Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak sobie radzicie w kontaktach z ludźmi?

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
michalo30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 28 lipca 2011, o 13:00

3 sierpnia 2011, o 08:27

Mam do was takie pytanie , czy nie czujecie się jakoś dziwnie w kontaktach z innymi ludźmi. Nie macie takie poczucia , że jesteście inni ? Ja mam czasami takie poczucie. Wydaje mi się że ktoś może pomyśleć że coś ze mną nie tak. Po za tym jak jest u was z zebraniem się rano z łóżka . Ja zawsze przedłużam porę wstawania , co wcale nie pomaga bo i tak trzeba się zebrać do pracy. Ostatnie pytanie do tych co z tego wyszli : Czy wychodzenie z depersonalizacji odbywało się u was stopniowo, tzn. z każdym dniem było coraz lepiej , czy jednak czasami stan wasz się pogarszał? Pozdr.
klawiszq92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 181
Rejestracja: 12 czerwca 2011, o 20:57

3 sierpnia 2011, o 21:41

czasem mam dziwne uczucie przy kontaktach z ludźmi, zresztą nie raz miałem takie wrażenie że ktoś na mnie dziwnie patrzy lub myśli że jestem inny, generalnie takie coś mi minęło lub nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Chyba najgorsze przy kontaktach z ludźmi jest to że przez mój brak koncentracji nie potrafię skupić się na rozmowie i zapominam co kto do mnie mówił :)
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

4 sierpnia 2011, o 16:36

Mnie michalo30 depersonalizacja mijala stopniowo az do calkowitego znikniecia :) Jak pytasz czy przez derealizacje sie zmienilem co do kontaktow z ludzmi to tak, stalem sie taki mniej rozmowny i bardziej skryty i zaczeto na mnie mowic ze jestem mrukiem, to mi jakos tak zostalo do tej pory chociaz juz wiele sie poprawilo i w tym
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
michalo30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 28 lipca 2011, o 13:00

5 sierpnia 2011, o 08:51

Hej Wojtek ! Jak w ogóle radziłeś sobie przez te dwa lata z tym wszystkim ? To jest kupa czasu. Miałeś tak , że powoli ale stopniowo ci ten stan mijał , czy były okresy kiedy było lepiej i gorzej?
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

5 sierpnia 2011, o 11:49

hej. na poczatku to sobie nie radzilem i bylem w totalnej rozsypce i nie bylo poprawy zadnej, ciagle sie dolowalem i nakrecalem i przez to dochodzily objawy, probowalem lekow ale za bardzo sam sie nakrecalem i nie bylio poprawy. dopiero jak postanowilem mimo depersonalizacji z tym zyc i ogolnie zaczalem zajmowac sie sprawami ktore istnialy po za depersonalizacja...zaczalem chodzic do psychologa i bralem lek i powoli zaczelo sie poprawiac, ale u mnie to nawet bardzo powoli na poczatku bylo oczywiscie lepiej gorzej, potem rozne objawy odchodzily, mysli az w koncu bylo coraz mniej i mniej objawow i przestalem calkiem odczuwac jakakolwiek derealizacje, mialem jeszcze lekkie odczucia ale i one zniknely.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 sierpnia 2011, o 13:40

W sumie zawsze w kontaktach z ludźmi czułem się inny, i jeszcze przed depersonalizacją miałem problemy w kontaktach z innymi.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Kamil11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 24 października 2017, o 20:11

25 lutego 2018, o 20:56

Ja mam niestety takie wrażenie jak jadę samochodem że większość osób się na mnie patrzy ocenia, w pracy nie mogłem się skupić skoncentrować na pracy bo miałem myśli że każdy praktycznie patrzy mi na ręce i ocenia przez to bałem czasami się odezwać lub powiedzieć coś głośno siedziałem jak mysz pod miotłą bez ruchu i często dużo osób mi mówiła "Ale Ty się spinasz" w sklepie to nawet nie myślałem co biorę szybko wchodziłem do sklepu jak opętany i nawet czasami brałem rzeczy których nie potrzebuje a przy kasie to mi się tak ręce trzęsły że masakra a jak wracałem to taki przykulony i nie mogłem nikomu w oczy popatrzeć. Nie wiem jak sobie z tym poradzić za bardzo :(
Awatar użytkownika
RozaZeWzgorza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 22 lutego 2018, o 20:49

25 lutego 2018, o 23:02

Mimo przemocy psychicznej w dzieciństwie i trudnych doświadczeń z innymi dzieciakami w szkole bardzo lubię być między ludźmi. Z powodu niskiej samooceny (nadal jest niska, ale juz jakoś stoi zamiast leżeć twarzą do ziemi) byłam jednak troche wycofana i bałam się oceny osób, z którymi miałam zajęcia czy z którymi pracowałam, co mnie trochę hamowało. Po terapii w ogóle mnie to nie obchodzi co myślą inni :) Ogólnie jakość kontaktów z ludźmi poszybowała w górę, pewnie z powodu właśnie tego dystansu. Dość ciekawy ze mnie przypadek, bo w najgorszym momencie mojego zaburzenia bycie z innymi bardzo mi pomagało, nie zaczęłam unikać ludzi. Unkałam wyjść ze srachu przed objawami, ale na zajęcia chodziłam z myślą, że skupię się na kontaktach ze znajomymi i zapomnę o moim nieszęsnym lęku. Kiedy powiedziałam kilku zaufanym znajomym o swoich problemach mieli oczy wielkości pieciozłotówek. "ale nic po tobie nie widać", "ale ty zawsze taka radosna jesteś", "ale jesteś najbardziej ekstrawertyczną osobą jaką znam". Hm, moze i tak, ale jak pokazuje mój przypadek nikt nie jest odporny na zaburzenia lękowe, nawet jeżeli jest zwykle radosnym ekstrawertykiem uwielbiającym kontakt z drugim człowiekiem.
0 mg farmakologii
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 lutego 2018, o 23:57

Kamil11 pisze:
25 lutego 2018, o 20:56
Ja mam niestety takie wrażenie jak jadę samochodem że większość osób się na mnie patrzy ocenia, w pracy nie mogłem się skupić skoncentrować na pracy bo miałem myśli że każdy praktycznie patrzy mi na ręce i ocenia przez to bałem czasami się odezwać lub powiedzieć coś głośno siedziałem jak mysz pod miotłą bez ruchu i często dużo osób mi mówiła "Ale Ty się spinasz" w sklepie to nawet nie myślałem co biorę szybko wchodziłem do sklepu jak opętany i nawet czasami brałem rzeczy których nie potrzebuje a przy kasie to mi się tak ręce trzęsły że masakra a jak wracałem to taki przykulony i nie mogłem nikomu w oczy popatrzeć. Nie wiem jak sobie z tym poradzić za bardzo :(
A ile masz lat? Zaczęło Ci się to od jakiegoś momentu konkretnego jakiś bliższy czas temu, czy było z Tobą od dawna?
Przede wszystkim zrób sobie listę tego, czego się w takich chwilach naprawdę boisz.
To co opisujesz to dość typowe zachowania wychodzące spod lęku społecznego. Gdzie im bardziej nie chcesz aby to ktoś widział, tym bardziej to nasilasz. Wychodzeniu z tego rodzaju problemów, polega oczywiście na budowaniu własnej wartości, poczucia, że jesteśmy mimo wszystko skuteczni, spojrzenia prawidłowego na ocenę innych ludzi. Ale także (co jest mega ważne), na ustawieniu priorytetów wobec wartości, które są ważniejsze niż lęk :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Kamil11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 24 października 2017, o 20:11

26 lutego 2018, o 06:17

Victor pisze:
25 lutego 2018, o 23:57
Kamil11 pisze:
25 lutego 2018, o 20:56
Ja mam niestety takie wrażenie jak jadę samochodem że większość osób się na mnie patrzy ocenia, w pracy nie mogłem się skupić skoncentrować na pracy bo miałem myśli że każdy praktycznie patrzy mi na ręce i ocenia przez to bałem czasami się odezwać lub powiedzieć coś głośno siedziałem jak mysz pod miotłą bez ruchu i często dużo osób mi mówiła "Ale Ty się spinasz" w sklepie to nawet nie myślałem co biorę szybko wchodziłem do sklepu jak opętany i nawet czasami brałem rzeczy których nie potrzebuje a przy kasie to mi się tak ręce trzęsły że masakra a jak wracałem to taki przykulony i nie mogłem nikomu w oczy popatrzeć. Nie wiem jak sobie z tym poradzić za bardzo :(
A ile masz lat? Zaczęło Ci się to od jakiegoś momentu konkretnego jakiś bliższy czas temu, czy było z Tobą od dawna?
Przede wszystkim zrób sobie listę tego, czego się w takich chwilach naprawdę boisz.
To co opisujesz to dość typowe zachowania wychodzące spod lęku społecznego. Gdzie im bardziej nie chcesz aby to ktoś widział, tym bardziej to nasilasz. Wychodzeniu z tego rodzaju problemów, polega oczywiście na budowaniu własnej wartości, poczucia, że jesteśmy mimo wszystko skuteczni, spojrzenia prawidłowego na ocenę innych ludzi. Ale także (co jest mega ważne), na ustawieniu priorytetów wobec wartości, które są ważniejsze niż lęk :)
Obecnie mam 24 lata, można powiedzieć że cała sytuacja rozpoczeła się gdy trafiłem do szkoły można powiedzieć że patologicznej ponieważ było tam same takie towarzystwo z świata pseudo kibiców Cracovia i Wisła Kraków, dilerzy narkotykowi itp. wtedy miałem 15lat było to dla mnie coś nowego myślałem że wszystko będzie dobrze jeździłem do szkoły bez większych spin i zachowywałem się normalnie byłem otwarty dla każdego, każdemu zawsze służyłem pomocą. Aż do pewnego momentu gdy w szkole zaczepiła mnie pewna grupa osób i zarządała kasy i telefonu odemnie ja oczywiście w strachu odałem tyle ile miałem było to koło 10zł + telefon (wtedy też rozpoczął sie właśnie można wiedzieć koszmar) mama próbowała się zemną skontaktować bo zawsze bo do mnie dzwoniła czy wszystko jest OK i wtedy nie odbierałem dlatego mama zaniepokojona zadzwoniła do szkoły i potem nauczycielka zaczeła mnie szukać i pytać wszystko czy jest ok czy mam telefon byłem taki że wolałem powiedzieć prawde niż kłamać i niestety to był może i błąd powiedziałem nauczycielce o tym że zostałem okradziony i potem ona sama zobaczyła że tak było na kamerach monitoringu szkoły, po tym wszystkim do szkoły przyjechała Policja dochodzenie sprawdzanie itp. rozmowa z psychologiem bo widziała że się już cały trzepie z nerwów i tego stresu i po tym momęncie gdy Policja ze szkoły odjechała zaczeły się pierwsze grozby w moją strone że jeśli nie wycofam zeznań "upierd** ci za przeproszeniem głowe maczeta i wrzucimy do wisły" i tak każdego dnia chodziłem do szkoły próbowałem to ignorować ale było coraz gorzej na lekcjach zaczeli mnie tęmpić wyzywać od konfidentów, sprzedawczyków policyjnych blokować drzwi od szkoły pluc do mnie i wtedy też zaczeły sie pierwsze moje problemy nie wytrzymałem tego wszystkiego wtedy wówczas tego chodziłem w strachu spięty do szkoły chowałem się po szkole jak idiota żeby mnie tylko nie zauważyli i żeby nie zrobili krzywdy bo liczyłem się z tym że nie są to normalni ludzie (bo ćpali m.in w kiblu) z takiego środowiska, uciekałem bokami przez osiedla bo nie raz bywały momenty że w 15 chłopa szli na mnie żeby oczywiście mi dać nauczykę bo w Krakowie zwłaszcza tak sie rozwiązuje konflikty nie jeden na jednego tylko 15 na jednego grupowo. Niestety nie miałem wyjścia w takim strachu i lęku wytrzymałem jakieś 1.5roku potem poszedłem z mamą do psychiatry bo już nie miałem sił sam sobie z tym radzić czułem taki silny lęk, jak jechałem tramwajem, mpk to ręce mi sie pociły i byłem wryty do sciany jak słup byle by mnie nie zauważyli i nie zrobili krzywdy serce strasznie szybko mi biło. Psychiatra przepisał mi wtedy leki takie jak Asertin 50 i perazin to było jakoś w październiku można powiedzieć że poskutkowało dodatkowo poznałem dziewczyne 5km(chodziłem do niej przez las ciemny bo wtedy samochodu nie miałem) dalej od siebie wtedy czułem się że jest zemną coraz lepiej aż wkońcu przyszedł okres wakacji czerwiec lipiec zaczeliśmy razem dużo wychodzić jeździć aż mi w końcu to wtedy przeszło pamiętam to uczucie jak sie połozyłem na łóżku że czuje sie jak nowo narodzony tak letko :( ale niestety wakacje mineły po pierwszym miesiącu szkoły ostatnim już zaczeły się znów jeszcze większe problemy w tej szkole, zastraszania pomimo tego że mama załatwiła mi lekcje indwidualne to wszystko wracało ale musiałem to skończyć i skończyłem. Po skończeniu szkoły mama mnie namawiała żebym zaczoł sie piąc dalej kształcic sie ale ja nie miałem sił do tego siedziałem w domu nie wychodziłem dopiero rok odpoczynku potem zrobiłem prawo jazdy w 2012r ale powiem szczerze było cholernie mi ciężko byłem taki spięty że nie dawałem rady ale jakoś zdałem za drugim razem. Potem poszłem do pracy na budowie pracowałem ciężko przez miesiąc ale to była porażka nie mogłem sie skupić robiłem takjakby wszystko w spięciu przez siłe miałem wrażenie że jestem w centrum zainteresowanai że każdy mi patrzy na ręce, jeszcze potem mnie w pracy zatrzeli tęmpić mówić napij się bo bardzo Ty spięty jesteś i tak wegetowałem z tymi robotami i robiłem przerwy nie wychodziłem z domu aż do roku 2014 gdy pojawiła sie praca na nocki w piekarni cisza spokój dawałem sobie wtedy jakoś rade ale niestety potem przy natłoku obowiązków gubiłem sie nie wiedziałem co robie, i nie byłem pewny tego co robie. Po odejściu z piekarni poszłem na zakłady chemiczne wytrzymałem rok do czasu gdy nie dostawałem awansu i nie puścili mnie na instalacje kwasowe wtedy już totalnie sobie nie radziłem a mistrz zmiany wymagał coraz więcej i po prostu uciekłem i dostałem dyscplinarke :( w roku 2016 porobiłem na produkcji tylko 2 miesiące więcej nie wytrzymałem chodziłem spięty przygnębiony, często do łazienki nie dałem rady nawet spokojnie na luzie z tymi ludzmi porozmawiać wszystko robiłem szybko tak na odpierdziel nie raz nawet nie myślałem co robie to było okropne dla mnie bo chciałem być jak najlepszy a z natury jestem taki że jestem obowiązkowy i nie chciałem tego zaniedbywać, widziałem też że ludzie to widzą jaki spięty jestem i to dodatkowo mnie dobijało. Poszedłem do psychiatry przepisał mi wtedy leki Faxolet ER 75mg +faxolet er35 czy jakoś tak + ketilept wtedy to już wogóle porażka leki zamiast pomagać to tak zmualały człowieka że chodziłem jak zombie w roku 2017 to już wogóle porażka mama na mnie napiera Kamil idz do pracy pracuj czułem to cisnienie z jej strony na sobie bo chciała dla mnie jak najlepiej. Chodziłem na rozmowy, mimo tego że byłem spięty strasznie i na rozmowach się wszystko kończyło i na badaniach :( a nie raz poszedłem do roboty porobiłem 2-3 dni i uciekałem bo bałem sie nie wiadomo czego nie mogłem sie skupić totalnie na niczym (wtedy też poznałem dziewczyne która niestety z czasem gdy mi sie skończyła kasa na koncie i wycieczki na które ją zabierałem to miłość też się skończyła też bardzo to przeżyłem bo wiązałem z nią życie przyszłość i myślałem że dzięki niej też wyjde z tego wszystkiego na prostą) w 2017 uciekałem w alkohol ale to praktycznie nic nie pomogoło czułem sie jeszcze gorzej i okropnie mnie głowa po tym boła i po papierosach tak samo. Czasami zastanawiam się czy kiedyś uda mi sie z tego jakoś wyjść i normalnie funkcjonowac jak przed zaburzeniem, czasami mam też tak że w niczym sensu nie widze już nic mnie nie cieszy tak jak dawniej nawet małe rzeczy:(

PS. Taki mały epizod w moich życiu byłem założycielem Auto Klubu organizowałem zloty, wtedy mnie to cieszyło bardzo ale tylko rok - wytrzymałem potem gdy zaczeło się więcej obowiązków związanych z klubem i organizacja większych imprez wymiękłem bo nie dałem rady otwarcie pogadać z ludzmi tylko głównie przez internet a w realu to tak szybko szybko i czasami nie pamiętałem nic z tej rozmowy

A czego się tak konkretnie boje:

- Nowym miejsc nowych ludzi

- Do ludzi praktycznie nie rozmawiam bo mi się upierdzieliło w głowie że widzą że "zemną coś jest nie tak"

- Boje się moich toksycznych sąsiadów

- Jak idę do fryzjera to ręce mi się tak pocą i serce tak szybko bije że wydaje mi się że fryzjerka to widzi i jestem jak wystraszony w lustrze i wtedy boje się na siebie popatrzeć a jak czekam u fryzjera to cały spięty i cały czas telefon i to musi sztucznie wyglądać że cały czas coś na nim robie

- Boje się zakupów w większym gronie

- Jak jadę samochodem z domu to boje się tego oceniania przez ludzi bo tutaj na wsi, często tak jest że każdy interesuje się każdym, i mam tak że ogólnie pewnie już jestem pogrzebany wpłynie mi to na opinie zniszczą mnie i już nie będę miał życia, że pewnie nie pracuje że coś z nim nie jest tak

- Boje się z kimś otwarcie porozmawiać popatrzeć prosto w oczy

- Jak pracowałem to jak było więcej osób to tak jakbym chciałem mieć kontrole nad tym co mówią i czy o mnie coś mówią że może jestem do niczego


Czasami zmuszam się do biegania po lesie i jazdy rowerem ale jest mi bardzo ciężko bo może to głupie, ale jak widzę kogoś to mam taki odruch ucieczki jakbym chciał się chować i żeby mnie nie widział :(
nocenadnie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 221
Rejestracja: 27 lutego 2018, o 11:50

27 lutego 2018, o 19:34

Kamil11 pisze:
26 lutego 2018, o 06:17
Victor pisze:
25 lutego 2018, o 23:57
Kamil11 pisze:
25 lutego 2018, o 20:56
Ja mam niestety takie wrażenie jak jadę samochodem że większość osób się na mnie patrzy ocenia, w pracy nie mogłem się skupić skoncentrować na pracy bo miałem myśli że każdy praktycznie patrzy mi na ręce i ocenia przez to bałem czasami się odezwać lub powiedzieć coś głośno siedziałem jak mysz pod miotłą bez ruchu i często dużo osób mi mówiła "Ale Ty się spinasz" w sklepie to nawet nie myślałem co biorę szybko wchodziłem do sklepu jak opętany i nawet czasami brałem rzeczy których nie potrzebuje a przy kasie to mi się tak ręce trzęsły że masakra a jak wracałem to taki przykulony i nie mogłem nikomu w oczy popatrzeć. Nie wiem jak sobie z tym poradzić za bardzo :(
A ile masz lat? Zaczęło Ci się to od jakiegoś momentu konkretnego jakiś bliższy czas temu, czy było z Tobą od dawna?
Przede wszystkim zrób sobie listę tego, czego się w takich chwilach naprawdę boisz.
To co opisujesz to dość typowe zachowania wychodzące spod lęku społecznego. Gdzie im bardziej nie chcesz aby to ktoś widział, tym bardziej to nasilasz. Wychodzeniu z tego rodzaju problemów, polega oczywiście na budowaniu własnej wartości, poczucia, że jesteśmy mimo wszystko skuteczni, spojrzenia prawidłowego na ocenę innych ludzi. Ale także (co jest mega ważne), na ustawieniu priorytetów wobec wartości, które są ważniejsze niż lęk :)
Obecnie mam 24 lata, można powiedzieć że cała sytuacja rozpoczeła się gdy trafiłem do szkoły można powiedzieć że patologicznej ponieważ było tam same takie towarzystwo z świata pseudo kibiców Cracovia i Wisła Kraków, dilerzy narkotykowi itp. wtedy miałem 15lat było to dla mnie coś nowego myślałem że wszystko będzie dobrze jeździłem do szkoły bez większych spin i zachowywałem się normalnie byłem otwarty dla każdego, każdemu zawsze służyłem pomocą. Aż do pewnego momentu gdy w szkole zaczepiła mnie pewna grupa osób i zarządała kasy i telefonu odemnie ja oczywiście w strachu odałem tyle ile miałem było to koło 10zł + telefon (wtedy też rozpoczął sie właśnie można wiedzieć koszmar) mama próbowała się zemną skontaktować bo zawsze bo do mnie dzwoniła czy wszystko jest OK i wtedy nie odbierałem dlatego mama zaniepokojona zadzwoniła do szkoły i potem nauczycielka zaczeła mnie szukać i pytać wszystko czy jest ok czy mam telefon byłem taki że wolałem powiedzieć prawde niż kłamać i niestety to był może i błąd powiedziałem nauczycielce o tym że zostałem okradziony i potem ona sama zobaczyła że tak było na kamerach monitoringu szkoły, po tym wszystkim do szkoły przyjechała Policja dochodzenie sprawdzanie itp. rozmowa z psychologiem bo widziała że się już cały trzepie z nerwów i tego stresu i po tym momęncie gdy Policja ze szkoły odjechała zaczeły się pierwsze grozby w moją strone że jeśli nie wycofam zeznań "upierd** ci za przeproszeniem głowe maczeta i wrzucimy do wisły" i tak każdego dnia chodziłem do szkoły próbowałem to ignorować ale było coraz gorzej na lekcjach zaczeli mnie tęmpić wyzywać od konfidentów, sprzedawczyków policyjnych blokować drzwi od szkoły pluc do mnie i wtedy też zaczeły sie pierwsze moje problemy nie wytrzymałem tego wszystkiego wtedy wówczas tego chodziłem w strachu spięty do szkoły chowałem się po szkole jak idiota żeby mnie tylko nie zauważyli i żeby nie zrobili krzywdy bo liczyłem się z tym że nie są to normalni ludzie (bo ćpali m.in w kiblu) z takiego środowiska, uciekałem bokami przez osiedla bo nie raz bywały momenty że w 15 chłopa szli na mnie żeby oczywiście mi dać nauczykę bo w Krakowie zwłaszcza tak sie rozwiązuje konflikty nie jeden na jednego tylko 15 na jednego grupowo. Niestety nie miałem wyjścia w takim strachu i lęku wytrzymałem jakieś 1.5roku potem poszedłem z mamą do psychiatry bo już nie miałem sił sam sobie z tym radzić czułem taki silny lęk, jak jechałem tramwajem, mpk to ręce mi sie pociły i byłem wryty do sciany jak słup byle by mnie nie zauważyli i nie zrobili krzywdy serce strasznie szybko mi biło. Psychiatra przepisał mi wtedy leki takie jak Asertin 50 i perazin to było jakoś w październiku można powiedzieć że poskutkowało dodatkowo poznałem dziewczyne 5km(chodziłem do niej przez las ciemny bo wtedy samochodu nie miałem) dalej od siebie wtedy czułem się że jest zemną coraz lepiej aż wkońcu przyszedł okres wakacji czerwiec lipiec zaczeliśmy razem dużo wychodzić jeździć aż mi w końcu to wtedy przeszło pamiętam to uczucie jak sie połozyłem na łóżku że czuje sie jak nowo narodzony tak letko :( ale niestety wakacje mineły po pierwszym miesiącu szkoły ostatnim już zaczeły się znów jeszcze większe problemy w tej szkole, zastraszania pomimo tego że mama załatwiła mi lekcje indwidualne to wszystko wracało ale musiałem to skończyć i skończyłem. Po skończeniu szkoły mama mnie namawiała żebym zaczoł sie piąc dalej kształcic sie ale ja nie miałem sił do tego siedziałem w domu nie wychodziłem dopiero rok odpoczynku potem zrobiłem prawo jazdy w 2012r ale powiem szczerze było cholernie mi ciężko byłem taki spięty że nie dawałem rady ale jakoś zdałem za drugim razem. Potem poszłem do pracy na budowie pracowałem ciężko przez miesiąc ale to była porażka nie mogłem sie skupić robiłem takjakby wszystko w spięciu przez siłe miałem wrażenie że jestem w centrum zainteresowanai że każdy mi patrzy na ręce, jeszcze potem mnie w pracy zatrzeli tęmpić mówić napij się bo bardzo Ty spięty jesteś i tak wegetowałem z tymi robotami i robiłem przerwy nie wychodziłem z domu aż do roku 2014 gdy pojawiła sie praca na nocki w piekarni cisza spokój dawałem sobie wtedy jakoś rade ale niestety potem przy natłoku obowiązków gubiłem sie nie wiedziałem co robie, i nie byłem pewny tego co robie. Po odejściu z piekarni poszłem na zakłady chemiczne wytrzymałem rok do czasu gdy nie dostawałem awansu i nie puścili mnie na instalacje kwasowe wtedy już totalnie sobie nie radziłem a mistrz zmiany wymagał coraz więcej i po prostu uciekłem i dostałem dyscplinarke :( w roku 2016 porobiłem na produkcji tylko 2 miesiące więcej nie wytrzymałem chodziłem spięty przygnębiony, często do łazienki nie dałem rady nawet spokojnie na luzie z tymi ludzmi porozmawiać wszystko robiłem szybko tak na odpierdziel nie raz nawet nie myślałem co robie to było okropne dla mnie bo chciałem być jak najlepszy a z natury jestem taki że jestem obowiązkowy i nie chciałem tego zaniedbywać, widziałem też że ludzie to widzą jaki spięty jestem i to dodatkowo mnie dobijało. Poszedłem do psychiatry przepisał mi wtedy leki Faxolet ER 75mg +faxolet er35 czy jakoś tak + ketilept wtedy to już wogóle porażka leki zamiast pomagać to tak zmualały człowieka że chodziłem jak zombie w roku 2017 to już wogóle porażka mama na mnie napiera Kamil idz do pracy pracuj czułem to cisnienie z jej strony na sobie bo chciała dla mnie jak najlepiej. Chodziłem na rozmowy, mimo tego że byłem spięty strasznie i na rozmowach się wszystko kończyło i na badaniach :( a nie raz poszedłem do roboty porobiłem 2-3 dni i uciekałem bo bałem sie nie wiadomo czego nie mogłem sie skupić totalnie na niczym (wtedy też poznałem dziewczyne która niestety z czasem gdy mi sie skończyła kasa na koncie i wycieczki na które ją zabierałem to miłość też się skończyła też bardzo to przeżyłem bo wiązałem z nią życie przyszłość i myślałem że dzięki niej też wyjde z tego wszystkiego na prostą) w 2017 uciekałem w alkohol ale to praktycznie nic nie pomogoło czułem sie jeszcze gorzej i okropnie mnie głowa po tym boła i po papierosach tak samo. Czasami zastanawiam się czy kiedyś uda mi sie z tego jakoś wyjść i normalnie funkcjonowac jak przed zaburzeniem, czasami mam też tak że w niczym sensu nie widze już nic mnie nie cieszy tak jak dawniej nawet małe rzeczy:(

PS. Taki mały epizod w moich życiu byłem założycielem Auto Klubu organizowałem zloty, wtedy mnie to cieszyło bardzo ale tylko rok - wytrzymałem potem gdy zaczeło się więcej obowiązków związanych z klubem i organizacja większych imprez wymiękłem bo nie dałem rady otwarcie pogadać z ludzmi tylko głównie przez internet a w realu to tak szybko szybko i czasami nie pamiętałem nic z tej rozmowy

A czego się tak konkretnie boje:

- Nowym miejsc nowych ludzi

- Do ludzi praktycznie nie rozmawiam bo mi się upierdzieliło w głowie że widzą że "zemną coś jest nie tak"

- Boje się moich toksycznych sąsiadów

- Jak idę do fryzjera to ręce mi się tak pocą i serce tak szybko bije że wydaje mi się że fryzjerka to widzi i jestem jak wystraszony w lustrze i wtedy boje się na siebie popatrzeć a jak czekam u fryzjera to cały spięty i cały czas telefon i to musi sztucznie wyglądać że cały czas coś na nim robie

- Boje się zakupów w większym gronie

- Jak jadę samochodem z domu to boje się tego oceniania przez ludzi bo tutaj na wsi, często tak jest że każdy interesuje się każdym, i mam tak że ogólnie pewnie już jestem pogrzebany wpłynie mi to na opinie zniszczą mnie i już nie będę miał życia, że pewnie nie pracuje że coś z nim nie jest tak

- Boje się z kimś otwarcie porozmawiać popatrzeć prosto w oczy

- Jak pracowałem to jak było więcej osób to tak jakbym chciałem mieć kontrole nad tym co mówią i czy o mnie coś mówią że może jestem do niczego


Czasami zmuszam się do biegania po lesie i jazdy rowerem ale jest mi bardzo ciężko bo może to głupie, ale jak widzę kogoś to mam taki odruch ucieczki jakbym chciał się chować i żeby mnie nie widział :(
Siemanko Kamil opowiem ci cos :). Miałem bardzo podobny epizod w życiu nie będę ci opowiadał całej historii z tego co wynikło, zrobie to raczej na szybko. To co teraz czujesz to jest efekt nie wyjaśnionego konfilktu jakim były przeżycia w dzieciństwie. Ostatnio złapałem nerwice i pani psycholog powiedziałą mi, żę to co podpowiada lęk to jest na odwrót ja bałem się śmierci a ona odpowiedziała nie pan się boi życia i miała racje. Victor i Divin mówili to samo :DD.
Sam zaniedbałem siebie przez doły i konflikty. Dodatkowo przeczytałem taki cytat. "Boisz się śmierci? Nie bój się jej, tylko o niej pamiętaj. Ona przypomina ci czym tak naprawdę życie". Te lęki które odczuwasz to po prostu bodziec do działania, zauważ że lęk społeczny który odczuwasz wiążą się z tymi przeżyciami, toksyczni ludzie, większe grono i inne. Rozwiązania są dwa nie mogłem doczytać w twoim poście czy finalnie "oprawcy" zrobili ci coś poważnego? I tu jest pierwsze rozwiązanie ale opowiem ci je jak dostane odpowiedź. A drugim po prostu odbuduj pewność siebie w najlepszy sposób dla człowieka sport! Siłownia po prostu pójdź tam trochę urosnąć tak żeby było widać, że coś robisz i wszyscy oprawcy których masz staną się twoimi ziomkami bo zaczną czuć respekt, że ta ręka jednak coś potrafi i ci przyszli oprawcy którzy mogą się pojawić nie pojawią się :D taka psychologia, potwierdzam to info. Ja miałem kilku oprawców nawet nie robiłem nic żeby się mścić czy coś sami teraz mowią "siema mordo". Druga rzecza sa sporty walki one budują wewnetrzna pewność siebie że podołasz jak ktoś będzie chciał ci zrobić krzywdę :). Potraktuj te lęki jako motywacje do działania a zobaczysz, że z nabieraniem pewności siebie np. spotka cie znajomy/a "o ja Kamil ale urosłeś", czy cos tego typu odbuduje cie powoli i wyjasni ten konfilkt :) A zajęcie się tym wszystkim stopniowo również wyciszy lęki związane z nerwica :). W razie pytań służe pomocą :D
Zaburzenie to tylko twoja projekcja. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

28 lutego 2018, o 08:11

Ja czasem czuje się nieswojo i z lekkim lękiem kiedy w pracy poznaje nowe osoby.Głównie chodzi tu o płeć męską uhuhuh
Czuje to buchniecie adrenaliny co mnie denerwuje i martwi z lekka.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Kamil11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 24 października 2017, o 20:11

28 lutego 2018, o 10:01

Ja przed zaburzeniem jak miałem 13-15 lat byłem duszą towarzystwa chodziłem po festynach poznawałem wiele ludzi nie miałem żadnego problemu wtedy żeby pogadać z kimś na luzie a teraz to jest porażka wczoraj byłem w markecie z mamą tylko ją popędzałem żeby szybko brała zakupy bo nie wytrzymam czułem taki silny lęk żeby uciec że nie mogłem się wyciszyć wyluzować chodziłem tak nerwowo (ludzie patrzyli się tak śmieszenie na Nas wtedy) w końcu udałem że telefon do mnie dzwoni i obeszłem bocznym wejściem z tego sklepu próbowałem te myśli ignorować ale się nie da to takie silne i uciekłem do samochodu i czekałem w aucie i w końcu spokojnie pojechałem do domu ale to mnie zastanawia tylko że samochodem jakoś potrafię jakoś jechać i nie czuje wtedy aż tak bardzo silnego lęku ale i tak łatwo mnie wyprowadzić z równowagi czasami przeklinam na drodze zwłaszcza jak ktoś mi wymusi pierwszeństwo :-(
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

28 lutego 2018, o 10:07

Kamil11 pisze:
28 lutego 2018, o 10:01
Ja przed zaburzeniem jak miałem 13-15 lat byłem duszą towarzystwa chodziłem po festynach poznawałem wiele ludzi nie miałem żadnego problemu wtedy żeby pogadać z kimś na luzie a teraz to jest porażka wczoraj byłem w markecie z mamą tylko ją popędzałem żeby szybko brała zakupy bo nie wytrzymam czułem taki silny lęk żeby uciec że nie mogłem się wyciszyć wyluzować chodziłem tak nerwowo (ludzie patrzyli się tak śmieszenie na Nas wtedy) w końcu udałem że telefon do mnie dzwoni i obeszłem bocznym wejściem z tego sklepu próbowałem te myśli ignorować ale się nie da to takie silne i uciekłem do samochodu i czekałem w aucie i w końcu spokojnie pojechałem do domu ale to mnie zastanawia tylko że samochodem jakoś potrafię jakoś jechać i nie czuje wtedy aż tak bardzo silnego lęku ale i tak łatwo mnie wyprowadzić z równowagi czasami przeklinam na drodze zwłaszcza jak ktoś mi wymusi pierwszeństwo :-(
Hihi i kochany nie wiesz jak ja przeklinam :DD jak szewc bluzgam czasem aż wstyd.Ale w nerwie tak mam.Ooanowac to muszę bo już sama mam dosyć.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Kamil11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 24 października 2017, o 20:11

28 lutego 2018, o 10:11

Jak miło to słyszeć że człowiek nie jest sam z takim problemem :p Teraz ogólnie mam rozpocząć prace na dniach mam nadzieje że jakoś uda mi się to pokonać bez leków, przełamać chociaż wiem że jest to bardzo trudne ale Nikt nie powiedział że życie to bajka i wszystko będzie proste ;-) <razy>
ODPOWIEDZ