Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

GAD - Zespol lęku uogolnionego

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

19 kwietnia 2018, o 10:32

ja mam teraz niepokoj wolnoplynacy spowodowany nowym antydepresantem...oslabia tak ze pisanie na klawiaturze to wyczyn
Mistrz 2021 (L)
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

19 kwietnia 2018, o 14:46

sebastian86 pisze:
19 kwietnia 2018, o 10:32
ja mam teraz niepokoj wolnoplynacy spowodowany nowym antydepresantem...oslabia tak ze pisanie na klawiaturze to wyczyn
Ile czasu biezesz tabsy jak dlugo to z czasem skutecznosc sllabnie a nowe sa malo skutecczne Probowalles bez nich
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

19 kwietnia 2018, o 19:38

menago49 pisze:
19 kwietnia 2018, o 14:46
sebastian86 pisze:
19 kwietnia 2018, o 10:32
ja mam teraz niepokoj wolnoplynacy spowodowany nowym antydepresantem...oslabia tak ze pisanie na klawiaturze to wyczyn
Ile czasu biezesz tabsy jak dlugo to z czasem skutecznosc sllabnie a nowe sa malo skutecczne Probowalles bez nich
leki ogolnie biore 10 lat , zdarzalo sie krotko byc bez nich ale to powodowalo gorsze samopoczucie.
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
Rob
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 31 marca 2018, o 16:26

19 kwietnia 2018, o 20:04

Olalala pisze:
18 kwietnia 2018, o 21:35
Gad czy lęk wolnoplynacy to dalej nerwica i bardzo często wynika z samego bania sie lęku. Przynajmniej tak bylo u mnie. Akceptujcie, aż końcu minie :-)
Tak, masz rację. Ten lęk wolnopłynący czasem trudno mi z czymkolwiek powiązać, ale czasem to rzeczywiście wyraźnie jest lęk przed lękiem, oraz taki ogólny nastrój będący efektem całego tego przygnębiającego klimatu bycia zaburzonym, mizerii całej życiowej sytuacji.
Kiedy mam jakąś całkiem znośną chwilę, to potrafi nagle mnie dopaść lęk, że nadejdzie lęk. W znośny dzień boję się, że następny będzie lękowy. Więc ten dzień przestaje być wtedy znośny, bo zaczyna się niepokój.
No i dziwić się, że ludzie zdrowi tego nie rozumieją! Przecież sam nawet na jakimś tam w tej chwili bardzo odległym, racjonalnym poziomie widzę, że to skończony absurd, piramidalna bzdura, że to ja sam zatruwam sobie życie. To by było nawet śmieszne, gdyby nie było tak cholernie dołujące.

Akceptacja to coś, co mi wychodzi wtedy, kiedy się czuję nieźle (czyli w rzeczywistości mi nie wychodzi). Moja akceptacja chwieje się niebezpiecznie, gdy pojawia się lęk, i często pęka, kiedy on przybiera na sile.
W ogóle takie mam wrażenie, jakby dni, chwile lepsze i gorsze pojawiały się na przemian zupełnie z dupy, zupełnie niezależnie od tego co ja z zaburzeniem próbuję robić. Robię coś, czy nie robię, mam dobre nastawienie albo fatalne nastawienie, akceptuję albo nie akceptuję - no to jutro mamy dobry dzień, albo właśnie będzie zły dzień, żadnej logiki w tym dla mnie nie ma.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

19 kwietnia 2018, o 20:14

Rob pisze:
19 kwietnia 2018, o 20:04
Olalala pisze:
18 kwietnia 2018, o 21:35
Gad czy lęk wolnoplynacy to dalej nerwica i bardzo często wynika z samego bania sie lęku. Przynajmniej tak bylo u mnie. Akceptujcie, aż końcu minie :-)
Tak, masz rację. Ten lęk wolnopłynący czasem trudno mi z czymkolwiek powiązać, ale czasem to rzeczywiście wyraźnie jest lęk przed lękiem, oraz taki ogólny nastrój będący efektem całego tego przygnębiającego klimatu bycia zaburzonym, mizerii całej życiowej sytuacji.
Kiedy mam jakąś całkiem znośną chwilę, to potrafi nagle mnie dopaść lęk, że nadejdzie lęk. W znośny dzień boję się, że następny będzie lękowy. Więc ten dzień przestaje być wtedy znośny, bo zaczyna się niepokój.
No i dziwić się, że ludzie zdrowi tego nie rozumieją! Przecież sam nawet na jakimś tam w tej chwili bardzo odległym, racjonalnym poziomie widzę, że to skończony absurd, piramidalna bzdura, że to ja sam zatruwam sobie życie. To by było nawet śmieszne, gdyby nie było tak cholernie dołujące.

Akceptacja to coś, co mi wychodzi wtedy, kiedy się czuję nieźle (czyli w rzeczywistości mi nie wychodzi). Moja akceptacja chwieje się niebezpiecznie, gdy pojawia się lęk, i często pęka, kiedy on przybiera na sile.
W ogóle takie mam wrażenie, jakby dni, chwile lepsze i gorsze pojawiały się na przemian zupełnie z dupy, zupełnie niezależnie od tego co ja z zaburzeniem próbuję robić. Robię coś, czy nie robię, mam dobre nastawienie albo fatalne nastawienie, akceptuję albo nie akceptuję - no to jutro mamy dobry dzień, albo właśnie będzie zły dzień, żadnej logiki w tym dla mnie nie ma.
Uwierz mi, ze w tym logiki nie będzie, bo to dotyczy emocji :DD wiesz co, mi sie tez tak wydawało, ze do dupy, ze to niemożliwe, cokolwiek nie robię to jest źle, czasami moment byl lepszy, ale generalnie katastrofa. A to nieprawda, po prostu tak to wygląda. Nagle przychodzi taki moment, w ktorym zaskakujesz, dosłownie jakby ktoś połączył dwa puzzle w mózgu i je dopasowal i to wszystko wydaje się śmieszne, choc u mnie byl raczej szacunek do samej siebie za dotrwanie do tego momentu. Po prostu non stop akceptujesz i każdy dzień przybliża Cie do tego, ale jak to Victor napisal, wątpliwości będą do samego końca, czyli do momentu jak te dwa puzzle polacza sie, świadomość ze stanem emocjonalnym zrownaja sie i będą ze sobą zgodne.
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

19 kwietnia 2018, o 21:46

Olalala pisze:
19 kwietnia 2018, o 20:14
Rob pisze:
19 kwietnia 2018, o 20:04
Olalala pisze:
18 kwietnia 2018, o 21:35
Gad czy lęk wolnoplynacy to dalej nerwica i bardzo często wynika z samego bania sie lęku. Przynajmniej tak bylo u mnie. Akceptujcie, aż końcu minie :-)
Tak, masz rację. Ten lęk wolnopłynący czasem trudno mi z czymkolwiek powiązać, ale czasem to rzeczywiście wyraźnie jest lęk przed lękiem, oraz taki ogólny nastrój będący efektem całego tego przygnębiającego klimatu bycia zaburzonym, mizerii całej życiowej sytuacji.
Kiedy mam jakąś całkiem znośną chwilę, to potrafi nagle mnie dopaść lęk, że nadejdzie lęk. W znośny dzień boję się, że następny będzie lękowy. Więc ten dzień przestaje być wtedy znośny, bo zaczyna się niepokój.
No i dziwić się, że ludzie zdrowi tego nie rozumieją! Przecież sam nawet na jakimś tam w tej chwili bardzo odległym, racjonalnym poziomie widzę, że to skończony absurd, piramidalna bzdura, że to ja sam zatruwam sobie życie. To by było nawet śmieszne, gdyby nie było tak cholernie dołujące.

Akceptacja to coś, co mi wychodzi wtedy, kiedy się czuję nieźle (czyli w rzeczywistości mi nie wychodzi). Moja akceptacja chwieje się niebezpiecznie, gdy pojawia się lęk, i często pęka, kiedy on przybiera na sile.
W ogóle takie mam wrażenie, jakby dni, chwile lepsze i gorsze pojawiały się na przemian zupełnie z dupy, zupełnie niezależnie od tego co ja z zaburzeniem próbuję robić. Robię coś, czy nie robię, mam dobre nastawienie albo fatalne nastawienie, akceptuję albo nie akceptuję - no to jutro mamy dobry dzień, albo właśnie będzie zły dzień, żadnej logiki w tym dla mnie nie ma.
Identycznie to odbieram bez skladu ladu
Uwierz mi, ze w tym logiki nie będzie, bo to dotyczy emocji :DD wiesz co, mi sie tez tak wydawało, ze do dupy, ze to niemożliwe, cokolwiek nie robię to jest źle, czasami moment byl lepszy, ale generalnie katastrofa. A to nieprawda, po prostu tak to wygląda. Nagle przychodzi taki moment, w ktorym zaskakujesz, dosłownie jakby ktoś połączył dwa puzzle w mózgu i je dopasowal i to wszystko wydaje się śmieszne, choc u mnie byl raczej szacunek do samej siebie za dotrwanie do tego momentu. Po prostu non stop akceptujesz i każdy dzień przybliża Cie do tego, ale jak to Victor napisal, wątpliwości będą do samego końca, czyli do momentu jak te dwa puzzle polacza sie, świadomość ze stanem emocjonalnym zrownaja sie i będą ze sobą zgodne.
Wlasnie ten zaskok ten bakcyl to trzeba ponoc poczuc
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

19 kwietnia 2018, o 22:15

Jak znalazlem te forum 2 lata temu a bylem jeszcze na lekach Mysle k--wa to jest TO czyli MOZNA Zaczelem odstawic tabsy od 3 miesiecy jestem bez ale to nie jest takie proste Dowallilo strasznie wiedze mam a tu dupa cos robie niby przyzwalam ale jest to ALE czy dobrze Te trudne odczucia emocje co chwile zmiana gora dol Bardzo ciezko a najgorsze czy dobrze to robie Czy to dobry kierunek a nie chec ucieczki bo to jednak BOLI MOCNO BOLI
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 913
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

19 kwietnia 2018, o 22:21

Ja lęk uogolniony miałam po atakach paniki, tak się ich bałam ,żę przedłużało to mój lęk. Nie wiedziałm z czym mam doczynienia i po terapii behawioralnej pozbyłam się go. Lęk uogolniony bierze sie po prostu z lęku np, lęk przed lękiem.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

20 kwietnia 2018, o 07:58

martusia1979 pisze:
19 kwietnia 2018, o 22:21
Ja lęk uogolniony miałam po atakach paniki, tak się ich bałam ,żę przedłużało to mój lęk. Nie wiedziałm z czym mam doczynienia i po terapii behawioralnej pozbyłam się go. Lęk uogolniony bierze sie po prostu z lęku np, lęk przed lękiem.
Co CI dala terapia i jak dlugo trwalla Ja zaczelem jestem po 5 spotkaniu przerabiamy mysli automatyczne Co o tym myslisz
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 913
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

20 kwietnia 2018, o 16:38

menago49 pisze:
20 kwietnia 2018, o 07:58
martusia1979 pisze:
19 kwietnia 2018, o 22:21
Ja lęk uogolniony miałam po atakach paniki, tak się ich bałam ,żę przedłużało to mój lęk. Nie wiedziałm z czym mam doczynienia i po terapii behawioralnej pozbyłam się go. Lęk uogolniony bierze sie po prostu z lęku np, lęk przed lękiem.
Co CI dala terapia i jak dlugo trwalla Ja zaczelem jestem po 5 spotkaniu przerabiamy mysli automatyczne Co o tym myslisz
W sumie uczęszczałam w okresie 3 miesięcy. Najpierw chodziłam raz w tygodniu póżniej co 2 tydzień.
Mnie terapia pomogła zrozumieć na czym polega mechanizm lękowy bo wcześniej nie znałam forum kompletnie nie wiedziałam czemu tak się dzieje . Wyjaśniono mi z kąd się biorą te natrętne myśli lękowe i dlaczego narastają do rangi ataków paniki. Po terapii przestałam dostawać ataków paniki chociaż oczywiście same tak sobie nie poszły bo musiałam nad tym popracować , a lęk wolno płynący uogólniony podtrzymywał mi się z racji lęku przed atakami paniki.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

20 kwietnia 2018, o 16:43

martusia1979 pisze:
20 kwietnia 2018, o 16:38
menago49 pisze:
20 kwietnia 2018, o 07:58
martusia1979 pisze:
19 kwietnia 2018, o 22:21
Ja lęk uogolniony miałam po atakach paniki, tak się ich bałam ,żę przedłużało to mój lęk. Nie wiedziałm z czym mam doczynienia i po terapii behawioralnej pozbyłam się go. Lęk uogolniony bierze sie po prostu z lęku np, lęk przed lękiem.
Co CI dala terapia i jak dlugo trwalla Ja zaczelem jestem po 5 spotkaniu przerabiamy mysli automatyczne Co o tym myslisz
W sumie uczęszczałam w okresie 3 miesięcy. Najpierw chodziłam raz w tygodniu póżniej co 2 tydzień.
Mnie terapia pomogła zrozumieć na czym polega mechanizm lękowy bo wcześniej nie znałam forum kompletnie nie wiedziałam czemu tak się dzieje . Wyjaśniono mi z kąd się biorą te natrętne myśli lękowe i dlaczego narastają do rangi ataków paniki. Po terapii przestałam dostawać ataków paniki chociaż oczywiście same tak sobie nie poszły bo musiałam nad tym popracować , a lęk wolno płynący uogólniony podtrzymywał mi się z racji lęku przed atakami paniki.
A jak już minęły Ci ataki paniki to później myśli natertne się nadal utrzymywały ?bo ja ataków paniki już praktycznie nje mam tylko jeden natret nadal nie daje mi spokoju.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 913
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

20 kwietnia 2018, o 16:48

Tak natręty miałam nadal . U mnie natręty dotyczyły mojego zdrowia i skanowania swojego ciała. Jednakże wiedziałam jak mam z tym postępować aczkolwiek nie było to takie proste. Ja długo wychodziłam na prostą. Jak już wiedziałam jak przepuścić lęk związany z atakiem paniki to natręty nadal były. To nie było tak jak już napisałam że zaklaskałam i ataki odeszły bo to wymagało ode mnie nadal dużo pracy tyle tylko że wiedziałam jak mam z tym postępować i że atak nic mi nie zrobi poza złym samopoczuciem. Pamiętam męczyłam się strasznie bo pracowałam jako barmanka i w pracy dostawalam ataków paniki takich żę musiałam powiedzieć znajomym że je mam ale żeby nie zwracali na mnie uwagi ;-)
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

20 kwietnia 2018, o 18:06

menago49 pisze:
19 kwietnia 2018, o 21:46
Olalala pisze:
19 kwietnia 2018, o 20:14
Rob pisze:
19 kwietnia 2018, o 20:04


Tak, masz rację. Ten lęk wolnopłynący czasem trudno mi z czymkolwiek powiązać, ale czasem to rzeczywiście wyraźnie jest lęk przed lękiem, oraz taki ogólny nastrój będący efektem całego tego przygnębiającego klimatu bycia zaburzonym, mizerii całej życiowej sytuacji.
Kiedy mam jakąś całkiem znośną chwilę, to potrafi nagle mnie dopaść lęk, że nadejdzie lęk. W znośny dzień boję się, że następny będzie lękowy. Więc ten dzień przestaje być wtedy znośny, bo zaczyna się niepokój.
No i dziwić się, że ludzie zdrowi tego nie rozumieją! Przecież sam nawet na jakimś tam w tej chwili bardzo odległym, racjonalnym poziomie widzę, że to skończony absurd, piramidalna bzdura, że to ja sam zatruwam sobie życie. To by było nawet śmieszne, gdyby nie było tak cholernie dołujące.

Akceptacja to coś, co mi wychodzi wtedy, kiedy się czuję nieźle (czyli w rzeczywistości mi nie wychodzi). Moja akceptacja chwieje się niebezpiecznie, gdy pojawia się lęk, i często pęka, kiedy on przybiera na sile.
W ogóle takie mam wrażenie, jakby dni, chwile lepsze i gorsze pojawiały się na przemian zupełnie z dupy, zupełnie niezależnie od tego co ja z zaburzeniem próbuję robić. Robię coś, czy nie robię, mam dobre nastawienie albo fatalne nastawienie, akceptuję albo nie akceptuję - no to jutro mamy dobry dzień, albo właśnie będzie zły dzień, żadnej logiki w tym dla mnie nie ma.
Identycznie to odbieram bez skladu ladu
Uwierz mi, ze w tym logiki nie będzie, bo to dotyczy emocji :DD wiesz co, mi sie tez tak wydawało, ze do dupy, ze to niemożliwe, cokolwiek nie robię to jest źle, czasami moment byl lepszy, ale generalnie katastrofa. A to nieprawda, po prostu tak to wygląda. Nagle przychodzi taki moment, w ktorym zaskakujesz, dosłownie jakby ktoś połączył dwa puzzle w mózgu i je dopasowal i to wszystko wydaje się śmieszne, choc u mnie byl raczej szacunek do samej siebie za dotrwanie do tego momentu. Po prostu non stop akceptujesz i każdy dzień przybliża Cie do tego, ale jak to Victor napisal, wątpliwości będą do samego końca, czyli do momentu jak te dwa puzzle polacza sie, świadomość ze stanem emocjonalnym zrownaja sie i będą ze sobą zgodne.
Wlasnie ten zaskok ten bakcyl to trzeba ponoc poczuc
Hmm no ja go poczułam, to prawda, bo to musi odbyć sie na poziomie emocjonalnym, a nie na poziomie logiki.
Awatar użytkownika
Mysz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 8 lutego 2017, o 18:51

29 kwietnia 2018, o 20:19

Sluchajcie, czyli dobrze rozumiem, że najlepiej akceptować i ignorować tak jak że wszystkim? :) Nie rozkminiać tego lęku wolnoplynacego tylko przyzwolić na niego i zająć się życiem? ;)
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

29 kwietnia 2018, o 21:09

Mam to ciągle,od rana do nocy,cobym dałą za ataki paniki które w końcu mijały ,a to jak jeden wieczny ciągły atak,100000 myśli,niepokój,napięcie ,horror
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
ODPOWIEDZ