Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Heeej, jestem z Wami w końcu! Nerwica, anhedonia i co tylko pod światem.

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

28 kwietnia 2018, o 10:25

A ja znów wkręcilam sobie nowe natrectwo. Myślę, że może na tej imprezie ja coś zrobiłam i nie pamiętam, np. pocałowalismy się ale moja przyjaciółka z nami cały czas byla, nawet jak tanczylismy razem to była obok i nic takiego nie miało miejsca, zresztą mówiła, że cały czas wspominałam coś o moim chłopaku, ponadto gdyby coś się wydarzyło to tamten chłopak by mi nie odpuścił tylko wypominal by mi to, bo tak to wypominal mi, że może mam wyrzuty sumienia, bo cos do niego poczułam a nie, że coś między nami się wydarzyło. Mam już dość tych natrectw, myśli i szukania sobie powodu :(
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

28 kwietnia 2018, o 13:27

Jak masz dość to dobry moment, żeby postanowić sobie, ze już nie dasz się wkręcić. Każda jedna myśl wrzucaj do śmietnika bo tylko tam się nadaje. Jeśli tego nie zrobisz to będziesz miała tych myśli tysiące, jak ja :) chociaż to tez jeszcze Cię nie dyskwalifikuje, bo ja już się nie daje wkręcać :)
Te myśli są tylko po to, żebyś się bała. Jeden temat się uciszy to głowa podsunie następny, żeby był stały poziom leku. I tak do znudzenia, chyba, ze będziesz wytrwale wszystko zlewać i racjonalizować - bo przecież wiesz Skąd to się bierze :)
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

28 kwietnia 2018, o 14:43

Ja w ogóle jestem na zmianie tabletek, i znowu zaczęły mnie nawiedzac atatki paniki, os rana dzis się z tym mecze, z tym sciskiem w klatce, na niczym nie mogę się skupić, o ile tamto co wcześniej pisalam się w miarę uspokoiło to teraz nowy wkręt, że zobaczyłam zdj tamtego z jego nowa dziewczyna choć wiem o jej istnieniu już parę miesięcy a teraz zobaczyłam na insta, jakis impuls, lęk i nie mogę się pozbierać, czuję się jakbym była znowu na początku drogi, ja tego nie zniose, błagam niech ktoś mi pomoże dobre duszyczki
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

28 kwietnia 2018, o 14:44

Bo nie mogę sobie wybaczyć tego impulsu, niech sobie nami 500 nowych dziewczyn, niech żyje własnym życiem, nie wiem czemu teraz cała ta nerwica przekierowala się w właśnie w te stronę
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

29 kwietnia 2018, o 08:46

Hej, jak u Was? U mnie jest masakra, w czwartek zaczęłam brać setaloft i zomiren raz dziennie, zaczęły się spowrotem atatki paniki, a najgorsze, że ten ucisk w klatce mam cały czas, jak leze, nie mogę spać, najchętniej bym zniknęła o nie czula nic
Milla31
Gość

1 maja 2018, o 07:41

Armour pisze:
29 kwietnia 2018, o 08:46
Hej, jak u Was? U mnie jest masakra, w czwartek zaczęłam brać setaloft i zomiren raz dziennie, zaczęły się spowrotem atatki paniki, a najgorsze, że ten ucisk w klatce mam cały czas, jak leze, nie mogę spać, najchętniej bym zniknęła o nie czula nic
Wczoraj Ci odpisałam i zniknął mój post przez awarię. Wiesz, to trzeba cierpliwości. Ja dopiero po 4 miesiącach od brania Asentry i od dwóch po zwiększeniu dawki na 100 czuję się coraz lepiej. Ze mną się różne jazdy działy, ale trafiłam na fajna Panią psychiatre, która mi wszystko wytłumaczyła i mimo braku poprawy i skutków ubocznych w pierwszym miesiącu kazała mi dalej brać i cierpliwie czekać. W przypadku OCD to nawet leki zaczynają działać do 12 tygodni, po tym się ewentualnie zmienia. A jaka jest Twoja dieta? Ja zmieniłam, nie jem słodyczy, cukrów prostych, dużo ryb, warzywa, kolacja nie za późno, zero alkoholu i dużo wody. Jedyne co to pije kawę bo uwielbiam a dzięki lekom mogę ją znowu pić, bo wcześniej po kawie miałam ataki paniki i biegunki. I też po tym czuje się dużo lepiej.
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

1 maja 2018, o 08:31

Milla31 pisze:
1 maja 2018, o 07:41
Armour pisze:
29 kwietnia 2018, o 08:46
Hej, jak u Was? U mnie jest masakra, w czwartek zaczęłam brać setaloft i zomiren raz dziennie, zaczęły się spowrotem atatki paniki, a najgorsze, że ten ucisk w klatce mam cały czas, jak leze, nie mogę spać, najchętniej bym zniknęła o nie czula nic
Wczoraj Ci odpisałam i zniknął mój post przez awarię. Wiesz, to trzeba cierpliwości. Ja dopiero po 4 miesiącach od brania Asentry i od dwóch po zwiększeniu dawki na 100 czuję się coraz lepiej. Ze mną się różne jazdy działy, ale trafiłam na fajna Panią psychiatre, która mi wszystko wytłumaczyła i mimo braku poprawy i skutków ubocznych w pierwszym miesiącu kazała mi dalej brać i cierpliwie czekać. W przypadku OCD to nawet leki zaczynają działać do 12 tygodni, po tym się ewentualnie zmienia. A jaka jest Twoja dieta? Ja zmieniłam, nie jem słodyczy, cukrów prostych, dużo ryb, warzywa, kolacja nie za późno, zero alkoholu i dużo wody. Jedyne co to pije kawę bo uwielbiam a dzięki lekom mogę ją znowu pić, bo wcześniej po kawie miałam ataki paniki i biegunki. I też po tym czuje się dużo lepiej.
U mnie jest po prostu fatalnie. Nie mam siły na noc, ledwo z łóżka wstałam, noc przespana ale atatki nad ranem były, jestem wyczerpana. Nie widzę sensu w niczym, dosłownie w niczym, nie wiem co ze sobą począć,ja już nie chce czuć nic
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

1 maja 2018, o 08:31

A do jedzenia się zmuszam bo nie mogę nic przełknąć
Milla31
Gość

1 maja 2018, o 09:21

Armour pisze:
1 maja 2018, o 08:31
A do jedzenia się zmuszam bo nie mogę nic przełknąć
Rozumiem Cię naprawdę, jeszcze 5 miesięcy temu miałam tak samo. Nawet w Wigilię nic nie jadłam, mówiłam mężowi, że muszę się wyprowadzić bo nie wytrzymam tego lęku. On mnie prosił, żebym była cierpliwa, wymyslal mi różne zajęcia, a ja się do wszystkiego zmuszalam. Zwłaszcza początek brania leków jest trudny. Uwierz mi, że będzie lepiej. Ja już miałam myśli samobójcze, nie widziałam sensu w niczym i jest coraz lepiej. Kiedy chorowałam 4 miesiące jak Ty, to na każdym zdjęciu z wakacji jestem uśmiechnięta a w głowie miałam tylko to, że moje małżeństwo się kiedyś skończy, lęk, suchość w gardle, biegunki. Ja za późno zdecydowałam się na leki, kiedy byłam już w takim stanie, że psycholog myślała o hospitalizacji. Myślałam, że dam radę bez leków. No ale Ty wcześniej podjęłas leczenie i to też plus. U mnie takie zaostrzenie, stan lekowy rozwijał się dobre 3 lata, teraz to widzę, wszystko zaczęło się po zerwaniu kontaktu z matką i problemach rodzinnych. Już wtedy mi proponowano leki.
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

1 maja 2018, o 10:40

Milla31 pisze:
1 maja 2018, o 09:21
Armour pisze:
1 maja 2018, o 08:31
A do jedzenia się zmuszam bo nie mogę nic przełknąć
Rozumiem Cię naprawdę, jeszcze 5 miesięcy temu miałam tak samo. Nawet w Wigilię nic nie jadłam, mówiłam mężowi, że muszę się wyprowadzić bo nie wytrzymam tego lęku. On mnie prosił, żebym była cierpliwa, wymyslal mi różne zajęcia, a ja się do wszystkiego zmuszalam. Zwłaszcza początek brania leków jest trudny. Uwierz mi, że będzie lepiej. Ja już miałam myśli samobójcze, nie widziałam sensu w niczym i jest coraz lepiej. Kiedy chorowałam 4 miesiące jak Ty, to na każdym zdjęciu z wakacji jestem uśmiechnięta a w głowie miałam tylko to, że moje małżeństwo się kiedyś skończy, lęk, suchość w gardle, biegunki. Ja za późno zdecydowałam się na leki, kiedy byłam już w takim stanie, że psycholog myślała o hospitalizacji. Myślałam, że dam radę bez leków. No ale Ty wcześniej podjęłas leczenie i to też plus. U mnie takie zaostrzenie, stan lekowy rozwijał się dobre 3 lata, teraz to widzę, wszystko zaczęło się po zerwaniu kontaktu z matką i problemach rodzinnych. Już wtedy mi proponowano leki.
Boję się, że zniszcze wszystko, mój związek, swoje życie. W życiu tak się nie czułam. Po jakim czasie mówisz widziałaś różnice i czym się objawiala? Jakie po lekach miałaś podejście? Pozdrawiam
Milla31
Gość

1 maja 2018, o 13:07

Armour pisze:
1 maja 2018, o 10:40
Milla31 pisze:
1 maja 2018, o 09:21
Armour pisze:
1 maja 2018, o 08:31
A do jedzenia się zmuszam bo nie mogę nic przełknąć
Rozumiem Cię naprawdę, jeszcze 5 miesięcy temu miałam tak samo. Nawet w Wigilię nic nie jadłam, mówiłam mężowi, że muszę się wyprowadzić bo nie wytrzymam tego lęku. On mnie prosił, żebym była cierpliwa, wymyslal mi różne zajęcia, a ja się do wszystkiego zmuszalam. Zwłaszcza początek brania leków jest trudny. Uwierz mi, że będzie lepiej. Ja już miałam myśli samobójcze, nie widziałam sensu w niczym i jest coraz lepiej. Kiedy chorowałam 4 miesiące jak Ty, to na każdym zdjęciu z wakacji jestem uśmiechnięta a w głowie miałam tylko to, że moje małżeństwo się kiedyś skończy, lęk, suchość w gardle, biegunki. Ja za późno zdecydowałam się na leki, kiedy byłam już w takim stanie, że psycholog myślała o hospitalizacji. Myślałam, że dam radę bez leków. No ale Ty wcześniej podjęłas leczenie i to też plus. U mnie takie zaostrzenie, stan lekowy rozwijał się dobre 3 lata, teraz to widzę, wszystko zaczęło się po zerwaniu kontaktu z matką i problemach rodzinnych. Już wtedy mi proponowano leki.
Boję się, że zniszcze wszystko, mój związek, swoje życie. W życiu tak się nie czułam. Po jakim czasie mówisz widziałaś różnice i czym się objawiala? Jakie po lekach miałaś podejście? Pozdrawiam
U każdego to jest naprawdę indywidualna sprawa. Ja zaczęłam brać leki pod koniec grudnia w Święta, Asentre najpierw 25 potem 50. Styczeń luty czułam się psychicznie źle, ale powoli ustepowaly mi jakoś pod koniec lutego somaty, nie miałam tak często guli w gardle, ucisku w klatce, biegunek, migren, bólów brzucha jak odchodził lęk to pojawiała się złość, agresja do męża o wszystko. Starałam się nad tym pracować bo chodzę jednocześnie na terapię grupowa dla DDA. Powoli zauważyłam, że w tygodniu mam np 1 znosny dzień, albo, że idę na rower i mi się chce. Tak jak Ci pisałam jakoś w połowie marca, czyli po 3 miesiącach zauważyłam, że to już 3 dni w tygodniu lepsze. W Wielkanoc z mężem spędziłam całe 4 dni i były bez lęku, teraz też kilka dni od czwartku budzę się bez lęku.

Jeśli chodzi o podejście, to kiedy nie mam lęku, jest obojętność, a od miesiaca jest podobne do mojego podejścia przed zaburzeniem. Mam te myśli, jak i wiele lat wcześniej, ale się ich nie boję, zajmuje się czymś innym. Oczywiście mam dni, jeszcze z tydz temu, że mnie przestraszyła myśl i dałam się wkręcić, ale za 2 dni przeszło. Czasem czuje smutek po przytulaniu, seksie (teraz w ogóle mogę to też plus, nie uciekam z łóżka z biegunka), ale nie jest to tragedia teraz i powód do rozwodu i ucieczki. Jakoś tak bardziej akceptuje świat wokół. I staram się wprowadzać zasady walki z nerwica z forum, w czym pomogły mi leki tj. :

Sport
Zdrowa dieta
Pasje, rozwój (praca, nauka języków itd), żeby też mieć zajętą głowę, robić co się lubi i mieć satysfakcję z tego
Unikanie prowokatorow (książki, filmy, rozmowy o tematyce rozwodów, rozstan, zdrady itd), a jeśli już usłyszę coś i się wkręce to zmieniam otoczenie myślowe, biorę słówka do nauki, czy coś nowego gotuje, itd
Staram się być w chwili obecnej, ćwiczyć jogę, dużo aktywności, bez myślenia co było czy co będzie

Nie wiem jak dalej będzie, bo za parę miesięcy czeka mnie odstawienie leków, ale do tego czasu już może odburzanie wejdzie mi w krew😀

Mam dni, że nie mogę patrzeć na Męża, ale już mnie tak nie przerażają. A powiem Ci, że to całe zaburzenie świadczy o naszej wrażliwości. Moja przyrodnia siostra, która jest 25 lat starsza, ma 56 lat, jest po 2 rozwodach ma podejście bardzo luźne do związków, bardzo negatywnie wypowiada się o ojcach swoich dzieci, z którymi była wiele lat i przyznam że cieszę się, że jestem jaka jestem. Ze tak bardzo kocham męża mimo jego wad. Moja siostra ciągle szuka księcia z bajki, chodzi na randki, ten ma za duży nos, tu nie ma namiętnej chemii, jest bardzo skoncentrowana na sobie, ale różnica w tym, że dobrze jej z tym i ja też to akceptuje, czuję się przy niej jak przy młodszej siostrze😁

Ja natomiast wyznaje raczej wartości bliższe wierze katolickiej (nawet nie mam ślubu kościelnego ale czytanie książek katolickich o tematyce miłości mi pomogło w nerwicy i trochę się zbliżyła do Boga)
Każdy z nas może wybrać jaki chce być i jakie wartości mu bardziej odpowiadają. Mi na pewno fajnej nieidealnej żony u boku nieidealnego fajnego męża 😀

Widzę, że bardzo zależy Ci na związku i jesteś dobrym człowiekiem. Nie bój się tych myśli. Ja często widzę przystojniejszych facetów od męża, mam fantazje erotyczne i to nic złego, nawet mój mąż się z tego śmieje 😀 Ale świadomie wybieram, że nie zrobię nic złego i nie zdradzę, ten lęk pokazuje Ci właśnie, że to jest sprzeczne z naszym systemem wartości.
Moja siostra ja siostra mówila nie ten facet to inny i nie bała się niczego, to było jej zdanie.

Ściskam Cię mocno!
Zrób dzisiaj dla siebie coś miłego! Jeśli masz jakieś pytania pisz na priv😀
Milla31
Gość

1 maja 2018, o 14:11

No i właśnie różnice zaczęłam zauważać kiedy powoli chciało mi się to wszystko co wymienilam w punktach robić, sama z siebie, a nie zmuszac się, leżeć w łóżku i płakać. Wiem, że teraz jesteś w takim stanie, że jak Ci pisze o pasach czy nauce to Ty myślisz o tym żeby wrócił Ci apetyt, a nie o rozwoju osobistym. To jest dla Ciebie teraz nieosiągalne. Ale to też minie. Czas, czas, czas, cierpliwość i wiara. Za rok napiszesz, że jest dużo lepiej😁
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

2 maja 2018, o 09:25

Milla31 pisze:
1 maja 2018, o 14:11
No i właśnie różnice zaczęłam zauważać kiedy powoli chciało mi się to wszystko co wymienilam w punktach robić, sama z siebie, a nie zmuszac się, leżeć w łóżku i płakać. Wiem, że teraz jesteś w takim stanie, że jak Ci pisze o pasach czy nauce to Ty myślisz o tym żeby wrócił Ci apetyt, a nie o rozwoju osobistym. To jest dla Ciebie teraz nieosiągalne. Ale to też minie. Czas, czas, czas, cierpliwość i wiara. Za rok napiszesz, że jest dużo lepiej😁
Napisalam na priv :)
Milla31
Gość

2 maja 2018, o 09:59

Kochana, nic mi nie przyszło 😐
GeorgeM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 19 sierpnia 2018, o 14:02

23 sierpnia 2018, o 18:10

Witam, podepne sie.
jestem na forum nowa. A wiec moj problem polega na uczuciach do chlopaka. Od ponad miesiaca nie potrafie zweryfikowac swoich uczuc. Oczywiscie towarzyszy temu lek, myslenie i analizowanie calymi dniami. Zaczelo sie od mojego miesiecznego wyjazdu za granice, podczas ktorego nasz kontakt oslabl, brak bylo tematow do rozmow. Przejelam sie tym i zaczelam o tym czytac. Po paru dniach wieczorem pojawila sie mysl ze skoro nie potrafimy rozmawiac itp to moze go nie kocham. Bol z tego powodu jest nie do opisania. Przeszlo mi na tydziem gdy sie zobaczylismy po miesiacu rozlaki, jednak po klotni wszystko wrocilo do normy. Gdy tylko wszystko sie uspokoi i przestaje czuc lek mysli nadal zostaja gdzies z tylu glowy przez co mysle ze skoro nie odczuwam leku to najwidoczniej go nie kocham, co powoduje kolejny lek. Dzis natomiast po w miare cichym dniu atwierdzilam ze najwidoczniej nie potrafie kochac gdy zakochanie mija i tak bedzie za kazdym razem (wzielo sie to z tego ze stwierdzilam ze chcialabym sie zakochac jeszcze raz, ale koniecznie w nim gdyz nikogo innego nie chce). Moglabym opowiadac o wiele dluzej jednak mysle ze to starzy do zarysowania sytuacji. Dodam ze wczesniej przez pare dni mialam takie same rozterki ale jak szybko przyszly tak szybko minely i znowu bylam szczesliwa. Istotne dla mnie w calej tej sytuacji wydaje sie to, ze nawet te pierwsze rozterki pojawily sie po zaczeciu brania antykoncepcji. Oprocz takich rozterek mam czasem lekka derealizacje, brak checi do zycia, placz z byle powodu itp. Prosze powiedzcie mi czy to na pewno jakas anhedonia bo sama nie wiem czy to nie odkochanie i niezdolnosc do prawidziwej milosci...
ODPOWIEDZ