Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Koniec z nerwicą natręctw myślowych - ROCD - odburzony!

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

16 lutego 2020, o 10:28

Jejku... ja tez tu widzę siebie w tym wpisie . Mam ogromny problem z tym ze chce wiedzieć jakie myśli i uczucia to zaburzenie a jakie nie ?? To mnie prześladuje ... chce być w prawdzie z własnymi emocjami ale jak ? Jeżeli one są zaburzone .
Może tez za bardzo kontroluje ... chce żeby wszystko było idealnie poznane i zrozumiane i zaakceptowane. A może tak się nie da ? No i ta niewiara w odburzenie... nie mieści mi się to w głowie jak można poczuć się normalnie - i co to w ogóle znaczy ?!
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

16 lutego 2020, o 11:57

Katja pisze:
15 lutego 2020, o 22:05
W takich wypadkach jak my jest takie utrudnienie, że perfekcjonizm i niepewność jeszcze bardziej umacniają wątpliwości. Dlatego najlepiej temu uczuciu niepewności jak najczęściej się poddawać.
W moim przypadku zaburzenie uderza głownie w temat pracy nad sobą, naprawiania siebie czyli w coś co teoretycznie ma mi pomóc więc sytuacja robi się znacznie bardziej zagmatwana, bo jak uspokoić mózg, kiedy czujesz się źle, a Twoja głowa sfiksowała w temacie pomagania sobie. Potrzebowałam sporo czasu żeby zrozumieć, że tak naprawdę rzecz w tym żeby przestać uporczywie naprawiać siebie i co za tym trzymać kontrolę, że to co miało mi pomagać tak naprawdę mnie niszczyło, że moje zaburzenie nie pojawiło się jako wynik niedbałości, ale przesadnej dbałości, że w moim przypadku nie tyle chodziło o zrozumienie czegoś, ale o odpuszczenie tego uporczywego wyjaśniania wszystkiego. I tak jak napisałeś uczę się teraz przyzwalać sobie na niepewność i niedoskonałość, bo przez wiele lat pilnowane perfekcji i pewności było moim poczuciem bezpieczeństwa.
Dzięki powyższym wpisom rozumiem teraz dlaczego chce szybko wyjść z zaburzenia, niecierpliwie się jak mi nie wychodzi, chce wszystko na już. Na teraz. Szybko i dokładnie. Wkurzam się że nie umiem akceptować. Ze nie czuje ze to ściema i nerwicowa iluzja, że nie mam 100% pewności że to nerwica. Zatem analizuje I wyszukuje argumenty, które świadczą o tym że moje myśli są na pewno nerwicowe.
Przypomniałam sobie wczoraj ze nie mam analizować, dzięki wpisom wyżej. I już zaczęło się wertowanie książek, gdzie mogłabym znaleźć wpisy lub cokolwiek o analizach, jakbym chciała się upewnić, że na pewno nie można analizować, to tak jakby jeden wpis który jakoś we mnie blysnal, jakby on nie wystarczył. Nie mam na tyle zaufania do siebie że szukam więcej info i więcej i więcej i siadam i wypisuje informacje. Jakby jeden wpis nie starczyl. Czy to wszystko co wypisalam wynika z perfekcjonizmu?,

Analiza sama w sobie jest kompulsja i wynika zatem z tego perfekcjonizmu tak myślę. Bo skoro pewna nie jestem czegoś to będę tak długo analizować aby znaleźć coś co sprawi że będę pewna na 100% już I szybko. Zamiast odczekać jak emocj opadna, nie analizować o zobaczyć jak czuje się za jakiś czas. I jaka jest logika która wypływa na wierzch.

Co sądzicie?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

17 lutego 2020, o 01:00

Jeśli chodzi o mnie to ja również ciągle coś sprawdzałam, upewniałam się, sama do siebie w myślach milion razy powtarzałam, rozbierałam na atomy, maglowałam z każdej strony i na każdą ewentualność żeby mieć 100000% pewności, żebym już wiedziała, żeby nic mnie nie zaskoczyło. Oczywiście wszystko to na nic bo wątpliwości i ta koszmarna niepewność ciągle były bo zawsze można było zadać jakieś jeszcze pytanie i tak w nieskończoność.
Co zrozumiałam to:
Z odburzaniem i w ogóle ze wszystkim w życiu może być różnie. I naprawdę MOŻE tak zostać. Cokolwiek będzie to ja będę się po prostu starać, bo tyle mogę.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 lutego 2020, o 01:10

Katja pisze:
17 lutego 2020, o 01:00
Z odburzaniem i w ogóle ze wszystkim w życiu może być różnie. I naprawdę MOŻE tak zostać. Cokolwiek będzie to ja będę się po prostu starać, bo tyle mogę.
W tych sprawach, które opisujecie to zdanie jest kluczem do wielu drzwi. Bo nie ma niczego pewnego, po prostu nie ma a jak mamy tendencję do natręctw, upewniania się plus perfekcjonizm i trudności z zostawieniem tematu bo PEWNOŚĆ być przecież musi, to zawsze leżymy na prawie każdej niepewności jaka tylko wejdzie w naszą uwagę.
To zdanie i odpuszczanie powoli dobrze a by było mantrą przewodnią w tym co opisujecie.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

17 lutego 2020, o 10:35

Victor pisze:
17 lutego 2020, o 01:10
Katja pisze:
17 lutego 2020, o 01:00
Z odburzaniem i w ogóle ze wszystkim w życiu może być różnie. I naprawdę MOŻE tak zostać. Cokolwiek będzie to ja będę się po prostu starać, bo tyle mogę.
W tych sprawach, które opisujecie to zdanie jest kluczem do wielu drzwi. Bo nie ma niczego pewnego, po prostu nie ma a jak mamy tendencję do natręctw, upewniania się plus perfekcjonizm i trudności z zostawieniem tematu bo PEWNOŚĆ być przecież musi, to zawsze leżymy na prawie każdej niepewności jaka tylko wejdzie w naszą uwagę.
To zdanie i odpuszczanie powoli dobrze a by było mantrą przewodnią w tym co opisujecie.
Tzn. to jest mega ciężkie. Tutaj trzeba się zaprzec cholernie. Problem polega na tym że jak się rozkręci zaburzenie do XXL to ma się silne stany np ja nie mogę się ruszać z bólu mięśni i bardzo i to bardzo ciężko mi to zaakceptować. Darlabym się z bolu i komuś przyrabala.
Mam po dziurki w nosie chodzenie na sport.
Zatem brak akceptacji, gniew i frustracja, egocebtryzm, odsuwnaie się od innych bo wszyscy cię wkurzają. Co ktoś nie powie to wkurvia. Dochodzi winienie siebie za to że się jest niemiłym. I to jest ludzkie. Po prostu długotrwałe bolesne napięcie doprowadza mnie do myśli samobojczych. Jest to tak mocne. Chciałabym bym ktoś mi ulzyl. Błagam by masowano mnie kijem od szczotki i wciskano na siłę bolące miejsca. Ulga jest ale na 15 minut. Sądzę że z tego powodu wrócę do leków. Może ulza mi w tym cieprieniu, które odbiera mi ochotę do życia.
Myske też że u tych starych wyjadaczy bo jest ich kilku jest coś co powoduje że się wrabuja na nowo w zaburzenie co jakiś czas. Potem wyjście z tego zabiera powonie rok. Nie chcę się już na końcu. Musimy mieć po tak długim czasie tak zepsute schematy myślowe perfekcjonizmem co szybko obciąża nasz umysł i powoduje zjazd w dół.
Ci co brali dłuższy czas leki po kilka kilkanaście lat maja na pewno dodatkowo popsute połączenia, osłabiony mózg czy nie wiem co w każdym razie muszę mieć zakończenia nerwowe chyba porabane bo te bóle napięciowe sa nie do zniesienia.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

17 lutego 2020, o 11:45

Wreszcie post jakiejś osoby odburzonej z rocd a myślałam że takie osoby nie istnieją ;) też z tym pieronstwem bujam się kilka lat i co zauważyłam wiele osób ma też inne koniki w nerwicy u mnie tylko rocd ... Ale pytanie do autora który z tych czynników o których piszesz zrobil ci największy krok to przodu w drodze ku wyleczeniu ?
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

17 lutego 2020, o 13:12

Jest ciężko, ale z drugiej strony te wszystkie objawy, no ktoś to tak pomyślał ( natura, Bóg ) i pozostaje jedynie zaakceptować i przyjąć zasadę, że od braku analiz nikt jeszcze nie umarł. Nie możemy kontrolować wszystkich swoich myśli, każdego gestu, zachowania, emocji, partnera, innych, odburzania i Bóg wie czego jeszcze więc pozostaje nam dopuścić do siebie ten lęk niepewności, przestać przed nim uciekać w iluzje analizy tylko powiedzieć sobie: no i ok, jest jak jest.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

17 lutego 2020, o 15:44

Katja pisze:
17 lutego 2020, o 13:12
Jest ciężko, ale z drugiej strony te wszystkie objawy, no ktoś to tak pomyślał ( natura, Bóg ) i pozostaje jedynie zaakceptować i przyjąć zasadę, że od braku analiz nikt jeszcze nie umarł. Nie możemy kontrolować wszystkich swoich myśli, każdego gestu, zachowania, emocji, partnera, innych, odburzania i Bóg wie czego jeszcze więc pozostaje nam dopuścić do siebie ten lęk niepewności, przestać przed nim uciekać w iluzje analizy tylko powiedzieć sobie: no i ok, jest jak jest.
Tyle że jeśli lęk dotyczy związku i tego czy kocham czy nie kocham to ty ciągle dniami i nocami zastanawiasz się czy masz odpuścić te myśli czy może gdyby nie ten związek to byłabyś zdrowa i szczęśliwa
analitykmyslowy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 14 sierpnia 2019, o 08:52

17 lutego 2020, o 16:09

A nie bierzesz pod uwagę, że jeśli się tych myśli lękacie/boicie to pewne, że to nerwica? Ja stosuję na wszystkie myśli tą zasadę i poza tym, że boję się tylko tego, że nie przestanę się lękać myśli natrętnych, bo będą mnie tak nachodzić, że nie sposób będzie z nimi wytrzymać (myśli natrętne mam praktycznie tylko o myśleniu) to inne rzeczy mnie nie ruszają. W zasadzie to nie ma znaczenia co jest obszarem natrętnych myśli, nie ma sensu się na tym skupiać, bo one wynikają tylko z tego, że jesteśmy ogólnie wylęknieni. Mózg musi sobie ten lęk jakoś opisać i wynajduje powody z przysłowiowej dupy. Więc nie ma sensu walka z samymi myślami, a walka o to, żeby przestać się bać. W zasadzie te wszystkie filary, jak akceptacja, niereaktywność itp właśnie temu służą.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

17 lutego 2020, o 16:27

analitykmyslowy pisze:
17 lutego 2020, o 16:09
A nie bierzesz pod uwagę, że jeśli się tych myśli lękacie/boicie to pewne, że to nerwica? Ja stosuję na wszystkie myśli tą zasadę i poza tym, że boję się tylko tego, że nie przestanę się lękać myśli natrętnych, bo będą mnie tak nachodzić, że nie sposób będzie z nimi wytrzymać (myśli natrętne mam praktycznie tylko o myśleniu) to inne rzeczy mnie nie ruszają. W zasadzie to nie ma znaczenia co jest obszarem natrętnych myśli, nie ma sensu się na tym skupiać, bo one wynikają tylko z tego, że jesteśmy ogólnie wylęknieni. Mózg musi sobie ten lęk jakoś opisać i wynajduje powody z przysłowiowej dupy. Więc nie ma sensu walka z samymi myślami, a walka o to, żeby przestać się bać. W zasadzie te wszystkie filary, jak akceptacja, niereaktywność itp właśnie temu służą.
To oczywiste co opisujesz, ale sam zauważ, że i tak nerwica doprowadziła do tego, że czegoś się boisz i w sumie treści myśli tylko innego rodzaju. Dobrze traktować to wszystko jako jedno i nie patrzeć na treści myślowe, ale np. u mnie, kiedy nerwica danego tematu się uwzięła, warto było doprowadzić do sytuacji, że odczepiłem się od niego, a już na pewno było to w moim wypadku konieczne, bo dany temat analizowany był od lat.

Kruszyna nie mam chyba rzeczy najważniejszej, bo wszystkie te elementy razem były potrzebne, ale gdybym miał wymienić to na pewno robienie porządku z analizami, czyli doprowadzanie do jak najmniejszej ich ilości.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

17 lutego 2020, o 16:53

martinsonetto pisze:
17 lutego 2020, o 16:27
analitykmyslowy pisze:
17 lutego 2020, o 16:09
A nie bierzesz pod uwagę, że jeśli się tych myśli lękacie/boicie to pewne, że to nerwica? Ja stosuję na wszystkie myśli tą zasadę i poza tym, że boję się tylko tego, że nie przestanę się lękać myśli natrętnych, bo będą mnie tak nachodzić, że nie sposób będzie z nimi wytrzymać (myśli natrętne mam praktycznie tylko o myśleniu) to inne rzeczy mnie nie ruszają. W zasadzie to nie ma znaczenia co jest obszarem natrętnych myśli, nie ma sensu się na tym skupiać, bo one wynikają tylko z tego, że jesteśmy ogólnie wylęknieni. Mózg musi sobie ten lęk jakoś opisać i wynajduje powody z przysłowiowej dupy. Więc nie ma sensu walka z samymi myślami, a walka o to, żeby przestać się bać. W zasadzie te wszystkie filary, jak akceptacja, niereaktywność itp właśnie temu służą.
To oczywiste co opisujesz, ale sam zauważ, że i tak nerwica doprowadziła do tego, że czegoś się boisz i w sumie treści myśli tylko innego rodzaju. Dobrze traktować to wszystko jako jedno i nie patrzeć na treści myślowe, ale np. u mnie, kiedy nerwica danego tematu się uwzięła, warto było doprowadzić do sytuacji, że odczepiłem się od niego, a już na pewno było to w moim wypadku konieczne, bo dany temat analizowany był od lat.

Kruszyna nie mam chyba rzeczy najważniejszej, bo wszystkie te elementy razem były potrzebne, ale gdybym miał wymienić to na pewno robienie porządku z analizami, czyli doprowadzanie do jak najmniejszej ich ilości.
A kiedy uczucia zaczęły wracać?
analitykmyslowy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 14 sierpnia 2019, o 08:52

17 lutego 2020, o 18:38

martinsonetto pisze:
17 lutego 2020, o 16:27
analitykmyslowy pisze:
17 lutego 2020, o 16:09
A nie bierzesz pod uwagę, że jeśli się tych myśli lękacie/boicie to pewne, że to nerwica? Ja stosuję na wszystkie myśli tą zasadę i poza tym, że boję się tylko tego, że nie przestanę się lękać myśli natrętnych, bo będą mnie tak nachodzić, że nie sposób będzie z nimi wytrzymać (myśli natrętne mam praktycznie tylko o myśleniu) to inne rzeczy mnie nie ruszają. W zasadzie to nie ma znaczenia co jest obszarem natrętnych myśli, nie ma sensu się na tym skupiać, bo one wynikają tylko z tego, że jesteśmy ogólnie wylęknieni. Mózg musi sobie ten lęk jakoś opisać i wynajduje powody z przysłowiowej dupy. Więc nie ma sensu walka z samymi myślami, a walka o to, żeby przestać się bać. W zasadzie te wszystkie filary, jak akceptacja, niereaktywność itp właśnie temu służą.
To oczywiste co opisujesz, ale sam zauważ, że i tak nerwica doprowadziła do tego, że czegoś się boisz i w sumie treści myśli tylko innego rodzaju. Dobrze traktować to wszystko jako jedno i nie patrzeć na treści myślowe, ale np. u mnie, kiedy nerwica danego tematu się uwzięła, warto było doprowadzić do sytuacji, że odczepiłem się od niego, a już na pewno było to w moim wypadku konieczne, bo dany temat analizowany był od lat.

Kruszyna nie mam chyba rzeczy najważniejszej, bo wszystkie te elementy razem były potrzebne, ale gdybym miał wymienić to na pewno robienie porządku z analizami, czyli doprowadzanie do jak najmniejszej ich ilości.
Rozumiem, a czy miałeś tak już w pewnym momencie, że po prostu bałeś się myśleć? Nawet nie o czymś konkretnym? Że kojarzyło Ci się to z tymi wszystkimi negatywnymi myślami i to napięcie objawiało się tym, że samo skierowanie uwagi na myślenie (niecelowe) podbijało poziom lęku? Jeśli tak to jak sobie z tym radziłeś?
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

17 lutego 2020, o 19:04

Tyle że jeśli lęk dotyczy związku i tego czy kocham czy nie kocham to ty ciągle dniami i nocami zastanawiasz się czy masz odpuścić te myśli czy może gdyby nie ten związek to byłabyś zdrowa i szczęśliwa
Spuść powietrze z tego tematu i przyjmij, że sama nie wiesz co czujesz do partnera i jak to będzie, ale na razie odpuszczasz temat i poczekasz co przyniesie przyszłość, a póki co zajmiesz się swoim życiem i sprawami żeby być zdrowa i szczęśliwa.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

17 lutego 2020, o 19:22

Katja pisze:
17 lutego 2020, o 01:00
Jeśli chodzi o mnie to ja również ciągle coś sprawdzałam, upewniałam się, sama do siebie w myślach milion razy powtarzałam, rozbierałam na atomy, maglowałam z każdej strony i na każdą ewentualność żeby mieć 100000% pewności, żebym już wiedziała, żeby nic mnie nie zaskoczyło. Oczywiście wszystko to na nic bo wątpliwości i ta koszmarna niepewność ciągle były bo zawsze można było zadać jakieś jeszcze pytanie i tak w nieskończoność.
Co zrozumiałam to:
Z odburzaniem i w ogóle ze wszystkim w życiu może być różnie. I naprawdę MOŻE tak zostać. Cokolwiek będzie to ja będę się po prostu starać, bo tyle mogę.
Jka sobie radzisz że sprawa nastawienia? Sądzę że zapewne moja mocna strona jest myślenie negatywne bynajmniej przed zaburzeniem i ciężko mi pozostać optymistą i jakoś wspierać siebie pozytywnymi dialogami motywującymi. Jednego dnia mi się udaje. Innego nie znoszę bólu napieciowego I się poddaję. Biorę Xanax i leżę w łóżku. 😴
Dlaczego tak ciężko nam perfekcjonistom 😊 wykrzesac auto wsparcie? Tak prosto o poddanie się?
Katja jak to robisz na siłę? 🤔
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

17 lutego 2020, o 20:29

kruszyna7733 pisze:
17 lutego 2020, o 16:53
martinsonetto pisze:
17 lutego 2020, o 16:27
analitykmyslowy pisze:
17 lutego 2020, o 16:09
A nie bierzesz pod uwagę, że jeśli się tych myśli lękacie/boicie to pewne, że to nerwica? Ja stosuję na wszystkie myśli tą zasadę i poza tym, że boję się tylko tego, że nie przestanę się lękać myśli natrętnych, bo będą mnie tak nachodzić, że nie sposób będzie z nimi wytrzymać (myśli natrętne mam praktycznie tylko o myśleniu) to inne rzeczy mnie nie ruszają. W zasadzie to nie ma znaczenia co jest obszarem natrętnych myśli, nie ma sensu się na tym skupiać, bo one wynikają tylko z tego, że jesteśmy ogólnie wylęknieni. Mózg musi sobie ten lęk jakoś opisać i wynajduje powody z przysłowiowej dupy. Więc nie ma sensu walka z samymi myślami, a walka o to, żeby przestać się bać. W zasadzie te wszystkie filary, jak akceptacja, niereaktywność itp właśnie temu służą.
To oczywiste co opisujesz, ale sam zauważ, że i tak nerwica doprowadziła do tego, że czegoś się boisz i w sumie treści myśli tylko innego rodzaju. Dobrze traktować to wszystko jako jedno i nie patrzeć na treści myślowe, ale np. u mnie, kiedy nerwica danego tematu się uwzięła, warto było doprowadzić do sytuacji, że odczepiłem się od niego, a już na pewno było to w moim wypadku konieczne, bo dany temat analizowany był od lat.

Kruszyna nie mam chyba rzeczy najważniejszej, bo wszystkie te elementy razem były potrzebne, ale gdybym miał wymienić to na pewno robienie porządku z analizami, czyli doprowadzanie do jak najmniejszej ich ilości.
A kiedy uczucia zaczęły wracać?
Trudno powiedzieć, bo wtedy już byłem wkręcony w poddawanie się temu, że tych uczuć nie ma. W którymś momencie zaczęły same się pojawiać, ale było to na pewno dopiero po tym, jak mi się bardzo poprawiło. Jak pytasz siebie, kiedy uczucia wrócą to już to jest błędem w rocd i analizą.
analitykmyslowy pisze:
17 lutego 2020, o 18:38
martinsonetto pisze:
17 lutego 2020, o 16:27
analitykmyslowy pisze:
17 lutego 2020, o 16:09
A nie bierzesz pod uwagę, że jeśli się tych myśli lękacie/boicie to pewne, że to nerwica? Ja stosuję na wszystkie myśli tą zasadę i poza tym, że boję się tylko tego, że nie przestanę się lękać myśli natrętnych, bo będą mnie tak nachodzić, że nie sposób będzie z nimi wytrzymać (myśli natrętne mam praktycznie tylko o myśleniu) to inne rzeczy mnie nie ruszają. W zasadzie to nie ma znaczenia co jest obszarem natrętnych myśli, nie ma sensu się na tym skupiać, bo one wynikają tylko z tego, że jesteśmy ogólnie wylęknieni. Mózg musi sobie ten lęk jakoś opisać i wynajduje powody z przysłowiowej dupy. Więc nie ma sensu walka z samymi myślami, a walka o to, żeby przestać się bać. W zasadzie te wszystkie filary, jak akceptacja, niereaktywność itp właśnie temu służą.
To oczywiste co opisujesz, ale sam zauważ, że i tak nerwica doprowadziła do tego, że czegoś się boisz i w sumie treści myśli tylko innego rodzaju. Dobrze traktować to wszystko jako jedno i nie patrzeć na treści myślowe, ale np. u mnie, kiedy nerwica danego tematu się uwzięła, warto było doprowadzić do sytuacji, że odczepiłem się od niego, a już na pewno było to w moim wypadku konieczne, bo dany temat analizowany był od lat.

Kruszyna nie mam chyba rzeczy najważniejszej, bo wszystkie te elementy razem były potrzebne, ale gdybym miał wymienić to na pewno robienie porządku z analizami, czyli doprowadzanie do jak najmniejszej ich ilości.
Rozumiem, a czy miałeś tak już w pewnym momencie, że po prostu bałeś się myśleć? Nawet nie o czymś konkretnym? Że kojarzyło Ci się to z tymi wszystkimi negatywnymi myślami i to napięcie objawiało się tym, że samo skierowanie uwagi na myślenie (niecelowe) podbijało poziom lęku? Jeśli tak to jak sobie z tym radziłeś?
Bałem się samych myśli, bo mnie męczyły i miałem dość analiz. Ty chyba boisz się myśli, bo wkręciło Ci się, że nigdy się nie skończą i jesteś spięty zawsze, wtedy gdy się pojawiają. Pewnie musisz temat poddać, bo sam musiałem wcześniej się uświadomić, że myśli wynikają z obawy i najlepiej taką poddawać, ale nie do końca wiem jak Ci to doradzić, ale chyba najprościej racjonalizacją zgadzającą się na to, że natręty masz.
ODPOWIEDZ