Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak to jest,z tymi związkami

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
usunietenaprosbe
Gość

20 marca 2018, o 15:59

Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad pewną ...pewnym zjawiskiem.
Jak to się dzieje że inni "gorsi" mają lepiej niż ja,czy to znaczy że jestem jeszcze niżej niż dno?

Kim są "gorsi"?
Są to ludzie którzy w przeciwieństwie do mnie piją,palą,ćpają/ćpali,w życiu nie przeczytali jednej książki.
Krótko mówiąc chodzi o margines i patologię,ludzi którzy szczycą się swoim chamstwem.
Nie chodzi o to że ja sam czuję się bardziej ludzki a oni to przedstawiciele podludzi etc
Chodzi o poziom kultury,jedni wolą chlać pod mostem a drudzy iść do teatru.
Ci drudzy są "lepsi" ale jako ludzie nadal pozostają na równi z tymi pierwszymi...wszyscy maję te same prawa,godność...
Ciężko mi to wyjaśnić ale mam nadzieję że nikt mnie źle nie zrozumie,ja nie o tym chciałem pisać.

Problem polega na tym że zupełnie nie rozumiem dlaczego w przeciwieństwie do tych "gorszych"
muszę być singlem a wszystkie próby stworzenia związku skończyły się porażką.

Co takiego ma w sobie prostak upijający się regularnie albo jakiś inny agresywny cham nieumiejący się wysłowić
czego nie mam ja?

Może jestem za niski a podstawa to być postawnym?
Kiedyś myślałem że jestem brzydki ale szybko zrozumiałem że nie w tym rzecz
kiedy porównałem się do tych "gorszych" bez zębów z pokancerowanymi gębami :)

Wszystko sobie pododawałem,poodejmowałem,zsumowałem ;)
i wyszło mi że ja chyba po prostu mam jakąś ...
upośledzoną osobowość :p cokolwiek to znaczy.

Teraz dodatkowym problemem jest po pierwsze wiek,już nie jestem nastolatkiem
a po drugie depresja z okazji skutków ubocznych stosowania leków.

Czuję się intelektualnie wydrenowany,jakby mnie Alzheimer powoli nadgryzał :)
Nie wiem co powiedzieć ,nie wiem co odpowiedzieć,tylko tak albo nie,krewni przyjeżdżają ,chcą pogadać
ogólnie dobrze się bawią i podtrzymanie rozmowy nie sprawia im problemu no chyba że zaczną rozmawiać ze mną.

Przejedwabne a przecież lata lecą,od jutra nie zaczną młodnieć i skoro już teraz jest źle
to potem może być tylko gorzej.

Podsumowując,dlaczego tak jest że przedstawiciele marginesu społecznego radzą sobie w kontaktach międzyludzkich
lepiej niż ja,osoba która nigdy nie identyfikowała się z marginesem,zawsze miałem duszę artysty i ...
do szczęścia nie wystarczało mi byle co.
Żeby coś poczuć w okolicy splotu słonecznego musiałem mieć dostęp do tego co miało sporą wartość artystyczną.
Najgorsze chwile w moim życiu to były przerwy między lekcjami w szkole średniej.

Słuchanie o tym kto ile wypił,co kto ćpał i ile wyrzygał ...po ośmiu godzinach zajęć czyli około 40 minutach przerwy
byłem intelektualnie wyprany i do domu wracałem bardziej na pamięć obserwując gdzie idą znajomi
niż świadomie myśląc o tym co robię ;)

Byłem fizycznie wyczerpany przez rozmowy na poziomie rynsztoka,niektóre słowa słyszałem nawet po powrocie do domu.
Podobnie jak z metronomem którego pykanie w ciągu godziny ćwiczeń
powoduje że zostaje w nas tak jakby halucynacja słuchowa nawet gdy go wyłączymy,no ale to taka dygresja,mniejsza z tym.

Da się jakoś zbadać który element mojej psychiki jest upośledzony
żeby go naprawić i być zdatnym do spożycia przez kobietę? :DD
Teraz czuję że jestem po terminie ale jeszcze nie mam pleśni,jest nadzieja.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

20 marca 2018, o 16:26

Nie będę się tu rozpisywał, bo nie warto.
Mogę Ci powiedzieć z czystym sumieniem, że nic z tobą jest nie tak.Zaburzenie odbiera Ci tylko pewność swojej racji i wartości.To idzie wyplenić.
Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi to emocjonalni idioci.Uwierz mi, że wcale im z tym lekko nie jest, tylko tak to wygląda ;]
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

20 marca 2018, o 16:30

Opiuek pisze:
20 marca 2018, o 15:59
Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad pewną ...pewnym zjawiskiem.
Jak to się dzieje że inni "gorsi" mają lepiej niż ja,czy to znaczy że jestem jeszcze niżej niż dno?

Kim są "gorsi"?
Są to ludzie którzy w przeciwieństwie do mnie piją,palą,ćpają/ćpali,w życiu nie przeczytali jednej książki.
Krótko mówiąc chodzi o margines i patologię,ludzi którzy szczycą się swoim chamstwem.
Nie chodzi o to że ja sam czuję się bardziej ludzki a oni to przedstawiciele podludzi etc
Chodzi o poziom kultury,jedni wolą chlać pod mostem a drudzy iść do teatru.
Ci drudzy są "lepsi" ale jako ludzie nadal pozostają na równi z tymi pierwszymi...wszyscy maję te same prawa,godność...
Ciężko mi to wyjaśnić ale mam nadzieję że nikt mnie źle nie zrozumie,ja nie o tym chciałem pisać.

Problem polega na tym że zupełnie nie rozumiem dlaczego w przeciwieństwie do tych "gorszych"
muszę być singlem a wszystkie próby stworzenia związku skończyły się porażką.

Co takiego ma w sobie prostak upijający się regularnie albo jakiś inny agresywny cham nieumiejący się wysłowić
czego nie mam ja?

Może jestem za niski a podstawa to być postawnym?
Kiedyś myślałem że jestem brzydki ale szybko zrozumiałem że nie w tym rzecz
kiedy porównałem się do tych "gorszych" bez zębów z pokancerowanymi gębami :)

Wszystko sobie pododawałem,poodejmowałem,zsumowałem ;)
i wyszło mi że ja chyba po prostu mam jakąś ...
upośledzoną osobowość :p cokolwiek to znaczy.

Teraz dodatkowym problemem jest po pierwsze wiek,już nie jestem nastolatkiem
a po drugie depresja z okazji skutków ubocznych stosowania leków.

Czuję się intelektualnie wydrenowany,jakby mnie Alzheimer powoli nadgryzał :)
Nie wiem co powiedzieć ,nie wiem co odpowiedzieć,tylko tak albo nie,krewni przyjeżdżają ,chcą pogadać
ogólnie dobrze się bawią i podtrzymanie rozmowy nie sprawia im problemu no chyba że zaczną rozmawiać ze mną.

Przejedwabne a przecież lata lecą,od jutra nie zaczną młodnieć i skoro już teraz jest źle
to potem może być tylko gorzej.

Podsumowując,dlaczego tak jest że przedstawiciele marginesu społecznego radzą sobie w kontaktach międzyludzkich
lepiej niż ja,osoba która nigdy nie identyfikowała się z marginesem,zawsze miałem duszę artysty i ...
do szczęścia nie wystarczało mi byle co.
Żeby coś poczuć w okolicy splotu słonecznego musiałem mieć dostęp do tego co miało sporą wartość artystyczną.
Najgorsze chwile w moim życiu to były przerwy między lekcjami w szkole średniej.

Słuchanie o tym kto ile wypił,co kto ćpał i ile wyrzygał ...po ośmiu godzinach zajęć czyli około 40 minutach przerwy
byłem intelektualnie wyprany i do domu wracałem bardziej na pamięć obserwując gdzie idą znajomi
niż świadomie myśląc o tym co robię ;)

Byłem fizycznie wyczerpany przez rozmowy na poziomie rynsztoka,niektóre słowa słyszałem nawet po powrocie do domu.
Podobnie jak z metronomem którego pykanie w ciągu godziny ćwiczeń
powoduje że zostaje w nas tak jakby halucynacja słuchowa nawet gdy go wyłączymy,no ale to taka dygresja,mniejsza z tym.

Da się jakoś zbadać który element mojej psychiki jest upośledzony
żeby go naprawić i być zdatnym do spożycia przez kobietę? :DD
Teraz czuję że jestem po terminie ale jeszcze nie mam pleśni,jest nadzieja.

Chyba nie do końca Cię rozumiem.
Nie rozumiem Twojego podziału na lepszych i gorszych ludzi. Co prawda opisałeś tych gorszych jako jakąś patologiczną grupę społeczną, ale ja po tym opisie nadal nie wiem, kim są Ci ludzie. To są koledzy, którzy lubią się czasem upić (to sugeruje fragment - "Słuchanie o tym kto ile wypił,co kto ćpał i ile wyrzygał ...") czy to są bezdomni alkoholicy, którzy również łączą się w pary? Jeśli Ci pierwsi, to czy na prawdę są oni patologią? Czy jeszcze przechodzą etap młodzieńczego imprezowania? A jeśli Ci drudzy, to kto może wiedzieć, z jakiego powodu stali się tacy? Kto może oceniać ich życiowe wybory i niewątpliwą porażkę? Może to jest właśnie Twój problem - poświęcasz zbyt dużo czasu i energii na analizowanie i negatywne ocenianie innych oraz porównywanie się z nimi, zamiast zadbać o to, by samemu być w porządku wobec siebie i ludzi, hmm? Poza tym, co robisz w życiu? Często wychodzisz z domu, otaczasz się ludźmi? Masz możliwość w miejscach,w których bywasz, spotkać kogoś interesującego? Może jeszcze nie spotkałeś właściwej osoby? Przez internet, kompletnie Cię nie znając, trudno powiedzieć z czym konkretnie masz problem, jeśli w ogóle go masz ;)
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
usunietenaprosbe
Gość

20 marca 2018, o 17:21

To jest jeden z moich problemów,to że coraz trudniej mi się wysłowić i wyrazić co mam na myśli.
Psycholożka u której byłem niedawno w celu opracowania diety(bo kobieta interesuje się tym,nawet pisze książkę na ten temat)
powiedziała mi że jednym z objawów Alzheimera jest właśnie takie stopniowe zapominanie się
tzn gdy chcemy coś powiedzieć i mamy to na końcu języka ale nie jesteśmy w stanie.
Albo jąkanie się,zacinanie etc etc

Jakby to powiedzieć żeby było jasne co mam na myśli..."gorsi" to ci,którzy tak jak napisałem
szczycą się swoim chamstwem,nie przeszkadza im to że są prymitywni,wręcz odwrotnie.
To co wiąże się z kulturą i inteligencją jest celem ich ataków.

Poza tym, co robisz w życiu? - nic.
Często wychodzisz z domu, otaczasz się ludźmi? - wcale.
Masz możliwość w miejscach,w których bywasz, spotkać kogoś interesującego? - nie.

Ale to jest stan na dzień dzisiejszy,dawniej tak nie było.

Co robiłem w życiu kiedyś - dużo czytałem,filozofia,astronomia,religioznawstwo i wszelkie pochodne dziedziny.
Sztuka,głównie muzyka,uczyłem się grać ale nie na zasadzie " pan pokaże co i jak nacisnąć a ja powtórzę z pamięci"
W ten sposób nawet małpę można "nauczyć" gry na instrumencie :)
Ja się uczyłem gry na gitarze ALE w sposób akademicki,zasady harmonii,zasady budowy akordów,aranżacja,kompozycja.
Filmy,teatr,kino awangardowe,teatr eksperymentalny,trzymałem się z dala od popkultury i tego co nam wciska branża.

Z domu wychodziłem często i na długo,czasem nawet na 2 tygodnie :D
Potrafiłem wsiąść w pociąg ubrany w sweterek ot tak,spontanicznie i jechać przez pół Polski
poznać nowe osoby z którymi wcześniej miałem kontakt wyłącznie listowny.
Wtedy jeszcze nie było internetu gdy byłem pięknym i młodym nastolatkiem ;)
Czytało się gazety,pisało się listy i jeździło z plecakiem kaset po kraju żeby przegrać coś ciekawego
bo mp3 też wtedy nie było a nawet jeśli było to nie wiedziałem że jest i kto ma :D

Ciekawi ludzie...to ja chciałem być tym ciekawym ludziem :D i chyba nawet byłem...kiedyś znajomy z zespołu
nasz wokalista,ja nastolatek on żonaty,różnica wieku 10 lat ,powiedział mi że mi zazdrości entuzjazmu
i że zgodził się u nas śpiewać bo udziela mu się moja energia :) "chciałbym żeby się się tak chciało jak tobie".
Latałem po całym mieście żeby załatwić salę prób,koncert,burza czy deszcz nie ważne,chciało mi się
i im bardziej się męczyłem tym bardziej byłem nakręcony ..aż w końcu pogotowie mnie zabrało bo troszkę padłem z przemęczenia :D ale tylko trochę i tylko raz,potem już dbałem o to żeby moja doba też miała 24 godziny jak u innych :D


Tak to wyglądało kiedyś,byli ludzie,były interakcje i próby tworzenia relacji.
Zresztą,nigdy nie było tak że szukałem dziewczyny na jedną noc a potem coś się porobiło dziwnego...
Oczywiście nie bez znaczenia jest fakt ze w międzyczasie zacząłem leczyć nerwicę.

Jeden lek,przerwa,drugi,trzeci,przerwa...w końcu dostałem swój obecny lek który bardzo ładnie poradził sobie z nerwicom
ale wpędził mnie w taką depresję że chyba jeszcze nigdy takiej nie miałem.
Kiedyś miewałem myśli samobójcze a teraz nawet zabijać mi się nie chce :) tylko spaaaać,herbatka,coś przegryźć
i do wyra żeby zasnąć,zapomnieć że się jest,zapomnieć o problemach ,przespać życie,umrzeć i nie wiedzieć że mnie nie ma
że kiedyś byłem...aczkolwiek,depresja nie pojawiła się nagle po zastosowaniu leków.
Otępienie i wypalenie zaczęło się wcześniej,leki tylko pogłębiły/przyspieszyły ten proces.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

20 marca 2018, o 17:30

Ale co, zazdrościsz ludziom, że są chamscy czy boli Cię to, że przekierowują swoje złe nastawienie na Ciebie, bo mi się wydaję, że to drugie.Ludzie, którzy się tak zachowują są zwykłymi ignorantami, są niezrównoważeni emocjonalnie lub po prostu brak im dobrego wychowania.Mają problemy ze sobą, dlatego też przekierowują swoje emocje na kogoś, kto się nie będzie opierał i tym dowartościowują się.Żadna filozofia.

Czy to jest złe? Tylko dla nich samych, ale Ty nie musisz się tym przejmować.Wybór jednak zależy od Ciebie.
usunietenaprosbe
Gość

20 marca 2018, o 17:37

witorrr98 pisze:
20 marca 2018, o 17:30
Ale co, zazdrościsz ludziom, że są chamscy
Coraz bardziej ,tzn im częściej nad tym myślę tym częściej dochodzę do wniosku
że gdybym był z marginesu,łaził po barach tylko po to by się napić i pokląć z kolegami
to byłbym szczęśliwszy :p

Im prościej skonstruowany człowiek tym bardziej szczęśliwy,zje sobie kawałek kiełbasy,łyknie piwka
obejrzy durny serial albo jakieś inne reality szoł i jest zdrowy,odprzężony,zadowolony,spełniony itd itp
a ja co,książek mi się zachciało,filozofii...
a jaki jest sens życia,a czy istnieje coś tak małego że gdyby to przeciąć na pół to zniknie? :D
To teraz mam...gdzie byli rodzice?? :pp
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

20 marca 2018, o 18:33

Wolałbym być smutnym mędrcem, niż szczęśliwym głupcem.Tyle powiem.Jednak nie jest to logiczne, ponieważ to inteligentny człowiek przeważnie jest szczęśliwszy od głupca, jak nie zawsze ;]
usunietenaprosbe
Gość

20 marca 2018, o 20:49

No nie wiem...człowiek inteligentny potrzebuje wyzwań,zmiany,rutyna go zabija.
Zgadza się czy się mylę?
Z kolei ludzie mniej inteligentni cieszą się byle czym,w pracy nie mają problemu z tym by po raz kolejny
wykonywać przez kilka godzin tę samą czynność,te same ruchy dzień w dzień od miesięcy czy lat.
Nie wiem,może się mylę ale obserwując ludzi przez te kilkanaście lat(oraz siebie w ich towarzystwie)
doszedłem do wniosku że to ze mną coś jest nie tak,mam gdzieś jakiś ubytek w mózgu ;) osobowość mi się zawiesiła.

Kształtowanie jej przebiegało swoim rytmem,ja i rówieśnicy szliśmy tym samym tempem
i nagle jakiś kawałek mózgu się zaciął,zębatka nie chciała się przekręcić :) a reszta mechanizmu pracowała dalej
tyle że przez ten jeden ubytek w nieznanym miejscu,całość ukształtowała się krzywo ponieważ jednego elementu zabrakło.

"Człowiek inteligentny się nie nudzi" - ktoś palnął głupotę i wszyscy powtarzają bezmyślnie.
Dla człowieka inteligentnego rutyna jest śmiertelną trucizną...a może wytłumaczenie jest prostsze.
Może jestem tak bezdennie głupi że nawet sobie z tego sprawy nie zdaję jak bardzo...

Znalazłem dzisiaj taki utwór (zaczynam eksplorację hip-hopu żeby znów przeżyć emocje odkrywania,żeby przełamać rutynę)
https://www.youtube.com/watch?v=yiwek6SDl7w

Coś w tym kawałku jest co ciężko opisać a co się czuje że jest to tak jakby o mnie...i nie chodzi o sam tekst.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 marca 2018, o 23:19

Wydaje mi się, że zbyt wiele teoretyzujesz, analizujesz, po prostu za dużo filozofii w tym wszystkim I rozkładania na czynniki pierwsze. Ludzie inteligentni? A cóż to znaczy? Ktoś kto się cieszy małymi rzeczami myślisz, że jest głupcem? Polemizowałabym. Jednym słowem pozostań sobą, ale nie mierz wszystkich jedną miarą.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

20 marca 2018, o 23:26

Cześć Opiuek:)
Wiesz, jakoś nie widzę w tym, co piszesz w tym temacie , żeby brakowało Ci języka w gębie. Domyślam się, że w tzw. realu możesz mieć problem w wywnętrzaniu się, ale zakładam, że jest to skutek zaburzenia,a więc rzecz odwracalna.
Z Twoich postów nie wynika dla mnie wcale żebyś miał jakiś ubytek, widzę Cię raczej jako osobę wrażliwą w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Szukasz głębi w rozmowach, w życiu, dodatkowego sensu, nie zadowalają Cię podstawowe czynności,chcesz czegos więcej. Wiem jak to jest, bo sama mam podobnie.
Porównujesz się do ludzi nieskomplikowanych,bądz takich, których widzisz jako nieskomplikowanych. Istnieją tacy ludzie, dla nich związek jest czymś innym niż bedzie dla Ciebie,mają oni też inne oczekiwania wobec relacji, więc nie porównuj się. Znalezienie sobie jakiegoś partnera nie jest skomplikowane. znalezienie sobie partnera,który będzie odpowiadał osobie wrażliwej, która ma rozbudowany świat wewnętrzny i chciałaby,żeby osoba, z którą się zejdzie pasowała do tego świata wewnętrznego jest już bardziej skomplikowane. Ale nie niemożliwe. Owszem osób, które będą pasować do Ciebie może być mniej, ale one istnieją, ale nie można ich poznać jeśli się nie ma ich skąd wziąć. ;) Gdzieś trzeba ich poznać :) Skoro kiedyś,jak opisywałeś, żyłeś bardziej dynamicznie , to ta umiejętność gdzieś w Tobie drzemie. A,że jesteś teraz w zaburzeniu/depresji , to nie masz obiektywnego obrazu siebie (z resztą nie wiem czy istnieje coś takiego, jak obiektywny obraz siebie). Nie da się znaleźć partnera leżąc na łózku,bo zaprzecza to prawom fizyki. :P
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
usunietenaprosbe
Gość

21 marca 2018, o 00:19

Wiedziałem że ktoś prędzej czy później odczyta w ten sposób to co napisałem
czyli że cieszenie się małymi rzeczami to objaw "głupoty" :)
Nie o to chodzi ale nie umiem wyjaśnić dokładniej więc zostawmy to na chwilę.

Różnica między mną z przeszłości a tym z teraźniejszości jest diametralna.
Problem w tym że wśród ludzi męczę się i nudzę,kiedyś tak nie było.
W ogóle nie porywają mnie ludzkie rozmowy bez względu na to o czym toczy się dyskusja.
Kiedyś owszem a teraz apatia i ...nie chce mi się polemizować ,nie chce mi się dzielić wiedzą czy informacjami.
Zauważyłem też że takie próby dzielenia się wiedzą zwykle odbierane są jako "mądrzenie" się,większość ludzi tego nie lubi.
Ja lubiłem ale ja dziwny jestem ;) nawet do pisania tutaj muszę się zmuszać ...

Wszystko o czym już powiedziałem że mi przeszkadza,przeszkadza mi coraz mniej.
Czasami pojawi się impuls i adrenalina,jest chęć żeby zadziałać, żeby się wyrwać z tego "syfstwa"
ale to trwa ułamek chwili a potem znowu beznadzieja.
Mógłbym gdzieś wyjść i kogoś poznać ale nie mam na to fizycznie i psychicznie siły...i ochoty, paradoksalnie.

Temat powstał bo akurat miałem ww impuls i chwilę czasu...
Moja degradacja trwa nie pamiętam od kiedy ale coraz częściej zauważam u siebie jej oznaki.
Zapominam ortografii,niektórych liter,myli mi się b i d etc...tak długo byłem cicho że mój własny głos wydaje mi się obcy.
Czuję się maleńki i słabiutki,paproszek :D
Można powiedzieć że osiągnąłem dno o którym kiedyś marzyłem.
Udawałem głąba i prostaka żeby być mniej widzialnym w tłumie,żeby się dopasować aż w końcu stałem się taki naprawdę.
Otoczenie ma o wiele większy wpływ niż sądziłem na to jacy jesteśmy...
a najgorsze jest to rozdarcie,teraz chcę coś zmienić,za chwilę mam to w odwłoku,potem znowu chcę a potem znowu nie.

Kiedyś pamiętam miałem fazę i czułem się świetnie,poszedłem coś wysłać na pocztę a ponieważ poczta to teraz delikatesy
zapłaciłem za przesyłkę i musiałem wysłuchać litanii na temat tego "czy jeszcze coś".
Może doładowanie telefonu,może ciasteczko a może to a może tamto...nagle przyszedł mi do głowy pomysł.
Odpowiedziałem babce że ewentualnie chciałbym buziaczka :) spodziewałem się uśmiechu czy coś
a tutaj obraza majestatu i nerwy jakbym ją zgwałcić próbował..."a-ha"(kolejna refleksja):
Gdybym był przystojnym,atrakcyjnym facetem to pewnie tak by było,uśmiech itp
a skoro chciała mi wyrwać nerki spojrzeniem tzn że poczuła się atakowana przez obrzydlistwo/paskudztwo.

No,chyba wystarczy..musiałem stoczyć batalie z samym sobą aby to wszystko napisać.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

21 marca 2018, o 00:24

Budowanie samooceny na podstawie tego, co powiedziała Ci pani w delikatesach jest kiepskim pomysłem, myślę,że sobie to w glębi duszy uświadamiasz. ;) Poza tym bez względu na to jak ktoś wygląda, to mnie też by wkurzył taki podryw, sorry. :P
W tej chwili jesteś w kiepskim stanie,wiem,bo miałam sama depresję kilka lat i to było jak rozpad osobowości.
Natomiast to ,co nigdy w człowieku nie umiera,to potencjał. Jeśli masz go w sobie,a masz,to jesteś w stanie rozwinąć skrzydła i odtworzyć to, co kiedyś stanowiło integralną część Ciebie. Możesz trwać w marazmie, ale inteligencja i predyspozycje nie umierają.
Nie jesteś może teraz najlepszą wersją siebie. Ale nie straciłeś bezpowrotnie możliwości,by nią z powrotem być.Wiem co mówie-doświadczenie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
usunietenaprosbe
Gość

21 marca 2018, o 00:39

Poczta a nie delikatesy (to zmienia postać rzeczy) :) chodzi o to że niedługo będą tam handlować wędliną.
Podryw...to nie był podryw tylko żart :) (co ja bym dał żeby mi ktoś tak powiedział...kobiety jakieś dziwne są ;) )
Inteligencja nie umiera?Oj,musiałabyś ze mną pomieszkać tydzień...niedawno odwiedziła mój pokój mama.
Dawno w nim nie była bo...mniejsza z tym.
Weszła,rozejrzała się i przeraził ją ten widok,pytam co się dzieje?
"Mieszkasz jak menel" :p
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

21 marca 2018, o 00:52

Ok,poczta,jest późno,więc kiepsko mi się myśli :P
Mieszkanie "jak menel" do inteligencji się ma nijak. Inteligentnym jest się,albo nie, reszta to kwestia środowiska i zajęć czy to się rozwija ,czy nie. Zakładam, że inteligencję zdązyłeś już rozwinąć,bo masz więcej niż 10 lat , a teraz "otępia" Cię twój stan,nic ponadto.
W każdym razie rada taka-nie uznawaj,że wiesz już wszystko , bo zamykasz się na te wszystkie koncepcje, które, gdybyś na nie się otworzył mogłyby Ci pomóc :) Nie mówię nawet o tym, żeby przyjmować to, co ja mówię, tylko ogólnie. Z takiej pozycji ciezko jest coś przełamać w swoim myśleniu :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

21 marca 2018, o 07:48

Samotność musi Ci doskwierać z tego, co widzę, nawet, gdy jesteś otoczony ludźmi, a to jeden z najgorszych rodzajów samotności.
Brak ludzi powoduje takie rozchwiania, podobne do Alzhaimera, czyli pogorszenie stanu myśli, a dokładniej zapominanie, "coś na końcu języka", uczucie pustki i tym podobne.
Ludziom o bardziej złożonej emocjonalności trudniej będzie znaleźć kogoś podobnego, ponieważ takich osób jest mniej na pewno, niż osób o prostej konstrukcji.Jednak tym większe szczęście, kiedy się taką osobę znajdzie.

Co do ludzi "inteligentnych".Dla mnie, w kwestii, którą poruszyłeś są to Ci, którzy są szczęśliwi lub dążą do szczęścia świadomie.Bo dla mnie człowiek nieszczęśliwy,smutny,nerwowy,zarozumiały i tak dalej, to imbecyl lub po prostu życie zgotowało mu taki los, a do tego drugiego to człowiek ma mało do powiedzenia i jest usprawiedliwiony, co do swojego stanu.

;]
ODPOWIEDZ