Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Depresja - sposoby na wyjście, wasze doświadczenia,

Dział poświęcony depresji, dystymii, stanom depresyjnym.
Zamieszczamy własne przeżycia, objawy depresji i podobnych jej zaburzeń.
Próbujemy razem stawić temu czoła.
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

27 kwietnia 2018, o 15:03

Drodzy !
wiem, że leki sami z siebie nie załatwią problemu ale chciałbym was prosić o podzielenie się sposobami doświadczeniami. W tej chwili moim głównym celem (a kilka już osiągnąłem w swoim życiu, więc mam samozaparcie) jest wyjście z deprechy ale też powrót do emocji. Parę miesięcy temu byłem w stanie problemu z wyjścia z łóżka, budzenie się z lękiem, płacz rano, myśli samobójcze, napady paniki i od tego ciśnienie, odlatywałem gdzieś totalnie i odcinałem się emocjonalnie, nie ogarniałem rzeczywistości - wiecie o co chodzi. Wcześniej byłem znerwicowany często, miałem same napady paniki, spadki nastroju, podwyższone cisnienie cały czas. Nie opanowałem tego i przekształciło się to w klasyczną depresję i wszystko siadło tak jak opisane wyżej objawy.

Zacząłem brać leki i pracę nad sobą. Terapia, książki. Nastrój mi się poprawił, funkcjonuję, wypełniam obowiązki. Problemem jest dla mnie płytki sen (brak regeneracji psychiki) wybudzam się po kilku godzinach i później płytki sen się robi, który nie daje wypoczynku. Czuje i wiem, że moje ciało dobrze pracuje. Natomiast psychika i przeżywanie emocji jest wyłączone. Widzę to chociażby po braku napięcia seksualnego, braku przyjemności i emocji związanych z seksem jak również innymi uczuciami - jakieś nakręcenie do działania, radość z czegoś - tego niestety brak. Emocje jak gdyby się schowały głęboko w skorupie. Ale wiem, że one są, tak samo potrzeba regeneracji podczas snu. Umysł przeszedł w tryb "schowania" i "low battery"

Drodzy użytkownicy - pewnie macie podobne doświadczenia, znacie jakieś techniki i sposoby, aby przywrócić sobie te emocje, wzbudzić w sobie ten żar, który kiedyś miałem, a wygasł. Nie wierzę, że będę takim robocikiem do końca życia. A chciałbym w końcu się uwrażliwić z powrotu, miałem pasje muzyczne, grałem na perkusji, lubie podróże, lubiłem seks. Wszystko się spłyciło i jestem tym podłamany.

z góry dzięki za wskazówki :) szczególnie liczę na tych, którzy się przebili z tego shitu bo ja chcę i do nich napewno dołącze za jakiś czas, nie widzę innej opcji :)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

28 kwietnia 2018, o 11:44

ozz87 pisze:
27 kwietnia 2018, o 15:03


znacie jakieś techniki i sposoby, aby przywrócić sobie te emocje, wzbudzić w sobie ten żar, który kiedyś miałem, a wygasł. Nie wierzę, że będę takim robocikiem do końca życia. A chciałbym w końcu się uwrażliwić z powrotu, miałem pasje muzyczne, grałem na perkusji, lubie podróże, lubiłem seks. Wszystko się spłyciło i jestem tym podłamany.
Rób wszystko,co pamiętasz, że kiedyś lubiłeś (z resztą wymieniłeś kilka) nie oczekując z początku, że poczujesz cokolwiek robiąc to. Tak jak aktor... Rób to tak długo, aż zaczniesz czuć, bez względu na to ile by to miało zająć czasu.

Często jest tak, że myślimy,że musimy najpierw mieć nastrój, poczuć chęć, by coś zrobić i wtedy robiąc to się realizujemy. Ale w depresji kolejność musi być odwrotna. Emocje muszą nadążyć za czynnościami, aktywnością, wydarzeniami. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko tak można przerwać to koło.

Plus łapanie się na myślach podkopujących, krytykujących, zniechęcających do życia i rozpoznawanie ich jako elementu postawy depresyjnej. Bo to te myśli,przekonania powodują chronicznie zrypane emocje.

Oczywiście jest to tak napisane w skrócie ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

28 kwietnia 2018, o 23:55

Racja, chodzi o przełamywanie się. Ja też kiedyś czekałam na dobry nastrój i rezygnowałam Z WSZYSTKIEGO. WSZYSTKIEGO!
A teraz robię to i na bieżąco działam
Nastrój (dobry) musi sam się pojawić, nie można tego kontrolować. To jak motyl, jak go gonimy, to ucieka, a jak zajmiemy się czymś innym i damy temu spokój to na nas usiądzie....
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

30 kwietnia 2018, o 18:04

beautiful_kate pisze:
28 kwietnia 2018, o 23:55

To jak motyl, jak go gonimy, to ucieka, a jak zajmiemy się czymś innym i damy temu spokój to na nas usiądzie....
Fajna metafora! ;ok
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

30 kwietnia 2018, o 23:51

Ciasteczko pisze:
30 kwietnia 2018, o 18:04
beautiful_kate pisze:
28 kwietnia 2018, o 23:55

To jak motyl, jak go gonimy, to ucieka, a jak zajmiemy się czymś innym i damy temu spokój to na nas usiądzie....
Fajna metafora! ;ok
Dzięki, to się na prawdę sprawdza
Nerwica każe mi np kontrolować nastrój i obserwować się, czy jestem wyluzowana, a przecież przed nią w ogóle nie myślało się w tych kategoriach
Po prostu się "było"
I spoko się żyło:D
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Awatar użytkownika
Nicniewiem
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 27 lutego 2018, o 01:19

1 maja 2018, o 13:47

ozz87 pisze:
27 kwietnia 2018, o 15:03
Drodzy !
wiem, że leki sami z siebie nie załatwią problemu ale chciałbym was prosić o podzielenie się sposobami doświadczeniami. W tej chwili moim głównym celem (a kilka już osiągnąłem w swoim życiu, więc mam samozaparcie) jest wyjście z deprechy ale też powrót do emocji. Parę miesięcy temu byłem w stanie problemu z wyjścia z łóżka, budzenie się z lękiem, płacz rano, myśli samobójcze, napady paniki i od tego ciśnienie, odlatywałem gdzieś totalnie i odcinałem się emocjonalnie, nie ogarniałem rzeczywistości - wiecie o co chodzi. Wcześniej byłem znerwicowany często, miałem same napady paniki, spadki nastroju, podwyższone cisnienie cały czas. Nie opanowałem tego i przekształciło się to w klasyczną depresję i wszystko siadło tak jak opisane wyżej objawy.

Zacząłem brać leki i pracę nad sobą. Terapia, książki. Nastrój mi się poprawił, funkcjonuję, wypełniam obowiązki. Problemem jest dla mnie płytki sen (brak regeneracji psychiki) wybudzam się po kilku godzinach i później płytki sen się robi, który nie daje wypoczynku. Czuje i wiem, że moje ciało dobrze pracuje. Natomiast psychika i przeżywanie emocji jest wyłączone. Widzę to chociażby po braku napięcia seksualnego, braku przyjemności i emocji związanych z seksem jak również innymi uczuciami - jakieś nakręcenie do działania, radość z czegoś - tego niestety brak. Emocje jak gdyby się schowały głęboko w skorupie. Ale wiem, że one są, tak samo potrzeba regeneracji podczas snu. Umysł przeszedł w tryb "schowania" i "low battery"

Drodzy użytkownicy - pewnie macie podobne doświadczenia, znacie jakieś techniki i sposoby, aby przywrócić sobie te emocje, wzbudzić w sobie ten żar, który kiedyś miałem, a wygasł. Nie wierzę, że będę takim robocikiem do końca życia. A chciałbym w końcu się uwrażliwić z powrotu, miałem pasje muzyczne, grałem na perkusji, lubie podróże, lubiłem seks. Wszystko się spłyciło i jestem tym podłamany.

z góry dzięki za wskazówki :) szczególnie liczę na tych, którzy się przebili z tego shitu bo ja chcę i do nich napewno dołącze za jakiś czas, nie widzę innej opcji :)
Najtrudniej zacząć coś robić, wiem z doświadczenia, najpierw myślisz, że wszystko, co zrobisz nie będzie mieć sensu, potem w to zaczynasz wierzyć, bo potwierdzenie auto-beznadziejności uskuteczniasz na każdym kroku, następnie się w tym utwierdzasz i efekt utwardzony, znaczy wymurowany. Żeby te cegły twardogłowy wyłupać, należałoby wydobyć z siebie bunt i w zaparte próbować, bez względu na samopoczucie. Reszta przyjdzie w czasie.. odleglejszym niż byśmy sobie dziś zażyczyli, ale przyjdzie. Ja tak miałam.
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
nevermind
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 14 listopada 2013, o 19:24

25 maja 2018, o 21:45

Zupełnie jak bym czytał o sobie, moje posty pewnie też są podobne. Teorię mam od dawna, że muszę się przełamywać, żyć mimo wszystko, ale co ta życie :( Najgorzej gdy próbuje, zwlekam się z łóżka, robię na siłę coś co kiedyś lubiłem, a nie ma poprawy :( Biorę sobie do serca nagrania chłopaków, Wasze rady, ale czasem jest tak ciężko, już 5 lat, na kolejnych lekach, aktualnie sertralina 150mg
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

29 maja 2018, o 10:39

nevermind pisze:
25 maja 2018, o 21:45
Zupełnie jak bym czytał o sobie, moje posty pewnie też są podobne. Teorię mam od dawna, że muszę się przełamywać, żyć mimo wszystko, ale co ta życie :( Najgorzej gdy próbuje, zwlekam się z łóżka, robię na siłę coś co kiedyś lubiłem, a nie ma poprawy :( Biorę sobie do serca nagrania chłopaków, Wasze rady, ale czasem jest tak ciężko, już 5 lat, na kolejnych lekach, aktualnie sertralina 150mg
stary, ja też mam problem ze wstaniem z łóżka i nie zawsze mi się chce coś robić, a emocje mam spłycone czasami. Dodatkowo się wybudzam i co z tego ? Postanowiłem sobie, że choćbym się zesrał albo miał umrzeć to nie mam zamiaru żyć tymi objawami, bo ja chce wieść normalne i spokojne życie, te emocje mi zaczynają przychodzić ale dopiero powoli. Życie jest zbyt krótkie na tkwienie w bezruchu i stagnacji, nawet się śmierci już przestałem bać i cieszę się, każdym dniem. Myślę że jestem na dobrej drodze ale to jeszcze początek tej drogi. Zawsze osiągałem swoje cele, nawet szybciej niż zakładałem i przerastało to moje oczekiwania. A kolejnym celem jest nie wyjście z depresji, tylko zmiana nawyków myślowych totalnie o 180 stopni. Bo to ona mnie wprowadziła w nerwice, lęki a na końcu deprechę. W styczniu jeszcze miałem myśli wiadomo jakie, ale jest całe życie przed nami.
Życie mam ustawione: partnerka, mieszkanie, oszczędności, jakieś doświadczenie zawodowe i życiowe. Pozostaje tylko wyrównanie emocji :)

życzę Ci zdrówka i wszystkiego dobrego!
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

29 maja 2018, o 12:14

Nie chcę tu nikogo dołować ale z ciężkiej depresji (nie tam czasowego doła,stanów depresyjnych czy chandry ) moim zdaniem wyjść nie można .Mówię to z własnego doświadczenia ,mam depresję 20 lat i pewnie z nią umrę
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

29 maja 2018, o 13:29

Celine Marie pisze:
29 maja 2018, o 12:14
Nie chcę tu nikogo dołować ale z ciężkiej depresji (nie tam czasowego doła,stanów depresyjnych czy chandry ) moim zdaniem wyjść nie można .Mówię to z własnego doświadczenia ,mam depresję 20 lat i pewnie z nią umrę
Depresja ciezka, endogenna wymaga poleczenia prostu leczenia farmakologicznego, bo to choroba. Z każdej innej depresji jak najbardziej mozna wyjsc bez leków ;)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

29 maja 2018, o 13:32

A ja uważam, że można! Wiadomo nawroty się zdarzają I trzeba się z tym liczyć, ale dobra terapia plus farmakologia mogą postawić na nogi. Poza tym, może zamiast nakładać presję, że "muszę wyjść z depresji" może lepiej nauczyć się z nią żyć?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

29 maja 2018, o 14:38

katarzynka pisze:
29 maja 2018, o 13:32
A ja uważam, że można! Wiadomo nawroty się zdarzają I trzeba się z tym liczyć, ale dobra terapia plus farmakologia mogą postawić na nogi. Poza tym, może zamiast nakładać presję, że "muszę wyjść z depresji" może lepiej nauczyć się z nią żyć?
czy Tobie skutecznie udało się wyjść i zapobiegać nawrotom ?

no też tak uważam, chyba że mówimy tu przypadkach biologicznej depresji własnie endogennej ale większość przypadków to raczej podatność charakteru i wydarzenia życiowego. No jak ktoś sobie z góry założy, że będzie miał do końca życia to będzie tkwił. Ja rozumiem, ze biologicznie to możliwe ale jeśli się u mnie okaże biologicznie (odpukać i myślę, że nie), to trudno będę przyjmował leki ale nie będę z tego powodu rozpaczał, bo życie jest zbyt krótkie na to.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

29 maja 2018, o 14:53

Natalie1208 pisze:
29 maja 2018, o 13:29
Celine Marie pisze:
29 maja 2018, o 12:14
Nie chcę tu nikogo dołować ale z ciężkiej depresji (nie tam czasowego doła,stanów depresyjnych czy chandry ) moim zdaniem wyjść nie można .Mówię to z własnego doświadczenia ,mam depresję 20 lat i pewnie z nią umrę
Depresja ciezka, endogenna wymaga poleczenia prostu leczenia farmakologicznego, bo to choroba. Z każdej innej depresji jak najbardziej mozna wyjsc bez leków ;)
No to ja muszę mieć tą endogenną ale leki mi szkodzą ,więc summa summarum nie wyjdę z tego ale wszystkim oczywiście życzę wyzdrowienia 'smil
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

29 maja 2018, o 15:05

ozz87 pisze:
29 maja 2018, o 14:38
katarzynka pisze:
29 maja 2018, o 13:32
A ja uważam, że można! Wiadomo nawroty się zdarzają I trzeba się z tym liczyć, ale dobra terapia plus farmakologia mogą postawić na nogi. Poza tym, może zamiast nakładać presję, że "muszę wyjść z depresji" może lepiej nauczyć się z nią żyć?
czy Tobie skutecznie udało się wyjść i zapobiegać nawrotom ?

no też tak uważam, chyba że mówimy tu przypadkach biologicznej depresji własnie endogennej ale większość przypadków to raczej podatność charakteru i wydarzenia życiowego. No jak ktoś sobie z góry założy, że będzie miał do końca życia to będzie tkwił. Ja rozumiem, ze biologicznie to możliwe ale jeśli się u mnie okaże biologicznie (odpukać i myślę, że nie), to trudno będę przyjmował leki ale nie będę z tego powodu rozpaczał, bo życie jest zbyt krótkie na to.
Niestety ja mam endogenną, ale przyjmuję leki, chodzę na terapię I staram się jakoś funkcjonować. Myślę, że trzeba też dać szansę na pomoc I nadzieję, że można ją pokonać. Są ludzie, którym się udało, więc I mnie może kiedyś się uda ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

29 maja 2018, o 15:13

katarzynka pisze:
29 maja 2018, o 15:05
ozz87 pisze:
29 maja 2018, o 14:38
katarzynka pisze:
29 maja 2018, o 13:32
A ja uważam, że można! Wiadomo nawroty się zdarzają I trzeba się z tym liczyć, ale dobra terapia plus farmakologia mogą postawić na nogi. Poza tym, może zamiast nakładać presję, że "muszę wyjść z depresji" może lepiej nauczyć się z nią żyć?
czy Tobie skutecznie udało się wyjść i zapobiegać nawrotom ?

no też tak uważam, chyba że mówimy tu przypadkach biologicznej depresji własnie endogennej ale większość przypadków to raczej podatność charakteru i wydarzenia życiowego. No jak ktoś sobie z góry założy, że będzie miał do końca życia to będzie tkwił. Ja rozumiem, ze biologicznie to możliwe ale jeśli się u mnie okaże biologicznie (odpukać i myślę, że nie), to trudno będę przyjmował leki ale nie będę z tego powodu rozpaczał, bo życie jest zbyt krótkie na to.
Niestety ja mam endogenną, ale przyjmuję leki, chodzę na terapię I staram się jakoś funkcjonować. Myślę, że trzeba też dać szansę na pomoc I nadzieję, że można ją pokonać. Są ludzie, którym się udało, więc I mnie może kiedyś się uda ;)
Ty Kasieńka z takim nastawieniem z tego koedys na pewno wyjdziesz !bardzo w Ciebie wierze i trzymam kciuki !
ODPOWIEDZ