Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co jest ze mną nie tak? Nerwica natręctw? Czy zwariowałam?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

27 kwietnia 2018, o 19:45

Witam wszystkich.
Piszę tutaj, bo już zaczynam wariować od tego wszystkiego. Uprzedzam, że post może być długi, więc polecam się przygotować. Otóż może zacznę od tego, że mam 15 lat i cierpię na nerwicę natręctw i depresje. A przynajmniej tak stwierdził psychiatra i psycholog. No więc na wstępie chciałabym napisać, że prawie dokładnie rok temu, czyli był to kwiecień 2017 mój tata popełnił samobójstwo, powiesił się. Zostawił mnie, mojego starszego brata, młodszego brata i mamę. Bardzo to przeżyłam, ale o dziwo po kilku tygodniach zaczęłam normalnie funkcjonować. Gorzej z moją mamą i starszym bratem. Mama mimo wszystko jest silna i dała radę. Mój starszy brat znalazł mojego tatę, gdy ten....no wisiał. Współczuje mu naprawdę, ale on też się pozbierał szybko. Młodszy brat jest za mały by to pamiętać, bo wtedy miał niecały roczek. I z jednej strony mu tego zazdroszczę, a z drugiej żałuje, bo nigdy nie pozna swojego taty. A on był naprawdę świetnym człowiekiem. Ale nie wracajmy do tego, bo nie o tym ten post jest. Zaczęłam spotykać się z przyjaciółmi i w ogóle miło spędzać czas. Wakacje minęły mi naprawdę super, nie miałam jeszcze żadnych objawów tego cholerstwa. I to zaczynają się schody. Zaczęła się szkoła i najgorszy koszmar. Dodam do tego, że jestem osobą bardzo nerwową i często się stresuje nawet z byle powodów. Od września zaczęłam się stresować każdym dniem w szkole. To się oczywiście zaczęło jeszcze w 2016, ale nie wchodźmy w szczegóły. Po prostu codziennie rano było mi niedobrze, bolał mnie brzuch itp. Byłam u lekarza i nic nie wyszło. Wyniki dobre. We wrześniu - grudzień doznawałam okropnych bólów głowy. Koszmarny ucisk, takie jakby pieczenie, przelewanie się czegoś w głowie. No cuda na kiju. Oczywiście zaczęłam przez to okropnie panikować i stresowałam się każdym dniem w szkole, bo bałam się, że ten ból, czy co to wgl było powróci. No i za każdym razem tak było. Tak przepłakałam 3 miesiące. Uwierzcie mi, coś strasznego. No dobra, poszłam z mamą do neurologa. Nie stwierdził nic, powiedział, że to prawdopodobnie przez stres, brak ruchu, traumę itp, itd. No okej, ale bóle nadal nie przechodziły. Wmówiłam sobie, że mam jakiegoś guza mózgu i oczywiście sprawdzałam wszystkie objawy w internecie. To co tam pisało, aż mnie przeraziło. No i panika. Ale dobra, zaczęłam częściej wychodzić na dwór, coś tam ćwiczyć albo raczej próbować, no i wszystko jakoś samo przeszło gdzieś w połowie grudnia. W międzyczasie bałam się, że zasłabnę, że mam jakieś choroby, że nigdy z tego nie wyjdę itp. Nadal ciągle mi było niedobrze i słabo, ale jakoś się to zmniejszyło i zaczęłam "normalnie" funkcjonować. Do szkoły nadal bałam się chodzić, ale lęk o wiele się zmniejszył. I tak w miarę przyjemnie zleciał styczeń i trochę lutego. I tu zaczyna się piekło. Od razu mówię, że miałam dużo egzaminów i różnych konkursów, które bardzo mnie stresowały. Nie wiecie nawet jak. Pod koniec lutego miałam grypę i znów powrócił mi ten ucisk w głowie. Ale on był tak silny, że wpadłam w tak niesamowitą panikę i ataki histerii. Ogromny lęk, drżały mi ręce, potliwość, czułam, że zaraz zasłabnę, bóle brzucha i ogólna beznadzieja. Do tego doszły duszności, że myślałam ,że zaraz się uduszę i chciałam, żeby mama dzwoniła po karetkę, bo ja tu zaraz umrę. No okej jakoś na drugi dzień przeszło, ale lęk został. Cały marzec żyłam w wielkim, ogromnym niepokoju. Strach ogarniał mnie wszędzie, a sama nie wiedziałam czego się boję. No i nadchodzi jeszcze gorsze piekło. A no i oczywiście co kilka dni miałam ataki paniki, coraz bardziej dla mnie niezrozumiałe, bo nie wiedziałam co się dzieje. I teraz nadchodzą natrętne myśli, chyba te najgorsze. Otóż pewnego wcale nie pięknego dnia, siedziałam przed telewizorem i oglądałam jakiś tam serial. Nie ważne jaki, bo to nie ma żadnego znaczenia, coś tam leciało już nawet nie pamiętam co. I w pewnym momencie, tak za przeproszeniem, z d*py, bo tak naprawdę to się z d*py wzięło. No więc nagle pojawiła mi się myśl, a co jeśli jestem lesbijką? I tak o to zaczęła się plątanina myśli, tych najgorszych. Dosłownie w przeciągu sekundy tak się wystraszyłam i oczywiście zaczęłam to analizować. Wspomnę tylko, że parę miesięcy wcześniej jakoś po samobójstwie taty oglądałam dwa seriale, w których były lesbijki. Wtedy to wgl nie miało dla mnie znaczenia i jakoś nie zwracałam szczególnej uwagi na to, po prostu oglądałam serial skupiając się na głównej fabule. Dla uściślenia było to "Słodkie kłamstewka" i "Trzynaście powodów". Tak wiem , że oglądanie tego drugiego serialu po tym co się stało było totalną głupotą, ale już mniejsza. No więc te myśli trwały tydzień. Codziennie płakałam, panikowałam i mówiłam, że ja nie chcę być lesbijką, bo faktycznie tak jest. Nie podobają mi się dziewczyny i nigdy nie podobały. Zawsze lubiłam chłopaków, jednego nawet kiedyś miałam i zawsze byłam jakimś zauroczona. No a gdy te myśli się zjawiły totalnie zwątpiłam we wszystko co dotychczas wyznawałam i pojawiły się myśli typu: a co jeśli jestem lesbijką? a co jeśli zawsze byłam a o tym nie wiedziałam? a co jeśli jestem ukrytym homo? a co jeśli tylko udaje że lubię chłopaków a tak naprawdę lubię dziewczyny? a co jeśli podświadomie jestem homo, a o tym nie wiem? a co jeśli wiem, że jestem homo, ale jednocześnie o tym nie wiem i tylko udaje że jestem hetero a tak naprawde jestem homo? itp. Takiego czegoś jest mnóstwo, do tego dochodzą przeróżna obrazy w głowie, których nie będę opisywać, bo aż wstyd o tym mówić. Przy tym towarzyszył mi lęk, niepokój, wściekłość, beznadzieja, bezradność itp. Bałam się wychodzić do ludzi, bałam się spojrzeć na jakąś dziewczynę, bo miałam lęk że mi się spodoba i to oznacza że jestem homo. Bałam się chodzić do szkoły, bałam się rozmawiać wgl z dziewczynami i tak dalej. W szkole czułam się wyobcowana, bałam się nawet spojrzeć na nauczycielki, bo miałam lęk, że te myśli wrócą i zacznę sobie wyobrażać jakieś ohydne rzeczy. To na początku trwało tydzień. Przeszło. A na miejsce tego pojawiły się nowe myśli dotyczące zwariowania. Z dnia na dzień myśli zmieniły swój kierunek. Nagle zaczęłam panicznie bać się że zwariuje, że zaraz oszaleję i się zabije i komuś coś zrobię. Bałam się że zamkną mnie w szpitalu psychiatrycznym i zakują w pasy bezpieczeństwa. Czułam taki lęk i jednoczesnie bezradność. Do tego doszedł lęk przed schizofrenią. Bałam się że zacznę mieć urojenia, że zacznę słyszeć głosy i inne różne dziwactwa. Bałam się że skończę jak mój tata i zostawię rodzinę. Po prostu że zwariuje. To mnie zżerało od środka. Mama codziennie dawały mi leki uspakajające, usypiające itp. Piłam też melisse. W sumie nadal piję. Codziennie bałam się wstać, zasnąć. Bałam się jednym słowem wszystkiego co mnie otacza!! No dobra, to też z czasem minęło. I tutaj znowu nadchodzi najgorszy wróg, czyli myśli o homo. Uderzyło znowu jak grom z nieba. I znów ciągłe analizowanie, martwienie się, płacz, wściekłość, bezradność, złość. W głowie zaczęły mi robić dziwne obrazy. Wstyd to nawet pisać. Bałam się nawet spojrzeć na mamę i babcię, bo już w głowie zaczyna się tworzyć coś chorego. Serio, to co teraz się dzieje to jest naprawdę chore. Zaczynam wierzyć w to, że jestem zdrowo szurnięta i powinni mnie zamknąć w psychiatryku. Wariuję od tego codziennie, to nie pozwala mi wgl normalnie funkcjonować. A co najgorsze pojawiają mi się myśli: a co jeśli ty tego chcesz tylko boisz się to przyznać, a co jeśli ukrywasz że jesteś homo i cały czas siebie oszukujesz, a co jeśli ty tylko udajesz że tego nie chcesz a tak naprawde chcesz itp. TO JEST NIE DO ZNIESIENIA! Boję się że przez to nigdy nie znajdę chłopaka i nie założę rodziny. Że zawsze będę skazana na to żeby być homo, A JA TEGO NIE CHCĘ! A te myśli próbują mi wbić co innego. Mi nigdy nie podobały się dziewczyny. Owszem uważałam że niektóre ładnie wyglądają, ładnie się ubierają i że wgl mają fajną figurę, bo ja takiej nie miałam. Ciągle siebie do innych porównywałam, patrzyłam jakie mają piersi i zazdrościłam im urody, bo ja tak nie wyglądałam, piersi mam małe, praktycznie wgl ich nie mam i wyglądam jak patyk. I przez to wszystko zaczęłam analizować całe moje życie i te sygnały traktuję jako, o nie spojrzałaś się wtedy na dziewczynę, jesteś homo, o nie patrzyłaś tak na dziewczynę, jesteś homo, o nie ty tylko udawałaś że lubisz chłopaków, a tak naprawdę jesteś homo. TO NIE MNIE JUŻ DO RESZTY WYKAŃCZA! Do szkoły nie chodzę, tylko siedzę w domu. Byłam już u psychiatry i stwierdził, że mam nerwicę natręctw i przepisał codziennie Asertin. Zapisałam się również na terapię do Pani psycholog i póki co byłam na dwóch spotkaniach, ale poprawy żadnej. Owszem po wyjściu od niej czuję się lepiej, tak na duchu ogólnie, ale po kilku dniach ten koszmar wraca. Mam robić jakieś ćwieczenia TRE, czytać o dorastaniu, zająć się czymś, odwrócić uwagę, ale to nic nie działa. Tracę nadzieję. Czasem jest dobrze, myśli słabną i wtedy czuje się wspaniale, ale bardzo często te myśli nie dają mi spokoju. A i psycholog jeszcze stwierdziła depresję, choć nie wiem czy to prawda. Czasami pojawiały mi się myśli, życie jest bez sensu, po co ja żyję, chyba się zabije, ale to właśnie przez te myśli. Telewizji już nie oglądałam bo przecież tam są dziewczyny, boję się na jakąkolwiek spojrzeć, bo te myśli wrócą, nawet jakieś postacie żeńskie z kreskówek wywołują te myśli. Nawet jak spojrzę na jakąś dziewczynę to już pojawiają sie jakieś bluźniercze myśli, lęk że zaraz ją zgwałcę, że zrobię jej coś na tle seksualnym. To już naprawdę jakaś chora obsesja, z którą nie potrafię sobie poradzić. Chciałbym wrócić do tego wszystkiego sprzed tego gó*wna i wtedy kiedy tata żył. Bardzo mi go brakuje, ale jednocześnie boję, że jakby żył, to czy te myśli by i tak nie były. Mam już wszystkiego dosyć. A i jeszcze również najgorsza z tych myśli: "A co jeśli to nie neriwca, tylko ty naprawdę jesteś homo, a próbujesz się usprawiedliwiać nerwicą, a co jeśli tak było zawsze, a teraz próbuje sobie wmówić że to nerwica a tak naprawde jestem homo?". A tak i jeszcze jest coś takiego, że myślę, że to nie nerwica, bo czasami tego lęku nie mam i niepokoju i też i wtedy myślę, czekaj czekaj skoro nie czujesz lęku i niepokoju to znaczy, że nie masz nerwicy i jesteś homo. I wtedy chce mi się naprawdę wyć i krzyczeć. Są również myśli że zaraz wszystkim homo , dziewczyny i wgl ludzi pozabijam. To jest okropne. Proszę pomóżcie, bo ja nie chcę takiego życia z tymi myślami, nie chcę być homo itp. Błagam zrozumcie mnie też, wiem, że okres dojrzewania i takie myśli o orientacji mogą się pojawić, ale żeby do takiego stopnia? I żeby mi codziennie od już miesięcy zatruwały życie? Nie chcę takiego życia jako homo, chcę mieć chłopaka, później męża, dzieci i fajną rodzinkę. A ta wizja przekreśla wszystkie moje plany i nadzieję. Nie wytrzymam doradźcie co jest ze mną nie tak! :grr: :(: :buu: :(( :(: :grr: :grr:
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

27 kwietnia 2018, o 20:36

Nic z Tobą nie jest nie tak,masz wkętki nerwicowe jak chyba każdy nerwicowiec,obczaj materiały na forum z poradami ,tam masz wszystko wyjaśnione,trzymaj się ,jesteś jeszcze bardzo młoda,wyjdziesz z tego raz dwa,sama widzisz jak pokonałaś różne objawy w tym ucisk głowy,mnie męczy dwa lata już i końca nie widać.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

27 kwietnia 2018, o 20:45

Dzięki wielkie! Aż mi ulżyło w środku. Tylko jest jeden problem, że ja niby wiem jak takie lęki działają, bo wierz naczytałam się o nerwicy dosyć sporo i znalazłam parę technik na te natrętne myśli. Próbuje ich codziennie i czasami widać poprawę, a czasami znowu mnie nachodzi myśl, a co jeśli to nie nerwica i znów przychodzi panika. Starałam się dać im płynąć, czy jakoś tak, że one są były w głowie, a ja mówiłam okej i nie zwracałam na to uwagi. Tylko gdy tego nie robię, to pojawia się coś takiego, że niby skoro już nie zwracam uwagę na te myśli o homo, to czy to nie oznacza, że zaakceptowałam to, że jestem lesbijką. I to wgniata mnie znowu. I znowu zaczyna się machina lęku. I jeszcze do tego to potworne napięcie, kiedy daje tym myślom płynąć. Okropne. To już długo trwa i w głębi jednak wierze, że dam radę, że pokonam to. Czasami mam tak potężną motywację, że uda mi się, że to tylko nerwica i ona mną nie rządzi. A potem znowu stany depresyjne i totalna beznadzieja. Tak jakbym była na karuzeli, ciągle się kręcę, raz szybciej, raz wolniej, ale nijak nie mogę z niej zejść. Tak jakbym była więziona przez własny umysł. Przerażające to wszystko. A najgorsze jest to, że od września idę do nowej szkoły, liceum i będę musiała dojeżdżać do miasta i nie wiem jak sobie poradzę w nowym środowisku z tym okropieństwem, które aktualnie mam :(
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

27 kwietnia 2018, o 21:08

Przykro mi z powodu Taty.
Masz nerwice :) także tylko spokój może Cie uratować. Tez miałam te myśli o byciu lesbijka. Siedziałam sobie wtedy już końcówka ciąży i nagle taka myśl, ze może ja jestem lesba. O matko, jaki stres! I jeszcze naczytałam się, ze może ja to wypieram, ze może to, a mOze sro. Pamietam, ze spotkałam wtedy koleżankę z która pracowałam 3 lata i nigdy nie patrzyłam na nia jak na jakiś obiekt seksualny, no bo nie jestem les, a w nerwicy jak spojrzałam, to aż podniecenie czułam! Także mozemy siebie przybić piątkę :)
Nie martw się i zacznij słuchać Divovika. Po tym co napisałaś widać, ze jesteś ogarnięta dziewczyna i sobie z tym poradzisz. Ja już nie mam takich myśli :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

27 kwietnia 2018, o 21:21

Dzięki wielkie za słowa otuchy. Nie wiecie nawet jak one pomagają. Bo jednak czuję się tak, jakby nikt mnie rozumiał. Że tylko ja tak mam, a jednak są ludzie, którzy borykają się z podobnymi problemami. I dokładnie tak jak ty szpagat, mam myśli, że ja może to wypieram itp. i oczywiście również mam też takie coś, że gdy kiedyś, przed nerwicą, spędzałam czas z przyjaciółką, to nigdy, ale to przenigdy do głowy by nie przyszły takie myśli, że ja mogę czuć jakieś podniecenie czy coś. Tfu, nic z tych rzeczy. A teraz, gdy mam nerwice, to czuję takie podniecenie, czy nawet nie wiem co to jest, bo ciężko mi to określić na widok każdej dziewczyny, kobiety, czy też postaci żeńskiej, nawet takiej najbrzydszej. No coś okropnego. No i również zaczęłam czytać różne strony o homoseksualizmie, czy to prawda i takie tam różne pierdoły, no i oczywiście przy tym płaczę niemiłosiernie jak to czytam i aż krzyczeć mi się chce. Ale chyba przestane korzystać wgl z internetu, tylko i wyłącznie w celach jak pozbyć się nerwicy, a nie czytać o niej. I dziękuję, że nie tylko ja mam takie problemy, bo wierzę, że skoro Ty z tego wyszłaś, to ja również mogę. Dzięki i na pewno zobaczę tego Divovika, choć nie wiem kto to tak naprawdę jest, ale rozejrzę się po forum. Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś rady i przechodzi podobne piekło to czekam na komentarze :D
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

29 kwietnia 2018, o 18:29

Słuchajcie, czy to tak jest w nerwicy. No tak z jednej strony jest okej, ale później nadchodzi myśl, że może to jednak nie nerwica, tylko tak naprawdę jestem homo albo, że nawet jak wyjdę z nerwicy to to coś zostanie i wyjdzie na to, że nagle zmienię orientację i to mnie totalnie miażdży, że nie wiem co mam robić. Czasem te myśli przechodzą, a na ich miejsce wchodzą inne i wtedy te o homo schodzą na drugi plan i mnie tak nie przerażają i mam je gdzieś, ale później wracają i dlatego ciągle czuje się okropnie 😓☹️☹️ I ciągle mam wrażenie że ja jednak sobie wmawiam tę nerwice i że naprawdę jestem lub będę homo i to jest po prostu nie do zniesienia. Nigdy nie miałam takich myśli, no może raz jakiś miesiąc po śmierci taty, ale szybko to olałam i miałam spokój na kilka miesięcy a to znowu wróciło i boję się że nigdy z tego nie wyjdę i że stanę się homo. I po prostu już nwm co robić. Wczoraj mi jakoś przeszło i było okej, a potem znowu wróciło jak przeczytałam jakiś komentarz pod filmem Divovica i tam ten gościu w komentarzach napisał, że ci Victor i Divin wmawiaja ludziom nerwice a tak naprawdę są homo i to mnie tak przerazilo że może ja sobie wmawiam i usprawiedliwiam się nerwica a tak naprawdę wypieram to że jestem homo. A nigdy takich myśli przed śmiercią taty czy wgl nie miałam i nie wiem co już jest prawdą a co nie 🙁🙁☹️ Poradzcie co robić bo nie mogę się normalnie cieszyć życiem,a czytałam już poradniki odnośnie nerwicy i te o natretnych myślach i wgl wszystko, słucham filmów na yt ale ja nie umiem ich wprowadzić w życie i gdy próbuję to czuję takie silne napięcie że nie wytrzymam i znowu powracam do punktu wyjścia. Po prostu czuje ze nie mam tak silnej woli i siły, że jestem za słaba i po prostu nie umiem sobie sama z tym poradzić. I gdy nie mam myśli o homo to wiele różnych, gdy te znikły, te o homo to w głowie miałam natłok różnych, bezsensownych myśli, mówię wam co sekundę się zmieniały, tak jakby by miała głowa od tego wybuchnąć. Później przeszło i zaczęła się chyba to takie coś, że czuję się zdezorientowana, taka jakby wyłączona od świata i to chyba ta derealizacja czy coś, ale trochę w mniejszym stopniu. I po prostu ta cała nerwica, to wszystko, myśl że mam tak mieć cały czas i wgl przyszłość mnie przeraża i nie wiem co mam robić. Boję się tak tego wszystkiego i nie daje rady sama, po prostu sama nie umiem. Doradzcie co robić i czy psycholog mi pomoże jeśli będę się angażować, bo robię wszystko w domu co Pani psycholog mówi, wykonuje te zadania i raz jest lepiej, raz gorzej ale generalnie ciągle po głowie wije mi się myśl, że to wszystko na nic, że nie dam rady i to mnie wykańcza. Proszę doradzcie ☹️☹️
Awatar użytkownika
zrk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 24 października 2017, o 00:11

29 kwietnia 2018, o 18:45

długo chodzisz do psychologa?, na temat myśli i radzenia sobie z nimi wczoraj wieczorem pisała ciekawie Tysiołek, znajdź jej posta może ci jakoś ulży
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna :hehe:
Awatar użytkownika
zrk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 24 października 2017, o 00:11

29 kwietnia 2018, o 18:49

Z racji że wiele osób ma problem z opanowaniem myśli które bombardują każdego dnia przyprawiając nas o lęki i przerażenie chciałam zamieścić bardzo fajne objaśnienie zaciągnięte z Internetu, które wyjaśnia na czym polega powstawanie tych myśli i jak nad nimi pracować. Mam nadzieję że komuś to pomoże 😊

Ogólne zasady pracy z natrętnymi myślami:

– myśli są tylko projekcją umysłu, nie są odzwierciedleniem rzeczywistości, nieraz nie mają z nią nic wspólnego, czy są wręcz jej zaprzeczeniem. Ta świadomość to podstawa pracy z myślami,

– 80 proc. czarnych scenariuszy, obaw i zmartwień dotyczących różnych sfer życia jest fałszywa i się nie sprawdza,

– mając świadomość, że myśli są subiektywnym wytworem umysłu, możemy bagatelizować te, które są negatywne, nie skupiając się na nich ani nie wchodząc z nimi w dialog,

– myśli żywią się uwagą, im więcej uwagi im poświęcamy, tym stają się bardziej intensywne i mocniejsze,

– w czasie rzeczywistym możemy skupić uwagę tylko na jednej myśli,

– nad myślami mamy bardzo ograniczoną kontrolę, możemy jednak kontrolować uwagę, którą im poświęcamy,

– możemy świadomie odwracać naszą uwagę od myśli niosących negatywny przekaz i zwracać ją w kierunku myśli pozytywnych, można też tworzyć pozytywne myśli i scenariusze wydarzeń, które będą przeciwwagą dla negatywnych,

– myśli są zazwyczaj ulotne i krótkotrwałe, jeśli ich nie rozważamy i nie analizujemy, szybko odchodzą,

– im dłużej zajmujemy się daną myślą, tym dłużej pozostaje ona w naszym umyśle,

– im dłużej zajmujemy się daną myślą, która wzbudza w nas strach, tym więcej podobnych czy zależnych od niej myśli się pojawia, mówimy więc nawet o kaskadach myśli, czemu mogą towarzyszyć fizyczne objawy strachu wywołane działaniem adrenaliny i innych hormonów,

– zwracajmy uwagę na przychodzące myśli, ale ich nie oceniamy i nie angażujmy się w ich analizę, unikajmy kłótni wewnętrznych i zapiekłych dialogów,

– obserwujmy swoje myśli z pewnym dystansem,

– nie skupiajmy się na zmianie treści myślenia, ale raczej na całym procesie pojawiania się myśli,

– myśli i emocje wzajemnie wpływają na siebie, myśli negatywne inspirują negatywne nastroje, negatywny nastrój wpływa na powstawanie negatywnych myśli,

– zrozumienie procesu myślowego (nieprawdziwość myśli jako wytworów umysłu, stosunkowa szybka ich przemijalność) skutecznie pomaga w przezwyciężeniu natrętnych myśli,

– jasna świadomość procesów myślowych może się przyczynić do opanowania lęku poprzez poznawanie mechanizmów i rozsądne tłumaczenie ich działania,

– obserwacja myśli z właściwym nastawieniem (pogoda i życzliwość) jest pierwszym krokiem do ich przemiany, patrzymy na myśli jak na bawiące się małe dzieci,

– zakładamy, że myśli szybko przemijają, nie skupiamy się na nich pozwalam im odejść.

Systematyczna i wytrwała praca z myślami jest wyzwaniem i drogą do coraz lepszego samopoczucia, poznawania samego siebie, do lepszego zdrowia psychicznego i fizycznego. Dlatego trzeba ją dobrze opanować, ćwiczyć i na własny sposób i zinternalizować.
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna :hehe:
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

29 kwietnia 2018, o 19:08

zrk pisze:
29 kwietnia 2018, o 18:49
Z racji że wiele osób ma problem z opanowaniem myśli które bombardują każdego dnia przyprawiając nas o lęki i przerażenie chciałam zamieścić bardzo fajne objaśnienie zaciągnięte z Internetu, które wyjaśnia na czym polega powstawanie tych myśli i jak nad nimi pracować. Mam nadzieję że komuś to pomoże 😊

Ogólne zasady pracy z natrętnymi myślami:

– myśli są tylko projekcją umysłu, nie są odzwierciedleniem rzeczywistości, nieraz nie mają z nią nic wspólnego, czy są wręcz jej zaprzeczeniem. Ta świadomość to podstawa pracy z myślami,

– 80 proc. czarnych scenariuszy, obaw i zmartwień dotyczących różnych sfer życia jest fałszywa i się nie sprawdza,

– mając świadomość, że myśli są subiektywnym wytworem umysłu, możemy bagatelizować te, które są negatywne, nie skupiając się na nich ani nie wchodząc z nimi w dialog,

– myśli żywią się uwagą, im więcej uwagi im poświęcamy, tym stają się bardziej intensywne i mocniejsze,

– w czasie rzeczywistym możemy skupić uwagę tylko na jednej myśli,

– nad myślami mamy bardzo ograniczoną kontrolę, możemy jednak kontrolować uwagę, którą im poświęcamy,

– możemy świadomie odwracać naszą uwagę od myśli niosących negatywny przekaz i zwracać ją w kierunku myśli pozytywnych, można też tworzyć pozytywne myśli i scenariusze wydarzeń, które będą przeciwwagą dla negatywnych,

– myśli są zazwyczaj ulotne i krótkotrwałe, jeśli ich nie rozważamy i nie analizujemy, szybko odchodzą,

– im dłużej zajmujemy się daną myślą, tym dłużej pozostaje ona w naszym umyśle,

– im dłużej zajmujemy się daną myślą, która wzbudza w nas strach, tym więcej podobnych czy zależnych od niej myśli się pojawia, mówimy więc nawet o kaskadach myśli, czemu mogą towarzyszyć fizyczne objawy strachu wywołane działaniem adrenaliny i innych hormonów,

– zwracajmy uwagę na przychodzące myśli, ale ich nie oceniamy i nie angażujmy się w ich analizę, unikajmy kłótni wewnętrznych i zapiekłych dialogów,

– obserwujmy swoje myśli z pewnym dystansem,

– nie skupiajmy się na zmianie treści myślenia, ale raczej na całym procesie pojawiania się myśli,

– myśli i emocje wzajemnie wpływają na siebie, myśli negatywne inspirują negatywne nastroje, negatywny nastrój wpływa na powstawanie negatywnych myśli,

– zrozumienie procesu myślowego (nieprawdziwość myśli jako wytworów umysłu, stosunkowa szybka ich przemijalność) skutecznie pomaga w przezwyciężeniu natrętnych myśli,

– jasna świadomość procesów myślowych może się przyczynić do opanowania lęku poprzez poznawanie mechanizmów i rozsądne tłumaczenie ich działania,

– obserwacja myśli z właściwym nastawieniem (pogoda i życzliwość) jest pierwszym krokiem do ich przemiany, patrzymy na myśli jak na bawiące się małe dzieci,

– zakładamy, że myśli szybko przemijają, nie skupiamy się na nich pozwalam im odejść.

Systematyczna i wytrwała praca z myślami jest wyzwaniem i drogą do coraz lepszego samopoczucia, poznawania samego siebie, do lepszego zdrowia psychicznego i fizycznego. Dlatego trzeba ją dobrze opanować, ćwiczyć i na własny sposób i zinternalizować.
Już dodała to Martynka :)
Awatar użytkownika
zrk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 24 października 2017, o 00:11

29 kwietnia 2018, o 19:11

tak skopiowałem to dla koleżanki
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna :hehe:
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

29 kwietnia 2018, o 20:01

Czyli mówicie, że te myśli nie odzwierciedlają mnie? Hmm rozumiem, niby wcześniej też to zrozumiałam, ale jakoś nie mogę w to uwierzyć, nie wiem czemu, tak jakbym nie mogła się pogodzić, że takie myśli, nawet o homo, mogą być spowodowane nerwicą. Tylko ja wciąż nie mogę znieść tej najgorszej myśli : a co jeśli to nie nerwica, tylko ja tak naprawdę jestem homo, tylko to wypieram. Tego najbardziej nie mogę znieść, że może ja sobie to wmawiam wszystko i że nie mam nerwicy, tylko jestem homo. Oczywiście psychiatra stwierdził nerwice natręctw, a psycholog również stwierdziła, że mam depresję, choć ona jest spowodowana właśnie tą nerwicą chyba. Psycholog również mówiła, że u mnie się taka myśl o homo pojawiła, bo jestem w okresie dojrzewania i dodatkowo obejrzałam jakiś serial w którym były lesbijki, co wtedy na mnie wgl nie robiło wrażenia, po prostu nie zwracałam uwagi, tylko skupialam się na głównej fabule. A kiedy pewnego dnia ta myśl się z dupy wzięła i niestety nadałam jej wartość bo się jej przerazilam i on trwa do teraz, czasami zanika, ale tylko wtedy gdy są inne myśli. No i wówczas zaczęłam analizować całe moje życie czy przypadkiem już wcześniej nie wykazywałam jakiś oznak że jestem homo i dochodziłam do takich katastrofalnych wniosków, że każdy najmniejszy i najglupszy szczegół, który zdrowy człowiek by wysmial mój znerwicowany umysł traktuje jako sygnał że jestem homo. Moja psycholog mówiła, że takie myśli są normalne i pewnie każdy je ma, tylko ja, bo jak ta myśl była, to ja już byłam po kilku atakach paniki i wgl już miałam ale jeszcze nie zdiagnozowaną nerwice, to ja z tej myśli zrobiłam obsesję i dlatego nie daje mi ona spokoju. U psycholog byłam zaledwie na dwóch spotkaniach, bo mam je co tydzień, a jutro mam kolejne i ogólnie uczęszczam na terapię. Wiem że takie coś musi potrwać kilka miesięcy zanim nauczę się tego wszystkiego. Ale ciągle mam wrażenie że to nie nerwica, tylko tak naprawdę jestem homo. I to mnie wykancza. Bo tak jakbym nie wiedziała co jest prawdą, a co nie. Tak jakby nerwica zepsuła mój system myślenia. I dlatego tak mam.
Awatar użytkownika
Tysiołek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 3 kwietnia 2018, o 14:41

29 kwietnia 2018, o 21:33

Nipo pisze:
29 kwietnia 2018, o 19:08
zrk pisze:
29 kwietnia 2018, o 18:49
Z racji że wiele osób ma problem z opanowaniem myśli które bombardują każdego dnia przyprawiając nas o lęki i przerażenie chciałam zamieścić bardzo fajne objaśnienie zaciągnięte z Internetu, które wyjaśnia na czym polega powstawanie tych myśli i jak nad nimi pracować. Mam nadzieję że komuś to pomoże 😊

Ogólne zasady pracy z natrętnymi myślami:

– myśli są tylko projekcją umysłu, nie są odzwierciedleniem rzeczywistości, nieraz nie mają z nią nic wspólnego, czy są wręcz jej zaprzeczeniem. Ta świadomość to podstawa pracy z myślami,

– 80 proc. czarnych scenariuszy, obaw i zmartwień dotyczących różnych sfer życia jest fałszywa i się nie sprawdza,

– mając świadomość, że myśli są subiektywnym wytworem umysłu, możemy bagatelizować te, które są negatywne, nie skupiając się na nich ani nie wchodząc z nimi w dialog,

– myśli żywią się uwagą, im więcej uwagi im poświęcamy, tym stają się bardziej intensywne i mocniejsze,

– w czasie rzeczywistym możemy skupić uwagę tylko na jednej myśli,

– nad myślami mamy bardzo ograniczoną kontrolę, możemy jednak kontrolować uwagę, którą im poświęcamy,

– możemy świadomie odwracać naszą uwagę od myśli niosących negatywny przekaz i zwracać ją w kierunku myśli pozytywnych, można też tworzyć pozytywne myśli i scenariusze wydarzeń, które będą przeciwwagą dla negatywnych,

– myśli są zazwyczaj ulotne i krótkotrwałe, jeśli ich nie rozważamy i nie analizujemy, szybko odchodzą,

– im dłużej zajmujemy się daną myślą, tym dłużej pozostaje ona w naszym umyśle,

– im dłużej zajmujemy się daną myślą, która wzbudza w nas strach, tym więcej podobnych czy zależnych od niej myśli się pojawia, mówimy więc nawet o kaskadach myśli, czemu mogą towarzyszyć fizyczne objawy strachu wywołane działaniem adrenaliny i innych hormonów,

– zwracajmy uwagę na przychodzące myśli, ale ich nie oceniamy i nie angażujmy się w ich analizę, unikajmy kłótni wewnętrznych i zapiekłych dialogów,

– obserwujmy swoje myśli z pewnym dystansem,

– nie skupiajmy się na zmianie treści myślenia, ale raczej na całym procesie pojawiania się myśli,

– myśli i emocje wzajemnie wpływają na siebie, myśli negatywne inspirują negatywne nastroje, negatywny nastrój wpływa na powstawanie negatywnych myśli,

– zrozumienie procesu myślowego (nieprawdziwość myśli jako wytworów umysłu, stosunkowa szybka ich przemijalność) skutecznie pomaga w przezwyciężeniu natrętnych myśli,

– jasna świadomość procesów myślowych może się przyczynić do opanowania lęku poprzez poznawanie mechanizmów i rozsądne tłumaczenie ich działania,

– obserwacja myśli z właściwym nastawieniem (pogoda i życzliwość) jest pierwszym krokiem do ich przemiany, patrzymy na myśli jak na bawiące się małe dzieci,

– zakładamy, że myśli szybko przemijają, nie skupiamy się na nich pozwalam im odejść.

Systematyczna i wytrwała praca z myślami jest wyzwaniem i drogą do coraz lepszego samopoczucia, poznawania samego siebie, do lepszego zdrowia psychicznego i fizycznego. Dlatego trzeba ją dobrze opanować, ćwiczyć i na własny sposób i zinternalizować.
Już dodała to Martynka :)
ojej jak miło że moje wypociny znalazły się aż tutaj😀😚
Julka przede wszystkim wszystkie nerwicowe myśli jakie masz, nie należy alizować i nadawać im "tytułu", jeśli dałaś radę z jakimikolwiek natrętnami myślowymi to podchodząc do kolejnych że to tylko nerwica uwiniesz się z nimi bardzo szybko. Nie poddawaj się i nie załamuj jeśli przyjdzie dzień że będzie gorzej a taki może nastąpić, to normalne. Jesteś silną i dzielną dziewczyną jak na swój wiek i wierzę że sobie z tym poradzisz 😊 Trzymam za Ciebie kciuki🤗
Zobaczysz że jak pokonasz swojego nerwicowego konika to wiara w siebie i poczucie beznadziei miną i pozbędziesz się wszelkich obaw, zatem cierpliwości.
A przede wszystkim nic nie googluj, nie doszukuj się w tym czegokolwiek bo tylko psujesz sobie głowę i napędzasz swoją nerwicę, już wiesz co Ci dolega i tego się trzymaj. Nawet jeśli będzie Cię kusić to tłumacz sobie tym że nie zamierzasz się wkręcać.
"Nie wolno Ci się bać,
Wszystko ma swój czas
Ty jesteś początkiem
do każdego celu!!"
Mela Koteluk- Działać bez działania cmok
https://m.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc


AKCEPTACJA-mam zaburzenie i DD
IGNORANCJA- olewam lęki i natrętne myśli
ZAUFANIE- ufam temu co widzę i słyszę i że mój stan jest przejściowy


Myślenie boli a niektórych wręcz krzywdzi!

„Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych." – Ernest Hemingway

Z różnych powodów nie często przebywam na forum, więc jeśli długo nie odpowiadam na PW to wybacz 😉
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

3 maja 2018, o 20:58

Witam, minęło kilka dni i mogę powiedzieć jak mi minęły. Otóż zastosowałam się do rad, było na początku ciężko, ale od pon do środy dni minęły mi bardzo dobrze. Cieszyłam się i robiłam wszystko z chęcią. Myśli były, ale mi już tak nie przeszkadzały. I tu nadszedł czwartek, czyli dzisiaj. Dzień zaczął się jakoś gorzej, ale potraktowałam to tak : ok, dzisiaj mam gorszy dzień, ale to się zdarza. I jakoś lęk przeszedł, później się w miarę dobrze bawiłam. Niestety kiedy jeździłam na wrotkach to upadłam, tak że prąd mi przeszedł przez kręgosłup aż po szyję i ręce, a później jak wstałam zrobiły mi się mroczki przed oczami. Niby nic zwykły upadek i zdrowy człowiek uznałby : okej, upadłam, boli mnie, ale przejdzie. A ja od razu w panikę, że coś mi się poważnego stało, że uszkodziłam sobie jakiś nerw, że zaraz umrę itp. Typowe dla ataku paniki. Oczywiście do tego płacz, pojedyncze oddechy. Wiedziałam, że mam atak paniki, ale mimo to byłam przerażona, że jednak to co innego, że jednak zaraz umrę, że to nie to samo co mają inni jak mają ataki paniki. Teraz trochę mi przeszło, ale nadal się boję. Do tego doszło milion myśli ale nie przejmuje się już tak nimi. Boli mnie jednak fakt, że moja mama, która i tak ma ciężko, bo zajmuje się prawie 2 letnim małym dzieckiem, do tego gotuje, sprząta i wgl zajmuje się nami wszystkimi, a tata nie żyje, co ją jeszcze dodatkowo dobija. I jeszcze musi znosić mnie i moje ataki paniki, moje zrzędzenie, że co to mnie nie boli, że jaki to ja mam lęk, że ciągle się źle czuje i tak dalej. Oczywiście nie zawsze ale przez większość czasu. Boję się że jestem dla niej ciężarem i sprawiam jej dodatkowy problem i to mnie jeszcze bardziej przytłacza bo nie wiem co mam już robić. I ciągle się boję że jej się coś stanie, że zachoruje albo że ją stracę, moją mamę i wtedy już zostanę kompletnie sama. Ja tak boję się co będzie kiedyś, jak ja sobie poradzę, gdy jej nie będzie, albo wgl jak ja sobie poradzę w przyszłości. Tak się boję i aż mi się płakać chce 😭😭😧😩😩
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 maja 2018, o 22:34

Poczucie, że zawodzimy kogoś np. rodziców jest dosyć częstym zjawiskiem. Natomiast też trzeba dobrze to zrozumieć bowiem tego rodzaju dołowanie się dodatkowe nerwica wręcz kocha! Ona ubóstwia to, ze masz wyrzuty sumienia i jest Ci z tym źle. Utrwala ją to w dużej mierze, bo to kolejna wartośc jaką pośrednio atakuje.

Natomiast rodzice zwykle martwią się na początku w wypadku nerwic, potem zaczynają przywykać i traktować to jako "głupotki". Bo zwyczajnie w świecie mało kto bez zaburzeń to w pełni potrafi ogarnąć.
Większość rodziców zwala to w duchu na wiek, na sytuację rodzinną i generalnie są tak naprawdę o wiele większe prawdziwe zawody jakie można sprawić rodzicom niż nerwica :)
Trzeba o tym pamiętać, że nie zamordowaliśmy nikogo. Nadal żyjemy, możemy mieć plany a przede wszystkim nadal wszystko przed Nami.

Jeśli chcesz wspomóc mamę to nie mów jej tak dużo i często o swoich objawach, bo to przysłuży się również Tobie.
Bo raz na jakiś czas wygadać się to spoko ale ciągle mówić o złym samopoczuciu, to zupełnie inna rzecz i ona także nie pomaga w pozbywaniu się zaburzenia.
Możesz w gorszy dzień, gorsze samopoczucie wejść choćby tu i wszystko wypisać w poście :)
A i mama będzie odciążona.

Poradzi sobie, rodzice to silne maszyny, sądzę, że nie musisz się o nią aż tak martwić.
Zawalcz o siebie najpierw, bo wtedy będziesz w stanie jej o wiele więcej wspomóc.

A co do "walki" o siebie to pamiętaj o jednej rzeczy. Stosowanie technik konkretnych na myśli to fajna rzecz. Ale technika pozostaje techniką. Technikę robisz, technikę kończysz.
Do technik trzeba dodać ogólną postawę, postawę anty - zaburzeniową. Gdzie wyjście z zaburzenia powinno być priorytetem.

Obojętnie jakie masz myśli! Pamiętaj, że to zawsze tylko myśli.
Są często złe?
Bo to nerwica chce abyś się tym zajmowała! I to są tematy, nad którymi i tak nie ma żadnej kontroli. Dlatego są przerażające.
Ale postanów sobie jedno - od dziś zakładam, że wszystkie takie natrętne, niechciane myśli to iluzja, ułuda i tak będę je traktowała!
Bo nie zmienię ich treści, ani nawet nie mam wpływu na to o czym mówią.
Ale mogę mieć wpływ na to, aby przestały być natrętne i będę wtedy mogła o wiele bardziej żyć i wspierać rodzinę! Dopiero wtedy :)

A więc niech na pierwszym miejscu Twojej uwagi nie będzie żalu, wyrzutów sumienia, martwienia się mamą, niech nie będą tym treści natrętów.
Bo wtedy żyjesz zaburzeniem, a do tego nic się nie zmienia i tak naprawdę tkwisz w tym samym ciągle punkcie.

Nie ogarniesz tych tematów w 3,4 dni. Dziś upadłaś, źle się poczułaś, próbowałaś to sobie słusznie zracjonalizować. Ale no i tak do końca dnia było kiepsko.
Tak niestety bywa, szczególnie kiedy mamy zaburzenie aktywne. Czesto jest taki dzień, kiedy się czegoś mocno wystraszymy i żebyśmy wtedy srali radami i technikami, to dany dzień jest po prostu do lufy.
Zdarza się iż jedną bitwę trzeba poddać (a i więcej się zdarzy ;p), nie oznacza to jednak, że całościowy wynik zmagań będzie negatywny.

Jutro jest nowy dzień i rozpocznij nową postawę, postawę gdzie będziesz miała również dla siebie wyrozumienie i akceptację tego, że wychodzenie z zaburzeń to procesy.
Że może być różnie - dół i góra.

Być może mi umknęło ale nie widziałem abyś chodziła do psychologa.
A powinnaś, bo śmierć taty i obecna sytuacja wskazują, że możesz być obciążona obecnie psychicznie i ta cała nerwica to też pewnego rodzaju tematy zastępcze.
Uciekanie w nie daje odskocznie od zmagania się z rzeczywistą sytuacją.
Dlatego uważam, iż dobrze by było abyś z kimś to sobie omówiła :)

Głowa do góry i nie daj się iluzji!
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

3 maja 2018, o 23:13

Dzięki Victor. Zawsze takie wyjaśnienia mi pomagają. Już od kilku dni nie mówiłam mamie o swoich objawach, zmartwieniach, myślach itp, bo wiedziałam, że gdy to zrobię nakręce machine lęku. Niestety dzisiaj lęk był silniejszy i po prostu nie dałam rady, stało się. Ale teraz, po czasie, gdy już lekko odetchnęłam nie płacze, nie zamartwiam się, tylko wyciągam wnioski na przyszłość. No cóż zdarzyło się i pewnie zdarzy się wiele razy, tak jak mówisz, ale przecież nie umrę, tylko spanikuje, a to mnie przecież nie zabije. Przechodziłam już wiele razy przez to samo, ataki paniki, lęk, beznadzieja, bezradność, myśl, że już z tego nie wyjdę. Dzisiaj tak było, ale teraz jest już troszeczkę lepiej, ciutek. Z myślami idzie mi opornie, ale jakoś lepiej niż kiedyś, przynajmniej jest postęp i tym się pocieszam. Oczywiście są wątpliwości, że co jeśli to wróci, co jeśli nie wylecze się i co jeśli to nie ma sensu, ale będę traktować te myśli tak samo jak inne, tylko myśli, nic więcej. Niedługo mam szkołę i boję się do niej iść, ale wiem, że jak nie pójdę jeden dzień, to nie pójdę drugi i cały tydzień mnie nie będzie. Wiem jak to jest, bo już przez to przechodziłam. Od 2 gimnazjum każdy dzień w szkole, jak i nie tylko był dla mnie wyzwaniem. Oczywiście wtedy to był mniejszy lęk, dzisiaj większy, ale teraz przynajmniej wiem co to jest, że to nerwica. Wtedy tego nie wiedziałam i byłam zasmucona, że dlaczego ja tak mam, że nikt tak inny nie ma. Obecnie już lepiej sobie to uświadomiłam. Jednakże mam problem z tym, że niby ja to wszystko wiem, wiem co robić, jak działać, a jednak trudno mi to wcielić w życie, bardzo trudno. Ale próbuję, jakoś próbuje. Co do kwestii psychologa. Tak chodzę na terapię, na razie byłam na 3 spotkaniach, więc nie oczekuję cudów, leki również biorę, od niedawna, bo zaledwie od 3 tygodni, więc również nie oczekuję cudów. Czasami jednak brakuje mi takiego wsparcia, jak i determinacji, bo ciągle wraca coś takiego, że jestem za słaba, że nie dam rady sama to wszystko ogarnąć. Jednak nie poddaje się. 😃
ODPOWIEDZ