Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

DDamianek pożegnał nerwicę ^^

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

19 października 2015, o 16:32

Cóż myślę że mogę uznać że nerwica jest za mną, czekałem z taką decyzją ale w sumie już raczej nie ma na co. Nerwicę miałem w sumie jak taj podsumowałem sobie tp przez 18 miesięcy a 12 miesięcy objawy towarzyszyły mi stale.
Nigdy nie miałem dnia spokojnego bez objawu lęku czy też głupiego myślenia.
Ale i tak uważam że dość szybko zainterweniowałem a dokładnie dość szybko uświadomiłem siebie co mi jest dzięki temu nie wkręciłem się w to głęboko.
To akurat strasznie duża zasługo tego miejsca forum i wpisów genialnych ludzi którzy chcieli się tym tutaj podzielić. Czyli mam na myśli administratorów a także wszystkich odburzonych i dyżurnych którzy regularnie się tu pojawiają i dają różne odpowiedzi na forum.
Warto te odpowiedzi czytać było nawet jeśli nie były przeznaczone dla mnie,
W tym miejscu dlatego chcę bardzo podziękować za Wasze starania bo skorzystałem na tym przeogromnie, nie sposób chyba nawet opisać, co doceniam głównie po fakcie jak bardzo to wszystko mnie uświadomiło z czym się borykam i co z tym robić.
BARDZO DDUŻE DZIĘKI :)
Wiem że bez tego by było kiepsko a na pewno dużo gorzej.

Jeżeli chodzi o mnie to na początku pojawiły się u mnie objawy fizyczne takie jak:
zawroty głowy
uczucie duszności
nieregularny puls i zbyt wysoki a co ciekawe zbyt niski choć to głównie dlatego że za często go sprawdzałem :) a pewnie po prostu serce mi tak bije normalnie.
poczucie kasku na głowie
uczucie przedmiotu w gardle, ścisk gardła
braki snu albo sen przerywany wybudzeniami
do tego uczucie niespokojnych nóg, napięcia jakbym ciągle oczekiwał na jakiś koszmar.

Do tego miałem też derealizację:
uczucie że się nie wybudziłem do końca
dziwne przypominanie sobie dawnych zdarzeń a co gorsza urywków snu w ciągu dnia
wrażenie że świat nie jest realny i uczucie że muszę sprawdzać czy jest czy nie
większe skupienie na metach ocznych, kiedyś mi nie przeszkadzały a podczas nerwicy dostawałem świra
uczucie ze mam nie swój głos

i do tego natrętne myśli a to były moje w sumie glówne które mnie najbardziej przerażały:
natręty ze skrzywdzę swoja rodzinę, ten natręt powodował u mnie niesamowite ataki paniki bo uczepił się mojej córki, ledwo żyłem przez ta cholerna myśl która uczepiła się mnie na cały rok czasu.
Drugi natręt to taki ze wpadnę w depresje i stracę całkiem sens życia choć i tak go jakoś nie czułem najlepiej, i wtedy naprawdę stracę kontakt z otoczeniem i zrobię komuś krzywdę. A trzeci natręt dotyczył tego że nie wytrzymam i zrobię sobie krzywdę.
To była taka święta trójca moich natrętów.
Do tego dochodziły uczucia depresyjne, utrata sensu życia, ciągły smutek a nawet płaczliwość z byle powodu.

W sumie na początku byłem okropnie skołowany i pewien że mam źle w głowie i że stałem się niebezpieczny dla otoczenia. Czyli to co większość z Was zna, było to na zasadzie że objawy i myśli były a ja się wokół nich kręciłem, i podporządkowywałem na początku życie.
Dochodziło na początku do absurdów, ze wychodziłem z domu jak miałem zostać z dziećmi albo dostawałem mega ataków paniki jak byłem w domu z rodziną z tymi myślami.
Upewniałem się i czytałem wiele różnych niepotrzebnych rzeczy o tym jak ktoś kogoś zabił albo siebie aby chyba tylko siebie samego przekonywać że też będę mógł to zrobić.
Nie da sie wyrazić tu żadnymi słowami tego co się dzieje w głowie podczas nerwicy bo to jest abstrakcja. Coś mi się wydaję ze za jakiś czas chyba sam nawet nie będę mógł w to uwierzyć że mogłem tak się czuć i tak zachowywać.

Myślałem też oczywiście o schizofrenii i na początku trochę czytałem i też niepotrzebnie bo potem zastanawiałem się czy tego nie mam sam i mi się wydawało oczywiście że pewnie mam.
Wszystko zaczęło się od problemów rodzinnych, po narodzinach drugiego dziecka moja zona dostała w sumie jakiegoś załamania nerwowego, co się czasem zdarza ale źle to trochę rozegrała i zaczęła dostawać typowych jazd nerwicowych, ja zacząłem czuć się zmęczony i powoli mnie także dorwało.
A w sumie nie byłem przywykły bo zawsze zdawało mi się ze psychicznie jestem człowiekiem sprawnym teraz już wiem że byłem sprawny tylko nie rozumiałem że emocjonalnie to każdy może upaść.

Dużym fartem było trafienie tutaj, poczytałem wpisy słuchałem nagrań, poczytałem posty i zrozumiałem że mówią wszyscy tu jednym językiem i że nie jestem sam. To była wielka ulga ale chwilowa.
Potem to był cały roczny ciąg zdarzeń uświadamiania i efektów lub ich braku. Trudno to ując wszystko w opis i słowa ale myślę że można napisać że była to jazda kolejka górską gdzie każdy dzień mógł przynieść coś lepszego albo być tak samo zły jak poprzedni.
Tu nawiązuje do kryzysów bo wychodzenie z nerwicy to jest jeden wielki kryzys :) Pamiętam jak miałem pierwsze dni lepsze to myślałem głupi że to przebłyski hehe się na 3 dzień zdziwiłem...jak mi dowaliło co się da i czułem się jak na pierwszym ataku paniki w życiu i tak bywało dość często zresztą.
Przede wszystkim zmieniłem formę traktowania nerwicy i tu podsyłam linka do wprost genialnego wpisu, jak dla mnie za to powinien być nobel z terapii nerwicowej jeśli taki istnieje heh podsumowanie-wszystkich-wpisow-vica-o-l ... t5951.html
świetnie Victor opisał w tym stosunek do nerwicy jako do rozwydrzonego lub wystraszone dziecka które trzeba samemu uspokajać. Bardzo mi to przypadło do gustu i towarzyszyło wszędzie. Czytałem to tak często że w sumie znam to prawie na pamięć :D
I tak właśnie traktowałem nerwicę jako swoje zaburzone w środku dziecko co kumulowało się z jego myślowym płaczem.
Każde chore myśli tak sobie tłumaczyłem i w taki sposób do nich podchodziłem. Co za tym idzie musiałem wyrabiać akceptację i tu polecam również super nagrania obydwu panów na kanale https://www.youtube.com/channel/UCcpYOp ... E6nfeebGNA

A jeżeli jesteśmy przy akceptacji polecam także książkę Claire Weeks o tytule: skuteczna samopomoc dla swoich lęków.
Jest to pozycja gdzie łatwo budować dla siebie wyrozumiałość i akceptację.

I tak też starałem się traktować nerwicę, swoje objawy, myśli traktowałem jako dziecko zapłakane z wyrozumieniem. Nie było to łatwe ale bardzo chciałem wrócić do stanu sprzed nerwicy i sobie przypominałem że kiedyś tego nie było, chociaż momentami to już sam tego nie pamiętałem dobrze.
Ale to jest tak jak tu wszyscy podają że uspokoisz to dziecko to uspokoisz nerwicę a możesz to zrobić tylko ty.

Tylko że jest tu mały problem który napotkałem. Mianowicie akceptacja i podejście to fantastyczna rzecz ale zawsze w nerwicy a przynajmniej ja tak miałem jest jakiś objawowy konik który najbardziej dominuje życie.
Moim konikiem była święta trójca natręctw myślowych. Szczególnie dotyczące zabicia bliskich albo siebie.
I dlatego uwaga moja jest taka że czy się to wydaje trudne czy bardzo trudne to nie obejdzie się bez poczucia że musimy rzucić się na głęboką wodę. Bo ja akceptowałem, nastawienie ćwiczyłem ale bałem się kontaktu z dziećmi że mogę je dla przykładu udusić. Bałem się brać noże w kuchni a nawet spać z żoną w jednym łóżku. Ciągle czułem przez to lęk.
I dlatego myślę zostało to nazwane właśnie ryzykowaniem bo to rzeczywiście daje poczucie że rzucasz się ze skarpy i nie dasz rady a tak naprawdę dzięki temu że ignorujesz ostrzeżenia że to się naprawdę stanie, pokazujesz sobie że się nie stanie. I magia lęku znika.
Tylko że bardzo wolno i na początku jak zostawałem z dziećmi i specjalnie się z nimi bawiłem to miałem spore ataki paniki bo to dziecko we mnie szalało ze strachu.
Ale prawda jest taka że tylko dzięki temu w którymś momencie na myśl o tym że spędzę wieczór z rodziną przestałem od razu kojarzyć z lękiem że im coś zrobię. Bo to moje dziecko we mnie się uspokajało.

Myślę że więcej nie ma co pisać bo i tak siedzę w pracy i muszę kończyć :)
Przede wszystkim uwierzcie w to dziecko w Was bo to zresztą ma sens i z całych sił się starajcie bo przecież chcecie z tego wyjść, prawda?
Ja z terapii nie korzystałem, próbowałem dwa razy ale za pierwszym odesłano mnie do psychiatry a za drugim nie pasowaliśmy do siebie :)
Natomiast od 3 miesięcy korzystam co 3 tygodnie ze wsparcia psychologa w rozmowach o sprawach bieżących bo mam niestety problem z zoną która wybrała drogę leków antydepresyjnych i nie otworzyła się na pomoc z różnych źródeł, a to jak wiadomo skutkuje tym że ciągle ma emocjonalne problemy co powoduje sporo stresu i spędza czasem sen z powiek.
Więc takie rozmowy co 3 tydzień dają mi trochę pozytywów i siłę do wsparcia dla żony, której siły to nie ma za dużo bo też uprzedzam że wychodzenie z nerwicy zabiera jej dużo.
Polecam mieć komu się wygadać z bieżących problemów, nawet jak się wydaje że tego nam nie potrzeba.

A tak to od 2 miesięcy nie mam myśli natrętnych, nie mam objawów, czasem tylko źle jeszcze sypiam i mam zatroskany wyraz twarzy i trochę zmęczony jak to mówią mi ludzie dookoła no ale to w sumie nic przecież dziwnego po tym co się przeszło i przy obecnych stresach domowych.
Pozdrawiam i potwierdzam nerwica mija!
Damianero
Awatar użytkownika
StiV
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 108
Rejestracja: 21 maja 2015, o 15:49

19 października 2015, o 16:36

Graty. brv :hercio:
Świat czy może ja? https://www.youtube.com/watch?v=joxrpvFBEk0
Paul1na
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 183
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 13:32

19 października 2015, o 16:51

Gratulacje.. takie wpisy to ogromna motywacja :)
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

19 października 2015, o 17:06

Cieszę się ze ci się udało :D Pozdrawiam
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

19 października 2015, o 17:09

świetnie! ;) zazdroszczę i gratuluję :)
"a tak naprawdę dzięki temu że ignorujesz ostrzeżenia że to się naprawdę stanie, pokazujesz sobie że się nie stanie" te słowa długo zostaną mi w pamięci ;)

Pamiętaj tylko, że dwa miesiące to jeszcze mało i wiedz dobrze, że wszystko może wrócić. Nie zmieniaj wtedy toru myślenia, które jest teraz w Tobie! ;)
A post idealny, akuratny i trafiający w sedno - sam raz dla gorszego ( jaki ja dzisiaj przeżywam) dnia :)

Buziaki! :cm
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

19 października 2015, o 17:18

Ekstra! Gratulki! Tzn. nie ekstra, że masz ciągle problem z żoną, ale że byłeś taki zajebisty w wychodzeniu z tego...
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Merryoczycztery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 30 czerwca 2015, o 19:59

19 października 2015, o 17:57

Gratuluję. Troszeczkę zazdroszczę;) Zakładam że doświadczenie bycia ojcem troszkę pomogło uspokoic te wewnętrzne dziecko. Tak czy owak fajnie, że sa ludzie którym się udaje. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

19 października 2015, o 19:03

Serdeczne gratulacje! Witaj w grupie odburzonych, dobra robota! :DD Pamiętaj jednak żeby wziąć też sobie radę Nierealnej do serducha! :)
A czytającym zazdroszczącym przypominam, że sami za jakiś czas napiszą podobny post! :D
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

19 października 2015, o 19:06

aż się robi miło jak się czyta takie wpisy :D gratulacje !


Nie bój się lęku ...

"Zacząłem mecz o szczęście grać bez żadnych oczekiwań
I nagle się zorientowałem że wygrywam"

Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

19 października 2015, o 19:39

Dzięki, dzięki.
Tak pamiętam dobrze o tym że w sumie nerwica sama w sobie może wrócić, szczególnie że życiowo mam słaby okres ale sam fakt, że po w sumie nieprzerwanych objawach przez ponad rok czasu uspokoiły się powoli przez parę miesięcy a teraz nie występują wcale a ja czuję się wewnętrznie już taki zluzowany oznacza, że to naprawdę uspokaja się i ta cała obrzydliwość po prostu odchodzi.
I to w sumie dla mnie samego także oznaka, ze to możliwe bo jak zapewne wiele z Nas tu na forum nie wierzyłem, że to możliwe aby nagle myśli tak chore i lęki po prostu przestały się pojawiać.
To myślę też jest powodem dla którego ludzie, którzy dłużej przekonują to wewnętrzne dziecko czyli nerwicę i wychodzą z tego mają już mniejsze tendencję do łapania takich rzeczy a nawet jeśli to krótki czas.
Bo już raz widzieli że to jest realne.
Awatar użytkownika
truskawkowo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 180
Rejestracja: 16 sierpnia 2014, o 03:56

19 października 2015, o 19:50

Gratuluję wyjścia z zaburzenia oraz pięknie napisanej historii. Pozdrawiam cieplutko :)
Więcej osiągniesz uśmiechem, niż wyrąbiesz mieczem.
William Shakespeare
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

19 października 2015, o 22:46

Gratulacje wielkie dla Ciebie. Myślę, że dla żony powinieneś być wzorem do naśladowania, ona powinna czerpać z Ciebie siłę. Pozdrawiam
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

19 października 2015, o 23:02

Ahh ta moja żona to jest osobą, która po pierwsze nigdy nie skorzysta z niczego co nie ma plakietki - specjalista. I to jest w zaburzeniach sądzę jej główny problem bo niestety sam się przekonałem dośc szybko, że nie można wszystkiego w wypadku zaburzeń zostawiać specjaliście, bo to jest też człowiek, który ma określoną wiedzę i pewne tylko możliwości.
Po drugie ona w ogóle nie zważa za bardzo na moja "walkę" jaką stoczyłem co jest w sumie dla mnie przykre bo uznaje, że skoro nie brałem leków to znaczy, że nie było źle.
A po trzecie muszę napisać o tym wątek bo ona troszkę staje się dziwna po sesjach terapeutycznych i nie znam się na tym i nie wiem czy tak może być, ale to gadka na inny temat już.
Kiedyś o to spytam może ktoś będzie miał podobne doświadczenia i mi pomoże zrozumieć.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

19 października 2015, o 23:32

Gratulacje , bardzo ładnie napisany post , kiedyś ja coś podobnego napiszę !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

20 października 2015, o 11:58

A czy w czasei odburzania nie miałeś takiej sytuacji, że te mysli, które już Cię nie przerażały były, ale bez ładunku lęku - czy właśnie Cię to nie przeraża? Ja mam myśli dotyczace narzeczonego, że może nie kocham ( a kocham bardzo) i jestem teraz na etapie, że te mysli są, ale nie niosa takiej paniki, co mnie denerwuje, bo wtedy myślę, że są prawdziwe skoro juz tak nie przerażają jak na początku hmmm nie wiem jak to wytłumaczyc :) Boje się, że myśli osłabły i teraz okazuje się, że naprawde nie kocham, ale to chyba jednak tak nie jest, bo dalej się nimi denerwuje... Zamotałam trochę, ale mam nadzieje, że wiesz o co mi chodzi :)
ODPOWIEDZ