Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli egzystencjalne, dziwne, natrętne...strach i lęk :(

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
dziuplawiewiorki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57

27 sierpnia 2020, o 16:50

Mam dziwne myśli dotyczące natury wszechrzeczy. W wieku nastoletnim miałem okazjonalnie pokusy solipsystyczne i egoteistyczne. W wieku 17 lat przez moment wierzyłem, że jestem Bogiem, a zakonnica poleciła mi po tym, abym poszedł do spowiedzi (może nie było precyzyjnie tak).

Moja psychika nie zgadza się na cierpienie i inne zło, zwłaszcza większe zło. Podważa prawdziwość religii abrahamowych (nie tylko katolicyzmu, ale i np. islamu). Chciałaby, aby ten świat był wirtualny albo aby po śmierci było już tylko lepiej, bez względu na jakikolwiek popełniony grzech, aby nie było karzącej sprawiedliwości bożej.

Te myśli nie zawsze wywołują strach i lęk (jeżeli w ogóle wywołują), mogą być wręcz odbierane jako "przyjemne". Psychika wolałaby, aby nie było piekła, aby Koran i Biblia nie były Słowem Wszechmogącego Boga, aby religie uczące o straszliwej karze bożej były fałszywe... Mogę mieć myśli, że inne osoby nie istnieją i w tej rzeczywistości tylko ja jestem odczuwającą istotą. Boję się dużego cierpienia porządnie. Mogę mieć myśli, że wielkie zło tak naprawdę nie istnieje, że nie ma piekła, że jestem bohaterem niezwykle zaawansowanej gry komputerowej...

Nie chcę nikogo gorszyć tymi tekstami. Chciałbym, aby każdy był bez grzechu. Zwłaszcza ja, moi bliscy i podobni do mnie.
Joanna_j
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 24 lutego 2020, o 12:45

12 września 2020, o 15:49

mrunban pisze:
19 sierpnia 2020, o 23:13
Joanna_j pisze:
19 sierpnia 2020, o 23:09
mam coraz więcej myśli o tym czy życie ma sens i czy na pewno mam dd od traumy, czy nie, mam wrażenie że od ich natloku zwiariuję, czy naprawdę to jest tak trudne żeby z tego wyjść czy ja może mam coś innego?
Wyjście z zaburzenia jest trudne. Sam mam od dwóch dni duży kryzys ale widzę, że o wiele lepiej podchodze do niego i nie oznacza to, że nie mam objawów tylko inaczej to traktuje. Świadomiej, spokojniej i daje temu czas. Nie stawiaj teraz wszystkiego na wychodzenie z dd a bardziej na to żeby inaczej i bardziej świadomie traktować myśli czy co tam innego jeszcze masz.
zaczynam to powoli robić choć to cholernie ciężkie
bartekf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 112
Rejestracja: 3 kwietnia 2017, o 14:34

13 kwietnia 2021, o 20:26

Mam to samo :/ Często się zastanawiam czy ja naprawdę żyję i czy kiedyś gdzieś tam nie umarłem i nie zdaje sobie z tego sprawy albo może to piekło i COŚ robi mnie w konia żebym myślal, że to prawdziwy świat itp...ale wiem, że to tylko myśli lękowe bo włącza mi się to co parę lat jak mam za dużo stresu w życiu
Nicole
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 9 września 2022, o 17:46

9 września 2022, o 17:49

Czy można sie jakos z Panem skontaktować? Mam identycznie i mam bardzo duży problem z tym. Proszę o kontakt
Asia12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 11 października 2022, o 21:00

12 października 2022, o 11:56

Nicole pisze:
9 września 2022, o 17:49
Czy można sie jakos z Panem skontaktować? Mam identycznie i mam bardzo duży problem z tym. Proszę o kontakt

Nicole mam to samo, jak sb z tym radzisz? Bierzesz jakieś leki?
Leolena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 27 września 2019, o 18:15

24 października 2022, o 06:17

Ja mam to samo co Wy😕
Powiedzcie jak radzić sobie z tym ze czuje się jakbym nie żyła jakbym umarła…
To jest naprawdę straszne, aż boje się komukolwiek o tym mówić
W środę mam wizytę u psychoterapeutki ale jak ja jej to powiem przecież ona od razu mnie weźmie za nienormalną
Asia12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 11 października 2022, o 21:00

24 października 2022, o 18:28

Leolena pisze:
24 października 2022, o 06:17
Ja mam to samo co Wy😕
Powiedzcie jak radzić sobie z tym ze czuje się jakbym nie żyła jakbym umarła…
To jest naprawdę straszne, aż boje się komukolwiek o tym mówić
W środę mam wizytę u psychoterapeutki ale jak ja jej to powiem przecież ona od razu mnie weźmie za nienormalną

Nie obawiaj się niczego, mów o wszystkim z czym się borykasz, też chodzę do psychoterapeutki i mówię o wszystkim, wtedy terapeuta będzie wiedział jak Ci pomóc. Też jeszcze nie dawno czułam się bezradna, miałam wrażenie że już z tego nie wyjdę, nie dawałam sb nadzieji i to był błąd, zaczęłam powoli pozytywnie wszystko postrzegać i przestać bać się tych okropnych myśli, nie dawałam im swojej uwagi, jak już przyszła jakaś myśl to na spokojnie ją przyjęłam bez żadnego strachu i mówiłam sb okej i tak nie jesteś nic warta, więc już sb pójdź, starałam się skierować myśli na coś innego i to zaczynało odchodzić, przede wszystkim to właśnie przestać się ich bać, daj sb czas, na pewno sobie poradzisz, ja już czuje się coraz lepiej, coraz mniej myśli przychodzi mi do głowy ale nadal wiem że jeszcze gdzieś to we mnie siedzi i muszę nad tym pracować. Trzymam za Cb kciuki, daj znać jak się czujesz po wizycie
Leolena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 27 września 2019, o 18:15

24 października 2022, o 20:20

Asia12 pisze:
24 października 2022, o 18:28
Leolena pisze:
24 października 2022, o 06:17
Ja mam to samo co Wy😕
Powiedzcie jak radzić sobie z tym ze czuje się jakbym nie żyła jakbym umarła…
To jest naprawdę straszne, aż boje się komukolwiek o tym mówić
W środę mam wizytę u psychoterapeutki ale jak ja jej to powiem przecież ona od razu mnie weźmie za nienormalną

Nie obawiaj się niczego, mów o wszystkim z czym się borykasz, też chodzę do psychoterapeutki i mówię o wszystkim, wtedy terapeuta będzie wiedział jak Ci pomóc. Też jeszcze nie dawno czułam się bezradna, miałam wrażenie że już z tego nie wyjdę, nie dawałam sb nadzieji i to był błąd, zaczęłam powoli pozytywnie wszystko postrzegać i przestać bać się tych okropnych myśli, nie dawałam im swojej uwagi, jak już przyszła jakaś myśl to na spokojnie ją przyjęłam bez żadnego strachu i mówiłam sb okej i tak nie jesteś nic warta, więc już sb pójdź, starałam się skierować myśli na coś innego i to zaczynało odchodzić, przede wszystkim to właśnie przestać się ich bać, daj sb czas, na pewno sobie poradzisz, ja już czuje się coraz lepiej, coraz mniej myśli przychodzi mi do głowy ale nadal wiem że jeszcze gdzieś to we mnie siedzi i muszę nad tym pracować. Trzymam za Cb kciuki, daj znać jak się czujesz po wizycie
Jesteś zadowolona Asia z swojej terapii?
Długo już chodzisz?
Jak Ci idzie?
Zażywasz jakieś leki czy tylko terapia?
Ja się właśnie boje ze źle ją zrozumiem i czepie sie jednej myśli lub słowa i zacznę ją wałkować non stop albo że nie zapamiętam wszystkiego co do mnie mówi albo wgl nie wiem ze tam oszaleje
Ja również za Ciebie trzymam mocno kciuki i tez mi pisz jak u Ciebie :friend:
Asia12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 11 października 2022, o 21:00

25 października 2022, o 17:24

Byłam dopiero na czterech spotkaniach wiec to nie jest jakoś dużo ale już trochę wiem co i jak. Terapia na pewno pomoże też Tobie ale musisz być cierpliwa i potrzeba trochę czasu i pracy nad sobą. Byłam już w takim stanie że byłam gotowa brać również leki, bylam u psychiatry ale długo się wahałam i wkoncu nie wzięłam ich wcale, bo z dnia na dzień czulam się coraz lepiej, stwierdziłam że poradzę sb bez nich, miewam jeszcze czasami gorsze dni ale więcej jest już tych lepszych chwil i cały czas staram się wszystko odbierać pozytywnie i powoli wracać do tego życia sprzed nerwicy 🙂 jak już będziesz na tym spotkaniu z terapeutką to mów o swoich odczuciach nawet o tych które dotykają Cię podczas wizyty, ja też początkowo nie mogłam się odnaleźć, też byłam bardzo wszystkim skołowana
Leolena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 27 września 2019, o 18:15

26 października 2022, o 13:16

Asia12 pisze:
25 października 2022, o 17:24
Byłam dopiero na czterech spotkaniach wiec to nie jest jakoś dużo ale już trochę wiem co i jak. Terapia na pewno pomoże też Tobie ale musisz być cierpliwa i potrzeba trochę czasu i pracy nad sobą. Byłam już w takim stanie że byłam gotowa brać również leki, bylam u psychiatry ale długo się wahałam i wkoncu nie wzięłam ich wcale, bo z dnia na dzień czulam się coraz lepiej, stwierdziłam że poradzę sb bez nich, miewam jeszcze czasami gorsze dni ale więcej jest już tych lepszych chwil i cały czas staram się wszystko odbierać pozytywnie i powoli wracać do tego życia sprzed nerwicy 🙂 jak już będziesz na tym spotkaniu z terapeutką to mów o swoich odczuciach nawet o tych które dotykają Cię podczas wizyty, ja też początkowo nie mogłam się odnaleźć, też byłam bardzo wszystkim skołowana
Właśnie jestem po wizycie i sama nie wiem jakie mam odczucia co do Terapeutki…
Wiadomo ze po jednym spotkaniu tez nie ma co oczekiwać i trochę mi nakreśliła o co chodzi
Wspomniałam jej o DD i tak jakoś nie chciała się wypowiadać na ten temat, mówiłam jej o forum ze właśnie takie sprawy tutaj są poruszane to ona trochę to wyśmiała coś w stylu ze ona by się tym nie sugerowała bo każdy umysł jest inny i to ze ktoś miał coś takiego nie znaczy ze każdy tak będzie miał… i teraz nie wiem trochę mnie nastraszyla
Pytałam jej czy to coś nie normalnego ale za dużo się nie wypowiedziała
Nie wiem co o tym sądzić…
Jestem umówiona na następna wizytę ale nie wiem czy iść czy szukać kogoś innego kto mi to jakoś rozjaśni
Asia a jakie tabletki Ci przepisał ?
Ja właśnie tez chciałabym tak jak Ty bez leków chciałabym z nich zejść ale nie bardzo wiem jak
Mówiłam jej o tym to tez nic nie mówiła
Muszę chyba do psychiatry się umówić odnośnie tych leków
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 385
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

26 października 2022, o 15:22

Leolena pisze:
26 października 2022, o 13:16
Właśnie jestem po wizycie i sama nie wiem jakie mam odczucia co do Terapeutki… [...]
Pytałam jej czy to coś nie normalnego ale za dużo się nie wypowiedziała Nie wiem co o tym sądzić
Przede wszystkim - nie zniechęcaj się i nie rezygnuj. Początek terapii jest najtrudniejszy.

Postawa terapeutki jest zrozumiała. Na tym etapie - i w trakcie kilku kolejnych spotkań - będzie przede wszystkim słuchać. W punkcie wyjścia jesteś dla niej po prostu kolejną zagubioną duszą, na dobrą sprawę "klientką", czwartą lub piątą tego dnia, o której nie ma zielonego pojęcia. Wykorzystaj okazję. Masz jej w końcu dużo do powiedzenia. Piłeczka jest po Twojej stronie. To ważny element samej terapii: nazywasz problem, wskazujesz przeciwnika.

Bywa, że realnym, narastającym od lat problemem jest już brak możliwości wygadania się przed kimś bliskim - rodziną czy partnerem, który "nie rozumie" lub, przeciwnie, "doskonale rozumie, ale weź się w garść, idź pobiegaj, pij melisę, spotkaj się z koleżanką" lub jeszcze w innej wersji: "wujek Zbyszek to miał i przeszło mu po pregabalinie, więc idź do lekarza i nie wychodź bez recepty". Psychoterapia to okazja, by chwycić byka za rogi, ale nie licz na błyskawiczne efekty. Daj sobie minimum 2-3 miesiące. Oczywiście tę melisę też pij, biegaj, łykaj magnez, w weekend obejrzyj sobie z facetem "Ród smoka' lub jedzcie wspólnie za miasto pospacerować po lesie, by pośmiać się z grzybiarzy ;]

Dobry terapeuta to ostatnia osoba, która gotowa byłaby uznać Cię za "nienormalną". Tych wszystkich zdawkowych komunikatów nie bierz za obojętność, nie irytuj się również, gdy terapeutka sceptycznie odniesie się do Twoich gotowych autodiagnoz. Rzecz nie w tym, by z marszu przyklasnęła Twoim podejrzeniom i zbijała z Tobą piątkę w trakcie kolejnych spotkań lub trzęsła się razem z Tobą na kanapie. Ty widzisz potwora pod łóżkiem, który się brzydko zesrał i narobił smrodu. Terapeuta nie jest kimś, kto protekcjonalnie założy, że potwora pod tym łóżkiem jednak nie ma. Jest raczej kimś, kto ci wykaże, że trzeba szukać w zupełnie innym miejscu. Bo problem jednak gdzieś tam jest.

Może być zresztą tak, że Twoje problemy mają zupełnie fizyczne, organiczne podłoże, na którym dopiero nadbudowały się różne zaburzenia lękowe. Terapeuta, który cię lepiej pozna, może zasugerować poszerzenie diagnostyki - będzie miał na to zdecydowanie więcej czasu, niż lekarz pierwszego kontaktu czy neurolog, który dosłownie w 180 sekund zbada podstawowe odruchy, i o ile nie sterczy ci z głowy guz wielkości skrzynki na listy, niczego nie znajdzie.

Ten chłodny dystans pozwoli nakreślić realne kontury Twojego problemu, ustalić punkt wyjścia, przygotować strategię.

Bądź sobą, nie wchodź w żadną obcą sobie rolę. Nie cenzuruj się, ale też nie konfabuluj, nie fantazjuj. Jeśli Twoim problemem są relacje z innymi ludźmi, bezsenność czy natrętne myśli - mów właśnie o tym. Nie próbuj "wywrzeć wrażenia". W relacjach z terapeutą, który wyda Ci się zrazu chłodny czy zdystansowany, nie próbuj podbijać stawki, dorzucając do listy objawów coś, czego nie doświadczasz - w akcie desperacji nie decyduj się na "bombę atomową" i nie przekonuj, że miewasz natrętne myśli samobójcze, jeśli faktycznie ich nie masz. Jeśli to zrobisz, z marszu przeweksluje to całą terapię na inne tory, terapeuta (jeśli jest jednocześnie psychiatrą) przyklepie Ci receptę na coś z długiej listy SSRI, a wtedy naprawdę wylądujesz na zupełnie obcej sobie planecie. Przymulona, zrezygnowana, z poczuciem straconego czasu.
Leolena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 27 września 2019, o 18:15

26 października 2022, o 16:30

Hightower pisze:
26 października 2022, o 15:22
Leolena pisze:
26 października 2022, o 13:16
Właśnie jestem po wizycie i sama nie wiem jakie mam odczucia co do Terapeutki… [...]
Pytałam jej czy to coś nie normalnego ale za dużo się nie wypowiedziała Nie wiem co o tym sądzić
Przede wszystkim - nie zniechęcaj się i nie rezygnuj. Początek terapii jest najtrudniejszy.

Postawa terapeutki jest zrozumiała. Na tym etapie - i w trakcie kilku kolejnych spotkań - będzie przede wszystkim słuchać. W punkcie wyjścia jesteś dla niej po prostu kolejną zagubioną duszą, na dobrą sprawę "klientką", czwartą lub piątą tego dnia, o której nie ma zielonego pojęcia. Wykorzystaj okazję. Masz jej w końcu dużo do powiedzenia. Piłeczka jest po Twojej stronie. To ważny element samej terapii: nazywasz problem, wskazujesz przeciwnika.

Bywa, że realnym, narastającym od lat problemem jest już brak możliwości wygadania się przed kimś bliskim - rodziną czy partnerem, który "nie rozumie" lub, przeciwnie, "doskonale rozumie, ale weź się w garść, idź pobiegaj, pij melisę, spotkaj się z koleżanką" lub jeszcze w innej wersji: "wujek Zbyszek to miał i przeszło mu po pregabalinie, więc idź do lekarza i nie wychodź bez recepty". Psychoterapia to okazja, by chwycić byka za rogi, ale nie licz na błyskawiczne efekty. Daj sobie minimum 2-3 miesiące. Oczywiście tę melisę też pij, biegaj, łykaj magnez, w weekend obejrzyj sobie z facetem "Ród smoka' lub jedzcie wspólnie za miasto pospacerować po lesie, by pośmiać się z grzybiarzy ;]

Dobry terapeuta to ostatnia osoba, która gotowa byłaby uznać Cię za "nienormalną". Tych wszystkich zdawkowych komunikatów nie bierz za obojętność, nie irytuj się również, gdy terapeutka sceptycznie odniesie się do Twoich gotowych autodiagnoz. Rzecz nie w tym, by z marszu przyklasnęła Twoim podejrzeniom i zbijała z Tobą piątkę w trakcie kolejnych spotkań lub trzęsła się razem z Tobą na kanapie. Ty widzisz potwora pod łóżkiem, który się brzydko zesrał i narobił smrodu. Terapeuta nie jest kimś, kto protekcjonalnie założy, że potwora pod tym łóżkiem jednak nie ma. Jest raczej kimś, kto ci wykaże, że trzeba szukać w zupełnie innym miejscu. Bo problem jednak gdzieś tam jest.

Może być zresztą tak, że Twoje problemy mają zupełnie fizyczne, organiczne podłoże, na którym dopiero nadbudowały się różne zaburzenia lękowe. Terapeuta, który cię lepiej pozna, może zasugerować poszerzenie diagnostyki - będzie miał na to zdecydowanie więcej czasu, niż lekarz pierwszego kontaktu czy neurolog, który dosłownie w 180 sekund zbada podstawowe odruchy, i o ile nie sterczy ci z głowy guz wielkości skrzynki na listy, niczego nie znajdzie.

Ten chłodny dystans pozwoli nakreślić realne kontury Twojego problemu, ustalić punkt wyjścia, przygotować strategię.

Bądź sobą, nie wchodź w żadną obcą sobie rolę. Nie cenzuruj się, ale też nie konfabuluj, nie fantazjuj. Jeśli Twoim problemem są relacje z innymi ludźmi, bezsenność czy natrętne myśli - mów właśnie o tym. Nie próbuj "wywrzeć wrażenia". W relacjach z terapeutą, który wyda Ci się zrazu chłodny czy zdystansowany, nie próbuj podbijać stawki, dorzucając do listy objawów coś, czego nie doświadczasz - w akcie desperacji nie decyduj się na "bombę atomową" i nie przekonuj, że miewasz natrętne myśli samobójcze, jeśli faktycznie ich nie masz. Jeśli to zrobisz, z marszu przeweksluje to całą terapię na inne tory, terapeuta (jeśli jest jednocześnie psychiatrą) przyklepie Ci receptę na coś z długiej listy SSRI, a wtedy naprawdę wylądujesz na zupełnie obcej sobie planecie. Przymulona, zrezygnowana, z poczuciem straconego czasu.
Właśnie problem tkwi w tym ze dla mnie największym problemem jest ten stan DD i mnóstwo pytań egzystencjalnych na które nie znam odpowiedzi i wiem ze terapeuta mi ich nie poda tylko potrzebowałam czegoś w stylu zapewnienia ze to jest normalne ze jest DD ze tak sje dzieje… ze czuje się jakbym umarła albo wymyśliła sobie cały świat
Wiem ze problem tkwi w czym innym bo mam mnóstwo do przepracowania odnośnie samooceny i pewności siebie to na pewno.

Odnośnie leków to biorę Asentre, chciałam z niej zrezygnować ale wcześniej ile razy pytałam lekarza to mówił ze jeszcze nie, jeszcze nie i w końcu nie zmniejszył mi dawki wiec muszę chyba umówić się do kogoś innego 💁🏼‍♀️
Anonimowopisze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 09:34

2 listopada 2022, o 11:06

Mam podobnie , mi zaczęło się od zapalenia marihuany , mam 18 lat jestem dziewczyną . Zawsze byłam zadowolona ze swojego życia i pasji . Nawet prowadzę własna działalność . Spróbowałam zapalić i poczułam się tak dziwnie i miałam wkręty jakbym żyła w matrixie . Wkręciłam sobie ze te życie to symulacja czy coś podobnego . Od razu zaczął się atak paniki ze umrę albo się zaraz rozpłynę . Minęły Iuz 2 miesiące a takie uczucie „jak w filmie „ czuje jakbym miala cały czas .ciagle czuje odrealnienie i jestem strasznie ospała . Mogłabym przespać cały dzień bo tylko gdy spie nie myśle . Do tego bóle głowy i zastanawianie się nad dziwnymi egzystencjonalnymi pytaniami typu : Jak to jest ze mamy świadomość ? Jak to jest ze ja widzę ? Czemu chwila jest taka krótka a wszystkie wspomnienia są jakby za mgłą ? Co jest po śmierci ? I inne dlatego odechciewa mi się żyć i popadlam w depresje .mieszkam z chłopakiem i on próbuje to rozumieć ale jest ki przykro ze nie mam na nic ochoty i jeszcze bardziej mnie to dobija . A wszystko co robię to jest tylko i wyłącznie bo próbuje żyć jak dawniej ale nie da się ….
niepokonana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 23 października 2015, o 17:49

28 grudnia 2022, o 23:17

Cześć wszystkim

Mam podobne objawy.
Od dziecka.
Obecnie mam 24 lata i tego typu pytania i myśli włączają mi się co kilka lat, gdy akurat przeżywam w życiu kryzys, mam wiele na głowie...

Paniczny lęk przed istenieniem/nieistnieniem
skończonością i nieskończonością (nieskończoną nicością).

Niemożność pogodzenia się z tym, że zarówno na moje narodziny nie miałam wpływu, jak i na śmierć nie będę miała wpływu...

Czuję się jak uwięziona w puszce i czuję jak czas przelatuje mi przez palce i upływu czasu także nie mogę zaakceptować.

Niemoc, potworny lęk, przerażenie zarówno istnieniem jak i nieistnieniem.

Zadawanie sobie pytań typu: Dlaczego właściwie jestem a nie raczej nie jestem?
Czy moje życie gdzieś się właśnie powtarza? Np. w równoległym wieloświecie?

Z jednej strony bardzo się cieszę, że życie "mi się przydażyło" a z drugiej czuję ogromny żal i niemoc, poczucie pustki, braku kontroli absurdu.

Wymiotuję, boli mnie brzuch, trzęsę się.
Anonimowopisze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 09:34

29 grudnia 2022, o 20:41

Napisz do mnie na pv . Mogę ci pomoc albo podzielić się przeżyciami bo obecnie zmagam się z tym samym
ODPOWIEDZ