Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dwa duże i doraźne kroki - może komuś pomoże

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

7 maja 2020, o 19:18

Hej,

Nie wiem sama, gdzie powinnam taki post umieścić, ale ponieważ mi bardzo dużo pomagało czytanie Waszych doświadczeń na forum, to i swoimi pewnymi poczynionymi krokami chciałabym się podzielić. Od razu jeśli to nie jest odpowiedni dział to poproszę o przeniesienie posta. Mianowicie chodzi mi o to, jak pozbyć się dwóch wielkich nerwicowych upiorów: bezsenności i ataków paniki. Tak, tak, to jest rozwiązanie w 100% skuteczne i zawsze i każdemu się uda - to jest sposób na cud :D

Długo nie chciałam nic pisać, bo bałam się, że zapeszę - że o tym napiszę i mi wrócą te dwie zmory, albo któraś z nich, ale... teraz wiem, że nawet jeśli, to i tak je rozgromię po raz kolejny. Niestety nie będzie tu nic odkrywczego ani nowego, ale może komuś mój sposób przekazu się akurat spodoba i dotrze. Według mnie w ten sam sposób poradzę / poradzimy sobie ze wszystkim, ale u mnie akurat ewidentny skutek widzę w tych dwóch płaszczyznach. Oczywiście moje porady są dla tych, którzy mają wykluczone podłoże chorobowe tych objawów*. Otóż:

BEZSENNOŚĆ / WYBUDZENIA NOCNE LUB PORANNE / WYBUDZENIA Z OKROPNYM LĘKIEM PODCZAS ZASYPIANIA


Mnie męczyło przede wszystkim wybudzanie i niemożność ponownego zaśnięcia. Trwało to u mnie... nieważne. Dokładnie tyle, bo to czy trapi Cię to tydzień czy grube miesiące - nie ma znaczenia. W najgorszych momentach nie spałam całą noc albo max. 2-3h i to rwanie, z przerwami i wybudzeniami.

Jedyne, co skutecznie zadziała to pogodzenie się z brakiem snu. I teraz - jak to zrobić?
1. Po pierwsze: uświadom sobie, że brak snu nie zrobi Ci krzywdy. Tak, będziesz się czuć beznadziejnie, im dłużej nie śpisz, tym gorzej. Będziesz mega senny, rozdrażniony, będzie Ci się ciężko skoncentrować, będzie Cię wszystko wkurwiać, będzie Ci ciężko funkcjonować. Bo będziesz przemęczony i totalnie niewyspany. I to jest koniec krzywd, jakie może Ci wyrządzić bezsenność. Musisz to pojąć najpierw umysłem, przekonać siebie samego, a potem powolutku uświadamiać sobie emocjonalnie, że hej - tyle już nie śpisz, a żyjesz. psiakostkowo się czujesz, ok. Ale żyjesz.
2. Po drugie: słuchaj swojego organizmu. Jeśli tylko masz taką możliwość, to kładź się do łóżka tylko wtedy, kiedy robisz się senny. Nawet jeśli to środek dnia. Nieważne, w jakim momencie dnia zaśniesz. Jeśli tylko możesz, to daj sobie tyle snu, ile akurat Ci na to pozwoli organizm - nawet jeśli to rwany sen, to on też w jakimś stopniu regeneruje. Mniejszym, ale jednak.
3. Po trzecie: naucz się prawidłowo leżeć. Brzmi to pewnie kosmicznie i na początku jest kosmicznie ciężkie do zrealizowania. Ale tak, ja aktualnie uważam, że jestem mistrzynią w leżeniu :D. Naucz się spokojnie leżeć w łóżku i rozluźniać się, relaksować. Może przydać się do tego jakaś medytacja, relaksująca muzyka albo trening relaksacyjny (np. autogenny Schultza). Naucz się jak działają Twoje mięśnie i spróbuj nauczyć się je odrobinę rozluźniać "na żądanie". Spokojnie, jeśli nie wychodzi - to potrwa, ale warto regularnie się tego uczyć, bo potem naprawdę umiesz sobie trochę ulżyć. Choć wiadomo, że samym umysłem raczej nie rozluźnisz mięśni całkowicie, to nawet "troszkę" często wystarczy. Broń Boże nie walaj się z boku na bok - jeśli tak jest, to wstań. Jak opanujesz sztukę spokojnego leżenia, to możesz sobie leżeć ile chcesz. Ale póki się nie uda, to ćwicz. Ja aktualnie jestem w stanie leżeć nawet i 2-3h bez ruchu i nie spać (to też trochę relaksuje), aż mi się poduszka odciska na policzku :)
4. Po czwarte: kładź się po to, żeby poleżeć, a nie po to, żeby zasnąć. Jak już opanujesz punkt 3ci, to rób to też przed snem. Kładź się z myślą, że jak nie zaśniesz, to sobie spokojnie poleżysz. Z czasem ze świadomości przejdzie Ci to do przekonania emocjonalnego i wtedy... zaśniesz. Ale to z czasem.

Powtarzaj te kroki codziennie, aż do skutku. Jak wszystkie je uda się opanować na poziomie emocjonalnym to nie ma szans, że nie pomoże. Ja od jakiegoś miesiąca-półtorej śpię po 8-9h na dobę, może ze dwa razy zdarzyło się krócej. Pomoże (patrz *).

Ponadto, jeśli chodzi o nocne wybudzenia: one się zdarzają każdemu. Jeśli Twoje są obarczone silnym lękiem i nie możesz potem znowu zasnąć, to musisz sobie uświadomić, że to nic groźnego i spróbować się uspokoić. Ja to nazwałam WAL :D Wybudzeniowe Automaty Lękowe - budziłam się przerażona, uderzało mi gorąco do głowy i dudniło mi serce, jakby miało wyskoczyć. Potem nie mogłam spać. Z czasem zaczęłam się uspokajać i to przechodziło. Mimo to, zanim zaczęłam po takich wybudzeniach zasypiać, albo zanim przestały one być z tymi objawami i lękiem (teraz się albo nie budzę, albo nie mam tych objawów - nie wiem), to minęło trochę nocy, w których musiałam praktykować uspokajanie się po wybudzeniu.

ATAKI PANIKI

Tu jestem chyba najbardziej pewna, że to działa na stałe, bo takiego ataku paniki z prawdziwego zdarzenia nie miałam od dwóch lat. A trzy lata temu potrafiłam mieć prawdziwie piekielne, najgorsze jakie się da ataki paniki codziennie po kilkanaście-kilkadziesiąt razy dziennie. To nie znaczy, że teraz nie próbują się pojawić. Próbują, ale jeszcze (od dwóch lat) nie dały rady rozwinąć się do tego stopnia co przed trzema laty.

U mnie działa czasem Victorowe ryzykowanie, czasem pozwolenie sobie płynąć przez atak. Ja siadam, albo się kładę (jak mam możliwość - rzadko się zdarza, że nie mam tej możliwości, ale jeśli nie, to po prostu nie przerywam czynności). Cała praca odbywa się w głowie.

Każdy atak paniki wynika z narastającego napięcia (często o tym opowiada Divin). Kiedy napięcie wzrośnie do swoich 100%, to musi mieć ujście, często w postaci ataku paniki. Niektórzy mają ataki bez zauważalnej większej przyczyny (jak ja - ale podkreślam, zauważalnej, bo jakaś przyczyna zawsze jest), niektórzy na bodźce - nieważne. Na jedno i drugie pomoże któryś ze sposobów. Tutaj też należy mieć świadomość, że atak paniki nie zrobi Ci krzywdy - ale tę świadomość jest trudniej przepchnąć, niż z bezsennością. Więc nawet jak jej nie masz, to da się sobie poradzić - wtedy tylko ciężej płynąć, ale za to da się ryzykować. Ja zawsze czuję, że nadchodzi atak, albo właśnie się zaczął. Wtedy (w zależności od nastroju):

Jak jestem bardziej bojowo nastawiona - ryzykuję. Siadam/kładę się, zamykam oczy i myślę sobie: dobra, no to dawaj. Pokaż, na co Cię stać, a jak umiesz, to mnie zabij tu i teraz. I... czekam. Nasłuchuję, skanuję ciało i obserwuję. Czekam, czekam i czuję, jak stopniowo odchodzi napięcie. Powiem Wam, że ostatnio aż prychnęłam, bo jak powiedziałam sobie "pokaż mi najgorsze co mi dasz, ataku" to mi dał... lodowate stopy :D aż się zaśmiałam na głos i momentalnie poczułam, jak napięcie ulatuje.

Jak jestem mniej bojowo nastawiona i spokojniejsza, a i tak coś się pojawia - też siadam/kładę się. Czasem zamykam oczy, czasem gdzieś się zapatruję. Myślę sobie, że "łoł, ale trzepie" i powtarzam sobie, że to minie. Po prostu jestem, obserwuję, cierpliwie czekam, aż stopniowo minie.

Ogólnie zasada jest prosta: jak nie spanikujesz, że panikujesz, to nie spanikujesz. Brzmi dziwnie ale dokładnie tak jest. Jak powitasz atak paniki jak starego znajomego i dasz mu być, to on się zwyczajnie nie rozwinie - bo brakiem lękowej reakcji go nie podtrzymasz i samodzielnie obniżysz napięcie.

Jak raz (jeden raz!) udało mi się w ten sposób nie doprowadzić do eskalacji ataku, co było w lipcu 2018, tak już ani razu atak nie nadszedł taki mocny i nigdy nie trwał dłużej niż kilka minut (a nawet sekund). Jasne - po jest się troszkę roztrzęsionym albo niespokojnym, ale to nie jest już atak paniki.

Daję gwarancję na obie metody - 100% skuteczność. Pod warunkiem, że wszystko to, co tu napisałam, zrobisz. Ale zrobisz, a nie pomyślisz sobie, że robisz, albo będziesz udawać, że robisz. Jeśli powiesz "pokaż na co Cię stać" a nie czujesz, że jesteś gotowy na to, to nie działa. Jak położysz się i będziesz sobie powtarzać "dobra, najwyżej poleżę ale nie zasnę" ale w głębi będziesz tylko czuć (nie myśleć, czuć), że "omg ale ja muszę zasnąć, no, serio, muszę" to też nie zadziała. To wszystko musi być w Tobie naprawdę. A żeby tak było, to trzeba się tego nauczyć. A najlepiej nauczyć się ćwicząc do skutku i zapewniam, że jak pierwszy raz poczujesz na własnej skórze, że to działa to potem będzie z górki - i choć może nie zawsze się uda, to z czasem zacznie się udawać coraz częściej i częściej, aż stanie się regułą.

PS: pamiętaj, że każdemu mogą się zdarzyć gorsze dni albo gorsze i nieprzespane noce. To nie znaczy, że nie warto pracować nad tym dalej. To tylko potknięcie albo naturalna reakcja organizmu ludzkiego, następna noc/dzień może być lepszy i to zależy od Ciebie.
PS2: nie jestem odburzona, jestem po prostu w trakcie odburzania i jak coś mi się uda wdrożyć tak, że daje już stałe efekty - to się dzielę. Popełniam masę innych błędów i mam masę innych problemów - jak z nimi sobie poradzę, to dodam też o nich co nieco :D

*są choroby i inne naturalne przyczyny, które mogą skutkować bezsennością bądź atakami paniki. Na przykład mocno nieogarnięta tarczyca może powodować lęki i nawet ataki paniki. Albo praca zmianowa i trudności w adaptacji do zmiennego rytmu mogą powodować bezsenność. Jeśli masz wątpliwości i nie miałeś badań, to je zrób. Spytaj lekarza. Zastanów się, czy jest jakaś obiektywna przyczyna tych dolegliwości. Jeśli nie, śmigaj z nerwiczką na zdrowie :D
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
Vadim
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 1 kwietnia 2019, o 21:48

7 maja 2020, o 21:59

Fajne przemyślenia, choć mam trochę inny rodzaj zaburzenia, to zgadzam się z tym, mnie ryzykowanie zaczęło wychodzić dopiero jak dodałem stopowanie analiz. Bo tak sobie ryzykowałem a w głowie analiza. :)
Tomcat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 3 marca 2015, o 00:56

8 czerwca 2020, o 23:27

Hej, MałaMaruda,
Bardzo fajnie opisałaś to, w jaki sposób sobie radzisz :)
Twój sposób podejścia do tych ciężkich zaburzeń, myślenia o nich, szukania sposobów,
no i ta determinacja i konsekwencja... :si
MałaMaruda pisze:
7 maja 2020, o 19:18
nie będzie tu nic odkrywczego ani nowego, ale może komuś mój sposób przekazu się akurat spodoba i dotrze
Dokładnie tak, jak napisałaś ^^
bo to wszystko w zasadzie stale powtarza się w poradach wielu osób piszących na tym forum (akceptacja, ryzykowanie, odpuszczanie, przeczekanie, itd.), ale każdy musi to ogarnąć i zrozumieć na swój sposób...
To jest właśnie klucz do sukcesu.
Bo można dużo czytać i słuchać, ale dopóki się tego naprawdę nie zrozumie i nie przyswoi, to nie ruszy się z miejsca.
Ty masz to już ogarnięte, więc trzymaj tak dalej! :papa
Tomcat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 3 marca 2015, o 00:56

12 czerwca 2020, o 18:36

MałaMaruda, czy te etapy zwalczania bezsenności i ataków paniki, które tu opisałaś, to było przy wsparciu lekami, które kiedyś brałaś ?
czy bez leków ?
chodzi mi o to, na ile leki mogły w tym pomagać ? (jeżeli je brałaś)
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

30 lipca 2020, o 19:41

Tomcat pisze:
12 czerwca 2020, o 18:36
MałaMaruda, czy te etapy zwalczania bezsenności i ataków paniki, które tu opisałaś, to było przy wsparciu lekami, które kiedyś brałaś ?
czy bez leków ?
chodzi mi o to, na ile leki mogły w tym pomagać ? (jeżeli je brałaś)
Na początku z lekami, potem przez jakiś czas bez leków. W każdym razie miałam 5 miesięczny okres bez leków z atakami paniki i bezsennością i w tym okresie poradziłam sobie i z jednym i z drugim. Więc tak, odpowiem na niezadane pytanie: da się tak też bez leków.

W bezsenności te leki, które zaczęłam teraz brać, akurat raczej nie pomagają... :P ale sposób działa dalej.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
ODPOWIEDZ