Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jestem na dobrej drodze do zdrowia

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Madame.Kot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20

30 listopada 2018, o 22:29

Witajcie!

Chciałam podzielić się dziś moimi przemyśleniami i pochwalić małymi sukcesami.

U mnie jednym z czynników powodujących nerwicę (tak uważam) była niepewność siebie, nad którą nadal pracuję. Przed zachorowaniem byłam taką cichą osobą, która tłumiła wszystko w sobie, a na zewnątrz udawała, że jest w porządku. Nigdy nie potrafiłam powiedzieć wprost co mi się nie podoba. Nie potrafiłam krytykować w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie byłam asertywna. Spowodowało to wiele szkód we mnie bo w momentach, kiedy mogłam wyrazić swoje zdanie, ja wolałam przemilczeć żeby się nie narażać. Towarzyszyły temu myśli - bo inni przestaną mnie lubić, będą krzywo patrzeć, może nawet wypominać to, że w takiej a takiej sytuacji popierałam taki pomysł, a nie inny czy tego, a nie innego kolegę z pracy. Kiedy posypało się moje zdrowie i nie miałam siły dalej tak się dusić, zaczęłam wygarniać wszystko co myślę - zaczęło się od rodziców. Pierwszy raz w życiu przeprowadziliśmy prawdziwe, szczere rozmowy. Kilka tygodni pod rząd siadywaliśmy i rozmawialiśmy po pracy. Ja płakałam, oni płakali. Opowiedziałam im całe swoje życie i sytuacje, które utkwiły mi w pamięci jak ciernie. Rozmawiając z nimi miałam wrażenie, że wymiotuję. Bo tak było - to moja psychika zwracała cały syf, który upchnęłam w swojej głowie. Miałam wtedy wszystkie możliwe objawy nerwicy i każdego dnia budziłam się zdziwiona jak to jest, że można się tak źle czuć i nie umrzeć...

Poznad rok minął od tego czasu. Dzięki temu forum, osobom tu poznanym, terapii i przeczytanym książkom - jestem tu gdzie jestem. Jedynym objawem jaki na chwilę obecną pozostał jest niepełny odruch połykania. Z wraka człowieka staję się powoli prawdziwą sobą. Ostatnio (to tak w kontekście tego, co napisałam wyżej) przeczytałam gdzieś taką mądrą myśl:

Don't be afraid of losing people. Be afraid of losing yourself by trying to please everyone around you.

Jakie to prawdziwe, prawda? Jak daleko może się posunąć człowiek pragnący akceptacji. Tak łatwo siebie zatracić. Jeśli czytasz ten tekt i też masz taki problem, wiedz, że niewarto dopasowywać się ciągle do innych i zaprzestać wyrażania swojego zdania.
If you take everything personally,
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

18 grudnia 2018, o 02:36

Super Madame Kot! To prawda co piszesz, takie życie dla innych, zapominanie o swoich potrzebach.. Ech..
ODPOWIEDZ