Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Hipochondria - jak logicznie podejść do tego wszystkiego?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

30 lipca 2020, o 13:54

Cześć wszystkim!
Jeżeli ktoś wyszedł z hipochondrii, to proszę o jakąś sensowną poradę, bo odbija mi już do reszty :D Poniżej opiszę co i jak.

Jestem wkręcony po uszy w hipochondrię i to na tyle grubo, że aż ciężko mi na chwilę obecną pomyśleć o tym, że mógłbym żyć w inny sposób. Straszaków miałem już przez ostatnie 5 lat dziesiątki, jak nie setki, ale z każdym sobie jakoś w miarę poradziłem. Hipochondria złapała mnie w momencie, gdy w moim życiu było już przejaśnienie, ale zmarło kilka osób w moim otoczeniu, jakichś znajomych itp. I nie mówię tu o 85-letniej cioci czy prababci, tylko normalnych, na pozór zdrowych i młodych osobach.

Jestem idealnym przykładem takiego powiedzonka, które kiedyś wygłosił Wiktor, a mianowicie "znam te wszystkie divovicowe bajery, ryzykowanie i akceptację, ale nic mi to nie daje". Jak miałem mocne lęki przed podchodzeniem do okien, to się wkur***em już do tego stopnia, że pojechałem na miasto szukać starych wieżowców, wjeżdżałem na 10 piętro, otwierałem okno na klatce i obserwowałem to, jak się w mojej głowie gotuje. Tylko że w przypadku obaw o zdrowie kompletnie nie wiem jak do tego podejść logicznie. No bo trzymając się faktów, to wiesz o tym, jesteś na 100% przekonany, że od nerwicy nie dostaniesz jakiegoś załamania świadomości i nie zrobisz czegoś, czego nie chcesz. Wiem o tym, że jeżeli trzymam nóż i mam chore myśli o wbiciu sobie go w oko, to to są chore myśli, nic się nigdy nie stanie, trzeba to zaakceptować i koniec kropka. Niemniej jednak w przypadku zdrowia, to to ryzykowanie już nie jest tylko "mentalnym ryzykowaniem" i nie jest to ryzykowanie w 100% bezpieczne, bo nie ma chyba osoby na świecie, która może w 100% być pewna, że jest zdrowa i nic się tam złego w organizmie nie dzieje.

Nie jestem w stanie puścić tej kontroli, ponieważ jest tak dużo chorób i różnych przypadków, że po prostu nie mogę być pewnym, że mi nic nie grozi. Wiem, że to jest błąd w podejściu, bo po prostu "normalny" człowiek o tym tyle nie myśli, ale ja się właśnie zastanawiam jak to możliwe, że normalny człowiek nie dba o swoje zdrowie, czyli o wartość największą na świecie, bo bez zdrowia nie ma życia, czyli przestajemy istnieć. Jak podejść do tego logicznie? Pomyślałem, że zrobię wszystkie badania świata i mi przejdzie, ale na chwilę obecną zrobiłem już chyba taki pakiet, że pewnie jestem w 10% najbardziej przebadanych ludzi na świecie, a nadal mam mnóstwo somatów, jakieś zalewające poty w nocy, uczucie spuchniętych pach (somat po nocnych potach i wkręcaniu sobie chłoniaka), do tego bóle oka i przeróżne inne rzeczy. Ostatnio mnie piekło w jamie ustnej, miałem też leciutkie takie jakby paseczki krwi w ślinie. Do tego na kolanie wyskoczyły jakieś białe kropki, nie wysypka, tylko pod skórą tak jakby. Na drugi dzień jeździłem po mieście w jakimś hipochondrycznym amoku i szukałem apteki, żeby zrobić sobie szybki test na cukier z krwi, ale dowiedziałem się, że bez przyrządu do pomiaru i tak nie zrobię. Gdzieś wygooglowałem, że cukrzyca typu 2 to coś tam na skórze, suchość w jamie ustnej i infekcje moczowe (miałem przecież bakterie w moczu). Jak to połączyłem w całość to odbiło mi do reszty, ale się jakoś ocnkąłem. Znalazłem badanie z listopada, ze cukier był w normie i mi przeszło. Tak więc lękowe podejście jest jak najbardziej aktywne i ja jestem totalnym świrem na tym punkcie, co oczywiście widzę, ale nie umiem sobie tego poukładać w głowie. Poniżej lista badań, które zrobiłem w przeciągu ostatniego roku:

- 2x morfologia krwi, w lutym ostatni raz + OB
- badania hormonalne, tsh, testosteron i te wszystkie fta, ft coś tam
- markery nowotworowe CEA, CA-19-9, PSA
- rezonans magnetyczny głowy + metoda angio (w celu wykrycia tętniaka)
- usg jamy brzusznej
- dermatolog (badanie pieprzyków)
- urolog (usg wszystkich męskich spraw)
- badanie ogólne moczu
- badanie kału na krew utajoną, helikobakter i kalprotektynę

Wszystko wyszło mi dobrze, oprócz jakiejś niewielkiej, mikroróżnicy w morfologii przy jakimś RDW oraz pojedyncze bakterie w moczu. Reszta bez zarzutów. Do tego na co dzień czuję się bardzo dobrze, normalnie jem, śpię i oprócz nerwicy i somatów nic mi nie jest. I teraz kilka faktów, bo może takich faktów wystarczyłoby mi się trzymać. Czy jest to możliwe, abym ja faktycznie był na coś chory? Czy jesst to fizycznie możliwe, że mam jakąś poważną chorobę a morfologia i OB tego nie pokazały, albo że ona rozwinęła się bardzo szybko i morfologia była w lutym, a ona rozwinęła się np. od marca? Oczywiście ja wiem, że raczej nic mi nie jest, ale czy w ogóle jest to fizycznie możliwe? No bo jeżeli ktoś się boi, że od nerwicy np. dostanie szału i zabije swoją rodzinę, to jest to FIZYCZNIE NIEMOŻLIWE i wystarczy, aby on się z tym logicznie pogodził. Czy jest to możliwe, abym po prostu ogarnął swoją hipochondrię logicznymi faktami, w sensie znalazł sobie lekarza, który mi jasno powie co trzeba badać co jaki czas, aby wiedzieć co w trawie piszczy. Mi naprawdę nie przeszkadza wyrzucenie 2/3 tysięcy co roku na badania, jakbym mógł za jednym zamachem pójść i w jednym miesiącu ogarnąć wszystko co trzeba.

Dajcie znać co o tym myślicie, jak Wy wyszliście z hipochondii i przede wszystkim jak podchodzicie logicznie do tego, że coś może się wam dziać, a wy o tym nie wiecie. No bo może. Co chwilę dostaję jakieś tam powiadomienia z siepomaga, zawsze jakąś dychę wyślę jak mam, ale po prostu widzę, że ludzi dotykają takie rzeczy i to totalnie "z dupy", no bo nikt się przecież nie spodziewał, miał 25 lat i nagle rak.
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

30 lipca 2020, o 14:16

Ryzykowanie to nie jest posiadanie pewności na 100 %, bo taka nie wystąpi nigdy i nigdzie i w żadnym wypadku. Gdyby tak było to nie nazwał tego by Vic ryzykowaniem, właśnie na tym polega cała ta rzecz aby mimo istniejącej niepewności w wypadku hipochondrii dać sobie spokój z nieprawidłowo powtarzanymi badaniami, ignorować myśli związane z chorobami a na obawy ryzykować. Można sobie ustalić ilość badan wykonywanych raz na jakiś czas zgodnie z tym co zaleca medycyna i to wszystko. Do tego nauczyć się więcej racjonalizacji a następnie przepuszczania myśli o chorobach jako efektów zaburzenia.
Tak naprawdę kropka. Nie ma tu nic innego :) Jeśli jednak koniecznie chcesz podążac za myśleniem nigdy nie ma pewności i badania powtarzać, to pogódź się z hipochondrią bo tu nie ma niczego pomiędzy.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
WillBeBetter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2020, o 08:20

30 lipca 2020, o 14:40

Uśmiechnąłem się czytając Twój post, bo ja z moimi lękami często sobie myślałem, jak to "lepiej i łatwiej" mają ludzie, którzy martwią się o zdrowie, niż tak jak ja o sprawy materialne, o to, że popadnę w długi i będę nędzarzem do końca życia. Twój post czytałem trochę jak schemat, tego co ja przeżywam i myślę, ale w sprawach nie związanych ze zdrowiem.

A co do reszty zgadzam się z przedmówcą :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

30 lipca 2020, o 16:06

Zapraszam Cię tutaj: hipochondria-przydatne-materia-odburzaniu-t11138.html

Ja korzystałam dużo z tych materiałów i ćwiczeń.

Przez zaburzenie plus inne negatywne doświadczenia w temacie zdrowia masz już zniekształcone przekonania nt zdrowia i chorób, które są potem też źródłem myśli lękowych dot. chorób (pomijając stan zagrożenia). I dlatego trzeba by pracować nad zmianą właśnie tych przekonań.
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

30 lipca 2020, o 17:28

Nie wiem czy ja dobrze zrozumiałem :D czyli chciałbyś się z tym pogodzić dopiero kiedy będziesz miał MEGA PEWNOŚĆ że fizycznie to czy owo nie jest możliwe? ::D no to to każdy by w swojej obawie tak chciał :)
Czy to z przekonań czy mechanizmów zaburzenia, wychodzenie wygląda tak samo i jest to poddawanie się obawie i to żeby zrozumieć i poddać się temu, że kontroli i pewności na 100 procent nie uzyskasz nigdy a wątpliwości jak im pozwolisz będą zawsze.
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

30 lipca 2020, o 18:36

Nie chodzi mi tu o to, aby mieć stuprocentową pewność, bo takiej nigdy nie będzie, tylko ryzykowanie mentalne, o którym się mówi na forum, jest trochę inne w przypadku hipochondrii. Oczywiście, że dla każdego jego własne obawy to coś, co w odczuciu jest bardzo realne, jednak zastanówmy się logicznie, kompletnie wyłączając nasze osobiste lęki i emocje co jest prawdopodobne, a co nie. To, że osoba w nerwicy natręctw przestanie liczyć literki w wyrazach i niezbadana siła z nieba zrobi jej krzywdę, czy to, że po prostu, jak każdy człowiek możesz mieć problemy zdrowotne, które będziesz ignorował "ryzykując". I nie chodzi mi o to, aby pokazać, że hipochondryk ma gorzej czy coś w tym stylu, bo każdy z nas odczuwa swój lęk bardzo mocno, ale logika i racjonalizowanie to także ważne kwestie. Celem wpisu było bardziej zastanowienie się logiczne jakie badania człowiek w hipochondrii powinien robić i co jaki czas, aby mieć ten fundament, na którym wtedy może ryzykować. Bo ryzykowanie takie w ciemno, to już jest ryzykowanie prawdziwe, a nie tylko mentalne. Jestem po prostu ciekawy ile osób w nerwicy ryzykowało na objawy, a po prostu po czasie dowiedzieli się, że to nie były objawy nerwicy, tylko rozwijał się im w organizmie jakiś syf.

Chodziło mi tu po prostu o racjonalne ogarnięcie tematu hipochondrii, czy może np. ktoś interesował się medycyną na tyle, aby wiedzieć co i co jaki czas badać, aby na tym opierać dalszą pracę nad stanem emocjonalnym. Bo jeżeli jakiś lekarz by rzucił okiem na moje wyniki i powiedział, że to i to nie jest możliwe fizycznie, a to i to wypadałoby badać co jakiś czas, to myślę, że zmieniłoby to bardzo mocno moje nastawienie do zdrowia i byłbym w stanie akceptować złe samopoczucie jako objaw nerwicy. A tak czuję się, jakbym kompletnie nad niczym nie miał kontroli i tylko ślepo powtarzał schematy nerwicowe, aby mieć poczucie, że niby nad tym panuję, a na chwilę obecną wiem, że jestem w totalnej dupie jeśli chodzi o działanie na tym konkretnym przykładzie, bo nie wiem co mam robić.
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
Awatar użytkownika
WillBeBetter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2020, o 08:20

30 lipca 2020, o 19:43

Mogę się założyć, że nawet jakby taki lekarz, nawet profesor, spojrzał na Twoje wyniki i powiedziałby Ci co i jak, to po kilku dniach, przy jakiś objawach zacząłbyś podważać jego profesurę, bo to przecież tylko człowiek i mógł się pomylić.

W nerwicy zawsze będziesz sobie tłumaczył, że Twoje lęki są trochę ważniejsze niż inne. Dałeś przykład z literkami - Tobie wydaje się błahy, ale osobie, która ma z tym problem na prawdę wydaje się, że stanie się coś złego jeśli tego nie zrobi, tak jak Tobie wydaje się, że od strzykania w boku rozwinie się śmiertelna choroba.

Ja martwię się wieloma rzeczami, np. że w drodze na wakacje zepsuje mi się samochód, będę musiał ponosić z tego powodu duże koszty, moje wakacje będą nieudane.. i z pewną dozą pewności mogę powiedzieć, że poziom naszego lęku jest zbliżony lub nawet taki sam, bo nerwica wie, gdzie są Twoje czułe punkty i w nie uderza. Tobie i wielu osobom pewnie będzie się wydawało to dziwne, jak można martwić się o takie rzeczy.. a no można..
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

30 lipca 2020, o 20:56

Rozumiem o czym mówisz, sam napisałem o tym, że każdy swoje prywatne lęki traktuje jako te najcięższe i pewnie tak jak mówisz - poziom odczuwania stresu i lęku jest u nas taki sam, pomimo że zepsute auto, a śmiertelna choroba, to raczej nieporównywalne rzeczy. I to nie tak, że umniejszam twoim lękom, ale no raczej ciężko nie przyznać tu racji. Sam chyba wolałbyś, aby zepsuł Ci się samochód, niż np. jelita ;)

Co do osób z nerwicą natręctw to także nie chodziło mi tu o pokazanie błahości ich problemu. Chodziło mi tu tylko o to, że pewne lęki można sobie racjonalizować i podchodzić do nich logicznie. I tutaj także ciężko się nie zgodzić - choroba jest po prostu możliwa, a nawet prawdopodobna, bo ludzie tych chorób dostają. Grom z jasnego nieba czy kara boska po niewypełnieniu natręctwa to rzecz absurdalna i irracjonalna. Lęk także jest irracjonalny i bezsensowny, ale wydaje mi się, że kwestie ryzykowania, tak na chłopski rozum, ciężej jest podjąć w tych sytuacjach, w których poziom ryzyka racjonalnie jest chociaż trochę wyższy niż 0. Współczuję każdemu z nerwicą natręctw, bo pewnie czujemy się wszyscy tak samo i lęk działa w ten sam sposób, ale wydaje mi się, że nawet osoba w nerwicy natręctw gdzieś tam świadomie, głęboko w sobie wie, że to wymysł nerwicy. Ja już nawet świadomie i logicznie nie mogę tego stwierdzić, bo nie mam pojęcia co się dzieje z moim organizmem i skąd te objawy somatyczne co chwilę.
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

30 lipca 2020, o 21:58

Ja mam to samo z hipochondria i też nie mam złotego środka.. Wiem na pewno że nie wolno googlowac bo tak robiąc nigdy się jej nie pokona.. Po drugie możesz się przebadać wszerz i wzdloz a pójdziesz ulica i wpadniesz pod samochód.. Mi terapeutka powiedziała kiedyś że trzeba zaakceptować niepewnośc, nigdy nie masz 100 % gwarancji że będziesz zdrowy..
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

31 lipca 2020, o 10:20

Z googlowaniem jest ten problem, że ja już się swoje nagooglowałem i teraz nie muszę tego robić, a i tak znam wszystkie objawy wszystkich chorób. Zwykły ból nogi czy ręki ja już umiem odruchowo dopisać do kilku chorób, bo niestety znam definicje i objawy tych chorób.
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

31 lipca 2020, o 21:05

zbigniewcichyszelest pisze:
31 lipca 2020, o 10:20
Z googlowaniem jest ten problem, że ja już się swoje nagooglowałem i teraz nie muszę tego robić, a i tak znam wszystkie objawy wszystkich chorób. Zwykły ból nogi czy ręki ja już umiem odruchowo dopisać do kilku chorób, bo niestety znam definicje i objawy tych chorób.
Mimo to trzeba przestać googlowac.. I jak pojawi się kolejna wymyślona diagnoza to obalaj ta myśl że to jest powtarzany schemat nie zaś rzeczywistośc.. I powiedzieć sobie ze nie każdy somat jest zaraz nieuleczalna choroba.. Są też pośrednie schorzenia a i też objawy nerwicowe.. Trzeba tak robić za każdym razem a wtedy wyrabia się nowy nawyk..
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

2 sierpnia 2020, o 18:05

zbigniewcichyszelest pisze:
30 lipca 2020, o 18:36
Nie chodzi mi tu o to, aby mieć stuprocentową pewność, bo takiej nigdy nie będzie, tylko ryzykowanie mentalne, o którym się mówi na forum, jest trochę inne w przypadku hipochondrii. Oczywiście, że dla każdego jego własne obawy to coś, co w odczuciu jest bardzo realne, jednak zastanówmy się logicznie, kompletnie wyłączając nasze osobiste lęki i emocje co jest prawdopodobne, a co nie. To, że osoba w nerwicy natręctw przestanie liczyć literki w wyrazach i niezbadana siła z nieba zrobi jej krzywdę, czy to, że po prostu, jak każdy człowiek możesz mieć problemy zdrowotne, które będziesz ignorował "ryzykując". I nie chodzi mi o to, aby pokazać, że hipochondryk ma gorzej czy coś w tym stylu, bo każdy z nas odczuwa swój lęk bardzo mocno, ale logika i racjonalizowanie to także ważne kwestie. Celem wpisu było bardziej zastanowienie się logiczne jakie badania człowiek w hipochondrii powinien robić i co jaki czas, aby mieć ten fundament, na którym wtedy może ryzykować. Bo ryzykowanie takie w ciemno, to już jest ryzykowanie prawdziwe, a nie tylko mentalne. Jestem po prostu ciekawy ile osób w nerwicy ryzykowało na objawy, a po prostu po czasie dowiedzieli się, że to nie były objawy nerwicy, tylko rozwijał się im w organizmie jakiś syf.

Chodziło mi tu po prostu o racjonalne ogarnięcie tematu hipochondrii, czy może np. ktoś interesował się medycyną na tyle, aby wiedzieć co i co jaki czas badać, aby na tym opierać dalszą pracę nad stanem emocjonalnym. Bo jeżeli jakiś lekarz by rzucił okiem na moje wyniki i powiedział, że to i to nie jest możliwe fizycznie, a to i to wypadałoby badać co jakiś czas, to myślę, że zmieniłoby to bardzo mocno moje nastawienie do zdrowia i byłbym w stanie akceptować złe samopoczucie jako objaw nerwicy. A tak czuję się, jakbym kompletnie nad niczym nie miał kontroli i tylko ślepo powtarzał schematy nerwicowe, aby mieć poczucie, że niby nad tym panuję, a na chwilę obecną wiem, że jestem w totalnej dupie jeśli chodzi o działanie na tym konkretnym przykładzie, bo nie wiem co mam robić.
Na temat racjonalnego ogarnięcia tematu hipochondrii wskazałam Ci już pomocny wątek, ja dzięki tym ćwiczeniom właśnie i pracy w ramach terapii racjonalnie ten temat ogarnęłam. Jak pisałam, tutaj potrzebujesz pracy szerszej, w tym nad przekonaniami dotyczącymi zdrowia i chorób.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

2 sierpnia 2020, o 20:12

A moim zdaniem rozwiązaniem będzie to, co już pisałem wcześniej plus to co Vic napisał w swojej historii i nazwał chyba priotytetem czy jakoś tak, czyli nie możesz jedną nogą siedzieć w kontrolowaniu i jednocześnie kontroli puścić. W tym wypadku nerwicę uznaj za swoją główną chorobę a celem głównym wyjście właśnie z niej, bo jeśli to nie jest priorytetem, to każdy ból głowy będzie ważniejszy a wtedy jak masz wyjśc z hipo? To jest ta logika właśnie i najbardziej potrzebujesz popracować nad puszczeniem chęci kontrolowania.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
ODPOWIEDZ