Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak to jest,z tymi związkami

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

21 marca 2018, o 08:45

Dla mnie trochę wygląda to już jak taka desperacja w poszukiwaniu miłości. Rozumiem taką potrzebę, ludzie są tak skonstruowani, że większość z nas potrzebuje tej drugiej osoby obok. Rozumiem, że lata lecą, ale z drugiej strony to nie sprawia, że masz mniej szans na poznanie kogoś. Taki mały przykład mojej mamy. Kobieta 50 lat ma na karku, prawie 30 lat w małżeństwie z tyranem. Jakiś wiek jej nie przeszkodził w znalezieniu partnera. Tak samo mój ojciec, chociaż on nigdy nie miał z tym problemów. Wiek niczego w tej kwestii nie zmienia. Chyba, że masz wymagania dotyczące kobiety, żeby nie była przed Tobą w żadnym związku.
Jest tylko jeden problem - nie robienie w tym kierunku nic. Ciężko jest poznać kogoś siedząc w domu, musiałbyś to robić przez internet. Szukać na jakichś portalach i tego typu stronach ( jest to oczywiście do zrobienia), ale gdy już kogoś poznasz, to czy wtedy będzie Ci się chciało ruszyć, żeby z nią spotkać ? Czy będziesz pamiętał jak to jest przebywać z ludźmi, wyjść z domu, być z kimś sam na sam ? Nie możesz być jak spłoszone zwierzę, bo i tą kobietę możesz wystraszyć. A sama wiem, że im dłużej siedzi się w domu, tym bardziej kuleje umiejętność odnajdywania się w społeczeństwie. Jak czegoś nie zmienisz to będziesz tkwił w tym stanie i będzie coraz gorzej. Sam sobie szkodzisz porównując się z innymi. Ta przykładowo “gorsza” według Ciebie osoba ma o tyle lepiej, że nie myśli długo nad tym czy i jak podejść do kobiety. W ogóle tyle nie rozmyśla nad życiem. Korzystasz niego, podchodzi do kobiety bo się nie boi, rzuć jakiś tekst i zaczyna się rozmowa. Dla kogoś to może być trudne, normalna rzecz, ale jak nie będziesz robił nic, to nic będziesz miał.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

21 marca 2018, o 09:06

Nat dobrze prawi.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 marca 2018, o 09:27

Owszem samo siedzenie w domu i marudzenie nie pomoze...ale jednak ja jako osoba zaburzona juz dlugi czas, u ktorej chore lękowe mysli wryly sie w umysl i pewnie dlugo jeszcze zajmie ich zmienianie uwazam, że jednak trudniej znaleźc zaburzonym druga polowke...inaczej jest jak jest sie juz w zwiazku i dopada choroba wtedy latwiej o wsparcie, zrozumienie i ciagniecie tego razem... Po przejsciach niestety (ja moge napisac o facetach)jest trudniej, facet bez nerwicy mysli logicznie i nie chce mu sie wiazac z kobieta ktora miewa gorsze dni, trudniej jej byc zdecydowana bo hamuja ja lękowe mysli itd.
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

21 marca 2018, o 09:36

ania0704 pisze:
21 marca 2018, o 09:27
Owszem samo siedzenie w domu i marudzenie nie pomoze...ale jednak ja jako osoba zaburzona juz dlugi czas, u ktorej chore lękowe mysli wryly sie w umysl i pewnie dlugo jeszcze zajmie ich zmienianie uwazam, że jednak trudniej znaleźc zaburzonym druga polowke...inaczej jest jak jest sie juz w zwiazku i dopada choroba wtedy latwiej o wsparcie, zrozumienie i ciagniecie tego razem... Po przejsciach niestety (ja moge napisac o facetach)jest trudniej, facet bez nerwicy mysli logicznie i nie chce mu sie wiazac z kobieta ktora miewa gorsze dni, trudniej jej byc zdecydowana bo hamuja ja lękowe mysli itd.

Z przykrością muszę stwierdzić, że albo mi się trafił taki obiekt, albo tak jest, że w związku wcale nie jest łatwiej. Jest jeszcze gorzej bo dochodzą wyrzuty sumienia i żal o to, że krzywdzi sie swoim zachowaniem, wymyślaniem chorób i wszystkimi innymi rzeczami związanymi z naszym zaburzeniem osobę, którą kochamy. Osoba nie zaburzona, choćby nie wiem jak próbowała nie będzie w stanie nigdy do końca zrozumieć tego co się z nami w danej chwili dzieje. Ja osobiście w swoim zaburzeniu wolałabym być sama, przynajmniej w tej najgorszego fazie, kiedy najpierw sami musimy stawić czoła nerwicy.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 marca 2018, o 09:46

nat pisze:
21 marca 2018, o 09:36
ania0704 pisze:
21 marca 2018, o 09:27
Owszem samo siedzenie w domu i marudzenie nie pomoze...ale jednak ja jako osoba zaburzona juz dlugi czas, u ktorej chore lękowe mysli wryly sie w umysl i pewnie dlugo jeszcze zajmie ich zmienianie uwazam, że jednak trudniej znaleźc zaburzonym druga polowke...inaczej jest jak jest sie juz w zwiazku i dopada choroba wtedy latwiej o wsparcie, zrozumienie i ciagniecie tego razem... Po przejsciach niestety (ja moge napisac o facetach)jest trudniej, facet bez nerwicy mysli logicznie i nie chce mu sie wiazac z kobieta ktora miewa gorsze dni, trudniej jej byc zdecydowana bo hamuja ja lękowe mysli itd.

Z przykrością muszę stwierdzić, że albo mi się trafił taki obiekt, albo tak jest, że w związku wcale nie jest łatwiej. Jest jeszcze gorzej bo dochodzą wyrzuty sumienia i żal o to, że krzywdzi sie swoim zachowaniem, wymyślaniem chorób i wszystkimi innymi rzeczami związanymi z naszym zaburzeniem osobę, którą kochamy. Osoba nie zaburzona, choćby nie wiem jak próbowała nie będzie w stanie nigdy do końca zrozumieć tego co się z nami w danej chwili dzieje. Ja osobiście w swoim zaburzeniu wolałabym być sama, przynajmniej w tej najgorszego fazie, kiedy najpierw sami musimy stawić czoła nerwicy.
Masz rację, że wtedy miewamy takie myśli, że ktoś się z nami męczy, ale jesli ta druga połówka jest osoba, która jest z Toba na dobre i na złe to wtedy nie wymięka i nie idzie na łatwiznę i pomaga tak jak umie... Moja przyjaciółka zawsze podkresla, że dzięki swojemu facetowi (teraz już mężowi) podniosła się... nie tylko ją głaskał, ale motywował, i pokazywał, że ma dla kogo walczyć
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

21 marca 2018, o 09:59

ania0704 pisze:
21 marca 2018, o 09:46
nat pisze:
21 marca 2018, o 09:36
ania0704 pisze:
21 marca 2018, o 09:27
Owszem samo siedzenie w domu i marudzenie nie pomoze...ale jednak ja jako osoba zaburzona juz dlugi czas, u ktorej chore lękowe mysli wryly sie w umysl i pewnie dlugo jeszcze zajmie ich zmienianie uwazam, że jednak trudniej znaleźc zaburzonym druga polowke...inaczej jest jak jest sie juz w zwiazku i dopada choroba wtedy latwiej o wsparcie, zrozumienie i ciagniecie tego razem... Po przejsciach niestety (ja moge napisac o facetach)jest trudniej, facet bez nerwicy mysli logicznie i nie chce mu sie wiazac z kobieta ktora miewa gorsze dni, trudniej jej byc zdecydowana bo hamuja ja lękowe mysli itd.

Z przykrością muszę stwierdzić, że albo mi się trafił taki obiekt, albo tak jest, że w związku wcale nie jest łatwiej. Jest jeszcze gorzej bo dochodzą wyrzuty sumienia i żal o to, że krzywdzi sie swoim zachowaniem, wymyślaniem chorób i wszystkimi innymi rzeczami związanymi z naszym zaburzeniem osobę, którą kochamy. Osoba nie zaburzona, choćby nie wiem jak próbowała nie będzie w stanie nigdy do końca zrozumieć tego co się z nami w danej chwili dzieje. Ja osobiście w swoim zaburzeniu wolałabym być sama, przynajmniej w tej najgorszego fazie, kiedy najpierw sami musimy stawić czoła nerwicy.
Masz rację, że wtedy miewamy takie myśli, że ktoś się z nami męczy, ale jesli ta druga połówka jest osoba, która jest z Toba na dobre i na złe to wtedy nie wymięka i nie idzie na łatwiznę i pomaga tak jak umie... Moja przyjaciółka zawsze podkresla, że dzięki swojemu facetowi (teraz już mężowi) podniosła się... nie tylko ją głaskał, ale motywował, i pokazywał, że ma dla kogo walczyć
Myślę Aniu, że to też w dużej mierze zależy od tego, kto i czego oczekuje od partnera jako wsparcia. Ktoś właśnie potrzebuje takiej motywacji, a ktoś inny głaskania. Na pewno na jednym z etapów choroby, bliska osoba jest dużym wsparciem.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

21 marca 2018, o 10:04

nat pisze:
21 marca 2018, o 09:59
ania0704 pisze:
21 marca 2018, o 09:46
nat pisze:
21 marca 2018, o 09:36


Z przykrością muszę stwierdzić, że albo mi się trafił taki obiekt, albo tak jest, że w związku wcale nie jest łatwiej. Jest jeszcze gorzej bo dochodzą wyrzuty sumienia i żal o to, że krzywdzi sie swoim zachowaniem, wymyślaniem chorób i wszystkimi innymi rzeczami związanymi z naszym zaburzeniem osobę, którą kochamy. Osoba nie zaburzona, choćby nie wiem jak próbowała nie będzie w stanie nigdy do końca zrozumieć tego co się z nami w danej chwili dzieje. Ja osobiście w swoim zaburzeniu wolałabym być sama, przynajmniej w tej najgorszego fazie, kiedy najpierw sami musimy stawić czoła nerwicy.
Masz rację, że wtedy miewamy takie myśli, że ktoś się z nami męczy, ale jesli ta druga połówka jest osoba, która jest z Toba na dobre i na złe to wtedy nie wymięka i nie idzie na łatwiznę i pomaga tak jak umie... Moja przyjaciółka zawsze podkresla, że dzięki swojemu facetowi (teraz już mężowi) podniosła się... nie tylko ją głaskał, ale motywował, i pokazywał, że ma dla kogo walczyć
Myślę Aniu, że to też w dużej mierze zależy od tego, kto i czego oczekuje od partnera jako wsparcia. Ktoś właśnie potrzebuje takiej motywacji, a ktoś inny głaskania. Na pewno na jednym z etapów choroby, bliska osoba jest dużym wsparciem.
Masz rację. ..ale myślę ze czas głaskania, uspokajania tez nie moze trwac w nieskonczonosc bo poźniej juz trzeba działać żeby wyjsc z zaburzenia...
usunietenaprosbe
Gość

21 marca 2018, o 14:29

Im więcej słów tym więcej nieporozumień :)
To nie tak(odnośnie desperackiego poszukiwania miłości),ja nawet nie wiem czy kiedykolwiek byłem zakochany
i szczerze mówiąc nie do końca wierzę w tzw miłość,to bardziej kwestia hormonów,zresztą,czego one nie dotykają.
Zamiast słowa desperackie szukanie miłości,powiedziałbym raczej że jest to zmartwienie.
Martwi mnie to że nie udało mi się,że nie wiem i że bez względu na to kogo poznawałem
po pewnym czasie przyzwyczajałem się do osoby i tak jakby...traciłem tematy do rozmowy.
Nie chodzi tylko o dziewczynę ale o ludzi ogólnie.
Najpierw kogoś poznawałem,potem mieliśmy kontakt(np zespół,koncerty,wymiana muzyki,książek etc)
a potem każda znajomość był coraz bardziej zaniedbywana z powodu tego że ...w sumie nie wiem czemu.
Z kobietami było podobnie,poznawanie się ,odkrywanie a potem "znudzenie" ale też nie dosłowne bo taka osoba nie stawała się dla mnie obojętna nagle ...czy nawet stopniowo.
Dziewczyna była kimś ważnym dla mnie ale ja coraz bardziej wycofywałem się do środka,przez co partnerka czuła się coraz bardziej...że coraz mniej dla mnie znaczy,ja czułem że to ją rani ale nie umiałem udawać kogoś kim nie jestem
więc w efekcie sprawiałem wrażenie osoby obojętnej i niezaangażowanej w związek i związek się rozpadał.

Pierwsze nieudane związki były dużym przeżyciem ale kolejne wywoływały coraz mniejsze emocje.
Ostatni nieudany związek praktycznie bez emocji się zakończył,tzn bez smutku z powodu rozstania.
Przeciwnie,był to nawet rodzaj ulgi,znowu jestem sam,mam spokój,nie muszę się martwić o to że kogoś zranię
że zrobię coś nie tak jak trzeba albo że czegoś nie zrobię,mogę się odprężyć .

Zauważyłem też pewną sztywność/sztuczność w moim zachowaniu ,nie tylko w relacji z dziewczyną.
Wszelkie oficjalne gesty typu życzenia,kwiaty,wspólne posiłki w restauracji wymagały ode mnie ...
robiłem wszystko jakbym czytał scenariusz z kartki ,nie było w tym naturalnego odruchu
tylko kalkulacja i myślenie na zasadzie co wypada,co trzeba,jak inni to robią itp

Znalazłem wczoraj taki filmik,sporo osób w nim występujących to ja
https://www.youtube.com/watch?v=HK5nL1g ... .be&t=5m9s
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

21 marca 2018, o 18:00

Miałam kiedyś podobnie. Poznawałam faceta, na początku było ok, ciągle rozmowy, kontakt. Po jakimś czasie zaczynałam się wycofywać, unikałam rozmów, spotkań aż w końcu dochodziło do zerwania znajomości.
Może to kwestia znalezienia tej “odpowiedniej” osoby. Może gdybyś był z kimś, kto byłby dla Ciebie pod każdym względem “dobrany” nie dochodziłoby do takich sytuacji.

Nie sądzę żeby to była sztuczność w zachowaniu. Może nie lubisz wyjść do kina czy restauracji, za dużo analizujesz i porównujesz do innych.
Nie lubisz takich sytuacji to nie doprowadzają do nich. Zamiast kwiatów, daj coś od siebie. Nie kupuj upominków bo tak wypada, czy robią tak inni. Rób tak jak czujesz. Nie zabieraj kogoś na siłę do kina, czy na kolację. Kolację możecie zjeść w domu, obejrzeć jakiś film, który Was będzie interesował. Nie musi być to kinowy hit.

Rób to co lubisz robić, od początku bądź sobą. Nigdy nie udawaj innej osoby, nie staraj się być taki jak ktoś oczekuje żebyś był.

Musisz poznać kogoś kto będzie podobny do Ciebie, kto na przykład będzie wolał zostać w domu, ugotować coś razem a potem zjeść.
Znam wiele dziewczyn, każda ma inne oczekiwania wobec mężczyzn. Ja na przykład jestem typem kobiety, dla której ważniejszy jest wspólnie spędzony czas, niezależnie od tego czy się siedzi z dupą przed telewizorem, czy razem sprząta albo gotuje.
Nie wszystkie kobiety oczekują kwiatów, kin i restauracji ( choć to miły gest), niektóre lubią po prostu by być z kimś blisko. Tylko wtedy kiedy będziesz sobą masz szansę stworzyć związek.
usunietenaprosbe
Gość

21 marca 2018, o 20:05

No widzisz,zawsze byłem sobą i teraz jestem z nikim :)
nat pisze:
21 marca 2018, o 18:00

Może to kwestia znalezienia tej “odpowiedniej” osoby. Może gdybyś był z kimś, kto byłby dla Ciebie pod każdym względem “dobrany” nie dochodziłoby do takich sytuacji.
..a może gdybym był z kimś podobnym do siebie tzn do mnie,może to kwestia znalezienia osoby odpowiedniej ;)
Kurcze...chciałbym Wam wierzyć ale jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu że Wy chyba z jakiegoś forum jesteście i kłamiecie :D
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

21 marca 2018, o 20:10

No jak będziesz twierdził, że jesteś nikim to na pewno będzie lepiej.

Jak nie wierzysz w to co piszemy, to po co pisać tematy na forum?
usunietenaprosbe
Gość

21 marca 2018, o 20:13

Żeby uwierzyć,jakoś :)
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

21 marca 2018, o 20:20

Opiuek pisze:
21 marca 2018, o 20:13
Żeby uwierzyć,jakoś :)
To się trochę postaraj i uwierz. Jeszcze dużo życia przed Tobą !
usunietenaprosbe
Gość

23 marca 2018, o 08:48

Dużo życia...a co powiesz na taką myśl że im więcej ciosów dostaniemy tym mniejsze szanse na to że się podniesiemy?
Ja się czuję jak przed nokautem.
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

23 marca 2018, o 13:48

Nie jestem w stanie zmienić Twojego myślenia.
ODPOWIEDZ