Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co jest ze mną nie tak? Nerwica natręctw? Czy zwariowałam?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

8 maja 2018, o 18:32

I znów minęło kilka dni i chyba stan się nieco pogorszył, ale nie do takiego stanu jak kiedyś że płaczę codziennie cały dzień. Teraz niestety czuje się nie najlepiej i nie wiem co robić, nie umiem tego zaakceptować, po prostu nie umiem. Czuję tak sama w tym, w tak młodym wieku, a ja nie chcę sobie tak całego życia zmarnować, po prostu nie chce. A jednak nie umiem się przełamać. Jak nie mam myśli natretnych, to takie poczucie beznadzei, że zawsze tak będzie, coś jak stan depresyjny. A z kolei kiedy jest dobrze i czuję się okej to pojawia mi się takie coś, że może jednak nie mam tej nerwicy skoro się teraz dobrze czuje i wgl, że może jestem "za mało chora (w sensie zaburzona)" i powraca znów ten niepokój. Ciągle myśli egzystencjalne, ciągle pytania co i dlaczego, ciągle rozkminki na temat rzeczy wgl bezsensownych i ja już nie wiem jak mam to ignorować. Bo gdy to robię to czuję napięcie, lęk, niepokój, smutek że mi się nie uda, że to bez sensu. Notorycznie przesiaduje na forum, ciągle czytam posty ludzi którzy wyzdrowieli i po prostu nie dowierzam, jak to możliwe, że dali radę. Choć nie wiem czy to normalne, ale w jednym momencie mówię stop, trzeba się wziąć w garść, mówię sobie dasz radę dziewczyno, mówię sobie ze chce wyjść z nerwicy i daje mi to niesamowitej motywacji, a po jakimś krótkim czasie, chwili, znowu to zniechęcenie. Ja nie wiem czy to tak jest w nerwicy. Wziaż jednak nie mogę tego zaakceptować a u psychologa nic się nie dowiaduje, jedynie poruszamy tematy o moim tacie który popełnił samobójstwo, relacje rodzinne itp ale to mi nie pomaga, bo nie rozumiem jak rozmowa o tacie może mi przynieść ukojenie. Jak sobie przypominam co go było za piekło kiedy to się stało to aż mi się ryczeć chce. Bo podejrzewam że on też miał nerwice lękowa i silną depresję ale się nie wiem czy o tym wiedział, nie leczył się, myślał że miał raka, notorycznie badania, googlowanie różnych chorób, mówił że ktoś go śledzi i że niby ma urojenia, ciągle się boi, że chyba zwariuje nie jestem pewna i w końcu się zabił. Dodam że z dnia na dzień, jakoś tydzień przed tym jak to zrobił, a może więcej, nagle z dnia na dzień przestał palić i pić, co robił codziennie i psycholog mówiła że to są jakieś psychosomatyczne coś , że wtedy mógł mieć jakieś niby urojenia, to słynne odrealnienie może silne miał, nie wiem, nie mówił dokładnie, i chyba myślała że jest chory i że zwariował i chyba dlatego się zabił. A ja teraz mam te lęki, niepokój i też czasami lekkie odrealnienie, rzadko, ale jednak i boję się teraz ze skończę tak jak tata, tak się tego boję, że doświadcze tego co on i że befzie tragedia, tak się tego boję. Boję się również że dostanę silnego odrealnienia i sobie z tym nie poradzę, ja już nie wiem jak to akceptować. I nie wiem czy wciąż mam do tego psychologa chodzić jak tylko o tym gadamy, a nic o mechanizmie nerwicy, kompletnie nic, a chciała bym mieć jednak jakieś wsparcie. Dopiero byłam na 4 spotkaniu, a nic nie pomaga. Boję się że nigdy z tego nie wyjdę 😫😫 Zazdroszczę innym ludziom którzy nie doswiadczuli tego co ja. Przytacza mnie teraz ta trauma, śmierć taty. Boję się że tak skończę, tak się boję. A gdy się czuję normalnie, to czuję się jakoś tak inaczej, niby dobrze a jednak nie do końca, bo chyba tak bardzo się przyzwyczaiłam do tego stanu lekowego że to poczucie normalności jest dziwne i wtem pojawia się znowu niepokój. Ja już nie wiem co robić. Proszę poradzicie, wiem że trochę Was to męczę, ale już nie wiem co mam myśleć 😭😭😭
Ogólnie aż tak tragicznie nie jest bo jednak chodzę do szkoły i wgl ale jak się czuje normalnie to mam wrażenie że to poczucie normalności jest nienormalne. I wtem się pojawia myśl że może to jednak choroba psychiczna, choć próbuje to olewac, ale to strasznie trudne, a jestem z tym kompletnie sama, a przynakmniej tak mi się wydaje.
Przepraszam że was tak męczę, przepraszam 😫😪😪😩😩
Konstancja123
Świeżak na forum
Posty: 27
Rejestracja: 21 lutego 2018, o 09:29

9 maja 2018, o 11:43

Hej dziewczyno 😀Mam nadzieję że u ciebie dziś lepszy dzień .Ja też borykam się z tym zaburzeniem ,pierwsze objawy dopadły mnie we wczesnym dzieciństwie ,jak miałam 7-8 lat ,moja mama też zmagała się z nerwicą lękową .Dla małego dziecka chorobą rodzica to bardzo dużo ,czasami za dużo .Ja co dziennie bałam się i moją mamę że na prawdę dolega jej coś poważniejszego i zostanę sama a miałam tylko ją bo ojciec był alkoholikiem .Dasz radę ,trzymam za ciebie kciuki ja też walczę .Te natręctwa i myśli miną kiedy uporasz się z emocjami , będzie lepiej ,kiedy ty będziesz gotowa na to żeby było lepiej .Teraz z tego co piszesz lęk nad tobą zapanował .A teraz jest czas żeby odwrócić sytuację i ty zaplanuj nad lekiem .Nie myśl że jesteś jak twój tata ,bo skoro szukasz pomocy to znaczy że chcesz walczyć .A i orientacja seksualna skoro obawiasz się bycia lesbijką to pewnie nią nie jesteś .Powiedz swoje psycholog że nie chcesz cały czas wałkować śmierci taty tylko chcesz porozmawiać o swoich potrzebach tu i teraz .Ja aby się odburzyć walczę z całych sił ,raz jest lepiej raz gorzej .Ja stosuję trening autogenny z YouTube tube codziennie ,prowadzę dziennik zapisuje swoje przemyślenia motywację ,pije też olej liniay ,napary ziołowe (chmiel ,waleriana ,melisa ,rumianek ,) takie solidne napary,mudry ,wizualizacje ,oraz 5 minutowy masaż rąk ,zakładam gumkę na rękę i kiedy mam natręta to strzelam gumką żeby to poczuć .Jest trochę lepiej ,na wszystko potrzeba czasu .Także trzymam za ciebie kciuki ,Wałcz dziewczyno masz całe życie przed sobą .A
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

9 maja 2018, o 12:49

Julciu bardzo mnie wzruszyłas swym postem a ja jestem dla Ciebie pełną podziwu że taka młode osobka ma w sobie tyle checi do zmian....jedtes naprawdę mega i chciałabym aby moje dzieci kiedyś takie były pozdrawiam Cię kochana i pamiętaj ze te nasze lęki to jedna wielka iluzja.....szkoda na nie życia
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 maja 2018, o 15:00

Konstancja123 pisze:
9 maja 2018, o 11:43
Hej dziewczyno 😀Mam nadzieję że u ciebie dziś lepszy dzień .Ja też borykam się z tym zaburzeniem ,pierwsze objawy dopadły mnie we wczesnym dzieciństwie ,jak miałam 7-8 lat ,moja mama też zmagała się z nerwicą lękową .Dla małego dziecka chorobą rodzica to bardzo dużo ,czasami za dużo .Ja co dziennie bałam się i moją mamę że na prawdę dolega jej coś poważniejszego i zostanę sama a miałam tylko ją bo ojciec był alkoholikiem .Dasz radę ,trzymam za ciebie kciuki ja też walczę .Te natręctwa i myśli miną kiedy uporasz się z emocjami , będzie lepiej ,kiedy ty będziesz gotowa na to żeby było lepiej .Teraz z tego co piszesz lęk nad tobą zapanował .A teraz jest czas żeby odwrócić sytuację i ty zaplanuj nad lekiem .Nie myśl że jesteś jak twój tata ,bo skoro szukasz pomocy to znaczy że chcesz walczyć .A i orientacja seksualna skoro obawiasz się bycia lesbijką to pewnie nią nie jesteś .Powiedz swoje psycholog że nie chcesz cały czas wałkować śmierci taty tylko chcesz porozmawiać o swoich potrzebach tu i teraz .Ja aby się odburzyć walczę z całych sił ,raz jest lepiej raz gorzej .Ja stosuję trening autogenny z YouTube tube codziennie ,prowadzę dziennik zapisuje swoje przemyślenia motywację ,pije też olej liniay ,napary ziołowe (chmiel ,waleriana ,melisa ,rumianek ,) takie solidne napary,mudry ,wizualizacje ,oraz 5 minutowy masaż rąk ,zakładam gumkę na rękę i kiedy mam natręta to strzelam gumką żeby to poczuć .Jest trochę lepiej ,na wszystko potrzeba czasu .Także trzymam za ciebie kciuki ,Wałcz dziewczyno masz całe życie przed sobą .A
Dzięki za wszystko. Dzisiaj no cóż, dzień zaczął się marnie, bo gdy wstaje do szkoły to znów czuje lęk, ale cóż nie mogę się z nim ciągle szarpać, więc przyzwalam na niego. Troszkę miałam spięcia z mamą rano o głupotke, która kiedyś był potraktowała jak nic, tak dzisiaj każdy stres, kłótnia, czy krzyki mnie dolują i wprowadzają w płacz. Ale nie myślcie że moja mama ciągle na mnie krzyczy bo tak nie jest 😂 jest bardzo fajną mamą tylko czasami ma te swoje krzyki i frustrację, ale u niej zawsze to było 😆 Tak więc wracając do tematu, mimo wszystko poszłam do szkoły, choć czułam się nie najlepiej ale to jak co dzień. Rano mam od niedawna takie jakby lekkie odrealnienie, ale także mu przyzwalam być bo to normalne w nerwicy i jakiś tam przechodzi. Na pierwszej lekcji zrobili mi się już słabo, nagły atak goroca i myśl że zaraz zemdleje, ale przechodziłam przez coś podobnego parę razy więc uspokoiłam się w duchu i przeszło. Resztę dnia w szkole minęło, raz lepiej, raz gorzej i tak w kółko. Mimo wszystko staram się nie załamywać jak kiedyś codziennie bo nic mi to nie da, tylko staram się być wyrozumiala co do siebie.

A powiedz mi Konstancja, jak to było u Ciebie z początkami? Czy miałaś wątpliwości, obawy, że Ci się nie uda, że masz za mało siły, ale mimo wszystko brnełas dalej? Ile Ci to zajęło czasu? I jak zaczynalas? Ogólnie ile masz lat (przepraszam że pytam, jeśli nie chcesz nie odpowiadaj 😉) i jak zaczynalas, co Ci dawało tą siłę i noo jak sobie dawałas radę na początku, czy bralas /bierzesz leki i czy chodzisz do terapeuty i czy ci to pomaga? Bo ja też próbuje realizować mój plan wydostania się z nerwicy, ale na początku ciężko wychodzi, mam często chwilę zwątpienia i płacze, że mi się nie uda, ale nie poddaje się mimo wszystko.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 maja 2018, o 15:11

jestemjakajestem pisze:
9 maja 2018, o 12:49
Julciu bardzo mnie wzruszyłas swym postem a ja jestem dla Ciebie pełną podziwu że taka młode osobka ma w sobie tyle checi do zmian....jedtes naprawdę mega i chciałabym aby moje dzieci kiedyś takie były pozdrawiam Cię kochana i pamiętaj ze te nasze lęki to jedna wielka iluzja.....szkoda na nie życia
Dziękuję bardzo!! Twój wpisz dodał mi mega otuchy 😊 Musze tez popracować nad swoją samoocena bo na razie nie uważam bym była taka wytrwala i silna, ale to przyjdzie z czasem. Próbuję się nie dać iluzji, ale wiesz różnie z tym bywa, trzeba czasu, a może kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy będę miała ten "przeblysk" 😁 Ogólnie staram się nie rezygnować że wszystkich rzeczy które robie. Bo jeszcze na rowerze, na wrotkach, chodzę do szkoły, rozmawiam z ludźmi, śmieje się też z nimi i nie chce się we wszystkim ograniczać. Jednak są takie rzeczy do których jeszcze nie jestem gotowa podejść ale dam radę. W ten piątek jest taki jakby komers ostatniej klasy gimnazjum tylko bez nauczycieli i będziemy się tam bawić i wgl i wiecie co? Nie zamierzam z tego rezygnować! Nie dam nerwicy tej satysfakcji. Zobaczymy czy mi się uda 😀 Za tydzień mam też wycieczkę szkolna na 2 dni i trochę boję się że znów mnie tam lęk złapie i będzie atak paniki, ale nie chce rezygnować, bo jak to zrobię dam nerwicy wygrać te bitwę. Zobaczymy jak mi z tym pójdzie, dam znać co i jak.
W wakacje jadę też na kolonie na 10 dni nad morze z przyjaciółmi i też się trochę boję leku że wróci i atak paniki, ale chyba muszę ma to przyzwolic i chce się tam dobrze bawić, a nie marnować wyjazd na zwracanie nerwicy uwagi. No cóż będę nadal walczyć i z czasem wyjdę z tej nerwicy tylko chce mieć wsparcie terapeutki, bo wiem że JA muszę działać, ale chciałabym mieć przy sobie te wiedzę i właśnie wsparcie terapeuty. Co oczywiście nie u mniejsza a ni trochę pracy chłopaków, którzy naprawdę robią świetna robotę i dużo porad staram się praktykować 😀
A jak u Ciebie, też nerwica i lęki?
Awatar użytkownika
atypowy
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 51
Rejestracja: 2 maja 2018, o 17:59

9 maja 2018, o 20:39

Działaj. Realizuj plany :) Jak jeszcze na pewne większe rzeczy nie jesteś gotowa to dochodź do nich powoli, mniejszymi krokami. Najpierw schodź po schodku, potem zbiegaj po dwa, a na końcu skacz z całych schodów ;)
Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 maja 2018, o 20:57

atypowy pisze:
9 maja 2018, o 20:39
Działaj. Realizuj plany :) Jak jeszcze na pewne większe rzeczy nie jesteś gotowa to dochodź do nich powoli, mniejszymi krokami. Najpierw schodź po schodku, potem zbiegaj po dwa, a na końcu skacz z całych schodów ;)
Wierz próbuje i próbuje, ale ciągle jest taka huśtawka nastrojów. I jeszcze te sny, przerażające, ciągle śni mi się tata, że jednak żyje i ja pomagam mu wygrać z nerwicą i depresja i to jest tak niesamowicie realne, że czuję się w tym śnie jednocześnie szczęśliwa, że wszystko jest jak dawniej, a jednocześnie przerażona w tym śnie, że to sen. A jak wstaje znowu rzeczywistość, w którym nie ma taty i mam wyrzuty sumienia, że mu nie pomogłam, ale ja nic nie wiedziałam, nie byłam świadoma co się dzieje. Nadal próbuję to przetworzyc i wybaczyć sobie. 😔
Ta trauma jednak przeszkadza mi w odburzeniu, a jednocześnie nie mogę jej rozwiązać kiedy jestem zaburzona. I co tu robić? 🤔
Awatar użytkownika
atypowy
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 51
Rejestracja: 2 maja 2018, o 17:59

9 maja 2018, o 21:22

Na przyjęcie do siebie takich przeżyć potrzeba czasu. Musisz być dla siebie wyrozumiała i działać. Nie obwiniać się za niepowodzenia i przede wszystkim za to co się stało.
W nocy zawsze wychodzą nasze złe strony, strachy, obawy i negatywne myśli. Żal do siebie jest jak najbardziej zrozumiały, sam bym się pewnie obwiniał. Ja też miałem u siebie w rodzinie przypadki nerwicowe i też miałem olbrzymie pretensje do siebie, że nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Miałem przeświadczenie, że to moja wina, że teraz wszystko na mojej głowie, i tym podobne. Ale niesłusznie. Daj sobie czas.
Siły i wytrwałości życzę :)
Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

9 maja 2018, o 21:53

atypowy pisze:
9 maja 2018, o 21:22
Na przyjęcie do siebie takich przeżyć potrzeba czasu. Musisz być dla siebie wyrozumiała i działać. Nie obwiniać się za niepowodzenia i przede wszystkim za to co się stało.
W nocy zawsze wychodzą nasze złe strony, strachy, obawy i negatywne myśli. Żal do siebie jest jak najbardziej zrozumiały, sam bym się pewnie obwiniał. Ja też miałem u siebie w rodzinie przypadki nerwicowe i też miałem olbrzymie pretensje do siebie, że nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Miałem przeświadczenie, że to moja wina, że teraz wszystko na mojej głowie, i tym podobne. Ale niesłusznie. Daj sobie czas.
Siły i wytrwałości życzę :)
Dzięki, na pewno się przyda. Jak mówiłam jest góra, dół, ale to może przez lek. Choć nie chce być długo na tym leku, gdyż świadomie chce wyjść z nerwicy, ale z drugiej strony, mimo że lek mi pomaga, to przecież mogę również świadomie się odburzyć. Jedno chyba nie wykluczy drugiego. Mam tylko nadzieję że psychiatra nie nafaszeruje mnie kolejnymi, bo na pierwszej wizycie gdy powiedziałam, że nie chce by te myśli, o których mówiłam, się spełniły usłyszałam jedynie : "to trzeba brać leki". W sumie nic się na niej nie dowiedziałam, powiedział co mi jest, dał leki, powiedział że trzeba chodzić na terapię i do widzenia. Wyszłam stamtąd w jeszcze gorszym stanie niż przyszłam, ale mniejsza. Psycholog już lepsza choć też nie za wiele się dowiedziałam. Dopiero to forum i ludzie oswiecili mi drogę i za to naprawdę dziękuję, bo choć trudno, daje jakoś radę. Jednak chce mieć jakiegoś terapeute w MOIM działaniu, który mi wyjaśni tak prosto w oczy, może bardziej sobie uświadomie. No cóż, jeśli ta psycholog nie zmieni kierunku terapii, która swoją drogą tania nie jest, to szukamy z mamą innego. Jednak będę nadal działać, powoli, ale będę, no cóż zobaczymy.
A jak u Ciebie wyglądały początki? 🤗🙂
Awatar użytkownika
atypowy
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 51
Rejestracja: 2 maja 2018, o 17:59

10 maja 2018, o 19:29

U mnie w sumie nerwica jako taka zaczęła się od ataku paniki przez nadmiar stresu w dość krótkim czasie. Parę ciężkich życiowych sytuacji na krzyż, spora odpowiedzialność i moje chore przeświadczenie, że powinienem być w stanie to ogarnąć i nie mogę popełnić błędu. Pewien czas wcześniej wyprowadziłem się z domu i byłem zdany trochę sam na siebie. Poczułem, że nie daję rady i się wkręciłem. Przez praktycznie rok nie wiedziałem co mi jest i miałem wrażenie, że zaprzepaszczę wszystko co osiągnąłem, dopóki nie trafiłem na kanal divovica a potem na forum. A podłoże pod nerwicę przygotowały mi doświadczenia życiowe, które dane mi było przeżyć w dzieciństwie - wystawienie przez dobrego kolegę i zwrócenie się jego i wszystkich wokół przeciwko mnie i parę innych, pomniejszych sytuacji. Z tym poradziłem sobie sam, ale długo się podnosiłem i stawałem na nogi. Wywołało to pewne złe nawyki jak kompletny brak zaufania do ludzi, który z kolei wygenerował obawy o wszystko. Do tego "wmawianie" sobie, że jestem silny, nie mogę okazywać słabości, odpuścić, i tym podobne. Próbowałem też unikać problemów.
Już podczas nerwicy bardzo wzbraniałem się przed dokładnym zrozumieniem jej mechanizmów, bałem się że webrnę jeszcze głębiej. I powiem szczerze, że dopiero po wykonaniu tego kroku wszystko zaczęło mi się klarować. Sam się dowiedziałem jakie są przyczyny takiego a nie innego charakteru u mnie, nastawienia, odruchów i zachowań i w wyniku tego nerwicy. Do pełnego odburzenia daleka droga, ale cały czas stawiam małe kroki do przodu.
Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

10 maja 2018, o 20:06

atypowy pisze:
10 maja 2018, o 19:29
U mnie w sumie nerwica jako taka zaczęła się od ataku paniki przez nadmiar stresu w dość krótkim czasie. Parę ciężkich życiowych sytuacji na krzyż, spora odpowiedzialność i moje chore przeświadczenie, że powinienem być w stanie to ogarnąć i nie mogę popełnić błędu. Pewien czas wcześniej wyprowadziłem się z domu i byłem zdany trochę sam na siebie. Poczułem, że nie daję rady i się wkręciłem. Przez praktycznie rok nie wiedziałem co mi jest i miałem wrażenie, że zaprzepaszczę wszystko co osiągnąłem, dopóki nie trafiłem na kanal divovica a potem na forum. A podłoże pod nerwicę przygotowały mi doświadczenia życiowe, które dane mi było przeżyć w dzieciństwie - wystawienie przez dobrego kolegę i zwrócenie się jego i wszystkich wokół przeciwko mnie i parę innych, pomniejszych sytuacji. Z tym poradziłem sobie sam, ale długo się podnosiłem i stawałem na nogi. Wywołało to pewne złe nawyki jak kompletny brak zaufania do ludzi, który z kolei wygenerował obawy o wszystko. Do tego "wmawianie" sobie, że jestem silny, nie mogę okazywać słabości, odpuścić, i tym podobne. Próbowałem też unikać problemów.
Już podczas nerwicy bardzo wzbraniałem się przed dokładnym zrozumieniem jej mechanizmów, bałem się że webrnę jeszcze głębiej. I powiem szczerze, że dopiero po wykonaniu tego kroku wszystko zaczęło mi się klarować. Sam się dowiedziałem jakie są przyczyny takiego a nie innego charakteru u mnie, nastawienia, odruchów i zachowań i w wyniku tego nerwicy. Do pełnego odburzenia daleka droga, ale cały czas stawiam małe kroki do przodu.
Hmm widzę też dużo przeszedłeś. Również życzę powodzenia w odburzaniu. U mnie dzisiaj dzień minął całkiem okej, ale też huśtawka nastrojów. Raz lepiej, raz gorzej. Najgorsze są te natrętne myśli, szczególnie u mnie o homo, które ciągną się od miesiąca. Ale myślę, że i tak jest lepiej niż miesiąc temu, gdzie codziennie tylko płakałam i płakałam. Dzisiaj te myśli mnie tylko niepokoją i to co się dzieje w mojej głowie również, te obrazy myślowe, impuls, że zaraz skocze na kogoś i coś mu zrobię na tle seksualnym. I jeszcze ten niepokój, że nie ułoże sobie przez to życia, że moje myśli, lub co gorsza moje wewnętrzne ja się nagle zmieni na homo i każe mi tym być, mimo że nie chce, ale teraz w nerwicy ta prawdziwa "chęć" do tego co JA chce naprawdę zrobić jest przykryta przez lęk. I to mnie bardzo zniechęca, choć nadal walczę o swoje, walczę o wyjście z nerwicy.
Tylko gdy jestem wśród ludzi to ciągle sprawdzam te myśli o homo, patrzę na dziewczynę, czy się jakaś myśl pojawi, czy mi się podoba, a przy tym czuje taki niepokój, że ciężko mi. I wtedy przychodzi mi myśl, że gdy tak sprawdzam to znaczy że jestem homo i to mnie wgniata. Czy to jest normalne? Bo bardzo się obawiam że nie, ciągle próbuje zrozumieć czy te WSZYSTKIE myśli traktować tak samo.
A najgorsze że jak mówię sobie w duchu, że to tylko iluzja nerwicy itp to przychodzi mi taka myśl, że moje ja to wypieram że jestem homo.
Nadal nad tym pracuje. Nwm czy mnie rozumiesz 😞😕 to jest moja najczęstsza myśl, a do tego są egzystencjalne, że sobie nie poradzę, myśli o przyszłość i inne dziwne.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

10 maja 2018, o 20:10

Juliaaa78569 pisze:
10 maja 2018, o 20:06
atypowy pisze:
10 maja 2018, o 19:29
U mnie w sumie nerwica jako taka zaczęła się od ataku paniki przez nadmiar stresu w dość krótkim czasie. Parę ciężkich życiowych sytuacji na krzyż, spora odpowiedzialność i moje chore przeświadczenie, że powinienem być w stanie to ogarnąć i nie mogę popełnić błędu. Pewien czas wcześniej wyprowadziłem się z domu i byłem zdany trochę sam na siebie. Poczułem, że nie daję rady i się wkręciłem. Przez praktycznie rok nie wiedziałem co mi jest i miałem wrażenie, że zaprzepaszczę wszystko co osiągnąłem, dopóki nie trafiłem na kanal divovica a potem na forum. A podłoże pod nerwicę przygotowały mi doświadczenia życiowe, które dane mi było przeżyć w dzieciństwie - wystawienie przez dobrego kolegę i zwrócenie się jego i wszystkich wokół przeciwko mnie i parę innych, pomniejszych sytuacji. Z tym poradziłem sobie sam, ale długo się podnosiłem i stawałem na nogi. Wywołało to pewne złe nawyki jak kompletny brak zaufania do ludzi, który z kolei wygenerował obawy o wszystko. Do tego "wmawianie" sobie, że jestem silny, nie mogę okazywać słabości, odpuścić, i tym podobne. Próbowałem też unikać problemów.
Już podczas nerwicy bardzo wzbraniałem się przed dokładnym zrozumieniem jej mechanizmów, bałem się że webrnę jeszcze głębiej. I powiem szczerze, że dopiero po wykonaniu tego kroku wszystko zaczęło mi się klarować. Sam się dowiedziałem jakie są przyczyny takiego a nie innego charakteru u mnie, nastawienia, odruchów i zachowań i w wyniku tego nerwicy. Do pełnego odburzenia daleka droga, ale cały czas stawiam małe kroki do przodu.
Hmm widzę też dużo przeszedłeś. Również życzę powodzenia w odburzaniu. U mnie dzisiaj dzień minął całkiem okej, ale też huśtawka nastrojów. Raz lepiej, raz gorzej. Najgorsze są te natrętne myśli, szczególnie u mnie o homo, które ciągną się od miesiąca. Ale myślę, że i tak jest lepiej niż miesiąc temu, gdzie codziennie tylko płakałam i płakałam. Dzisiaj te myśli mnie tylko niepokoją i to co się dzieje w mojej głowie również, te obrazy myślowe, impuls, że zaraz skocze na kogoś i coś mu zrobię na tle seksualnym. I jeszcze ten niepokój, że nie ułoże sobie przez to życia, że moje myśli, lub co gorsza moje wewnętrzne ja się nagle zmieni na homo i każe mi tym być, mimo że nie chce, ale teraz w nerwicy ta prawdziwa "chęć" do tego co JA chce naprawdę zrobić jest przykryta przez lęk. I to mnie bardzo zniechęca, choć nadal walczę o swoje, walczę o wyjście z nerwicy.
Tylko gdy jestem wśród ludzi to ciągle sprawdzam te myśli o homo, patrzę na dziewczynę, czy się jakaś myśl pojawi, czy mi się podoba, a przy tym czuje taki niepokój, że ciężko mi. I wtedy przychodzi mi myśl, że gdy tak sprawdzam to znaczy że jestem homo i to mnie wgniata. Czy to jest normalne? Bo bardzo się obawiam że nie, ciągle próbuje zrozumieć czy te WSZYSTKIE myśli traktować tak samo.
A najgorsze że jak mówię sobie w duchu, że to tylko iluzja nerwicy itp to przychodzi mi taka myśl, że moje ja to wypieram że jestem homo.
Nadal nad tym pracuje. Nwm czy mnie rozumiesz 😞😕 to jest moja najczęstsza myśl, a do tego są egzystencjalne, że sobie nie poradzę, myśli o przyszłość i inne dziwne.
To całkiem normalne nie przejmuj się ;) staraj się zaprzeć i daj sobie czas i bądź cierpliwa.Ja osobiście mam tak z lękiem przed innym natrętem ale treść nie ma znaczenia naprawdę uwierz w to ze nie jesteś homo.Ktos kto jest homo nie martwi ske tym za pewne.To jest cholerna iluzja.Daj tym myślom przepływać trenuj to wkoło i wkoło,niezrażaj się kryzysami !bedzie dobrze !!
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

10 maja 2018, o 20:21

Nipo pisze:
10 maja 2018, o 20:10
Juliaaa78569 pisze:
10 maja 2018, o 20:06
atypowy pisze:
10 maja 2018, o 19:29
U mnie w sumie nerwica jako taka zaczęła się od ataku paniki przez nadmiar stresu w dość krótkim czasie. Parę ciężkich życiowych sytuacji na krzyż, spora odpowiedzialność i moje chore przeświadczenie, że powinienem być w stanie to ogarnąć i nie mogę popełnić błędu. Pewien czas wcześniej wyprowadziłem się z domu i byłem zdany trochę sam na siebie. Poczułem, że nie daję rady i się wkręciłem. Przez praktycznie rok nie wiedziałem co mi jest i miałem wrażenie, że zaprzepaszczę wszystko co osiągnąłem, dopóki nie trafiłem na kanal divovica a potem na forum. A podłoże pod nerwicę przygotowały mi doświadczenia życiowe, które dane mi było przeżyć w dzieciństwie - wystawienie przez dobrego kolegę i zwrócenie się jego i wszystkich wokół przeciwko mnie i parę innych, pomniejszych sytuacji. Z tym poradziłem sobie sam, ale długo się podnosiłem i stawałem na nogi. Wywołało to pewne złe nawyki jak kompletny brak zaufania do ludzi, który z kolei wygenerował obawy o wszystko. Do tego "wmawianie" sobie, że jestem silny, nie mogę okazywać słabości, odpuścić, i tym podobne. Próbowałem też unikać problemów.
Już podczas nerwicy bardzo wzbraniałem się przed dokładnym zrozumieniem jej mechanizmów, bałem się że webrnę jeszcze głębiej. I powiem szczerze, że dopiero po wykonaniu tego kroku wszystko zaczęło mi się klarować. Sam się dowiedziałem jakie są przyczyny takiego a nie innego charakteru u mnie, nastawienia, odruchów i zachowań i w wyniku tego nerwicy. Do pełnego odburzenia daleka droga, ale cały czas stawiam małe kroki do przodu.
Hmm widzę też dużo przeszedłeś. Również życzę powodzenia w odburzaniu. U mnie dzisiaj dzień minął całkiem okej, ale też huśtawka nastrojów. Raz lepiej, raz gorzej. Najgorsze są te natrętne myśli, szczególnie u mnie o homo, które ciągną się od miesiąca. Ale myślę, że i tak jest lepiej niż miesiąc temu, gdzie codziennie tylko płakałam i płakałam. Dzisiaj te myśli mnie tylko niepokoją i to co się dzieje w mojej głowie również, te obrazy myślowe, impuls, że zaraz skocze na kogoś i coś mu zrobię na tle seksualnym. I jeszcze ten niepokój, że nie ułoże sobie przez to życia, że moje myśli, lub co gorsza moje wewnętrzne ja się nagle zmieni na homo i każe mi tym być, mimo że nie chce, ale teraz w nerwicy ta prawdziwa "chęć" do tego co JA chce naprawdę zrobić jest przykryta przez lęk. I to mnie bardzo zniechęca, choć nadal walczę o swoje, walczę o wyjście z nerwicy.
Tylko gdy jestem wśród ludzi to ciągle sprawdzam te myśli o homo, patrzę na dziewczynę, czy się jakaś myśl pojawi, czy mi się podoba, a przy tym czuje taki niepokój, że ciężko mi. I wtedy przychodzi mi myśl, że gdy tak sprawdzam to znaczy że jestem homo i to mnie wgniata. Czy to jest normalne? Bo bardzo się obawiam że nie, ciągle próbuje zrozumieć czy te WSZYSTKIE myśli traktować tak samo.
A najgorsze że jak mówię sobie w duchu, że to tylko iluzja nerwicy itp to przychodzi mi taka myśl, że moje ja to wypieram że jestem homo.
Nadal nad tym pracuje. Nwm czy mnie rozumiesz 😞😕 to jest moja najczęstsza myśl, a do tego są egzystencjalne, że sobie nie poradzę, myśli o przyszłość i inne dziwne.
To całkiem normalne nie przejmuj się ;) staraj się zaprzeć i daj sobie czas i bądź cierpliwa.Ja osobiście mam tak z lękiem przed innym natrętem ale treść nie ma znaczenia naprawdę uwierz w to ze nie jesteś homo.Ktos kto jest homo nie martwi ske tym za pewne.To jest cholerna iluzja.Daj tym myślom przepływać trenuj to wkoło i wkoło,niezrażaj się kryzysami !bedzie dobrze !!
Dzięki za otuche. Ogólnie jest myślę lepiej i trzymam się jako tako. Przez ostanie 2 dni miałam myśl że mam schizofrenię, no to wiesz jak to jest, że od razu sprawdzanie itp. Ale powiedziałam sobie, że nie dam się znowu wkręcić w iluzje i myślę tak : "dobra kurna, dawaj mi tu schizofrenię, czekam cierpliwie". I wiesz co? Przeszło na drugi dzień hehe. Z myślami o homo też tak próbuje robić. Przykładowo dzisiaj myśli były, że zaraz rzucę się na jakąś dziewczynę i nerwica kazała mi szybko uciekać o każdej dziewczyny. A ja żeby zrobić jej na złość podeszłam do koleżanki i nie stało się nic, zupełnie. Choć lęk nadal był. Pracuje cały czas i wiem, że nie szybko to minie, ale wierzę że się uda.
Niestety to co mnie też martwi, to to, że mój ukochany pies którego mam 12 lat i z którym jestem bardzo przywiązana i który przypomina mi czasy kiedy tata żył, jest chory i stary, się możliwe, że trzeba go uśpić. Bardzo mnie to smuci i pojawiła mi się myśl, że jak to się stanie to popadne w depresję i się zabije (wiem, głupie) ale podeszłam do tego świadomie. "mój pies jest stary, chory i juz przyszedł jego czas, więc przed śmiercią spędzę z nim tyle czasu ile się da, żeby go pożegnać". I staram się do tego podejść tak że to zaakceptuje bo nic nie poradzę, jednak wiem że będę czuć smutek a nerwica chce to spotegowac do depresji i samobójstwa. Tak wiem, wyolbrzymienia nerwicy.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

10 maja 2018, o 20:32

Juliaaa78569 pisze:
10 maja 2018, o 20:21
Nipo pisze:
10 maja 2018, o 20:10
Juliaaa78569 pisze:
10 maja 2018, o 20:06


Hmm widzę też dużo przeszedłeś. Również życzę powodzenia w odburzaniu. U mnie dzisiaj dzień minął całkiem okej, ale też huśtawka nastrojów. Raz lepiej, raz gorzej. Najgorsze są te natrętne myśli, szczególnie u mnie o homo, które ciągną się od miesiąca. Ale myślę, że i tak jest lepiej niż miesiąc temu, gdzie codziennie tylko płakałam i płakałam. Dzisiaj te myśli mnie tylko niepokoją i to co się dzieje w mojej głowie również, te obrazy myślowe, impuls, że zaraz skocze na kogoś i coś mu zrobię na tle seksualnym. I jeszcze ten niepokój, że nie ułoże sobie przez to życia, że moje myśli, lub co gorsza moje wewnętrzne ja się nagle zmieni na homo i każe mi tym być, mimo że nie chce, ale teraz w nerwicy ta prawdziwa "chęć" do tego co JA chce naprawdę zrobić jest przykryta przez lęk. I to mnie bardzo zniechęca, choć nadal walczę o swoje, walczę o wyjście z nerwicy.
Tylko gdy jestem wśród ludzi to ciągle sprawdzam te myśli o homo, patrzę na dziewczynę, czy się jakaś myśl pojawi, czy mi się podoba, a przy tym czuje taki niepokój, że ciężko mi. I wtedy przychodzi mi myśl, że gdy tak sprawdzam to znaczy że jestem homo i to mnie wgniata. Czy to jest normalne? Bo bardzo się obawiam że nie, ciągle próbuje zrozumieć czy te WSZYSTKIE myśli traktować tak samo.
A najgorsze że jak mówię sobie w duchu, że to tylko iluzja nerwicy itp to przychodzi mi taka myśl, że moje ja to wypieram że jestem homo.
Nadal nad tym pracuje. Nwm czy mnie rozumiesz 😞😕 to jest moja najczęstsza myśl, a do tego są egzystencjalne, że sobie nie poradzę, myśli o przyszłość i inne dziwne.
To całkiem normalne nie przejmuj się ;) staraj się zaprzeć i daj sobie czas i bądź cierpliwa.Ja osobiście mam tak z lękiem przed innym natrętem ale treść nie ma znaczenia naprawdę uwierz w to ze nie jesteś homo.Ktos kto jest homo nie martwi ske tym za pewne.To jest cholerna iluzja.Daj tym myślom przepływać trenuj to wkoło i wkoło,niezrażaj się kryzysami !bedzie dobrze !!
Dzięki za otuche. Ogólnie jest myślę lepiej i trzymam się jako tako. Przez ostanie 2 dni miałam myśl że mam schizofrenię, no to wiesz jak to jest, że od razu sprawdzanie itp. Ale powiedziałam sobie, że nie dam się znowu wkręcić w iluzje i myślę tak : "dobra kurna, dawaj mi tu schizofrenię, czekam cierpliwie". I wiesz co? Przeszło na drugi dzień hehe. Z myślami o homo też tak próbuje robić. Przykładowo dzisiaj myśli były, że zaraz rzucę się na jakąś dziewczynę i nerwica kazała mi szybko uciekać o każdej dziewczyny. A ja żeby zrobić jej na złość podeszłam do koleżanki i nie stało się nic, zupełnie. Choć lęk nadal był. Pracuje cały czas i wiem, że nie szybko to minie, ale wierzę że się uda.
Niestety to co mnie też martwi, to to, że mój ukochany pies którego mam 12 lat i z którym jestem bardzo przywiązana i który przypomina mi czasy kiedy tata żył, jest chory i stary, się możliwe, że trzeba go uśpić. Bardzo mnie to smuci i pojawiła mi się myśl, że jak to się stanie to popadne w depresję i się zabije (wiem, głupie) ale podeszłam do tego świadomie. "mój pies jest stary, chory i juz przyszedł jego czas, więc przed śmiercią spędzę z nim tyle czasu ile się da, żeby go pożegnać". I staram się do tego podejść tak że to zaakceptuje bo nic nie poradzę, jednak wiem że będę czuć smutek a nerwica chce to spotegowac do depresji i samobójstwa. Tak wiem, wyolbrzymienia nerwicy.
Troszke wyolbrzymianie hehe Powiem Cje ze bardzl dobrze zrobilas z tym natrętem o schizofrenii ale wiedz o tym ze musisz to robić sumiennie na tego Twojego ze tak powiem głównego Konika lękowego czyli na homo.Bo ten lęk dzisiaj mocno zakotwiczył i powstał nawyk nerwicowy.Ja mam podobnie nie mam z niczym problemu z żadnym natrętem wszystkie przechodzą oprócz samobója.Ale pamietaj treść nie ma znaczenia i jeszcze jedno pakuj wszystko do jednego wora.Mysl tk tylko myśl,a treść jest taka bo umysł wyszukuje ciagle zagrozenie żeby podtrzymać lęk i tak się kreci.Sluchasz divovic ?czytasz materiały ?
Awatar użytkownika
atypowy
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 51
Rejestracja: 2 maja 2018, o 17:59

10 maja 2018, o 20:59

Juliaaa78569 pisze:
10 maja 2018, o 20:06
Tylko gdy jestem wśród ludzi to ciągle sprawdzam te myśli o homo, patrzę na dziewczynę, czy się jakaś myśl pojawi, czy mi się podoba, a przy tym czuje taki niepokój, że ciężko mi. I wtedy przychodzi mi myśl, że gdy tak sprawdzam to znaczy że jestem homo i to mnie wgniata. Czy to jest normalne? Bo bardzo się obawiam że nie, ciągle próbuje zrozumieć czy te WSZYSTKIE myśli traktować tak samo.
Normalne. Też uważam, że jakbyś była homo to nie bałabyś się tego, a czuła raczej podekscytowanie patrząc na dziewczyny. Widzę u Ciebie klasyczny mechanizm sprawdzania rzeczywistości objawów. Moim głównym i największym objawem są zawroty głowy - zdarza mi się stanąć w miejscu i bujać się na boki sprawdzając czy się przewrócę :DD Czyli też to sprawdzam.
Śmiało można rozpatrywać wszystkie objawy jako jedność i zlewać je wszystkie równie mocno :)
A co do schizofrenii: jeśli się boisz, że ją masz to oznacza jedynie, że jej nie masz. Jakbyś ją miała to byś o tym nie wiedziała i nie zastanawiała się nad tym, bo wszystko byłoby dla Ciebie normalne.
Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.
ODPOWIEDZ