Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Encyklopedia objawów Derealizacji/Depersonalizacji

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
zxz25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 168
Rejestracja: 16 października 2021, o 14:28

21 listopada 2021, o 01:16

morphifry pisze:
4 listopada 2021, o 10:24
Wypisałam swoje objawy których jest bardzo dużo i mam wrażenie, że niektórych nigdy nie widziałam u innych osób co potęguje zawsze mój lęk. Może znajdzie się ktoś kto ma podobne albo pomoże to komuś kto też będzie myślał, że ma mega dziwne objawy i wątpliwości czy to w ogóle dd

- uczucie dziwności
- myśli egzystencjalne i natrętne
- jak to jest że ja żyję, jak to jest że ja to ja?
- uczucie, że moje wspomnienia przeżyła jakaś inna osoba, całkiem inna wersja mnie
- uczucie, że już nigdy nie będzie normalnie tak jak kiedyś, bo „o tym nie zapomnę”
- chwilowe „szoki” że żyję, jestem, istnieję. np robię coś, idę po schodach czy cokolwiek i nagle mam taki szok i przypomnienie, że ja żyję, do tego wszystkiego oczywiście lęk
- hiperświadomość/nadświadomość istnienia, ciągłe myślenie i pamiętanie o tym że żyję, istnieję
- brak życia na autopilocie, ciągła świadomość wszystkiego, najgorsze poranki po przebudzeniu - od razu świadomość tego że wstałam, żyję
- lęk przed tym że żyję, istnieję
- lęk przed tym, że muszę żyć
- lęk przed tym, że jeszcze przede mną „tyle lat życia” co w mojej głowie wygląda na wieczność
- uczucie i myśli że życie jest max powtarzalne, codziennie robimy te same czynności i tak do końca życia co wywołuje mega lęk, ciągle te same pory roku, święta itd jak w zapętleniu
- uczucie braku sensu życia i wykonywania jakichkolwiek czynności, bo i tak będę musiała to robić jeszcze milion razy do końca życia
- uczucie, że utknęłam w chwili tu i teraz, czas mega się dłuży, ciągła analiza że jestem, żyję, muszę ciągle coś robić bo jeszcze tyle lat przede mną a czas musi jakoś mi płynąć, ciągła świadomość myślenia i tego co robię
- lękowe myśli że np. wrócę z pracy o 17 i do końca dnia będzie jeszcze tyle godzin, będę musiała coś robić i nie wiem co, takie poczucie utknięcia w czasie który ciągle trzeba jakoś wypełniać i mam nadświadomość jego wolnego płynięcia
- poczucie, że nie wiem co ze sobą zrobić, np usiądę na kanapie i mam pytania „i co teraz? co teraz mam robić?”
- lęk przed ogólnie całym życiem i robieniem czegokolwiek, bardzo wyolbrzymiony i często nieadekwatny do sytuacji
- poczucie, że nie wiem kim jestem, po co, gdzie, dlaczego
- w kryzysowych momentach poczucie że zaraz zwariuję, że nie wytrzymam
- sporadycznie chwilowe objawy takie jak obcość swojego głosu, podczas chodzenia uczucie płynięcia w powietrzu, czy np. patrzenie na świat który wydaje się jak z komiksu, kartonu, bajki itd itp
- myśli typu że żyjemy w symulacji, idziemy spać i jak za pstryknięciem palca od razu jest nowy dzień i tak w kółko, ciągle trzeba żyć i nie ma od tego ucieczki
- lęk wolnopłynący
- myśli typu, że co jeśli to wszystko jest wymyślone przeze mnie, co jeśli wszyscy ludzie to nie są osoby z duszami którzy mają swój świat, tylko takie „lalki w tle mojego życia”
- lęk przed widzeniem, patrzeniem, myśleniem, że cały czas widzimy, myślimy i nie ma od tego ucieczki, odpoczynku
- lękowe myśli na temat tego że inni ludzie mają swoje życie i swój świat który jest całkiem inny od mojego, tylko ja mam swój w którym jestem jakby uwięziona i milion innych różnych natrętnych myśli, które się wzajemnie nakręcają
Myślałam, że to ja napisałam ten post. To Ci potwierdzam, że ja mam takie jak Twoje. :D
Najgorzej znoszę poczucie czasu (wszyscy tu piszą o nie odczuwaniu czasu), że życie trwa wieczność, że nie widzę końca, a ja wegetuję jak robot, tak jak napisałaś, także nie mam nic do dodania.
Podstawy na początek dla każdego nerwicowca:
Kanał na YT (Divovick 3 sezony):
https://youtube.com/channel/UCiWlDE21eDlcMr0wscWEGFA
Pomocne posty z forum:
spis-tre-autorami-t4728.html
Blog Katji:
www.czlowiekczujacy.pl
Książki:
"Pokonałem nerwicę" Grzegorz Szaffer
Blog po angielsku (z książka "Bez lęku i bez paniki"): www.anxietynomore.co.uk
Strona www Victora (są tam pomocne nagrania i wpisy): www.emocjobranie.pl
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 210
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

21 listopada 2021, o 01:44

zxz25 pisze:
21 listopada 2021, o 01:16
morphifry pisze:
4 listopada 2021, o 10:24
Wypisałam swoje objawy których jest bardzo dużo i mam wrażenie, że niektórych nigdy nie widziałam u innych osób co potęguje zawsze mój lęk. Może znajdzie się ktoś kto ma podobne albo pomoże to komuś kto też będzie myślał, że ma mega dziwne objawy i wątpliwości czy to w ogóle dd

- uczucie dziwności
- myśli egzystencjalne i natrętne
- jak to jest że ja żyję, jak to jest że ja to ja?
- uczucie, że moje wspomnienia przeżyła jakaś inna osoba, całkiem inna wersja mnie
- uczucie, że już nigdy nie będzie normalnie tak jak kiedyś, bo „o tym nie zapomnę”
- chwilowe „szoki” że żyję, jestem, istnieję. np robię coś, idę po schodach czy cokolwiek i nagle mam taki szok i przypomnienie, że ja żyję, do tego wszystkiego oczywiście lęk
- hiperświadomość/nadświadomość istnienia, ciągłe myślenie i pamiętanie o tym że żyję, istnieję
- brak życia na autopilocie, ciągła świadomość wszystkiego, najgorsze poranki po przebudzeniu - od razu świadomość tego że wstałam, żyję
- lęk przed tym że żyję, istnieję
- lęk przed tym, że muszę żyć
- lęk przed tym, że jeszcze przede mną „tyle lat życia” co w mojej głowie wygląda na wieczność
- uczucie i myśli że życie jest max powtarzalne, codziennie robimy te same czynności i tak do końca życia co wywołuje mega lęk, ciągle te same pory roku, święta itd jak w zapętleniu
- uczucie braku sensu życia i wykonywania jakichkolwiek czynności, bo i tak będę musiała to robić jeszcze milion razy do końca życia
- uczucie, że utknęłam w chwili tu i teraz, czas mega się dłuży, ciągła analiza że jestem, żyję, muszę ciągle coś robić bo jeszcze tyle lat przede mną a czas musi jakoś mi płynąć, ciągła świadomość myślenia i tego co robię
- lękowe myśli że np. wrócę z pracy o 17 i do końca dnia będzie jeszcze tyle godzin, będę musiała coś robić i nie wiem co, takie poczucie utknięcia w czasie który ciągle trzeba jakoś wypełniać i mam nadświadomość jego wolnego płynięcia
- poczucie, że nie wiem co ze sobą zrobić, np usiądę na kanapie i mam pytania „i co teraz? co teraz mam robić?”
- lęk przed ogólnie całym życiem i robieniem czegokolwiek, bardzo wyolbrzymiony i często nieadekwatny do sytuacji
- poczucie, że nie wiem kim jestem, po co, gdzie, dlaczego
- w kryzysowych momentach poczucie że zaraz zwariuję, że nie wytrzymam
- sporadycznie chwilowe objawy takie jak obcość swojego głosu, podczas chodzenia uczucie płynięcia w powietrzu, czy np. patrzenie na świat który wydaje się jak z komiksu, kartonu, bajki itd itp
- myśli typu że żyjemy w symulacji, idziemy spać i jak za pstryknięciem palca od razu jest nowy dzień i tak w kółko, ciągle trzeba żyć i nie ma od tego ucieczki
- lęk wolnopłynący
- myśli typu, że co jeśli to wszystko jest wymyślone przeze mnie, co jeśli wszyscy ludzie to nie są osoby z duszami którzy mają swój świat, tylko takie „lalki w tle mojego życia”
- lęk przed widzeniem, patrzeniem, myśleniem, że cały czas widzimy, myślimy i nie ma od tego ucieczki, odpoczynku
- lękowe myśli na temat tego że inni ludzie mają swoje życie i swój świat który jest całkiem inny od mojego, tylko ja mam swój w którym jestem jakby uwięziona i milion innych różnych natrętnych myśli, które się wzajemnie nakręcają
Myślałam, że to ja napisałam ten post. To Ci potwierdzam, że ja mam takie jak Twoje. :D
Najgorzej znoszę poczucie czasu (wszyscy tu piszą o nie odczuwaniu czasu), że życie trwa wieczność, że nie widzę końca, a ja wegetuję jak robot, tak jak napisałaś, także nie mam nic do dodania.
Kurde, w końcu ktoś się znalazł 😅 Ja też najgorzej odczuwam te objawy związane z czasem, tym bardziej że większość osób pisze o tym, że czas płynie im mega mega szybko. A ja czuję jakbym utknęła w jednej chwili…
No i też ten lęk + smutek o to, że w ogóle żyję i muszę żyć, ale nie taki depresyjny i apatyczny, tylko.. ciężko to uczucie w ogóle opisać 😅
adam2306
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 21 października 2018, o 18:24

2 grudnia 2021, o 01:13

Na DD cierpię od wielu lat, nasilenie różnych objawów zmieniało się w czasie, raz jeden wydawał mi się bardziej męczący, w następnym roku zaś inny:
- W chwili obecnej poczucie potwornej wszechogarniającej nudy. Żeby zrobić cokolwiek, co kiedyś mieściło by się w kategoriach hobby tj. obejrzenie serialu, meczu, poczytanie czegoś wydaje się niesamowicie odpychające, muszę niemal zaciskać zęby, żeby być w stanie zająć się czymś choćby 10 minut
- Wydaje mi się absurdalne, że ludzie potrafią się ekscytować wychowywaniem dzieci, wchodzeniem w związki małżeńskie, imprezami, wyjazdami na wczasy, wszystko to wydaje się strasznie nudne, błahe, przecież robiło to już przed nimi kilkanaście pokoleń i wszyscy oni gryzą piach, po co więc to wszystko, skoro skończą jak tamci
- Niewyobrażalne uczucie tępoty i ograniczenia inteligencji. Podjęcie jakiejkolwiek bardziej skomplikowanej pracy wydaje mi się poza moimi możliwościami, tak jakby z każdej strony, z której spróbuje pomyśleć była jakaś brama/ograniczenie, które sprawia, że nie potrafię myśleć na normalnym poziomie, tak jakby istniała fizyczna bariera, która utrudnia myślenie
- Patrzenie na każdą rzecz jest utrudnione przez jakąś trudno definiowalną barierę, która nie pozwala tak jakby wiązce światła z oczu dotrzeć do celu, nieraz próbowałem, zwłaszcza w początkach DD zaciskając zęby dotrzeć do sedna np. krzesła czy ściany, ale nigdy się to nie udawało
- Ogromny spadek motywacji względem niemal każdej aktywności życiowej, niechęć choćby do tego, żeby umyć zęby czy posprzątać w pokoju, bo wszystko wydaje się bez znaczenia, skoro i tak nikt nie zauważy że to zrobiłem, a nawet jak to zrobię, to i tak będę to musiał za chwilę znowu zrobić
- Poczucie przegrania życia, tego, że jedyne życie które mamy zostało zmarnowane przez wystąpienie derealizacji, która dobrze wiadomo, że nigdy się nie skończy
- Jakiś czas temu, obecnie nie jest to nasilone aż w takim stopniu, potworne mylenie/gubienie słów, czułem się jakbym miał naćpany/półgłupi mózg,nigdy nie potrafiłem powiedzieć tego, co myślałem, a nawet(!) miałem poczucie, że nie potrafię ubrać w myśli tego, co czuje i co chiałbym, aby wysunęło się na powierzchnie świadomości
- Spadek libido, i nie tylko spadek ale jakieś kompletne spłycenie odczuwania jakiegokolwiek zainteresowania się płcią przeciwną, nawet kiedy kilka lat temu miałem dziewczyne i się z nią całowałem, to miałem poczucie że brakuje tu zabarwienia emocjonalnego, w poźniejszych chwilach bolesna świadomość tego, że nie będę w stanie się zakochać/stworzyć związku, bo brakuje emocji i że nigdy nie będę mogł wytłumaczyć otoczeniu, z jakiego powodu tak jest
- Czasami wydaje mi się, że samo istnienie jest męczące, to, że muszę znosić fakt, że patrze, że zaczął się kolejny dzień i w końcu muszę wstać i coś robić, a wszystko jest takie nudne
- Strach o to, że jeszcze tyle lat życia przede mną i przez ten czas będę musiał gdzieś pracować, z czegoś żyć, a przecież jestem taki ułomny, wszystko jest takie męczące
- Kompletny brak poczucia tego, że ja przeżyłem jakiś rok, jestem w stanie przywołać wspomnienia np. z roku 2013, ale wydaje się surrealistyczne, że to były faktycznie moje wspomnienia, wydaje mi się że to było dużo dawniej i w ogóle nie czuje, że to część historii mojego życia, tak jakby patrzeć przez przyćpane, na wpół zmrużone oczy
- Kompletny brak głębi emocjonalnej we wszystkim na co patrze, przeżywam. Dawniej było tak, że nawet ćwicząc sztangą przy oknie czułem wydzwięk emocjonalny tego okna, konkretnego miejsca, jakie zajmuje względem niego, firanki, pogody za oknem, dywanu, świadomości ćwiczenia, tego co mi da to ćwiczenie. W chwili obecnej wszystko to jest kompletnie pozbawione emocji, jakby ktoś wyłączył pokrętło z gałką z napisem emocje, wszystko muszę robić przez zaciśnięte zęby.
- Ból związany z niemożnością nawiązywania i podtrzymywania normalnych interakcji z ludzmi/kobietami, wiem ile mogłbym na tym polu osiągnąć bez DD i niemal płacz, że nigdy tego nie osiągne
- Świadomość niemożności wytłumaczenia otoczeniu, dlaczego wiele moich w ich oczach dziwnych zachowań wynika z DD
- Uczucie osłabienia siły fizycznej przez DD, podnosząc ciężary czy biegnąc mam wrażenie jakby istniała jakaś siła która mnie powstrzymuje i nie pozwala osiągnąć mi maksimum możliwości i czyni sport nudnym
- Wydaje mi się nieprawdopodobne, że tyle osób nie ma DD i nie skaczą z radości codziennie, że czują wszystko tak wyraźnie, podczas gdy ja podczas rzadkich przebłysków mam wrażenie, że jestem w raju
- Uczucie jakby ustawicznego wyrzutu sumienia, mam wrażenie, że cały czas robię coś nie tak, że jest jakaś siła z boku, która widzi wszystko co robię i potępia wszystko, co do tej pory zrobiłem
- Uczucie, jakbym był na wpół otumaniony/spał i czekam na wybudzenie z tego koszmaru
- Poczucie jakbym w pełni nie odpowiadał moralnie za swoje czyny tak jak zdrowi ludzie, bo to co zrobie jest uzależnione od nasilenia DD w danej chwili i jego zorientowania na konkretne ograniczenie mnie na jakiejś płaszczyźnie
- Poczucie braku konsekwencji i wagi moralnej tego co robię, bo nie jestem zdrowym człowiekiem i zachowałbym się zupełnie inaczej będąc zdrowym
- Czasami uczucie, jakby rzeczywistość i odbiór świata w danej chwili był jakiś nieprzyjemny, drażniący, tak jakbym nie był zdrowy fizycznie, coś na kształt przeziębienia
- Odczucie nudy gdy długo przebywam w jednym miejscu z tymi samymi ludźmi
- Brak odczuwania czegokolwiek podczas jakichś doniosłych wydarzeń, które dawniej wywarłyby na mnie piorunujące wrażenie; np. byłem w Londynie i nie wywołało to we mnie żadnych emocji, jakbym miał jakiś średnio atrakcyjny sen, który szybko uleciał
- Odczuwanie ciągle jakiegoś smutku którego nawet nie mogę uzewnętrznic, np. płaczem, bo nawet smutne uczucia są zamrożone
- Strach przed sytuacją, w której będę musiał z kimś mniej znajomym porozmawiać, pustka w głowie, kompletnie nie wiem, o czym ja będę gadał przez tyle czasu, świadomość, że wypadałoby powiedzieć coś śmiesznego, żeby się jakoś dobrze zaprezentować i ból związany z pustką i brakiem pomysłu na rozmowę
- Potencjalne randki wydają się strasznie stresujące i pozbawione jakichkolwiek pozytywnych uczuć, bo przez 2 godziny będę się stresował, żeby powiedzieć coś ciekawego, zero przyjemności z tego, a potem kolejne przedłużenia tego i znów takie same męczarnie, żeby nie wyszło że nie wiem co mówić
- Niemożność skoncentrowania się na czymkolwiek w telewizji, w książce, wszystko jak wyżej trzeba robić przez zacisnięte zęby, po uwaga zaraz ucieka nie wiadomo jak
- świadomość postępującego chrakteru DD, stan który miałem 6,7 lat temu, choć też był DD dziś w porównaniu do obecnego wydaje się łagodny, częściej też występowały przebłyski
- jestem człowiekiem wierzącym i związane z tym poczucie, że różne fragmenty rzeczywistości są niedoskonałe/źle zrobione/niedopracowane
- Poczucie nieudolności przy wykonywaniu różnych czynności, uczucie już w trakcie jej wykonywania że wszystko robie źle i nie zdołam tego ukończyć, a jak zrobie to wszystko jest źle zrobione
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

3 grudnia 2021, o 15:48

morphifry pisze:
21 listopada 2021, o 01:44
zxz25 pisze:
21 listopada 2021, o 01:16
morphifry pisze:
4 listopada 2021, o 10:24
Wypisałam swoje objawy których jest bardzo dużo i mam wrażenie, że niektórych nigdy nie widziałam u innych osób co potęguje zawsze mój lęk. Może znajdzie się ktoś kto ma podobne albo pomoże to komuś kto też będzie myślał, że ma mega dziwne objawy i wątpliwości czy to w ogóle dd

- uczucie dziwności
- myśli egzystencjalne i natrętne
- jak to jest że ja żyję, jak to jest że ja to ja?
- uczucie, że moje wspomnienia przeżyła jakaś inna osoba, całkiem inna wersja mnie
- uczucie, że już nigdy nie będzie normalnie tak jak kiedyś, bo „o tym nie zapomnę”
- chwilowe „szoki” że żyję, jestem, istnieję. np robię coś, idę po schodach czy cokolwiek i nagle mam taki szok i przypomnienie, że ja żyję, do tego wszystkiego oczywiście lęk
- hiperświadomość/nadświadomość istnienia, ciągłe myślenie i pamiętanie o tym że żyję, istnieję
- brak życia na autopilocie, ciągła świadomość wszystkiego, najgorsze poranki po przebudzeniu - od razu świadomość tego że wstałam, żyję
- lęk przed tym że żyję, istnieję
- lęk przed tym, że muszę żyć
- lęk przed tym, że jeszcze przede mną „tyle lat życia” co w mojej głowie wygląda na wieczność
- uczucie i myśli że życie jest max powtarzalne, codziennie robimy te same czynności i tak do końca życia co wywołuje mega lęk, ciągle te same pory roku, święta itd jak w zapętleniu
- uczucie braku sensu życia i wykonywania jakichkolwiek czynności, bo i tak będę musiała to robić jeszcze milion razy do końca życia
- uczucie, że utknęłam w chwili tu i teraz, czas mega się dłuży, ciągła analiza że jestem, żyję, muszę ciągle coś robić bo jeszcze tyle lat przede mną a czas musi jakoś mi płynąć, ciągła świadomość myślenia i tego co robię
- lękowe myśli że np. wrócę z pracy o 17 i do końca dnia będzie jeszcze tyle godzin, będę musiała coś robić i nie wiem co, takie poczucie utknięcia w czasie który ciągle trzeba jakoś wypełniać i mam nadświadomość jego wolnego płynięcia
- poczucie, że nie wiem co ze sobą zrobić, np usiądę na kanapie i mam pytania „i co teraz? co teraz mam robić?”
- lęk przed ogólnie całym życiem i robieniem czegokolwiek, bardzo wyolbrzymiony i często nieadekwatny do sytuacji
- poczucie, że nie wiem kim jestem, po co, gdzie, dlaczego
- w kryzysowych momentach poczucie że zaraz zwariuję, że nie wytrzymam
- sporadycznie chwilowe objawy takie jak obcość swojego głosu, podczas chodzenia uczucie płynięcia w powietrzu, czy np. patrzenie na świat który wydaje się jak z komiksu, kartonu, bajki itd itp
- myśli typu że żyjemy w symulacji, idziemy spać i jak za pstryknięciem palca od razu jest nowy dzień i tak w kółko, ciągle trzeba żyć i nie ma od tego ucieczki
- lęk wolnopłynący
- myśli typu, że co jeśli to wszystko jest wymyślone przeze mnie, co jeśli wszyscy ludzie to nie są osoby z duszami którzy mają swój świat, tylko takie „lalki w tle mojego życia”
- lęk przed widzeniem, patrzeniem, myśleniem, że cały czas widzimy, myślimy i nie ma od tego ucieczki, odpoczynku
- lękowe myśli na temat tego że inni ludzie mają swoje życie i swój świat który jest całkiem inny od mojego, tylko ja mam swój w którym jestem jakby uwięziona i milion innych różnych natrętnych myśli, które się wzajemnie nakręcają
Myślałam, że to ja napisałam ten post. To Ci potwierdzam, że ja mam takie jak Twoje. :D
Najgorzej znoszę poczucie czasu (wszyscy tu piszą o nie odczuwaniu czasu), że życie trwa wieczność, że nie widzę końca, a ja wegetuję jak robot, tak jak napisałaś, także nie mam nic do dodania.
Kurde, w końcu ktoś się znalazł 😅 Ja też najgorzej odczuwam te objawy związane z czasem, tym bardziej że większość osób pisze o tym, że czas płynie im mega mega szybko. A ja czuję jakbym utknęła w jednej chwili…
No i też ten lęk + smutek o to, że w ogóle żyję i muszę żyć, ale nie taki depresyjny i apatyczny, tylko.. ciężko to uczucie w ogóle opisać 😅
Ja mam dokładnie te same objawy. Jakby opis był o mnie. Ten lęk przed życiem, co będę robić, że jeszcze tyle trwa dzień itd. Myśli że nie chcę żyć z pojawiającym się silnym lękiem. Mam wszystko tak samo. W innym temacie odpisali mi że to typowe natrętne myśli. Myśli straszaki, które trzeba ignorować. Choć czasami jest ciężko... Wczoraj miałam super dzień. I nadzieję , że już jest lepiej. A dziś bum i fatalnie. Jedynie co mogę was pocieszyć i starać siebie. To to, że miałam to od marca 2020 do około października 2020(te najgorsze objawy), i później stopniowo mijało i potem myślałam , jak mogłam tak myśleć wogole. Kocham życie, kocham odpoczywać
W lipcu chciałam ograniczyć terapię bo czułam się zdrowa. Wolna. Od września zaczęło się na nowo. Pierw od żołądka, raka i później od wkręcania, że leki uszkodziły mi mózg i znowu poleciało całkowicie. Więc można z tego wyjść. Choć ciężko tak myśleć .
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 210
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

4 grudnia 2021, o 09:48

AgataAgata pisze:
3 grudnia 2021, o 15:48
morphifry pisze:
21 listopada 2021, o 01:44
zxz25 pisze:
21 listopada 2021, o 01:16


Myślałam, że to ja napisałam ten post. To Ci potwierdzam, że ja mam takie jak Twoje. :D
Najgorzej znoszę poczucie czasu (wszyscy tu piszą o nie odczuwaniu czasu), że życie trwa wieczność, że nie widzę końca, a ja wegetuję jak robot, tak jak napisałaś, także nie mam nic do dodania.
Kurde, w końcu ktoś się znalazł 😅 Ja też najgorzej odczuwam te objawy związane z czasem, tym bardziej że większość osób pisze o tym, że czas płynie im mega mega szybko. A ja czuję jakbym utknęła w jednej chwili…
No i też ten lęk + smutek o to, że w ogóle żyję i muszę żyć, ale nie taki depresyjny i apatyczny, tylko.. ciężko to uczucie w ogóle opisać 😅
Ja mam dokładnie te same objawy. Jakby opis był o mnie. Ten lęk przed życiem, co będę robić, że jeszcze tyle trwa dzień itd. Myśli że nie chcę żyć z pojawiającym się silnym lękiem. Mam wszystko tak samo. W innym temacie odpisali mi że to typowe natrętne myśli. Myśli straszaki, które trzeba ignorować. Choć czasami jest ciężko... Wczoraj miałam super dzień. I nadzieję , że już jest lepiej. A dziś bum i fatalnie. Jedynie co mogę was pocieszyć i starać siebie. To to, że miałam to od marca 2020 do około października 2020(te najgorsze objawy), i później stopniowo mijało i potem myślałam , jak mogłam tak myśleć wogole. Kocham życie, kocham odpoczywać
W lipcu chciałam ograniczyć terapię bo czułam się zdrowa. Wolna. Od września zaczęło się na nowo. Pierw od żołądka, raka i później od wkręcania, że leki uszkodziły mi mózg i znowu poleciało całkowicie. Więc można z tego wyjść. Choć ciężko tak myśleć .
A czy tez mialas albo masz taki wewnetrzny rozdzierajacy bol istnienia? Jakby taki lek, strach ale tez smutek przed tym ze musisz zyc, ze zyjesz, ze az ciezko sie powstrzymac od placzu?
To ze Ci to na jakis czas minelo to bardzo wazne
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

4 grudnia 2021, o 13:03

AgataAgata pisze:
3 grudnia 2021, o 15:48
morphifry pisze:
21 listopada 2021, o 01:44
zxz25 pisze:
21 listopada 2021, o 01:16


Myślałam, że to ja napisałam ten post. To Ci potwierdzam, że ja mam takie jak Twoje. :D
Najgorzej znoszę poczucie czasu (wszyscy tu piszą o nie odczuwaniu czasu), że życie trwa wieczność, że nie widzę końca, a ja wegetuję jak robot, tak jak napisałaś, także nie mam nic do dodania.
Kurde, w końcu ktoś się znalazł 😅 Ja też najgorzej odczuwam te objawy związane z czasem, tym bardziej że większość osób pisze o tym, że czas płynie im mega mega szybko. A ja czuję jakbym utknęła w jednej chwili…
No i też ten lęk + smutek o to, że w ogóle żyję i muszę żyć, ale nie taki depresyjny i apatyczny, tylko.. ciężko to uczucie w ogóle opisać 😅
Ja mam dokładnie te same objawy. Jakby opis był o mnie. Ten lęk przed życiem, co będę robić, że jeszcze tyle trwa dzień itd. Myśli że nie chcę żyć z pojawiającym się silnym lękiem. Mam wszystko tak samo. W innym temacie odpisali mi że to typowe natrętne myśli. Myśli straszaki, które trzeba ignorować. Choć czasami jest ciężko... Wczoraj miałam super dzień. I nadzieję , że już jest lepiej. A dziś bum i fatalnie. Jedynie co mogę was pocieszyć i starać siebie. To to, że miałam to od marca 2020 do około października 2020(te najgorsze objawy), i później stopniowo mijało i potem myślałam , jak mogłam tak myśleć wogole. Kocham życie, kocham odpoczywać
W lipcu chciałam ograniczyć terapię bo czułam się zdrowa. Wolna. Od września zaczęło się na nowo. Pierw od żołądka, raka i później od wkręcania, że leki uszkodziły mi mózg i znowu poleciało całkowicie. Więc można z tego wyjść. Choć ciężko tak myśleć .
Tak. Mam dokladnie tak jak piszesz. Idę na sklepy i mam ochotę z nich uciec bo czuję taki lęk , ból istnienia. Że muszę żyć..i ciągle ten lęk, że to depresja , że już nie będę się cieszyła życiem. Odcinam się od wszystkiego, nic mi się nie chce robić. Ostatnio po wyjściu z terapii super myśli, radość , power a po 2 h spowrotem to samo. Ale mówię sobie jak psychoterapeutka, że to nie grypa i trzeba czasu aż minie. Że trzeba się cieszyć z 30 min lepszych.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 210
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

4 grudnia 2021, o 14:50

AgataAgata pisze:
4 grudnia 2021, o 13:03
AgataAgata pisze:
3 grudnia 2021, o 15:48
morphifry pisze:
21 listopada 2021, o 01:44


Kurde, w końcu ktoś się znalazł 😅 Ja też najgorzej odczuwam te objawy związane z czasem, tym bardziej że większość osób pisze o tym, że czas płynie im mega mega szybko. A ja czuję jakbym utknęła w jednej chwili…
No i też ten lęk + smutek o to, że w ogóle żyję i muszę żyć, ale nie taki depresyjny i apatyczny, tylko.. ciężko to uczucie w ogóle opisać 😅
Ja mam dokładnie te same objawy. Jakby opis był o mnie. Ten lęk przed życiem, co będę robić, że jeszcze tyle trwa dzień itd. Myśli że nie chcę żyć z pojawiającym się silnym lękiem. Mam wszystko tak samo. W innym temacie odpisali mi że to typowe natrętne myśli. Myśli straszaki, które trzeba ignorować. Choć czasami jest ciężko... Wczoraj miałam super dzień. I nadzieję , że już jest lepiej. A dziś bum i fatalnie. Jedynie co mogę was pocieszyć i starać siebie. To to, że miałam to od marca 2020 do około października 2020(te najgorsze objawy), i później stopniowo mijało i potem myślałam , jak mogłam tak myśleć wogole. Kocham życie, kocham odpoczywać
W lipcu chciałam ograniczyć terapię bo czułam się zdrowa. Wolna. Od września zaczęło się na nowo. Pierw od żołądka, raka i później od wkręcania, że leki uszkodziły mi mózg i znowu poleciało całkowicie. Więc można z tego wyjść. Choć ciężko tak myśleć .
Tak. Mam dokladnie tak jak piszesz. Idę na sklepy i mam ochotę z nich uciec bo czuję taki lęk , ból istnienia. Że muszę żyć..i ciągle ten lęk, że to depresja , że już nie będę się cieszyła życiem. Odcinam się od wszystkiego, nic mi się nie chce robić. Ostatnio po wyjściu z terapii super myśli, radość , power a po 2 h spowrotem to samo. Ale mówię sobie jak psychoterapeutka, że to nie grypa i trzeba czasu aż minie. Że trzeba się cieszyć z 30 min lepszych.
Mam identycznie jak Ty.. I też boję się że co jeśli to depresja, a potem sobie myślę że w depresji czuje sie chyba apatię i obojętność, a ja czuję taką mega rozpacz połączoną z lękiem.. I też bardzo sie boję że co jeśli nie chce mi sie żyć? Co jeśli nie chce już żyć? Te myśli mnie paraliżują i tworzą kolejne, że nic nie ma sensu i codziennie robimy to samo itd.
A czy wtedy jak z tego wyszłaś to stopniowo odczuwałaś poprawę i cieszyłaś się znowu powoli z różnych rzeczy? Bo ja na początku byłam w tragicznym stanie, zaczęło się u mnie w lipcu, ale z czasem jakaś radość z czegoś zaczęła mi powoli wracać i zastanawiam się czy to dobry znak? Czy tak wyglądało u Ciebie wychodzenie z tego ostatnim razem?
I też takie przebłyski normalnego myślenia, że przez moment nie ma żadnych egzystencjalnych myśli a jak pomyślisz o tym że musisz żyć to Cię to nie rusza i nie wzbudza żadnych negatywnych emocji? Bo momentami mam takie przebłyski ale one trwają z kilkanaście sekund i znowu to samo..
Też czasami po terapii albo jak ktoś mnie uspokoi to jest lepiej a potem wszystko wraca
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

4 grudnia 2021, o 15:00

AgataAgata pisze:
4 grudnia 2021, o 13:03
AgataAgata pisze:
3 grudnia 2021, o 15:48
morphifry pisze:
21 listopada 2021, o 01:44


Kurde, w końcu ktoś się znalazł 😅 Ja też najgorzej odczuwam te objawy związane z czasem, tym bardziej że większość osób pisze o tym, że czas płynie im mega mega szybko. A ja czuję jakbym utknęła w jednej chwili…
No i też ten lęk + smutek o to, że w ogóle żyję i muszę żyć, ale nie taki depresyjny i apatyczny, tylko.. ciężko to uczucie w ogóle opisać 😅
Ja mam dokładnie te same objawy. Jakby opis był o mnie. Ten lęk przed życiem, co będę robić, że jeszcze tyle trwa dzień itd. Myśli że nie chcę żyć z pojawiającym się silnym lękiem. Mam wszystko tak samo. W innym temacie odpisali mi że to typowe natrętne myśli. Myśli straszaki, które trzeba ignorować. Choć czasami jest ciężko... Wczoraj miałam super dzień. I nadzieję , że już jest lepiej. A dziś bum i fatalnie. Jedynie co mogę was pocieszyć i starać siebie. To to, że miałam to od marca 2020 do około października 2020(te najgorsze objawy), i później stopniowo mijało i potem myślałam , jak mogłam tak myśleć wogole. Kocham życie, kocham odpoczywać
W lipcu chciałam ograniczyć terapię bo czułam się zdrowa. Wolna. Od września zaczęło się na nowo. Pierw od żołądka, raka i później od wkręcania, że leki uszkodziły mi mózg i znowu poleciało całkowicie. Więc można z tego wyjść. Choć ciężko tak myśleć .
Tak. Mam dokladnie tak jak piszesz. Idę na sklepy i mam ochotę z nich uciec bo czuję taki lęk , ból istnienia. Że muszę żyć..i ciągle ten lęk, że to depresja , że już nie będę się cieszyła życiem. Odcinam się od wszystkiego, nic mi się nie chce robić. Ostatnio po wyjściu z terapii super myśli, radość , power a po 2 h spowrotem to samo. Ale mówię sobie jak psychoterapeutka, że to nie grypa i trzeba czasu aż minie. Że trzeba się cieszyć z 30 min lepszych.
Przy pierwszym rzucie choroby było lepiej bo po południu rozmowa z teściowa mnie pocieszala i było już dobrze do końca dnia a teraz nie do końca. Najgorsze jest to, że te dobre chwile się zamazują. Ale napewno zaczęło mi się od tego że najpierw całkiem zniknęły lęki. Jak one zniknęły to zniknęły te myśli . A następnie zniknęło DD na samym końcu. Teraz mam gorszy rzut choroby. I też zamiast pozytywnie myśleć bo w tym siłą to też ciągle się zadręczam a jak teraz nie minie, a jak to deiresja , a jak już nie wytrzymam itd. teraz jestem przed miesiączką i myślę że to nasila. W tamtym rzucie choroby też tak miałam, że przed miesiączką było gorzej. Koło 7 dni przed już się zaczynało.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 210
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

4 grudnia 2021, o 15:15

AgataAgata pisze:
4 grudnia 2021, o 15:00
AgataAgata pisze:
4 grudnia 2021, o 13:03
AgataAgata pisze:
3 grudnia 2021, o 15:48


Ja mam dokładnie te same objawy. Jakby opis był o mnie. Ten lęk przed życiem, co będę robić, że jeszcze tyle trwa dzień itd. Myśli że nie chcę żyć z pojawiającym się silnym lękiem. Mam wszystko tak samo. W innym temacie odpisali mi że to typowe natrętne myśli. Myśli straszaki, które trzeba ignorować. Choć czasami jest ciężko... Wczoraj miałam super dzień. I nadzieję , że już jest lepiej. A dziś bum i fatalnie. Jedynie co mogę was pocieszyć i starać siebie. To to, że miałam to od marca 2020 do około października 2020(te najgorsze objawy), i później stopniowo mijało i potem myślałam , jak mogłam tak myśleć wogole. Kocham życie, kocham odpoczywać
W lipcu chciałam ograniczyć terapię bo czułam się zdrowa. Wolna. Od września zaczęło się na nowo. Pierw od żołądka, raka i później od wkręcania, że leki uszkodziły mi mózg i znowu poleciało całkowicie. Więc można z tego wyjść. Choć ciężko tak myśleć .
Tak. Mam dokladnie tak jak piszesz. Idę na sklepy i mam ochotę z nich uciec bo czuję taki lęk , ból istnienia. Że muszę żyć..i ciągle ten lęk, że to depresja , że już nie będę się cieszyła życiem. Odcinam się od wszystkiego, nic mi się nie chce robić. Ostatnio po wyjściu z terapii super myśli, radość , power a po 2 h spowrotem to samo. Ale mówię sobie jak psychoterapeutka, że to nie grypa i trzeba czasu aż minie. Że trzeba się cieszyć z 30 min lepszych.
Przy pierwszym rzucie choroby było lepiej bo po południu rozmowa z teściowa mnie pocieszala i było już dobrze do końca dnia a teraz nie do końca. Najgorsze jest to, że te dobre chwile się zamazują. Ale napewno zaczęło mi się od tego że najpierw całkiem zniknęły lęki. Jak one zniknęły to zniknęły te myśli . A następnie zniknęło DD na samym końcu. Teraz mam gorszy rzut choroby. I też zamiast pozytywnie myśleć bo w tym siłą to też ciągle się zadręczam a jak teraz nie minie, a jak to deiresja , a jak już nie wytrzymam itd. teraz jestem przed miesiączką i myślę że to nasila. W tamtym rzucie choroby też tak miałam, że przed miesiączką było gorzej. Koło 7 dni przed już się zaczynało.
Zniknęły lęki, tzn przestałaś czuć niepokój i lęk wolnopłynący i też taki napadowy w ciągu dnia? Też zauważyłam że jak odczuwam mniej lęku to myśli też jest trochę mniej. Nie przejmuj się, jeśli raz już sobie poradziłaś to teraz też sobie poradzisz. Za pierwszym razem pewnie też nie umiałaś sobie wyobrazić że to może kiedyś minąć? To chyba musi się jakiś przycisk z powrotem przeklikać, bo żyjemy w takiej iluzji że nie ma z tego wyjścia a to musi minąć samo…
Myślisz że te wszystkie myśli są przez DD? Twoja terapeutka też uważa że to natrętne lękowe myśli a nie depresja?
I powiedz mi proszę czy ten objaw z wolnopłynącym czasem i poczuciem że nie wiesz w ogóle co ze sobą zrobić tez masz albo miałaś?
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

5 grudnia 2021, o 13:52

Myślę ,że to wszystko myśli lękowe i przez DD i poprostu mamy takie myśli, że już nie damy rady tak żyć. Trzeba poprostu poddać się temu i zaakceptować. Ja za każdym razem kiedy te myśli przyjdą mówię sobie, że to tylko natrętna myśl. Że jak byłam zdrowa tego nie było więc jak wyzdrowieje to, to minie. Tylko muszę zaakceptować ten stan jak wtedy. Moja psychoterapeutka mówi, że jest we mnie pełno leków i się zbiły w całości i zrobiło się bum. Ona uważa, że jeżeli jeszcze do niedawna miałam lęk przed śmiercią to, to jest to samo tylko pod inną postacią. Zastrsza mnie. Uważam, że jak zaczynamy mieć te myśli zaczynamy wpadać w histerię i wszystko się kręci. Tak, też tak mam że nie wiem co ze sobą zrobić. I jak pomyślę, że np mam czytać książkę to mam myśli nie dasz rady. A jak czuję się lepiej. Choć chwilę i patrzę na to z boku. To wygląda to jak typowa panika. Nie dasz rady , nie dasz rady żyć. To myśli paniczne. I myśli bezsilności. Lęk przed tkwieniem w tym, że nam to nie przejdzie, że już nie mamy siły. Ale prawda jest taka,że wystarczy sobie to uświadomi. ,że to nerwica która mija przy pracy, takiej jak moja za pierwszym razem. Trzeba sobie mówić, że to tylko nerwica, że to tylko lęki, że to minie. I starać się to ignorować. Tym bardziej, że czasami jak ktoś nas pocieszy jest chwila lepuej. Czyli zależy to 9d naszej glowy, naszego myślenia. Oczywiście raz będziemy myśleć pozytywnie, a za chwilę będziemy w panice. Ale myślę, że jeśli choć raz uda się już zatrzymać myśl to jest to jakaś wygrana. Lęk nas ciągle atakuje bo o to mu chodzi. Trzeba starać się go odganiać.
HysSpodGory
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 25 października 2021, o 19:11

21 grudnia 2021, o 11:12

Mikropsje i makropsje, telopsje i pelopsje, wszystko to zaczyna coraz bardziej mi dokuczać w mojej derealizacji, powiekszanie przedmiotow/otoczenia, ich rozciaganie, pomniejszanie, oddalanie badz przyblizanie. Dodatkowo mam lękowe zaburzenia odczuwania swojego ciala w swojej depersonalizacji, konczyny wydaja mi sie oczywiscie troche nieswoje, ale problem jest tez z tym, ze czasami odczuwam cialo jako niepokojaco lekkie, odretwiale (np dlonie) lub nieskoordynowane z mozgiem.

Obraz mam jakby wyostrzony i w 2D, ludzie wygladaja dosc dziwnie wyrazniej jakos, kontrastowo z otoczeniem. Obraz czasami sie rozplywa na peryferiach widzenia, a czasami bezposrednio widze jak jakis element obrazu oddycha badz cos dziwnego sie dzieje z nim np faluje, patrzac na literki mialem wrazenie, ze ruszaja sie jakby kotluja w sobie, ale w miejscu, dziwne to. Zastanawiam sie czy w tym procesie moga uczestniczyc endogenne tryptaminy halucynogenne, ktore tworza podobne wrazenia.
Guma Balonowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 27 grudnia 2021, o 08:31

27 grudnia 2021, o 10:13

Ja jak mam dd ,a mam rzadko, to czuje jakbym miala wyostrzone zmysly 😆 i do tego poczucie obcosci otoczenia i mnie samej wiamo 😉
Awatar użytkownika
aleks12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 2 marca 2020, o 17:45

19 stycznia 2022, o 14:30

Ok, to ja jeszcze wrzucę swoje.

- Uczucie otępienia czyli brak koncentracji, problemy z pamięcią a zwłaszcza krótkotrwałą, robienie "głupot"
- zlewanie się dni w jedną całość, trudności w przywoływaniu wspomnień z poprzedniego dnia
- wrażenie że cały świat jest samolubny i chciwy, że ludzie tylko wykorzystują się nawzajem
- poczucie jakby wszystko dookoła poruszało się zbyt szybko, jakby umysł nie nadążał za tym co się dzieje
- lęk przed rozmową z kimś kto nie jest bliskim członkiem rodziny, nawet z sąsiadami
- lęk przed mijaniem grupy osób na ulicy
- poczucie że jest się nikim i nic się w życiu nie osiągnie
- ciągłe i natrętne powracanie myślami do przeszłości i wybieganie nimi w przyszłość
- wrażenie osamotnienia i porzucenia przez świat i ludzi
- poczucie odrealnienia, odcięcie emocjonalne od swojego ciała, brak poczucia własnej obecności
- śnieg optyczny i pisk w uszach
- uczucie ciężkości całego ciała, zwłaszcza rąk i nóg
- mniej precyzyjne ruchy rąk, mniej wyraźne pismo i pomijanie liter
- szybkie męczenie się pod względem psychicznym i umysłowym
- ból głowy na skroniach
- opóźniony refleks
- zaburzona równowaga
Annas994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 13 listopada 2021, o 16:50

18 kwietnia 2022, o 07:49

A ja mam:
Poczucie obcości we własnym domu i ciele, utraciłam własną tożsamość
Poczucie obcości do najbliższych
Dom wydaje mi się obcy, inny całkiem niż jest, dziwny. Mimo, że wszystko w nim jest takie same
Rodzina i najbliżsi wydają mi się obcy
Poczucie tego, że każdy mnie obserwuje i zauważa że coś jest nie tak, nie patrzę na nich gdy rozmawiamy
Rzeczywistość jest nierealna, odległa. Jakby sen.
Wieczorem nie pamiętam poranka i południa, wieczorem jakby "wracam do siebie''
Kolorowa123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 17 marca 2023, o 12:07

17 marca 2023, o 14:30

Wyszedłeś z tego ?
ODPOWIEDZ