Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy terapie to w ogóle pomagają? Nie mam juz siły do nich.

W tym dziale rozmawiamy o tym jak nam idzie terapia u naszych psychologów, terapeutów.
A także osoby, które nie chodzą na terapię ale mają związane z nią jakieś pytania, mogą tutaj się rozpisać.
Dział ten służy również wyjaśnianiu wspólnie różnych pojęć i zagadnień terapeutycznych.
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

15 grudnia 2018, o 01:18

Desperat pisze:
11 grudnia 2018, o 22:01
Dla mnie zalecane wstępnie 2 lata, co tydzień chyba chodzenie.
Łeee... To słabo zaburzony jesteś, bo mi facet mówił o pięciu :D Pięć lat wkurwiania się na jego odwracanie kota ogonem i co rusz wynajdywania u mnie "szkodliwych mechanizmów". I po tych pięciu latach w końcu bym nie wytrzymał i wyszedł. Pacjent zakończył terapię - znaczy że skuteczna :P
Desperat
Gość

15 grudnia 2018, o 17:00

Sam nad sobą pracuję, dlatego też i sporo różnych przypadłości udało mi się pokonać, maskować, lub minimalizować. Trzeba być władcą swojego ciała i umysłu, a nie odwrotnie, nie być jak pacynka. Na ile te 2 lata są prawdziwe nie wiem, bo to było chyba z 7 spotkań, czysto spontanicznych bez głębszego wchodzenia w moją historię i życiorys, takie skakanie z mojego 8 roku życia do 30, zahaczanie o wybrane zdarzenia. Jak by to się potoczyło dalej, nie wiem. Nie czułem ochoty na rozmowę, już mi to minęło.
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

16 grudnia 2018, o 01:03

Ano właśnie, skakanie... Gdybym chciał skakać, zostałbym skoczkiem. Nie widziałem żadnego porządku na tych spotkaniach, żadnej metodyki. Mógłbym przyjść, siąść i przez godzinę napierdalać o wykładzinie podłogowej. Nie to że się znam, ale bym improwizował. Powiedziałem o myślach samobójczych, ten chyba zanotował, jakbym kuźwa powiedział o przesadzeniu kwiatków. Ma wyjebane co się ze mną będzie działo. Cały świat ma. Człowiek sam jak palec rzucony i "baw się".
Desperat
Gość

16 grudnia 2018, o 18:03

Tak jest.

Tylko trzeba też mieć na uwadze, że praca, nie równa się życie i trzeba to i owo rozgraniczyć. Dla nich wszystkich jesteśmy tylko kolejnym +1, pacjentem, chociaż ja bardziej nazwałbym to klientem.

Ja: Dzień dobry.
Pani psychiatra: Dzień dobry. Co się stało?
Ja: Zaczynam mówić.
Pani psychiatra: Bla bla bla.
Ja: Kontynuuję.
Pani psychiatra: Wypisuje zbędną dla mnie receptę, po raz kolejny sugeruję pobyt w szpitalu i daję papier do podpisania o odmowie.
Ja: Podpisuję.
Pani psychiatra: "100 zł i radośnie!, następny!".

Tak wyglądała moja wizyta kilka dni po moich 30 urodzinach. Oddałem jej sznur i swoje notatki, miała zadzwonić i omówić to ze mną, ale cisza. To w "", to to jak ja ją odebrałem. Żadnego zainteresowania, zrozumienia, kilka pytań, popędzanie mnie [kiedyś były godzinne spotkania, a teraz skrócone do 30 minut], bo inni czekają i nara.

Dla tych ludzi to jest po prostu robota, nic więcej, w przypadku psychiatry dobra kasa, psycholog prywatnie, podobnie. Takich jak my przychodzi do nich dziennie po 8 osób, jeśli liczyć godzinne spotkania, 16 jeśli liczyć po pół godziny. Ciągle pewnie słyszą to samo, mnie to nawet nie dziwi, że mają takie podejście, nie wszyscy, trzeba dobrze trafić, ale też i humory się zdarzają, rutyna.
Zaburzeniec
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 20 października 2016, o 18:09

20 stycznia 2019, o 17:25

timoonika pisze:
20 listopada 2018, o 09:17
Pisze tutaj do Was bo sama nie wiem co robic i zastanawiam sie czy rzeczywiscie mozna wyleczyc sie z nerwicy poprzez terapie. Nigdy wczesniej sie tu nie udzielalam ale robilam to czasami na innym forum i tak od paru lat probouje ogarnac swoj problem. Glownie poprzez terapie i potem leki.
Nerwice mam od ponad 6 lat i nie chce mi sie nawet opisywac tego wiec powiem krotko mam roznie ale nie ma dnia zebym czula sie okey. A to mam pelno somatow i boje sie gdzies isc (ale ide mimo to) albo psychicznie sie zle czuje jest mi zle, dziwnie w oczach i jestem okrolnie nadwrazliwa na punkcie swojego zdrowia ogolnie. To bardzo krotki opis a ogolnie to jest kiepsko...
Wiedze mam...ale tez chcialam postawic na to co kazdy poleca wszedzie czyli terapie. Po czasie jednak sama juz nie wiem co o tym wszystkim sadzic. Jak zaczynalam terapie to mialam nadzieje na poprawe chociaz i wyjscie z jakis problemow o ktorych tak wielu wszedzie pisze. Jednak z czasem mam wrazenie ze kazdy te terapie tak przedstawia jak niektorzy youtuberzy mowia ze moge byc kazdym kim chce...jak sie tylko postaram. Babol!
I nie myslcie ze ta ironia towarzyszyla mi zawsze. Nie. Mialam gleboka wiare wterapie wszelkiego rodzaju i sluchalam sie tego co mi na nich mowia. Pierwsza terapia to poznawczo-behawioralna. 2 lata i byly poprawy oczywiscie ale w ktoryms momencie stanelismy w miejscu i mialam pojsc do psychiatry. Psychiatra owczesny dal mi prozac i powiedzial ze nie dam rady wyjsc z tego bez zaglebiania swoich problemow ktore leza w srodku mnie. A wiec decyzja padla na psychoterapie. Polaczone nurty ale glownie psychodynamiczna. 4 lata terapii w tym czasie pierwsze dwa lata bralam leki.
Podczas terapii zawsze uderzalo mnie ze jak cos mi nie odpowiada to terapeutka nazywala to oporem. Ale nigdy nie podawala jak to moglabym zmienic. Mialo sie to zrobic samo w toku psychoterapii. A wiec notowalam co mowi, mam cala ksiazke notatek. Zmienialam relacje na ktore zwracala mi uwage. Ale to nie daje zadnych efektow! Do dzis!
Pare dni temu a moze i dluzej zapytalam ja czy ta terapia dlugo jeszcze mialaby w ogole trwac aby oczekiwac efektow. A ona do mnie ze porpawa nie jest zalezna od terapii bo moze po prostu takim jestem czlowiekiem i tak mam. To w sumie wolalam to wiedziec te 4 lata temu...a wtedy dobrze pamietam byly mowione zupelnie inne zapewnienia.
Nie mam zupelnie juz wiary w nic i prosze Was nie oceniajcie mnie ze sie nie staralam bo naprawde to byloby klamstwo. Po prostu ciagle sie zle czuje...A terapia kosztuje mnie 600 zlotych miesiecznie i jestesm tak wkurwiona na terapeutke po tych ostatnich slowach ze az plakac mi sie chce.
Terapia pomaga tak jak inne narzędzia typu zdrowe odżywianie, ćwiczenia fizyczne, suplementacja etc etc natomiast prawda jest taka że wszystkie te rzeczy są czymś pomocniczym w procesie wychodzenia z zaburzenia lękowego i idąc na terapie z podejściem że terapeuta zrobi coś za Ciebie albo że samo pojawienie się na terapii będzie równało się wychodzeniu z nerwicy jest mylne.
Tak na prawdę masz już wszystko co jest potrzebne do wyścia z zaburzenia, siebie.
ODPOWIEDZ