Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Koniec z lękiem społecznym,! Udało się!

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
dakar1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 21 maja 2018, o 20:15

17 marca 2020, o 12:19

Agata25 pisze:
11 marca 2020, o 10:52
dakar1 pisze:
10 marca 2020, o 12:28
Agata25 pisze:
9 marca 2020, o 22:51

Hmmm powiem tak. Musisz wiele razy próbować, wystawiać się, zaciąć się. Przynajmniej u mnie tak było. Ja nie spróbowałam raz a wiele razy musiałam. Wiele razy było tak, że to było tak silne, że wymiękłam. Więc jak nawet zribusz Unik. Wyciągnij wnioski. I spróbuj jeszcze raz. Za którymś razem emocje się uspokoją.
Co do terapii miałam a raczej dalej mam indywidualnąz Wiktorem Tu z forum. Bo oprócz lęku społecznego, jeszcze mam nerwice i jestem dda, ddd. Więc taki misz masz. Na grupowa się nie zdecydowałam. Zresztą o czym mówić jak ja bałam się panicznie początkowo gościa od terapii 😂 Nawet kamerka nie przeszła.bo. Jak raz się włączyła to wpadłam w panikę, teraz z tego się śmieje, ale niestety tak było Xd
Dwa ja ogólnie miałam tak, że ciągle miałam źle. Ciągle się wystawiałam, unikalam, próbowalam spowrotem z uporem maniaka. Aż w koncu moco wkrecona w życie dostałam jakiegoś olśnienia. Po czasie hehe, że ja nie czuję objawów i nie mam tego co mi towarzyszyło z lękiem społecznym od młodych lat.
Musiałem się nakasować cytatów, brakuje cytowania selektywnego. :D Aaaa z Wiktorem, jak Ty żeś się tam dostała? :pp
No własnie z tym wymiękaniem nie wiem po co podchodzę do tego tak, że skoro wymiękłem to znaczy, ze nie dam rady z tego wyjść i to chyba przez to potem odpuszczam. Dlatego naprawdę fajnie, że to opisałaś, dostałem jakiejś motywacji do próbowania. :) Nawet dziś się gdzieś wybiorę mimo, że się zasiedziałem trochę. Z kamerką rozumiem, sam kiedyś miałem mieć rozmowę kwalifikacyjną na grupową i nie poszedłem. :) Również jestem dda, jak pozwolisz czasem Cię krótko o coś zapytam i powodzenia życzę dalej. super>
Jakoś się udalo.xddd
Źle to odbierasz. Jak coś nie uda nie można rezygnować :) a wyciągnąć wnioski okazać wobec sb wyrozumienie i próbować spowrotem. Zresztą z tym wyrozumieniem miałam ogromny problem. Bo jak się coś nie udało to już słaba. Zaraz zniechęcenie i odpuszczanie, ale starałam się powtarzać i spowrotem dzialac, mimo, że aż czułam Wrecz że przegrałam walkę . Raz siadlam i zastanawiałam się czy coś ruszyło. Mimo ogromnych postępów ja i tak twierdziłam, że gucio zdziałałam. I na ciul to całe działanie xd wkurzyłam się i przestałam wyczekiwać końca. :DD

Spoczko jak najbardziej możesz pisać i pytać 😉
Dzięki :) no własnie ja jeszcze czekam i szybko rezygnuj a po tych historiach odburzonych widać, ze właśnie trzeba na siłę aż w człowieku zaskoczy, że to nie ma sensu wszystko i to czekanie też nie. Dało mi to do myślenia co napisałaś, choć to niby oczywiste. ;ok
kiki90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 21 lutego 2020, o 19:29

25 czerwca 2020, o 17:09

a co pomaga w wychodzeniu z fobi spolecznej ,chodze na terapie,mam troche lek przed ludzmi ogolnie obcymi ,ktorych nie znam czasami mam problem z zagadaniem bo boje sie ze mnie wyjsmieje ktos ze pomysli np o mnie cos glupiego , tym ogolnie problem od zakonczenia szkoly sredniej w doroslym zyciu jestem strasznym lękowcem choc z rodzina nie mam tego problemu
Agata25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 30 października 2018, o 16:12

26 czerwca 2020, o 09:45

kiki90 pisze:
25 czerwca 2020, o 17:09
a co pomaga w wychodzeniu z fobi spolecznej ,chodze na terapie,mam troche lek przed ludzmi ogolnie obcymi ,ktorych nie znam czasami mam problem z zagadaniem bo boje sie ze mnie wyjsmieje ktos ze pomysli np o mnie cos glupiego , tym ogolnie problem od zakonczenia szkoly sredniej w doroslym zyciu jestem strasznym lękowcem choc z rodzina nie mam tego problemu
co pomaga?. Przyzwolenie że ktoś może cię wyśmiać, że dla kogoś nie jesteś fajny,ze ktoś cię nie polubi, że ktoś się skrytykuje . I uzmysłowienie sobie, że tak naprawdę opinia tych ludzi jest dla nas tak ważna jak biegunka xd
Całkiem serio. To najważniejsze jest działanie. Ucinanie tych pierdół w głowie, czy ona mnie polubi etc. Wystawianie się. Wielokrotnie musiałam się zaciąć, wielokrotnie musiałam z objawami ciała pracować i tłumaczyć sb,, hallo Agata to, że oni sobie coś pomyślą to nieistotne,,. Zaczęłam wychodzić do ludzi czasem byłam tak przerażona, że nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, ale mimo tych emocji starałam się,chociaż trochę . Dla mnie jednak jak wspomniałam najgorsze było to uczucie, że każdy na mnie patrzy. Ja wręcz czułam jak mnie spojrzenie przeszywa na wylot i zaraz czułam się spieta, we lbie kosmos.
Przełamywanie własnych słabości prowadzi nas do wolności emocjonalnej bez tych pierdół, które tak naprawdę nie powinny być dla nas wazne a na chwilę obecną stanowi to dla ciebie coś w stylu priotyetu, czy ktoś cię polubi czy też nie. :))
Johnny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 maja 2019, o 00:44

18 czerwca 2021, o 19:23

Agata25 pisze:
7 marca 2020, o 23:37
Eloszka wszystkim. Xd
Tak jak w temacie. Z lękiem społecznym a dokładnie (strach przed opinią innych ludzi) borykałam się żeby nie skłamać od gówniarza. W szkole znęcano się nade mną . Zarówno psychicznie i również fizycznie. Byłam wyzywana, wyśmiewana bo byłam otyła i dlatego, że mocno odstawałam od rownieśników, ponieważ nie mogłam sobie pozwolić na super ciuszki i inne gadżety w tamtym okresie. To w bardzo mocnym stopniu wykształtowało we mnie ten strach co może ktoś sobie o mnie pomyśleć i co z tym idzie mnóstwo zachowań unikających.
Weszłam w dorosłe życie i Żyłam tak sobie a raczej wegetowałam bo nawet najzwyklesze wyjście było dla mnie mega problemem, ciągle miałam wrażenie obserwacji przez inne osoby i myśli, że oni na bank mnie oceniają, byłam tym wręcz przytłoczona, zalewały mnie poty jak ktoś na mnie spojrzał.
Nie byłam w stanie normalnie nawet dać kase dentyście bo tak latały mi ręce ze strachu. Zadzwonić do kogoś obcego załatwić coś to był wyczyn. Pół dnia potrafiłam układać rozmowy a i tak nie zadzwoniłam.
W większych grupach, gdzie poznawałam nowe osoby była tragedia. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa a jak już to zrobiłam to się jakalam i koniec końców nie mówiłam nic bo się bałam . I gonitwa myśli przy tym,, wydurniłam się, oni będą się ze mnie śmiać,,. Pamiętam jak dziś jak bardzo chciałam iść na siłownie sama to nie weszłam tam z obawy, że mnie zaraz na bank zjadą, ocenia, wyśmieją. Więc nie poszłam, tylko chodziłam w koło niej. Wręcz ścieżkę wydeptałam i zwiałam na chatę bardziej zesrana jak przed wielkim wyjściem na siłkę, 🤣W oczy nie mogłam patrzeć bo mnie paraliżowało to, trzęsawki, duszności norma dnia codziennego . Potrafiłam godzinami się zastanawiać czy ja się nie wydurniłam, czy mnie polubią, czy jak tak się ubrałam to mnie nie ocenią negatywnie etc. Nie jestem w stanie wymienić wszystkiego xd
.Dobra, ale przechodzimy do działania. Gdy już wiedziałam co tak naprawdę mną rządzi zaczęłam do tego podchodzić inaczej oczywiście z pomocą terapeuty, który dał mi wszystkie możliwe narzędzia i rady.
Pracuje z ludźmi cały czas więc ekspozycja była czy mi to się podobało czy nie.
Pierwszym krokiem było przyzwolenie u mnie na drżący głos, trzęsawki rąk, ciała, i inne cuda i tłumaczenie sobie, że przecież to nie jest tak, że każdy człek zaraz mnie ocenia. Bo mają ważniejsze sprawy na głowie jak kminic o mnie dniami o nocami i to, że ich opinia jest mało ważna dla mnie a ważniejsze jest moje zdrowie psychiczne. I tu był szok bo ja przyzwalam a tu zonk taki bo wszystko tak waliło we mnie ze zdwojoną siłą, że myślałam że coś nie tak robię a to jest prawidłowa reakcja na to. Bo emocje krzyczą co się tu kurde dzieje. I stąd to nasilenie.
Dwa musiałam dopuścić do siebie krytykę z, którą miałam ogromny problem. Musiałam przyzwalać, że ktoś może mnie krytykować bo ja też to robię.. Co nie było łatwe.
Jąkanie dało mi popalić bo niby tu człowiek próbuje coś zagadywać do obcych osób a traciłam wątek, nie wiedziałam co ja powiedziałam przed chwilą, czarna dziura. Więc z uporem maniaka z wyrozumieniem dla siebie gadałam z jak największą ilością obcych ludzi. Początkowo dramat tak się cięłam, że głowa mała, ale z czasem coraz lepiej.
Gdy byłam w grupie i z kimś nie miałam wspólnego tematu a była ta niezręczna cisza to tłumaczyłam sobie, że nie musze mieć ze wszystkimi wspólnych zainteresowań i siedziałam dalej. Przeczekiwałam emocje.
Najgorsze chyba dla mnie z całej tej szopki było poczucie obserwowania . Gdzie nie szłam, czułam wzrok na sobie ludzi i myśli i wszystkie towarzyszące objawy.Miałam ochotę uciekać, byle tego nie czuć, zaczęłam chodzić nie jak zawsze między blokami tak żeby było jak najmniej osób a wręcz wchodziłam w dużą grupę ludzi i nie uciekałam. Jak mi nie wyszło i musiałam zwiać bo to było silniejsze to nic się nie stało następnym razem szłam również w tłum ludzi i starałam się zostać trochę dłużej. Z czasem i to poczucie obserwowania zniknęło.
I to nie jest tak, że ja wystawiałam się i nagle pyk lęku nie ma. Myśli też nie ma. Często gęsto było tak, że wymiękałam bo to było za silne,ale metodą prób i błędów próbowałam. Jak zrobiłam Unik, czy cos nie załatwiałam byłam wobec siebie wyrozumiała i poszłam następnym razem.
A teraz na chwilę obecną moje życie zmieniło się o 360 stopni. Z Osoby wycofanej stałam się bardzo towarzyska. Nie zamykam się w czterech ścianach, byle tylko nie czuć się oceniana przez inne osoby. Non stop kogoś poznaje, rozwijam się. Ogólnie nie ma nic na chwilę obecną co towarzyszyło mi większość życia z moim lękiem społecznym :) :P
Mam prawie takie symptomy jak tu opisujesz od ponad 20 lat. Nie wiedziałem co mi jest mimo że szukałem odpowiedzi w wielu miejscach i u psychologów. Większość życia spędziłem na unikaniu lęków i podążaniu za nimi. Od ponad 2 lat jestem na terapii i od roku wystawiam się na lęki oraz przyzwalam na zacięcia i na jąkanie się. Nieraz lęki straszą mnie że nic się nie odezwę mam wtedy najgorsze dni. Staram się odrzucać te myśli i traktować je jako bzdury oraz akceptować czarne scenariusze. Mimo ze mam ciągłe kryzysy wierze że jest to właściwa droga i w końcu wyjdę z tego ciemnego tunelu w którym żyje od lat.
Johnny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 maja 2019, o 00:44

10 lipca 2021, o 15:28

Agata25 pisze:
7 marca 2020, o 23:37
Więc z uporem maniaka z wyrozumieniem dla siebie gadałam z jak największą ilością obcych ludzi. Początkowo dramat tak się cięłam, że głowa mała, ale z czasem coraz lepiej.
"z uporem maniaka z wyrozumieniem dla siebie gadałam z jak największą ilością obcych ludzi" - to chyba będzie moje nowe motto!
Ostatnio zacinam się jak dziki, w szczególności, że mam obecnie problemy w pracy i od razy myślę od razu, że jestem przez to gorszy/słaby, a to nakręca lęki związane z mówieniem i oceną innych ludzi. Wiem, że to schemat który wpoiła mi matka, która akceptowała mnie tylko jak miałem dobre stopnie w szkole, a później dobrą (według niej) pracę dlatego praca ma taką wielką wartość dla moich emocji i wszystko się kręci wokół pracy. Potrzebuję równocześnie mówić sobie, że praca to tylko praca, jest po to żeby się utrzymać, ale mnie nie definiuje w żaden sposób.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

20 listopada 2021, o 17:47

A mi znów fobia ujawniła się w dorosłym życiu, przy pierwszej pracy... Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie.Tak się nakręciłam tym, że w chwili kiedy musiałam podawać na sekretariacie ręce mi się trzęsły że stało się to moim konikiem... Wtedy cała uwaga była skupiona tylko na tym, oczywiście krytyka siebie że nie umiem nad tym zapanować, uspokoić się, proba zrobienia tego tak, żeby nikt nie zobaczył...i lęk utwierdzal się a myśli i kontrola tego stala nawykiem... I trwa to już kilkanascie lat... Z wieloma lękami uporałam się a z tym niestety nie... Czasem mam dość z tej bezsilności. Na poziomie logicznym znam to wszystko, tłumaczę sobie od dłuższego czasu ale nie mogę poczuć całą sobą wewnetrznie tego przyzwolenia w chwili gdy to sie dzieje... Ja nawet będąc sama w domu wsypujac kawe do filiżanki, jedząc myślę o tym automatycznie. Większość osób oprócz najbliższych nie wie o tym, gdy niektórym mówiłam to dziwią się bo jestem wygadana, nie mam problemów gdy rozmawiam z kimś... Ale już wyjście na kawę, obiad jest problemem... Może ktoś doda otuchy, ma też tak albo pokonał to.
madmag87
Gość

20 listopada 2021, o 18:08

ania0704 pisze:
20 listopada 2021, o 17:47
A mi znów fobia ujawniła się w dorosłym życiu, przy pierwszej pracy... Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie.Tak się nakręciłam tym, że w chwili kiedy musiałam podawać na sekretariacie ręce mi się trzęsły że stało się to moim konikiem... Wtedy cała uwaga była skupiona tylko na tym, oczywiście krytyka siebie że nie umiem nad tym zapanować, uspokoić się, proba zrobienia tego tak, żeby nikt nie zobaczył...i lęk utwierdzal się a myśli i kontrola tego stala nawykiem... I trwa to już kilkanascie lat... Z wieloma lękami uporałam się a z tym niestety nie... Czasem mam dość z tej bezsilności. Na poziomie logicznym znam to wszystko, tłumaczę sobie od dłuższego czasu ale nie mogę poczuć całą sobą wewnetrznie tego przyzwolenia w chwili gdy to sie dzieje... Ja nawet będąc sama w domu wsypujac kawe do filiżanki, jedząc myślę o tym automatycznie. Większość osób oprócz najbliższych nie wie o tym, gdy niektórym mówiłam to dziwią się bo jestem wygadana, nie mam problemów gdy rozmawiam z kimś... Ale już wyjście na kawę, obiad jest problemem... Może ktoś doda otuchy, ma też tak albo pokonał to.
"Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie." Już sobie sama odpowiedziałaś, skąd się to bierze ;)
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

20 listopada 2021, o 18:59

ania0704 pisze:
20 listopada 2021, o 17:47
A mi znów fobia ujawniła się w dorosłym życiu, przy pierwszej pracy... Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie.Tak się nakręciłam tym, że w chwili kiedy musiałam podawać na sekretariacie ręce mi się trzęsły że stało się to moim konikiem... Wtedy cała uwaga była skupiona tylko na tym, oczywiście krytyka siebie że nie umiem nad tym zapanować, uspokoić się, proba zrobienia tego tak, żeby nikt nie zobaczył...i lęk utwierdzal się a myśli i kontrola tego stala nawykiem... I trwa to już kilkanascie lat... Z wieloma lękami uporałam się a z tym niestety nie... Czasem mam dość z tej bezsilności. Na poziomie logicznym znam to wszystko, tłumaczę sobie od dłuższego czasu ale nie mogę poczuć całą sobą wewnetrznie tego przyzwolenia w chwili gdy to sie dzieje... Ja nawet będąc sama w domu wsypujac kawe do filiżanki, jedząc myślę o tym automatycznie. Większość osób oprócz najbliższych nie wie o tym, gdy niektórym mówiłam to dziwią się bo jestem wygadana, nie mam problemów gdy rozmawiam z kimś... Ale już wyjście na kawę, obiad jest problemem... Może ktoś doda otuchy, ma też tak albo pokonał to.
Ale z czym masz problem, bo nie ogarniam? Z wsypywaniem kawy, to chyba nie jest coś, co się wszędzie robi? Przecież jak wychodzisz na kawę do kawiarni, to jej sama tam sobie nie robisz? Doprecyzuj o co chodzi.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Johnny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 maja 2019, o 00:44

20 listopada 2021, o 19:50

ania0704 pisze:
20 listopada 2021, o 17:47
A mi znów fobia ujawniła się w dorosłym życiu, przy pierwszej pracy... Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie.Tak się nakręciłam tym, że w chwili kiedy musiałam podawać na sekretariacie ręce mi się trzęsły że stało się to moim konikiem... Wtedy cała uwaga była skupiona tylko na tym, oczywiście krytyka siebie że nie umiem nad tym zapanować, uspokoić się, proba zrobienia tego tak, żeby nikt nie zobaczył...i lęk utwierdzal się a myśli i kontrola tego stala nawykiem... I trwa to już kilkanascie lat... Z wieloma lękami uporałam się a z tym niestety nie... Czasem mam dość z tej bezsilności. Na poziomie logicznym znam to wszystko, tłumaczę sobie od dłuższego czasu ale nie mogę poczuć całą sobą wewnetrznie tego przyzwolenia w chwili gdy to sie dzieje... Ja nawet będąc sama w domu wsypujac kawe do filiżanki, jedząc myślę o tym automatycznie. Większość osób oprócz najbliższych nie wie o tym, gdy niektórym mówiłam to dziwią się bo jestem wygadana, nie mam problemów gdy rozmawiam z kimś... Ale już wyjście na kawę, obiad jest problemem... Może ktoś doda otuchy, ma też tak albo pokonał to.
Ja to doskonale rozumiem. Mam bardzo podobne myślenie i lęki o których piszesz, że ktoś to zobaczy, i takie same ogólnie zmagania, duża krytyka samego siebie, zero wyrozumienia etc i trwa przez większość mojego życia . U mnie jest zacinanie, jąkanie i pustki w głowie, ale czasem też mam trzęsienie rąk. Ja to wszystko wkładam do jednego wora bo są to wszystko somaty lękowe. Jestem na terapii od paru lat i pracuje nad przyzwalaniem na te rzeczy i wyrozumiałościa, ucinaniem analiz, etc. Potrzeba na to dużo czasu, energii oraz systematyczności w tym co się robi. Jest bardzo ciężko, ale zmiany naprawdę zachodzą tylko powoli.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 listopada 2021, o 14:01

madmag87 pisze:
20 listopada 2021, o 18:08
ania0704 pisze:
20 listopada 2021, o 17:47
A mi znów fobia ujawniła się w dorosłym życiu, przy pierwszej pracy... Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie.Tak się nakręciłam tym, że w chwili kiedy musiałam podawać na sekretariacie ręce mi się trzęsły że stało się to moim konikiem... Wtedy cała uwaga była skupiona tylko na tym, oczywiście krytyka siebie że nie umiem nad tym zapanować, uspokoić się, proba zrobienia tego tak, żeby nikt nie zobaczył...i lęk utwierdzal się a myśli i kontrola tego stala nawykiem... I trwa to już kilkanascie lat... Z wieloma lękami uporałam się a z tym niestety nie... Czasem mam dość z tej bezsilności. Na poziomie logicznym znam to wszystko, tłumaczę sobie od dłuższego czasu ale nie mogę poczuć całą sobą wewnetrznie tego przyzwolenia w chwili gdy to sie dzieje... Ja nawet będąc sama w domu wsypujac kawe do filiżanki, jedząc myślę o tym automatycznie. Większość osób oprócz najbliższych nie wie o tym, gdy niektórym mówiłam to dziwią się bo jestem wygadana, nie mam problemów gdy rozmawiam z kimś... Ale już wyjście na kawę, obiad jest problemem... Może ktoś doda otuchy, ma też tak albo pokonał to.
"Chciałam wszystko tak dobrze robić, że ciało spinalo się, ręce drżały i zero wtedy wyrozumienia dla siebie." Już sobie sama odpowiedziałaś, skąd się to bierze ;)
Ja wiem skąd to wszystko się wzięło... Tylko to było dawno i wtedy nie miałam tej wiedzy i wyrozumienia dla siebie i stało się automatycznym nawykiem. Na poziomie logicznym oczywiscie wiem to wszystko i rozumiem, tylko w związku z tym, że trwa to tak długo i stalo się nawykowe mimo dzialania glownie dialogowania w głowie i nie unikania tych sytuacji nie zmniejsza się...
madmag87
Gość

21 listopada 2021, o 14:29

Za bardzo się kontrolujesz, bo boisz się, żeby sytuacja się nie powtórzyła, a wtedy właśnie najbardziej ciało świruje.

Ja kiedyś chciałam się napić piwa najdostojniej w świecie, to aż mi się polało po brodzie :D Nie wspominając już o innych sytuacjach, mniej śmiesznych, kiedy chciałam za bardzo.

Także trzeba zapomnieć o pozorach i być po prostu sobą. Jak wyśrubowalaś w głowie wizerunek siebie, jako osoby wygadanej, będącej w centrum uwagi, to teraz może być Ci ciężko odpuścić i oddać prym komuś innemu i posłuchać co ktoś inny ma do powiedzenia, bo może jak jesteś druga, trzecia piąta czy dziesiąta to już masz się za osobę gorszą od wszystkich, bo może to Ci się kojarzy z czasami, kiedy byłaś mniej pewna siebie. Może to wynika z jakiegoś głęboko ukrytego poczucia niskiej wartości, że chcesz być we wszystkim postrzegana (choćby tylko przez samą siebie) jako chodzący ideał we wszystkim co robisz i zanegować w ten sposób wszystkie krępujące sytuacje z przeszłości. Spróbuj się śmiać ze swojej trzęsącej niezdarności to może w końcu minie, jak to tylko o to chodzi.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 listopada 2021, o 14:56

madmag87 pisze:
21 listopada 2021, o 14:29
Za bardzo się kontrolujesz, bo boisz się, żeby sytuacja się nie powtórzyła, a wtedy właśnie najbardziej ciało świruje.

Ja kiedyś chciałam się napić piwa najdostojniej w świecie, to aż mi się polało po brodzie :D Nie wspominając już o innych sytuacjach, mniej śmiesznych, kiedy chciałam za bardzo.

Także trzeba zapomnieć o pozorach i być po prostu sobą. Jak wyśrubowalaś w głowie wizerunek siebie, jako osoby wygadanej, będącej w centrum uwagi, to teraz może być Ci ciężko odpuścić i oddać prym komuś innemu i posłuchać co ktoś inny ma do powiedzenia, bo może jak jesteś druga, trzecia piąta czy dziesiąta to już masz się za osobę gorszą od wszystkich, bo może to Ci się kojarzy z czasami, kiedy byłaś mniej pewna siebie. Może to wynika z jakiegoś głęboko ukrytego poczucia niskiej wartości, że chcesz być we wszystkim postrzegana (choćby tylko przez samą siebie) jako chodzący ideał we wszystkim co robisz i zanegować w ten sposób wszystkie krępujące sytuacje z przeszłości. Spróbuj się śmiać ze swojej trzęsącej niezdarności to może w końcu minie, jak to tylko o to chodzi.
Masz rację, że za bardzo się kontroluje i to żeby znow się sytuacja nie powtórzyła.... Trudno to porzucić 😠Tak niestety jest z naszym mozgiem nasyła nam to co na nas działa. I kółko się kręci. Dopóki nie odpuścimy to ciągle na nas działa.Może nie mam w głowie "wizerunku osoby wygadany" ale na pewno nie lubię jak coś mi nie wychodzi i kiedyś się mega krytykowałam stąd doszla też nerwica lękowa. Kilkanascie lat temu nie było takiej wiedzy jak teraz w necie. I człowiek się wkrecił.
Wiem, że działanie, działanie i mimo porażek nie poddawanie się ale to aż czasem boli wewnetrznie... Tyle rzeczy przez to odpuscilismy, nie wykorzystaliśmy...
madmag87
Gość

21 listopada 2021, o 15:01

Mózg się programuje i potem ciało jakimś dziwnym sposobem w podobnych sytuacjach wysyła podobne sygnały do ciała, jakby odtwarzał ciągle na nowo ten sam schemat.

Z tym piwem to jeszcze taka dziwna sytuacja, że chyba po pół roku później znowu piłam piwo z tą samą osobą i w tym samym miejscu, a w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, jak piję, a znowu mi się ulało xD ale jak się jest już świadomym swoich reakcji, to trzeba podejść do tego na luzie, żeby przerwać ten logarytm :D
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 listopada 2021, o 15:17

madmag87 pisze:
21 listopada 2021, o 15:01
Mózg się programuje i potem ciało jakimś dziwnym sposobem w podobnych sytuacjach wysyła podobne sygnały do ciała, jakby odtwarzał ciągle na nowo ten sam schemat.

Z tym piwem to jeszcze taka dziwna sytuacja, że chyba po pół roku później znowu piłam piwo z tą samą osobą i w tym samym miejscu, a w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, jak piję, a znowu mi się ulało xD ale jak się jest już świadomym swoich reakcji, to trzeba podejść do tego na luzie, żeby przerwać ten logarytm :D
Widzisz Magda jakby tak łatwo było podejść na luzie gdy się już o tym wie to byłoby zaburzonych dużo mniej. Tu pracujemy na żywych emocjach i mimo chęci tak się szybko nie da...
Wiem, że wszystko muszę sama zrobić ale fajnie czasem pogadać z kimś kto wie o czym mówię a nie tylko z tymi, którzy twierdza że przesadzam i robię problem gdzie go nie ma.
Ale dzięki za rady Ty też masz lub miałaś objawy FS?
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 listopada 2021, o 15:35

madmag87 pisze:
21 listopada 2021, o 15:24
Jakbym nie miała to by mnie tu przecież nie było :D czy ja powiedziałam, że z dnia na dzień wszystko da się zrobić? Mnie praktycznie całe życie coś emocjonalnie dolegało i nie umiałam sobie z tym poradzić... A podałam luźny przykład z piwem, bo przecież w tym temacie chodzi o Ciebie, a nie o mój życiorys
Rozumiem... Po wypowiedziach wywnioskowalam, że nie masz z tym problemu 😉tu nie chodzi o to, że z dnia na dzień tylko to są lata. Nie wiem jak Ty ale ja niestety mam nadal tak, że jak coś mi nie wyjdzie od razu bombarduje mnie tysiące myśli o tym i nie odpuszczają... Stopuje je i nie trwaja tygodniami ale męczą bardzo.
Kurcze dlaczego niektórzy są bardziej oporni na akceptację.
ODPOWIEDZ