Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy to może być nerwica? Czy jednak niedopasowanie?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

6 czerwca 2018, o 12:53

Witam serdecznie,
Jestem tu pierwszy raz (dlatego prosze o wyrozumiałość). Na forum natrafiłam przypadkiem. Mam na imie Magda i mam 24 lata. Ponizej opiszę swój problem, ktory znacznie pokrywa siez opisem ROCD i Waszymi wypowiedziami.

Z moim obecnym narzeczonym jestesmy razem od 5 lat. To ja go "zaczepiłam" i zaczelismy sie spotykac. Bardzo mi sie podobał fizycznie. Po pierwszych spotkaniqch nawiązalismy swietny kontakt. Motylki może i były ale skonczyły sie przed 3 spotkaniem kiedy to zaprosił mnie do siebie a ja jechałam przerażona, ze jak to każdy facet "zalezy mu tylko na seksie, dlatego mnie zaprosił". Myliłam się. Jakiś czas pozniej zaczełam dostrzegać ze sie nie stara o mnie, ze nie zabiera mnie do restauracji, że po prostu mu na mnie nie zależy. Nie raz o tym rozmawialismy. Zmienił sie diametralnie. Zaczełam wierzyć że kocha, ale sama zaczęłam wątpić w moje uczucia. Ciągnęło mnie do niego, wyczekiwałam spotkań, ale miałam wrażenie że nie czuję tego. Rozstawalismy się (raczej na krotko) i wracalismy. I nowe mysli - nie czuje aby to był ten jedyny, analizowałam czy w danym momencie jestem szczęśliwa, czesto czułam pustkę. Miałam tez lepsze momenty, gdzie to szczescie czułam i patrzac na niego wiedziałam że to ten facet (było ich jednak mniej).

Dwa lata temu moj partner oswiadczył mi sie. Nie zastanawiałam sie wtedy nad niczym oprocz mysli ktora mnie złapała w momencie zaręczyn "czy ja jestem teraz szczęśliwa?". Zaczelismy planować slub, wszystko biegło swoim rytmem. Mysli raz były, raz nie. Zamieszkalismy razem i wtedy było tylko gorzej. Pojawiły sie nowe: "po slubie nic mnie już dobrego nie czeka", "czy ja chce mieć z nim dzieci", "czy ja pokocham te dzieci i czy wtedy będę szczęśliwa". Skupiałam sie na wykonywanych czynnosciach aby nie myslec. Bylo gorzej, bo myslalam ze zwariuje, prasowanie przypominalo mi co czułam jak robilam to ostatnio, dlatego kazdy dzien byl taki sam i to mnie dobijało. Do narzeczonego pojawiały sie nawet takie mysli jak "czy jesli on umrze/zdradzi mnie to czy będę cierpiała". Wydawalo mi sie ze nie i wtedy ogarniał mnie niepokój. Chciałam martwić sie np. o swoje zdrowie, ale nie umiałam bo to jest silniejsze. Mysli były tak fascynujące że dawałam się im ponieść, aż traciłam kontrolę. Ponadto, brakuje mi takich silnych emocji euforii. Żyje w takim kloszu, cały swiat jest szary, nudny. Moj narzeczony stał sie nudny.
Myslalam ze moze to po prostu nie to. Ze boje sie samotnosci dlatego w tym tkwie, ale to nie przemawiało do mnie. Nie potrafiłam tego przekreślić tak po prostu. On jest najlepszym czlowiekiem jakiego poznałam, moja bratnia duszą. Nie widze w nim wad, a jesli to jakies minimalne.

Spotkania ze znanomymi, wyjazdy, alkohol pomagały mi sie na chwilę zresetować. Żyć tu i teraz a nie w przyszłsci czy analizując przeszłość. Mysli dreczyły mnie od rana do nocy. Sen był za krótki aby odpocząć. Płakałam przy nim ze musze odejsc bo nie jestem pewna, ze nie bedziemy szcześliwi i przytulałam sie do niego w rozpaczy. On to wszystko cierpliwie znosił.

Chodziłam na terapie do psychologa. Po 3 miesiacach kobieta powiedziała ze taka juz jestem. Ze muszę żyć z tą moją niby depresją.
Drugie podejście do terapii, na którą chodze od dwóch miesiecy dalo rezultat na chwilę (wraz z lekami z serotoniną które dostałam od psychiatry). Było dobrze, mysli były "do wytrzymania" wiec przestałam sie leczyc bo czułam ze to przeszło na amen a tych cieskich okresów wręcz sie wstydziłam, nie wracałam do nih myslami. To był bład.

Teraz dwa miesiace przed ślubem a ja sie załamałam bo wydaje mi sie ze tego nie chcę. Nie potrafiłam sie cieszyc planowaniem slubu wiec uznałam ze tego nie chcę. Terapeutka powiedziała ze podejmie terapię jesli zdecyduje sie która droge chce wybrać. A ja nie wiem. Wrociłam do rodziców, myslalam ze jest lepiej, ale gdy go zobaczyłam, łzy przykrył usmiech i ogromny ból co tracę.
Dodam ze bylismy niedawno na wyjezdzie ze znajomymi gdzie bylam na prawdę sobą. Zero myśli negatywnych, tylko te pozytywne. Czułam wszystko całą sobą a nie przez pryzmat tych mysli.

Szukałam porad w googlach i czytając rozne fora, popadałam w jeszcze wieksza nieprwnosc. Znajomi powtarzaja: zerwij, nie kochasz go.

Czas mija a ja nie wiem co robic. Wczoraj miałam straszną załamke, myślałam o smierci. Wieczorem trafiłam tu i teraz zyje nadzieją ze moze i mnie to dotyczy. Mam tyle sił i motywacji. Mam wrażenie, że to sen albo że snem byly te złe chwile.
Napiszcie co o tym myślicie bo ja już wariuje :(
Awatar użytkownika
GaunterODim
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 302
Rejestracja: 13 marca 2017, o 23:04

6 czerwca 2018, o 13:11

Cześć Magda. To co pisujesz ma wiele osób z tego forum i nie jest to nic dziwnego, także pamiętaj - nie jesteś z tym sama :) Polecam Ci poczytać ten temat post166235.html chyba wszystko co napisałaś było już tam poruszone, masa osób się z tym zmaga.
A zapytam jeszcze rozmawiałaś o tym ze swoim narzeczonym? O tych myślach, o tym co może je powodować?
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

6 czerwca 2018, o 13:51

GaunterODim pisze:
6 czerwca 2018, o 13:11
Cześć Magda. To co pisujesz ma wiele osób z tego forum i nie jest to nic dziwnego, także pamiętaj - nie jesteś z tym sama :) Polecam Ci poczytać ten temat post166235.html chyba wszystko co napisałaś było już tam poruszone, masa osób się z tym zmaga.
A zapytam jeszcze rozmawiałaś o tym ze swoim narzeczonym? O tych myślach, o tym co może je powodować?
Wciąż wałkujemy ten temat. On widzi kiedy mam lepszy a kiedy gorszy dzień.
Własnie problem polega na tym, że raczej nic nie powinno :( A może jest za idealnie? Mi się wydaje, że skoro od 5 lat ciągle sie zastanawiam to po prostu nie to. Boje się, że za 20 lat stwierdzę: kogo ja poślubiłam. W ogóle to wydaje mi się, że w życiu szczęśliwa byłam tylko w dzieciństwie. Ostatnio przypominają mi się takie chwile i wtedy czuje ból i tęsknotę za tym. Przypominam sobie jaka była wtedy pogoda, że nie było myśli, śmiałam się. Ogólnie nie potrafię popatrzeć na szczęście w takiej perspektywie długofalowej (mężczyzna, ślub, dziecko, mieszkanie) tylko chwil.
Awatar użytkownika
GaunterODim
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 302
Rejestracja: 13 marca 2017, o 23:04

6 czerwca 2018, o 14:24

Milkyway pisze:
6 czerwca 2018, o 13:51
GaunterODim pisze:
6 czerwca 2018, o 13:11
Cześć Magda. To co pisujesz ma wiele osób z tego forum i nie jest to nic dziwnego, także pamiętaj - nie jesteś z tym sama :) Polecam Ci poczytać ten temat post166235.html chyba wszystko co napisałaś było już tam poruszone, masa osób się z tym zmaga.
A zapytam jeszcze rozmawiałaś o tym ze swoim narzeczonym? O tych myślach, o tym co może je powodować?
Wciąż wałkujemy ten temat. On widzi kiedy mam lepszy a kiedy gorszy dzień.
Własnie problem polega na tym, że raczej nic nie powinno :( A może jest za idealnie? Mi się wydaje, że skoro od 5 lat ciągle sie zastanawiam to po prostu nie to. Boje się, że za 20 lat stwierdzę: kogo ja poślubiłam. W ogóle to wydaje mi się, że w życiu szczęśliwa byłam tylko w dzieciństwie. Ostatnio przypominają mi się takie chwile i wtedy czuje ból i tęsknotę za tym. Przypominam sobie jaka była wtedy pogoda, że nie było myśli, śmiałam się. Ogólnie nie potrafię popatrzeć na szczęście w takiej perspektywie długofalowej (mężczyzna, ślub, dziecko, mieszkanie) tylko chwil.
W ogóle to wydaje mi się, że w życiu szczęśliwa byłam tylko w dzieciństwie.
Skąd ja to znam :D

Wiesz, ludzie się żenią i rozwodzą, niektórzy po kilku dniach, niektórzy nawet po kilkudziesięciu latach. Jeżeli uważasz że Twój facet jest dobry, jest Ci z nim dobrze może nawet go kochasz i chcesz teraz poślubić to zrób to :) Nie ma się co zastanawiać nad tym co będzie z waszym związkiem za miesiąc, rok, lata itd. Wiadomo, nikt że żeni się z założenia żeby się rozwodzić ale są to normalne elementy życia. Także spójrz na to co masz, zastanów się czy Ci to pasuje czy nie. Jak teraz jest git to co to za różnica co będzie z Twoim związkiem za X lat? Wtedy będziesz nad tym myśleć.
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

6 czerwca 2018, o 14:41

Własnie teraz jest źle :( i to mnie przeraża, że nic sie nie zmieni. Wracam do mieszkania a tam myśli się kotłują: chce być z nim czy nie? no i nie czuje się szczęśliwa w tej codzienności, tylko okazyjnie (warunki muszą sprzyjać, najlepiej góry, przyjaciele wokoło). Na tą chwilę nie potrafię ocenić niczego związanego z nim :( No i fakt że nie cieszą mnie przygotowania do ślubu i wizja zakupu własnego mieszkania
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

6 czerwca 2018, o 14:48

Teraz kiedy jestem u rodziców czuję że tu mi dobrze, tu jest moje gniazdo, nie chcę wracac do niego.
Czy to też zabiegi tej nerwicy? :o
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

6 czerwca 2018, o 17:20

Magda poznałaś go gdy miałaś 19 lat ,nie jest trochę tak ,że Ty weszłaś w poważny związek zanim się wyszumiałaś?Może właśnie o to chodzi,że masz 24 lata,zaraz ślub,pewnie dzieci i myślisz,że już nic w życiu Cię nie czeka.A zanim Ci się oświadczył było lepiej?Może trzeba żyć bez papierka ,wtedy nie będziesz miała aż takich dylematów .Tak czy inaczej na pewno masz zaburzenie i musisz z tym działać bo zamęczysz siebie i jego.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

6 czerwca 2018, o 17:41

Celine Marie pisze:
6 czerwca 2018, o 17:20
Magda poznałaś go gdy miałaś 19 lat ,nie jest trochę tak ,że Ty weszłaś w poważny związek zanim się wyszumiałaś?Może właśnie o to chodzi,że masz 24 lata,zaraz ślub,pewnie dzieci i myślisz,że już nic w życiu Cię nie czeka.A zanim Ci się oświadczył było lepiej?Może trzeba żyć bez papierka ,wtedy nie będziesz miała aż takich dylematów .Tak czy inaczej na pewno masz zaburzenie i musisz z tym działać bo zamęczysz siebie i jego.
To mój pierwszy poważny związek to fakt, ale wcześniej wszystkie kończyły się tym że byłam zraniona. Miałam ich kilka i to zawsze byłam ślepo wpatrzona w faceta, który nie był wart tych łez wylanych po rozstaniu.
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

6 czerwca 2018, o 17:43

Milkyway pisze:
6 czerwca 2018, o 17:41
Celine Marie pisze:
6 czerwca 2018, o 17:20
Magda poznałaś go gdy miałaś 19 lat ,nie jest trochę tak ,że Ty weszłaś w poważny związek zanim się wyszumiałaś?Może właśnie o to chodzi,że masz 24 lata,zaraz ślub,pewnie dzieci i myślisz,że już nic w życiu Cię nie czeka.A zanim Ci się oświadczył było lepiej?Może trzeba żyć bez papierka ,wtedy nie będziesz miała aż takich dylematów .Tak czy inaczej na pewno masz zaburzenie i musisz z tym działać bo zamęczysz siebie i jego.
To mój pierwszy poważny związek to fakt, ale wcześniej wszystkie kończyły się tym że byłam zraniona. Miałam ich kilka i to zawsze byłam ślepo wpatrzona w faceta, który nie był wart tych łez wylanych po rozstaniu.
Zanim się oświadczył bywało różnie, może troszkę lepiej ale myśli były. Najgorzej jak zamieszkaliśmy razem, wtedy się posypało. Ta rutyna okazała się być przytłaczająca.
Milkyway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 5 czerwca 2018, o 18:14

9 czerwca 2018, o 16:06

Proszę o pomoc :(
ODPOWIEDZ