Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak poradziłem sobie z lękami

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
Wiktor96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 87
Rejestracja: 24 maja 2018, o 16:03

24 lutego 2019, o 23:06

Nerwowy pisze:
24 lutego 2019, o 13:40
Mam pytanie - jak radziłeś sobie z myślami "nigdy z tego nie wyjdę"....
Pierwsze co zawsze robię to akceptuje że taka myśl się pojawiła, że mam do tego prawo.

Potem w zależności jak bardzo się tą myślą zająłem - jeśli przeciętnie to tłumaczę sobie że mam prawo do porażki, że nie musi mi się wcale udać, ale mimo wszystko będę sobie radził teraz na ile potrafię, jeśli ma mi się nie udać to trudno ja i tak nie zmienię już swojego działania i skupię się na tym co teraz a nie na obawie która dzieje się gdzieś w przyszłości.

Jeśli przejmie mnie bardzo i ciężko mi pogodzić się z takim scenariuszem staram się tłumaczyć to nieco bardziej na logikę, stosować taką postawę która podbuduje mnie samego - właśnie coś w stylu że takie obawy ma każdy, że nikomu się nic od tego nie dzieje, że jakoś tam przetrwam tą gorszą chwilę tak jak każdą, że nie będę wierzył w te myśl.

Jeśli takie myśli wracają często i natrętnie, to może oznaczać tyle że są ku temu powody - bo np. nie dajemy sobie ponieść porażki, wymagamy ponad wszystko kontroli nad sytuacją i żebyśmy dali radę. Przeświadczenia takie opisywałem w części 9, może tutaj leży problem.
TWARDE UPADKI BO WYSOKIE LOTY

Coś ode mnie ;)
Awatar użytkownika
Wiktor96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 87
Rejestracja: 24 maja 2018, o 16:03

19 marca 2019, o 23:58

Część 11
SAMOTNOŚĆ, WYRZUTY SUMIENIA, WSPARCIE

Dzisiaj niezwykle istotny dla mnie i zarazem ostatni temat - samotność.
Opisałem ją na wielu płaszczyznach więc myślę że każdy znajdzie coś dla siebie. Zapraszam do lektury.


DLACZEGO CZUJEMY SIĘ SAMOTNI W ZABURZENIU?
Samotność jest subiektywnym stanem poczucia izolacji od innych ludzi. Często jest niezależna od otaczającej nas sytuacji, zwłaszcza gdy przeżywamy ją chronicznie. Co ją powoduje?

Do pierwszej grupy powodów należą dość oczywiste czynniki takie jak objawy derealizacji i depersonalizacji, anhedonia czy natłoki myśl, które same w sobie sprawiają że nasze relację staję się utrudnione i nienaturalne.
Będąc w stanie ciągłego zagrożenia gdzie w napięciu wyczekujemy normalności naturalną rzeczą jest zmniejszone zainteresowanie otoczeniem.

Druga grupa to już nasze przeświadczenia związane z zaburzeniem.
Samotność odczuwamy dlatego że otoczenie nie rozumie naszych przeżyć lub sami nie dopuszczamy do siebie osób przez nadawanie sobie łatki zaburzonego.
Ja sam rezygnowałem z wielu relacji czy spotkań tylko dlatego że uważałem że nie ma to sensu skoro i tak jestem rozkojarzony i nie potrafię czerpać z nich radości.

JAK SOBIE Z TYM RADZIĆ?
Pierwsza najważniejsza sprawa - nie karać samego siebie za obecne przeżycia i nie rezygnować z relacji mimo trudności. Nawet jeśli nie czujemy zrozumienia to obecność innych ludzi jest niezwykle ważna - bo im bardziej rezygnujemy z życia tym więcej jest przestrzeni dla zaburzenia.
Pomocne są też oczywiście rozmowy o samym zaburzeniu i naszych przeżyciach - czy to będzie ktoś z rodziny, znajomy czy chociażby terapeuta. To zawsze oswajają nas samych z problemem, i sprawia że nie zamykamy się w sobie.


LĘK PRZED SAMOTNOŚCIĄ - Jak poradzić sobie z lękami które przysłaniają nam cały świat?
By zignorować obawy związane z lękowymi wyobrażeniami stosujemy różne praktyki które mają na celu zmniejszyć ich wartość - czy to będzie ośmieszanie, poddawanie próbie czy racjonalizacja.
Co jednak gdy nasze lęki dotyczą "abstrakcyjnych" i niemożliwych do przełamywania w rzeczywistości wyobrażeń i zajmują nas tak bardzo że nie jesteśmy w stanie odwrócić od nich uwagi?

Opis ten będzie pewnym uzupełnieniem części 3 o moich największych lękach (wizji samotności, pustki po śmierci), oraz ogólnym schematem jak poradzić sobie z tego typu myślami.

Co próbowałem robić a nie zadziałało?
*wypieranie wyobrażeń, próby pozbycia się ich (naiwne początki :D)
*przekonywanie siebie że to się nigdy nie wydarzy i nie muszę przez to trwać w lęku
*przekonywanie samego siebie (a raczej okłamywanie) że tak na prawdę się tego nie boję
*próby ośmieszania i dystansowania się - nie działały w istotnym stopniu


TO CO W KOŃCU ZADZIAŁAŁO?
1. Pozwolenie na to by lęk przed tym przychodził kiedy tylko chce i na ile chce.
2. Nie uciekanie w myśli tylko odczuwanie tej wizji taką jaką ona jest tu i teraz
3. Nie traktowanie tego trudnego doświadczenia jako coś czego nie powinno być i co powinno minąć by było normalnie
4. Nazwanie tego "Jest teraz we mnie lęk przed tym" a nie "boje się tego"
5. Zadanie sobie pytania:
Z jakimi konkretnie obawami wiążą się moje wyobrażenia?

W taki sposób byłem w stanie doświadczać tych wyobrażeń bez całej nerwicowej otoczki i mogłem przejść z lęków do realnych obaw związanych z interpretacją tego co mnie otaczało.
I tak w moim przypadku zrozumiałem że nie bałem się wcale samotności tylko że przestanę się dla kogokolwiek liczyć, nie bałem się depresji tylko tego że poniosę porażkę i niespełnie oczekiwań innych.

Oczywiście może okazać się że takich przeświadczeń dawno już nie ma a same lęki utrzymują się przez to że nie potrafiliśmy się z nimi obchodzić.
Praca nad takimi przeświadczeniami (niech nie odbywa się w stanie lękowym) pomoże nam obniżyć wartość samych lęków a także zdejmuje z nas niepotrzebny stres.


A CO Z SAMOTNOŚCIĄ NIE DOTYCZĄCĄ ZABURZENIA?
Samotność jest oczywiście tęsknotą do drugiego człowieka, naszą podstawową potrzebą którą musimy spełniać. Nie uciekajmy jednak od niej za każdym razem - jest doskonałą przestrzenią do poznawania i nauki wpierania samego siebie.
Czego warto się nauczyć?

Zacznij od szacunku
I nie mówię tu o wielkiej miłości ale zdroworozsądkowym szacunku do swojej osoby. Zdaje sobie sprawę że dla części osób jest to rzecz oczywista, reszta osób będzie miała z tym więcej pracy. Po co to? Bo bardzo często nasiąkamy przeświadczeniami że jesteśmy do niczego i że nic nam się nie należy. To oczywiście niepotrzebne kłamstwa, które sami stale podsycamy a które oddalają nas od prawdziwego życia.

Szczerość - wobec samego siebie, wobec tego co przeżywamy i co odczuwamy
Bez oszukiwania samego siebie i podążania za tym czego tak na prawdę kompletnie nie chcemy.
Oszukiwać można się na wiele sposobów, wmawiając sobie np. że smutek który odczuwamy nie powinien mieć miejsca bo przecież na logikę mamy się z czego w życiu cieszyć.


Odpowiedzialność
Niech pierwszy rzuci kamienień ten kto nigdy nie zganiał swoich niepowodzeń, niezadowolenia z życia czy zaburzenia na inne osoby. Odpowiedzialność za swoje życie uwalnia nas od takiego podejścia i sprawia że wobec problemu podejmujemy zmiany bądź akceptujemy w przypadku gdy nie mamy na niego wpływu.

Wyrozumiałość
Właściwe najważniejszy filar często wspominanej postawy przyjacielskiej.
Nie katujmy się przez rzeczy na które nie mamy wpływu i pozwólmy sobie na porażki - każdy z nas i tak stara sobie poradzić jak tylko może.
W stanie lękowym lub depresyjnym mogą pojawiać się wyrzuty sumienia - są one połączone z naszym stanem emocjonalnym i to jest rzecz na którą nie mamy wpływu.

W momencie kiedy nerwica szalała u mnie w najlepsze winiłem się za mnóstwo rzeczy: że nie potrafię być sobą, że nie potrafię żyć tym co mam tylko wymagam żeby było mi lepiej, za to że ciągle oceniam innych, że nie potrafię się cieszyć się z tego co robię, że nie nie jestem w stanie odczuwać relacji z osobami które są obok mnie itd.

Wszystko to było oczywiście spowodowane rozchwianym stanem emocjonalnym i miałem prawo do pojawienia się takich odczuć jak każdy. Rozwiązaniem okazało się właśnie wsparcie dla samego siebie zamiast rozwiązywania każdej z tych kwestii oddzielnie - to obniżyło ich wartość i sprawiło że zamiast nimi mogłem zajać się poznawaniem istoty nerwicy.

I takim oto sposobem dotarliśmy do końca - sa to dla mnie najistotniejsze kwestie dotyczące zaburzenia z którymi ja sam miałem problem.
Wiem że niektórym potrzeba znacznie mniej wiedzy by to wszystko ogarnąć, innym za to ciężej jest uspokoić swój umysł bo z natury są bardzo analityczne i zagłębione w to co odczuwają.
Mam nadzieje że znalazły się osoby którym w jakiś sposób pomogłem niezależnie do której grupy należą.
Powodzenia!
TWARDE UPADKI BO WYSOKIE LOTY

Coś ode mnie ;)
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

20 marca 2019, o 08:22

Pięknie to wszystko opisales. Ogromny szacun dla Ciebie.
Evita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 19 stycznia 2019, o 14:35

24 marca 2019, o 12:06

Podziwiam przemyślenia i uporządkowanie. Mogę spytać ile masz lat? Ja często obawiam się że młodym jest łatwiej z tego wyjść...Dzięki i wszystkiego dobrego
Awatar użytkownika
Wiktor96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 87
Rejestracja: 24 maja 2018, o 16:03

25 marca 2019, o 08:14

Evita pisze:
24 marca 2019, o 12:06
Podziwiam przemyślenia i uporządkowanie. Mogę spytać ile masz lat? Ja często obawiam się że młodym jest łatwiej z tego wyjść...Dzięki i wszystkiego dobrego
22 lata. Bedą w nerwicy każdy powód jest dobry żeby nie odpuścić kontroli i zgonić swój problem ma wszystko inne. Ja stale to robiłem - a że to wszystko przez otoczenie, mój charakter, moją sytuację co jest oczywiście nie prawdą. ;)
TWARDE UPADKI BO WYSOKIE LOTY

Coś ode mnie ;)
ODPOWIEDZ