Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Fobia społeczna - proszę o pomoc

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
monia87
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 8 maja 2017, o 16:50

29 sierpnia 2018, o 20:57

Witam Wszystkich!!
Pisze, bo Chciałabym się wygadać.... może ktoś przeczyta mój post i doradzi co zrobic😊 może na początku napisze coś o sobie.... .. mam 30 lat. Od roku jestem szczęśliwa mezatka. Pracuje na stanowisku sekretarki.... z fobią społeczną zmagam sie od ok 6 lat.
Ogólnie jestem osobą towarzyską. Mam dużo znajomych. Lubię przebywać z innymi osobami.... jednak są sytuacje Z którymi sobie kompletnie nie radzę i czasami mam dość życia....
Jednym z problemów sa miejsca publiczne... ( tak wiem wcześniej napisałam że jestem towarzyska etc. .... więc o co chodzi )... wydaje mi się że cały czas ktoś mnie obserwuje i myśli o mnie w negatywny sposób... Nie jestem w stanie zrobić zakupów jeżeli wiem że jest w sklepie dużo ludzi ... na sama myśl że stoję w kolejce a za mną tłum ludzi dostaje palpitacji serca.. Jestem osobą wierzacaą ale prawie wogole do kościoła nie chodzę, ponieważ nie ma opcji żebym gdzieś sobie mogła usiąść w ławce czy stać całą mszę i wiedząc że dalej jest za mną tłum ludzi. Najgorsze że w takich sytuacjach zaczyna mi serce szybciej bic, ręce drżą jak oszalałe, nogi stają się jak z waty i najgorszym problemem w takich sytuacjach są okropne wzdęcia i gazy ... czuje że dostane biegunki ... ogólnie u mnie stres = okropne gazy i biegunka.. to jest coś strasznego... Nie mogę nad tym1zapanowac.. boję się iść w takie miejsca bo ż góry się nastawiam że te objawy wystapia i z reguły tak jest...
Następna problem to jedzenie i picie w towarzystwie.... wśród rodziny jest ok ale kiedy wychodzimy gdzieś na miasto czy np. Jakieś imprezy wesela itp. To prawie wogole nie jem.. jeśli chodzi o wesela to problem znika jak wypije parę kieliszków hehhe no ale przecież nie zastosuje tego w życiu codziennym.
Nienawidzę jak ktoś mi patrzy na ręce bo wtedy okropnie drżą. Stresuje mnie strasznie załatwianie spraw np w urzędach bankach itp. Moment kiedy mam się podpisać... Nie jest wtedy w stanie zapanować nad rękami....
Jak już wyżej wspomniałam pracuję1jako sekretarka. Ogólnie miałam być przyjęta na inne stanowisko.. No ale wyszło inaczej... praca nie jest zła.. Nie ma problemu z pobieraniem telefonów czy dzwonieniem1do innych osób... Ale moment podawania glupiejnkawy czy herbaty mnie paraliżuje. Bo znowu będą ręce drzec. W pracy jestem w ciągłym stresie tylko dlatego że boję się ze przyjdą jacyś goście i będę musiała podać im coś do picia. Przez to nie mogę spać w nocy, a jak juz2zasne to sni mi się cały czas praca... to jest nie do wytrzymania...
Nie wiem co już z tym zrobic. .. powinnam się cieszyć że ta pracę mam a jednak jest inaczej.
Krepuja1mnie strasznie kontakty z mężczyznami...kiedy muszę z nimi współpracować.
Nigdy nie narzekalam na powodzenie.. Ale jestem osobą zakompleksiona. Za bardzo zapatruje2sie na inne koleżanki które są pewne siebie i nie mają takich problemów jak ja.

W mojej głowie za dużo się dzieje.
Jestem też osobą lekliwa.
Jak słyszę karetkę to od razu dzwonię do wszystkich z rodziny czy aby na pewno im się nic nie stało. A jeśli ktoś nie odbiera to wmawiam sobie że coś się musiało wydarzyć. Od razu zaczynam się trzasc i biegnę do ubikacji bo już się denerwuje .
Wydaje mi się że mam też nerwicę natręctw. W domu po 10 razy sprawdzam czy wszystko jest wyłączone typu gaz, żelazko.
Boję się że kiedyś mogę zwariować.... A ja tak po prostu chce normalnie żyć.. funkcjonować jak każdy inny człowiek..
Zaczynamy z mężem starania o dziecko.. chciałabym żeby się wszystko udało.. Ale boję się że ta fobia mnie wyniszcza..

Przepraszam za tak chaotyczny wpis....
Jakby ktoś miał jakieś rady jak się pozbyć tego dziadostwa to proszę o odpowiedzi.
W ko ci się porządnie wygadalam. Aż mi lżej.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
😊😊
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

29 sierpnia 2018, o 21:25

Hejka. Umnie sie też zaczeło że miewałam w kościele jakieś palpitacje i wychodziłam , potem w drzwiach stałam albo nazewnątrz. Jakieś zebrania imprezy mnie paraliżowały, taka osobowość unikająca. Tylko niezawsze da sie unikać. Potem to i tak masa problemów i mi nerwice wywaliło z całą masą somatów. Dobrze jest te lęki nauczyć sie przełamywać stosując rady jakie tu są na foróm. Bo jednak to że sie będzie gdzieś chodzić i zakażdym razem mocno nakręcać to niedokońca działa. To jeszcze trzeba akceptacji i nienakręcania , olewania i pozwolenia być temu. Poczytaj troche i posłuchaj nagrań . Jakieś książki , poradniki osób z fobią. Możesz też kogoś tu popytać. Bo niestety unikanie nadłuższą mete i tak nic nieda, i tak trzeba sie zmierzyć z lękiem. Mając wiedze łatwiej mechanizmy zrozumieć będzie
Awatar użytkownika
Truskawka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 28 października 2016, o 08:19

30 sierpnia 2018, o 09:02

monia87 pisze:
29 sierpnia 2018, o 20:57
Witam Wszystkich!!
Pisze, bo Chciałabym się wygadać.... może ktoś przeczyta mój post i doradzi co zrobic😊 może na początku napisze coś o sobie.... .. mam 30 lat. Od roku jestem szczęśliwa mezatka. Pracuje na stanowisku sekretarki.... z fobią społeczną zmagam sie od ok 6 lat.
Ogólnie jestem osobą towarzyską. Mam dużo znajomych. Lubię przebywać z innymi osobami.... jednak są sytuacje Z którymi sobie kompletnie nie radzę i czasami mam dość życia....
Jednym z problemów sa miejsca publiczne... ( tak wiem wcześniej napisałam że jestem towarzyska etc. .... więc o co chodzi )... wydaje mi się że cały czas ktoś mnie obserwuje i myśli o mnie w negatywny sposób... Nie jestem w stanie zrobić zakupów jeżeli wiem że jest w sklepie dużo ludzi ... na sama myśl że stoję w kolejce a za mną tłum ludzi dostaje palpitacji serca.. Jestem osobą wierzacaą ale prawie wogole do kościoła nie chodzę, ponieważ nie ma opcji żebym gdzieś sobie mogła usiąść w ławce czy stać całą mszę i wiedząc że dalej jest za mną tłum ludzi. Najgorsze że w takich sytuacjach zaczyna mi serce szybciej bic, ręce drżą jak oszalałe, nogi stają się jak z waty i najgorszym problemem w takich sytuacjach są okropne wzdęcia i gazy ... czuje że dostane biegunki ... ogólnie u mnie stres = okropne gazy i biegunka.. to jest coś strasznego... Nie mogę nad tym1zapanowac.. boję się iść w takie miejsca bo ż góry się nastawiam że te objawy wystapia i z reguły tak jest...
Następna problem to jedzenie i picie w towarzystwie.... wśród rodziny jest ok ale kiedy wychodzimy gdzieś na miasto czy np. Jakieś imprezy wesela itp. To prawie wogole nie jem.. jeśli chodzi o wesela to problem znika jak wypije parę kieliszków hehhe no ale przecież nie zastosuje tego w życiu codziennym.
Nienawidzę jak ktoś mi patrzy na ręce bo wtedy okropnie drżą. Stresuje mnie strasznie załatwianie spraw np w urzędach bankach itp. Moment kiedy mam się podpisać... Nie jest wtedy w stanie zapanować nad rękami....
Jak już wyżej wspomniałam pracuję1jako sekretarka. Ogólnie miałam być przyjęta na inne stanowisko.. No ale wyszło inaczej... praca nie jest zła.. Nie ma problemu z pobieraniem telefonów czy dzwonieniem1do innych osób... Ale moment podawania glupiejnkawy czy herbaty mnie paraliżuje. Bo znowu będą ręce drzec. W pracy jestem w ciągłym stresie tylko dlatego że boję się ze przyjdą jacyś goście i będę musiała podać im coś do picia. Przez to nie mogę spać w nocy, a jak juz2zasne to sni mi się cały czas praca... to jest nie do wytrzymania...
Nie wiem co już z tym zrobic. .. powinnam się cieszyć że ta pracę mam a jednak jest inaczej.
Krepuja1mnie strasznie kontakty z mężczyznami...kiedy muszę z nimi współpracować.
Nigdy nie narzekalam na powodzenie.. Ale jestem osobą zakompleksiona. Za bardzo zapatruje2sie na inne koleżanki które są pewne siebie i nie mają takich problemów jak ja.

W mojej głowie za dużo się dzieje.
Jestem też osobą lekliwa.
Jak słyszę karetkę to od razu dzwonię do wszystkich z rodziny czy aby na pewno im się nic nie stało. A jeśli ktoś nie odbiera to wmawiam sobie że coś się musiało wydarzyć. Od razu zaczynam się trzasc i biegnę do ubikacji bo już się denerwuje .
Wydaje mi się że mam też nerwicę natręctw. W domu po 10 razy sprawdzam czy wszystko jest wyłączone typu gaz, żelazko.
Boję się że kiedyś mogę zwariować.... A ja tak po prostu chce normalnie żyć.. funkcjonować jak każdy inny człowiek..
Zaczynamy z mężem starania o dziecko.. chciałabym żeby się wszystko udało.. Ale boję się że ta fobia mnie wyniszcza..

Przepraszam za tak chaotyczny wpis....
Jakby ktoś miał jakieś rady jak się pozbyć tego dziadostwa to proszę o odpowiedzi.
W ko ci się porządnie wygadalam. Aż mi lżej.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
😊😊
Z doświadczenia radzę wchodzić w sytuacje fobiczne ale małymi krokami chociaż i tutaj dyskomfortu nie da się uniknąć. Najlepiej przejść daną sytuację etapami a na początku nawet z pomocą drugiej osoby. Jeżeli miejsca publiczne są problemem np. sklep
1.na początku możesz sobie tylko wyobrażać jak tam jesteś itp ,( tak ćwiczyć do czasu aż to nie będzie wywoływało w Tobie lęku),
2 następnie przebywać w okolicy sklepu przez jakiś czas nie wchodząc do niego ( tak ćwiczyć do czasu aż to nie będzie wywoływało w Tobie lęku),
3. Wejść do sklepu nawet z drugą osobą na małe i bardzo krótkie zakupy (tak ćwiczyć do czasu aż to nie będzie wywoływało w Tobie lęku)
4. Pozostać w sklepie sama i kupić tylko jedną rzecz
itd itd
wiem że to się wydaje dosyć mozolne i czasochłonne ale naprawdę przynosi pozytywne efekty
rozpisałam to na szybko ale każdy może sobie to ułożyć do własnych potrzeba, chciałam tylko zwrócić uwagę na metodę "małych kroczków" ;)
"Jeśli się smucisz to żyjesz przeszłością. Jeśli się boisz to żyjesz przyszłością. Jeśli jesteś spokojny to żyjesz teraźniejszością" Lao Tzu
qbaino
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 21 sierpnia 2018, o 15:15

2 września 2018, o 12:23

Truskawka pisze:
30 sierpnia 2018, o 09:02
monia87 pisze:
29 sierpnia 2018, o 20:57
Witam Wszystkich!!
Pisze, bo Chciałabym się wygadać.... może ktoś przeczyta mój post i doradzi co zrobic😊 może na początku napisze coś o sobie.... .. mam 30 lat. Od roku jestem szczęśliwa mezatka. Pracuje na stanowisku sekretarki.... z fobią społeczną zmagam sie od ok 6 lat.
Ogólnie jestem osobą towarzyską. Mam dużo znajomych. Lubię przebywać z innymi osobami.... jednak są sytuacje Z którymi sobie kompletnie nie radzę i czasami mam dość życia....
Jednym z problemów sa miejsca publiczne... ( tak wiem wcześniej napisałam że jestem towarzyska etc. .... więc o co chodzi )... wydaje mi się że cały czas ktoś mnie obserwuje i myśli o mnie w negatywny sposób... Nie jestem w stanie zrobić zakupów jeżeli wiem że jest w sklepie dużo ludzi ... na sama myśl że stoję w kolejce a za mną tłum ludzi dostaje palpitacji serca.. Jestem osobą wierzacaą ale prawie wogole do kościoła nie chodzę, ponieważ nie ma opcji żebym gdzieś sobie mogła usiąść w ławce czy stać całą mszę i wiedząc że dalej jest za mną tłum ludzi. Najgorsze że w takich sytuacjach zaczyna mi serce szybciej bic, ręce drżą jak oszalałe, nogi stają się jak z waty i najgorszym problemem w takich sytuacjach są okropne wzdęcia i gazy ... czuje że dostane biegunki ... ogólnie u mnie stres = okropne gazy i biegunka.. to jest coś strasznego... Nie mogę nad tym1zapanowac.. boję się iść w takie miejsca bo ż góry się nastawiam że te objawy wystapia i z reguły tak jest...
Następna problem to jedzenie i picie w towarzystwie.... wśród rodziny jest ok ale kiedy wychodzimy gdzieś na miasto czy np. Jakieś imprezy wesela itp. To prawie wogole nie jem.. jeśli chodzi o wesela to problem znika jak wypije parę kieliszków hehhe no ale przecież nie zastosuje tego w życiu codziennym.
Nienawidzę jak ktoś mi patrzy na ręce bo wtedy okropnie drżą. Stresuje mnie strasznie załatwianie spraw np w urzędach bankach itp. Moment kiedy mam się podpisać... Nie jest wtedy w stanie zapanować nad rękami....
Jak już wyżej wspomniałam pracuję1jako sekretarka. Ogólnie miałam być przyjęta na inne stanowisko.. No ale wyszło inaczej... praca nie jest zła.. Nie ma problemu z pobieraniem telefonów czy dzwonieniem1do innych osób... Ale moment podawania glupiejnkawy czy herbaty mnie paraliżuje. Bo znowu będą ręce drzec. W pracy jestem w ciągłym stresie tylko dlatego że boję się ze przyjdą jacyś goście i będę musiała podać im coś do picia. Przez to nie mogę spać w nocy, a jak juz2zasne to sni mi się cały czas praca... to jest nie do wytrzymania...
Nie wiem co już z tym zrobic. .. powinnam się cieszyć że ta pracę mam a jednak jest inaczej.
Krepuja1mnie strasznie kontakty z mężczyznami...kiedy muszę z nimi współpracować.
Nigdy nie narzekalam na powodzenie.. Ale jestem osobą zakompleksiona. Za bardzo zapatruje2sie na inne koleżanki które są pewne siebie i nie mają takich problemów jak ja.

W mojej głowie za dużo się dzieje.
Jestem też osobą lekliwa.
Jak słyszę karetkę to od razu dzwonię do wszystkich z rodziny czy aby na pewno im się nic nie stało. A jeśli ktoś nie odbiera to wmawiam sobie że coś się musiało wydarzyć. Od razu zaczynam się trzasc i biegnę do ubikacji bo już się denerwuje .
Wydaje mi się że mam też nerwicę natręctw. W domu po 10 razy sprawdzam czy wszystko jest wyłączone typu gaz, żelazko.
Boję się że kiedyś mogę zwariować.... A ja tak po prostu chce normalnie żyć.. funkcjonować jak każdy inny człowiek..
Zaczynamy z mężem starania o dziecko.. chciałabym żeby się wszystko udało.. Ale boję się że ta fobia mnie wyniszcza..

Przepraszam za tak chaotyczny wpis....
Jakby ktoś miał jakieś rady jak się pozbyć tego dziadostwa to proszę o odpowiedzi.
W ko ci się porządnie wygadalam. Aż mi lżej.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
😊😊
Z doświadczenia radzę wchodzić w sytuacje fobiczne ale małymi krokami chociaż i tutaj dyskomfortu nie da się uniknąć. Najlepiej przejść daną sytuację etapami a na początku nawet z pomocą drugiej osoby. Jeżeli miejsca publiczne są problemem np. sklep
1.na początku możesz sobie tylko wyobrażać jak tam jesteś itp ,( tak ćwiczyć do czasu aż to nie będzie wywoływało w Tobie lęku),
2 następnie przebywać w okolicy sklepu przez jakiś czas nie wchodząc do niego ( tak ćwiczyć do czasu aż to nie będzie wywoływało w Tobie lęku),
3. Wejść do sklepu nawet z drugą osobą na małe i bardzo krótkie zakupy (tak ćwiczyć do czasu aż to nie będzie wywoływało w Tobie lęku)
4. Pozostać w sklepie sama i kupić tylko jedną rzecz
itd itd
wiem że to się wydaje dosyć mozolne i czasochłonne ale naprawdę przynosi pozytywne efekty
rozpisałam to na szybko ale każdy może sobie to ułożyć do własnych potrzeba, chciałam tylko zwrócić uwagę na metodę "małych kroczków" ;)
jako agorafobik ,moge rady mojej przedmówczyni tylko potwierdzić.Małe kroki ale systematycznie i z uporem.
ODPOWIEDZ