Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kilka prostych prawd ;)

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

31 sierpnia 2015, o 21:18

Już tyle wiedzy i cennych rad jest na Forum, że nie wiem czy mój wpis może cokolwiek dodać i komukolwiek pomóc, ale się skuszę.
Nerwica towarzyszy mi od jakiś 13 lat, oczywiście nie cały czas w nasilonej formie ale od czasu do czasu fundowała mi dłuższe "przygody " na dużo wyższych obrotach niż możliwe do wytrzymania. Ostatni atak był chyba moim zdaniem kluczowy, bo pierwszy raz nie skupiłam się tylko na objawach ale postanowiłam rozwikłać co się kryje za tą całą mityczną nerwicą, czemu ona przyłazi i niszczy mi życie.No i jestem już na całkiem nowym levelu jeśli chodzi o życie i zaburzenie. Nie będę tu się zagłębiać w szczegóły, ale skrobnę kilka najważniejszych kwestii.
Otóż :
- podstawa to przestać traktować nerwicę jako wroga, na serio uważam że jest to sygnał do zmian a nie żaden demon, który chce nas pożreć, ja jestem głęboko wdzięczna za moją nerwicę bo gdyby nie to że wywaliły mi się te wszystkie objawy nigdy nie miałabym szans tak zmienić swojego myślenia, a życie było by tylko pół-życiem
- PEŁNA akceptacja, bez tego nie ma szans na wyjście, nawet jeden malutki odprysk nie-akceptacji kasuje możliwość wyjścia, bo lęk złapie się tego i na tej nitce będzie sobie dyndał i robił swoją robotę
-traktować lęk jako swojego sprzymierzeńca, przyjaciela, towarzysza etc. zero oporu i negatywnych myśli w stronę lęku -trzeba się zaprzyjaźnić, polubić, uznać za domownika, a wtedy on się oswaja i ze złego wilka staje się naszym pupilkiem
- żadnych ram czasowych dochodzenia do siebie, bycie non stop w oczekiwaniu na wyjście generuje straszną napinkę i wzmaga kontrolę a ta wiadomo że jest wrogiem nr 1 każdego nerwicowca
- pamiętać że jak zamkniemy przed lękiem drzwi to wlezie oknem, jak go wygonimy to się wkurzy i wlezie przez komin i wtedy nas zabije, czyli powtórzę się- witać swój lęk jak przyjaciela to wejdzie posiedzi i pójdzie

To są takie najważniejsze dla mnie kwestie, mogłabym pisać i pisać i pisać ale już tyle zostało napisane że nie chcę się powtarzać. Taką najistotniejszą dla mnie kwestią jest to aby jeszcze raz powtórzę nie traktować lęku jako wroga, nie walczyć, nie używać sformułowań "walczę z nerwicą", "pokonuję lęk" raczej sugerowałabym "oswajam lęk", "uczę się poznawać i oswajać mechanizmy nerwicowe". Nie uciekam przed lękiem a idę mu naprzeciw i wtedy okazuje się, że on do nas mówi "heloł przybywam żeby ci pokazać że idziesz w złym kierunku, naprostowanie twojej ścieżki będzie bolało, ale jestem tu by pomóc (TAK POMÓC CI) wyjść z błędnych schematów, które blokują twoje życie". Może komuś wyda się to wariactwem, zwłaszcza jak 30 x biegnie do kibla wymiotować z lęku, albo nie poznaje siebie w lustrze, albo ma zanik uczuć, sensu życia, żyje z poczuciem że umiera 20x dziennie na zawał, ma raka, schizofrenię itd, ale zapewniam że to wariactwo nie jest, lęk nie jest wrogiem, jest impulsem do zmian. Dziękuję za uwagę i życzę Wszystkim żeby przestali się szarpać, żeby się z lękiem zakumplowali. Serdecznie też dziękuję Wszystkim, którzy zechcieli odpowiedzieć na moje posty/pytania/wątpliwości. Nie psychologom a temu Forum m.in zawdzięczam to w jakim miejscu teraz jestem. Nie ma takich słów, które by wyraziły ile dobrego to miejsce robi dla ludzi z problemami nerwicowymi czy depresyjnymi.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

31 sierpnia 2015, o 21:43

Mysle ze kazdy taki post jest na wage zlota, milion razy powtarzanie tego samego o nerwicy mysle ze zawsze ma sens, to raz a dwa przede wszystkim kazdy taki post to motywacja dla innych oraz swego czesto rodzaju haczyk do zaczepiania sie o to aby ruszyc do przodu.
A ogolnie to gratuluje Ci przemyslen, postanowien, tego ze podczas tego ostatniego ataku sobie cos dobitnie uswiadomilas, cos zrobilas inaczej, to wydaje sie takim niewielkim krokiem ale wiem po sobie ze to jest wielka do tego potrzebna praca i czas aby do tego dojrzec.
Zycze powodzenia Tobie dalej :) :*
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

31 sierpnia 2015, o 23:44

:) Dziękuję.

Właśnie przez lata chciałam żeby mi po prostu minęło i walczyłam i walczyłam i odpuszczało a wracało silniejsze więc tym razem podeszłam zupełnie inaczej i zauważyłam 2,3 i 10 dno zaburzenia. Tego naprawdę nie wolno traktować jako intruza i czegoś co natychmiast koniecznie trzeba wyeliminować, lepiej się przyjrzeć co ten cały lęk chce nam zakomunikować i na tej fali zmieniać siebie a nie tylko starać się "pokonać" zaburzenie.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

1 września 2015, o 12:29

Super posr ujelas sedno nerwicy, taka ona jest lubi byc olewana,zero uwagi.Ja tez przez wiele naprawdę wiele lat nie rozumiałam o co chodzi w tym wszystkim,probowałam to wyprzec ,zaleczyć.A teraz mam to gdzies......i jaki postęp.To jecsze nie koniec ale juz go widac i da się zyc! :D
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

1 września 2015, o 14:18

no właśnie słowo AKCEPTACJA - słowo meega ważne dzięki któremu odburzanie nie jest możliwe - zgadzam się ;ok tylko że łatwo się mówi a trudniej wykonać... ja staram się cały czas akceptować swój stan ale z różnymi efektami, pewnie od razu Rzymu nie zbudowano ;)
shadow gratki ^^ ^^ ^^
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

1 września 2015, o 14:36

Bo chyba cały problem leży w zrozumieniu czym jest ta akceptacja. Ja latami tego nie pojmowałam, będąc w oku cyklonu uważałam, że nie jest możliwe żeby wprowadzić się w stan akceptacji- przyzwolenia. Płakałam i mówiłam, że nigdy tego nie zaakceptuję no i w końcu przełamałam to, ale właśnie pomogło tylko i wyłącznie to że przestałam nerwicę traktować jak wroga. Jest takie mądre zdanie "im większy nacisk tym większy opór", to jest wielka prawda i uważam ze swojego doświadczenia, że tylko przestając walczyć osiąga się zwycięstwo. Dobry przykład z mojego życia. Mam stan do omdlenia, jestem w miejscu publicznym zaczynam czuć że ledwo stoję i wtedy zamiast wyjść i się przejąć powiedziałam sobie "ok mdlej, tak chcę teraz stracić przytomność, natychmiast" no i co? Nic. W tej samej sekundzie stan omdleniowy sobie poszedł. To jest akceptacja, mówienie nerwicy- "tak chcę czuć ten lęk, jest super, lubię się bać, łał ale ekstra jazda" , to jest właśnie akceptacja. Tylko to musi być szczere, bo wypowiadanie tych kwestii w myślach na zasadzie "wypowiem i czekam aż zaraz minie" jest tylko wzmacnianiem kontroli, akceptować nie czekając na natychmiastową ulgę, po prostu zwyczajnie akceptować i dopiero wtedy mamy efekt.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

1 września 2015, o 15:07

Dokladnie ,robię to samo ,ryzykuję przeciagam strunę,nie pouszczam muejsc w których mi niedobrze,zwyczajnje ryzykuję,ja osoba ktora bała się wyjsc z domu i bała się w nim byc podrózuje po calej Polsce.Koos zapyta nie masz objawow,oczywiscie ze mam,minimalne.Lecz jak pierwszy raz wybrałam się w podróz.....o to byl.meksyk.Ale im dluzej jechalam lepiej się czulam.Teraz jest juz prawie dobrze,a będzie jeszce lepiej :D

-- 1 września 2015, o 15:07 --
Tez często mówiłam ale ekstra jazda,i to nie był tylko słowa ale prawdziwe odczucia!.Poprostu trzeba przestac się tego bać.!
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

1 września 2015, o 18:59

No bo lęk nie zabija, jest tylko nieprzyjemnym (często skrajnie) stanem emocjonalnym i w sumie jest generowany w nas więc bać się lęku to jakby bać się siebie samego. Sama chęć pozbycia się objawów nie pomoże, moim zdaniem trzeba zmienić podstawowe-bazowe założenia względem nerwicy. Może być pomocne to że tak wiele osób, które z tego wyszły mówi że nerwica dużo im dała, mi osobiście bardzo dużo dała, była ogromnym motorem rozwoju wewnętrznego, impulsem do zasadniczych zmian. Jeśli ktoś nie jest gotowy na zmianę nastawienia, swojego życia generalnie to nie ma co się łudzić że pozbędzie się samych objawów. Nie da się zostać w miejscu z życiem, z tym wszystkim co wpędziło nas w lęk a jednocześnie oczekiwać cudów. Sama zmiana nastawienia do nerwicy już jest wielką zmianą życiową. Moje motto nerwicowe może brzmieć "nie bój się lęku, wykorzystaj go".
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

1 września 2015, o 19:26

Mysl sensowna tyle że powiedz jak lęk wykorzystać ?
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

1 września 2015, o 20:34

No właśnie śladów.Jak wykorzystać lęk?Ja już 10 lat nie bardzo czasem wiem jak to zrobić choć muszę przyznać ze tak naprawdę przez ostatni rok sie dopiero wzięłam za odkurzanie.Szkidacze wcześniej nie miałam dostępu do tego forum i w ogole do neta te kilka lat wcześniej.Może to nie zaszloby tak daleko...

-- 1 września 2015, o 20:25 --
A Ty shadow od Kiedy zaczelas to wszystko akceptować?

-- 1 września 2015, o 20:34 --
A Ty shadow od Kiedy zaczelas to wszystko akceptować?
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

1 września 2015, o 21:51

No właśnie jak go wykorzystać zawarłam właściwie w pierwszym poście. Jako sygnał,impuls, alarm organizmu do zmian w swoim postrzeganiu siebie i świata, bo lęki nie biorą się znikąd. Nawet jak ktoś ma tzw. osobowość neurotyczną, jest jakby genetycznie predysponowany do lęku to on sam z siebie się nie pojawia, musi być katalizator i właśnie lęk można wykorzystać jako sygnał, że nasz umysł domaga się zmian. To jest jakby sygnał na drodze, że jedziesz zbyt niebezpiecznie i zamiast starać się za wszelką cenę stłumić ostrzeżenie, bo nam jest z nim "nie po drodze" warto go posłuchać i zmienić tryb jazdy. Ludzie zadowoleni ze swojego życia, z uporządkowaną sferą emocjonalną nie cierpią na nerwicę, nie mają lęków bo nie mają powodów by je mieć. Jeśli lęk nam się pojawia to jest punkt wyjścia do tego żeby na jego fali wdrożyć zmiany, które uporządkują nam w głowach tak żeby lęk nie musiał w ogóle nas nawiedzać. Inaczej chyba nie potrafię tego ubrać w słowa.

Ja zaczęłam akceptację dokładnie po stwierdzeniu, że nerwica nie jest już moim wrogiem.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

1 września 2015, o 23:46

Chodziło mi raczej o to jak dawno temu wpadłas na to wszystko co napisałaś ze przestałas walczyc z nerwica bo napisałaś ze masz ja od 13vlat.

-- 1 września 2015, o 23:46 --
Innymi słowy ile czasu sie szarpalas z tym wszystkim.Tak w ogole to gratulacje bo fajny post.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

2 września 2015, o 10:26

Stosunkowo niedawno. W ciągu tych 13 lat miałam poprawy i zaostrzenia, po poprawach zawsze w końcu wracała i teraz podczas nawrotu właśnie zaczęłam porządną pracę, bo wcześniej nawet 2-letnia terapia nie pomogła (behawioralna). Tak od rozpoczęcia wdrażania nowego podejścia do zasadniczej poprawy to będzie ok 3-4 miesiące. Wcześniej po prostu chciałam żeby objawy sobie poszły a jakoś nie wpadłam na to, że najpierw trzeba zmienić błędne mechanizmy w sobie. Jednym słowem chciałam coś za darmo, a tak nie ma ;)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

26 stycznia 2016, o 12:45

shadow, świetne wpisy.

U mnie duża poprawa nastąpiła (w porównaniu z samym dnem) jak świadomie przyjęłam do wiadomości, że to tylko nerwica, a nie żadna inna choroba. Druga rzecz, która mi dużo ułatwiła - odstawienie leku, który wywoływał u mnie skutki uboczne I wpędzał w jeszcze większą hipochondrię.

Świetnie piszesz, że nerwica to taki trening personalny - I to za darmo :D Może nie do końca za darmo, bo jednak terapia kosztuje, leki jak ktoś łyka to też.

I jeszcze jedna rzecz mi się spodobała w Twoim wpisie - że nerwica to sygnał do zmian. To wskazówka, że nasze wewnętrzne JA ma już serdecznie dość naszego postępowania, niezgodnego z samym sobą. I że trzeba coś z tym zrobić, złapać to swoje wewnętrzne dziecko za rękę. Zmienić sposób podejścia do pewnych rzeczy, nastawienie. W tym tak bardzo pomocne porzucanie kontroli, które jest tak charakterystyczne dla nerwicowca - trzymanie się zębami tej kontroli. A ktoś super na forum napisał, że pozornie im bardziej puszczamy tym to poczucie kontroli coraz bardziej się zwiększa.
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

13 lutego 2016, o 14:14

Zmiana nastawienia do życia to absolutna podstawa. W tym zmiana nastawienia do samej nerwicy- same objawy w gruncie rzeczy są niczym w porównaniu z kaszanką w jakiej zazwyczaj tkwimy kiedy nerwica daje nam o sobie znać. Dopiero zmiana złych nawyków, poglądów to jest coś o co naprawdę warto walczyć, te całe mityczne objawy są niczym w porównaniu do pozbycia się wewnętrznych kajdan, które są tylko wypadkową objawów. Wyjście z objawów tak- jest to ważne bo pozwala zacząć normalnie funkcjonować, ale dopiero zmiana wewnętrzna pozwala zacząć normalnie ŻYĆ :D
ODPOWIEDZ