Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dwie toksyczne koleżanki

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
c_mortuum
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 25 grudnia 2017, o 04:18

16 stycznia 2018, o 01:08

Jedną z nich jestem ja, druga ona.
Muszę teraz zmierzyć z końcem pewnej przyjaźni, a raczej długoletniej zażyłości z moją "przyjaciółką" z którą współwynajmuję pokój, ale też z wyrzutami sumienia. Chyba to ostatnie boli mnie tak na prawdę najbardziej. Mam świadomość, że częściowo doprowadziłam sama do rozpadu, jednak nie widzę drogi by ratować to - nie tylko z powodów popełnionych błędów przeze mnie, ale przede wszystkim z powodu tego, jak na moje błędy reagowała druga osoba - nie reagowała wprost, więc nawet nie byłam świadoma, że ranię ją i wpędzam w złe samopoczucie. Mam teraz wrażenie, że grała kogoś odporniejszego niż była na prawdę, miałam wrażenie, że to ona zawsze musi postawić kropkę nad i w każdej dyskusji, często mnie pouczała. Przyznaję, że ostatnio zrobiłam się bardziej podejrzliwa, zwracałam jej uwagę na to, co w moim odczuciu miało mnie zranić. Niedawno wygarnęłam jej wprost, że zabolało mnie jak bagatelizuje moje problemy - chodziło o pewną durnotę, jakby nie patrzeć- w rozmowie wyszło, że zazdrości mi tego że mogę sobie pozwolić na sen w ciągu dnia, a ona wraca do domu zmęczona po pracy. Poczułam zero zrozumienia dla dosyć poważnego u mnie problemu, problemu ze snem. Wkurzyło mnie niemiłosiernie. Powiedziałam jej to wprost, może wytknęłam, może nie powinnam sobie pozwolić na działanie w takich emocjach.
Jednak ta wydawało się krótka sprzeczka nie była jeszcze końcem konfliktu. Ona czuła się pokrzywdzona, nie wiem, może i słusznie?
Chyba jednak nie usprawiedliwia to tego, do czego doszło później. Przyszedł jej chłopak, z którym do tej pory mój kontakt był ograniczony do błahych rozmów o pogodzie. Powiedział, że musi ze mną pogadać, bo jego dziewczyna narzeka mu codziennie na mnie, że są ciągłe awantury, że jest skisła atmosfera, że nękam ją psychicznie - przyznaję, że byłam w szoku. Do tej pory byłam święcie przekonana, że każdy z nas żyje swoim życiem. A tu przychodzi on i tupie mi nogą, że niby nie chce się wtrącać, że zna konflikt tylko z jednej strony, ale ja mam coś zrobić, odczarować to, uspokoić się, bo on nie chce słuchać dalej na mój temat, że ona się przeze mnie źle czuje, że wpędzam ją w poczucie winy. Powiedziałam mu, że ok rozumiem, że nie chce o mnie dalej słuchać ( tak jak ja nie chcę być ich tematem nr jeden rozmów). I jeszcze jedno , że tu nikt nikomu źle nie życzy. Że to tylko nieporozumienie, na które ja reaguję przesadnym gniewem. To też usłyszałam.
Teraz chcą żyć, ze mną w zgodzie, zachowują się jakby nic się nie stało. A ja jak to piszę cała się trzęsę. Obrzydza mnie ta obślizgła uprzejmość, w kontakcie na który jestem skazana, bo mieszkam z nią, a on co chwile do nas wpada. Podejrzewam, że ten chłodny dystans jej znajomych, wręcz bronienie się przed moją osobą, wynika z tego, że im też wylewała swoje żale, zamiast rozmawiać ze mną. Mam o to żal, mam też świadomość , że odniosłam fiasko jeśli chodzi o moje próby kontaktu z nią - robiłam to w zły sposób, może raniący. Nie dawała mi jednak jasnych sygnałów że coś jest nie tak, nawet nie byłam świadoma, że ponoć między nami jest taki konflikt. Dla mnie ta znajomość jest przegrana, nie wiedziałam na czym stoję, nie potrafię jej zaufać. Może sama ukręciłam na siebie bat? Smutne jest to, że w tak nagłym czasie z przyjaciół zrobiłyśmy się wrogami, o ile przyjaciółkami w ogóle byłyśmy. Znałyśmy się 7 lat.
Nie była wobec mnie w porządku, wiele rzeczy musiałam jej przebaczyć, ale ja też potrafiłam ranić. Teraz zwierzyłam się z tej sytuacji mojej pewnej znajomej i z tego tytułu teraz też mam wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy powinnam się komukolwiek z tego zwierzać , żalić się tak jak ona na moją osobę.Czy nie przejmuję jej strategii? No chyba, że tu, na forumowym anonimowym gruncie.
Bardzo to przezywam. Od czterech dni, czuję gulę w żołądku. Nie mogę się skupić na mojej pracy, po prostu ją zawalam. Myślę, o przeprowadzce, bo jej obecność po prostu mnie boli.

Znalazłam ciekawy artykuł, który mi wyjaśnił popełniane błędy:
http://czasgentlemanow.pl/2014/10/trudn ... tykowania/
Awatar użytkownika
Szczesciara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 1 marca 2018, o 11:38

24 marca 2018, o 00:36

Plus jest taki że widzisz że Twoja koleżanka jest toksyczna. Minus jest taki że nad wyraz się tym przejmujesz. Sam fakt że zazdrości Ci błahych spraw jak drzemki w ciągu dnia już dużo o niej mówi. Przyznałaś że zna Twój problem bezsenności a mimo tego jest jak jest. Nie pozwól sobie. Uwierz że to nie Ty jesteś tu zapalnikiem tego konfliktu bo z tego co piszesz tak jest. Wiesz że jest toksyczna, ale do końca nie zdajesz sobie sprawy z tego co to znaczy. Niestety wiele przyjaźnim, a nawet związków się rozpada po decyzji o wspólnym mieszkaniu. Twoja historia przypomina mi życie z tesciami. Uciekaj stamtąd jak najszybciej, już nigdy wasze stosunki nie będą takie jak dawniej. I chyba nawet w głębi duszy tego nie chcesz.
Narzekając nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo w danym momencie możemy być szczęśliwi .
ODPOWIEDZ