Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Depresja, strach przed depresją.

Materiały Victora
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Zablokowany
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 stycznia 2016, o 23:41

Postanowiłem zrobić taki mały wpis dotyczący depresji i strachu przed depresją.
Nie będzie to wpis poruszający i wyczerpująco same stany depresji ale chciałbym zwrócić w nim uwagę na parę ważnych aspektów, które często są pomijane w rozmowach o depresji a także moim zdaniem w diagnozach tegoż zaburzenia.

Zauważyłem do dawna już swego rodzaju "strach przed depresją", który moim zdaniem jest powodowany dużym wzrostem świadomości tegoż zaburzenia wśród społeczeństwa (co ogólnie nie jest czymś złym, bowiem uczy choćby tego, iż korzystanie z usług specjalistów nie jest dziwactwem, słabością czy wstydem), problem leży tylko w tym, iż sama depresja kojarzy się zwykle (oprócz podstawowych jej objawów) z wizją przykutego do łózka chorego karmionego lekami bądź podcinającego sobie żyły.
A do tego jest rozumiana jako choroba psychiczna w której tylko i wyłącznie leki psychotropowe są w stanie jej zaradzić. Nie neguję tu używania leków ale też nie zgadzam się z częstą opinią, iż każda depresja jest to stan z którego nie można "wyjść" stosując usilne motywowanie się i wszelkie inne środki oraz narzędzia psychologiczne.
Oczywiście leki mogą stanowić formę pomocy a czasem nawet i powinny ale nie z tego powodu, iż bez nich to już tylko albo szpital albo kaplica.
Brak wiary w możliwości człowieka zawsze jest moim zdaniem czymś co zasługuje na krytykę.

Spora część osób radzi sobie ze strachem przed depresją (jak to zwykle się ma sprawa w obawach nerwicowych) tłumacząc sobie, że jest - depresja i są - stany depresyjne i próbując się pocieszać lub innych mówiąc, że to co mają to nie depresja tylko właśnie te stany.
Ma to oczywiście swoje uzasadnienie bo faktycznie istnieje i depresja i stany depresyjne, natomiast ma to o tyle duży minus, iż osoby z zaburzeniami lękowymi, depresyjnymi mają najczęściej tak silne objawy fizyczne i psychiczne, że słowa "stany depresyjne" ich nie przekonują i nadal się boją, iż nikt ich nie rozumie i teraz to tyko...szpital lub kaplica ;) albo pewnie rodząca się inna odmiana choroby psychicznej.

Lub po prostu jest to taka forma "uspokajania się", która pomaga na chwilę lub po czasie wcale.

Spostrzegłem także inny problem, a mianowicie często ktoś pisząc do mnie PW czy na forum posta, prosi o radę ale zarazem często odrzuca z marszu wszystko pisząc -
"no ale wiesz ja to mam zdiagnozowaną depresję" i tym sposobem często zamyka się na pewnego rodzaju autopomoc.
Bowiem mając przed oczyma i w świadomości wizje depresji jako choroby psychicznej w której i tak pomogą tylko leki przyczynia się sam do tego, iż wszelkie starania będą bezowocne bo nie ma w nie zbytniej wiary i motywacji do działania.
Zupełnie tak jakby diagnoza depresji była wyrokiem.

Sama w sobie depresja może wyglądać tak naprawdę tak samo, każdy rodzaj depresji o jakim możecie przeczytać może charakteryzować się np:
smutkiem, żalem, płaczliwością, utrata sensu życia, myślami egzystencjalnymi czy innymi natrętnymi, epizodyczną utrata systemu wartości, napięciem, brakiem emocji (niektórych bądź wszystkich), brakiem motywacji, koncentracji, brakiem zainteresowania toczącym się dookoła życiem a nawet myśli o zabarwieniu samobójczym ( z uwagi na brak sensu życia czasem myśli takie mogą pojawiać się w głowach) itp.
Trudno by było wymienić, kto bardziej cierpi w depresji jakiejkolwiek, dlatego trzeba założyć, iż cierpią wszyscy tak samo.

Myślę, iż pora na to aby sobie uświadomić pewną rzecz, iż NIE MA POTRZEBY uspokajania się frazesami "to nie depresja a stany depresyjne", bowiem sama depresja nie jest wyrokiem a także nie jest to po prostu tylko i wyłącznie choroba psychiczna.
Przyznanie sobie w myśli, iż mogę mieć depresję nie POWINNA budzić lęku i odruchu wyparcia takiej myśli, czasem widzę dosłownie paradoksy w stylu:
"na szczęście mam nerwice a nie depresję"
i w niektórych przypadkach to rozumiem bowiem niektórzy mogą woleć ataki paniki, niż totalny brak chęci do życia ale czasem jest to powodowane tylko i wyłącznie strachem przed depresją, rozumianą jako tylko i wyłącznie chorobę psychiczną, która predysponuje do odebrania sobie na końcu życia. Co jest absurdem.

I nie chodzi mi o dziecinne spory w kwestii nazewnictwa, że "choroba psychiczna" to źle brzmi czy coś takiego.
Bardziej o kwestię, którą można zobrazować na pewnym przykładzie.

A mianowicie biorąc za przykład depresję sezonową, czyli depresje w której w okresie jesienno-zimowym dochodzi do załamania nastroju i objawów depresji.
I stać się to może mimo tego, iż dana osoba (powiedzmy kobieta) ma na koncie milion złotych, męża powyżej 180 cm wzrostu, który jest doktorem medycyny, ma jacht na Karaibach i generalnie dana osoba ma ułożone życie emocjonalne, zawodowe, finansowe, rodzinne, dzieci studiują na Harvardzie a sam Jezus w śnie zapewnił ją, iż ma miejsce po jego prawicy.
To i tak taka osoba dostanie depresji - wówczas można powiedzieć, iż ma epizodyczną chorobę (sezonówkę), która prawdopodobnie wymaga leczenia farmakologicznego aby wyeliminować objawy i przeczekać dany okres ich wystąpienia.

Bowiem w tym wypadku zabiegi i czynniki psychologiczne mogą nie dawać określonych rezultatów, bowiem chemia mózgu wpływa na całokształt procesu depresyjnego.

Odwrotną sytuacją będzie osoba, która straciła pracę, dziecko jej popija alkohol, mąż znalazł sobie kochankę, bądź choćby po prostu przeżyła śmierć bliskiej osoby i u której w wypadku takich czy innych czynników przyszła depresja.
W każdym wypadku gdzie depresja (nie tylko stany depresyjne!!! ale DEPRESJA) przychodzi z uwagi na czynniki środowiskowe, zewnętrzne (np. rozwód, zostanie z bliską osobą) czy też wewnętrzne (np. długo trwająca niska samoocena i brak rozwoju w życiu) jest według mnie zaburzeniem EMOCJONALNYM, a depresja taka jest DEPRESJĄ EMOCJONALNĄ, gdzie czynniki psychologiczne odgrywają pierwszorzędną rolę i można za pomocą działania (mimo, iż jest to trudne) i środków pomocy psychologicznej mimo wszystko depresję ograniczać aż w końcu wyeliminować, natomiast stany fizjologiczne (chemia mózgu) jest temu po prostu równoległa i podporządkowana, jest temu pochodna.

Dlatego też nawet gdybyś miał DEPRESJĘ bo np:

- przeżyłeś (użytkowniku) ostatnio dużo stresu, może traumę
- nie czujesz postępów w swoim życiu czy też rozwoju
- czujesz w życiu nudę i brak pomysłów "na siebie" i celów do zrealizowania
- masz może nerwicę, derealizację, depersonalizację które to nie "poddają się" i to wprowadza cię w poczucie, iż jesteś "bez wyjścia", że "nie dasz rady"
- a może masz jakiś problemy z własną osobowością, charakterem i przez to produkujesz sobie presję, tworzysz sam sytuację stresogenne i konfliktowe
- masz jakieś wewnętrzne konflikty czyli choćby duże oczekiwania wobec siebie niezgodne z realnymi możliwościami i to powoduje nieustanną frustrację
- lub np. masz zaniżoną samoocenę i przez to cierpisz w życiu

- czy też z jakiegoś innego powodu o którym nie wspomniałem

to taka depresja, jest depresją EMOCJONALNĄ, która powstaje najczęściej w wyniku przeciążenia umysłu lub poczucia "bycia na krawędzi" ; "bez wyjścia", krótki wpis o tym mówiący depresja-w-nerwicy-t5290.html ), dlatego nie trzeba się jej bać jak ognia tylko nawet i z niej wyciągać pewne wnioski.

Od razu także zaznaczam, iż nie próbuję tym tematem wrzucać znowu depresji do worka "olej to", bo jestem świadomy, iż czasem depresja dotyczy chorób fizycznych (np jakiś przewlekły ból może przyczyniać się do depresji), czasem macie rodziny, naukę i po prostu "trudno żyć". Dlatego nie chcę tutaj narzucać nikomu z Was jak macie się leczyć w sensie oczywiście odwiecznego pytania - "czy z lekami czy bez?"
Zostawiam to Waszym decyzją oraz psychiatrom do, których chodzicie.

Ja tylko chcę zaznaczyć, iż GŁUPOTĄ (przykro mi) jest z kolei wrzucanie depresji do wora "choroba psychiczna" i strach przed samym słowem depresja, zupełnie jakby to była choroba, która uniemożliwia już żadne działanie.
Często widać jak na dłoni, iż u naprawdę dużej liczby osób strach przed depresją utrzymuje tylko napięcie i powoduje bądź nasila samą depresję, bo lęki i obawy nie mijają, sama depresja też nie a to powoduje zmęczenie i dalsza frustracje i niepewność - "co dalej z Nami".
Ale depresja a dokładnie pojawienie się depresji nie oznacza, jak to powszechnie się uważa, iż proces zaburzenia postępuje i że nerwica czy stresy zamieniły w chorobę psychiczną, tylko po prostu depresja przychodzi
(w wypadku wystąpienia jakiś czynników zewnętrznych bądź wewnętrznych) jako odpowiedź na problemy emocjonalne i jest wytworem problemów bądź zaburzeń emocjonalnych.

W wypadku takich depresji często mamy do czynienia z kołem przypominającym nerwicowe koło lękowe.
Bowiem problemy, stresy, zaburzenia powodują depresję a my z kolei ulegając w całości depresji - często z uwagi na to, iż wychodzimy wtedy z przekonania, że z samą depresją "to już się wygrać nie da" ; "bo psychiatra tak powiedział" - powodujemy, iż ani przyczyna nie znika (a często się nasila) a do tego i sama depresja, która jest przecież odpowiedzą na jakiś problem, bodziec.

W większości wypadków, gdyby problemy Wasze (jakie by nie były) się rozwiązały to nagle depresja by zniknęła i to w ciągu chwili (choćby trwała nawet rok albo dwa). Więc co to za choroba psychiczna?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Zablokowany