Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dziwny nawyk, wykreowana postac w glowie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

2 stycznia 2020, o 21:59

Co do głównego tematu posta to pamiętam, że jak byłem młodszy to fantazjowałem w taki sposób, że wrzucałem siebie i swoich kolegów do jakiegoś uniwersum na przykład władcy pierścieni xD i przeżywaliśmy przygody i tak dalej. Wyrosłem z tego, ale to fantazjowanie mi zostało bardzo silne, prawdopodobnie dlatego, że sam je podtrzymuje, bo lubię wymyślać historię, bohaterów, później piszę opowiadania na podstawie tego co wymyślę. Rzadko się z nimi utożsamiam i nadaje im swoje cechy chociaż czasami mi się zdarza na podstawie jakiś rzeczywistych zdarzeń lub osób zacząć wymyślać fabułę. Zauważyłem, że czasem automatycznie zaczynam jakby przekładać elementy rzeczywistości do tych wymyślonych scenariuszy. Widzę/ słyszę coś ciekawego i myślę: "o to byłby fajny motyw albo szczegół do umieszczenia w opowiadaniu" albo wpada mi do głowy pomysł i zaczynam go automatycznie rozwijać, codziennie dokładam po cegiełce, po cegiełce. Jak mi się odpalił stan lękowy to trochę się zacząłem tego bać, po pierwsze bo odrealnienie i może ja sam jestem wymyślony :o, a po drogie bo ja mam to bardzo silne jak pisałem wcześniej. Często aż mnie tak jakby nosi od tego w sensie nie mogę usiedzieć, jak zacznę coś wymyślać i się zagłębiać w szczegóły. Przedtem to nawet potrafiłem się złościć, bo nie mogłem czegoś wymyślić do końca, trochę strata czasu i energii, bo jak przychodzi do pisania to i tak połowę zmieniam. Nie wiem co o tym sądzić, planuję to na pewno trochę zacząć stopować i częściej notatki robić żeby nie przeciążać głowy. Czy to była jakaś forma ucieczki od realnych problemów? Jak się tak zacząłem zastanawiać to może zamiast wyrażać emocje wprost komuś, czasami wolałem je przekształcić jakby w swojej głowie w tekst i go gdzieś później umieścić. Ogółem byłem raczej skryty. Często ci moi bohaterowie przezwyciężali jakieś tam swoje słabości, jak sam bym chciał czasami, no ale nie wiem. Albo jak mi wpadnie jakiś pomysł do głowy to czasami sobie wyobrażam, że już go zrealizowałem i na przykład jak wyglądałaby by moja książka gdybym ją wydał. To są pewnie zwykłe fantazje, marzenia, wcześniej nie budziły we mnie lęku nawet jak sobie na prawdę odpłynąłem, teraz mam stracha przed tym, że mnie oderwie od rzeczywistości albo, że to jest ogólnie jakieś dziwne. Może ta moja pasja do pisania to tylko jakaś forma podtrzymywania tego bujania w obłokach? Rozpisałem się wiem, no ale to są rzeczy ważne dla mnie trochę, bo lubię to robić, ogółem lubię tworzyć od małego i się określałem jako artystyczna dusza hehe, a nie wiem czy dla własnego bezpieczeństwa nie zacząć tego ograniczać i się nie wziąć za praktyczniejsze rzeczy.
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

3 stycznia 2020, o 10:41

Piotrq100 pisze:
2 stycznia 2020, o 16:53
Ok. Dziękuje. Będę próbował. Mam wątpliwości bo to jest tak że jak mam mysl że sobie cos wkrece i nue będę umiał tego zaprzestać np klaskania w ręce , to przez zrobieniem czegoś złego lub głupiego też nie będę umiał. To prawda? Bo tak miałem z pocieraniem palców, przestałem się bać tego pocierania, pocieralem sobie jak miałem taką myśl i minęło, wyskoczyło z klaskaniem w ręce, albo impulsem gadania jakis głupot. No ka wiem że to głupie strasznie ale co zrobie. To taki lek że jak będę tak robił i nibebede umiał się opanować to przed zrobieniem czegoś złego też nie będę umiał. Dlatego się zastanawiam czy się temu przeciwstawiać. Bo to nie jest typowa kompulsja jak przymus mycia rąk tylko rączej strach przed tym
Nieprawda, to że wkręcasz sobie że będziesz pocierał palce czy robił coś innego, to możliwe to jest na jakiś czas dopóki nie przestaniesz na siłę, ale to nie dotyczy jakiś rzeczy w stylu dźgania nożem czy czegos co wyznacza jakieś głębokie wartości. Kiedyś sam miałem takie obawy i to jest wkręt.
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

3 stycznia 2020, o 15:04

Czyli w sumie jeśli mam chęć pocierania ręką czy klaskania w ręce, to można to robić nie? Bo np chcislem przestać pocierac te palce, ale jak nie walczyłem z tym tylko pocieralem to znikło ten niby przymus.Zlapalem się na tym że poprostu boję się to robić bo jest obawa że będę musiał robić tak caly czas, że będę czuł impuls i nic z nim nie będę umiał zrobić
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 stycznia 2020, o 22:38

Piotrq100 pisze:
2 stycznia 2020, o 07:56
To jest na zasadzie takiego lęku czyli np. Boję się że sobie coś wkrece i będę musiał to robić, np. A co jak sobie wkrece powtarzanie jakiegoś głupiego tekstu, gestów itp. I nie będę umiał sobie z tym poradzić, będę musiał to robić itd. Wiesz człowiek sie naczyta coś naoglada i boi się że zwariuje albo zrobi się taki impuls w głowie i nie będę umiał sobie z tym poradzić. Z tym przymusem pocieraniem palców minęło jak robiłem to co mówiłeś czyli robiłem sobie to. Teraz też robię ale nie kontroluje tego, jakby taki nawyk. Jak to zauważyłem u siebie to się przestraszyłem że to te dziwne kopmulsje pewnie i to się nakreci. Mam takie coś w głowie że jak czuje przymus pocierania palcami, to muszę się przeciwstawić temu i tego nie robić, bo boję się że niedługo umysł mi każe zrobić coś głupiego lub niebezpiecznego i nie będę umiał się powstrzymać... No takie natrety , ale ewidentnie czuję że to wystraszony stan emocjonalny szuka punktu zaczepienia.. Co do Twojego pytania to się dzieje kiedy przestaje to robić? Silne napięcie, staje się to takie natretne żeby to zrobić, ale na chwilę mnie ktoś zajmie czymś i po sprawie jest... Dopiero jak sobie o tym przypomnę to znowu od nowa. Ale ogólnie radzisz mi żeby się temu przeciwstawiac? I dziękuję Ci za odpowiedź będę śledził te terminy , bo czuję że możesz mi pomóc.
Uwielbiam spryt zaburzenia. ;p
Z pocieraniem palcami to było tak, że to był już Twój wcześniejszy po prostu nawyk, na który przeniosło się wyczulenie, a więc dlatego miało sens nie robić z tym nic i zachowywać się jak wcześniej z odłożeniem na potem jakiś prób analiz tematu.Tak jak się umówiliśmy.
Natomiast te obawy, że COŚ sobie wkręcę i będę musiał powtarzać to typowe straszaki nerwicowe. Czyli prowokujące do strachu i analiz, że stracę kontrolę i będę robił dziwne lub niebezpieczne rzeczy.
Myśli ani kompulsje nie mogę Ci takich rzeczy nakazać, to są tylko myśli i taką postawę wobec nich ogólnie proponuję nabierać - akceptacyjną w sensie, że wiesz, iż wynika z mechanizmu lęku i to akceptujesz, oraz możesz śmiało skupić się na życiu a nie analizie tej myśli.
Cokolwiek i jakakolwiek myśl nie pojawiłaby się w Twojej głowie "zmuszająca" Cię do czegoś co jest niezgodne z Tobą, jest kłamstwem i iluzją bo to zmusić Cię nie może do działania wbrew Twojej woli. Zawsze będziesz miał kontrolę, nawet jeśli będziesz czuł mocno, iż ją straciłeś. Bo poczucia to też tylko straszaki, tak jak i myśli.
A więc skoro dostajesz myśl - KLASKAJ to skoro wcześniej nie klaskałeś, to czemu miałbyś teraz zaczynać to robić z powodu myśli?
Terapia na którą chodzisz to terapia poznawcza?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

4 stycznia 2020, o 11:03

Dokładnie w punkt trafiłeś! Co ja się okombinowalem żeby na to wpaść... Zauwazylem że z tym klaskaniem też miałem taki nawyk, ale wtedy kiedy się z czegoś cieszyłem.. Taki jakiś sposób odreagowania czy coś... Później to też przeniosło się na stan lekowy i zacząłem unikać tego robić. Ale odrazu miałem myśli że jak nie będę klaskal to automatycznie nadam temu wartość bo będę tego pilnował, a jak będę klaskal to ulegam myslom. Czuję wtedy taka potrzebe, przymus niby, mrowienie w rękach, żeby klaskać.Czybtaki przymus, impuls odczuwalny w rękach to norma? I teraz niewiem poprostu w która stronę iść, mogę się powstrzymac jeśli tylko mi napiszesz że to jest właśnie dobry kierunek, ja cały czas się zastanawiam jakie będzie odpowiednie podejście...z tą terapia u mnie było różnie bo na początku nie było mnie stać więc chciałem na NFZ ale nie doczekasz się... Raz udało się to nie bylo z tym chłopem. Kontaktu... Ja o niebie on o chlebie.. I teraz czekam na prywatną już kolejna od Marca.. Pewna pani tam zajmuje się tym... Ale gdybym ja usłyszał to co od Ciebie myślę że już dawno było by po nerwicy, i nie chodzi o zapewnienia że to nerwica tylko konkretnie mi to objasniasz i mówisz co mam robić. I to co mówisz Ty działa. Także dziękuję Ci Victor za każdą odpowiedź, nawet nie wiesz ile mi pomogles, i ten dzień będzie już jaśniejszy..
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

4 stycznia 2020, o 20:57

Ale to będzie terapia behawioralno -poznawcza. Jeszcze chciałbym dodać że dzisiaj był taki lekki przełom kiedy ucieszyłem się że chodź na chwilę ten objaw ustąpił, klaskalem w ręce automatycznie i pomyślałem ah tak, to też był nawyk na który przeniosłem wyczulenie. I zrozumiałem że to jest lęk przed tym że sobie to wkrece i nagle czuję że muszę to robić. Ale tłumaczylem sobie ze mam taki przymus bo się tego boję i nerwu a będzie to udawać nie? I było dużo lepiej było, mój wniosek to taki ze w ten stan wpedza nas nie objaw ale nasza interpretacja tego objawy, w tej sytuacji kombinuje co jest powodem leku, kombinuje i myske jakie zachowanie mam zastosiwac żeby było dobrze..
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

5 stycznia 2020, o 13:23

Jeszcze dodam że przedtem to klaskanie było tak jak pisałem, w chwilach przypływu radości, pozytywnych emocji, a teraz jak mam lęk że to może się utrwalić to taki niby przymus żeby klaskać, i jak nie klaskam to myśli że tego pilnuje nadaje uwagę, że źle robię bo powstrzymujac się utrwalam lęk przed tym, jak próbuję klaskać to że znowu ulegam myslom i zrobi się z tego nawyk jeszcze gorszy. Jak próbuję nie analizowac to że uciekam, a przecież każdy mówi pisze poddaj się temu a minie... No głupie to strasznie bo z pocieraniem palców to nie bylo takie głupie, nikt by tego nie zauwazyl a weź klaskaj jak idiota no.. Wczoraj na chwilę było lepiej jak unzalem że to lęk przed tym że mi to zostanie i tyle.. Ale byłem w super humorze a rano znowu to wróciło. Napisz mi ogólnie jak możesz ogólna zasadę postępowania czyli np. Mam myśli nie klaskać albo klaskac to na odwrót zrobić? Zawsze kladlem się i myślałem o tym najgorszym, lęk rósł i pękł. Teraz nie mogę tego zlokalizować..
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

5 stycznia 2020, o 13:30

Tak jak Ci Wiktor napisał to jest dobre rozwiązanie, lękowi nie możesz się dać manipulować. Skoro nigdy wcześniej nie klaskałeś bez powodu to nie robisz tego teraz pod wpływem impulsu, bo nie ma po co obiektywnie na to patrząc. A myśli podpowiadające, że to zła metoda ignorujesz i zajmujesz się swoimi sprawami. Lęk wtedy trzeba przeczekać.
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

5 stycznia 2020, o 17:11

Wiem,dovrze mówicie tylko to jest coś takiego jakby odwrotnego
. Normalnie lek powinien mi nakazać klaskac bo jak nie to stanie się coś złego, tutaj jest lecoś dziwnego, odwrotnego, coś w rodzaju.. Lęku przed klaskaniem... Lęku przed uczuciem takiej potrzeby bez powodu rozumiesz? Jak olewam to łapie się na tym że jak się ręce już zbliża do siebie to czuję lęk, i dlatego się zastanawiam czy nie lepiej jest właśnie ulec temu, jak chce klaskać to niech ma. Oczywiście jak nikt nie widzi.. Bo tak mialem z pocieraniem palców, robiłem i minęło. Tutaj to jest bardziej widoczne jednak i dziwne I myślałem że może ten sam. Schemat... Ehh próbuje to akceptować ale trudne to jak fix
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

5 stycznia 2020, o 17:42

Piotrq100 pisze:
5 stycznia 2020, o 17:11
Wiem,dovrze mówicie tylko to jest coś takiego jakby odwrotnego
. Normalnie lek powinien mi nakazać klaskac bo jak nie to stanie się coś złego, tutaj jest lecoś dziwnego, odwrotnego, coś w rodzaju.. Lęku przed klaskaniem... Lęku przed uczuciem takiej potrzeby bez powodu rozumiesz? Jak olewam to łapie się na tym że jak się ręce już zbliża do siebie to czuję lęk, i dlatego się zastanawiam czy nie lepiej jest właśnie ulec temu, jak chce klaskać to niech ma. Oczywiście jak nikt nie widzi.. Bo tak mialem z pocieraniem palców, robiłem i minęło. Tutaj to jest bardziej widoczne jednak i dziwne I myślałem że może ten sam. Schemat... Ehh próbuje to akceptować ale trudne to jak fix
Ale to pocieranie to był taki nawyk, który miałeś wcześniej i jeśli klaszczesz też czasem w różnych sytuacjach to klaszcz nadal. Ale specjalnie klaskać według mnie też nie ma sensu, bo zaraz będziesz miał 60 rzeczy do zrobienia w taki sposób. :) Mam nn więc wiem jak to działa i tez już wiem, że jeżeli nie masz obiektywnego powodu do tego żeby klaskać i nie jest to Twoim normalnym odruchem to nie masz prawdziwej potrzeby tego robić. Obojętnie tak jak Wiktor napisał czy masz takie myśli, lęk czy coś innego bo tego nie słuchamy mając nerwicę a rzeczy obiektywnych, racjonalnych.
Ostatnio zmieniony 5 stycznia 2020, o 17:57 przez Dayan, łącznie zmieniany 1 raz.
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

5 stycznia 2020, o 17:55

Aha i jeszcze jedno bo pod koniec posta dodałeś że trudno akceptować napięcie. Przeczekiwanie napięcia to sprawa dłuższego czasu i mówię to z własnego doświadczenia. Przeczekiwać nauczyłem się po prawie półtora roku przyzwalania na to wewnętrzne szarpanie. Dlatego nie oczekuj szybkich efektów bo się zawiedziesz a masz nerwicę którą znam dość dobrze choć miałem i nadal się jeszcze kotłują co jakiś czas po głowie inne wymyślone przez nią problemy.
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

5 stycznia 2020, o 22:21

Nie chce tego robić, bo kiedy ulegam i robię to czuję się jak debil. Ale boję się kiedy czuję ten jakby przymus, mówienie w rękach itd. Czuje że jak to zrobię to tak jakbym uciekał przed lękiem,i że zaraz rzeczywiście będę miał całe mnóstwo innych rzeczy do zrobienia i w głowie będę miał to że tylko w ten sposób mogę się tego pozbyć. Co ja się kobieta luźna w udach..... O kombinuje żeby zrozumieć czym to idzie jak działa itd
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 stycznia 2020, o 22:41

Piotrq100 pisze:
5 stycznia 2020, o 22:21
Nie chce tego robić, bo kiedy ulegam i robię to czuję się jak debil. Ale boję się kiedy czuję ten jakby przymus, mówienie w rękach itd. Czuje że jak to zrobię to tak jakbym uciekał przed lękiem,i że zaraz rzeczywiście będę miał całe mnóstwo innych rzeczy do zrobienia i w głowie będę miał to że tylko w ten sposób mogę się tego pozbyć. Co ja się kobieta luźna w udach..... O kombinuje żeby zrozumieć czym to idzie jak działa itd
Zakombinowałeś się trochę ;p sytuacja z palcami to była sytuacja z palcami, a teraz to ja widzę, że zaburzenie stara się po prostu wciągać Cię w analizy. Żeby było tak źle, a tak niedobrze i aby własnie było analizowanie i zajmowanie się tematem, w stylu tak unikam, a tak nie unikam itp pierdolero nerwicowe.
Stary nie łapiesz podstawy. Nie ma znaczenia jakie masz poczucie, uczucie czy lęk przed klaskaniem czy brakiem klaskania, nie jest to istotne ani ważne bo mając zaburzenie to zawsze coś takiego będzie istniało.
Ty za to jesteś zdrowym psychicznie człowiekiem z zaburzonymi emocjami, które generują rozmaite straszaki ALE jesteś świadomym człowiekiem i z własną wolą.
Dlatego w wypadku tego rodzaju kombinowania nerwicy i zmuszania nas do analizy tego jak w ogóle to robić czy nie robić, najlepiej wprowadzić "własny świadomy warunek".
A mianowicie np. nie będę klaskał w ręce, w sytuacjach kiedy nie muszę i KROPKA. To jest Twój świadomy warunek zgodny z Tobą i tym jak zachowywałeś się przed pojawieniem się takich rozkmin w głowie. I nie ma już analizowania, znaczy będziesz i tak zmuszany do tego poczuciem potrzeby ZANALIZOWANIA ale ty masz swój warunek i on jest zawsze aktualny.
Oczywiście to związane jest często z przeczekiwaniem napięcia, akceptacją i także angażowaniem się (nauczyć się tego trzeba) w sprawy zwykłe a nie analityczne pierdolera. No ale o tym mówimy w divovickach i są też wpisy na forum, warto się tym wspomagać do takiej pracy.
Ujmij to jako całość, wprowadź swój własny i świadomy warunek i po co wtedy analizować? Tu nie chodzi o żadne klaskanie, ani przełamywanie kompulsji, tylko o to aby zmuszać Cię do analizy tematu na 800 sposobów, a jest tylko jeden. A więc ukróć to na dobry początek. :P
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

6 stycznia 2020, o 12:23

Strasznie się męczę jak próbuję tego nie robić, jakbym coś na siłę powstrzymywal...dlatego kombinowałem jak będzie lepiej... Staram się poprostu zrozumieć jaki mechanizm zachodzi w tym że czuję przymus klaskania nagle... Czuję już prawie jakby ręce mi same składały się do klaskania i a ja muszę to powstrzymywać. Napisz mi Viktor jak możesz jaki tu mechanizm działa? Że czuję ten pieprzony przymus... Wiem że lęk stara się mnie wciągnąć w analizę ale to musi mieć swoją zasadę działania, swoje koło. Wydaje mi się że jak to zrozumiem to będzie mi łatwiej nie reagować lękiem, a teraz to tylko czuję przymus i odrazu kur... Dlaczego ja muszę walczyć ze samym soba.. Jadę jutro na delegacje i nie mam dostępu przez tydzień do psychologa i musze sobie jakoś to racjonalizowac. Mam tak bo... Czuję przymus bo... Wiesz o co mi chodzi. Przynajmniej wiem że terapia jest konieczna i już się cieszę na myśl o niej bo wiem że będę u bym człowiekiem
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

6 stycznia 2020, o 13:13

Właśnie chodzi o to, że nie musisz walczyć ze sobą. Mechanizmem jest to, że czujesz przymus i lęk oraz potrzebę aby go szybko rozładować. :) Rozładowanie szybkie jednak Cię nie uleczy i zapewni tylko chwilę spokoju. Dlatego właśnie rób to co Ty chcesz, a nie to co przymus chce żeby unikać napięcia. Na terapię to idź na pewno bo chyba potrzebujesz to od początku oswoić. My to możemy tylko dawać tylko swoje przemyślenia. Ale skorzystaj z tego co wyżej Wiktor napisał, bo te własne warunki są Twoim filarem, którego można się trzymać jak wszystko w głowie szaleje i przymusza. Mnie w ZOK ten filar ułatwiał po czasie ignorowanie natretnych myśli i przymusu analizy.
ODPOWIEDZ