Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Hippchondria/Nerwica lękowa/Depresja czy wszystko na raz?

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
luki1992
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 15 lutego 2019, o 13:50

18 lutego 2019, o 10:15

Witam wszystkich. Wiem, że takich tematów tu były tysiące, jednak chyba potrzebuję słów wsparcia skierowanych bezpośrednio do mnie... Zacznę od początku. Zawsze byłem osobą nerwową i zestresowaną, paznokcie pożerałem od niepamiętnych czasów. W szkole byłem obiektem drwin ze względu na niezbyt zamożne pochodzenie i że byłem nieco gruby. Taka fobia społeczna od czasów szkoły została mi do teraz, a mam 26 lat. Od zawsze również zamartwiałem się o zdrowie mojej rodziny, szczególnie babci z którą jestem bardzo związany, ale nigdy szczególnie nie zamartwiałem się o swoje własne zdrowie, bo czułem się generalnie dobrze, albo wiedziałem, że coś wynika z nerwów/stresu. Później miałem swoją pierwszą dziewczynę, z którą się nie ułożyło, mocno przeżyłem to rozstanie, w międzyczasie zmieniłem kierunek studiów i myślałem, że życie mi się wali, ale wziąłem się w garść i naprawdę nieźle się ogarnąłem. Przez pewien czas nawet leczyłem się psychiatrycznie zażywając Andepin na taką nerwowość i rozdrażnienie i lekkie stany depresyjne. Po tym przez kilka lat nie zamartwiałem się aż tak, miałem nieco wyższą samoocenę, studiowałem 2 kierunki i pracowałem, miałem nieustanną chęć rozwoju. Rok po roku pochowałem moich dziadków, co trochę wpędziło mnie w takie myślenie o chorobach i śmierci. Cały koszmar związany z moim obecnym stanem zaczął się w październiku ubiegłego roku i to można powiedzieć przez własną głupotę. Gdy wszedlem do wanny zobaczyłem na dużym palcu u nogi czarno-bordową pręgę na niemal całą szerokość palca. Pomyślałem, że pewnie to krwiak po squashu lub piłce na której byłem niedawno. Zaczął odchodzić paznokieć, ale pod spodem był drugi (paznokcie często mi odchodziły prze granie w piłkę i to się zdarzało), jednak ta pręga była ewidentnie jeszcze pod spodem. Oczywiście, pierwsze co zrobiłem wpisałem co to może być w internet i tu nie ma chyba zaskoczenia, że wyskoczył mi czerniak złośliwy i zostało mi parę tygodni może miesięcy życia... Byłem w takim stresie, że nie wiedziałem co mam robić. Przez kilka dni ludzie w pracy oraz obecna narzeczona pytali mi się co mi się dzieje, oczywiście mówiłem, że nic wszystko w porządku i starałem się z całych sił przy nich zachowywać normalnie. Nie mogłem się kompletnie na niczym skupić, byłem w takich nerwach i w dalszym ciągu dzień w dzien pisałem nowe zapytania do google co to może być.. Zamiast głupi pójść do lekarza, który pewnie od razu by mnie uspokoił. Czekałem 2 tygodnie w takim stanie i obserwowałem co się będzie z tym działo, bo przeczytałem w internecie, że jak się będzie przesuwało wraz ze wzrostem paznokcia to oznacza krwiaka, a jak nie to.. czerniak. Po dwóch tygodniach euforia, ogromny kamień spadł z serca zauważyłem, że ta pręga nieco się przesunęła do góry. Będę żył! :D Powiedziałem w końcu tylko narzeczonej co odwalałem przez te 2 tygodnie i czym to było spowodowane. Przez kilka dni było super, czułem się świetnie (to już był listopad), ale nagle językiem wyczułem przy dziąśle małą kulkę... Pierwsze co: objawy do internetu - raki dziąsła, ziarniniaki cuda na kiju. Znowu wpadłem w jakąś spiralę strachu. Poszedlem do dentysty na przegląd niby i zapytałem ze strachem na końcu co to może być, dentystka mówi, że to niepokojące i powinienem iść do chirurga. Znowu byłem w takim strachu, że nie mogłem się skoncentrować na nicyzm. Zrobiłem RTG zębow poszedłem do chirurga pod pretekstem konsultacji o usunięcie ósemek (które ta dentystka też zasugerowała usunąć. Na końcu wizyty zapytałem o tę maleńką kulkę, a chirurg powiedział, że na zdjęciu nic nie ma niepokojącego i może to od kamienia się zrobiło, bo miałem bardzo duży nad tym i tylko obserwować. Nie przekonało mnie to, cały czas macałem to językiem i się nakręcalem, oczywiście kilkanaście razy na dzień wklepując w google co to może być. Potem trochę się uspokoiłem i olałem to, jednak znów po paru dniach zaczałem szukać po całym ceiel nowych chorób, obserwowałem swoje pieprzyki, wmawiałem sobie, że mam nowe i to jakiś czerniak pewnie znowu. Patrzyłem na swoje zdjęcia z wakajci i patrzyłem czy mam te same w tych samych miejscach, no kompletna paranoja... W międzyczasie chciałem się w końcu oświadczyć mojej dziewczynie i kupiłem pierścionek zaręczynowy, żeby wręczyć jej go na Cyprze, na który się wybieraliśmy na początku grudnia. Tutaj miał być mój pierwszy lot samolotem, co dodatkowo mnie stresowało i sam stres zaręczyn, czy powie tak :D Na początku grudnia parę dni przed wylotem był u mnie mój kolega i gdy poszedł miałem się wybrać po dziewczynę samochodem, bo wracała z uczelni, jednak w pewnym momencie dostałem ataku czegoś strasznie dziwnego, jakby panicznego lęku, niepokoju, serce zaczęło mi walić jak oszalałe, natłok mysli, zimne ręce, nogi jak z waty,dostałem lekkich zawrotów głowy i jakby uczucia zapadania, jakbym miał za moment umrzeć. Byłem pewien, że to zawał, w tym czasie próbowałem za wszelką cenę się uspokoić mówiąc coś do babci i mamy, jednak w taki sposób, żeby wyglądało to na naturalne i nic mi się nie działo. Po kilku minutach to ustąpiło, jednak dalej czułem lęk co to było. Przeczytałem w internecie o atakach paniki i niemal wszystkie objawy się zgadzały, dodatkowo nastąpiło to w okresie długotrwałego stresu. Parę dni później dzien przed wylotem znów dostałem ataku paniki, tym razem w pracy. Przez cały ten cas bałem się wchodzić do sklepu, chodzić do pracy, słuchać mojego ulubionego rocka, bo wpędzało mnie to w niepokój. Za dużo świateł w markecie również wyzwalało we mnie niemalże atak paniki. W pewnym momencie w pracy czułem, że musze wstać od biurka, znów poczułem taki natłok myśli, serce znów zaczęło walić i znowu po paru minutach się to upokoilo. Modliłem się, żeby tylko w samolocie takiej akcji nie odwalić. Jakoś przeżyłem ten lot, ale siedziałem jak na szpilkach, miałem całe ręce mokre, najważniejsze jednak, że nie dostałem ataku paniki. Odreagowało to jednak dzien później, dostałem to na wakacjach i siedziałem cały czas na balkonie, bo myślałem, że będąc na zewnątrz się nie udusze i nie dostanę tego "zawału"... Później, gdy już skupilismy sie na zwiedzaniu nie dostawałem żadnych objawów, przy locie powrotnym też już było nieco lepiej. Myślałem, że koszmar się skończył, tydzień po powrocie jednak znów w pracy dostałem ataku paniki. I tak ta częstość trochę zmalała od tego czasu, bo trochę wziąłem się w garść, jednak cały czas wyszukiwałem nowych chorób i żyłem w poczuciu niepokoju. Jeszcze dużo by tu pisać, co mi się działo w tym czasie i czego ja to nie wyszukiwałem. W styczniu postanowiłem pójść na badania krwi i moczu - wszystko jak w podręczniku. Internistka dała mi skierowanie do psychiatry, ale nie skorzystałem. Przez jakieś 2 tygodnie po tym na tyle mnie to uspokoiło, że czułem sie naprawdę świetnie, ale potem znowu atak paniki z niczego w pracy.. Miałem wrażenie, że na czym się skupiam to po pewnym czasie zaczyna mnie boleć, albo gdy skupiałem się na mięśniach to one drgały. I tak ataki paniki już nie są takie częste, ale ciągle czuję w takim uczuci niepokoju, czasem mam zwiększony puls, czuję się ciągle zmęczony i straciłem chęć do życia, rozwoju, nie mogę się na niczym dłużej skupić, jestem bardzo apatyczny i wycofany szczególnie w stosunku do ludzi z pracy. Przed październikiem naprawdę czułem się dobrze. Raz miałem tylko coś na wzór ataku paniki kilka lat temu po oglądnięciu jakiegoś chorego filmu (chyba Ludzka Stonoga 3). Czy jest jakaś możliwość by sobie z tym poradzić bez brania leków? Bardzo proszę o słowa wsparcia, zacząłem czytać ksiązkę Bourne'a o lęku oraz historie innych osób, ale chyba potrzebuję takich słów skierowanych bezpośrednio do mnie co robić i dodania trochę otuchy... Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie odpowiedzi i za to, że ktoś wytrwał do końca czytania tych wypocin :)
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

18 lutego 2019, o 14:10

Nerwica...Sluchales nagrań? Tam jest wszystko wyjaśnione.. I sposoby radzenia sobie...
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

18 lutego 2019, o 14:48

Przede wszystkim nie wolno Ci czytac Google i stawiać diagnozy. Wiem co mówię też borykam się z hipochondria.. Od diagnoz jest lekarz
ODPOWIEDZ