Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Hej, jestem nowa i wyzdrowiałam z nerwicy!

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Ahnesa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 8 października 2018, o 11:30

9 października 2018, o 21:33

Cześć,
śledzę to forum już długi czas, było dla mnie pigułką wiedzy, bo już długo zmagałam się z lękami, tak naprawdę w sumie z 14 lat. Na początku jak u każdego, nie wiedziałam co mi jest. Miałam predyspozycje do nerwicy lękowej, bo panowała u mnie w rodzinie, poza tym dorastałam w otoczeniu, które nie sprzyjało rozwijaniu się tylko odwrotnie. Dziś wiem, że przez konflikty wewnętrzne rozchorowałam się. Zaczęło się niewinnie od zwykłej anemii. Byłam słaba i musiałam brać leki w zastrzykach. Po pierwszej dawce zemdlałam i się zaczęło. Dosłownie jakby od tego momentu ktoś zrobił grubą krechę i zaczęło się pasmo nieszczęść. Czułam się źle po tym omdleniu (powinno być to normalne, w końcu miałam omdlenie i byłam słaba), ale ja zaczęłam analizować to złe samopoczucie, skanowałam swoje ciało tak dzień w dzień, a że leki miałam przyjmować przez 2 tyg to codziennie szłam na zastrzyk i codziennie miałam w głowie "a co jeśli znów zemdleje, znów będę się źle czuła itd."
No i złe samopoczucie oczywiście przychodziło z całym wachlarzem objawów. Codziennie było mi co innego, i dusiłam się i miałam gulę w gardle i cała masa różnych objawów, ciągle mdlałam- tzn tak mi się wydawało bo nigdy faktycznie nie zemdlałam, ale to był koszmar. Teraz widzę, że uspokoiło się wtedy, jak zajęłam się szkoła, obowiązkami. Wyciszyło się na chwilę. Potem gdy miałam trudniejszy okres, nasilało się, nie miałam oparcia w nikim, bo zamknęłam się w sobie. Miałam gościa, który do tego wykańczał mnie psychicznie (niech go szlag :D) i zabawa z nerwicą zaczęła się od nowa- tylko gorzej. Nie dałam rady i poszłam do psychiatry. Zapłakana oczywiście. Ona stwierdziła, że da mi leki wyciszające lęki, ale to nie nerwica. Leki brałam, było mi lepiej (albo tak mi się wydawało), ale nie był to szał. Poszłam do psychoterapeuty. Pomogła mi. Typowa terapia poznawczo- behawioralna. Czułam że żyję. Złapałam wiatr w żagle i to był świetny czas. Jazda zaczęła się za parę lat, jak nabrałam sobie za dużo na głowę. Dostałam pierwszego ataku paniki. Teraz pamiętam, że organizm dawał mi znaki wcześniej, żeby zwolnić, coś zrobić ze swoim myśleniem. Wtedy już samo oddychanie przeponą, ćwiczenia fizyczne nie pomagały już tak jak poprzednio. Czułam, że nie daję rady. Swój pierwszy atak paniki miałam podczas jazdy samochodem. Po tym zdarzeniu, przez rok nie byłam w stanie sama kierować. Pamiętam, że byłam pewna, że wariuję i jestem chora psychicznie. Miałam załamanie nerwowe. Potem było już wszystko: derealizacja, straszące myśli, ciągle bałam się że umrę, ale non stop pracowałam, czasem nie mogłam wstać z łóżka, myślałam, że mam depresje- dziwne jest mieć chęć do wstawania jak wali ci się świat no nie? Chyba w sumie ze 3-4 dni podczas tego stanu wzięłam wolne. Poszłam na terapię. Czekałam na wizytę chwilę, ale do dziś wspominam moją terapeutkę bardzo ciepło.Wydarła ze mnie wszystkie emocje i zapytała mnie: jak ty się chcesz dobrze czuć jak ty tak funkcjonujesz? Ty nie masz zaburzenia lękowego tylko zaburzenie myślenia. Dziś wiem, że to jedno łączy się z drugim, ale nie chciała mi dawać łatki choroby. Od tego czasu spotkałam masę osób, które mi pomogły i oczywiście to forum- dziękuję chłopakom za założenie go, bo im też zawdzięczam swój sukces i wiecie co? To że tyle czasu się pierniczyłam z wyzdrowieniem, to była tylko i wyłącznie moja wina. Miałam etapy użalania się nad sobą, jaka jestem biedna, że mnie to spotkało, potem bunt, dlaczego mnie to spotkało, żal za utraconymi latami itd. Prawda była taka, że miałam wszystko pomieszane, gdzieś się czegoś dowiedziałam, coś poczytałam, nie wszystko było dla mnie jasne. Kiedy czułam się ok, to było fajnie, jak miałam atak lęku, to zaraz załamka i tak wkoło. Za każdym razem zastanawiałam się czemu się nie udaje. Gdy zaszłam w ciążę 9 mc temu, bałam się i wcale nie byłam w super formie, mimo, że dziecko planowałam już jakiś czas. Sytuacja nowa, samopoczucie raczej kiepskie na początku no i zaczęło sie straszenie. Ciąża była zagrożona, trafiłam do szpitala. Spędziłam tam 6 tyg do rozwiązania i poród okazał się dla mnie tragiczny w skutkach, bo pozbył mnie posiadania większej ilości dzieci (więcej chociaż niż jedno), ja ledwo przeżyłam, mój maluch miał się dobrze. Po tym całym koszmarze wiecie czym się przejęłam? Tym, że po operacji po którejś dobie lekko zakręciło mi się w głowie i od razu myśl że zemdleje. Nonsens. Wróciłam do domu i pochłonięta obowiązkami, odsunęłam nerwicę na bok, a gdy lepiej się poczułam to od nowa zaczęło się analizowanie każdego bólu, straszące myśli, zakuło mnie w głowie- od razu tętniak, guz itd., pewnie umrę, zostawię dziecko. Zaczęłam się bać od nowa, bałam się zasypiać, że się nie obudzę, a przecież pracowałam nad sobą. Przecież przełamywałam lęk, a to nie odpuszcza. Dalej pracowałam, rozpisywałam każdą lękową sytuację, żeby mieć obraz w jaki sposób się straszę. Miałam już za sobą przeczytane książki "opanować lęk" i "pokonałem nerwicę". W ostatniej pan Grzegorz Szaffer napisał w jednym z rozdziałów mniej wiecej tak: boisz się własnych wyobrażeń. Skąd wiesz jak to jest mieć raka skoro go nigdy nie miałeś? Twoje wyobrażenia podsuwają te ciemne scenariusze. Gdybyś teraz np. miał/miała zawał serca- teraz to mówię ja :) to zdążyłabyś/zdążyłbyś się lękać? Nie. Ewentualnie bałbyś się tego co się dzieje, ale raczej nie. Lęk dotyczy tylko tego co sami sobie wyobrazimy. To zaczęło mnie przekonywać. Ale wrócę do moich strachów o umieraniu. Czułam sie wykończona tymi myślami. Niby wiedziałam, że są straszące ale nie mogłam sobie z nimi poradzić. Dialogowałam z nimi albo nadawałam im mniejszą wartość- przecież każdy umrze, nie jestem wyjątkiem, to tylko wyobrażenia. Miałam już taką złość na siebie, że tak marnuje sobie życie nerwicą, że powiedziałam dość. Do tego mój mąż powiedział mi raz tak: ledwo uszłaś z życiem przy porodzie a ty dalej wspominasz omdlenie i dręczysz się a tu miałaś tak realne zagrożenie. Coś mnie tknęło. Pękłam w środku. Naprawdę miałam śmierć za pasem, taką prawdziwą, a nie lękałam się wtedy. To czemu lękam się wyobrażeń? Coś dotarło. Tu polecam nagrania na you tube p. Dominika Waszek. Polecam przeglądnąć wszystkie nagrania, bo to dość ciekawe podejście do lęku. Ten pan w jednym z filmów powiedział jakoś tak, że jednym z 5 kroków do wyzdrowienia jest zaakceptowanie faktu, że to nam nigdy nie przejdzie. Jak to usłyszałam, wkurzyłam sie. Dosłuchałam do końca i wiem, że on ma rację. Jeśli weźmiesz pod uwagę, że masz nerwicę, że ona nie przejdzie to w tym momencie otwierasz się na akceptację, w tym momencie przyjmujesz ją z całym wachlarzem objawów. W końcu człowiek jest już tak zmęczony walką, że zaczyna ci być obojętne czy ten atak lęku przyjdzie, czy atak paniki nastąpi- bo tak naprawdę nic więcej się nie wydarzy oprócz złego samopoczucia. A złe samopoczucie też przecież przemija. Wiem, że to może brzmi głupio, polecam posłuchać tego pana, bo ja prawdopodobnie niejasno to opisałam, ale chodzi o to, że jak boksujemy się z nerwicą to ona i tak nas przechytrzy. Musimy ją olać totalnie. Jesteś nerwico to jesteś, mam cię gdzieś, daj mi te napady lęku, w tym momencie nie zrobi to dla mnie różnicy i tak się gówniano czuję i tak. I tak lata jesteś ze mną i mnie męczysz więc męcz dalej, mam cie gdzieś. Pisał o tym Victor. To jest to przechytrzenie i ja mam to teraz. Po prostu już miałam dość boksowania się. Jak sobie uświadomiłam ten fakt, to wreszcie wyzdrowiałam. Jakie ma dla mnie teraz znaczenie czy będę miała atak lęku? Najwyżej. Najwyżej poczuję sie trochę gorzej, ale czy ludzie bez lęków czują sie zawsze super? Nie ma ludzi ekstra zdrowych. Nie mamy żadnej schizofremii, raków, nie chcemy krzywdzić innych. Jesteśmy wrażliwi i atakują nas straszące myśli. Tyle. Nerwica to choroba emocji. Chorują nasze emocje, bo za dużo mieliśmy na głowie, wystąpił jakiś konflikt w nas, coś się przegrzało. Ktoś na forum podał raz link odnośnie wykładów pewnego mnicha Ajahn Brahm. Fantastyczny człowiek, warto posłuchać. Też mówi o lęku. Wiecie co? Chyba trochę przesadziłam z tym pisaniem, nie wiem co ja sobie myślałam , że ludzie będą chcieli tyle czytać? :) ale nerwica to dla mnie temat rzeka i jako że nigdy nie udzielałam się na żadnym forum, tak stwierdziłam, że mogę się na coś przydać, bo przecież "zęby zjadłam" w temacie nerwicy i chętnie mogę pomóc. Poza tym, ja zawsze będę nerwicowcem, bo taki mam poniekąd charakter, stąd też tu jestem. Naprawdę da się to pokonać, trzeba się zaangażować i mieć ogromne pragnienie pracy nad sobą i systematyczność- podstawa. Warto odzyskać życie. Gorąco pozdrawiam wszystkich i służę radą. :)
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

9 października 2018, o 21:43

Super dzięki za posta :) ps.u mnie w sumie tez się zaczęło właśnie od omdlenia i jazd z tym związanych :) to cała prawda my się boimy swoich wyobrażeń i w tym jest właśnie problem żeby przestać się bać i to zlewać ale na poczatku to jest takie trudne ale z czasem się robi coraz to łatwiejsze :)
Awatar użytkownika
Agata123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: 17 sierpnia 2018, o 17:39

9 października 2018, o 21:57

ja przeczytalam dziekuje - tym optymistycznym akcentem... moge isc spac... :D
Bo życie jest po to żeby żyć...
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

9 października 2018, o 22:04

Hej, jesteś nowa i jesteś wielka, mam wrażenie że dużo jest postów: wyzdrowiałem z nerwicy, a mniej: wyzdrowiałam z nerwicy. Wspaniale, że to tak obszernie opisałaś i cudo że radzisz sobie mimo tego, że masz dzidziusia i opiekujesz się nim. Podwójne gratulacje!! Jeden problem poradzić sobie ze sobą, a drugi znieść obciążenie jakim jest opieka (osłabiona) nad dzieckiem. Bosko to opisujesz, ja jestem taka trochę strachdupa i dzielna jestem raczej jak nie mam zbyt dużych dolegliwości, ale jak się nasilają, to uuuu... Wiem wszystko, staram się olać, ale olewanie jest daleko poza moją naturą i tym, czego mnie nauczono. Analizę mam od dziecka wszystkiego co się dzieje, ale czasem już udaje mi się to ukrócić.
A tego posta przewalą pewnie do działu - SUKCES ;) Wspaniały sukces, szczególnie że męczysz się z tym latami, tak jak ja i ta cholera wraca do mnie coraz to w gorszej postaci, a ja jestem cienias :/ no nie taki straszny... ;p ale jak czytam o Was - bohaterach, to czuję się od Was słabsza.
Bardzo Ci gratuluję i oczywiście czekam na więcej!
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 października 2018, o 22:42

Ahnes . Gratuluję z całego serca kochana !
Znam filmiki Dominika Waszke , bardzo pomocne .
Wykłady Ajahn Brahm , to ja polecałam ;) Uwielbiam go , pomógł mi wiele zrozumieć .
Mała uwaga nie będziesz zawsze nerwicowcem ;) bo nic nie jest na zawsze :D
Nawet jak być chciała nim być :))
Życzę powodzenia w życiu wolnym od irracjonalnych lęków . :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

22 października 2018, o 17:29

Hej Administratorzy! Przerzućcie to do działu "Sukces, wyzdrowiałem", ja kiedyś czytałam tylko ten temat, więc może komuś ten post pomoże, a jest schowany..
Awatar użytkownika
Sine
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 245
Rejestracja: 5 listopada 2017, o 10:24

23 października 2018, o 09:53

Jeden z lepszych postów odburzeniowych jakich czytałam :) piękne podejście do tematu. Ze wszystkim się zgadzam :) brawo, brawo, brawo ❤️😍😘
Możesz mieć albo wymówki albo rozwiązania, ale nie możesz mieć ich obu naraz.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

23 października 2018, o 15:13

Gratulacje :)
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

9 grudnia 2019, o 10:24

Brawo
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

27 grudnia 2019, o 03:32

Cześć Ahnesa!

Fajosko,że pozbyłaś się stresora, urodziłaś wspaniałego bobasa i kopnęłaś nerwicę w zawzięty zad :papa

jak ty się chcesz dobrze czuć jak ty tak funkcjonujesz? - genialny tekst. Anemia też mogła powodować wiele sytuacji.
Fajna terapeutka, bo nie etykietkowała, tylko leczyła. ^^

Czytałam, że ludzie po zagrożeniu zdrowia/ życia mają większe predyspozycje do analizowania swojego stanu zdrowia, wyłapywania niebezpieczeństw.

Bardzo lubię Ajahna Brahma :lov:
Bardzo pomaga mi to, co robi dr Kabat - Zinn i jego koledzy, m. in dr Zindel Segal, to też terapia poznawcza.

Jeśli Ty dałaś radę, a piszesz o determinacji, systematyczności i zaangażowaniu, to biorę sobie to do serca, bo nie chcę tak dalej żyć jak żyłam.
ODPOWIEDZ