Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

hej. ktos chce popisac????

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

17 czerwca 2018, o 15:22

Hej. Ja nerwice mam od dzieciństwa. Chce ktos popisać z osób częściowo odburzonych? Pisze "częściowo odburzonych" bo czytajac niektóre "ciężkie" posty troche sie doluje. Chodzi mi o różne tematy np terapia, wyjaśnienie pewnych kwestii nn i inne.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Awatar użytkownika
Lucky*
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 27 maja 2018, o 20:52

17 czerwca 2018, o 19:28

Ja nie jestem odburzony, ale idę dobra droga. Chętnie pogadam 😉
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

17 czerwca 2018, o 19:45

nerwowa24 pisze:
17 czerwca 2018, o 15:22
Hej. Ja nerwice mam od dzieciństwa. Chce ktos popisać z osób częściowo odburzonych? Pisze "częściowo odburzonych" bo czytajac niektóre "ciężkie" posty troche sie doluje. Chodzi mi o różne tematy np terapia, wyjaśnienie pewnych kwestii nn i inne.
Jeśli masz jakieś wątpliwości to pisz. Co np niewiesz albo zrozumieć byś chciała lepiej?
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

18 czerwca 2018, o 15:12

Nie wiem sama od czego by tu zacząć. Bierzecie leki? Chodzicie na terapie? Ja brałam leki swojego czasu "anafranil" przez pierwsze 3dni myślałam, ze umrę. Caly czas bylam napięta i miałam straszne zawroty głowy z atakami paniki. Później przeszly. Odstawilam leki po 2 latach, bo chciałam zajść w ciążę. Po porodzie wrócili wszystko. To juz 9 miesięcy sie znowu mecze. Prawdziwym przebudzeniem okazalo sie to forum chociaż dalej zawierzam nn. Na terapie chodzę juz z 6 lat. Moja pierwsza terapeutka nie kazala brać mi leków. Druga zalecala. Terapia w moim wypadku jest ok jezeli chodzi o sprawy bieżące z mojego zycia, ale nie wyjasnila mo mechanizmów nerwicowych ani jak sobie radzić z obrazami czy myślami.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
p.karnia1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 989
Rejestracja: 13 listopada 2016, o 11:28

18 czerwca 2018, o 15:37

A na jaką chodzisz terapię? Zakładam że psychodynamiczna skoro trwa tyle czasu? Może warto spróbować poznawczo behawioralnej, zawsze jakaś odmiana, a ona jest bardzo polecana w nerwicy natrectw
Per aspara ad astra
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

18 czerwca 2018, o 15:43

Sama nie wiem na jaka chodzę. Tzn pytalam kiedys i chyba to ta psychodynamiczna. Polega na tym, ze terapeutka sama nic nie mówi tylko mnie wspiera w wyborach. Nie tlumaczyla mi za dużo o nerwicy. Jezeli chodzi o zmianę terapii to nie ma takiej opcji, gdyż w naszej poradni tylko ta pani jest obecnie. Kiedys byla jeszcze jedna i na początku do tamtej chodziłam ale się wyprowadziła.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
p.karnia1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 989
Rejestracja: 13 listopada 2016, o 11:28

18 czerwca 2018, o 15:47

Ale skoro trwa 6 lat a nerwica jest taka jaka była to po co tam chodzisz? Żeby zapełnić Pani grafik? Czasami relacja jest zła, nurt nieodpowiedni, skoro terapia przez 6 lat nie opracowała z tobą problemu to ja uważam osobiście że jest do niczego i warto by było pomyśleć nad zmianą :)
Per aspara ad astra
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

18 czerwca 2018, o 15:58

No ja tez tak czasem mysle, ale tak jak pisałam pomaga mi w innych aspektach życiowych i igolno rozwojowych. Chodziłam na terapie do dwóch kobiet i łącznie miałam roczna przerwę. Uważam, ze warto" dopóki mnie nie wygna" rozmawiać z psychoterapeuta. Wyjaśnia i wyjaśniła mi wiele spraw i to ważne, by poznać troche siebie. No ale jesli chodzi o nn, to troche slabo to wychodzi. W większości to tez moja wina, bo to ode mnie w sumie zalezy czy z tego wyjde czy dalej będę wkolko latać i opowiadać kolejne objawy oczekując zapewnień, ze nic takiego sie nie stanie.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

18 czerwca 2018, o 16:09

To tez jest tak, ze ja nie mam z nikim o tym pogadać. Do mnie wszyscy przychodzą po poradę i sie zwierzaja a ja nikomu o sobie nie mowie. Ja jestem taka osobą ktora nie wyda a mnie otaczają takie osoby, które wszystko przenoszą. I wiele razy mam tak, ze jak komuś cos powiem to to później krąży. Albo boje sie, ze sie wyda i później caly czas o tym mysle. Jedyna zaufana mi osoba jest terapeutka.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
p.karnia1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 989
Rejestracja: 13 listopada 2016, o 11:28

18 czerwca 2018, o 16:19

No rozumiem, ale poszłaś do terapeutki bo nie
masz z kim pogadać czy z konkretnym problemem w którym miała ci pomóc? Fajnie że widzisz w niej oparcie ale jeszcze fajniej by było jak byś z tego miała jakąś korzyść a nie stała w miejscu. Fajnie ze ktoś słucha co mówimy, ale nie było by jeszcze fajniej jak by ktoś oprócz słuchania aktywnie włączył się w dialog, dawał porady, sugerował co robic z tą twoją nieśmiałościa, pomógł zrozumieć mechanizm u uświadomić ci np ze ten lęk przed rozmową z ludźmi to tylko twoje podejście? Dać na to argumenty i pokazać jak można żyć lepiej? Terapia dynamiczna jest bardzo dobra ale to zależy od przypadku, skoro się przeciąga bez pożądanego skutku czasami oznacza że nie tędy droga, można chodzić i 10 lat i wyszukiwać konfliktów wewnętrznych bo zawsze się takie znajdą, ale to tak wkoło w Macieju. A przecież trzeba iść do przodu :)
Per aspara ad astra
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

18 czerwca 2018, o 16:27

Masz racje. Ja poszłam na terapie jak mnie zlapalo pozadnie tzn. Objawy staly sie na tyle uciążliwe, ze doszlo do mnie ze mam nn. Tzn straszne myśli powodujące jakby wstrzs w środku i ogromny lek. Wymioty i brak laknienia powodujące pobyt w szpitalu z powodu odwodnienia. Poranne walenie serca i ataki paniki. Po oswojeniu sie z mysla , ze to nerwica popedzilam do terapeuty. Tak jak pisałam miałam ja od dzieciństwa do czego doszlam w trakcie terapii. NP jak syn sie urodził to uwagę skupilam na sobie poprzez kontrolowanie tego co i ile jem. Miałam przez to niedowagę ( często w dzieciństwie słyszałam, ze jestem gruba, choc ja uwazalam, ze dobrze wyglądam). Później kontrola i obawy przerzucily sie na syna, doszly studia i ciągle obawa, ze sobie nie poradzę. Skonczylam licencjat na 5 ale kosztowalo mnie to tak dużo, ze to moje apogeum nastąpiło we wrześniu przed pójściem na magisterkę.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

18 czerwca 2018, o 16:40

Po lekach niby bylo lepiej, ale dalej nie miałam wiedzy....nie rozumiałam wielu spraw. W miedzy czasie poszłam na praktykę studencka k po niej dostałam umowę o prace. Na studia dojezdzalam 100 km i zdazalo sie tak, ze cala drogę miałam zawroty głowy lub kulo mnie serce. Takze u mnie te leki czy objawy sie zamieniają. W pracy bylo super. To byla moja pierwsza praca i czułam się spelniona. Dopóki nie dostałam dodatkowej funkcji z taka jedna panią. No i zaczął sie mobbing. Doprowadził do tego, ze ja się bałam jak ona oddychala czy słyszałam jej kroki. Caly czas sie trzeslam. Poszłam na 3 dni na zwolnienie lekarskie. Niby mnie przeniesiono do innego pokoju ale lek nie mijal. Ile razy można sie rozplakac przez kogoś z pracy. W ogule jakas masakra tym bardziej, ze ja jestem uważana za silna babke, taka od cholery co się niczego nie boi i wszystko zalatwi. Rozmawialam wtedy z taka terapeutka co u nas w pracy miała kilka godzin dla petentów. Od razu mnie rozszyfrowala, ze to chodzi u mnie o relacje z mama i, ze terapeuta powinien mnie nauczyć sie pozbierać jak przez kogoś sie rozsypie. Roznawiala z moja kierowniczka i powiedziała, ze ja z ta kobieta nie powinnam sie nawet widywać w pracy. Takze rozsadzili nas ale praca byla wspolna. Nic to nie dalo. Ja dalej bylam od niej zależna, bo babka ponad 20 lat w zawodzie a ja 2. Byly pewne kwestie których nie wiedziałam i ona by mi nie chciała pomóc. Mówiłam kierowniczce, ze nie chce drugiej umowy itd. No ale ja dostałam. Zaszlam w ciążę. Miało byc fajnie, ale od poczatku okropne wymioty no i zwolnienie. Później ciągle szpitale. Prrzedwczesny poród i miesiąc w szpitalu. To byl dla mnie ogromny stres, który dal swoje owoce.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
ODPOWIEDZ