Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kolejna uleczona:)

Tutaj opisujemy naszą drogę do zdrowia. Dzielimy się naszą zakończoną - happy endem - historią z derealizacją, depersonalizacją, dając innym nadzieję i pokazując, że to jest możliwe!
Wpisujemy także tutaj naszą drogę jaką się leczymy, co robimy aby tego się pozbyć.
Jednakże objawy, wątpliwości co do objawów, historie wpisujemy piętro wyżej.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
ODPOWIEDZ
hope1212
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 13 maja 2013, o 19:34

30 listopada 2013, o 03:13

Zostałam poproszona o przytoczenie swojej historii dla jeszcze chorujących, więc z przyjemnością to zrobię:)
Szczerze to niewiele pamiętam:) Zaczęło się od jazdy po zielonym, przepalenie, miałam zły czas wtedy i byłam zmęczona. Koszmar trwał przez ok 2 godziny. Wszystko było bez sensu, straszne itd. Każdy wie tutaj co oznacza czuć tę paranoję:) Nawet nie wiedziałam, że można się tak czuć! To była dobra nauczka dla mojego szczeniackiego podejścia do wielu spraw, ale wtedy oczywiście tak tego nie postrzegałam:) Trauma, nie mogłam o tym zapomnieć. Wydawało mi się, że wszystko jest inne, że już nic nie będzie tak jak dawniej. Koniec. Niebo spadło mi na głowę:) Bałam się tego wspomnienia, ale analizowałam to dzień i noc. Trzeciego dnia lęk wrócił. No i koszmar. Miałam oczywiście "uszkodzony mózg", "Jezu, co to było?", "Dlaczego ja?". No trudne sprawy:) Papierosy paliłam często. Za często. Ale w końcu się przepaliłam i rzuciłam to i nie palę do dziś:) Natręctwa okropne, urojone schiofrenie, cały czas szukałam "sensu życia" jak głupia (podczas ataku wszystko było bez sensu i tak mi zostało). Lęk 24h, podczas napadów lęku (już nie tak traumatycznych jak za pierwszym razem) po prostu wyginało mnie do tyłu, dd, itd. Męczyłam się półtora miesiąca i nie wiedziałam co to jest nawet bo nigdy tak nie odczuwałam lęku. Czułam dziwne uczucia w głowie, lęk kiedy nachodził odczuwałam go jakby ktoś wylewał mi w środku z tyłu głowy od karku jakiś płyn... Dziwne to było:) Czułam jak wyrastają mi włosy z głowy:) Uciski itd. Aż którejś nocy wkurzyłam się, że to nie przechodzi, byłam tak rozżalona iż myślałam, że gorzej być nie może. Myliłam się. Nagle dostałam depresji. Do dziś pamiętam taki dół niesamowity, nie do opisania. Aż nie mogłam oddychać przez moment. Co to za uczucie? Jakby mnie przygniotło całe zło świata. W takim stanie znalazła mnie mama, która również chorowała na to samo. Poszłam do lekarza rodzinnego, diagnoza "Zaburzenia depresyjne nawracające", ale jakoś mnie to nie przekonało oczywiście, bo na pewno zepsuł mi się mózg:) Dostałam leki, ale oczywiście bałam się ich brać. Jednak przemogłam się i brałam jakiś czas. Oprócz zamieszania w głowie i zwiększonego dd nic nie dały. Pewnie za krótko brałam. Odstawiłam. W internecie oczywiście nakręcałam się maksymalnie czytając to wszystko czego akurat nie powinnam:) I to co mnie uratowało, to lektura szaffer.pl oraz najbardziej to forum:) Zaczęłam stosować wszystko co tu napisane. Przestałam się szarpać, kontrolować. Oczywiście nie od razu. Bardzo, bardzo powoli. Kupiłam sobie krzyżówki, których nie lubię. I zajmowałam nimi umysł. Całymi dniami siedziałam i rozwiązywałam krzyżówki:) Ignorowałam lęk, pozwalałam żeby przepływał przeze mnie. I bardzo długo uczyłam się tej sztuki. Jednocześnie nauka olewania natrętów. Pamiętam jak wygoniłam psa z pokoju bo bałam się, że go zabiję:) Było trudno, często łapałam się, że znów analizuje wszystko. Wtedy momentalnie to porzucałam, a potem znowu i znowu, mimo, że w myślach wciąż słyszałam "No, ale pomyśl sobie co jeśli to kosmici, a nie Matka Boska ujawniła się w Fatimie" - autentyczny przykład:) ale przyniosło to porządany efekt:) Lęk o schizo porzuciłam w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że jeśli miałabym zachorować to bym zachorowała już dawno. Lęki były coraz mniejsze. Jednak nie było całkiem normalnie. Gorzej było z depresją. Czytałam wszystko o depresji w internecie. I to o tych najcięższych przypadkach. Pewnie to mnie jeszcze bardziej dołowało. Całymi dniami myślałam tylko o depresji! Pewnie dlatego trwała ona dłużej od samej nerwicy. Za radą Divina pożerałam banany i łykałam (zresztą do dziś, polecam szczególnie paniom - dobry również na włosy:) olej z wiesiołka. W końcu zauważyłam, że analizuje ją tak samo jak kiedyś lęk! I robiłam tak samo jak z myślami lękowymi - olewałam je. Po prostu żyłam. Choroba mijała powoli i mozolnie, długo dawała znaki. Raz podczas mycia zębów umysł "wywalił się z ciała", aż zgięłam się wpół! Ale nie przeraziło mnie to już bo wiedziałam o co chodzi:) Innym razem "coś" było w moim ciele. Ale nie było:) Odpowiednie podejście dużo mi dało. Mimo, że nachodził mnie czasem lęk wiedziałam jak do niego podejść. Wspominam swój atak paniki i mam to w czterech literach:) Kiedyś bym umarła. Po anhedoni musiałam się na nowo uczyć swoich emocji, które powoli wracały. Najpierw się bałam, szczególnie smutku i złości. Ale jak widać wszystko jest do zrobienia! Mogę nawet powiedzieć, że dużo mi to dało. Jestem silniejsza, ćwiczę asertywność (kiedyś latałam jak głupia tylko żeby mnie wszyscy zaakceptowali), nie staram się o miłość całego świata, nie paraliżuje mnie lęk "co oni o mnie pomyślą" kiedy siedzę w grupie ludzi. Doceniam to co mam, cieszę się małymi rzeczami:) Kurde jestem szczęśliwa:) Do dziś czasem najdzie mnie lęk, ale jest on tak słaby, że aż śmieszny, nie przejmuje się już tym wszystkim, mogę myśleć o tym bez tego strachu i to jest chyba zdrowie. Często kiedy jestem zmęczona łapie mnie derealizacja, ale ani mnie ona ziębi ani parzy. Przed chorobą też miewałam ją często, wtedy jednak nie wiedziałam co to i nazywałam to "dziwnym widzeniem". Nie przejmowałam się nią. Bałam się jej tylko w nerwicy. Żyję i nie boję się! Chciałam tutaj też podziękować wszystkim szczególnie Divinowi za jego cierpliwość, poświęcony czas i wspieranie w każdej idiotycznej nawet sprawie. Victorowi za cały trud włożony w objaśnianie sto razy tych samych oczywistych rzeczy i wszystkim użytkownikom forum za wsparcie jakiego nie doświadczyłam w "realu". Nigdy bym nie pomyślała, że wyzdrowieje dzięki obcym ludziom z internetu. Dziękuję Wam bardzo, bardzo, bardzo!!!
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

30 listopada 2013, o 03:49

No cóż mogę napisać... WSPANIALE Hope1212! :)

Takie wpisy są zawsze wspaniałe bo są żywym przykładem na to że ludzie sobie radzą, że wychodzą z zaburzenia i sukcesywnie się odburzają. O to właśnie chodzi. Widzisz sama że wszystkie tego typu stany lękowe/DD/nerwice/depresje i inne cuda na kiju to epizody. Wiesz też że dzięki tym stanom wiele się nauczyłaś, wzmocniłaś i jakby na to nie patrzeć, poznałaś nowe smaki życia. Niestety nie żyjemy w Raju i te smaki gorzkości mogą się pojawiać. Jednak co jest teraz najważniejsze? A no właśnie to że POKONAŁAŚ SIEBIE! I tego Ci serdecznie gratuluję bo to jest tak wielkie osiągnięcie że przekracza to ponad wszelkie wyobrażenia. Jeżeli pokonałeś/łaś siebie to jesteś po prostu WIELKI/KA i Twoja wartość jako osoby ogromnie rośnie. Rozwój osobisty u szczytu. :)

Także droga Hope1212, jeszcze raz, czapki z głów i powodzenia na szlaku! :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

30 listopada 2013, o 13:33

Super wpis, dzieki, i gratuluję :) Samych sukcesów życzę ;ok
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
hope1212
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 13 maja 2013, o 19:34

30 listopada 2013, o 19:54

To ja dziękuję:) Na pewno będę tu zaglądać nie raz:)
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

30 listopada 2013, o 23:20

Gratuluje Hope, jesteś wielka! Mam nadzieje że niedługo też dołączę do tego grona, bo jest co raz lepiej.

Pozdrawiam
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

1 grudnia 2013, o 19:23

Dziekuje Ci za kolejny wpis, ostatnio mam tak duze nasilenie ze nawet nie mam sily pisac na forum jak sie czuje ale chyba nawet nie wiem jak, obco...takie wpisy kolejne daja nadzieje. Dzieki!
hope1212
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 13 maja 2013, o 19:34

1 grudnia 2013, o 22:16

Wiem jak się czujesz weronia, ale nie trać nadziei:) To mija i Tobie też to minie na pewno:)
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

2 grudnia 2013, o 12:15

Trzyam sie tej nadziei mocno choc za nic w swiecie w to nie wierze ze to mozliwe aby mi to przeszlo. Nie wyobrazam sobie ze cos istnieje jeszcze poza tym stanem. Ale to chyba kazdy tak to odczuwa.
Gdyby nie posty ze komus to mija to nie wiem co bym zrobila.
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

3 grudnia 2013, o 20:04

Gratulację Hope też mam namieszane ale to co najgorsze tez już mam chyba za sobą i teraz tylko powoli wracać do dawnego stanu :) Pozdrawiam i powodzenia :)
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

14 grudnia 2013, o 12:04

Gratulacje :) Super, że coraz więcej ludzi z tego dziadostwa wychodzi :)
u mnie jako tako lęków już nie ma, przynajmniej takich mocnych jak miałam. Jest lęk, ale przed tym że nie wyzdrowieję no i ta derealizacja nieszczęsna ;/
Też zaczęłam wcinać wiesiołka, może pomoże:)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
świstakejro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 93
Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50

16 grudnia 2013, o 12:42

Super Hope że juz jest dobrze.
Mam nadzieję że będzie więcej takich wpisów od innych forumowiczów.
Takie posty dają nadzieję nam- cierpiącym- że z tego naprawdę można wyjść choć dobrze wiemy ze jest to trudne i trzeba włożyć ogromny wysiłek psychiczny żeby pozwolić sobie odpuścić to wszystko.
Bo na tym to właśnie polega- na odpuszczeniu a tego boimy się najbardziej. To pokonanie własnego lęku przed porzuceniem kontroli.
Tobie się udało!!!! Gratulacje!!!
Mam tylko pytanko- jak długo się męczyłaś z tym wszystkim?
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
ODPOWIEDZ