Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Koniec z nerwicą natręctw myślowych - ROCD - odburzony!

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

3 kwietnia 2020, o 22:54

Wilku pisze:
3 kwietnia 2020, o 21:37
Też się podpisuję :). Mózg musi mieć czas i przestrzeń by przestać działać w trybie awaryjnym, a do tego potrzebna jest praca nad analizą, nie wkręcanie się, prowadzenie dialogu -ja np. sobie mówiłam "trudno najwyżej będę to miała przez całe życie, trudno najwyżej go nie kocham. Nie czuję, że go kocham, ale decyduję się by z nim być, a Ty nerwiczko mi w tym nie przeszkodzisz :D" - akceptacja.

Jak człowiek się czuje po wyjściu? Dokładnie tak jak pisze martinsonetto - żyjesz normalnie - są inne problemy - ale rozkminy dot. kocham nie kocham nie istnieją w głowie, nie skanujesz ciągle partnera doszukując się braków ;) jest normalnie, jest dobrze :)

Walczyłam ok 5 lat. Wychodziłam krok po kroczku. Wygrałam z ROCD<3
Pamiętam Cię Kochana, dajesz nadzieję!

Ja też dobijam powoli do 5 lat z rocd, myślałam, że jestem totalnie beznadziejnym przypadkiem, że przez tyle lat nie radzę sobie.

Gratuluję Ci serdecznie ! :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

4 kwietnia 2020, o 15:09

Ja ciągle nie wiem co źle robię odsuwam te myśli staram się nie analizować ale to ciągle jest obecne praktycznie o takiej samej mocy wybudza w nocy i nad ranem staram się szukać zajęcia ale tracę już powoli nadzieję co jeszcze mogę zrobić ?
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

4 kwietnia 2020, o 16:00

kruszyna7733 pisze:
4 kwietnia 2020, o 15:09
Ja ciągle nie wiem co źle robię odsuwam te myśli staram się nie analizować ale to ciągle jest obecne praktycznie o takiej samej mocy wybudza w nocy i nad ranem staram się szukać zajęcia ale tracę już powoli nadzieję co jeszcze mogę zrobić ?
Nie pytaj co jeszcze, tylko czy dajesz sobie wystarczającą ilość czasu? Zobacz jaki czas wpisałem ja w swoją historię, jaki czas koleżanka wyżej. Naprawdę potrzeba wkoło tego samego ale sumiennie i żeby to było rozłożone w czasie. Moim zdaniem z nerwicy natręctw myślowych nie wyjdzie się raz dwa w kilka miesięcy, to wymaga czasu, czasu, czasu i jeszcze raz czasu a poza czasem uporu i to jak to Wiktor zawsze powtarza racjonalnego.
Wilku pisze:
3 kwietnia 2020, o 21:37
Też się podpisuję :). Mózg musi mieć czas i przestrzeń by przestać działać w trybie awaryjnym, a do tego potrzebna jest praca nad analizą, nie wkręcanie się, prowadzenie dialogu -ja np. sobie mówiłam "trudno najwyżej będę to miała przez całe życie, trudno najwyżej go nie kocham. Nie czuję, że go kocham, ale decyduję się by z nim być, a Ty nerwiczko mi w tym nie przeszkodzisz :D" - akceptacja.

Jak człowiek się czuje po wyjściu? Dokładnie tak jak pisze martinsonetto - żyjesz normalnie - są inne problemy - ale rozkminy dot. kocham nie kocham nie istnieją w głowie, nie skanujesz ciągle partnera doszukując się braków ;) jest normalnie, jest dobrze :)

Walczyłam ok 5 lat. Wychodziłam krok po kroczku. Wygrałam z ROCD<3
Gratuluję! Tez stosowałem takie dialogi na przekór, bardzo pomocne przy wątpliwościach.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

4 kwietnia 2020, o 16:03

martinsonetto pisze:
4 kwietnia 2020, o 16:00
kruszyna7733 pisze:
4 kwietnia 2020, o 15:09
Ja ciągle nie wiem co źle robię odsuwam te myśli staram się nie analizować ale to ciągle jest obecne praktycznie o takiej samej mocy wybudza w nocy i nad ranem staram się szukać zajęcia ale tracę już powoli nadzieję co jeszcze mogę zrobić ?
Nie pytaj co jeszcze, tylko czy dajesz sobie wystarczającą ilość czasu? Zobacz jaki czas wpisałem ja w swoją historię, jaki czas koleżanka wyżej. Naprawdę potrzeba wkoło tego samego ale sumiennie i żeby to było rozłożone w czasie. Moim zdaniem z nerwicy natręctw myślowych nie wyjdzie się raz dwa w kilka miesięcy, to wymaga czasu, czasu, czasu i jeszcze raz czasu a poza czasem uporu i to jak to Wiktor zawsze powtarza racjonalnego.
Wilku pisze:
3 kwietnia 2020, o 21:37
Też się podpisuję :). Mózg musi mieć czas i przestrzeń by przestać działać w trybie awaryjnym, a do tego potrzebna jest praca nad analizą, nie wkręcanie się, prowadzenie dialogu -ja np. sobie mówiłam "trudno najwyżej będę to miała przez całe życie, trudno najwyżej go nie kocham. Nie czuję, że go kocham, ale decyduję się by z nim być, a Ty nerwiczko mi w tym nie przeszkodzisz :D" - akceptacja.

Jak człowiek się czuje po wyjściu? Dokładnie tak jak pisze martinsonetto - żyjesz normalnie - są inne problemy - ale rozkminy dot. kocham nie kocham nie istnieją w głowie, nie skanujesz ciągle partnera doszukując się braków ;) jest normalnie, jest dobrze :)

Walczyłam ok 5 lat. Wychodziłam krok po kroczku. Wygrałam z ROCD<3
Gratuluję! Tez stosowałem takie dialogi na przekór, bardzo pomocne przy wątpliwościach.
Trwa to juz u mnie lata długie lata nie tygodnie czy miesiace dlatego może mam już takie zwątpienie czy frustracje że to nie mija i ciągle się zastanawiam co robię źle
karolak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 24 marca 2020, o 16:49

4 kwietnia 2020, o 16:40

tez mam ten problem , moja obecna dziewczyne znam ponad 12 lat .Poczaki to była przyjazń ze szkoły , gdy mielismy 18 lat zaczelsimy byc para ale juz wtedy mialem bałagan w głowie , ciagle analizy , tłumaczenie sobie wszystkeigo, ciągłe watpliwosc i perfekcjonizm tez był duzym problemem do tego byłem osoba lękliwa , i zaczely sie mylsli ze taki ktos jak ja na nia nie zasługuje , meczły mnie mysli czy ja kocham kazda stan emocjonalny analizowalem, zrywalsimy ze soba pozniej wracalismy do siebie chyba 3 razy .. az gdy miałem 22 lata dostałem pierwszego ataku paniki ze wzgledu ze chorowałem powaznie na serce myslalem ze to juz koniec , ze umieram tak somaty dały o sobie znac , meisiac nie spałem totalnie odrealniony dd dokuczało mi bardzo poszedlem do psychiatry ktory swtierdzil depresje i na 3 miesiace zlecil tabletki po ktorych czułem sie błogo , w okresie gdy zaczełem je brac znowu zeszlismy sie z moja dziewcyzna i tworzylismy naprawde powazny zwiazek , ponad rok czasu mieszkalismy razem bywały takie dni ze miałem jakeis rozkminy porownywanie naszego zwiazku do innych mysli czy jestem z nia szczesliwy czy ja kocham czy moze z inna dzeiwczyna było by mi lepiej meczyło mnie to ale zazwyczaj trwało kilka dni i ucichało ale do konca nie byłem pewien swoich uczuc , zaczałem psychoterapie i strasznie skupilem sie na nerwicy ciagłe czytania google objawow jakie to traszne jest ( to było zanim znalazłem forum) zaczałem miec tez stany depresyjne , az w koncu przyszedł moment ze wszystkie mysli obawy przeszły na zwiazek i ciagle watpliowsci i analizy doszukiwanie sie wad myslenie o innych kobietach ( kolezankach dziewczyny ) widzałem tylko negatywy az doszło do tego ze zaproponowałe zameiszaknie osobno narazie zeby wrociła do swoich rodzicow , byłem skłonny zakonczyc zwiazek bo myslalem ze tak bedzie lepiej dla mnie ale nie potrafilem bo jest ona dla mnie bardzo wazna , wytłumaczylismy sobie wszytsko czytalismy artykuły o ROCD i ja bardzo chce sie postarac ale wszystko mnie zniecheca gdy tylko sie spotykamy odczuwam stany depresyjne i juz sam nie wiem co jest prawda ..
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

4 kwietnia 2020, o 17:30

kruszyna7733 pisze:
4 kwietnia 2020, o 16:03

Trwa to juz u mnie lata długie lata nie tygodnie czy miesiace dlatego może mam już takie zwątpienie czy frustracje że to nie mija i ciągle się zastanawiam co robię źle
Tylko w tym dawaniu sobie czasu to nie chodzi o to ile to trwa, ale od kiedy pracuję nad sobą. Bo jakbym miał powiedzieć ile zaburzenie ogólnie trwało to o wiele więcej niż czas pracy nad sobą i myśle, ze nie tylko ja spośród osób, które wyszły z zaburzeń.
Evita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 19 stycznia 2019, o 14:35

12 kwietnia 2020, o 19:17

Gratulacje.
Mam pytanie- ile razy miałeś sesje z Wiktorem, czy odbywały się co tydzień?
Pozdrawiam serdecznie
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

12 kwietnia 2020, o 23:28

Evita pisze:
12 kwietnia 2020, o 19:17
Gratulacje.
Mam pytanie- ile razy miałeś sesje z Wiktorem, czy odbywały się co tydzień?
Pozdrawiam serdecznie
Nie znam całościowej liczby, ale spotkania odbywały się co tydzień a później co dwa tygodnie przez prawie 2 lata. Teraz mam raz w miesiącu, bo szlifuję perfekcjonizm, a raczej jego brak heh i czasem chcę pewne schematy presjogenne omówić, bo teraz jeszcze dbam o higienę emocjonalną i chcę wiedzieć, na czym z tym stoję.
Lara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 26 marca 2019, o 11:04

12 kwietnia 2020, o 23:44

martinsonetto pisze:
12 kwietnia 2020, o 23:28
Evita pisze:
12 kwietnia 2020, o 19:17
Gratulacje.
Mam pytanie- ile razy miałeś sesje z Wiktorem, czy odbywały się co tydzień?
Pozdrawiam serdecznie
Nie znam całościowej liczby, ale spotkania odbywały się co tydzień a później co dwa tygodnie przez prawie 2 lata. Teraz mam raz w miesiącu, bo szlifuję perfekcjonizm, a raczej jego brak heh i czasem chcę pewne schematy presjogenne omówić, bo teraz jeszcze dbam o higienę emocjonalną i chcę wiedzieć, na czym z tym stoję.
Czyli po odburzeniu musiałeś dalej się terapeutyzować, czy to bardziej taki wybór? Chodzi mi o to czy była to konieczność mimo odburzenia?
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

12 kwietnia 2020, o 23:55

Ehh dlatego często namawiam Wiktora do zrobienia nagrania o tym, czym jest w ogóle odburzanie, bo mam wrażenie, że wiele osób traktuje to jako remedium na wszystko. Miałem utrwaloną nerwicę natręctw myślowych, dlatego potrzebowałem zrobić z tym solidny porządek albo odpuścić sobie normalne funkcjonowanie, bo myśli mieszały w życiu osobistym. Zrobiłem to, co postrzegam jako duży sukces i coraz bardziej odnajduję się w swoim związku na zasadach normalności. Niektórzy mogą widocznie sami i ja też wcześniej się starałem sam, ale powtarzanie na terapii pewnych rzeczy było mi pomocne, bo wątpliwości nie dawały za wygraną i po kilku dniach mogłem się stoczyć.
Tylko że są też problemy poza samymi nerwicami, u mnie to dla przykładu pewne apodyktyczne zachowania rodzica, które wykształtowały zachowania szkodliwe dla mnie teraz. Perfekcjonizm podczas odburzania opadł w znacznym stopniu, ale nie zawsze wszystkiego można być świadomym i łatwo sobie znowu przez lata zgromadzić powody do obciążania psychiki. Chcę tego uniknąć i przez jakiś czas skonsultować to z kimś do kogo mam zaufanie w tych sprawach.
Polecam post, jaki napisała Olala, bo ma dokładnie to samo przesłanie. Odburzyła się z forum i poszła na terapię schematów moja-historia-odburzenia-t15032.html
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

13 kwietnia 2020, o 01:10

martinsonetto pisze:
12 kwietnia 2020, o 23:55
Ehh dlatego często namawiam Wiktora do zrobienia nagrania o tym, czym jest w ogóle odburzanie, bo mam wrażenie, że wiele osób traktuje to jako remedium na wszystko. Miałem utrwaloną nerwicę natręctw myślowych, dlatego potrzebowałem zrobić z tym solidny porządek albo odpuścić sobie normalne funkcjonowanie, bo myśli mieszały w życiu osobistym. Zrobiłem to, co postrzegam jako duży sukces i coraz bardziej odnajduję się w swoim związku na zasadach normalności. Niektórzy mogą widocznie sami i ja też wcześniej się starałem sam, ale powtarzanie na terapii pewnych rzeczy było mi pomocne, bo wątpliwości nie dawały za wygraną i po kilku dniach mogłem się stoczyć.
Tylko że są też problemy poza samymi nerwicami, u mnie to dla przykładu pewne apodyktyczne zachowania rodzica, które wykształtowały zachowania szkodliwe dla mnie teraz. Perfekcjonizm podczas odburzania opadł w znacznym stopniu, ale nie zawsze wszystkiego można być świadomym i łatwo sobie znowu przez lata zgromadzić powody do obciążania psychiki. Chcę tego uniknąć i przez jakiś czas skonsultować to z kimś do kogo mam zaufanie w tych sprawach.
Polecam post, jaki napisała Olala, bo ma dokładnie to samo przesłanie. Odburzyła się z forum i poszła na terapię schematów moja-historia-odburzenia-t15032.html
Takie posty i wideo już są... ludziom ciężko zasięgnąć tej wiedzy. Tak jak pisała Ciasteczko "Przed oświeceniem rąbiesz drewno i nosisz wodę. Po oświeceniu rąbiesz drewno i nosisz wodę", przed odburzeniem i po odburzeniu życie jest takie samo, to nie jest tak, że po nerwicy nagle odejmują nam się wszystkie problemy. Zmienia się tylko, że nie ma już nerwicy. Ale problemy codziennego życia, różnie utrwalone schematy, mechanizmy, nawyki są dalej. Ja też planuję chodzić na terapię po odburzeniu, bo wiem, że dużo mam błędnych przekonań i nawyków, które pragnę zmienić, to samo tyczy się niektórych emocji innych niż lęk.

"Odburzenie jest zaproszeniem od życia do dalszej pracy nad sobą, do dalszego wewnętrznego uporządkowywania się, do przełamywania kolejnych barier w sobie".

realistyczne-oczekiwania-odburzeniu-t4917.html
/przerwa od forum
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

13 kwietnia 2020, o 01:26

Bardzo słusznie chcesz zrobić, bo to się po prostu opłaca, szczególnie gdy wiemy, że są też inne rzeczy do poprawy a trudno samemu ugryźć to, mimo że wiedzę się ma. Zgadzam się, ludzie często nie korzystają z tego, co mają pod nosem. Wiktora namawiałem w sumie dlatego, że akurat najbardziej się z nim i jego nagraniami, wpisami się utożsamiałem i lubiłem czytać, słuchać. Im więcej, tym lepiej heh.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

13 kwietnia 2020, o 19:12

Odburzanie to tylko wyjściee z dołka, potem już tylko świadome kroczenie, żeby nie wpaść w kolejny :P
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

13 kwietnia 2020, o 21:01

Tak to bym tego akurat nie ujął, bo natręctwa myślowe, o jakich piszę w tym wątku, to nie był dołek a spora część życia zmarnowana na te myśli. Odburzenie to duża rzecz, na którą musiałem sobie zapracować. To nad czym teraz pracuję, nie wydaje mi się trudniejsze a nawet wręcz przeciwnie.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

14 kwietnia 2020, o 12:03

martinsonetto pisze:
13 kwietnia 2020, o 21:01
Tak to bym tego akurat nie ujął, bo natręctwa myślowe, o jakich piszę w tym wątku, to nie był dołek a spora część życia zmarnowana na te myśli. Odburzenie to duża rzecz, na którą musiałem sobie zapracować. To nad czym teraz pracuję, nie wydaje mi się trudniejsze a nawet wręcz przeciwnie.
No przecież tak to przedstawiłem w moim porównaniu ;witajka

"Odburzanie to tylko wyjście z dołka, potem już tylko świadome kroczenie, żeby nie wpaść w kolejny"

Mówiąc dołek nie miałem na myśli spadnięcia w niego, tylko nieumiejętne kroczenie w jego stronę, odburzenie wyjście z niego, a dalej to tylko świadome kroczenie- czyli świadomość mechanizmów i dbanie o własną psychikę, aby nie zapędzać się w stres samemu bez potrzeby.

Nie wiem czy się rozumiemy, ale tak to przedstawiłem. Chyba, że dalej coś inaczej rozumiemy w tej kwestii :DD
Podkreślam, że natręctwa myślowe to mój konik :]
ODPOWIEDZ