabletek uspokajających aby tylko mineło i nie dostać zawału.

To tylko takie przykłady, można naprawdę wstawić tu kazdy objaw i każdą mysl i każdy lęk.

Jest obawa? Jest niepokój.

Kiedy ta osoba w lesie byłaby zmuszona siedzieć tam ze 6 miesięcy, będzie tą osoba nadal tak samo nastawiona, bardziej jedynie zmęczona, bardziej zdołowana, bardziej bezsilna, jednakże w jej zachowaniu się nic nie zmieni, będzie tylko już wyuczona czujności.

Tak samo jest z osobami z lękiem, nerwicą, nadal wyłapują choć mają dość, nadal myślą, nadal w ich mniemaniu chcą ocalić życie biegając po badaniach, czytając o chorobach, nadal próbują sprawdzać codziennie od rana jak objawy sie zmieniły. Czy jest lepiej czy gorzej, i znowu myślą, czemu nie lepiej a jak jest lepiej to też myślą, czemu, czyżby cisza przed burzą?..
Wyczuwanie zagrożenia będzie non stop a do tego to już jest pewien nawyk takiego myślenia wytrenowany.

Okey, taka osoba z lasu ma realne zagrożenie i albo zginie albo się wydostanie.
Osoby z nerwicą nie zginą, nie stanie się im zupełnie nic ale mają dwie opcję, będą tkwili w tej iluzji, czy też będa chcieli z niej wyjść.

Wyjście opiera sie głównie na wyłapywaniu samemu tego jak bardzo jesteśmy wyczuleni, i jak tylko to wyłapiemy, smiejmy się z tego i ośmieszajmy te myśli, opiera się także na jak ja to nazywam "zaryzykowaniu" i pewnym podejściu do życia i tych wartości, które nerwica nam atakuje, a także i przede wszystkim na dialogu wewnętrznym.

Dialog wewnętrzny to nic innego jak pogadanki we własnej głowie z własnymi myślami, czyli tymi lękowymi także, bo to też nasze naturalne jak pisałem myśli.

Jeżeli chodzicie na terapię (co bardzo osobiście polecam) poproście psychologa o to aby pomógł wam układać dialogi wewnętrzne pod wasze lękowe myśli.
Dodam w tym miejscu, ze lękowe myśli to także wyobrażenia i obrazy myślowe, które mogą dotyczyć różnych także strasznych rzeczy.

Najlepiej opisać to na przykładach, ale najpierw chcę powiedzieć coś o tym co napisałem na początku, mianowicie, osoby, które się teraz męczą, mówią, ze trzeba być albo silnym aby wyjść z tego błędnego koła, albo mówią, że nie da się nie myśleć i nie skupiać bo do tego objawy są silne i 24 na dobę.

I macie rację NIE DA SIĘ. Jednakże nie dlatego, że to jest nieuleczalne czy coś podobnego, tylko nie da sie walczyć z własnymi myślami, które są częścią was, to tak jakbyście byli głodni i myśląc o pizzy na którą idziecie, przestali na siłe o tym myśleć.
Nierealne.

Nie ma jednak racji w kwestii bycia silnym, co to znaczy być silnym?
Bo na pewno nie to, że ktoś z atakiem paniki i lękiem idzie z podniesioną głową nucąc "ona tańczy dla mnie".
Albo ktoś kto jest taki twardy, ze nigdy nie będzie miał lęku?
Żadne z tych założeń jest nieprawdziwe, pewna twardość wynika z charakteru i pewnego stylu myślenia. Niestety nie każdemu jest to dane bo każdy człowiek jest inny.
Ale zaręczam wam, że kazdy może dostać atak paniki i objawy lęku, tyle, że nie każdy potem robi z tego nerwicę. To jest znacząca różnica.

Siła nie ma tu nic wspólnego z przełamywaniem lęku, ktore trzeba zacząć od dialogów wewnętrznych, potrzeba tylko zacząć to robić i to trenować.
Siła nie ma nic tu do rzeczy, gdyby siła miała coś w tym wspólnego, nigdy bym nie wyzdrowiał, bo ja silny nigdy nie byłem i nigdy do końca nie bede, natomiast zawsze już bedę świadomie podchodził do tego co się dzieje, i do stresu oraz objawów ewentualnych stresu aby nigdy więcej nie zrobiła się z tego nerwica.
Nie wiem co to znaczy być silnym, naprawde nie wiem, wiem co to znaczy bycie świadomym i skupienie się na tym co jest a nie na tym czego nie ma.
I TO JEST NAJWAŻNIEJSZE



Wracając do myśli, NIE DA SIĘ nie myśleć ani nie skupiać ale da się ograniczyć nakręcanie.
A o to w tym chodzi oraz o to aby być świadomym co się dzieje.

Krótko powiem jeszcze o kwestii zajmowania myśli choć już pisałem to w tematach, które podałem na początku, ale chyba lubię się mądrzyć :))

Zajmowanie myśli stanowi niezmiernie ważną kwestię w leczeniu lęku, chociaż czesto ma to charakter krótkofalowy, warto jednakże mysli zajmować.
Zajmowanie myśli jednakże musi być spontaniczne, jeśli siedzisz w domu bo masz objawy i sobie pójdziesz pobiegać przez 30 minut na cały dzień, to ogólnie świetna sprawa, jednakże takie zajmowanie myśli zwykle jest bardzo krótkotrwałe albo słabe bo podczas biegania możemy nadal mieć to samo lękowe otoczenie myślowe.
Ale i tak warto to robić.

Zajmowanie myśli, może byc dobre przede wszystkim w jakiejś pracy, wiem, że objawy są mocne, koncentracja z dupy wzięta ale mimo to, praca choćby 4 godziny dziennie, fizyczna, umysłowa, obojętnie, byle zajmująca to bardzo ważna kwestia.

Jeśli nie możecie iść do pracy bo lęki nie pozwalają wychodzić z domu, zajmujcie myśli w domu, może pobróbujcie sił w jakimś programowaniu, czy innych komputerowych czy internetowych zabawach, może skupcie się na jakiś możliwościach zarobku przez internet, możliwosciach stworzenia chocby prostej strony dla zabawy, to taki przykład tylko, chodzi o to aby umysł zająć czymś.
A takie rzeczy, nauka takich rzeczy daje wiele miejsca do wciągnięcia.
I do tego przede wszystkim lęki przed wyjściem z domu nieuprawniają do jego okupowania, trzeba zaczynać przełamywać lęki i poszerzać strefę komfortu tak długo aż nie będzie to problemem.

Tak więc zajmowanie myśli to wazna kwestia, a czemu?
Bo czasem przez te pare godzin tak się zajmiemy, że na jakiś czas objawy dają spokój, to ważna dość regeneracja, dodatkowo wiele osób dzięki temu zaczyna sobie w końcu realnie zdawać sprawę, że nie taka ta nerwica i lęk straszne.

Dzięki porządnej pasji można całkiem wyleczyć sie z lęku, są takie przypadki i to nic dziwnego, że po prostu angażując się w jakieś zajęcie bez reszty, nerwica i objawy odpuszczają na długo i w końcu puszczają, bo zwyczajnie umysł uspokoił się samoistnie, nikt nie nakręcał lęku i umysł uznał, że nie warto się już bać i utrzymywać reakcji walcz bądź uciekaj.


A teraz te przykłady dialogów wewnetrznych i zaryzykowania.

Powtarzając się macie rację ludki z lękami, nie da się zapomnieć o nerwicy, nie da sie nie skupiać ani nie myśleć, oprócz zajmowania myśli KONKRETNYM zajęciem trzeba zrobić odwrotnie, trzeba wręcz mysleć o tych myślach jeśli są i objawach ale nie w taki sposób w jaki robiliście to do tej pory.
Trzeba zastopować siebie na chwilę, realnie zobaczyć, że nie dzieje się nic oprócz objawów lęku, który jest spowodowany naprawdę wiadomo czym, należy toczyć nie walkę z tymi myślami ale DIALOG!

Zacznijmy od tej osoby ze strachem przed schizofrenią, która obsesyjnie myśli, że dostanie schiza albo go ma. Do tego ma oczywiście objawy derealizacji, lęku, ogólnie mnóstwo silnych objawów.

Jak pisałem wcześniej taka osoba całe dnie ma mysli o tym czy na pewno nie zwariuje, kazdy post ze schizem w roli głownej przyprawia ją o dreszcze, słowo wypowiedziane w tv ze schizem powoduje lęk, każdy dziwny szmer powoduje, ze w panice przeczesuje strony albo wchodzi na fora pytając czy to normalne.

I trzeba zacząć przede wszystkim w danym momencie jak tak się dzieje powiedzieć KURNA STOP!
Powiedzieć

-co sie dzieje? Rozejrzeć się, nie biec do komputera ani do pudełka xanaxu, nie wchodzić w analize tych myśli, które teraz kłebią sie w głowie.

Tylko usiąść i zobaczyc co się dzieje? Objawy są silne na pewno bo lęk to nakreca się w sekundy, ułamki sekund, ale objawy objawami,

- są bo mam stan zagrożenia, jestem teraz jak zaszczute przerażone zwierzę, to nic dziwnego, ze się tak czuję. Wyłapuję wszystko i wczuwam się, dlatego tam mi jest dziwnie i strasznie.

Myśli jednak nie odpuszczą będa typu:

- a co jeśli jednak to psychoza i zaraz stracisz rozum, bo takie te objawy sa dziwne i ty czujesz się dziwne. to nie nerwica


I tu twój wybór brniesz dalej w świat iluzji (iluzja to inaczej skupianie się na lekowych myślach i wierzenie im) czy chcesz z niego wyjść?
Jeśli wyjść stań sie świadomym co się dzieje, bo nie dzieje się nic oprócz stanu zagrozenia, który nazywany jest nerwicą i derealizacją!
Wszystkie objawy są opisane choćby na tej stronie, setki postów takich samych jak twoje objawy, jaka schizofrenia !??? Żadna, bądź świadom tego, rozejrzysz się wokoło, nic się nie zmienia, nic się nie dzieje, oprócz twojej głupawki w głowie.
Nie podażaj za tymi myslami, nie wierz im. Ośmieszaj je:

- schizofrenia dobre sobie, dobrze wiem co mi jest tylko ty suko nie dopuszczasz mnie do prawdy

Możliwe, że takie coś pomoże w jakiś sposób a możliwe, że na krótko uspokoi, potem za kilka chwil od nowa pojawią się myśli, że to jednak to, że zwariujemy, znowu nakręcania ciągl dalszy i życia w iluzji.
Ale ty ciągle stawaj się świadomy tego co sie dzieje, nie czytaj o objawach schizofrenii, nie wkręcaj sobie, a w któryms momencie trzeba zrobic tak zwane "ZARYZYKOWANIE".
No niestety to jest konieczny element, czyli pójście naprzód pomimo strachu.

A mianowicie jesli nasza konwersacja z myślami słabo idzie, myśli lękowe są nachalne, puszczamy kontrolę, to jest chyba najtrudniejsze i zarazem bardzo potrzebne,
mamy myśli, ze to jednak schizofrenia, wtedy mówimy

- okey, dawaj pokaż mi tą schizofrenię, pokaż na co cie stać, mogę mieć tego schiza, dawaj omamy i usmiechaj się w duchu czy naprawdę (jak siedzisz w domu :) ), niech ta nerwica w końcu da ci ta schizofrenię, pokaże ci te omamy, spróbuj wystawić się na ostrzał, skoro i tak twoim zdaniem to na pewno to, co ci szkodzi, zeby ci pokazała się schiza w czystej postaci.

Oczywiście nic z tego nie będzie, bo ty schize masz tylko w wyobrażenia i myślach, nie będzie jej, porzucisz kontrolę i zobaczysz, ze jej nie ma, że nie ma sensu sprawdzać i wyczulac się na każdy szmer.
Za godzinę być może jednak znowu będzie szmer, jakiś objaw się nasili, rób to samo, POWTARZAJ TO.

Wyłapuj ta kontrole, czyli te np. "szmery"-rzekome omamy, wyłapuj to jak się nakrecasz, wyłapuj myśli lękowe i nie walcz z nimi, tylko tocz dialogi, nie analizuj tego w sposób taki żeby się nakrecać i dołować, tylko bądź swiadomy przy tych myślach.

Nigdy nie będziesz w stanie kontrolowac myśli ani objawów, bo to jest NATURALNE, to jesteś ty, to są twoje emocje, tego nie da się siłą zahamować.
Ale da się być swiadomym tego co szię dzieje, a nie dzieje się nic. Wyłapuj to, nie dawaj się motać iluzji, tocz te rozmowy po swojemu, osmieszaj te myśli choćby nie wiem jak było i przede wszystkim "RYZYKUJ".

Nie musisz stac się silnym, ze stali, NIC PODOBNEGO.
Jedynie co potrzebujesz to stać się świadomym co sie dzieje, potrzeba ci wyjścia z tego właśnie świata lęku, który tkwi w twojej głowie, który jest iluzją, wszystkie myśli lękowe zawsze są w nerwicy straszakiem, który ma na celu zwiększyc twój lek. Bo umysł nie widzi realnego zagrożenia, a od nadmiaru stresu czy traumy musi sobie taki stre i zagrożenie stworzyć.

Nie uciekaj w objawy i martwienie sie nimi, a jak już uciekłes wracaj czym prędzej.

Ten schemat stosujemy przy każdej myśli lękowej, możecie się pytać pewnie czy to naprawdę takie proste? Tak to takie proste, to banalnie proste a zarazem trudne bo trzeba takiego dialogu się UCZYĆ! Oraz trzeba często powiedzieć ryzykuję, dawaj mi to co mi wmawiasz, że mam, chodź niech się to w końcu stanie.!
Dla osób z większym zapałem proponuje nawet na siłe wywoływać takie myśli i ataki paniki, żeby zobaczyć jak cienka jest ta granica miedzy tą nerwicowa iluzją a wolnością.

( w tym miejscu wtawie cytat z ksiązki "Opanowac Lęk" ale akurat jest pożyczona)

Daj sobie, pozwól sobie na sprawdzenie gdzie ten schiz! Gdzie to omdlenie, ten zawał ! Gdzie?
W dupie. Nic z tego nie ma, to nie istnieje.


Pamiętaj jednakże, że nie wystarczy raz tak sobie pomysleć i już bedziesz miał gdzieś nerwicę, zwykle tak sie nie dzieje, bo wątpliwości są i bedą niepokoić i tworzyć nadal myśli, ty tak od razu umysłu nie uspokoisz.

Takiego dialogu z myslami lękowymi, takiego stawania się świadomym trzeba się wyuczyć tak samo jak wyuczyłeś się przez choćby 3 dni lęku lękowego myślenia i nastawienia.
Tak jak ta osoba w lesie, po pewnym czasie przebywania w nim i stanie zagrożenia, jest już wyuczona reagowania strachem i wyczulona na wszystko, tak samo zachowujesz się ty i twoje zmysły i emocje w tym stanie włąsnie zagrożenia. Bo nerwica to aktywny stan zagrożenia, reakcja walcz bądź uciekaj.

Tak więc potrzeba na to czasu, możesz się zmartwic czy tak to za każdym razem jak pojawia się myśl ja musze to robić? TAK.
I ja pytam czy to takie złe? Wolisz za kazdym razem się nakręcać, wchodzić w analize tych myśli i im wierzyć, choć są niczym?

Kolejnym przykładem, będzie powiedzmy osoba, która po prostu "choruje" ciągle, ma lęki, objawy, nie musi nawet mieć lęków jako takich ale ma objawy, ciągle się źle czuje, jakby miała grypę, złe samopoczucie, strach przed wychodzeniem, ciągłe badania, doszukiwania się czegoś co odpowiada za nasz stan.
Takie coś może trwać miesiącami, latami, nie ma reguły, bo ciągle tkwimy w tym świecie nawyków lękowych, bo po dłuższym takim czasie samo to, że źle się czujemy to już nawyk.
Momentami tak wchodzi to w krew, że dziwne by było jakby tego nie było.
Tu egocentryzm nerwicowy i hipochondria są na porządku dziennym.

Tutaj też nie robimy nic innego jak tylko prowadzimy dialogi, mamy obawy żeby wyjść bo coś się stanie?
Myśli podpowiadają

- wyjdziesz słabo ci jest, upadniesz, albo na miejscu bedzie zawał, tam jest mało osób nikt ci nie pomoże

STOP. Stań się świadomy, co się ma stać? Badania powtarzane, a jak nie powtarzane to robione, nic się nie dzieje, jestem w błednym jebanym kole nerwicowym, które za nic w swiecie nie chce mnie uwolnić. Tkwię w świecie lęku.

Nerwica nie odpusci

- a jesli jednak tym razem to zawal, no bo skad pewnosc, idz zrobic ekg dla pewnosci, ostatni raz.

- SPIERRR.... z tym ekg "RYZYKUJE" nie ide do poradni tylko tam gdzie mialam isc.

I idziesz, w trakcie drogi robisz to samo.

To samo czyli prowadzisz dialog i starasz się nie uciekać emocjami za lękowymi myślami.

Albo np nagle w domu poczujesz lekkie ukłucie w sercu, masz od razu pot na czole?
To od razu wyłapuj to i myśli, co się wtedy dzieje w twoje głowie?

Martwisz się czy ten objaw to nie zapowiedź jednak czegoś strasznego?

Stań się świadomym.

Co się dzieje? Zakłucie, czy jakikolwiek objaw nie jest żadną zapowiedzią, badania okey, nic ci się nie dzieje, po prostu zakłucie, które się zdarza miliardy razy na świecie i nikt z tego powodu krzyku nie robi.

RYZYKUJ

Boisz się wejść gdzieś bo coś ci niby jest z sercem? Martwisz się, ze wysiłek ci zaszkodzi? Ale ehco serca było dobre?

Bądź swiadomy, twoje zmartwienie nie wynika ze stanu zdrowa fizycznego ale objawów nerwicy i jej iluzji, z objawów ciągłego stanu zagrożenia i buzowania hormonów w twojej krwi.
Nic sie nie dzieje, "RYZYKUJ" i wchodż na 4 pietro i z powrotem nawet z 5 razy pod rzad, zobacz sam, ze nic ci nie grozi.

Albo masz obawy, że ukłucie a w ciele to rak? Powiedz sobie

-będę miała raka to będę o tym wiedzieć bo bóle są nieznośne a nie jakieś tam ukłucia czy nawet wieksze bóle, zresztą badania było robione. WALE TO.

I zachowuj się tak jakbyś to waliła, nie biegnij robić kolejnych badań, nie serfuj po necie szukając gdzie sa bóle przy raku. To możesz zrobić, nad tym akurat panujesz!

Nie ma wytłumaczeń, ze bardzo csię chce sprawdzać.
Bo chociaż nad objawami i myślami nie da się panowac, to da się nad czynami.


I tak wkoło i wkoło i wkoło.
Tu potrzeba nie walczyć z myślami ale z nimi rozmawiać, z każdym objawem z każdą myślą, należy być świadomym, należy "ryzykować" nalezy rozmawiać i toczyć dialogi i równoczesnie działać.
Nie rezygnować z niczego, jak czasem się nie uda trudno, nastepny dzien na pewno nadejdzie.

Masz może ochote znowu robić badanie bo wydaje ci się, ze jednak to coś innego?

bądź świadomy, dopiero co robiłaś badania, nic nie mogło się zmienić, stan zdrowia się tak nie zmienia, RYZYKUJĘ i nie robię, a ty dziwko teraz mi pokaż co potrafisz. I jak bardzo chory jestem.

I rób swoje, zajmij się czymś, życiem, pracą, znajomymi, grami komputerowymi, sprzedażą w internecie, obojętnie. Nie czekaj na cud. Choćbysś miał się zmuszać, rób swoje, działaj, jak nie masz co robić, rób coś bezsensu, byle robić.
A może to bezsensu stanie się sensem :)

Kolejny przykład.
Było już niby lepiej aż nagle dostałeś silniejszego objawu?
Nagle doszedł nowy objaw? Poczułeś się dziwnie, źle, dostałeś ataku paniki?
Naszła cię straszna myśl? I znowu wszystko się osunęło a ty czujesz się tak parszywie albo gorzej niz na poczatku?

Stań sie świadomym, rozejrzyj się znowu co sie dzieje innego niż dotychczas?
Nic.
Przyszedł objaw, który miał prawo przyjść, bo jednak nadal masz nerwicę, nadal gdzieś w środku nie jesteś według ciebie bezpieczny, ale bądź czujny wobec realności a nie znowu tej iluzji.
Nic się nie dzieje, objaw zawsze jest dziwny i straszny, szczególnie jeśli przyszedł po chwilowej przerwie, uldze itp
Miałes prawo się źle poczuć, wystarszyc ale co teraz dalej?

Ano właśnie nic!


Bo nic sie nie dzieje, to znowu objaw ma cie zepchnąć w otchłań świata lęku, nie daj się temu, nie walcz, przełknij objaw, stało się, nic nie zrobisz, nie idź znowu w stronę tego otoczenia myślowego napełnionego strachem, że to znowu coś nie tak albo coś sie pogarsza.

Prowadź dialog!

Mów sobie

nic się nie pogarsza, nic mi nie będzie, to przejściowe, tak bywa, nie dam się nakrecić, wypad. Nie musze nzowu czytac ani się uspokajać, tak naprawde w glębi wiem co to jest.
Nie będę dawał się nakrecać ani manipulować.


Być może już było lepiej coś a tu nagle ni stąd ni zowąd, siedząc sobie w fotelu dostałes dziwnej mysli, albo dostałeś objawu, nagle się żle poczułeś.

Tak samo badź świadomy sytuacji, nagłe objawy nawet bez myślenia o tym czy lęku są MOŻLIWE, dopóki nie pozbyłeś sie nerwicy na dobre, nagłe objawy czy myśli są niestety mozliwe i sa nawet bardzo częste.
Nie trzeba mysleć o nerwicy aby mieć objawy czy ataki czy myśli lękowe. NIE TRZEBA, to może przyjść nagle, jak jesteśmy zrelaksowani.

Tłumacz sobie, wyjaśniaj, bluźnij, ośmieszaj i przede wszystkim RYZYKUJ I SPRAWDZAJ TE NERWICOWE OBAWY.

Za każdym razem tak samo.

Na tym to polega, nie masz przestawać o tym myśleć, tylko myśleć w inny sposób, w sposób dialogu z lękiem i myslami jakie płyną. Dzięki temu sie oswajasz z tym.
Oczywiście jeśli myśli nie ma to okey, ale jak sa myśli ty sam o tych myślach inaczej, zdobądź samemu dystans względem nich.

Wiele osób ma na przykład problemy z myślami, tego typu, że zrobią coś bliskim, że zrobią komuś krzywde, mają myśli agresywne, ze kogoś pobiją, uderza, podpalą i boją sie tego.
Wielu myśli, że traci rozum, że straci kontrolę i to sie stanie naprawdę.

W tym wypadku tak samo trzeba wyjść z iluzji, nerwica takie myśli dawać może i często daje, w przypadku tego nie straci się kontroli, to jest taki sam lęk jak przed utratą kontroli nad jelitami ,tylko czego innego dotyczy.
Należy być świadomym sytuacji, dialogować z myślami, nie bać się ich, to nie szaleństwo, przyjąć je, jest myśl typu:

- zaraz udusze matkę, albo jak pójdziemy spać to im zrobię pewnie krzywdę
odpowiadaj
- to niemozliwe zuepłnie w nerwicy.

Bądź swiadomy i odpowiadaj, nie ulegaj odczucią, które te myśli niosą, nie wstydź się tego, nie unikaj, konfrontuj sie z nimi. Sprawdzaj i ryzykuj.
Ośmieszaj np.
-zabije rodzine? najwyżej kupię nową

To jest ryzykowanie, ale ryzykowanie przez małe "r", bo ryzyka nie ma żadnego.


Np. masz myśli, że kogos uderzysz? Odpowiadaj

- nie stanie się to ale dawaj nerwica sprawdzam (ZARYZYKUJ)pokaz jak mocno jej przywale albo uduszę, chodź sprawdzimy jaka prawda w tym jest.

Zaraz pewnie przyjdzie myśl:

- o matko a co jeśli w to uwierze i naprawde sie to stanie (próba kontroli). Mów:

- no to mowie ci dawaj sprawdzimy to. I osmieszaj takie mysli w taki sposób.

Dialog i ryzykowanie powtarzane daje takie samo efekty jak zajmowanie myśli, po czasie uspokaja to umysł.

Bo jeśli zastanawiacie się co takie działanie daje, to własnie to.
Uspokaja umysł, nerwica opiera się na wierzeniu l ekowym myślą oraz kontrolowaniu objawów i wyczuleniu na wszystko, analizowaniu tego jak się czujemy.

Kiedy prowadzimy takie dialogi to po pierwsze, myśli lękowe po czasie nie mają już takiej władzy, bo przekonujemy się, że za nimi nie idzie nic oprócz emocji lęku, zaczynamy wierzyć, ze nie są prawdą.
Kiedy przekonujemy się o tym fakcie, to zarazem zmniejsza się kontrola, no bo jak wiemy, że te myśli lękowe to lekka bzdura i wierzymy w to nowe postrzeganie, wówczas kontrola jest już niepotrzebna.
Napięcie przez to opada samoistnie, a my z dnia na dzień zaczynamy czuć, że zaczynamy mieć władzę nad nerwicą, czyli nad naszym zachowaniem i świadomością.
Dzięki temu procesowi i temu, że będziemy tak robili, nasze nawyki lękowe, zmieniają się i przestajemy być wyczuleni i nastawieni, że "o boże za chwile to wróci," albo o boże znowu się źle czuje, albo o boże nie pójde tam bo lęk itp itd.
SYTUACJI I "O BOŻE" JEST WIELE.

Dając przykład, iż to działa na każde myśli, jeśli jest odpowiednio praktykowane i powtarzane oraz dochodzi elementem "ZARYZYKOWANIA"

Np na forum jest osoba, która ma mysli natrętne, że jest zbyt dowartościowana, i przez to nie odda się innemu, albo jak sie odda to za szybko, i będzie za łatwa albo za bardzo znowu cnotliwa.
Jak mówiłem wcześniej mysli mogą dotyczyć każdej kwestii.
I nie ma znaczenia ich treśc znaczenie ma to jak my do tego się nastawimy.

Bowiem w przypadku takich natręctw wystepuje obawa o zepsucie życia z powodów natrectw i obawa albo bycia cnotliwym albo puszczalskim, a do tego obawa przed zepsuciem zabawy i jakiejś znajomości, a jeszcze do tego obawa przed tym co ktoś inny pomyśli.

To wartości jakie atakuje w tym wypadku nerwica. Tu tak samo nie wolno podążać za tymi myślami w lękowy sposób, należy wprowadzic dialog i wyjrzeć poza iluzję i te głupie obawy.

Za każdym razem takich myśli powtarzamy np.
- ani cnotliwośc ani puszczalskośc złe nie są, skoro liczy się znajomośc i zabawa to obydwa czynniki mają sens i w sumie wali mnie to, która droga jest lepsza. Ważne to, zebym się bawiła w najlepsze.

Wychodzi wtedy na jaw, że problemem jest wówczas tez byc może opinia partnera, ale wówczas po prostu powinnismy zbytnio się tym nie przejmować,
-niech partner martwi się o swoją cnotliwośc
i tak też trzeba sobie powtarzac i zarazem ucinac te natrętne bezsensowne myśli.

Być moze za godzine znowu będzie to na nowo, to i tak trzeba tak robić, i jak dojdzie do spotkania zaryzykować, nie musimy sie odawać od razu :) ale za 3 spotkaniem i wyjdzie umiar. :)

Grunt to bycie świadomym, że to natrętne myśli i swiadomie decydować a nie biec za tymi myślami i się dołować, że będzie tak i tak i to źle, bo nigdy źle nie jest.
Jest wybór świadomy, to jest dobrze
.

Wielu ludzi ma problem z tym, ze po prostu oni do takiego myślenia są przyzwyczajeni albo nawet mają to od tak dawna, że można powiedziec urodzili się z tym. Ale każdy nawyk mozna odwrócić.

Problemem wielu nerwicowców jest koniecznośc kontroli i władzy czy to nad objawami, myślami czy odpowiedziami.

Wielu potrzebuje jasnych odpowiedzi, np. "myśl tak i tak to nerwica ci przejdzie", albo np. "czy wyjdę na cnotliwą czy puszczalską"? "Albo co jest po śmierci?".
W wielu wypadkach jak mamy nerwicę to natrętne myśli odpowiadają za to, a brak odpowiedzi i zarazem kontroli nad różnymi pytaniami czy myślami, powoduje, że nerwicowiec nakreca lęk sobie i zmęczenie.

Więc tu także odkrecaj swoje potrzeby, stan się swiadomym, że nie da się wielu rzeczy kontrolować, po prostu nie da, i nie ma jednoznacznych odpowiedzi, wazne aby nie ulegać strachowi i po prostu wybrać którąś drogę, a tu gdzie odpowiedzi nie ma ZARYZYKOWAĆ i odpuścić tej potrzebie kontroli.

W tym RYZYKOWANIU o którym piszę w temacie, mogą pomóc słowa, które ja sam sobie zawsze mówiłem, np "lepiej paść na zawał tu i teraz niż przez lata męczyć sie z lękiem, ze niby coś mi z sercem jest" albo "lepiej teraz wyjśc na kretyna niż bac sie odezwac, czy lękac się tego, iż upadniemy w tłumie albo tego, ze np. nam się ręce trzęsą"

Po prostu lepiej aby te rzekome obawy sie spełniły niż 20 lat życ z nerwicą, trzymając kontrolę i bojąc się, że to się stanie...
Nigdy więcej tego więziennego lęku.

Czytając to tym ryzykowaniu, od razu stań się świadomym, że w tym ryzykowaniu nie ma ryzyka, ale jest konieczne abyś ty, twoje emocje i twój umysł, przekonał się, ze nic sie nie dzieje, że to bujda, mimo objawów jest to bujda i iluzja nerwicowa.
Nigdy te obawy nerwicowe nie spełniaja się.

Czy mnie osobiście takie trenowanie dialogów cos dało? Oczywiści, dzieki temu porzuciłem kontrolę i wyszedłem z nerwicy całkiem.
I nerwica nie wraca, bo pamietajmy, ze nerwica to nie jest objaw, to nawet nie jest atak paniki, które sie pojawią w przypadku stresu czy traumy, nerwicą jest zaburzenie, które pojawia się po pierwszym ataku czy lęku, kiedy zaczynamy wierzyć iluzji nerwicowej, ze coś się dzieje, a potem to już wyczulenie, nastawienie i nakręcanie robią to, że nerwica żyje własnym życiem.

Objawy stresu i atak paniki może doświadczyć każdy, i wierzcie wielu doświadcza a nerwicy nie mają, bo podchodza do tego świadomie, stres może spowodować coś takiego ale nic sie nie dzieje.
Żyją dalej a to mija jak tylko hormony stresu sie uspokoją.

Trenowanie takich dialogów pomaga też w zwyczajnych stresach i problemach dnia codziennego ale to kwestia na inny temat.

Ulepszanie siebie i swojej postawy zawsze daje efekty, i nie chodzi o to aby kłamać, że jesteśmy smutni i udawać uśmiech, nie.
Emocje przyjmuj takimi jakie są weź je na klatę, odsmuć się swoje ale nie siedź w tym za długo. Zmieniaj otoczenie myślowe oraz prowadź dialogi, bo wyjscie jest z kazdej sytuacji, nawet jeśli wymaga radykalnych zmian. A jak wyjścia nie ma zostaje odpuszczenie sobie.
A tego wszystkiego uczy praktyka.

Dowodem na to, że można zmienić nawyki ( w tym i lękowe) jest np nauka bycia asertywnym.
O asertywności prawie każdy słyszał, ale zapisując się na kurs szybko możemy się przekonać, że i w tym wypadku nie chodzi o to aby zapisac się i sobie słuchać, co trener ma do powiedzenia.
Bo po prostu gówno ci to da.

Przykładowo, jak nie potrafimy odmawiać nachalnym sprzedawcą, nauka asertywności mówi o niczym innych jak nawykach w zachowaniu, wielu spuszcza wzrok i boi się odmówić, słuchając nachalnego gościa, a nawet coś kupując.
Nauka zmiany polega na jak najczęstszym odmawianiu, po czasie wchodzi to w nawyk i nie mamy z tym najmniejszych problemów.

Tak samo jest w przypadku nawyków lękowych, to, ze wstajesz rano po 3 miesiącach objawów nerwicowych i już czujesz się źle, to nic innego jak nawyk.

Mów sobie
dziś zrobie to i to, sram na ta nerwice.

ZARYZYKUJ
niech się dzieje co ma byc, sprawdzimy cię.



Na tym konczę, być może dodam więcej przykładów, choć to kazdy sam w głowie niech sobie to układa, tu nie chodzi aby powtarzać to z kartki, bo to nie kwestia doboru słów.
To kwestia zmiany świadomości, tego co sie dzieje.
Oraz kwestia tego, że trzeba jasno sobie powiedzieć, że objawy trwające 24 na dobę niczego nie zmieniają, objawy są zawsze straszne i zawsze trwają jak się obawiamy. Nie przeszkadzają uczyc się dialogów, ryzykowania, wręcz przeciwnie, pomagają w tym :)

Niczego nie zmieniaja też stany depresyjne w nerwicy, są także pewną iluzja, bowiem wzieły sie od ciągłego lęku i bezradności.
Jak zaczniesz zajmować myśli, szukac jakis sposobów zabicia czasu, zobaczysz, że depresja w sumie nie istnieje.

A do zabicia czasu nie trzeba pasji wielkiej, wielu nie ma żadnych pasji, szukaj więc, czasy obecne pozwalają robić wiele, chocby sie nie miało ochoty, siły, checi, róbmy coś.
A może sie okazać, że to polubimy.

Mnie od czasu nerwicy zostało np jako pasja handlowanie i szukanie zysku na wszystkim :)

Dodatkowo pamiętaj, że wszystko co tutaj jest opisane służy jako dobry motyw do tego aby zacząc zmieniac to co najważniejsze, jednakże dobrze chodzić na terapię i rozmawiac o tym z psychologiem, ci którzy mają więcej oleju w głowie, bedą sami wiedzieli, że taka postawa i takie próby przyniosą plony na pewno przyklasną dialogom wewnętrznym.
Do tego psycholog może wskazać inne wazne czynniki w naszych głowach i życiach, po prostu warto korzystać z pomocy terapeuty.
Warto stosowac magnez i inne witaminy, i nie po to aby po tygodniu wyzdrowieć...ale lęk czyli stres wypłukuje elektrolity.
Warto nie objadać się za bardzo, unikac ciężkostrawnych posiłków, bo nadwyrężony żoładek daje różne objawy, które nerwicowiec traktuje jako koniec świata.

Warto także stosować relaksację, poczytajcie temat medytacja-relaksacyjna-t3421.html medytacja nie dosyć, ze relaksuje to ma wpływ na pokazani nam jak szybko myśli mogą zniknąc, co może pomóc w dialogu z myslami lękowymi.
Dopiszę niedługo do tematu o medytacji Divina pewien fragment ksiązki, która mówi o tym jaki ma to fajny wpływ na świadomość myślową.

Czytajcie książki o pokonywaniu lęku, czasem warto natrafić na wskazówkę. Warto czytać niektóre ksiązki psychologiczne, o terapiach, może to nam dać obraz naszych problemów, pamietajmy, że psychoterapeuci też z nich korzystają.

Wiem, że kazdy liczy na natychmiastowy brak objawów czy ataków, najlepiej juz, teraz, jutro.

Cóż być może to jest możliwe ale najlepiej podejśc jednak do tego z cierpliwością i od początku podejśc tak jak należy, ze świadomością, że to jest wielkie nic.
A to naprawdę przyspieszy proces.

Dodatkowo jeśli masz problem typu, że było już lepiej i nagle ci dowalił lęk znowu, objawy silne, nadal kontynuuj. Nie dawaj się wkręcać od poczatku.


Dopiszę jeszcze solidne podsumowanie tematu ale to w przyszłym czasie.

:papa
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
vitaminac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 84
Rejestracja: 13 listopada 2013, o 14:09

20 listopada 2013, o 21:44

Jesteś lepszy niż Xanaksik :))!!!
http://vitaminac.flog.pl/ moja odskocznia :)

http://znerwica.blogspot.com/

Czego Jaś się nauczył, tego Jan się może oduczyć.
Zablokowany