Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Koniec z nerwicą natręctw myślowych - ROCD - odburzony!

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

25 lutego 2020, o 16:02

kruszyna7733 pisze:
25 lutego 2020, o 15:07
martinsonetto pisze:
25 lutego 2020, o 13:56
analitykmyslowy pisze:
22 lutego 2020, o 14:41
Przeczytałem sobie Twój post jeszcze raz i spodobało mi się zdanie, że kluczowe było „przeczekanie napięcia”. Znajduję się właśnie w stanie takiego napięcia i prosta zależność jest taka, że żadna „naturalna” metoda jego obniżenia nie działa. Rodzi to ogromną frustrację i analizy - co robię dobrze, co źle. Oczywiście towarzyszy temu uczucie, że lepiej już nie będzie. To nic, że kilka dni wcześniej było a i takie napięcie zdarza się co jakiś czas, umysł bezustannie do tego wraca. Powtarzanie sobie wówczas, że trzeba to przeczekać jest chyba najlepszą strategią, bo podświadomie uczymy się, że wzmożone napięcie ma jakieś ramy czasowe.
Tak, przeczekiwanie napięcia nie było dla mnie też tak do końca jasną sprawą, tłuczono mi to do głowy niezmiennie, ale teraz uważam, że bez tego byłoby ciężko, bo napięcie frustrowało i w pewien sposób zwracało głowę w stronę analiz. Tylko w wypadku napięcia nie ma sensu czekać, aż ono minie, co jest niby takie oczywiste, ale i tak każdy czeka, dlatego wybierałem powoli opcję długiego przeczekiwania.
Czy po przeczekaniu tego napięcia przychodzi jakaś ulga ?
A jak może nie przyjść? Co to za pytanie... Tak przychodzi ulga tak samo jak po tym jak cię coś boli, a potem przestaje.
/przerwa od forum
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

25 lutego 2020, o 19:45

kruszyna7733 pisze:
25 lutego 2020, o 15:07
martinsonetto pisze:
25 lutego 2020, o 13:56
analitykmyslowy pisze:
22 lutego 2020, o 14:41
Przeczytałem sobie Twój post jeszcze raz i spodobało mi się zdanie, że kluczowe było „przeczekanie napięcia”. Znajduję się właśnie w stanie takiego napięcia i prosta zależność jest taka, że żadna „naturalna” metoda jego obniżenia nie działa. Rodzi to ogromną frustrację i analizy - co robię dobrze, co źle. Oczywiście towarzyszy temu uczucie, że lepiej już nie będzie. To nic, że kilka dni wcześniej było a i takie napięcie zdarza się co jakiś czas, umysł bezustannie do tego wraca. Powtarzanie sobie wówczas, że trzeba to przeczekać jest chyba najlepszą strategią, bo podświadomie uczymy się, że wzmożone napięcie ma jakieś ramy czasowe.
Tak, przeczekiwanie napięcia nie było dla mnie też tak do końca jasną sprawą, tłuczono mi to do głowy niezmiennie, ale teraz uważam, że bez tego byłoby ciężko, bo napięcie frustrowało i w pewien sposób zwracało głowę w stronę analiz. Tylko w wypadku napięcia nie ma sensu czekać, aż ono minie, co jest niby takie oczywiste, ale i tak każdy czeka, dlatego wybierałem powoli opcję długiego przeczekiwania.
Czy po przeczekaniu tego napięcia przychodzi jakaś ulga ?
Mieliłem do oporu, co jest mechanizmem lękowym i to tak długo aż tym tematem robiło się niedobrze. Takie pytanie samo w sobie znaczy, że za mało czasu poświęcasz wiedzy, czym nerwica jest a prawdopodobnie za dużo na szukaniu szybkich rozwiązań. Przyszła ulga, ale po wielu miesiącach.
Katja pisze:
25 lutego 2020, o 15:21
"a nawet lęki o ner­wicę natręctw, że wpadnę w kom­pul­sje i nie będę mógł prze­stać ich wyko­ny­wać.
Wiele myśli o samych myślach oraz ana­liz o myślach i o tym jakie one są i czy są słuszne. Znajduję się dziś na takiej pozycji, że mogę powiedzieć, że naj­gor­sza byłą jed­nak chęć ana­lizy zarówno myśli, jak i samej ana­lizy."
Obecnie analizy zdarzają mi się raz na jakiś czas, co ciekawe czasem mam wrażenie, że po kilku dobrych dniach tak jakby sama nie chciała puścić do końca kontroli i wracam do mojej dobrej znajomej nerwicy i wtedy numer 1 na mojej liście straszaków to nerwica natręctw czyli to, że nie będę mogła przestać analizować lub wykonywać jakiś kompulsji. I zgadzam się analiza analizy to jest dopiero męczarnia, mi tutaj pomogło powolne uświadamianie sobie, że nie znam, nie muszę znać i nigdy nie poznam tych wszystkich odpowiedzi, że nie mam na większość rzeczy wpływu i akceptacja tego, że jest jak jest, bo u mnie przez wiele lat hasłem numer 1 było "muszę coś z tym zrobić" .

Tak też tak miałem i pamiętam, że Wiktor chyba z 400 razy mi musiał tłumaczyć, że to powracanie samemu jest normalne, bo mózg i trochę też ja przywykłem bardzo przez lęk do analizowania i szukania odpowiedzi.
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

25 lutego 2020, o 22:34

Też to widzę, że jak sobie podialoguję i przyjmę myśli do siebie to po czasie są chwile, że jest to naprawdę słabsze i ignoruję to z większym powodzeniem. To za jakiś czas zaczyna się szukanie niby jakbym sam to robił ale myślę, że to podświadomość kieruje się w stronę zagrożenia
Lara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 26 marca 2019, o 11:04

25 lutego 2020, o 22:49

Najtrudniej się temu wszystkiemu poddać, czyli zaryzykować aby tak było i już ale to po prostu wymaga pewnie czasu, jak to Victor powiedział w swoim nowym nagraniu ta akceptacja przychodzi po czasie. :)
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

25 lutego 2020, o 23:03

Lara pisze:
25 lutego 2020, o 22:49
Najtrudniej się temu wszystkiemu poddać, czyli zaryzykować aby tak było i już ale to po prostu wymaga pewnie czasu, jak to Victor powiedział w swoim nowym nagraniu ta akceptacja przychodzi po czasie. :)
Na pewno, ja sobie nawet od jakiegoś czasu powtarzam, że to o to chodzi aby było trudne..:) poniosła mnie opcja na przekór :pp
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

26 lutego 2020, o 12:53

Jak się żyje po wyjściu z rocd ? Czy człowiek jest w stanie zapomnieć ten koszmar który trwał przez lata ?
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

26 lutego 2020, o 21:31

kruszyna7733 pisze:
26 lutego 2020, o 12:53
Jak się żyje po wyjściu z rocd ? Czy człowiek jest w stanie zapomnieć ten koszmar który trwał przez lata ?
Akurat rocd to nie moja działka w zok ale inne tematy i po dużej poprawie powiem tyle, że ciężko jest...nie ma tych wszystkich myśli od rana do nocy ani chęci analiz i jest przez to tylko nuda. :?
;luzz :pp na początku jak poprawa robi się solidna jest dziwnie i muszę to przyznać, że jest tak jakby czegoś brakowało. Nie spodziewałem się tego na początku i cały czas przywykam do takiej sytuacji.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

27 lutego 2020, o 17:44

kruszyna7733 pisze:
26 lutego 2020, o 12:53
Jak się żyje po wyjściu z rocd ? Czy człowiek jest w stanie zapomnieć ten koszmar który trwał przez lata ?
Normalnie się żyje, na wyjście z zaburzenia trochę czasu schodzi, dlatego w którymś momencie przestałem aż tak na to czekać tylko, że to było możliwe, dopiero kiedy obrałem stały stosunek wobec myśli i przestałem się wkręcać. Mnie to nie minęło z dnia na dzień, dlatego inaczej na to patrzę. Prawda jest to co mówią odburzeni i to, co mówili w divovicku, że nie ma natręctw i wyczulenia, a kiedy to zanika to żyjesz zwyczajnie. Nie znikną Ci wszystkie problemy, hehe :P tylko nie ma tego jednego czy kilku bardzo męczących tematów w głowie i brak jest lęku oraz innej percepcji.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

28 lutego 2020, o 13:43

martinsonetto pisze:
27 lutego 2020, o 17:44
kruszyna7733 pisze:
26 lutego 2020, o 12:53
Jak się żyje po wyjściu z rocd ? Czy człowiek jest w stanie zapomnieć ten koszmar który trwał przez lata ?
Normalnie się żyje, na wyjście z zaburzenia trochę czasu schodzi, dlatego w którymś momencie przestałem aż tak na to czekać tylko, że to było możliwe, dopiero kiedy obrałem stały stosunek wobec myśli i przestałem się wkręcać. Mnie to nie minęło z dnia na dzień, dlatego inaczej na to patrzę. Prawda jest to co mówią odburzeni i to, co mówili w divovicku, że nie ma natręctw i wyczulenia, a kiedy to zanika to żyjesz zwyczajnie. Nie znikną Ci wszystkie problemy, hehe :P tylko nie ma tego jednego czy kilku bardzo męczących tematów w głowie i brak jest lęku oraz innej percepcji.
Ale pojawiają się uczucia takie bez wątpliwości ?
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

28 lutego 2020, o 15:50

kruszyna7733 pisze:
28 lutego 2020, o 13:43
martinsonetto pisze:
27 lutego 2020, o 17:44
kruszyna7733 pisze:
26 lutego 2020, o 12:53
Jak się żyje po wyjściu z rocd ? Czy człowiek jest w stanie zapomnieć ten koszmar który trwał przez lata ?
Normalnie się żyje, na wyjście z zaburzenia trochę czasu schodzi, dlatego w którymś momencie przestałem aż tak na to czekać tylko, że to było możliwe, dopiero kiedy obrałem stały stosunek wobec myśli i przestałem się wkręcać. Mnie to nie minęło z dnia na dzień, dlatego inaczej na to patrzę. Prawda jest to co mówią odburzeni i to, co mówili w divovicku, że nie ma natręctw i wyczulenia, a kiedy to zanika to żyjesz zwyczajnie. Nie znikną Ci wszystkie problemy, hehe :P tylko nie ma tego jednego czy kilku bardzo męczących tematów w głowie i brak jest lęku oraz innej percepcji.
Ale pojawiają się uczucia takie bez wątpliwości ?
Słuchaj. Zadajesz tu dużo pytań. Zastanów się, czy jakby "człowiek nie był w stanie zapomnieć koszmaru", "nie zył normalnie", "nie pojawiłyby mu się uczucia bez wątpliwości" to mógłby nazwać się odburzonym? Przecież opisał cały swój koszmar i że z tego wyszedł i cały proces, a ty wciąż go dopytujesz czy na pewno.
/przerwa od forum
Adam998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 20 lutego 2020, o 15:48

28 lutego 2020, o 17:33

Super wpis! Musze dogłębniej przejrzeć ten dział bo znalazłem w 2 tematach już dużo wskazówek, aż się dziwię, ze nie trafiłem tu wcześniej. :)
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

29 lutego 2020, o 08:22

lubieplacki13 pisze:
28 lutego 2020, o 15:50
kruszyna7733 pisze:
28 lutego 2020, o 13:43
martinsonetto pisze:
27 lutego 2020, o 17:44


Normalnie się żyje, na wyjście z zaburzenia trochę czasu schodzi, dlatego w którymś momencie przestałem aż tak na to czekać tylko, że to było możliwe, dopiero kiedy obrałem stały stosunek wobec myśli i przestałem się wkręcać. Mnie to nie minęło z dnia na dzień, dlatego inaczej na to patrzę. Prawda jest to co mówią odburzeni i to, co mówili w divovicku, że nie ma natręctw i wyczulenia, a kiedy to zanika to żyjesz zwyczajnie. Nie znikną Ci wszystkie problemy, hehe :P tylko nie ma tego jednego czy kilku bardzo męczących tematów w głowie i brak jest lęku oraz innej percepcji.
Ale pojawiają się uczucia takie bez wątpliwości ?
Słuchaj. Zadajesz tu dużo pytań. Zastanów się, czy jakby "człowiek nie był w stanie zapomnieć koszmaru", "nie zył normalnie", "nie pojawiłyby mu się uczucia bez wątpliwości" to mógłby nazwać się odburzonym? Przecież opisał cały swój koszmar i że z tego wyszedł i cały proces, a ty wciąż go dopytujesz czy na pewno.
Przepraszam że zadaje tyle pytań ale zniszczyło mi to kilka lat życia dlatego rozpaczliwie chce wiedzieć czy to może się skończyć i mozna po tym zyc normalnie
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

29 lutego 2020, o 16:31

Przechodzi tylko jeszcze raz podkreślam, że po czasie i pracy nad tym aby było jak najmniej analiz. Z czasem mija wszystko ale nie na pstryknięcie palcami i powtarzam to dlatego, że moim zdaniem takie podejście na szybkie odburzanie przeszkadza najbardziej.
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

29 lutego 2020, o 16:33

Mogę się pod tym co wyżej w poście napisano jedynie podpisać, najważniejsza jest postawa wobec tego a tą buduje się powoli. Na początku każdy się spieszy ale po czasie trzeba trochę refleksji co do tego nabyć. Gratuluję ci martinsonetto bo widać, ze postawa jest zupełnie inna ogólnie.
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

3 kwietnia 2020, o 21:37

Też się podpisuję :). Mózg musi mieć czas i przestrzeń by przestać działać w trybie awaryjnym, a do tego potrzebna jest praca nad analizą, nie wkręcanie się, prowadzenie dialogu -ja np. sobie mówiłam "trudno najwyżej będę to miała przez całe życie, trudno najwyżej go nie kocham. Nie czuję, że go kocham, ale decyduję się by z nim być, a Ty nerwiczko mi w tym nie przeszkodzisz :D" - akceptacja.

Jak człowiek się czuje po wyjściu? Dokładnie tak jak pisze martinsonetto - żyjesz normalnie - są inne problemy - ale rozkminy dot. kocham nie kocham nie istnieją w głowie, nie skanujesz ciągle partnera doszukując się braków ;) jest normalnie, jest dobrze :)

Walczyłam ok 5 lat. Wychodziłam krok po kroczku. Wygrałam z ROCD<3
ODPOWIEDZ