Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Koniec z nerwicą natręctw myślowych - ROCD - odburzony!

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

3 czerwca 2020, o 23:54

kruszyna7733 pisze:
1 czerwca 2020, o 11:42
martinsonetto pisze:
1 czerwca 2020, o 09:58
Wilku pisze:
1 czerwca 2020, o 09:21


Zrozumiałam, że jeśli tak dużo osób mówi o akceptacji, to musi to być klucz do wyjścia. I sluchalam i czytalam o tym, a potem "zaryzykowalam" Zresztą czy może być gorzej niż jest Ci teraz? Czy już nie czujesz się źle?

Wiadomo, że jeśli tak sobie powiesz to dostaniesz odpowiedź zleknionego umysłu tego typu "może odejdz chcesz się zgodzić na brak uczuć przez całe życie". Wtedy musisz sobie odpowiedź w coś co wierzysz chociaż troszkę. Np. "Nie nie odejdę, bo emocje i uczucia to jedno, a moja władza nad życiem to drugie. Ja podejmuje decyzję, by nie odchodzić, nawet jeśli nie czuje miłości, bo chce być z tym człowiekiem. Po prostu nerwica z pewnych niezależnych powodów wprowadziła moj mózg w stan alarmowy." I nie dajesz się wkrecac. Skoro chcesz to nic tego nie Może zmienić- nawet uczucia. Uwierz nam. Z czasem myśli oslabna. Ale bądź konsekwentna i nie dawaj się ruminacji. Szukaj zajęcia i szybko ucinaj rozkminy jakimś zdaniem.
Dokładnie tak, akceptacja, racjonalizacja i ucinanie analiz, które jest w zasadzie ryzykowaniem to główna podstawa, oczywiście każdy jeszcze kilka dodatkowych indywidualnych postaw zapewne będzie potrzebował, choćby takich, żeby nie unikać partnera na siłę, ale to są najważniejsze rzeczy i zarazem tak naprawdę całość, jaka jest potrzebna. Angażować się też warto w życie, które nie jest powiązane ze związkiem, a jeśli jest to znowu to samo co w pierwszym akapicie. Również stosowałem zdania, czyli taką racjonalizację, że nie słucham myśli i emocji zaburzonych, bo działanie i życie to inna sprawa niż mechanizm zaburzenia albo olewam, bo to znowu to samo, znowu stara śpiewka. Dużo stosowałem takich różnych zdań i ucinałem analizy a wtedy pojawiał się żal, że nie jest normalnie albo właśnie nasilenie niepokoju, napięcia, że coś przeoczę i będę nieszczęśliwy, ale to też akceptowałem, bo byłem zaburzony a tak to przecież działa. Tylko tak trzeba wkoło i wkoło. W sumie warto zwrócić uwagę, że jak się odburzyłem z ROCD, to poznałem 3 osoby, które też już wyszły z tego samego i w bardzo podobny sposób. Właśnie Wilka tu na forum, dziewczynę, z która możną powiedzieć się odburzałem i ją trochę znałem z dawnej grupy na Skype Wiktora i jeszcze jedna dziewczyna tu z forum. To nie jest przypadek, tylko własnie klucz do wyjścia, ale z systematycznością bez upewniania się.
A czy oprócz myśli takich typowych kocham nie kocham mieliście natrętne myśli na temat cech partnera ? Ja mam jakiegoś hopla ma punkcie inteligencji porównuje go do wszystkich i ciągle wypada gorzej , jak tamte myśli przynajmniej staram się akceptować tak z tym nie jak nie potrafię sobie poradzić wybudza mnie to w nocy trzęsie rano ;(
Tak, u mnie to obraca się myślę wokół dwóch cech. Jeszcze ze 3 miesiące temu płakałam że jest niższy. Teraz praktycznie w ogóle mi to nie przeszkadza, a emocje skupiły się na czymś innym..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Loska1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 14:32

31 lipca 2020, o 21:48

Wilku i martinneto dziękuje wam za wasze doświadczenia, bo mieliscie rocd jak ja. Co byście zrobili na moim miejscu kiedy byście się rozstali przez natręctwa a w drugim związku pojawiłoby się to samo? Bralibyście leki? Wiem ze to może głupie pytanie ale nie daję rady z depresją i ciągle leżę a nie moge nic powiedzieć drugiemu partnerowi o tym co myślę i czuję wobec niego bo to byłoby chore dla niego. Biorę już lek ale nie działa, lekarka chce mi dołożyć dwa, polecacie to czy odburzanie, terapie cokolwiek?
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

1 sierpnia 2020, o 01:10

Terapie i odburzanie polecam na pewno, ale nie tą, która kazała Ci słuchać natręctw, bo dla mnie to powinnaś zwrócić się o zwrot połowy opłat za terapię, choć nie wiem ile czasu tam chodziłaś. Jeżeli chodzi o leki, to nie wiem co masz zrobić, nie jestem specjalistą, żeby doradzać w takich sprawach ale jeśli nie czujesz się na siłach do tego stopnia, że leżysz w łóżku to może i warto na jakiś czas po leki sięgnąć, bo odburzanie, terapia to dopiero po wielu miesiącach w przód da efekty, jeśli będzie miała dać. Chciałbym Cię jakoś inaczej pocieszyć ale miałem natrętne myśli i wiem, że to nie mija tak jakby nam pasowało, a sytuację też masz ogólnie trudną dodatkowo.
Agata25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 30 października 2018, o 16:12

1 sierpnia 2020, o 10:58

Tak z ciekawości luknęłam sobie na ten temat znów co tam ludzie piszą. Będąc w długoletnim związku ja miałam długi okres czasu rocd tyle że ja nie wiedziałam wtedy co to kuźwa jest xD brnęłam w to wszystko o czym mowa tu w poście 😂 Wszystko to co tu pisze autor i ludziska , miałam wszystko i podkręcał mnie ogólnie też lęk przed odrzuceniem. Ogólnie temat cichł jak wpadałam w strach przed chorobami później to już poszło przed utratą kontroli po zjeździe . Powiem tak w życiu nie da się zapomnieć o nerwicy na siłę byle zapomnieć i nie wróciło . Jeśli tego sttrachu się nie wyzybyjemy z sb i nie znamy bardzo dobrze mechanizmu to ucieczka od tego nie da nic.
Co ciekawe ja podczas ogólnie wychodzenia z zaburzenia miałam kilkukrotnie nawrót tych wątpliwości czy to ten? Brak uczuć, ogólnie obrzydzenie do niego, miałam wrażenie że jego obecność mnie męczy dużo pisać, ale było to mega natrętne i miało ogromny ladunek emocjonalny lęk . . Tyle, że ja wiedziałam, że jak wejdę w ten sam schemat to znów będę tkwić w tym po uszy. Ogólnie ja mialam inne koniki, ale ten temat rowniez się pojawiał. Świadomym działaniem i znajomością mechanizmu nie dałam się wkręcić jak to było lata temu.
Dwa to myślę, że też ważne ogólnie dac sobie czas. To bardzo istotne. U mnie takie świadome działanie wobec tych swoich wyobrażeń trwało sporo bo ponad rok. Po roku ja dopiero zaczynałam mieć prześwity. Byc może byłoby szybciej gdyby nie to, że ja fakt faktem czekalam aż te tematy przestaną mnie męczyć i będę mogła spokojnie o życiu myśleć a nie jak zaczynałam myśleć to zaraz wchodziło w paradę zok.
Dwa ogólnie zajęcie życiem a nie ciągle nerwica. Tylko nie życie życiem byle zapomnieć, ale zycie z tym i zdanie sobie w pewnym momencie sprawy, że my nadal żyjemy i nic do tej pory się nie stało z tej mojej głowy.
I trzy mam nadzieję, że mnie autor postu nie zastrzeli z łuku, żem trochę zaśmiecila mu posta 😜 pozdro
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

1 sierpnia 2020, o 11:09

Agata25 pisze:
1 sierpnia 2020, o 10:58
Tak z ciekawości luknęłam sobie na ten temat znów co tam ludzie piszą. Będąc w długoletnim związku ja miałam długi okres czasu rocd tyle że ja nie wiedziałam wtedy co to kuźwa jest xD brnęłam w to wszystko o czym mowa tu w poście 😂 Wszystko to co tu pisze autor i ludziska , miałam wszystko i podkręcał mnie ogólnie też lęk przed odrzuceniem. Ogólnie temat cichł jak wpadałam w strach przed chorobami później to już poszło przed utratą kontroli po zjeździe . Powiem tak w życiu nie da się zapomnieć o nerwicy na siłę byle zapomnieć i nie wróciło . Jeśli tego sttrachu się nie wyzybyjemy z sb i nie znamy bardzo dobrze mechanizmu to ucieczka od tego nie da nic.
Co ciekawe ja podczas ogólnie wychodzenia z zaburzenia miałam kilkukrotnie nawrót tych wątpliwości czy to ten? Brak uczuć, ogólnie obrzydzenie do niego, miałam wrażenie że jego obecność mnie męczy dużo pisać, ale było to mega natrętne i miało ogromny ladunek emocjonalny lęk . . Tyle, że ja wiedziałam, że jak wejdę w ten sam schemat to znów będę tkwić w tym po uszy. Ogólnie ja mialam inne koniki, ale ten temat rowniez się pojawiał. Świadomym działaniem i znajomością mechanizmu nie dałam się wkręcić jak to było lata temu.
Dwa to myślę, że też ważne ogólnie dac sobie czas. To bardzo istotne. U mnie takie świadome działanie wobec tych swoich wyobrażeń trwało sporo bo ponad rok. Po roku ja dopiero zaczynałam mieć prześwity. Byc może byłoby szybciej gdyby nie to, że ja fakt faktem czekalam aż te tematy przestaną mnie męczyć i będę mogła spokojnie o życiu myśleć a nie jak zaczynałam myśleć to zaraz wchodziło w paradę zok.
Dwa ogólnie zajęcie życiem a nie ciągle nerwica. Tylko nie życie życiem byle zapomnieć, ale zycie z tym i zdanie sobie w pewnym momencie sprawy, że my nadal żyjemy i nic do tej pory się nie stało z tej mojej głowy.
I trzy mam nadzieję, że mnie autor postu nie zastrzeli z łuku, żem trochę zaśmiecila mu posta 😜 pozdro
Nie zasmieciłaś i napisałaś bardzo ważne wnioski, które zresztą pokrywają się z tym co sam tu naprodukowałem i bardzo dobrze, bo skoro jest więcej osób, które podobne mają wnioski a nawet różne obawy, to znaczy że warto tak działać a po czasie powoli wychodzi szydło z wora czyli w tym wypadku powolne wychodzenie nerwicy z głowy heh :) zobacz sobie z ciekawości ten temat ostatni bol-jest-nieunikniony-cierpienie-jest-w ... 15824.html bo wydaje mi się po Twoim poście o fobii, że też musiałaś na tę akceptację i dawanie czasu sobie zapracować a nie, że przyszło samo od razu. :)
Nie umiem strzelać z łuku hehe
Agata25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 30 października 2018, o 16:12

1 sierpnia 2020, o 22:10

martinsonetto pisze:
1 sierpnia 2020, o 11:09
Agata25 pisze:
1 sierpnia 2020, o 10:58
Tak z ciekawości luknęłam sobie na ten temat znów co tam ludzie piszą. Będąc w długoletnim związku ja miałam długi okres czasu rocd tyle że ja nie wiedziałam wtedy co to kuźwa jest xD brnęłam w to wszystko o czym mowa tu w poście 😂 Wszystko to co tu pisze autor i ludziska , miałam wszystko i podkręcał mnie ogólnie też lęk przed odrzuceniem. Ogólnie temat cichł jak wpadałam w strach przed chorobami później to już poszło przed utratą kontroli po zjeździe . Powiem tak w życiu nie da się zapomnieć o nerwicy na siłę byle zapomnieć i nie wróciło . Jeśli tego sttrachu się nie wyzybyjemy z sb i nie znamy bardzo dobrze mechanizmu to ucieczka od tego nie da nic.
Co ciekawe ja podczas ogólnie wychodzenia z zaburzenia miałam kilkukrotnie nawrót tych wątpliwości czy to ten? Brak uczuć, ogólnie obrzydzenie do niego, miałam wrażenie że jego obecność mnie męczy dużo pisać, ale było to mega natrętne i miało ogromny ladunek emocjonalny lęk . . Tyle, że ja wiedziałam, że jak wejdę w ten sam schemat to znów będę tkwić w tym po uszy. Ogólnie ja mialam inne koniki, ale ten temat rowniez się pojawiał. Świadomym działaniem i znajomością mechanizmu nie dałam się wkręcić jak to było lata temu.
Dwa to myślę, że też ważne ogólnie dac sobie czas. To bardzo istotne. U mnie takie świadome działanie wobec tych swoich wyobrażeń trwało sporo bo ponad rok. Po roku ja dopiero zaczynałam mieć prześwity. Byc może byłoby szybciej gdyby nie to, że ja fakt faktem czekalam aż te tematy przestaną mnie męczyć i będę mogła spokojnie o życiu myśleć a nie jak zaczynałam myśleć to zaraz wchodziło w paradę zok.
Dwa ogólnie zajęcie życiem a nie ciągle nerwica. Tylko nie życie życiem byle zapomnieć, ale zycie z tym i zdanie sobie w pewnym momencie sprawy, że my nadal żyjemy i nic do tej pory się nie stało z tej mojej głowy.
I trzy mam nadzieję, że mnie autor postu nie zastrzeli z łuku, żem trochę zaśmiecila mu posta 😜 pozdro
Nie zasmieciłaś i napisałaś bardzo ważne wnioski, które zresztą pokrywają się z tym co sam tu naprodukowałem i bardzo dobrze, bo skoro jest więcej osób, które podobne mają wnioski a nawet różne obawy, to znaczy że warto tak działać a po czasie powoli wychodzi szydło z wora czyli w tym wypadku powolne wychodzenie nerwicy z głowy heh :) zobacz sobie z ciekawości ten temat ostatni bol-jest-nieunikniony-cierpienie-jest-w ... 15824.html bo wydaje mi się po Twoim poście o fobii, że też musiałaś na tę akceptację i dawanie czasu sobie zapracować a nie, że przyszło samo od razu. :)
Nie umiem strzelać z łuku hehe
Tak bo to tak wygląda, obawy można mieć różne, ale mechanizm jest ten sam. Może być milion objawów, milon obaw, ale jeśli ciągle wpadamy w wir pracy i cieszymy się, że tego nie ma to klops. Bo ucieczka to tak jakbysmy uciekali przed samym sobą, wypierali własne emocje a to czeka na odpowiedni moment kiedy pierdyknie a my wtedy ola Boga to wróciło, koniec świata. Takie w sobie zdziwienie bo nie robiliśmy to co trzeba było a robilismy wszystko żeby poszło i nie wróciło . A co do linku ciekawy przyznam. Trochę pokrywa się z tym lękiem społecznym, który mnie zamykał na ludzi.
Nie no z ręką na sercu nic od razu nie przychodzi. 😂 Chociaż ja ciagle czekałam na koniec. Kiedy to minie, o boże znowu to jest, o boże jestem smutna jak narzeczony wyjechał, ale napisze do terapeuty i upewnię się, że to nie depresja, boże jestem szczęśliwa że pojechał, chyba go nie kocham xdd przykladow mnóstwo ale jak widać schemat ten sam .Zawsze można się nauczyć strzelać z łuku. 😂
Loska1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 14:32

2 sierpnia 2020, o 00:21

Dziękuję wam za odpowiedzi, musze od czegoś zaczać a w rocd może tak być że kazdy inny się podoba nagle 200 razy bardziej?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 sierpnia 2020, o 00:49

Loska1 pisze:
2 sierpnia 2020, o 00:21
Dziękuję wam za odpowiedzi, musze od czegoś zaczać a w rocd może tak być że kazdy inny się podoba nagle 200 razy bardziej?
Przede wszystkim to sobie odsłuchaj może to najpierw etap-kowe-t4330.html bo albo brakuje Ci wiedzy elementarnej o mechanizmach zaburzenia, albo totalnie je ignorujesz.
Zobacz co robisz w tym pytaniu powyższym - PRÓBUJESZ SIĘ UPEWNIĆ :) Pomimo tego, że z tego co widzę dostałaś w zasadzie 1000 procentowy dowód na to, że Twoje natrętne myśli to nerwica, ale jednak upewniasz się, czy MOŻE TAK BYĆ. :) Piszę to, dlatego, że dopóki tego nie zobaczysz i nie przyjmiesz na początku racjonalnie jako założenie - że ROCD to takie same mechanizmy, to zawsze wątpliwośc "wygra".
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Loska1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 14:32

5 sierpnia 2020, o 11:07

Victor ale czy z rocd uważasz że można wyjść bo jednak to inna nerwica niż wszystkie, to słuszne jest traktowanie wszystkiego tak jak w innych nerwicach? Bo ja nie pisałam o myślach a tym że teraz mimo że jestem w nowym związku zwracam uwagę na wszystkich dookoła i wydaje mi się a nawet go czuje ze każdy mi się dużo bardziej podoba od obecnego choć wcześniej on był super dla mnie czyli kilka miesięcy temu i w poprzednim związki też tak było ale wątpliwość jest bo moim zdaniem w innych nerwicach tak nie ma
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

5 sierpnia 2020, o 11:13

Serio nie ma tak w innych nerwicach? To poczytaj może coś poza własnymi postami i swoich objawach. :) ja jak widzę kamień większy na drodze to już zaczynam myśleć egzystencjalnie bo rocd nie mam ale natręctwa egzystencjalne tak,wiec takie coś dotyczy każdej nerwicy. Przechodzę obok windy i myśl leci skocz pod nią bo życie nie ma sensu, masz dd, każdy jest wyczulony.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

17 sierpnia 2020, o 13:50

Loska1 pisze:
5 sierpnia 2020, o 11:07
Victor ale czy z rocd uważasz że można wyjść bo jednak to inna nerwica niż wszystkie, to słuszne jest traktowanie wszystkiego tak jak w innych nerwicach? Bo ja nie pisałam o myślach a tym że teraz mimo że jestem w nowym związku zwracam uwagę na wszystkich dookoła i wydaje mi się a nawet go czuje ze każdy mi się dużo bardziej podoba od obecnego choć wcześniej on był super dla mnie czyli kilka miesięcy temu i w poprzednim związki też tak było ale wątpliwość jest bo moim zdaniem w innych nerwicach tak nie ma
Nie jest to inna nerwica niż wszystkie i piszę to jako ktoś kto miał rocd i stawianie sobie samemu takich barier, że to coś innego nasilać Ci będzie wątpliwości. Rocd to nie tylko myśli natrętne ale też uczucia, napisałem o tym w pierwszym poście w tym temacie. Czułem nawet obrzydzenie do dziewczyny.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

17 sierpnia 2020, o 16:13

Zgadzam się z martinsonetto. ROCD to po prostu nerwica ukierunkowana na realację.
Ale w ogóle zauważyłam, że niektóre osoby z ROCD lubią narrację, że to niby jakiś specjalny rodzaj zaburzenia, gdzie tak naprawdę mechanizmy są takie same. Ja miałam ROCD przy okazji okazji zaburzenia lękowego i nie widzę w nim jakieś "wyjątkowości".
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

17 sierpnia 2020, o 17:57

martinsonetto pisze:
17 sierpnia 2020, o 13:50
Loska1 pisze:
5 sierpnia 2020, o 11:07
Victor ale czy z rocd uważasz że można wyjść bo jednak to inna nerwica niż wszystkie, to słuszne jest traktowanie wszystkiego tak jak w innych nerwicach? Bo ja nie pisałam o myślach a tym że teraz mimo że jestem w nowym związku zwracam uwagę na wszystkich dookoła i wydaje mi się a nawet go czuje ze każdy mi się dużo bardziej podoba od obecnego choć wcześniej on był super dla mnie czyli kilka miesięcy temu i w poprzednim związki też tak było ale wątpliwość jest bo moim zdaniem w innych nerwicach tak nie ma
Nie jest to inna nerwica niż wszystkie i piszę to jako ktoś kto miał rocd i stawianie sobie samemu takich barier, że to coś innego nasilać Ci będzie wątpliwości. Rocd to nie tylko myśli natrętne ale też uczucia, napisałem o tym w pierwszym poście w tym temacie. Czułem nawet obrzydzenie do dziewczyny.
Powiem szczerze, że ludzie bez nerwicy też mają, czasami takie odczucia kocham, nie kocham, wkurza mnie itd itp tylko, że w to nie wchodzą. Ja coś akiego miałam w różnych związkach kilkanaście lat przed nerwicą. Dlatego uważam również, że to żaden szczególny rodzaj nerwicy. Poprostu nadałaś(eś) tu wartość, a reszta poszła już sama.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

18 sierpnia 2020, o 19:36

W sumie to się z tym nie do końca zgadzam. Oczywiście, że w związkach bez nerwicy także może występować niepewność, tak jak i bez nerwicy może występować strach przed śmiercią. W zaburzeniu jest to wszystko nasilone i tu zgoda, ale rodzaj nerwicy jest zależny od obawy. Rocd to nie to samo, co niepewność związkowa jaka występuje wszędzie, tylko są to natrętne myśli i odczucia, które bez rocd trudno sobie nawet wyobrazić. Mnie nigdy nie dawało ulgi stwierdzenie, że to nie rocd tylko zwykle myśli a ja się na nich skupiam, bo wcale tak nie było w moim wypadku.
Loska1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 14:32

18 sierpnia 2020, o 19:56

życie pisze:
17 sierpnia 2020, o 17:57
martinsonetto pisze:
17 sierpnia 2020, o 13:50
Loska1 pisze:
5 sierpnia 2020, o 11:07
Victor ale czy z rocd uważasz że można wyjść bo jednak to inna nerwica niż wszystkie, to słuszne jest traktowanie wszystkiego tak jak w innych nerwicach? Bo ja nie pisałam o myślach a tym że teraz mimo że jestem w nowym związku zwracam uwagę na wszystkich dookoła i wydaje mi się a nawet go czuje ze każdy mi się dużo bardziej podoba od obecnego choć wcześniej on był super dla mnie czyli kilka miesięcy temu i w poprzednim związki też tak było ale wątpliwość jest bo moim zdaniem w innych nerwicach tak nie ma
Nie jest to inna nerwica niż wszystkie i piszę to jako ktoś kto miał rocd i stawianie sobie samemu takich barier, że to coś innego nasilać Ci będzie wątpliwości. Rocd to nie tylko myśli natrętne ale też uczucia, napisałem o tym w pierwszym poście w tym temacie. Czułem nawet obrzydzenie do dziewczyny.
Powiem szczerze, że ludzie bez nerwicy też mają, czasami takie odczucia kocham, nie kocham, wkurza mnie itd itp tylko, że w to nie wchodzą. Ja coś akiego miałam w różnych związkach kilkanaście lat przed nerwicą. Dlatego uważam również, że to żaden szczególny rodzaj nerwicy. Poprostu nadałaś(eś) tu wartość, a reszta poszła już sama.
Czyli te myśli to jednak prawda a ja to tylko sama nasilam? Mój ostatni związek zerwałam z powodu tych myśli, teraz od jakiegoś czasu stworzyłam nowy i nie było problemu, ale z dnia na dzień zaczęły mnie dręczyć myśli podobne do tych co w poprzednim związku a nawet więcej i to mogą być moje prawdziwe przemyślenia? Dotyczą nawet wiedzy a nigdy nie sądziłam, że to głupi chłopak a teraz mam myśli że nie pasujemy do siebie bo czegoś nie wiedział w teleturnieju. Okropnie mnie te myśli męczą i jak rozróżnić je od tych własnych?
ODPOWIEDZ