Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Heeej, jestem z Wami w końcu! Nerwica, anhedonia i co tylko pod światem.

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

24 kwietnia 2018, o 15:49

No średnio powiem, dopiero niedawno zaczęłam w ogóle rozumieć co jest przyczyną mojej nerwicy, dopuściłam to do siebie, bo przez długi okres czasu to wypieralam. Tęsknię za dawna sobą i za tym jak było kiedyś choć mam wrażenie, że tego już nie pamiętam. Cały czas mówię sobie, że to choroba a nie ja :( a Ty ile masz lat? :)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

24 kwietnia 2018, o 15:51

Za kilka dni stuknie mi 28. Rozumiem Kochana, bo ja mam to samo. Najgorsze te myśli, ta realność, ze to jest prawdziwe, a nie nerwicowe. To są katusze umysłu
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

24 kwietnia 2018, o 15:54

Ja już 28 mam :D
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

24 kwietnia 2018, o 15:58

Zgadzam się, to jest w tym wszystkim najgorsze. Eee, to niewiele więcej ode mnie :) tyle życia przed nami :))) ale to na pewno jest nerwicowe prawda?
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

24 kwietnia 2018, o 15:59

Kataraka pisze:
24 kwietnia 2018, o 15:54
Ja już 28 mam :D
Mnie stuknie za 6 dni,stare dupsko, a głupoty w głowie :)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

24 kwietnia 2018, o 16:00

Armour pisze:
24 kwietnia 2018, o 15:58
Zgadzam się, to jest w tym wszystkim najgorsze. Eee, to niewiele więcej ode mnie :) tyle życia przed nami :))) ale to na pewno jest nerwicowe prawda?
I w tym cały myk nerwicy, że wykorzysta każdą okazję by zasiać wątpliwość ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

24 kwietnia 2018, o 16:04

Ech:( musimy dać radę
Milla31
Gość

24 kwietnia 2018, o 16:20

Armour pisze:
24 kwietnia 2018, o 16:04
Ech:( musimy dać radę
No dziewczyny, ja w lutym skończyłam 31😂 Trzy lata temu remontowalam z mężem mieszkanie i myślałam o wspólnej przyszłości, a tu taki regres...
Ja już dochodzę do wniosku, że nie ma się co upewniac czy nerwicowe czy wypalenie. A nawet jak wypalenie to co? Koniec, bo w poradnikach tak piszą? Dawniej mnie to przerazalo. Można mieć problemy emocjonalne, do tego osobowość, dzieciństwo, kryzys wieku średniego, depresję, anhedonia, zlepek różnych czynników itd i coś z tego wyciągnąć pozytywnego albo uciec od pracy nad sobą i zniszczyć sobie czy innym życie, a potem za 5 lat dojść do punktu wyjścia.

Rodzice mojej przyjaciółki się rozwiedli po 25 latach i ojciec zaczal pić, matka ma depresję i gadają że szkoda, no ale cóż. Ojciec pijany gada ze matka to była jego miłość... No ale sił im nie starczyło na zmianę siebie... Ja dzisiaj sobie pomyślałam że daje sobie 10 lat, a po 40 stce się zastanowię co z tym zrobię, bo chciałabym jeszcze z mężem w parę miejsc pojechać 😂🤣
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

26 kwietnia 2018, o 17:25

Lepiej mi, że nie jestem z tym sama :) ale teraz nerwica znów się przekręcila i żeby umysł szuka znów zagrożenia, to weszło mi teraz w natrectwo myślowe, że może ja coś czuję do tamtego chłopaka, choć widziałam go tylko raz i sama myśl o tym powoduje u mnie już panikę i uciekanie. Racjonalnie wiem, że ok, mogłam się przywiązac ale przecież to nie jest miłość. Im bardziej się zagłębiam w te myśli tym bardziej czuje, że kocham mojego chłopaka. Z tamtym człowiekiem nie chce miec nic wspólnego, chciałabym go wymazać z pamięci.
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

26 kwietnia 2018, o 17:32

Armour pisze:
26 kwietnia 2018, o 17:25
Lepiej mi, że nie jestem z tym sama :) ale teraz nerwica znów się przekręcila i żeby umysł szuka znów zagrożenia, to weszło mi teraz w natrectwo myślowe, że może ja coś czuję do tamtego chłopaka, choć widziałam go tylko raz i sama myśl o tym powoduje u mnie już panikę i uciekanie. Racjonalnie wiem, że ok, mogłam się przywiązac ale przecież to nie jest miłość. Im bardziej się zagłębiam w te myśli tym bardziej czuje, że kocham mojego chłopaka. Z tamtym człowiekiem nie chce miec nic wspólnego, chciałabym go wymazać z pamięci.
Hej. Ale nasiłe wiesz że niewymażesz. Im bardziej będziesz chciała sobie przetłumaczyć tym większy mętlik i lęki. Troche to popiepszone ale jeśli już to ok niech tam będą myśli i lęki tylko jaknajmniej wnie wchodz. One niech latają a Ty sprubuj uwage na co inne kierować. Jak zaczniesz to analizować to nigdy nieznikną bo ciągle będą na uwadze umysłu. To tak jednak jagbyś lepiej żeby uwage odwracać , na co innego np na koleżanki czy rodzine czy książke
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

26 kwietnia 2018, o 17:40

Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życia
Milla31
Gość

26 kwietnia 2018, o 21:12

Armour pisze:
26 kwietnia 2018, o 17:40
Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życia
Hej, rozumiem Cię doskonale. Mnie od miesięcy trzyma akurat ten sam natręt: Że wypalenie, że boję się odejść na przemian z czepianiem się każdego słowa, gestu męża . Jak to mija to mam mdłości na widok obiadu który zrobił, że on taki dobry jest a ja zła... Ale rok temu to miałam strach przed każdym facetem, kurierem, dentysta, że chce się wyprowadzić do innego miasta, odciąć się od wszystkich i rozpocząć nowe życie i strach, że to zrobię😁 Prosiłam męża, żeby mi nie pozwolił wyjść jakby mi coś odwalilo np w nocy. A wkretki o byłym.... 12 lat temu miałam w liceum przez 1,5roku chłopaka,
jedynego przed mężem (tu oczywiście natręt że się nie wyszalalam i mogłabym jeszcze kilkudziesięciu pozaliczac przed śmiercią - przepraszam za dosadnosc - po co, w jakim celu nie wiem) i nagle on mi się po nocach śnił, do dziś pamiętam jak dostaje w pracy ataku paniki w zeszłe wakacje przekonana, że muszę się z nim skontaktować i do niego wrócić, wręcz czułam silna potrzebę... Teraz tego nie czaję, ten natręt akurat szybko mi minął, po 4 tygodniach. Miałam też tak, że mąż mnie odpycha wyglądem, zapachem. W Wigilię jeszcze miałam masakra, bo akurat byłam pierwszy tydzień na lekach i co się działo... Czułam że to już koniec, że po Wigilii muszę się pakować, uciekać, a na korytarzu w hotelu szedł jakiś koleś i myśl, że szkoda, że jestem z mężem bo mogłabym się zabawić z tamtym, potem mnie paralizowalo.Przytulalam się do męża, nie chciałam go puścić. Słuchajcie, to jest popieprzone. Sama kończyłam różne znajomości i wiem, że człowiek się tak nie męczy, nie ma tych wyrzutów i tego bólu, gdzieś przekonania w środku, że coś jest z nim nie tak, nie bralybysmy leków tylko wiedziały, że poprostu mamy zły związek. Amour, najśmieszniejsze jest to, że te wszystkie myśli ma każdy i ja też miałam wcześniej, że fajny facet jakiś, nawet kilka lat temu pociągal mnie przystojny kolega z pracy i zupełnie nie miałam lęków z tego powodu (oczywiście od razu myśl -
Tak, bo wtedy robiliście z mężem remont mieszkania i poleciała na kase😁)
Śnił mi się często jakiś facet, nawet koleżanka naga itd i byłam szczęśliwa, nie przywiązywać wagi a teraz.... Też sobie zadaje pytania, że czemu ten lęk, przecież jakby w związku było źle to nawet byśmy się cieszyły, że fajny koleś z nami zagadal czy się spojrzał... Tak jak pisze Halka, pomocne jest zajęcie czymś umysłu. Przed Wielkanoca wróciłam do swojej pasji- fryzjerstwa i zajmowałam się tym i w Wielkanoc miałam super wyjazd z mężem, bez lęku, ciągle przegladalam fryzury, uczyłam się hiszpanskiego. Ale natręty były i to jakie! Mój mąż powiedział np." Jak pierwszy umrę to masz po mnie emeryturę", a w mojej głowie od razu: Przecież nie będziemy razem, gdzie tam ja tyle wytrzymam... 😁 Na basenie pływamy, a obok 10 letni chłopcy grają w piłkę - ja od razu myśli pedofilskie... No co chwila, ale..... Od razu to ucinalam, zanim pojawił się lęk. W sekundę przekierowanie na coś innego i tak 5 dni było bez lęków... Potem oczywiście wymyśliłam sobie, że chyba mam chorobę psychiczną bo taka poprawa i zaczęło się...
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

26 kwietnia 2018, o 22:06

Zobacz jaka jest podstępna ta nerwica. Dlatego mówią że atakuje najmocniej wte wartości które najcenniejsze. Mnie by tym straszyć niemogła bo ja niemam problemu czy kocham męża czy nie. Mnie straszy jak uwolbić od niego , ale to tak namarginesie. Więc jednak zostaje akceptacja na teraz i niepogarszanie sytuacji. Tak jednak wzięcie na przeczekanie aż sie układ nerwowy uspokoi i będzie można tak natrzezwo sie całej sytuacji przyjżeć. A dotego jeszcze gdybanie czy jestem jakaś czy pedofilem czy nago kto śnije i jeszcze grzebanie wtym to dopiero w pamięć zapisze. Dlatego i tak nasiłe jednak zająć czym myśli .
Armour
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 12:18

27 kwietnia 2018, o 07:57

Milla31 pisze:
26 kwietnia 2018, o 21:12
Armour pisze:
26 kwietnia 2018, o 17:40
Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życia
Hej, rozumiem Cię doskonale. Mnie od miesięcy trzyma akurat ten sam natręt: Że wypalenie, że boję się odejść na przemian z czepianiem się każdego słowa, gestu męża . Jak to mija to mam mdłości na widok obiadu który zrobił, że on taki dobry jest a ja zła... Ale rok temu to miałam strach przed każdym facetem, kurierem, dentysta, że chce się wyprowadzić do innego miasta, odciąć się od wszystkich i rozpocząć nowe życie i strach, że to zrobię😁 Prosiłam męża, żeby mi nie pozwolił wyjść jakby mi coś odwalilo np w nocy. A wkretki o byłym.... 12 lat temu miałam w liceum przez 1,5roku chłopaka,
jedynego przed mężem (tu oczywiście natręt że się nie wyszalalam i mogłabym jeszcze kilkudziesięciu pozaliczac przed śmiercią - przepraszam za dosadnosc - po co, w jakim celu nie wiem) i nagle on mi się po nocach śnił, do dziś pamiętam jak dostaje w pracy ataku paniki w zeszłe wakacje przekonana, że muszę się z nim skontaktować i do niego wrócić, wręcz czułam silna potrzebę... Teraz tego nie czaję, ten natręt akurat szybko mi minął, po 4 tygodniach. Miałam też tak, że mąż mnie odpycha wyglądem, zapachem. W Wigilię jeszcze miałam masakra, bo akurat byłam pierwszy tydzień na lekach i co się działo... Czułam że to już koniec, że po Wigilii muszę się pakować, uciekać, a na korytarzu w hotelu szedł jakiś koleś i myśl, że szkoda, że jestem z mężem bo mogłabym się zabawić z tamtym, potem mnie paralizowalo.Przytulalam się do męża, nie chciałam go puścić. Słuchajcie, to jest popieprzone. Sama kończyłam różne znajomości i wiem, że człowiek się tak nie męczy, nie ma tych wyrzutów i tego bólu, gdzieś przekonania w środku, że coś jest z nim nie tak, nie bralybysmy leków tylko wiedziały, że poprostu mamy zły związek. Amour, najśmieszniejsze jest to, że te wszystkie myśli ma każdy i ja też miałam wcześniej, że fajny facet jakiś, nawet kilka lat temu pociągal mnie przystojny kolega z pracy i zupełnie nie miałam lęków z tego powodu (oczywiście od razu myśl -
Tak, bo wtedy robiliście z mężem remont mieszkania i poleciała na kase😁)
Śnił mi się często jakiś facet, nawet koleżanka naga itd i byłam szczęśliwa, nie przywiązywać wagi a teraz.... Też sobie zadaje pytania, że czemu ten lęk, przecież jakby w związku było źle to nawet byśmy się cieszyły, że fajny koleś z nami zagadal czy się spojrzał... Tak jak pisze Halka, pomocne jest zajęcie czymś umysłu. Przed Wielkanoca wróciłam do swojej pasji- fryzjerstwa i zajmowałam się tym i w Wielkanoc miałam super wyjazd z mężem, bez lęku, ciągle przegladalam fryzury, uczyłam się hiszpanskiego. Ale natręty były i to jakie! Mój mąż powiedział np." Jak pierwszy umrę to masz po mnie emeryturę", a w mojej głowie od razu: Przecież nie będziemy razem, gdzie tam ja tyle wytrzymam... 😁 Na basenie pływamy, a obok 10 letni chłopcy grają w piłkę - ja od razu myśli pedofilskie... No co chwila, ale..... Od razu to ucinalam, zanim pojawił się lęk. W sekundę przekierowanie na coś innego i tak 5 dni było bez lęków... Potem oczywiście wymyśliłam sobie, że chyba mam chorobę psychiczną bo taka poprawa i zaczęło się...
Matko kochana, myślalam, że coś mi już naprawdę odwalilo :p a masz jakieś leki chodzisz do terapuety, jak sobie na codzień radzisz Kochana? Pozdrawiam Cię mocno :*
Milla31
Gość

27 kwietnia 2018, o 09:11

Armour pisze:
27 kwietnia 2018, o 07:57
Milla31 pisze:
26 kwietnia 2018, o 21:12
Armour pisze:
26 kwietnia 2018, o 17:40
Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życia
Hej, rozumiem Cię doskonale. Mnie od miesięcy trzyma akurat ten sam natręt: Że wypalenie, że boję się odejść na przemian z czepianiem się każdego słowa, gestu męża . Jak to mija to mam mdłości na widok obiadu który zrobił, że on taki dobry jest a ja zła... Ale rok temu to miałam strach przed każdym facetem, kurierem, dentysta, że chce się wyprowadzić do innego miasta, odciąć się od wszystkich i rozpocząć nowe życie i strach, że to zrobię😁 Prosiłam męża, żeby mi nie pozwolił wyjść jakby mi coś odwalilo np w nocy. A wkretki o byłym.... 12 lat temu miałam w liceum przez 1,5roku chłopaka,
jedynego przed mężem (tu oczywiście natręt że się nie wyszalalam i mogłabym jeszcze kilkudziesięciu pozaliczac przed śmiercią - przepraszam za dosadnosc - po co, w jakim celu nie wiem) i nagle on mi się po nocach śnił, do dziś pamiętam jak dostaje w pracy ataku paniki w zeszłe wakacje przekonana, że muszę się z nim skontaktować i do niego wrócić, wręcz czułam silna potrzebę... Teraz tego nie czaję, ten natręt akurat szybko mi minął, po 4 tygodniach. Miałam też tak, że mąż mnie odpycha wyglądem, zapachem. W Wigilię jeszcze miałam masakra, bo akurat byłam pierwszy tydzień na lekach i co się działo... Czułam że to już koniec, że po Wigilii muszę się pakować, uciekać, a na korytarzu w hotelu szedł jakiś koleś i myśl, że szkoda, że jestem z mężem bo mogłabym się zabawić z tamtym, potem mnie paralizowalo.Przytulalam się do męża, nie chciałam go puścić. Słuchajcie, to jest popieprzone. Sama kończyłam różne znajomości i wiem, że człowiek się tak nie męczy, nie ma tych wyrzutów i tego bólu, gdzieś przekonania w środku, że coś jest z nim nie tak, nie bralybysmy leków tylko wiedziały, że poprostu mamy zły związek. Amour, najśmieszniejsze jest to, że te wszystkie myśli ma każdy i ja też miałam wcześniej, że fajny facet jakiś, nawet kilka lat temu pociągal mnie przystojny kolega z pracy i zupełnie nie miałam lęków z tego powodu (oczywiście od razu myśl -
Tak, bo wtedy robiliście z mężem remont mieszkania i poleciała na kase😁)
Śnił mi się często jakiś facet, nawet koleżanka naga itd i byłam szczęśliwa, nie przywiązywać wagi a teraz.... Też sobie zadaje pytania, że czemu ten lęk, przecież jakby w związku było źle to nawet byśmy się cieszyły, że fajny koleś z nami zagadal czy się spojrzał... Tak jak pisze Halka, pomocne jest zajęcie czymś umysłu. Przed Wielkanoca wróciłam do swojej pasji- fryzjerstwa i zajmowałam się tym i w Wielkanoc miałam super wyjazd z mężem, bez lęku, ciągle przegladalam fryzury, uczyłam się hiszpanskiego. Ale natręty były i to jakie! Mój mąż powiedział np." Jak pierwszy umrę to masz po mnie emeryturę", a w mojej głowie od razu: Przecież nie będziemy razem, gdzie tam ja tyle wytrzymam... 😁 Na basenie pływamy, a obok 10 letni chłopcy grają w piłkę - ja od razu myśli pedofilskie... No co chwila, ale..... Od razu to ucinalam, zanim pojawił się lęk. W sekundę przekierowanie na coś innego i tak 5 dni było bez lęków... Potem oczywiście wymyśliłam sobie, że chyba mam chorobę psychiczną bo taka poprawa i zaczęło się...
Matko kochana, myślalam, że coś mi już naprawdę odwalilo :p a masz jakieś leki chodzisz do terapuety, jak sobie na codzień radzisz Kochana? Pozdrawiam Cię mocno :*
Haha, ja piszę szczerze, bo wiem, że ludzie na forum miewają takie myśli i wręcz wstydzą się pisać. Myśli mi od latają w takie miejsca i mam tak sprzeczne odczucia, że głowa mała. Po roku męczarni zaczęłam brać pierwszy raz w życiu Asentre, biorę 4ty miesiąc i jest lepiej, tzn codziennie się budzę z myślami, ale nie ma takiego lęku, mogę się bardziej skupić na innych rzeczach. Chodziłam na terapię już dużo wcześniej w związku z rodziną toksyczna, jestem DDA, i wtedy przy realnym problemie jak mnie nachodzili rodzice i szantazowali terapia pomogła sobie z nimi poradzić. Przy ROCD zapedzila mnie w gorszy stan, byłam u 5 psychologów, którzy gadali że trudno, związki się kończą, ludzie się odkochuja i po terapii dostawałam ataków paniki. Obecnie chodzę na grupowa dla DDA i bardziej mi odpowiada, wzajemnie się wspieramy w grupie i ludzie mają podobne problemy. Mamy z mężem trudna sytuację, on i ja nie utrzymujemy kontaktu z rodziną, właściwie nawet nie chcą oni. W naszych domach było wiele dysfunkcji, przemoc i myślałam, że teraz będzie już lepiej jak się od nich odcielismy, a tu zaczęły się lęki, bo wtedy strasznie zaczęłam się bać o męża, że jest moja jedyna rodziną. Święta spędzamy sami i zaczęłam mieć myśli, ze jak coś się stanie z naszym związkiem to nawet oboje nie mamy domów, rodzin i to mnie wpedzilo w depresję. Ogólnie mam fajną pracę, jakoś daje radę, na majówkę wyjeżdżamy, staram się żyć normalnie. A Ty jak się czujesz?
ODPOWIEDZ