Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

fobia społeczna a samotność

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
gepardos
Gość

7 lutego 2015, o 00:34

Witam walczę z nerwicą od jakiegoś czasu opisałem to w innym poście. W miarę rozumiem schemat jej powstawania , u mnie teraz się nasiliła przy rozmowie kwalifikacyjnej do nowej pracy (dodam że ja przeszedłem ale z nowej pracy zrezygnowałem za duża odpwiedzialność i tu przegrałem bitwę z nerwicą ale walkę zamierzam wygrać) O ile objawy somatyczne nie robią już na mnie wrażenia, z lękiem już sie jakiś czas temu też zaprzyjaźniłem to teraz nie mogę poradzić sobie z tą fobią którą sobie chyba wbiłem do łba...Odczuwam cały czas obawę przed każdym spotkaniem z kimkolwiek a jak już sie spotkam to penetruję naszą rozmowę że odechciewa mi sie gadać, nie wspomne juz o wyjściach w miejsca publiczne. A jeszcze miesiąc temu zaliczałem dyskoteki na trzeźwo(nie pije alkoholu od czasu kiedy wiem ze jestem zaburzony) a tu taka zmiana o 360stopni. I teraz pytanie czy mieszkanie samemu a mieszakm sam 1.5 roku mogą wpływać ne tego typu objawy....???
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 lutego 2015, o 01:41

Wydaje mi się że na taki problem najlepiej jest jednak wychodzić i przełamać to.
Może masz jakiegoś zaufanego kumpla któremu możesz o tym powiedzieć i z którym możesz gdzieś wyjść
czasem?
To przejdzie, chyba większość ludzi na forum to przerabiało włącznie ze mną.
Zresztą jak mam gorszy okres to czasami też mam opór przed wychodzeniem.
Ostatnio na siłę musiałam jechać do sądu, ale dobrze że pojechałam bo lęk mi się rozmył w trakcie wyjścia.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
gepardos
Gość

7 lutego 2015, o 12:10

Dzieki za odpowiedz , to ze przejdzie to sobie w jakims stopniu zdaje sprawę . Tylko ze moja nazwijmy to samotność i moje fobie powoduje ze poznanie na mojej drodze jakiejś dziewczyny graniczy z cudem.... Bo osoby bez takich zaburzeń srednio rozumieją co sie dzieje w naszych głowach.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 lutego 2015, o 13:20

Niekoniecznie:) Nawet u nas na forum jest sporo ludzi którzy mają partnerów bez nerwicy, i te osoby bardzo je wspierają:)
Wszystko zależy od człowieka. Ja zawsze szczerze mówię że mam nerwicę i ta druga osoba zazwyczaj jest nastawiona dosyć
przyjaźnie i wyrozumiale do tematu. Jeśli będzie jej na Tobie zależało to nie będzie robiła z tego problemu.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
gepardos
Gość

8 lutego 2015, o 00:25

Dziś przeżyłem mękę zanim wyszedłem się spotkać ze znajomymi ale wyszedłem i jakoś to przeżyłem .... Tak ale z dziewczynami to jest inaczej , faceci powinni być nazwijmy to twardzi a tu niestety głowa czasami płata figle. Staram się wychodzić z tego jak tylko sie da ale wiem że ograniczam się czasami to tak myśle że najlepiej byłoby się zwiazać z dziewczyna która to zna z autopsji i wspierać sie nawzajem ale to takie moje przemyślenia. Już mam plan żeby się wspomóc farmakologią ale boje się jej zaczać brać moze dlatego że chciałbym z tego wyjść o własnych siłach , ale najgorsze są dni jak siedze sam i zaczynam myśleć i takie błedne koło. No ale nic wiara umiera podobno ostatnia:)
Rusty
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 25 października 2013, o 21:24

8 lutego 2015, o 10:39

Z doświadczenia wiem że gdybyś przestał postrzegać bycie silnym jako konieczność i coś czego wymaga się od każdego mężczyzny to przestałbyś męczyć samego siebie. W tym momencie tylko się katujesz idąc takim tokiem rozumowania.

Kiedyś też wydawało mi się że facet musi być twardy, zdecydowany i wręcz agresywny żeby zdobyć partnerkę. I co? Nie miałem partnerki i za każdym razem kiedy rozglądałem się wokół i widziałem te wszystkie pary, które są ze sobą szczęśliwe to z jednej strony strasznie się wkurwiałem (miałem wręcz ochotę żeby każdy związek wokół mnie się rozsypał), a z drugiej chciało mi się płakać.

Także wiesz, zwyczajnie musisz zaakceptować wszystkie swoje objawy i sobie na nie pozwolić. To nie jest tak że dziewczyna widząc że jesteś zdenerwowany, trzęsą Ci się ręce itp. pomyśli sobie "co za pizduś". Tj. niektóre takie są (zdecydowana mniejszość), ale zastanów się: chciałbyś się z taką spotkać po raz drugi? Bo w moim przypadku (kiedy jestem już bardziej odburzony niż zaburzony) kobieta która żąda żebym był "niezniszczalny" po prostu budzi moje wpółczucie. Nie oszukujmy się, takie laski też prawdopodobnie dużo przeżyły i szukają poczucia bezpieczeństwa w pakiecie premium na zasadzie "tylko brać".

Także zaufaj mi -> życie oczami fobika wygląda na tragicznie ciężkie: ludzie to najgorsze szmaty które chcą Cię wydymać na każdym kroku, a każda dziewczyna to lafirynda która myśli tylko o sobie i swojej dupie.
Nom, wyszedłem z najgorszej fobii i światopogląd drastycznie mi się zmienił: oczywiście są ludzie którzy chcą Cię wydymać, ale to jest bardzo niewielki procent (a nikt Ci nie każe mieć z nimi do czynienia), to samo tyczy się dziewczyn: większość z nich to wspaniałe, wrażliwe istoty. :D Generalnie to byłem zszokowany jak zobaczyłem "na trzeźwo" jak empatyczni są zwykli ludzie, którzy z nerwicami, fobiami i innym gównem nie mieli nigdy do czynienia.

Także słuchaj wewnętrznego dziecka i jeżeli masz ochotę na jakąś dziewczynę to startuj. Tylko nie rób z siebie macho na siłę, tak jak pisałem: zaakceptuj i pozwól sobie na swoje objawy. Nie staraj się udawać twardego jeżeli nim nie jesteś, nie zostaniesz zjedzony jak na randce powiesz "o, z jednej strony jestem cholernie podniecony a z drugiej spięty". Ogólnie to wygrana z nerwicą polega na zaakceptowaniu siebie ze wszystkimi objawami i odchyleniami od normy. Nie mówię że od razu musisz startować na jakieś spotkanie z dziewczyną, wszystko zależy od tego czy czujesz się na siłach.

Podsumowując: pokochaj siebie i żyj szczęśliwiej. :D Tylko licz się z tym że aby pokochać siebie potrzebujesz trochę czasu (mi to zajęło ok. 0,5 roku, a teraz jeszcze utrwalam tą miłość do siebie). Nie mówię, u Ciebie może to trwać dużo krócej. Trzymam za Ciebie kciuki! :D
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

8 lutego 2015, o 12:19

gepardos, ważne żeby facet nie był nadętym cymbałem.
Mam kumpla, facet 2 m wzrostu, koło w samochodzie wymienia bez lewarka
ale potrafi przyjechać do mnie z wynikami badań spanikowany i powiedzieć że jest cięzko chory
sprawdził w necie i już wie co mu jest!
Też ma dużo stresów związanych z pracą i reaguje na to lękami.
No i co z tego? Czy to znaczy że jest mniej wartościowy? że nie jest dobrym kumplem i fajnym facetem?
Myślisz że dziewczyny go nie lubią?:)
Chyba własnie dlatego go tak lubią bo przez to że sam ma kłopoty to i umie zrozumieć drugiego człowieka,
można z nim pogadać otwarcie, nawet własnie powiedzieć o lękach, nerwicy.
Więc w sumie ta cała nerwica i lęki to jego zaleta a nie wada.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
gepardos
Gość

8 lutego 2015, o 19:53

Jak to piszę właśnie mija niedziela, która minęła jakbym nigdy nie miał nerwicy ale ona jest podstępna i pewnie mnie znowu zaatakuje ale łatwo skóry nie sprzedam... Co do wypowiedzi Rusta bardzo fajnie to wszystko napisałeś tyle że jak się kiedys nazwijmy to było się "normalnym" a teraz jest tak jak jest, powstaje konflikt wewnętrzny który powoduje rozterki no ale cóż akceptuje to i walcze dalej... Myśle że nadętym cymbałem nie jestem:) ale mając lat 35 ma się coraz więcej wątpliwości i takich tam , a szczerze to zawsze byłem nieśmiały do kobiet a tu jeszcze ta nerwica to taka mieszanka wybuchowa...:) Czasami myśle że może jestem skazany na samotność i to nie jest objaw nerwicy.....
traktorzysta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 7 lipca 2014, o 13:20

11 lutego 2015, o 12:45

Nikt nie jest skazany na samotność, ale rozumiem, że możesz tak uważać, bo mi się też nie jeden raz zdarzyło tak myśleć. Trzeba szukać, działać i się udzielać na towarzystkich gruntach a kiedyś z pewnością kogoś fajengo poznasz. Pomyśl, że jakbyś był kobietą (z całym szacunkiem dla pań) to wtedy miałbyś potężnego doła, że w tym wieku jesteś sam, nie masz rodziny itp :) A tak poważnie to trochę Cię powidziam, bo ja bym nie mógł mieszkać absolutnie sam, po tygodniu dostałbym jeszcze większej korby niż mam teraz.
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

11 lutego 2015, o 19:10

Z tą samotnością to bywa różnie. Ja jestem samotna naście lat. Każdy kogo poznam, zwiewa, kiedy dowiaduje się, że mam problem z nerwicą. Chyba w ich oczach jestem jakimś wybrakowanym osobnikiem. Ci, którzy ewentualnie pozostają, od razu zastrzegają, że w grę wchodzi tylko kolegowanie się na odległość - wirtualnie. Czyli, że raz na rok ktoś do mnie zagada na fejsie. To daleko w zadku mam takich. Kilku dobrych znajomych to już mam.
Do spotkań realnych (randek) praktycznie nie dochodzi. Nawet nie wyobrażam sobie jak miałoby takie spotkanie wyglądać. Pewnie siedziałabym cała spięta i nerwowa w jakiejś kawiarni. Pewnie rozlałabym przy okazji herbatę czy kawę. Albo zaczęła się dusić, albo trząść ze stresu. Albo nie wiem co tam jeszcze mój mózg wymyśliłby ciekawego. Gdyby siedząca ze mną osoba nie wiedziała o nerwicy, pewnie "jazda" byłaby większa.
Wbrew temu co pisze traktorzysta - jestem skazana na samotność i próbuję się z tym pogodzić. Jeśli szuka się kogoś bliskiego ileś tam lat i jest się odtrącanym z powodu choroby, wyglądu, zainteresowań, to człowiek musi pogodzić się z tym, że im będzie starszy, to już nikt się nie znajdzie.
Fenix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 17 stycznia 2015, o 20:36

11 lutego 2015, o 20:50

heh, ja też chyba na to skazany jestem. Nikogo ciekawego tu poznać nie mogę, a skoro moja choroba w jakimś stopniu odbiła się na moim związku teraz, to nie wiem czy jest sens znów w to brnąć. Cięzko też czasem z kimś rozmawiać jak derealizacja się nasila bez większego powodu, trudno coś takeigo też ukrywac przed kimś (i moim zdaniem nie powinno się, tzreba się wspierać wzajemnie). Chociaż pracowałem ostro nad wszytskim po kolei, to jednak poległem i nie widzę dalej nadziei na bliskość.
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

11 lutego 2015, o 20:52

Fenix - ale tutaj to nie jest portal randkowy :) Tylko forum :)
Fenix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 17 stycznia 2015, o 20:36

11 lutego 2015, o 21:00

No ale w czym rzecz? :) Piszę pod temat, że również wydaje mi się, że te objawy skazują mnie na samotność. A co do portalu randkowego to tu żony już szukano ;)
gepardos
Gość

12 lutego 2015, o 00:10

Cześć wszystkim widzę że poruszyłem istotna kwestie naszego życia i zastanawiam się czy ta nasza samotność na którą poniekąd zaczynamy się skazywać bierze się z naszych zaburzeń czy z naszego charakteru. Tak na dobrą sprawę nigdy nie byłem w poważnym związku który trwał parę lat, ale wtedy się nad tym nie zastanawiałem bo w podświadomości wiedziałem że to się kiedyś zmieni. Teraz kiedy przybyło latek i doszły "jazdy w głowie" sama myśl o związku przyprawia o kolejne chore myśli. A co do wypoweidzi że to nie portal randkowy to się zgodzę ale czemu nie próbować szukać 2 połówki właśnie tutaj w miejscu gdzie każdy rozumie to co przeżywa i nawzajem się wspierać. Także proponuje stworzyć oddzielny temat szukam żony , szukam męża i może powstanie taki mini portal randkowy:):):)
Rusty
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 25 października 2013, o 21:24

13 lutego 2015, o 00:30

Wydaje mi się że życie to nie matematyka i dwa minusy nie dadzą plusa.

Fenix - skoro według Ciebie objawy odbijały się na Twoim związku to może lepiej byłoby po prostu najpierw popracować nad sobą samym? Zaakceptować i pokochać samego siebie, przestać próbować się dostosować pod publiczkę, pozwolić sobie na błędy, dać mnóstwo wyrozumiałości. I nie przekonuj mnie tezą że ze stanu awaryjnego jakim jest nerwica nie da się wyjść - rozejrzyj się po forum, zobacz ile osób sumiennie nad sobą pracowało, dochodziło do pewnych wniosków, wdrażało je w życie a teraz są wolni i szczęśliwi (Victor najlepszym przykładem). Powiem Ci co mnie najbardziej zmotywowało do zmian w swoim życiu: po prostu w pewnym momencie uświadomiłem sobie że mam JEDNO życie i jeżeli nie zacznę czegoś z nim robić to na starość będę miał ogromny żal do siebie że nie zawalczyłem o siebie. To jest oczywista prawda, ale w obawie przed robieniem tego wszystkiego czego się boję jakoś nie chciałem tego przyjąć do siebie. Trafiło to do mnie jak zacząłem się przyglądać ile tracę -> teraz już robię wszystko na co mam ochotę, już nie oglądam się na czarne scenariusze które podsuwa mi moja głowa (póki co to czekam aż lęk przed tymi wyobrażeniami zejdzie do normalnego poziomu dla przeciętnego, wrażliwego człowieka).

A szukanie partnerki/partnera z objawami (pod pretekstem lepszej relacji między stronami) to moim skromnym zdaniem próba uzupełnienia sobie deficytu hmmm... nie wiem jak to nazwać sam też czułem coś takiego - chciałem żeby dziewczyna kochała mnie tak jak matka własne dziecko, tj. całkowicie bezwarunkowo, bez względu na wszystko. Taki związek jak dla mnie prowadzi tylko do pielęgnowania objawów, czyli generalnie do dalszego katowania siebie samego. A co do Ciebie Thori: sądząc z Twojego opisu pot. randki to masz naprawdę cholernie niską samoocenę i praktycznie nie dajesz sobie możliwości popełnienia błędu. Mi się zdarzyło wylać kiedyś na urodzinach (bardzo oficjalne, w restauracji) właśnie na jubilata pół butelki czerwonego wina. I co? Oprócz tego że przez dłuższą chwilę się czułem dość niezręcznie to jak widać żyję i mam się dobrze. :D
ODPOWIEDZ