Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
piozuz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 21 stycznia 2023, o 23:01

25 stycznia 2023, o 11:22

Dobrze, rozumiem. Wielkie dzięki Katja :)
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

26 stycznia 2023, o 11:09

hej. Czy ktoś kiedyś miał tak, ze myślał, ze jest w związku z osoba złej płci? Przykładowo, ze jeśli jesyes z chłopakiem to wolalxbys być z dziewczyna, ze w ogóle jesyes innej orientacji? Jak sobie z tym radziliście?
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

26 stycznia 2023, o 11:13

nicxe pisze:
26 stycznia 2023, o 11:09
hej. Czy ktoś kiedyś miał tak, ze myślał, ze jest w związku z osoba złej płci? Przykładowo, ze jeśli jesyes z chłopakiem to wolalxbys być z dziewczyna, ze w ogóle jesyes innej orientacji? Jak sobie z tym radziliście?
To jest inna odmiana typowego natręctwa przy ROCD czyli: "czy na pewno jestem z właściwa osobą", zmieszana z obawami typowymi dla POCD.
Treść natręta nie ma tutaj znaczenia i nie tym się trzeba zajmować, a "radzi się" zawsze tak samo tj. nie nadając mu wartości poprzez zajmowanie się nim, ustalanie, przekonywanie się itd.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
piozuz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 21 stycznia 2023, o 23:01

26 stycznia 2023, o 12:08

Cześć,
chciałbym Wam przedstawić jeden ze sposobów na akceptowanie, oswajanie natrętnych myśli. Nie jest to metoda wymyślona przeze mnie, kiedyś o niej usłyszałem i niedawno przypomniała mi się i uważam, że warto spróbować ją zastosować.

Zatem, usiądźcie sobie gdzie, zamknijcie oczy. Mając tę natrętną myśl lub myśli, postarajcie sobie ją zwizualizować. Ja sobie wyobraziłem to jako potworka, który ciągle robi mi na złość i podsyła jakieś myśli i za każdym razem, gdy ja w to wierzę to się cieszy. Gdy już wyobrazicie sobie tę myśl, postarajcie się ją po prostu OSWOIĆ. Zaprzyjaźnijcie się z tym potworkiem, pomyślcie że on jest niegroźny, że tak naprawdę lubicie go, jest Waszym przyjacielem, tylko postanowił sobie robić psikusy Wam. Możecie też uznać go za jakiegoś zabawnego zgredka czy cokolwiek innego - byleby nie brać go na poważnie. Gdy już macie zrobione te dwa kroki, to starajcie się wprowadzić sobie nawyk, myślenia o tym potworku śmiesznym, gdy macie jakiekolwiek natrętne myśli.

Warto połączyć to z tym, co mówiła Katja na swoim blogu, mianowicie nauczyć się nie reagować na niepewność, nauczyć się nie odpowiadać na różne myśli, gdyż będąc w zaburzeniu, potrzebujemy a właściwie żądamy odpowiedzi tylko TAK albo NIE. Ten potworek może Wam w tym pomóc, że gdy będziecie mieli myśl, to możecie sobie stwierdzić, np. "a co ja będę rozważał nad jakimiś bzdurnymi, śmiesznymi myślami od jakiegoś potworka słodkiego".

Spróbujcie to zrobić albo chociaż zastanówcie się nad tym. Możecie sobie modyfikować tę metodę tak jak ja dodając do niej właśnie wskazówki z bloga Katji. Sam z tym walczę i nie raz , muszę się przyznać, że przegrywam, ale nie ma kurna poddawania się! Szukajcie sposobów, walczcie!

Dajcie znać, co o tym myślicie i ewentualne wskazówki lub Wasze modyfikacje.
dupkaibisza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 17 kwietnia 2022, o 20:15

11 lutego 2023, o 12:04

Czesc dawno mnie tu nie bylo, bo bylo lepiej. Caly grudzien bylo dobrze, zero mysli, czucie milosci i szczescia, az pewnego dnia mialam jakas randomowa mysl ktora spowodowala lawine, ktora jest coraz wieksza. Doszlo do momentu, ze dzis kiedy poszukuje odpowiedzi na pytanie czy powinnam byc z moim narzeczonym, chce uslyszec nie i ze powinnismy sie rozstac, zupelnie inaczej niz kiedys. Za 2 miesiace sie pobieramy, a ja jestem w najgorszym momencie w jakim moglabym tylko byc. Chce uciec, bo nie czuje juz nic, a jednak dalej sie przytulam i chce sie przytulac, poszukuje u niego spokoju. Aczkolwiek czuje codziennie ta niepewnosc, stres jak sie budze i trwa to caly dzien, non stop placze. Jak pisze z przyjaciolka, ktora tlumaczy mi, ze milosc to nie uczucia, ale wybor i spokoj, to uwazam ze nie chce wybrac jego, ze chce odejsc, ale wywoluje to lek, jeszcze wiekszy. Nie wiem co robic, pomocy. On mi mowi, ze wie ze go kocham, ze jest pewny, to czemu ja chce uciekac...
dupkaibisza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 17 kwietnia 2022, o 20:15

13 lutego 2023, o 22:29

czy ktos tu jeszcze jest zeby pomoc? te mysli i odczucia sa zbyt realne… boje sie ze jedyna opcja to rozstanie…
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

15 lutego 2023, o 13:45

dupkaibisza pisze:
13 lutego 2023, o 22:29
czy ktos tu jeszcze jest zeby pomoc? te mysli i odczucia sa zbyt realne… boje sie ze jedyna opcja to rozstanie…
Hej, nie panikuj! Sama mówisz, ze cały grudzień było super, wiec to tylko dowód na to, ze to ta wstrętna nerwica. ROCD często przejawia się tez na przykład w sytuacjach tak ważnych jak chociażby właśnie ślub. Wszystko co opisujesz musisz wrzucić do jednego wora pod nazwa ,,nerwica’’ :) (Wiem, ze łatwo mi mówić, vo sama ciagle nad tym pracuje, ale uwierz, ze wszyscy z tego wyjdziemy cało u boku naszych ukochanych partnerów) jeśli chcesz to napisz na priv 😇
Deadsociety
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 15 lutego 2023, o 18:54

15 lutego 2023, o 19:14

Hej, pisze w dość świeżej sprawie i nie mam pojęcia czy jestem nienormalny czy co się dzieje. W listopadzie zerwała ze mną dziewczyna z którą mieszkałem w domu rodzinnym przez rok. Zrobiła mi krzywdę i nasiliła moje wyobrażenie o beznadziejności mojej osoby, byłem wykorzystywany i zabawiano się mną jak pacynką. Pracuje w tym samym miejscu co ja i do tego na tej samej zmianie. 3 tygodnie po zerwaniu złapałem ponowny kontakt z moją przyjaciółką którą znam od przeszło 8 lat, ona tez po przeżyciach i 5 letnim długim, wyczerpującym i dewastującym związku. Warto nadmienić że z ów przyjaciółką zawsze byliśmy ku sobie ale mając na względzie to że miała chłopaka nigdy nie robiłem żadnych prób odbijania jej bo nie jestem takim człowiekiem. Zaczęliśmy pisać i odzyskaliśmy stary, dawny, bardzo dobry kontakt oparty na wzajemnym wsparciu i zrozumieniu. Jest to jedyna osoba która zawsze ciągnie mnie do góry, nic ode mnie nie wymaga i wszystko co dla niej robię jest z głębi serca. Kontakt rozwinął się do związku na początku stycznia i jesteś z tego powodu bardzo zadowolony, że mogę mieć ją tak blisko, kochać ją bez żadnych ograniczeń i przede wszystkim jestem dumny z siebie że nie dotarłem do tego „po trupach” tylko nasza relacja samoistnie się rozwinęła do tego poziomu. Ona tez bardzo mnie kocha, jestem tego świadomy, czuję to, ja daję jej coś czego nie dostawała nigdy od swojego ex i ona daje mi coś czego ja również nigdy nie dostawałem. Opiekujemy się sobą nawzajem i wspieramy siebie w każdej możliwej sytuacji, rozumiemy siebie jak nikt inny szczególnie że z charakteru jest osobą taką jak ja. Mieszkamy w różnych miastach wiec związek prowadzimy oczywiście na odległość, codziennie piszemy ze sobą i rozmawiamy po 3/4h dziennie w miarę możliwości, czuję bardzo miłość do niej i ona do mnie też. Spotkaliśmy się po 8 latach u mnie w mieście i nie myślałem o nikim innym tylko o niej w tym czasie, potem wspólny wyjazd do Karpacza na 6 dni który był cudowny, przepełniony szczerymi rozmowami, uczuciami, czułością. 6 dni temu przyjechała do mojego domu w którym eh, mieszkałem z ex, do pokoju w którym nic od zerwania się nie zmieniło oprócz wywalenia do kosza dupereli ale zostało to samo łóżko, meble. Nagle zacząłem czuć straszne przygnębienie z tego powodu że przyjechała do mnie a ja zapraszam ją do tego pokoju który w ogóle mi się dobrze nie kojarzy. Nagle czułem pustkę i tylko myśli czy ja naprawdę powinienem się tak angażować, czy aż tak bardzo ją kocham? Co jeśli zrobi mi to samo i będę w dołku a świata poza nią nie widzę. Im dłużej nawiedzały mnie te myśli tym bardziej mnie to dobijało bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie kierowałem w jej stronę. Czuję że ją kocham, nadal zachowuję się wobec niej tak samo ale odczuwam pustkę i bezosobowość. Jak mówiłem jej że ją kocham to czułem się strasznie z tym ze nie odczuwałem takiego ciepła na sercu jak zawsze kiedy jej to powtarzałem. Okropnie się z tym czuję bo wiem że to nie jestem ja i ja tak nie myślę. Były sytuacje w których np robiłem z nią rzeczy w tym pokoju których nie robiłem z ex (uczyliśmy się razem) i nagle znowu poczułem szczęście, jak patrzyłem na nią to widziałem przed sobą kobietę mojego życia która zawsze wie jak mnie pocieszyć i którą kocham. Powiedziałem jej o tym jak się czuję chociaż bardzo się tego bałem jak zareaguje, niepotrzebnie bo okazała mi pełne wsparcie. Powiedziała ze przejdzie przez to ze mną i że obojętnie co by się działo zawsze będzie mnie wspierać bo jestem dla niej najważniejszy, ja czuję w jej kierunku to samo i jestem tego pewny. Przenieśliśmy się do innego pokoju i te myśli w większości ustały, mimo to odczuwałem niepokój ale już na pewno mniejszy. Umówiłem się do psychiatry na 23.02 żeby uporać się z tym problemem bo nie zamierzam tak żyć, chcę również iść do psychologa żeby to ogarnąć bo strasznie meczy mnie ta pustka w ciele i niemożność odczuwania emocji jak zwykle. Czy wszystko ze mną okej i to tylko nerwica? Czy co się może ze mną dziać bo już nie wiem. Pomocy :(

Edit:

Dodam że mamy oboje plany aby wyprowadzić się z domów rodzinnych do 2/3 miesięcy i zbieramy fundusze na ten cel, bardzo się cieszę z tego powodu odkąd tylko zaczęliśmy o tym rozmawiać, ale teraz odczuwam niepokój obawę i strach przed tym co czuję :( PS. Ostatnio rozmawiałem z moją mamą i wyszło na to że po moich przebytych chorobach powinna mnie wziąć do psychologa żeby ze mną rozmawiał o tym jak sie czuję ale tego nie zrobiła. Od momentu jak zachorowałem na zapalenie opon mózgowych jestem bardziej rozdrażniony, często nie mogę się skupić, zapominam o różnych rzeczach i wszystko z zewnątrz wpływa na mnie mam wrażenie 5x bardziej. Chorobę przeszedłem 4 lata temu i boje się że nawet specjaliści mi nie pomogą bo już się nie da :cry:
blue_monday
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 9 sierpnia 2022, o 02:39

16 lutego 2023, o 18:13

Cześć. Głupio znów pisać o tym wszystkim po moich ostatnich wpisach. Na większość natrętów już się nie daję łapać, panikuję o wiele rzadziej, jak nie wcale. Ale ciągle mnie męczy fakt mojego libido i odczuć związanych z seksem. Na myśl o jakichkolwiek zbliżeniach z moim partnerem większość czasu czuję takie zażenowanie, niekomfort, tak samo nie mam żadnej ochoty na masturbację, chociaż czasem się zdarza. Pomimo tych wszystkich negatywnych odczuć i myśli, zazwyczaj gdy dochodziło co do czego pozbywałam się ich i nie rezygnowałam z seksu z moim chłopakiem. Ostatnio jednak poczułam się tak okropnie, takie poczucie zażenowania, że odpuściłam i się rozryczałam. Nie miałam nigdy przedtem problemów z niskim libido, czy to są normalne odczucia w jego wyniku? Niepokoi mnie to, że jeżeli chodzi o masturbację to aż takiej reakcji nie mam - co za tym idzie, boję się, że to coś związanego z związkiem... Jak niejednokrotnie podkreślałam, z bliskością taką jak tulenie się nie mam problemu...
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

19 lutego 2023, o 23:54

Czy orientacja seksualna może się zmienić?
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

23 lutego 2023, o 16:18

hej, od razu mówię, ze post może być napisany trochę chaotycznie, bo nie chce niczego pominąć. potrzebuje się wygadać, będzie mi miło jak przeczytacie do końca bo nie wiem już co ze sobą zrobić. Mianowicie, zmagam/zmagałam się z rocd od 5 miesięcy, ale od kilku dni mam bardzo intensywne myśli na temat mojej orientacji seksualnej. Nie potrafię wyczuć czy to nerwicowe czy nie. Od zawsze byłam w związkach z chłopakami, jedyne co mnie łączyło z dziewczynami to przyjazn, albo jakieś pijackie buziaki na imprezach, moja orientacja zawsze była dla mnie rzeczą pewna, byłam pewna ze jestem hetero. Raz tylko był moment se się zastanawiałam czy nie jestem bi, ale nie umiałam sobie siebie wyobrazić w związku z kobieta, a terqz już sama nie wiem. Wcześniej jedynie jak byłam mała, miałam nie wiem, na oko z 8-10 lat to miałam jakieś ,,zabawy’’ z kolezankami z klasy, czy z kuzynka. Te myśli już pojawiły się wcześniej, ale je olałam, wysmialam. Później standardowe ,,kocham go czy nie kocham’’ i inne tego typu, wiadomo no, totalnie jak rocd. Niedawno oglądałam z obecnym chłopakiem tik toki i wyskoczyła jakaś dziewczyna, z tego co mowil moj chłopak to była jakaś gwiazda filmów dla dorosłych. W głowie zaraz myśl ,,jestem lesbijka’’. Wystrasztlam się tego dopiero po jakimś czasie, ale jakoś to zrobiłam ze po kilku dniach przeszło, wtedy robiłam testy, sprawdzałam tal jak wszyscy którzy o tym pisali. Teraz nie sprawdzam, nie umiem po prostu jakoś nie czuje potrzeby, w artykułach które czytam średnio widzę podobieństwo, może tylko czasem. Terqz już nie widzę u siebie tych wszysrkich kompulsji, tylko tyle ze pytam znajomej, albo mojego chłopaka czy uważa ze jestem lesbijka, czy myśli ze ro tylko zaburzenie i w ogóle, mówi ze tak, ze widzi ze się zachowuje prawie tak samo jak z początków walki z rocd, ale ja tego już nie widzę, chyba przez brak kompulsji i ciagle zastanawianie się czy moje objawy są chociażby podobne do tycu które są pisane na forach. Kiedyś lubiłam lesbijskie porno, nigdy nie widziałam w rym nic złego bo wiedziałam, ze wole chłopców i tak, a teraz jak o tym pomyśle to czuje lęk. Bardzo nie chce być lesbijka, ciagle w swojej głowie sobie powtarzam, ze kocham swojego chłopaka, a jak tylko były momenty ze to wcześniej przechodziło, to byłam szczęśliwa jak nie wiem. Teraz nie przechodzi. Meczy mnie to, ze jak ,,nauczyłam sie’’ żyć z rocd to teraz to się pojawiło. Nerwica sama w sobie nie jest dla mnie nowoscia, ale takie myśli przerażają mnie jak cholera, w dodatku to uczucie ,,podniecenia’’ (takie mrowienie, czasem nawet teoche ból w kroczu). Mam myśli ze tylko sobie wmawiam ze to nerwica, ze zmieniła mi się orientacja, mimo , ze wszyscy mówią, ze to niemożliwe. Boje się pisać ze swoim chłopakiem, przytulać się, całować. Wczensiej bałam się, ze obok mnie leży kobieta kiedy leżałam z nim, wiec racjonalizowałam sobie to tak, ze jak mogę być lesbijka skoro, cholera jasna, BOJE SIE ze obok mnie leży kobieta, teraz boje sie tego, ze leżę z mężczyzna. Nie wiem, czy to dalej nerwicowy wybryk, czy na prawdę stałam sie lesbijka. Ciagle żyje w leku, poranki są najgorsze dla mnie, wtedy jest masakra. vzuje ucisk w brzuchu ciagle, to wszysrko strasznie mnie przeraża i boli. Mam ochotę wyć, nie chce już tak żyć…
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

23 lutego 2023, o 23:18

dupkaibisza pisze:
11 lutego 2023, o 12:04
Czesc dawno mnie tu nie bylo, bo bylo lepiej. Caly grudzien bylo dobrze, zero mysli, czucie milosci i szczescia, az pewnego dnia mialam jakas randomowa mysl ktora spowodowala lawine, ktora jest coraz wieksza. Doszlo do momentu, ze dzis kiedy poszukuje odpowiedzi na pytanie czy powinnam byc z moim narzeczonym, chce uslyszec nie i ze powinnismy sie rozstac, zupelnie inaczej niz kiedys. Za 2 miesiace sie pobieramy, a ja jestem w najgorszym momencie w jakim moglabym tylko byc. Chce uciec, bo nie czuje juz nic, a jednak dalej sie przytulam i chce sie przytulac, poszukuje u niego spokoju. Aczkolwiek czuje codziennie ta niepewnosc, stres jak sie budze i trwa to caly dzien, non stop placze. Jak pisze z przyjaciolka, ktora tlumaczy mi, ze milosc to nie uczucia, ale wybor i spokoj, to uwazam ze nie chce wybrac jego, ze chce odejsc, ale wywoluje to lek, jeszcze wiekszy. Nie wiem co robic, pomocy. On mi mowi, ze wie ze go kocham, ze jest pewny, to czemu ja chce uciekac...
Ja wychodzę za mąż w sierpniu, praktycznie cały rok teraz byłam wolna od rocd.bylo wszystko super, tak jak dawniej. Wcześniej 3 lata z rocd. Teraz czuję jak małe rocd chochliki do mnie wracają i próbują gdzieś tam się przebić. Staram się wykorzystać swoje taktyki i nie zwracać na to uwagi, ale niestety czasami się łamię i zaczynam się stresować. Perspektywa ślubu w tym roku nie pomaga.
Ale staram się ufać sobie i to tylko iluzja,. Etap który minie.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
usuniete
Gość

26 lutego 2023, o 10:58

Proszę Was pomozcie. Od 4 lat jestem z mężczyzna. Po roku pierwszy raz zaatakowała myśl że nie chce z nim być. Było trudno ale minęło. Potem zdarzyło się jeszcze zx4 razy. Teraz chciałam z nim zamieszkać no i zaczęło się. Tak źle nigdy nie było. Czyhe że nie chce że chce go zostawiać że wole być sama. Pani psychiatra powiedziała że nie jest to rocd tylko zaburzenia mieszane. Terapeutka powiedziała że może to nie jest prawdziwa miłość.
Tego się uchwyciłam. Tylko mam 52 lata i zawsze kończyłam bo miałam toksyczne zwiazki. Teraz jest wspaniały mężczyzna a ja odczuwam paniczny lęk. W ciągu minuty tysiące myśli. Odejść zostać?on wie ale nie jest w stanie tego zrozumieć. Wspiera mnie i mówi że będzie dobrze.
Chciałabym go kochać i z nim
usuniete
Gość

26 lutego 2023, o 13:09

Przepraszam że cały czas piszę ale może ktoś mi pomoże i poradzi?
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 385
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

26 lutego 2023, o 13:39

Jestemstara pisze:
26 lutego 2023, o 13:09
Przepraszam że cały czas piszę ale może ktoś mi pomoże i poradzi?
Tu nie ma prostej recepty, bo i problem nie został jasno zdefiniowany i w zależności od tygodnia, jak widzę, przybiera różne formy. Raz jest to obawa o szczerość i charakter własnych uczuć, innym razem jest to niechęć do pomysłu wspólnego zamieszkania, przy jednoczesnej potrzebie utrzymania tego związku przynajmniej w jakiejś "wersji minimum", innym razem piszesz, że "nie możesz być z rozwodnikiem, bo nie będziesz zbawiona".

To ostatnie wskazuje już na pewną formę zaburzenia eklezjogennego (nerwicy religijnej), ale zdaję sobie sprawę, że podobne dylematy mają jeśli nie miliony, to setki tysięcy osób w tym kraju, więc chodziłoby tu bardziej o rodzaj dysonansu poznawczego wywołanego takim a nie innym brzmieniem oficjalnego nauczania Kościoła katolickiego, rozziew między wymogami doktryny a nagim życiem. Spowiednik nie udzieli rozgrzeszenia osobie pozostającej w związku niesakramentalnym i zamieszkującej z nią pod jednym dachem (chyba że zapewnisz, że w najbliższym czasie planujecie ślub kościelny). Jeśli w to wierzysz, nie przeskoczysz tego łatwo i psychoterapia przyniesie tu jedynie ograniczone efekty, choć pewnie całkiem niezłe w odniesieniu do innych problemów, a Tych Ci chyba nie brakuje. Nick "jestemstara" również daje do myślenia. Dobrze byłoby popracować nad własną samooceną.

Nie wiem, w jakim stopniu jesteś zaburzona. Twój psychiatra, poprzestając na diagnozie "zaburzeń mieszanych", również tego jeszcze nie wie. Skracając rzecz do minimum, jest całkiem możliwe, że masz po prostu inne (tj. mniejsze) potrzeby (emocjonalne i te w odniesieniu do życia seksualnego) i wspólne zamieszkanie w tym człowiekiem będzie dla Ciebie źródłem poważnego "dyskomfortu". Może to nie ten etap, a może nigdy nie będziesz na to gotowa. Skakanie na głęboką wodę w myśl zasady "jakoś to będzie" może zakończyć się katastrofą dla Was obojga.
ODPOWIEDZ