Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co jest ze mną nie tak? Nerwica natręctw? Czy zwariowałam?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
alfabetka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 14:41

9 czerwca 2018, o 20:47

Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 20:02
alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 19:27
Cześć, u mnie natręty pojawiły się po raz pierwszy baaaaardzo dawno, chyba jak miałam 6-7 lat, więc jakies 20 lat temu :D Tak czy inaczej, takie natręty w wieku nastoletnim miałam w gimnazju i dotyczyly też tego, że może jestem lesbijką, natomiast szybko przeszły w natrętne myśli dotyczące tego, że na przykład uprawiam seks z wychowawcą, księdzem albo własnym ojcem. Codziennie powtarzałam te myśli swojej mamie, dzień w dzień bo inaczej myślałam że zabiją mnie wyrzuty sumienia. To minęło, bo przyszły u mnie lęki o schizofrenie, a później przez farmakoterapie (niestety, jako 14 latka nie wiedziałam że mogę pomóc sobie terapią) lęki minęły. Jesteś zdrowa, masz tylko zaburzone emocje, uwierz, przeszłam przez to i przechodzę do dziś ale trochę w innej formie. Nie ma się czego bać, akceptuj, ignoruj, napięcia będą mijać. Też zastanawiałam się, dlaczego jedno mija nadchodzi kolejne, tak jakby ta pustka emocjonalna musiala zostać czymś wypełniona i coś w tym jest. W moim przypadku samotność i brak uwagi rodziców i troski oraz brak życia towarzyskiego były dodatkowym elementem który wspierał rozwój nerwicy. Strasznie mi przykro że musisz się z tym zmagać, szczególnie po takiej rodzinnej tragedii. Jesteś młodziutka, masz życie przed sobą i warto się wybrać do terapeuty, chociażby żeby się wygadać. Pozdrawiam :)
Hej u mnie aktualnie już lepiej. Olałam myśli o homo i sobie przeszły, choć teraz czasami nadchodzą mnie ale nie boję się ich tak jak kiedyś. Ogólnie staram się akceptować to jak teraz jest co nie znaczy że zawsze tak będzie, co to to nie. Często dopada mnie zniechęcenie i lęk że z tego nie wyjdę i cały czas będę mieć nerwice, tak przewlekle. Ale tym też nie chce się przejmować i martwić się tymi myślami.
Chodzę na terapie od kwietnia, ale nią sądzę by mi coś to pomagało, tak mi się wydaje. Nwm czemu ale jak wychodzę od psychologa czuję się jakby gorzej, a tu na forum mówią żeby terapii dać czas. Ogólnie jest to chyba terapia psychodynamiczna tak mi się wydaje bo omawiamy tam moje życie, potrzeby, wartości itp. Teraz wróciła mi hipochondria bo boję się ciągle że mam jakąś chorobę, głównie skupia się to na guzu mózgu bo mam takie uciski w głowie, które były w wrzesień - listopad i przeszły i teraz wróciły, ale nie będę się znowu to wkrecac bo to raczej od nerwicy. I martwi mnie też fakt że nie robiłan wszystkich badań, tylko morfologie i mocz, które wyszły bardzo dobrze i byłam w listopadzie u neurologa i powiedziała że jest okej tylko że jestem bardzo zlekniona i nie zlecila dodatkowych badań ale nie mówiłam jej o tym przelewaniu i pieczeniu w głowie i dretwieniu twarzy które miałam jak chyba pamiętam ale to też przeszło jak przestałam się aż tak barxzo denerwować. Oczywiście akceptuje narazie ten stan choć akceptacja przyjdzie większą z czasem. Ale co myślisz powinnam zrobić jakieś inne badania? Bo sama nic nie zdziałam a moja mama mówi że jestem zdrowa i nwm co robić. Czy olać to wszytko czy zrobisz nwm np rezonans bo na nim chyba mniej więcej się można coś dowiedzieć z całego ciała. Co myślisz? Nie nakręcam się już aż tak bardzo no ale jednak to mnie martwi.
A to u Ciebie czemu nerwica nie przeszła? Źle coś robiłaś czy co?
Jak ja zachorowałam byłam dzieckiem, mam ojca alkholika, jestem DDA , miałam chorującą na nerwicę lękową mamę i napatrzyłam się sporo na to wszystko, więc nic dziwnego, że sama przez to przechodzę. Niestety nie trafiłam ani dodobrego lekarza, ani psychologa, a nie było nas stać prywatnie, nie miałam też internetu i nie wiedziałam, że można inaczej, że można w ogóle inaczej niż lekami. Potem miałam kilka lat spokoju, aż do 2012 roku, kiedy przez olbrzymi stres w pracy i mobbing zaburzenia wróciły. Nie uspokoiłam stanu emocjonalnego, nie potrafiłam czuć i przeżywać emocji oraz ich okazyać, zawsze bałam się postawić jasno granice w relacjach z ludźmi, to zaś spowodowało u mnie konflikty wew. Podam na przykładzie, przychodzisz do pracy, kierowniczka mówi Ci idź zrób kawy, wszyscy oczywiście chcą tej kawy, ale nie powie tego koleżance, tylko za każdym razem Tobie, Wkurzasz się w środku, chcesz ryknąć żeby sama sobie zrobiła, ale i tak idziesz i robisz. Efekt jest taki że się obwiniasz, masz wyrzuty, nieprzeżytą złość i to się kumuluje. Nerwica jest jak wentyl bezpieczeństwa, kiedy emocje nieprzeżyte się kumulują, muszą gdzieś ujść. W tamtym czasie znów skupiłam się na farmakoterapii, bo chciałam jak najszybciej wrócić do pracy (rzuciłam robotę z dnia na dzień i poszłam na L4). Po 3 miesiącach relaksacji oraz leczenia farmakologicznego było duużo lepiej i wyjechałam do Niemiec. Nadal jednak nie uczyłam się dpuszczac emocji i akceptacji. Wszystko po czasie zaczęło więc wracać. Jedyne wyjście to metody i sposoby opisane tutaj na forum i na nagraniach divovica, bo jeśli zaakceptujesz i zrozumiesz że nic Ci nie grozi, uspokoisz podswiadomosc i stan emocjonalny, to juz Cię to nie złamie, bo przecież przekonałaś się wiele razy, że nic się nie dzieje. Więc wracając do tematu, zmagam się tyle z własnego lenistwa, chęci wyzdrowienia szybko iłatwo i bez wysiłku. Teraz mam ogromne problemy z lękiem przed utratą kontroli, że będę krzyczeć, to jest ogromny wysiłek żeby wychodzić do ludzi i próbować to akceptować, ale wierz mi przez te wszystkie lata nic, absolutnie nic nie zdarzyło się z tych moich obaw. Miałam lęki, że mam guza mózgu, wylew, tętniak, gruźlicę itp itd. NIC SIĘ NIE WYDARZYŁO. Miałam lęki o orientację seksualną, o to że zabije mame, tate, że zrobie krzywde obcemu dziecku, że rzucę się pod auto, zabiję się, że zwariuje, dopadnie mnie schizofrenia. Miałam też kilka momentów kulminacyjnych, tak to nazywam. Mianowicie jak czułam ogromny lęk w kolejce w supermarkecie, czułam że zaraz już za chwilę oszaleje, a tu nic, osiąga ten lęk punkt kulminacyjny i zaczyna opadać, czułam wtedy radość i spokoj, byłam dumna z siebie, że zostałam w tej kolejce. Moim zdaniem nie masz powodu robić badań, bo nie masz objawów, a uciski w głowie i inne to tylko odczucia, bo jesteś pewnie ciągle spięta. Ja czasami też miewam bóle i uciski i wtedy się śmieje że to nerwy i koniec, bo wiem że to nerwy. Nerwica jest jak podstępny lis, podchodzi i próbuje czy może Cię złamać, a wtedy ja sobie mówię hola hola, ja tu mam zadania do wykonania, nie mam teraz na to czasu! Na napięcia polecam Ci relaksacje Jacobsona, bardzo pomaga, albo ASMR to również technika relaksacyjna na mnie działa.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 czerwca 2018, o 21:44

alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 20:47
Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 20:02
alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 19:27
Cześć, u mnie natręty pojawiły się po raz pierwszy baaaaardzo dawno, chyba jak miałam 6-7 lat, więc jakies 20 lat temu :D Tak czy inaczej, takie natręty w wieku nastoletnim miałam w gimnazju i dotyczyly też tego, że może jestem lesbijką, natomiast szybko przeszły w natrętne myśli dotyczące tego, że na przykład uprawiam seks z wychowawcą, księdzem albo własnym ojcem. Codziennie powtarzałam te myśli swojej mamie, dzień w dzień bo inaczej myślałam że zabiją mnie wyrzuty sumienia. To minęło, bo przyszły u mnie lęki o schizofrenie, a później przez farmakoterapie (niestety, jako 14 latka nie wiedziałam że mogę pomóc sobie terapią) lęki minęły. Jesteś zdrowa, masz tylko zaburzone emocje, uwierz, przeszłam przez to i przechodzę do dziś ale trochę w innej formie. Nie ma się czego bać, akceptuj, ignoruj, napięcia będą mijać. Też zastanawiałam się, dlaczego jedno mija nadchodzi kolejne, tak jakby ta pustka emocjonalna musiala zostać czymś wypełniona i coś w tym jest. W moim przypadku samotność i brak uwagi rodziców i troski oraz brak życia towarzyskiego były dodatkowym elementem który wspierał rozwój nerwicy. Strasznie mi przykro że musisz się z tym zmagać, szczególnie po takiej rodzinnej tragedii. Jesteś młodziutka, masz życie przed sobą i warto się wybrać do terapeuty, chociażby żeby się wygadać. Pozdrawiam :)
Hej u mnie aktualnie już lepiej. Olałam myśli o homo i sobie przeszły, choć teraz czasami nadchodzą mnie ale nie boję się ich tak jak kiedyś. Ogólnie staram się akceptować to jak teraz jest co nie znaczy że zawsze tak będzie, co to to nie. Często dopada mnie zniechęcenie i lęk że z tego nie wyjdę i cały czas będę mieć nerwice, tak przewlekle. Ale tym też nie chce się przejmować i martwić się tymi myślami.
Chodzę na terapie od kwietnia, ale nią sądzę by mi coś to pomagało, tak mi się wydaje. Nwm czemu ale jak wychodzę od psychologa czuję się jakby gorzej, a tu na forum mówią żeby terapii dać czas. Ogólnie jest to chyba terapia psychodynamiczna tak mi się wydaje bo omawiamy tam moje życie, potrzeby, wartości itp. Teraz wróciła mi hipochondria bo boję się ciągle że mam jakąś chorobę, głównie skupia się to na guzu mózgu bo mam takie uciski w głowie, które były w wrzesień - listopad i przeszły i teraz wróciły, ale nie będę się znowu to wkrecac bo to raczej od nerwicy. I martwi mnie też fakt że nie robiłan wszystkich badań, tylko morfologie i mocz, które wyszły bardzo dobrze i byłam w listopadzie u neurologa i powiedziała że jest okej tylko że jestem bardzo zlekniona i nie zlecila dodatkowych badań ale nie mówiłam jej o tym przelewaniu i pieczeniu w głowie i dretwieniu twarzy które miałam jak chyba pamiętam ale to też przeszło jak przestałam się aż tak barxzo denerwować. Oczywiście akceptuje narazie ten stan choć akceptacja przyjdzie większą z czasem. Ale co myślisz powinnam zrobić jakieś inne badania? Bo sama nic nie zdziałam a moja mama mówi że jestem zdrowa i nwm co robić. Czy olać to wszytko czy zrobisz nwm np rezonans bo na nim chyba mniej więcej się można coś dowiedzieć z całego ciała. Co myślisz? Nie nakręcam się już aż tak bardzo no ale jednak to mnie martwi.
A to u Ciebie czemu nerwica nie przeszła? Źle coś robiłaś czy co?
Jak ja zachorowałam byłam dzieckiem, mam ojca alkholika, jestem DDA , miałam chorującą na nerwicę lękową mamę i napatrzyłam się sporo na to wszystko, więc nic dziwnego, że sama przez to przechodzę. Niestety nie trafiłam ani dodobrego lekarza, ani psychologa, a nie było nas stać prywatnie, nie miałam też internetu i nie wiedziałam, że można inaczej, że można w ogóle inaczej niż lekami. Potem miałam kilka lat spokoju, aż do 2012 roku, kiedy przez olbrzymi stres w pracy i mobbing zaburzenia wróciły. Nie uspokoiłam stanu emocjonalnego, nie potrafiłam czuć i przeżywać emocji oraz ich okazyać, zawsze bałam się postawić jasno granice w relacjach z ludźmi, to zaś spowodowało u mnie konflikty wew. Podam na przykładzie, przychodzisz do pracy, kierowniczka mówi Ci idź zrób kawy, wszyscy oczywiście chcą tej kawy, ale nie powie tego koleżance, tylko za każdym razem Tobie, Wkurzasz się w środku, chcesz ryknąć żeby sama sobie zrobiła, ale i tak idziesz i robisz. Efekt jest taki że się obwiniasz, masz wyrzuty, nieprzeżytą złość i to się kumuluje. Nerwica jest jak wentyl bezpieczeństwa, kiedy emocje nieprzeżyte się kumulują, muszą gdzieś ujść. W tamtym czasie znów skupiłam się na farmakoterapii, bo chciałam jak najszybciej wrócić do pracy (rzuciłam robotę z dnia na dzień i poszłam na L4). Po 3 miesiącach relaksacji oraz leczenia farmakologicznego było duużo lepiej i wyjechałam do Niemiec. Nadal jednak nie uczyłam się dpuszczac emocji i akceptacji. Wszystko po czasie zaczęło więc wracać. Jedyne wyjście to metody i sposoby opisane tutaj na forum i na nagraniach divovica, bo jeśli zaakceptujesz i zrozumiesz że nic Ci nie grozi, uspokoisz podswiadomosc i stan emocjonalny, to juz Cię to nie złamie, bo przecież przekonałaś się wiele razy, że nic się nie dzieje. Więc wracając do tematu, zmagam się tyle z własnego lenistwa, chęci wyzdrowienia szybko iłatwo i bez wysiłku. Teraz mam ogromne problemy z lękiem przed utratą kontroli, że będę krzyczeć, to jest ogromny wysiłek żeby wychodzić do ludzi i próbować to akceptować, ale wierz mi przez te wszystkie lata nic, absolutnie nic nie zdarzyło się z tych moich obaw. Miałam lęki, że mam guza mózgu, wylew, tętniak, gruźlicę itp itd. NIC SIĘ NIE WYDARZYŁO. Miałam lęki o orientację seksualną, o to że zabije mame, tate, że zrobie krzywde obcemu dziecku, że rzucę się pod auto, zabiję się, że zwariuje, dopadnie mnie schizofrenia. Miałam też kilka momentów kulminacyjnych, tak to nazywam. Mianowicie jak czułam ogromny lęk w kolejce w supermarkecie, czułam że zaraz już za chwilę oszaleje, a tu nic, osiąga ten lęk punkt kulminacyjny i zaczyna opadać, czułam wtedy radość i spokoj, byłam dumna z siebie, że zostałam w tej kolejce. Moim zdaniem nie masz powodu robić badań, bo nie masz objawów, a uciski w głowie i inne to tylko odczucia, bo jesteś pewnie ciągle spięta. Ja czasami też miewam bóle i uciski i wtedy się śmieje że to nerwy i koniec, bo wiem że to nerwy. Nerwica jest jak podstępny lis, podchodzi i próbuje czy może Cię złamać, a wtedy ja sobie mówię hola hola, ja tu mam zadania do wykonania, nie mam teraz na to czasu! Na napięcia polecam Ci relaksacje Jacobsona, bardzo pomaga, albo ASMR to również technika relaksacyjna na mnie działa.
O jejciu dzięki bardzo za słowa otuchy. Naprawdę mi pomogły. A żeby i Tobie pomóc, bo przeczytałam o twoim lęku przed krzykiem. Sama tutaj piszesz ze żadne z tych obaw się nie spełniło, a ta obawa przed krzykiem jest identyczna. Mam dla Ciebie pewną radę, a raczej pytanie.
Czy naprawdę chcesz przez cały czas bać się że zaraz krzykniesz czy wolisz już teraz krzyknąć i mieć spokój i wywalone na to?
Pomyśl, bo lepiej chyba żeby to stało się teraz niż przez całe życie się tego bać czyż nie?
A co Ci to szkodzi że krzykniesz? Co z tego że się zblaznisz? Ja się pytam co z tego? No trudno krzykniesz to krzykniesz i trudno.
Przemyśl to, mi to czasami pomaga takie podejście. Jak to tutaj pisze Victor, lepiej żeby ten zawał, wylew, zwariowane stały się teraz, niż cały czas się bać że to się stanie. A gwarantuje Ci że teraz się to nie stanie. Może kiedyś, ale na nie od nerwicy, tylko po prostu od życia, właśnie, takie życie.
Przemyśl to 😁
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

9 czerwca 2018, o 21:48

Juliaaaaa jaka jestem z Ciebie dumna 😍😘😗
alfabetka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 14:41

9 czerwca 2018, o 21:48

Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 21:44
alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 20:47
Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 20:02


Hej u mnie aktualnie już lepiej. Olałam myśli o homo i sobie przeszły, choć teraz czasami nadchodzą mnie ale nie boję się ich tak jak kiedyś. Ogólnie staram się akceptować to jak teraz jest co nie znaczy że zawsze tak będzie, co to to nie. Często dopada mnie zniechęcenie i lęk że z tego nie wyjdę i cały czas będę mieć nerwice, tak przewlekle. Ale tym też nie chce się przejmować i martwić się tymi myślami.
Chodzę na terapie od kwietnia, ale nią sądzę by mi coś to pomagało, tak mi się wydaje. Nwm czemu ale jak wychodzę od psychologa czuję się jakby gorzej, a tu na forum mówią żeby terapii dać czas. Ogólnie jest to chyba terapia psychodynamiczna tak mi się wydaje bo omawiamy tam moje życie, potrzeby, wartości itp. Teraz wróciła mi hipochondria bo boję się ciągle że mam jakąś chorobę, głównie skupia się to na guzu mózgu bo mam takie uciski w głowie, które były w wrzesień - listopad i przeszły i teraz wróciły, ale nie będę się znowu to wkrecac bo to raczej od nerwicy. I martwi mnie też fakt że nie robiłan wszystkich badań, tylko morfologie i mocz, które wyszły bardzo dobrze i byłam w listopadzie u neurologa i powiedziała że jest okej tylko że jestem bardzo zlekniona i nie zlecila dodatkowych badań ale nie mówiłam jej o tym przelewaniu i pieczeniu w głowie i dretwieniu twarzy które miałam jak chyba pamiętam ale to też przeszło jak przestałam się aż tak barxzo denerwować. Oczywiście akceptuje narazie ten stan choć akceptacja przyjdzie większą z czasem. Ale co myślisz powinnam zrobić jakieś inne badania? Bo sama nic nie zdziałam a moja mama mówi że jestem zdrowa i nwm co robić. Czy olać to wszytko czy zrobisz nwm np rezonans bo na nim chyba mniej więcej się można coś dowiedzieć z całego ciała. Co myślisz? Nie nakręcam się już aż tak bardzo no ale jednak to mnie martwi.
A to u Ciebie czemu nerwica nie przeszła? Źle coś robiłaś czy co?
Jak ja zachorowałam byłam dzieckiem, mam ojca alkholika, jestem DDA , miałam chorującą na nerwicę lękową mamę i napatrzyłam się sporo na to wszystko, więc nic dziwnego, że sama przez to przechodzę. Niestety nie trafiłam ani dodobrego lekarza, ani psychologa, a nie było nas stać prywatnie, nie miałam też internetu i nie wiedziałam, że można inaczej, że można w ogóle inaczej niż lekami. Potem miałam kilka lat spokoju, aż do 2012 roku, kiedy przez olbrzymi stres w pracy i mobbing zaburzenia wróciły. Nie uspokoiłam stanu emocjonalnego, nie potrafiłam czuć i przeżywać emocji oraz ich okazyać, zawsze bałam się postawić jasno granice w relacjach z ludźmi, to zaś spowodowało u mnie konflikty wew. Podam na przykładzie, przychodzisz do pracy, kierowniczka mówi Ci idź zrób kawy, wszyscy oczywiście chcą tej kawy, ale nie powie tego koleżance, tylko za każdym razem Tobie, Wkurzasz się w środku, chcesz ryknąć żeby sama sobie zrobiła, ale i tak idziesz i robisz. Efekt jest taki że się obwiniasz, masz wyrzuty, nieprzeżytą złość i to się kumuluje. Nerwica jest jak wentyl bezpieczeństwa, kiedy emocje nieprzeżyte się kumulują, muszą gdzieś ujść. W tamtym czasie znów skupiłam się na farmakoterapii, bo chciałam jak najszybciej wrócić do pracy (rzuciłam robotę z dnia na dzień i poszłam na L4). Po 3 miesiącach relaksacji oraz leczenia farmakologicznego było duużo lepiej i wyjechałam do Niemiec. Nadal jednak nie uczyłam się dpuszczac emocji i akceptacji. Wszystko po czasie zaczęło więc wracać. Jedyne wyjście to metody i sposoby opisane tutaj na forum i na nagraniach divovica, bo jeśli zaakceptujesz i zrozumiesz że nic Ci nie grozi, uspokoisz podswiadomosc i stan emocjonalny, to juz Cię to nie złamie, bo przecież przekonałaś się wiele razy, że nic się nie dzieje. Więc wracając do tematu, zmagam się tyle z własnego lenistwa, chęci wyzdrowienia szybko iłatwo i bez wysiłku. Teraz mam ogromne problemy z lękiem przed utratą kontroli, że będę krzyczeć, to jest ogromny wysiłek żeby wychodzić do ludzi i próbować to akceptować, ale wierz mi przez te wszystkie lata nic, absolutnie nic nie zdarzyło się z tych moich obaw. Miałam lęki, że mam guza mózgu, wylew, tętniak, gruźlicę itp itd. NIC SIĘ NIE WYDARZYŁO. Miałam lęki o orientację seksualną, o to że zabije mame, tate, że zrobie krzywde obcemu dziecku, że rzucę się pod auto, zabiję się, że zwariuje, dopadnie mnie schizofrenia. Miałam też kilka momentów kulminacyjnych, tak to nazywam. Mianowicie jak czułam ogromny lęk w kolejce w supermarkecie, czułam że zaraz już za chwilę oszaleje, a tu nic, osiąga ten lęk punkt kulminacyjny i zaczyna opadać, czułam wtedy radość i spokoj, byłam dumna z siebie, że zostałam w tej kolejce. Moim zdaniem nie masz powodu robić badań, bo nie masz objawów, a uciski w głowie i inne to tylko odczucia, bo jesteś pewnie ciągle spięta. Ja czasami też miewam bóle i uciski i wtedy się śmieje że to nerwy i koniec, bo wiem że to nerwy. Nerwica jest jak podstępny lis, podchodzi i próbuje czy może Cię złamać, a wtedy ja sobie mówię hola hola, ja tu mam zadania do wykonania, nie mam teraz na to czasu! Na napięcia polecam Ci relaksacje Jacobsona, bardzo pomaga, albo ASMR to również technika relaksacyjna na mnie działa.
O jejciu dzięki bardzo za słowa otuchy. Naprawdę mi pomogły. A żeby i Tobie pomóc, bo przeczytałam o twoim lęku przed krzykiem. Sama tutaj piszesz ze żadne z tych obaw się nie spełniło, a ta obawa przed krzykiem jest identyczna. Mam dla Ciebie pewną radę, a raczej pytanie.
Czy naprawdę chcesz przez cały czas bać się że zaraz krzykniesz czy wolisz już teraz krzyknąć i mieć spokój i wywalone na to?
Pomyśl, bo lepiej chyba żeby to stało się teraz niż przez całe życie się tego bać czyż nie?
A co Ci to szkodzi że krzykniesz? Co z tego że się zblaznisz? Ja się pytam co z tego? No trudno krzykniesz to krzykniesz i trudno.
Przemyśl to, mi to czasami pomaga takie podejście. Jak to tutaj pisze Victor, lepiej żeby ten zawał, wylew, zwariowane stały się teraz, niż cały czas się bać że to się stanie. A gwarantuje Ci że teraz się to nie stanie. Może kiedyś, ale na nie od nerwicy, tylko po prostu od życia, właśnie, takie życie.
Przemyśl to 😁
Dzięki wielkie, ja też tak sobie to tłumacze, ale właśnie jak jestem już gdzieś w sklepie, czy na siłowni to wygląda to mniej smiesznie, ale owszem staram się przesmiewczo podchodzić do mysli. Naprawdę masz 15 lat? Bo mam wrażenie że rozmawiam z równolatką ! I to jest komplement, miłego wieczoru, jakby co to pisz na pw w razie dalszych wątpliwości, chętnie je rozwieję. :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 czerwca 2018, o 22:34

alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 21:48
Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 21:44
alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 20:47


Jak ja zachorowałam byłam dzieckiem, mam ojca alkholika, jestem DDA , miałam chorującą na nerwicę lękową mamę i napatrzyłam się sporo na to wszystko, więc nic dziwnego, że sama przez to przechodzę. Niestety nie trafiłam ani dodobrego lekarza, ani psychologa, a nie było nas stać prywatnie, nie miałam też internetu i nie wiedziałam, że można inaczej, że można w ogóle inaczej niż lekami. Potem miałam kilka lat spokoju, aż do 2012 roku, kiedy przez olbrzymi stres w pracy i mobbing zaburzenia wróciły. Nie uspokoiłam stanu emocjonalnego, nie potrafiłam czuć i przeżywać emocji oraz ich okazyać, zawsze bałam się postawić jasno granice w relacjach z ludźmi, to zaś spowodowało u mnie konflikty wew. Podam na przykładzie, przychodzisz do pracy, kierowniczka mówi Ci idź zrób kawy, wszyscy oczywiście chcą tej kawy, ale nie powie tego koleżance, tylko za każdym razem Tobie, Wkurzasz się w środku, chcesz ryknąć żeby sama sobie zrobiła, ale i tak idziesz i robisz. Efekt jest taki że się obwiniasz, masz wyrzuty, nieprzeżytą złość i to się kumuluje. Nerwica jest jak wentyl bezpieczeństwa, kiedy emocje nieprzeżyte się kumulują, muszą gdzieś ujść. W tamtym czasie znów skupiłam się na farmakoterapii, bo chciałam jak najszybciej wrócić do pracy (rzuciłam robotę z dnia na dzień i poszłam na L4). Po 3 miesiącach relaksacji oraz leczenia farmakologicznego było duużo lepiej i wyjechałam do Niemiec. Nadal jednak nie uczyłam się dpuszczac emocji i akceptacji. Wszystko po czasie zaczęło więc wracać. Jedyne wyjście to metody i sposoby opisane tutaj na forum i na nagraniach divovica, bo jeśli zaakceptujesz i zrozumiesz że nic Ci nie grozi, uspokoisz podswiadomosc i stan emocjonalny, to juz Cię to nie złamie, bo przecież przekonałaś się wiele razy, że nic się nie dzieje. Więc wracając do tematu, zmagam się tyle z własnego lenistwa, chęci wyzdrowienia szybko iłatwo i bez wysiłku. Teraz mam ogromne problemy z lękiem przed utratą kontroli, że będę krzyczeć, to jest ogromny wysiłek żeby wychodzić do ludzi i próbować to akceptować, ale wierz mi przez te wszystkie lata nic, absolutnie nic nie zdarzyło się z tych moich obaw. Miałam lęki, że mam guza mózgu, wylew, tętniak, gruźlicę itp itd. NIC SIĘ NIE WYDARZYŁO. Miałam lęki o orientację seksualną, o to że zabije mame, tate, że zrobie krzywde obcemu dziecku, że rzucę się pod auto, zabiję się, że zwariuje, dopadnie mnie schizofrenia. Miałam też kilka momentów kulminacyjnych, tak to nazywam. Mianowicie jak czułam ogromny lęk w kolejce w supermarkecie, czułam że zaraz już za chwilę oszaleje, a tu nic, osiąga ten lęk punkt kulminacyjny i zaczyna opadać, czułam wtedy radość i spokoj, byłam dumna z siebie, że zostałam w tej kolejce. Moim zdaniem nie masz powodu robić badań, bo nie masz objawów, a uciski w głowie i inne to tylko odczucia, bo jesteś pewnie ciągle spięta. Ja czasami też miewam bóle i uciski i wtedy się śmieje że to nerwy i koniec, bo wiem że to nerwy. Nerwica jest jak podstępny lis, podchodzi i próbuje czy może Cię złamać, a wtedy ja sobie mówię hola hola, ja tu mam zadania do wykonania, nie mam teraz na to czasu! Na napięcia polecam Ci relaksacje Jacobsona, bardzo pomaga, albo ASMR to również technika relaksacyjna na mnie działa.
O jejciu dzięki bardzo za słowa otuchy. Naprawdę mi pomogły. A żeby i Tobie pomóc, bo przeczytałam o twoim lęku przed krzykiem. Sama tutaj piszesz ze żadne z tych obaw się nie spełniło, a ta obawa przed krzykiem jest identyczna. Mam dla Ciebie pewną radę, a raczej pytanie.
Czy naprawdę chcesz przez cały czas bać się że zaraz krzykniesz czy wolisz już teraz krzyknąć i mieć spokój i wywalone na to?
Pomyśl, bo lepiej chyba żeby to stało się teraz niż przez całe życie się tego bać czyż nie?
A co Ci to szkodzi że krzykniesz? Co z tego że się zblaznisz? Ja się pytam co z tego? No trudno krzykniesz to krzykniesz i trudno.
Przemyśl to, mi to czasami pomaga takie podejście. Jak to tutaj pisze Victor, lepiej żeby ten zawał, wylew, zwariowane stały się teraz, niż cały czas się bać że to się stanie. A gwarantuje Ci że teraz się to nie stanie. Może kiedyś, ale na nie od nerwicy, tylko po prostu od życia, właśnie, takie życie.
Przemyśl to 😁
Dzięki wielkie, ja też tak sobie to tłumacze, ale właśnie jak jestem już gdzieś w sklepie, czy na siłowni to wygląda to mniej smiesznie, ale owszem staram się przesmiewczo podchodzić do mysli. Naprawdę masz 15 lat? Bo mam wrażenie że rozmawiam z równolatką ! I to jest komplement, miłego wieczoru, jakby co to pisz na pw w razie dalszych wątpliwości, chętnie je rozwieję. :)
Tak mam 15 lat haha😂😂 ale mam również ten hmm "dar pisania"? Tak myślę bo od zawsze byłam zdolnym dzieckiem. W wieku 6 lat nauczyłam się płynnie czytać i pisać, tak że poszłam wcześniej do 1 klasy. Jestem w sumie takim prymusem. Ogólnie mam tę swobodę pisania. Taką mam zaletę i jestem z tego dumna. Mam też inne zalety ale to nie na ten post 😂😂z jednej strony ten perfekcjonizm doprowadził mnie do nerwicy też.
Mogę się też pochwalić że zostałam laureatką w tym roku w konkursie z polskiego, a oj było dużo stresu BARDZO DUŻO i to też było czynnikiem nerwico twórczym haha.
Dzięki jeszcze raz 😊
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 czerwca 2018, o 22:35

jestemjakajestem pisze:
9 czerwca 2018, o 21:48
Juliaaaaa jaka jestem z Ciebie dumna 😍😘😗
Haha dziękuję moja druga mamo :DD :friend: :lov:
Awatar użytkownika
zrk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 24 października 2017, o 00:11

10 czerwca 2018, o 00:03

alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 21:48
Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 21:44
alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 20:47


Jak ja zachorowałam byłam dzieckiem, mam ojca alkholika, jestem DDA , miałam chorującą na nerwicę lękową mamę i napatrzyłam się sporo na to wszystko, więc nic dziwnego, że sama przez to przechodzę. Niestety nie trafiłam ani dodobrego lekarza, ani psychologa, a nie było nas stać prywatnie, nie miałam też internetu i nie wiedziałam, że można inaczej, że można w ogóle inaczej niż lekami. Potem miałam kilka lat spokoju, aż do 2012 roku, kiedy przez olbrzymi stres w pracy i mobbing zaburzenia wróciły. Nie uspokoiłam stanu emocjonalnego, nie potrafiłam czuć i przeżywać emocji oraz ich okazyać, zawsze bałam się postawić jasno granice w relacjach z ludźmi, to zaś spowodowało u mnie konflikty wew. Podam na przykładzie, przychodzisz do pracy, kierowniczka mówi Ci idź zrób kawy, wszyscy oczywiście chcą tej kawy, ale nie powie tego koleżance, tylko za każdym razem Tobie, Wkurzasz się w środku, chcesz ryknąć żeby sama sobie zrobiła, ale i tak idziesz i robisz. Efekt jest taki że się obwiniasz, masz wyrzuty, nieprzeżytą złość i to się kumuluje. Nerwica jest jak wentyl bezpieczeństwa, kiedy emocje nieprzeżyte się kumulują, muszą gdzieś ujść. W tamtym czasie znów skupiłam się na farmakoterapii, bo chciałam jak najszybciej wrócić do pracy (rzuciłam robotę z dnia na dzień i poszłam na L4). Po 3 miesiącach relaksacji oraz leczenia farmakologicznego było duużo lepiej i wyjechałam do Niemiec. Nadal jednak nie uczyłam się dpuszczac emocji i akceptacji. Wszystko po czasie zaczęło więc wracać. Jedyne wyjście to metody i sposoby opisane tutaj na forum i na nagraniach divovica, bo jeśli zaakceptujesz i zrozumiesz że nic Ci nie grozi, uspokoisz podswiadomosc i stan emocjonalny, to juz Cię to nie złamie, bo przecież przekonałaś się wiele razy, że nic się nie dzieje. Więc wracając do tematu, zmagam się tyle z własnego lenistwa, chęci wyzdrowienia szybko iłatwo i bez wysiłku. Teraz mam ogromne problemy z lękiem przed utratą kontroli, że będę krzyczeć, to jest ogromny wysiłek żeby wychodzić do ludzi i próbować to akceptować, ale wierz mi przez te wszystkie lata nic, absolutnie nic nie zdarzyło się z tych moich obaw. Miałam lęki, że mam guza mózgu, wylew, tętniak, gruźlicę itp itd. NIC SIĘ NIE WYDARZYŁO. Miałam lęki o orientację seksualną, o to że zabije mame, tate, że zrobie krzywde obcemu dziecku, że rzucę się pod auto, zabiję się, że zwariuje, dopadnie mnie schizofrenia. Miałam też kilka momentów kulminacyjnych, tak to nazywam. Mianowicie jak czułam ogromny lęk w kolejce w supermarkecie, czułam że zaraz już za chwilę oszaleje, a tu nic, osiąga ten lęk punkt kulminacyjny i zaczyna opadać, czułam wtedy radość i spokoj, byłam dumna z siebie, że zostałam w tej kolejce. Moim zdaniem nie masz powodu robić badań, bo nie masz objawów, a uciski w głowie i inne to tylko odczucia, bo jesteś pewnie ciągle spięta. Ja czasami też miewam bóle i uciski i wtedy się śmieje że to nerwy i koniec, bo wiem że to nerwy. Nerwica jest jak podstępny lis, podchodzi i próbuje czy może Cię złamać, a wtedy ja sobie mówię hola hola, ja tu mam zadania do wykonania, nie mam teraz na to czasu! Na napięcia polecam Ci relaksacje Jacobsona, bardzo pomaga, albo ASMR to również technika relaksacyjna na mnie działa.
O jejciu dzięki bardzo za słowa otuchy. Naprawdę mi pomogły. A żeby i Tobie pomóc, bo przeczytałam o twoim lęku przed krzykiem. Sama tutaj piszesz ze żadne z tych obaw się nie spełniło, a ta obawa przed krzykiem jest identyczna. Mam dla Ciebie pewną radę, a raczej pytanie.
Czy naprawdę chcesz przez cały czas bać się że zaraz krzykniesz czy wolisz już teraz krzyknąć i mieć spokój i wywalone na to?
Pomyśl, bo lepiej chyba żeby to stało się teraz niż przez całe życie się tego bać czyż nie?
A co Ci to szkodzi że krzykniesz? Co z tego że się zblaznisz? Ja się pytam co z tego? No trudno krzykniesz to krzykniesz i trudno.
Przemyśl to, mi to czasami pomaga takie podejście. Jak to tutaj pisze Victor, lepiej żeby ten zawał, wylew, zwariowane stały się teraz, niż cały czas się bać że to się stanie. A gwarantuje Ci że teraz się to nie stanie. Może kiedyś, ale na nie od nerwicy, tylko po prostu od życia, właśnie, takie życie.
Przemyśl to 😁
Dzięki wielkie, ja też tak sobie to tłumacze, ale właśnie jak jestem już gdzieś w sklepie, czy na siłowni to wygląda to mniej smiesznie, ale owszem staram się przesmiewczo podchodzić do mysli. Naprawdę masz 15 lat? Bo mam wrażenie że rozmawiam z równolatką ! I to jest komplement, miłego wieczoru, jakby co to pisz na pw w razie dalszych wątpliwości, chętnie je rozwieję. :)
Wysłałem ci pw informację którą znalazłem w książce o ocd którą właśnie czytam od paru dni. Możesz spróbować tej metody tylko piszą że żeby była skuteczna trzeba ćwiczyć codzienie najlepiej o tej samej porze bez wyjątku.
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna :hehe:
alfabetka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 14:41

10 czerwca 2018, o 12:21

zrk pisze:
10 czerwca 2018, o 00:03
alfabetka pisze:
9 czerwca 2018, o 21:48
Juliaaa78569 pisze:
9 czerwca 2018, o 21:44


O jejciu dzięki bardzo za słowa otuchy. Naprawdę mi pomogły. A żeby i Tobie pomóc, bo przeczytałam o twoim lęku przed krzykiem. Sama tutaj piszesz ze żadne z tych obaw się nie spełniło, a ta obawa przed krzykiem jest identyczna. Mam dla Ciebie pewną radę, a raczej pytanie.
Czy naprawdę chcesz przez cały czas bać się że zaraz krzykniesz czy wolisz już teraz krzyknąć i mieć spokój i wywalone na to?
Pomyśl, bo lepiej chyba żeby to stało się teraz niż przez całe życie się tego bać czyż nie?
A co Ci to szkodzi że krzykniesz? Co z tego że się zblaznisz? Ja się pytam co z tego? No trudno krzykniesz to krzykniesz i trudno.
Przemyśl to, mi to czasami pomaga takie podejście. Jak to tutaj pisze Victor, lepiej żeby ten zawał, wylew, zwariowane stały się teraz, niż cały czas się bać że to się stanie. A gwarantuje Ci że teraz się to nie stanie. Może kiedyś, ale na nie od nerwicy, tylko po prostu od życia, właśnie, takie życie.
Przemyśl to 😁
Dzięki wielkie, ja też tak sobie to tłumacze, ale właśnie jak jestem już gdzieś w sklepie, czy na siłowni to wygląda to mniej smiesznie, ale owszem staram się przesmiewczo podchodzić do mysli. Naprawdę masz 15 lat? Bo mam wrażenie że rozmawiam z równolatką ! I to jest komplement, miłego wieczoru, jakby co to pisz na pw w razie dalszych wątpliwości, chętnie je rozwieję. :)
Wysłałem ci pw informację którą znalazłem w książce o ocd którą właśnie czytam od paru dni. Możesz spróbować tej metody tylko piszą że żeby była skuteczna trzeba ćwiczyć codzienie najlepiej o tej samej porze bez wyjątku.
Mi wysłałeś pw? Nic nie otrzymałam, a powiedz jaka to książka ?
Awatar użytkownika
zrk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 24 października 2017, o 00:11

10 czerwca 2018, o 22:13

Pokonać ocd zaburzenia OBSESYJNO NKOMPULSYWNE
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna :hehe:
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

27 lipca 2018, o 19:36

Brawo!! Też walczę z homo myślami , są one najgorsze z możliwych bo rujnują życie, małżeństwo itd... minęły mi jakiś czas temu, ale teraz mamę małżeństwie jazdy i stres mnie dopada i zaczyna wracać :((
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

27 lipca 2018, o 19:39

Nerwicowiec75 pisze:
27 lipca 2018, o 19:36
Brawo!! Też walczę z homo myślami , są one najgorsze z możliwych bo rujnują życie, małżeństwo itd... minęły mi jakiś czas temu, ale teraz mamę małżeństwie jazdy i stres mnie dopada i zaczyna wracać :((
Minęło już kilka miesięcy ale mogę powiedzieć że już mi one przeszły, bo wiem skąd one są :) słuchaj divovica i działaj :D
ODPOWIEDZ