Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jestem tu nowa. Chcę się przywitać;)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
babeczka94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 2 lipca 2018, o 23:22

9 lipca 2018, o 22:54

bbea
Na pewno tak zrobię;) a Ty jakie masz lęki lub natręctwa, somaty?
eska2004
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 3 lipca 2018, o 15:00

10 lipca 2018, o 07:23

o widzę, że mamy dokładnie ten sam problem. Też mam paniczny lęk przed zwymiotowaniem w autobusie/kościele itd. ;D chodzę na terapie poznawczo-behawioralną i też psycholog mi tłumacyzł że w czasie ataku paniki nie ma fizycznej możliwości zemdleć ( w czasie ataku ciśnienie skacze bardzo do góry co uniemożliwia utratę przytomności) , nie da się zwymiotować ( układ pokarmowy zostaje zamrożony na czas ataku) co jako pielęgniarka również potwierdzam :D ale mi to musiał dopiero psycholog uświadomić:D
Awatar użytkownika
emocji_diler
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 28 czerwca 2018, o 11:05

10 lipca 2018, o 09:04

Witaj babeczko :)

Również mam problemy z kościołem jak i z innymi wieloma doświadczeniami.
Mój terapeuta zalecił mi metodę małych kroczków jeśli chodzi o podróże bo ja znów panicznie bardzo boję się środków komunikacji zbiorowej czy to autobusy czy pociągi. Problem w tym, że do rodzinnego domu mam 150 km pociągiem więc odnosząc się to metody małych kroczków psycholog zalecił mi zapoznawanie się z miejscem i jego oswajanie. Na początku zacząłem od przejechania pociągiem jednego przystanku w obrębie miasta, później kilku, później króciutki wyjazd za miasto - cały czas z myślą, że jak zaczynam czuć się źle to wysiadam(tak mi kazał) i później już normalny wyjazd za miasto. Po miesiącu takiego oswajania pociągu wsiadłem sam w pociąg i pojechałem do domu bez najmniejszego problemu! Już mi to przychodzi łatwiej- wiadomo lęk jakiś delikatny jeszcze jest, ale somatów BRAK!

Moja mama w młodym wieku też przechodziła przez nerwicę i tak na prawdę wyleczyło ją jedno zdanie które usłyszała gdzieś kiedyś przez przypadek: "To świat musi być zależny od Ciebie, a nie Ty od świata" tak jej do dało do myślenia i analizowania, że zawsze przed wszystkimi trudnymi sytuacjami odnosiła się do tego i analizowała do danej sytuacji - teraz jest mamuśką na schwał, niczego się nie boi, bo zawsze ma świadomość tego, że ona nie musi, ona chce, w razie czego może zrezygnować kiedy jej się spodoba - a głowa tak bardzo skupia się na tym, że ona ma świadomość tego, że w każdej chwili może odpuścić, że nie męczą już jej lęki - bo wie że NIE MUSI :) Więc idąc w ślady mamy, staram się też wdrażać to w życie - wiem, że trzeba na to czasu, a ja bardzo narwany jestem, ale staram się i to najważniejsze!

Może coś z mojej dotychczasowej pracy nad sobą Ci się przyda :)

A co do kościoła to jeszcze będziemy nad tym pracować.
"Ty mi powiedz chodź raz
Dlaczego ludzie ludzi cenią przez strach?
Uczą nas łgać, pluć, hańbić, poniżać
Kraść, szczuć, walczyć, zabijać
Życie zbyt szybko mija, by mieć wrogów
Szybciej niż targu ubija diler kałasznikowów
Byle powód jest dobry do zbrodni zwolnij
Chce wolnym być zawsze, nie tylko w ironii"

~Adam Ostrowski
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

10 lipca 2018, o 11:03

babeczka94 pisze:
9 lipca 2018, o 22:54
bbea
Na pewno tak zrobię;) a Ty jakie masz lęki lub natręctwa, somaty?
Oj u mnie to druga historia:) somatow raczej nie mam w tej chwili, ale przez lata miewałam jakieś, miałam różne wymyślone choroby, takie klasyki, sm, rak mózgu, itd:)
U mnie to głównie lek wolnoplynacy, straszne myśli egzystencjonalnie i depersonalizacja.
Ja mam 3 rzut nerwicy taki silny a w międzyczasie miewałam słabsze nawroty. Ale nigdy świadomie nie pracowałam nad sobą, dopiero teraz się za to wzięłam.
babeczka94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 2 lipca 2018, o 23:22

10 lipca 2018, o 14:57

Właśnie o to chodzi, żeby nad sobą pracować. Nic samo nie przyjdzie;) Słyszałam o tej metodzie małych kroczków. Tylko u mnie to jest lęk przed dalekimi podróżami, a nie takimi po mieście. W sobotę będę miała wyzwanie nie powiem, że nie. Staram się ośmieszać te myśli. Dziś np. wstałam i już serce szybko mi biło i te myśli, że jak ja tym autobusem 3 godziny przejadę. Ale zaczęłam je ośmieszać i mówić sobie, że no cóż przynajmniej będę miała chwilę relaksu bo tak to człowiek całe życie w biegu ;)
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

10 lipca 2018, o 15:01

babeczka94 pisze:
10 lipca 2018, o 14:57
Właśnie o to chodzi, żeby nad sobą pracować. Nic samo nie przyjdzie;) Słyszałam o tej metodzie małych kroczków. Tylko u mnie to jest lęk przed dalekimi podróżami, a nie takimi po mieście. W sobotę będę miała wyzwanie nie powiem, że nie. Staram się ośmieszać te myśli. Dziś np. wstałam i już serce szybko mi biło i te myśli, że jak ja tym autobusem 3 godziny przejadę. Ale zaczęłam je ośmieszać i mówić sobie, że no cóż przynajmniej będę miała chwilę relaksu bo tak to człowiek całe życie w biegu ;)
Ośmieszanie jest spoko:)
Pomysl tez co najgorszego może się stać i zaakceptuj to. No bo tak naprawdę czego się boisz w tym autobusie?
babeczka94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 2 lipca 2018, o 23:22

10 lipca 2018, o 15:03

bbea pisze:
10 lipca 2018, o 11:03
babeczka94 pisze:
9 lipca 2018, o 22:54
bbea
Na pewno tak zrobię;) a Ty jakie masz lęki lub natręctwa, somaty?
Oj u mnie to druga historia:) somatow raczej nie mam w tej chwili, ale przez lata miewałam jakieś, miałam różne wymyślone choroby, takie klasyki, sm, rak mózgu, itd:)
U mnie to głównie lek wolnoplynacy, straszne myśli egzystencjonalnie i depersonalizacja.
Ja mam 3 rzut nerwicy taki silny a w międzyczasie miewałam słabsze nawroty. Ale nigdy świadomie nie pracowałam nad sobą, dopiero teraz się za to wzięłam.
To tak jak ja. Też miewałam wcześniej różne myśli i somaty, ale tak jak pisałam wcześniej nigdy nie myślałam, że może być to nerwica baaa nawet do głowy mi nie przyszło. Byłam przekonana, że na coś choruję. Dlatego sobie tak tkwiłam w tym lęku i nie wiedząc co tak naprawdę się ze mną dzieje. Dopiero od stycznia pamiętam, że napisałam na jakiejś grupie, nawet nie związanej z nerwicą, że mam takie objawy, że lekarze mówią iż zdrowa itp. Tam wtedy ktoś mi napisał, że to nerwica. Sobie tak myślałam Jak to ja nerwica? Przecież ja nie mam jakiegoś mega stresującego życia. Dopiero jak w to weszłam, zainteresowałam się i zaczęłam działać ale tak naprawdę działać czyli robić to na co mam ochotę, a nie bo oo strach mi nie pozwala to widzę rezultaty. Z podróżą autobusem i kściołem też tak będzie jestem tego pewna. Tylko trzeba to przejść. Nic za darmo nie przychodzi. A efekty są widoczne tylko wtedy gdy naprawdę je wypracujemy, a nie pójdziemy na łatwiznę w postaci np leków.
babeczka94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 2 lipca 2018, o 23:22

10 lipca 2018, o 15:04

bbea
Boje się, że zrobi mi się źle i zwymiotuję ;/
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

10 lipca 2018, o 15:18

babeczka94 pisze:
10 lipca 2018, o 15:04
bbea
Boje się, że zrobi mi się źle i zwymiotuję ;/
Spróbuj zaakceptować ten scenariusz. Prosisz kierowcę żeby się zatrzymał i wymiotujesz. No i co? Trochę wstydu i po temacie, przecież nie znasz tych ludzi. Choćby nawet tak miało się stać to pomysł ze lepsze 3 godziny wstydu niż życie z nerwica.

Chociaż tak naprawdę to nie wstyd. Wstyd to kraść;) możesz mieć taka mantrę na podróż;)
A jeśli robi ci sie niedobrze od jazdy (ja tak mam) to nie trzymaj głowy pochylonej, weź sobie jakieś miętowe cukierki i będzie Ok.
ODPOWIEDZ