Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dziwne zachowania partnera

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

16 stycznia 2023, o 15:02

Dzień dobry,
mój post będzie trochę długi ale chcę w miarę możliwość przedstawić kilka sytuacji z mojego związku i poprosić o jego ocenę. Przepraszam za chaotyczność tego wpisu ale sam związek był jednym wielkim chaosem.

Mam trzydzieści lat. Od ponad trzech lat byłam w związku z facetem po przejściach. To znaczy miał on około sześciu krótkotrwałych związków (max 3 miesiące trwały) i małżeństwo które trwało około roku. Facet każdy swój związek opisywał tak jakby to on był ofiarą to znaczy wszystkie z jego poprzednich partnerek były beznadziejne i go zdradzały. Ja w to wierzyłam, bo nie widziałam wtedy powodu żeby nie wierzyć. Facet od początku był moim wymarzonym partnerem, bardzo się angażował od samego początku. Mieliśmy dużo kontaktu w ciągu dnia, chciał jak najwięcej rzeczy ze mną robić i spędzać razem jak najwięcej czasu, szybko poznałam jego rodziców. On bardzo chciał żebym jak najszybciej poznała resztę jego rodziny i znajomych. Dla mnie to wszystko toczyło się zbyt szybko, uznałam że potrzebuje trochę czasu, że chce go poznać. Po około trzech miesiącach znajomości facet pisał mi już że chciałby ze mną zamieszkać. Pisał że nawet nie wiem jak wiele chce dla mnie poświęcić i ile dla niego znaczę.
Niestety był też bardzo zazdrosny - pewnego dnia przyjechał pod dom mojego przyjaciela i chyba chciał mu zrobić krzywdę nie wiem bo dowiedziałam się jedynie że na szczęście nie wyszedł z samochodu. Dowiedziałam się o tej sytuacji dopiero po rozstaniu. Nie dawałam facetowi żadnych powodów do zazdrości, ja nawet nie zwracałam uwagi na innych facetów. Tłumaczyłam, że to tylko przyjaciel albo kolega. Mimo wszystko jemu zdarzało się mówić np. że od takiego koleżeństwa się romanse zaczynają. Niby w żartach ale dla mnie to były przykre uwagi.
Po około dwóch i pół roku mieliśmy bardzo nieprzyjemną sytuacje. Przyjechałam do niego do domu w weekend, miałam trochę gorszy dzień i gorszy humor. Chciałam posiedzieć i wypić herbatę, co bardzo mu się nie spodobało bo uznał że nic nie chce robić i nie chce z nim rozmawiać. Nie można po prostu posiedzieć razem? Później poszliśmy do łózka z tym że on po tym łóżku nagle wyskoczył że ma tego dość i mam się wynosić. Oczywiście wyszłam i pojechałam do domu.
Na drugi dzień przyjechałam do niego bo chciałam wyjaśnić sytuację, groził mi że mnie siłą wyniesie ze swojego podwórka, groził mi że wezwie policję i ogólnie powiedział, że cytuje "k**wa nie chce mieć z Tobą kontaktu". Patrzył wtedy na mnie jakby chciał mi zrobić krzywdę. Moje próby ponad półtorej miesiąca żeby się dowiedzieć co się stało nic nie dały. Prosiłam nawet jego znajomych żeby mu przekazali że chciałabym z nim porozmawiać. Wtedy zadzwonił do mnie jak był na rybach i podawał dziwne argumenty na rozstanie jak np. że on chrapie i nie możemy razem spać. Powiedział mi też wtedy że wyjeżdża za granicę do pracy. Po dwóch miesiącach zaczął do mnie pisać i nawet przyjechał w miejsce w którym byłam wtedy na urlopie żeby pogadać jak to żałuje, że już nigdy mnie nie zawiedzie, że jestem najlepsza i nie chce życia beze mnie i że maksymalnie wykorzysta tą szansę. Przyznał się że mnie okłamał z tym wyjazdem za granicę i kazał też kłamać swoim znajomym jak ze mną rozmawiali że jest za granicą i dla niego temat naszego związku jest zakończony.
W wakacje nawet oglądaliśmy pierścionki zaręczynowe, bo on mówił jaki to był głupi że wcześniej się nie oświadczył na naszym pierwszym wspólnym urlopie. Tylko chyba zapomniał jak na urlopie na wieczornej randce zostawił mnie samą z kieliszkiem wina żeby sobie pogadać przez telefon albo jak rzucił we mnie płatkami róż kiedy zwróciłam mu uwagę żeby posprzątał stół zanim przygotuje romantyczną kolację. Zrobiłam to miło, bez uszczypliwości. Na stole był bałagan a on między tym bałaganem rozrzucił płatki róż.
Po trzech miesiącach facet nagle zabrał mnie popołudniem na spacer chociaż cały ranek było miło i nawet przywiózł mi lekarstwo którego potrzebowałam. Usiedliśmy na ławce i on oznajmił mi że jego rodzice wpadli na pomysł żeby zamienić dom na dwa mieszkania jedno dla nas ale on cytuje "odmówił im". Przyznałam mu rację że lepiej jak będziemy mieszkać z jego rodzicami w ich domu bo mniejsze koszty. Nigdy nie robiłam z tego pomysłu problemu, chciałam tam mieszkać i dojeżdżać do pracy. On nagle wyskoczył że relacja nie ma przyszłości, że już nie jestem najważniejsza bo najważniejsza dla niego jest rodzina a ja nie jestem rodziną (mega przykre to było), że on chce wszystko sam itd. pomimo iż pięć dni wcześniej mówił że bardzo mu zależy, kocha i chce żeby było nam najlepiej. Powiedział mi też "powodzenia w utrzymaniu domu jak rodziców zabraknie".

Dwa tygodnie wcześniej miałam mieć urodziny. On miał mnie zabrać na wyjazd. Nic z tego nie wyszło bo nie miał kasy ale zamiast zaprosić mnie do siebie oczekiwał że się domyślę że mam do niego przyjechać. Nic na ten temat nie powiedział a jak wyszło że się nie domyśliłam to mi napisał "najlepiej będzie jak spędzisz je beze mnie wtedy będą wyjątkowe". Chciałam mu kupić fajną maszynkę do golenia na moje urodziny ale musiałam po nią pojechać do Krakowa. Jak się o tym dowiedział opieprzył mnie, że wolę kombinować z niespodzianką dla niego niż spędzić z nim czas i że traktuje go jak .... Tematu moich urodzin w ogóle przez telefon nie poruszył za to rozmawiał w taki sposób "tak tak mhm fajnie, nie przyjadę do Ciebie w tym tygodniu Ty do mnie też nie bo chce czas dla siebie idę zapalić spotkamy się w przyszłym tygodniu". Ja już nie wytrzymałam powiedziałam że kończę związek i wysłałam sms pożegnalny do jego rodziców bo miałam z nimi fajną relację. On uznał że skoro pożegnałam się z jego mamą to nie miał już po co do mnie przyjeżdżać i o mnie walczyć.
Czy naprawdę to jest normalne ? To ja po tym rozstaniu przyjechałam do niego w środku dnia urywając się z pracy żeby powiedzieć mu że mi zależy i nie chcę go stracić i żebyśmy zrobili wszystko żeby nam wyszło. Chyba już wtedy powinnam zauważyć że mu obojętne czy jestem czy mnie nie ma. Jeszcze musiałam go błagać żeby wyszedł z auta i ze mną pogadał bo się w nim zamknął. Mi jednak zależało na rozmowie bo przejechałam sporo kilometrów do niego. Chwile przed tym moim przyjazdem wysłał mi krzywdzącego maila w którym naginał rzeczywistość i jechał po mnie. Później poprosił żebym go usunęła i o nim zapomniała. Obiecał wtedy że już nigdy więcej niczego nie odwali, a jednak znowu odwalił i to niby z wyrzutów sumienia że mnie nie szanował a jednak znowu w ostatniej rozmowie mi dowalił przecież.
Czy myślicie że coś może być z takiego związku? bo jak sama nad tym myślę to mam wrażenie że popełniłam ogromny błąd dając mu szansę bo wtedy swoim zachowaniem złamał mi serce... i po paru miesiącach mówiąc te dziwne rzeczy znowu to zrobił.... Przez cały związek powtarzał mi że czekał na mnie trzydzieści lat, że najlepiej go traktuje, że jest szczęśliwy. Traktował mnie wydawało mi się naprawdę dobrze a tu coś takiego... mówił też że nie chce żebym była smutna, że nie chce się źle zachowywać.. w taki razie czemu mówi mi ciągle przykre rzeczy? Czemu ciągle odwalał coś, blokował mnie? ja jeździłam do niego 120 km po każdym jego odpale zapłakana żeby z nim pogadać o co chodzi a nawet nie miałam z nim kontaktu musiałam przez jego mamę się kontaktować z nim i mówić że jestem pod jego domem.


Jak się też okazało jest to osoba, która uważa że nie trzeba nad sobą pracować należy akceptować człowieka takim jakim jest, związek to nie są poświęcenia itd.
Dodam również bo to pewnie istotne, że facet ogólnie jest typem agresora. Zdarzyło się ze wyskoczył z gazem na starszego pana który pił piwo koło jego samochodu że ma się stąd wynosić i pytał go cytuje 'jesteś na biegu?'. Często pokazywał również agresywne zachowania na drodze jak np zajeżdżanie drogi, hamowanie i włączanie spryskiwaczy bo ktoś się zagapił i jechał lewym pasem, czy chamskie wyzywanie innych kierowców cytuje "jak jeździsz ty ku*wo" dosłownie co minutę. Ogólnie kobiety dla niego są beznadziejne i w ogóle ludzie też. Dwa lata pracował w policji, podobno sam się zwolnił i nienawidził policji. Wszystkie emblematy i rzeczy jednak stały w szafce na widoku i miał strony w polubieniach związane z policją.
Po sylwestrze jak jego pies się wystraszył bo ktoś puścił fajerwerki zamiast uspokoić psa ubrał kominiarkę, wziął gaz i metalową pałę i poszedł. Nie mogłam do niego przemówic był jakby w amoku. Nie wiedział kto tam jest, ilu ich jest.

Były również sytuacje takie jak np kiedy dostałam umowę o pracę na czas nieokreślony bardzo się cieszyłam od niego usłyszałam żeby się nie cieszyła bo taką pracę też mogę stracić.
Kiedy zaprosiłam go do siebie żeby poznał moich rodziców to zadzwonił pół godziny wcześniej że musi sobie coś przemyśleć i nie przyjedzie i co by było gdyby mi zaproponował żebyśmy mieli dziecko... ostatecznie przyjechał ale te akcje to co mówił było chore...

Ciężko było ułożyć sobie życie z kimś kto jednego dnia mówi że chce zostać w Polsce, nie jest pracoholikiem itd a nagle w ciągu sekundy potrafił powiedzieć że on sobie pojedzie za granicę na parę miesięcy że to nic takiego i jeszcze pomimo tego że pracował po 14 godzin praktycznie codziennie powiedział mi że będzie pracował jeszcze więcej bo on chce mieć stałą pracę tak jakbym ja mu broniła pracować... Zdarzało się że przez telefon nagle powiedział mi że wyjedzie za granicę beze mnie.. smutne to było.

Ja proponowałam nawet terapię wspólną u psychologa bo twierdził że nie radzi sobie z tym jaki brak szacunku mi okazał... ale nic z tego nie wyszło. Z drugiej strony czy gdyby naprawdę przeżywał takie emocje z tym brakiem szacunku to znowu by mi dowalał przykrymi rzeczami? Po każdych jego dziwnych akcjach to ja dzwoniłam, pisałam, przyjeżdżałam do niego chociaż mieszka 60 km ode mnie..
To co się wydarzyło w trakcie naszej ostatniej rozmowy nie wiem czy w ogóle było rozstaniem.. a jeśli tak to chyba z mojej strony. Niby powodem były jego wyrzuty sumienia że źle mnie potraktował kiedy ale czy ludzie którzy mają takie wyrzuty nie starają się być lepsi? Czy ludzie którzy chcą się rozstać nie robią tego normalnie pokojowo kiedy nie ma ciężkiej sytuacji między nimi? Ta ostatnia rozmowa wyglądała tak że to ja wstałam i poszłam sobie on cały czas siedział i mi dowalał mówiąc przykre i zaprzeczające temu co mówił wcześniej rzeczy. Kurczę dziewczyny ten facet dwa miesiące temu klęczał przede mną i prosił żebym się jeszcze w tym roku do niego wprowadziła żebym wiedziała że u niego się nic nie zmieniło.. przecież to jest totalnie chore nagle usłyszeć że on chce sam bo ja mu będę kasę wypominać za remonty itd. Nigdy nie wypomniałam mu pieniędzy a jemu się zdarzyło wypomnieć mi. Teraz widzę, że on prawdopodobnie nigdy nie myślał poważnie o przyszłości ze mną. Co więcej parę dni przed tą sytuacją mówił jak to bardzo chce żebym się czuła przy nim bezpiecznie!
On tak jakby oficjalnie normalnie się ze mną nie rozstał zresztą jak widać nigdy tego nie zrobił. Zrobił mi z mózgu sieczkę po prostu. Jakbym była w jakimś cholernym obłędzie.
Mam takie dni, że jest dobrze, dobrze się czuję wiem że zrobiłam właściwą rzecz rozstając się i żałuję tylko że tak późno, a czasem mam dni kiedy przypominam sobie np sytuacje w której nie odezwałam się rano bo miałam spięcie z ojcem i napisałam do niego później żeby te negatywne emocje ze mnie zeszły i żebym się na nim nie wyżywała to dostałam wtedy od niego reprymendę że przecież mogłam napisać odrazu i czemu tego nie zrobiłam. W sytuacji którą opisałam wydaje mi się że miałam prawo uznać że wolę się uspokoić i później odezwać nawet jeśli w weekendy zawsze pisałam pierwsza a mimo to czasem mam w głowie takie "kurcze a może miał rację może źle postąpiłam"... niby robiłam coś z myślą o nim a dostawałam za to opieprz. Odłożyłam kasę na drogą maszynkę do golenia dla niego ale musiałam po nią pojechać to uznał że traktuje go jak ... bo wolę sobie gdzieś pojechać po niespodziankę dla niego niż spędzać z nim czas.
Naprawdę chore sytuacje ale co ja mam w głowie że ja szukam winy w sobie za nie to nie wiem ..

Znalazłam też w pewnym artykule w internecie takie zdanie "A to, że jesteś dostępna na Facebooku i nie przywitasz się, a to, że nie napiszesz pierwsza, a to, że wstawisz nie taką ikonkę do wiadomości, a to, że nie odpiszesz w ciągu kilku minut" chodziło o tworzenie absurdalnych problemów.. u mnie też tak było zawsze robiłam wszystko źle..

On z czegoś co robiłam z miłości dla niego robił problem. Ja dosłownie ZAWSZE czułam że robię coś nie tak. Żyłam w ogromnym stresie i napięciu, nie mówiłam o swoich uczuciach potrzebach, nie mówiłam że coś mnie rani bo bałam się jego reakcji i że mnie zostawi. Ja nawet jak miałam ciężki tydzień w pracy bałam się mu powiedzieć że do niego nie przyjadę w sobotę bo potrzebuje odpoczynku.. jechałam chociaż mama mi mówiła że wyglądam jak śmiertka i żebym odpoczęła w końcu i że chyba się go boję dlatego robię wszystko co chce. On potrafił mi parę dni przed rozstaniem powiedzieć że bardzo mu na mnie zależy, bardzo mnie kocha, chce żeby było nam najlepiej i że w związku jest się na dobre i na złe..
On ciągle ma problemy z pracą. Albo pracował na czarno z ćpunami albo teraz ta firma ze znajomym ale też nie do końca uczciwa. Ciągłe problemy finansowe, kupowanie na kredyty jak się nie ma kasy jakiś pierdół jak felgi do auta bo ja chce i koniec. On chciał żebyśmy jak będziemy razem mieszkać to żebym ja była odpowiedzialna za pieniądze ale ja się zaczęłam zastanawiać jak facet mający 35 lat może nie umieć gospodarować pieniędzmi. U niego każdy aspekt życia był zaburzony.
Sama jego mama mówiła mi że będzie mnie szkoda w tym związku bo on jest bardzo emocjonalny i żebym się zastanowiła czy jestem na to gotowa. Moi bliscy bali się że mogę być w przyszłości ofiarą przemocy fizycznej w końcu mieszkalibyśmy u niego mógłby robić co chce. Pewnie co jakiś czas wyrzucałby mnie z domu i się rozstawał tak jak do tej pory. Musiało być tak jak on chce, chce wyjechać to sobie jedzie i nic mi do tego, mamy razem mieszkać to u niego i tyle koniec tematu. Żaden wynajem, kupno mieszkania, w przyszłości mieszkanie w moim domu. Wszystko ciągle na nie. Dziwne to było i podejrzane. Przede wszystkim niefair w stosunku do mnie.

Chciałabym Was jeszcze zapytać czy taka sytuacja w której facet po kilku miesiącach relacji mówi mi że wiele chce dla mnie poświęcić że chciałby razem zamieszkać już po trzech miesiącach, następnie po około półtorej roku mówi że on nie będzie ani kupował ani wynajmował mieszkania chce żebyśmy mieszkali u niego oczywiście z nim i jego rodzicami.. po czym po trzech latach mówi że jest bardzo przywiązany do swojego domu, rodzina jest dla niego najważniejsza a ja nie jestem rodziną i on nie ma zamiaru mieszkać gdzieś indziej i żebym nawet nie myślała że on poświęci swój rodzinny dom dla mnie jest normalna?

Ciągnęłam faceta w górę w czasie kiedy on mnie ciągnął w dół. Ja go motywowałam mówiąc że będzie dobrze, że firma wypali, że może dużo osiągnąć w czasie kiedy on na moją umowę o pracę powiedział żebym się nie cieszyła bo taką pracę też mogę stracić no fajnie.. Miałam klapki na oczach, ale z drugiej strony nie mogłam uwierzyć że facet dla którego najważniejszy w życiu był związek, kolekcjonowanie wspomnień i robienie jak najwięcej rzeczy razem nagle pokazuje mi że najważniejsze są pieniądze i praca. On pracował po 14 godzin i twierdził że będzie pracował jeszcze więcej przecież to nie jest normalne. Jego mama twierdziła że widać że lubi tą pracę, nie to nie znaczy że lubi. Facet był przemęczony, źle wyglądał. Mam wrażenie że z całą tą rodziną było coś nie tak choć nie było tego widać. Owszem nie powinno być tak wiele poświęceń z mojej strony ale dla niego nawet złe było to że dojeżdżałabym do pracy i choć tłumaczyłam że jak się ze sobą chce żyć to jest to normalna kolej rzeczy że gdzieś się przeprowadza mieszka się razem, trzeba dojeżdżać to on i tak robił z tego problem choć dla mnie go nie było. Owszem koszty i czas ale nie było innego wyjścia. To było z jego strony niedojrzałe. Wydawało mi się że on nie wie na czym polega dorosłe wspólne życie. I pomyśleć że ja chciałam pracę zmienić w której miałam umowę na czas nieokreślony na taką bliżej jego domu w tym samym mieście czyli 50 km dalej...byłam głupia.

Co do poważnych zobowiązań i ślubu.. to ja chciałam jakiś zapewnień. Wydawało mi się że skoro ja muszę poświęcić dom, pracę i brak możliwości powrotu do rodzinnego domu to fajnie byłoby wiedzieć na czym stoję to znaczy czego facet chce czy traktuje mnie i nasz związek poważnie. To ja go tak traktowałam, wydaje mi się że on nie chciał ani zaręczyn ani ślubu. Niby ze mną oglądał te pierścionki i jak pytał mnie o zdanie to mówiłam że fajnie byłoby się chociaż zaręczyć i pomieszkać razem ale on tego zdania raczej nie podzielał. Nie wiedziałam co dla niego znaczy ten związek ale wiedziałam jak wiele muszę dać ze swojej strony i zaryzykować dla kogoś kto nie wiem czy traktuje mnie poważnie bo nie jest w stanie się zadeklarować. Jego po prostu rozmowa o zobowiązaniach wkurzała.. niby często mówił o przyszłości ale kiedy ja zaczynałam ten temat np ślubu to widziałam że on już jest mega zły bo po co ślub, on i tak nic nie zmieni itd. Czyli Ty robisz wszystko dla mnie a ja sobie podejmę decyzję za jakiś czas czy spełniasz moje wymagania i czego od Ciebie dalej chce.. dokładnie tak to widziałam.
Co więcej on pracujący po naście godzin dziennie, ja sama w jego domu z jego rodzicami którzy i tak zawsze braliby jego stronę nieważne jak paskudnie by się zachowywał, wszystko pewnie musiałabym tam robić sama a i tak pewnie byłby niezadowolony.

Dodam jeszcze, że facet w wieku 35 lat szedł ze mną chodnikiem i mówił "siema" do psów, jak go kierowca wkurzył na drodze jadąc lewym pasem to zajeżdżał mu drogę hamował i włączał spryskiwacze a na koniec naszej randki kiedy ja żegnałam się miłymi słowami on np mówił cytuję "idę się odgazować".
No i była też sytuacja w której oglądaliśmy film, on siedział ja leżałam z głową na jego kolanach po czym w pewnym momencie on wyciągnął penisa i położył mi go na buzię i zaczął głupio się śmiać. Ja wstałam, on się zapytał co robię odpowiedziałam "nic" po czym on odpowiedział "to może zacznij". Jakieś pół godziny wcześniej przebrałam się dla faceta w bieliznę specjalnie dla niego kupioną i sprawiałam przyjemności. Oczywiście poźniej zaczął się tłumaczyć, że to nie w takim sensie miało być tzn cytuje "oj nie w takim sensie".

Czy ta relacja w ogóle ma jakieś szanse, czy powinnam dać już sobie z tym facetem spokój?
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

17 stycznia 2023, o 22:35

dziewczyna1990 pisze:
16 stycznia 2023, o 15:02
No i była też sytuacja w której oglądaliśmy film, on siedział ja leżałam z głową na jego kolanach po czym w pewnym momencie on wyciągnął penisa i położył mi go na buzię i zaczął głupio się śmiać.
Przyznaję bez bicia, że mimo wszystko trochę polubiłem tego Twojego samca, a ta historia to już wisienka na torcie. To chyba wrodzona słabość do poharatanych umysłów.

Wiele, może nawet bardzo wiele elementów tego opisu wpisuje się w obraz typowy dla zaburzenia osobowości typu borderline, choć oczywiście może to być cokolwiek innego. Zagajam temat. Tak czy owak - poczytaj o tym, przemyśl na chłodno, rozważ plusy i minusy. Nie jesteś pierwszą osobą na tym forum (na ogół są to właśnie kobiety), które pytają, czy możliwy jest satysfakcjonujący związek z osobą z takim zaburzeniem. I nie widziałem żadnego satysfakcjonującego finału takiej dyskusji.

Pytasz, czy ta "relacja ma jakiekolwiek szanse".

Będąc zupełnie szczerym: nie znam odpowiedzi na to pytanie. "Jakiekolwiek" pewnie tak. Sporo tu jednak kluczowych czynników i warunków wstępnych (podjęcie psychoterapii, czasem w połączeniu z farmakoterapią i ustawiczna praca nad sobą), dochodzą do tego kwestie pragmatyczne (finanse, wspólne zamieszkiwanie, relacje z członkami jego najbliższej rodziny - czy oni w ogóle dostrzegają problem?), może nawet etyczne (czy zostawić taką osobę? z drugiej strony - gdzie leży granica osobistego poświęcenia?). Jeśli jesteś gotowa odegrać rolę kochanki-pielęgniarki-terapeutki i Matki Polki w jednym - możesz spróbować o tę relację powalczyć.
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 09:08

Tylko czy warto walczyć o relację w której facet wprost mówi że nie jestem najważniejsza, że sobie gdzieś pojedzie itd.? Nie wiem czy mówił to szczerze czy nie ale są to słowa krzywdzące jak w zasadzie każda sytuacja którą opisałam. Tak się normalni ludzie nie zachowują ale nawet jeśli widać że on jest zaburzony to chyba nie jest to usprawiedliwienie dla złego traktowania mnie? Co innego gdyby wykazywał chęci pracy nad sobą. Wydaje mi się że to facet z którym zawsze relacja będzie tak wyglądać, przecież on nie pójdzie na terapię bo już ten tam z nim poruszałam. On żyje przeszłością, rozpamiętuje... woli się rozstać niż popracować nad związkiem. Raz już mnie przecież zostawił, wrócił po dwóch miesiącach. Teraz minęły ponad dwa miesiące i nie mamy kontaktu ze sobą, możliwe że to już definitywny koniec. Jego ruchy na facebooku też są dziwne. Po miesiącu od rozstania usunął konto, później wrócił, teraz pousuwał wszystkie dane i zdjęcia nawet te związane z jego pasją. Zawsze po każdej chorej akcji mnie blokował wszędzie teraz tego nie zrobił więc ja widzę te jego działania. Wcześniej jak mnie zostawił to też coś zmieniał na facebooku. Nie wiem czy to dla niego miejsce w którym musi coś pokazywać czy o co chodzi.. serio nie rozumiem go i jego działań.
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 13:58

Co jest też dla mnie dobijające.. przez cały zeszły rok po każdej jego chorej akcji to ja wyciągałam pierwsza rękę. Pisałam, dzwoniła, przyjeżdżałam do niego wręcz żebrałam o rozmowę i uczucia. I ten facet w trakcie naszej ostatniej rozmowy mówi mi że relacja nie ma przyszłości bo stoi w miejscu tak jakby kompletnie nie zauważył że ze swojej strony nie zrobił nic żeby w tym miejscu nie stała. Ja po prostu jestem w szoku.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

18 stycznia 2023, o 15:45

dziewczyna1990 pisze:
18 stycznia 2023, o 09:08
Wydaje mi się że to facet z którym zawsze relacja będzie tak wyglądać, przecież on nie pójdzie na terapię bo już ten tam z nim poruszałam.
Obawiam się, że w dużym stopniu zamyka to temat; na tym etapie pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczysz, mimo ogromnych pokładów determinacji czy choćby dobrej woli. Możesz oczywiście czekać, aż facet "dojrzeje" do decyzji, by poddać się jakiejkolwiek terapii, w pewnym momencie sam może się już zmęczyć samym sobą i pustynią emocjonalną, jaką sobie wokół zafundował, ale ten moment może szybko nie nastąpić (jeśli w ogóle). Jak bardzo by to nie było przygnębiające, jest całkiem możliwe, że Twojemu byłemu partnerowi jest "dobrze" w obecnym stanie, a ten związek nie miałby przyszłości bez względu na to, jak wielki bałagan ma w głowie. Ty również chyba nie dostrzegasz żadnych pozytywów w potencjalnym powrocie do starego układu - a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Być może więc czas już zamknąć ten rozdział. Jakąkolwiek decyzję podejmiesz - trzymam za Ciebie kciuki.
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2023, o 15:49 przez Hightower, łącznie zmieniany 1 raz.
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 15:49

No niestety ale biorę również pod uwagę opcję że po prostu było mu dobrze bo za nim latałam. Podnosiłam mu jego baaardzo niską samoocenę. W końcu ciągle mówił jakim jest nieudacznikiem i jaki jest głupi. Chyba fajnie jak tak ktoś ci mówi że jesteś najlepszy na świecie, wychodzi w połowie dnia z pracy żeby do Ciebie przyjechać i powalczyć powiedzieć że nie chce cię stracić, podbudowuje słowami że możesz wiele osiągnąć i żebyś przestał o sobie źle mówić itd. Tylko co ja otrzymałam od niego? Miliony wylanych łez? Totalnie sprany mózg? Emocjonalny rollercaster bo facet mówi że kocha i jestem jego całym światem a za parę dni ponownie mnie rzuca?
Może myślał, że i tym razem będę za nim biegać ale ja z tym skończyłam. Nie zablokowałam go choć pewnie powinnam pomimo że mnie nie nęka wiadomościami. Obawiam się tylko powtórki z kwietnia to znaczy nagłego powrotu i chwilowej obietnicy zmiany.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

18 stycznia 2023, o 16:06

dziewczyna1990 pisze:
18 stycznia 2023, o 15:49
Tylko co ja otrzymałam od niego? Miliony wylanych łez? Totalnie sprany mózg? Emocjonalny rollercaster
Uważaj, bo za chwilę w tym opisie rozpozna się niepokojąco wielu czytających to facetów.

Wiem - i widzę - że nie jest Ci teraz do śmiechu i realnie przeraża Cię wizja, że mogłabyś wbrew sobie wrócić do tej toksycznej relacji (bo chyba tak ją odbierasz). Wiem, że przyszłaś tu z zupełnie innym pytaniem, ale czy sama myślałaś może o poddaniu się jakiejś - choćby krótkotrwałej - terapii? Naprawdę mocno oberwałaś po tyłku.
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 16:10

Jestem na terapii.Na początku jak szukałam byłam u czterech różnych. Każdy z nich mówił mi co może trochę nieprofesjonalne żebym uciekała gdzie pieprz rośnie, że facet ma schizofrenię, dwubiegunówkę lub jest psychopatą. Ogólnie mówiąc widziałam w ich oczach przerażenie coś w stylu "ale jak Pani mogła wytrzymywać to tyle czasu???!!!!".
Jestem z dysfunkcyjnej rodziny. Przemoc psychiczna i emocjonalna ze strony ojca była u mnie na porządku dziennym w domu. Może stąd moje ciągoty do czegoś takiego bo jak mi napisałeś "mocno oberwałam po tyłku". No właśnie nie wydaje mi się żeby to było zwykłe niedopasowanie, zwykłe rozstanie itd. W mojej relacji było coś mocno nie tak, i to że tak długo to znosiłam też jest mocno nie tak.
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

18 stycznia 2023, o 16:13

Hightower pisze:
18 stycznia 2023, o 16:06
dziewczyna1990 pisze:
18 stycznia 2023, o 15:49
Tylko co ja otrzymałam od niego? Miliony wylanych łez? Totalnie sprany mózg? Emocjonalny rollercaster
Uważaj, bo za chwilę w tym opisie rozpozna się niepokojąco wielu czytających to facetów.

Wiem - i widzę - że nie jest Ci teraz do śmiechu i realnie przeraża Cię wizja, że mogłabyś wbrew sobie wrócić do tej toksycznej relacji (bo chyba tak ją odbierasz). Wiem, że przyszłaś tu z zupełnie innym pytaniem, ale czy sama myślałaś może o poddaniu się jakiejś - choćby krótkotrwałej - terapii? Naprawdę mocno oberwałaś po tyłku.
To jest właśnie krzywdzące, zjawi się w życiu taki bałwan, który sam ma ewidentny problem i potrzebuje specjalisty, podbuduje się u boku fajnej dziewczyny, przemieli ja emocjonalnie, a później ja się wysyła na terapię ..
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

18 stycznia 2023, o 16:18

dziewczyna1990 pisze:
18 stycznia 2023, o 16:10
Jestem na terapii.Na początku jak szukałam byłam u czterech różnych. Każdy z nich mówił mi co może trochę nieprofesjonalne żebym uciekała gdzie pieprz rośnie, że facet ma schizofrenię, dwubiegunówkę lub jest psychopatą. Ogólnie mówiąc widziałam w ich oczach przerażenie coś w stylu "ale jak Pani mogła wytrzymywać to tyle czasu???!!!!".
Jestem z dysfunkcyjnej rodziny. Przemoc psychiczna i emocjonalna ze strony ojca była u mnie na porządku dziennym w domu. Może stąd moje ciągoty do czegoś takiego bo jak mi napisałeś "mocno oberwałam po tyłku". No właśnie nie wydaje mi się żeby to było zwykłe niedopasowanie, zwykłe rozstanie itd. W mojej relacji było coś mocno nie tak, i to że tak długo to znosiłam też jest mocno nie tak.
Przejelas rolę ofiary niestety. Też mam za sobą związek z psycholem, wyjście z takiego "uzależnienia" jest naprawdę trudne. I napisze ci coś jeszcze.. ja się wpieprzylam po uszy. Tak bardzo że to bagno ciągnie się za mną do dziś, a mija 8 lat od naszego rozstania. Więc nie ma co tracić sił na taki związek, w którym Ty wypruwasz sobie flaki, a chłop ma to w czterech literach
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 16:19

Dokładnie. Ja chodzę na terapię nie on. Przed tym związkiem byłam uśmiechniętą pewną siebie kobietą. Jestem ogarnięta życiowo i zawodowo a chodzę na terapię przez kogo ? Przez faceta który w wieku 35 lat nie bierze odpowiedzialności za słowa, za czyny, za relację którą buduje. Nie wie czego chce, bawi się moimi uczuciami jak mu wygodnie. Faceta nieogarniętego w żadnym aspekcie życia.

Jak pomyślę o moich planach wynajmu domu, sprzedaży mieszkania, kupienia NAM apartamentu nad morzem, zmiany miejsca pracy. Obecna praca w której jestem została przeze mnie wybrana właśnie pod nasz związek. Nie wiem czy to wszystko byłoby tego warte.

Powiedz mi nękał Cię? chciał powrotu? Bo nie wiem czego się po tym moim spodziewać, po co te ruchy na Facebooku.
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

18 stycznia 2023, o 16:31

dziewczyna1990 pisze:
18 stycznia 2023, o 16:19
Dokładnie. Ja chodzę na terapię nie on. Przed tym związkiem byłam uśmiechniętą pewną siebie kobietą. Jestem ogarnięta życiowo i zawodowo a chodzę na terapię przez kogo ? Przez faceta który w wieku 35 lat nie bierze odpowiedzialności za słowa, za czyny, za relację którą buduje. Nie wie czego chce, bawi się moimi uczuciami jak mu wygodnie. Faceta nieogarniętego w żadnym aspekcie życia.

Powiedz mi nękał Cię? chciał powrotu? Bo nie wiem czego się po tym moim spodziewać, po co te ruchy na Facebooku.
Nęka mnie do tej pory, strasznie został skrzywdzony, że wzięłam się w garść i go pogoniłam.
Nie mówił nigdy o powrocie, ale do dziś pokazuje kto jest panem. Ogólnie zawiła sytuacja, bo ja akurat mam z owym delikwentem dziecko, więc niejako jestem uwiązana smyczą. Stąd też moje zaburzenie nerwicowe.

Jeżeli chodzi o jego ruchy to myślę że chce zwrócić Twoja uwagę, tyle, że dyskretnie, ale jak widać to działa 😉
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 16:36

Też mi się tak wydaje tylko po co? Skoro mówi kobiecie tyle przykrości nagle ją zostawia po raz drugi w ciągu roku to poważnie nie rozumiem po co. Gdyby chciał ze mną być zrobiłby wszystko żeby się ogarnąć a nie użalał nad sobą i mówił jak to ma wyrzuty sumienia że mnie źle traktował i nie można tak kogoś nie szanować ale nie przeszkadza mu to w tym żeby za parę minut znowu mi dowalać. Już nie wspomnę ile razy byłam ofiarą gaslightingu. Czułam się jak wariatka.

Ja tak przynajmniej myślę, że skoro facet ma kobietę która go chce, pokazuje mu że jej zależy to robi coś ze sobą. Ja dałam miliony szans i masę czasu. Sama chciałam z nim do tego terapeuty iść. Niestety wydaje mi się, że wszystko od początku było jakąś chorą grą na moich uczuciach.
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

18 stycznia 2023, o 16:46

dziewczyna1990 pisze:
18 stycznia 2023, o 16:36
Też mi się tak wydaje tylko po co? Skoro mówi kobiecie tyle przykrości nagle ją zostawia po raz drugi w ciągu roku to poważnie nie rozumiem po co. Gdyby chciał ze mną być zrobiłby wszystko żeby się ogarnąć a nie użalał nad sobą i mówił jak to ma wyrzuty sumienia że mnie źle traktował i nie można tak kogoś nie szanować ale nie przeszkadza mu to w tym żeby za parę minut znowu mi dowalać. Już nie wspomnę ile razy byłam ofiarą gaslightingu. Czułam się jak wariatka.

Ja tak przynajmniej myślę, że skoro facet ma kobietę która go chce, pokazuje mu że jej zależy to robi coś ze sobą. Ja dałam miliony szans i masę czasu. Sama chciałam z nim do tego terapeuty iść. Niestety wydaje mi się, że wszystko od początku było jakąś chorą grą na moich uczuciach.
Nie wiem po co, coś ma nie tak pod beretem.
Ale z tego się wychodzi, w sensie Ty z tego wyjdziesz jak będziesz nad sobą pracowała. Ja też swoją pewność siebie swojego czasu zbierałam z podłogi, ale pozbierałam.

I nie, nie każdy facet robi coś ze sobą, jak widzi że ma kogoś komu zależy przy boku. Są faceci, którzy myślą, że kobieta jest ich własnością, między innymi dlatego, że widzą, że się poświęca, a Ty to robiłaś.
dziewczyna1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 16 stycznia 2023, o 15:01

18 stycznia 2023, o 16:48

Zgadza się a on mnie kontrolował, osaczał. Czyli można rzec że zrobił ze mnie swoją własność.. no cudownie się dałam urobić nie ma co.
ODPOWIEDZ